Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ludzie przyzwoici ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:55, 16 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Zmumifikowane ciało w mieszkaniu w Moskwie. Obok znaleziono tajemniczą wiadomość
Zmumifikowane ciało w mieszkaniu w Moskwie. Obok znaleziono tajemniczą wiadomość

1 godz. 36 minut temu

​W jednym z moskiewskich mieszkań znaleziono zmumifikowaną kobietę - informuje “Moskowskij Komsomolec". Funkcjonariusze znaleźli obok zwłok tajemniczą wiadomość.

44-letnia Weronika pracowała jako farmaceutka w aptece. Nie miała rodziny - wolny czas spędzała na lekturze książek. Brała nawet urlop na okres targów książki, by móc cieszyć się nowościami literackimi.

W kwietniu 2015 roku mieszkańcy bloku zwrócili uwagę, że dawno nie widzieli 44-latki. Wysłali do urzędu prośbę o przeszukanie jej mieszkania. Urzędnicy tłumaczyli, że przeszukanie może zostać przeprowadzone wyłącznie na prośbę krewnych.

Miesiąc temu sąsiedzi zauważyli, że w mieszkaniu kobiety wciąż działa elektryczny licznik. Martwiąc się o wysokie rachunki, które trafią do kobiety, sąsiedzi postanowili wyłączyć jej prąd. W efekcie przestała działać stara radziecka lodówka w jej lokalu. Lód roztopił się i zalał mieszkanie poniżej. Wtedy wezwano służby.

Po wejściu do mieszkania kobiety, na podłodze znaleziono zwłoki. Ciało było bardzo wysuszone.

Sąsiedzi są zaskoczeni. Myśleli, że kobieta mogła gdzieś wyjechać. Myśleliśmy, że mogła pojechać do Państwa Islamskiego. Była zawsze trochę dziwna - opowiadają jej sąsiedzi.

Obok ciała znaleziono opakowanie tabletek, a także tajemniczą notatkę. 44-latka obwiniała w niej o swoją śmierć dyrektora apteki, w której pracowała.

....

Wzruszajaca historia. A jak ludzie pilnowali! Zeby o mnie tak dbali jakie rachunki zaplace! Widac brak Boga... Dramatyczny, Zamiast Boga ksiazki! NIE ZASTAPIA GO! TO SMIESZNE! Trzeba teraz sie modlic zeby wyszla z czyscca bo jest jakis problem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:39, 18 Gru 2017    Temat postu:

Zagadkowa śmierć małżeństwa miliarderów z Kanady. Sprawę przejął wydział zabójstw

Dzisiaj, 18 grudnia (07:47)

Wydział zabójstw policji w Toronto przejął śledztwo ws. niewyjaśnionej śmierci kanadyjskiego miliardera Barry'ego Shermana i jego żony Honey. Upublicznione wyniki autopsji wskazują, że ich śmierć nastąpiła na skutek "wywierania ucisku na narządy szyi".

Wydział zabójstw policji w Toronto przejął śledztwo ws. niewyjaśnionej śmierci kanadyjskiego miliardera Barry'ego Shermana i jego żony Honey (zdjęcie ilustracyjne) /BEN RUSSELL /PAP/EPA
REKLAMA


Rzeczniczka policji Michelle Flannery przyznała, że funkcjonariusze traktują śmierć małżeństwa jako "podejrzaną", ale podkreśliła również, że przejęcie sprawy przez wydział zabójstw nie musi oznaczać, że popełniono takie właśnie przestępstwo. Nie odniosła się do pytań o to, czy prowadzone są poszukiwania podejrzanych w tej sprawie.

Kilka gazet spekulowało wcześniej, że Barry Sherman zabił swoją żonę, a następnie popełnił samobójstwo.

Rodzina ofiar zaapelowała do policji w oświadczeniu o "dokładne, intensywne i obiektywne zbadanie" śmierci Shermana i jego żony oraz wezwała media, by przestały spekulować o okolicznościach tragedii.

Ciała Barry'ego i Honey Shermanów znaleziono w piątek w ich posiadłości w zamożnej dzielnicy Toronto. Rezydencja była wystawiona na sprzedaż: to agent nieruchomości znalazł oboje małżonków przewieszonych przez barierkę przy basenie w piwnicy. Policja nie wykryła śladów włamania.

Barry Sherman miał 75 lat, jego żona była o pięć lat młodsza. Mieli czworo dzieci.

Zagadkowa śmierć pary, należącej do najbogatszych Kanadyjczyków, zdominowała krajowe media w ostatnich dniach. Sąsiedzi, wspólnicy, a także niektórzy z najważniejszych kanadyjskich polityków wyrazili żal z powodu śmierci małżeństwa.

Barry Sherman w 1975 roku założył firmę farmaceutyczną Apotex: rozwijał ją poprzez wprowadzanie na rynek tańszych zamienników leków. W 2012 roku przestał być dyrektorem naczelnym firmy, ale utrzymał stanowisko prezesa.

Apotex jest siódmym co do wielkości producentem leków generycznych na świecie. Zatrudnia 11 tysięcy pracowników i sprzedaje swe produkty w 45 krajach.

Magazyn "Forbes" oszacował fortunę Shermana na 3,2 mld dolarów.

Małżeństwo Shermanów prowadziło działalność charytatywną: przekazywało miliony dolarów na rzecz szpitali, uniwersytetów i organizacji żydowskich.

...

Aha pomagali ale tylko swojej ,,rasie"? Nie doczytalem. Nie znam. Nie wiem czy to byli dobrzy ludzie. Chcialbym aby byli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:55, 26 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
O krok od tragedii. Sąsiedzi i policjanci uratowali matkę z dzieckiem
O krok od tragedii. Sąsiedzi i policjanci uratowali matkę z dzieckiem

Dzisiaj, 26 grudnia (11:57)

​Od tragedii był dosłownie krok. 22-latka z Maszewa w Zachodniopomorskiem zawdzięcza życie swoje i dziecka sąsiadom i policjantom. Gdyby nie ich reakcja kobieta i jej syn mogliby śmiertelnie zatruć się czadem.
Zdjęcie ilustracyjne
/Jacek Skóra /RMF24

Policjantów wezwali sąsiedzi, którzy usłyszeli dźwięk czujki czadu. Wiedzieli, że ktoś jest w środku, ale mimo, że dzwonili do drzwi, nikt im nie otwierał.

Przybyli na miejsce policjanci podjęli decyzję o wywarzeniu drzwi. W mieszkaniu znaleźli nieprzytomną kobietę oraz 11-miesięczne dziecko. Oboje trafili do szpitala.

Mieszkanie dokładnie obejrzeli strażacy. Ich zdaniem, przyczyną wysokiego stężenia czadu był nieszczelny przewód kominowy, do którego był podłączony piec.

(ph)
Aneta Łuczkowska

...

Dobrze ze ludzie nie sa obojetni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:11, 29 Gru 2017    Temat postu:

Polak zgubił w londyńskim pubie wypłatę. Na kopercie było tylko imię: Mariusz

Wczoraj, 28 grudnia (18:49)

Tysiące ludzi zaangażowało się w mediach społecznościowych w poszukiwanie mężczyzny, który tuż przed Bożym Narodzeniem zgubił wypłatę w jednym z londyńskich pubów. Dzięki akcji pechowiec odnalazł się. Okazał się nim pracownik budowy z Polski.


Tysiące ludzi zaangażowało przed Bożym Narodzeniem w poszukiwanie mężczyzny, któremu 21 grudnia w pubie w zachodnim Londynie upadła na podłogę koperta. Na niej napisane było tylko imię "Mariusz", w środku było 600 funtów.

Apel o pomoc z odnalezieniu Mariusza pojawił się na Twitterze i na Facebooku.

Wpis podawano dalej tysiące razy. Ale co najważniejsze, przyniósł pozytywny skutek.

On po prostu wszedł do pubu i powiedział: "Jestem Mariusz. Myślę, że masz moje pieniądze"- powiedział właściciel pubu Mick Dore w rozmowie z "The Guardian".

Okazał się, że Mariusz, pracownik budowlany z Polski, przyszedł po pieniądze dopiero teraz, bo wyjechał na święta do domu.

Był załamany, miał łzy w oczach. Powiedział, że to jego syn znalazł na portalu społecznościowym apel i spytał go wprost, czy to aby nie o nim jest mowa - dodał Mick Dore.

Właściciel pubu, by być pewnym, że oddaje pieniądze właściwej osobie, przejrzał nagrania z kamer monitoringu.

Mariusz z kolei zostawił 50 funtów napiwku dla kelnera, który znalazł na podłodze kopertę i oddał szefowi.

...

Brawo wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:50, 29 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Bezdomny zgwałcił i zamordował 90-latkę, która mu pomagała. Akt oskarżenia
Bezdomny zgwałcił i zamordował 90-latkę, która mu pomagała. Akt oskarżenia

Dzisiaj, 29 grudnia (11:35)

Akt oskarżenia przeciwko 30-letniemu Adrianowi Z., który rok temu w Boże Narodzenie miał zgwałcić i zamordować 90-letnią mieszkankę Domu Weterana w Suwałkach, skierowała do sądu Prokuratura Okręgowa w Suwałkach.
Adrianowi Z. grozi nawet dożywocie (zdj. ilustracyjne)
/Jacek Skóra, RMF FM


Jak poinformował rzecznik suwalskiej prokuratury Ryszard Tomkiewicz, 30-latek działał z bezpośrednim zamiarem zabójstwa kobiety. Do zbrodni doszło 25 lub 26 grudnia 2016 roku. Zabójstwo zostało dokonane ze szczególnym okrucieństwem.

Adrian Z. był bezdomny. Mieszkańcy Domu Weterana w Suwałkach czasem wpuszczali go do środka, by przenocował w piwnicy. Mężczyzna znał Genowefę D., która pożyczała mu pieniądze.

Martwą 90-latkę znalazła w mieszkaniu jedna z sąsiadek.

Adrianowi Z. grozi od 12 do 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.

...

Poniosla smierc meczenska. Zupelnie jak Jezus... Za dobro bestialstwo odplatą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:23, 31 Gru 2017    Temat postu:

Gosia i Jarek zaprosili do siebie na wigilię 37 uchodźców
Anna Salawa | 30/12/2017

Archiwum prywatne
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Udało się zapakować 37 plecaków wypełnionych po brzegi podarunkami. Dzieciaki były zachwycone! Było też śpiewanie kolęd – w tym „Dzisiaj w Betlejem” po polsku.

Co się stanie, gdy wolne nakrycie przy wigilijnym stole z pustej tradycji zamienimy w rzeczywistość? Spędzimy święta z grupą nieznajomych sobie osób – szczęśliwych, że przebywają w rodzinnej atmosferze, z dala od swoich codziennych problemów. I tak wyglądało Boże Narodzenie u Gosi i Jarka, którzy zaprosili pod swój dach… 37 uchodźców z Czeczenii, w tym 26 dzieci.

Mały domek w Szczawie z widokiem na góry. W nim dwójka ludzi – Gosia i Jarek. Jak żartowali sobie o nich goście z Czeczenii, są identyczni, różnią się tylko grubością: Gosia chudziutka jak przecinek, Jarek świetnie nadaje się do odgrywania postaci św. Mikołaja.

To, co ich łączy to szeroko otwarte oczy i serca na drugiego człowieka. No i ten dom – zawsze gotowy przyjąć pod swój dach przybyszów. Nawet jest w nim specjalny wielki pokój gościnny, z zawsze przygotowanymi łóżkami. Nigdy nie wiadomo, kto może zapukać do drzwi. A pukało już wiele osób z całego świata. Bywali podróżnicy z portalu Couchsurfing, przypadkowi autostopowicze czy tłumy znajomych.
Czytaj także: Św. Mikołaj w Łodzi dotarł do uchodźców. A z nim abp Grzegorz Ryś
Dzieci z dworca Brześć

Dworzec kolejowy w białoruskim Brześciu, koniec 2016 roku. Dworzec, który zamienia się w dom dla wielu uchodźców z Czeczenii – głównie kobiet z dziećmi. Uciekają przed wojną, przemocą, trudną przeszłością. Czekają na wizę do Europy, gdzie mają nadzieję na lepsze jutro.

Wspiera ich Marina Hulia – pół Rosjanka, pół Białorusinka, od 20 lat mieszkająca w Polsce. Wolontariuszka, która ponad 12 lat pomaga Czeczeńcom. Tak jest i tym razem: na dworzec przywozi jedzenie, ciepłe ubrania i koce, organizuje czas dzieciom, pomaga załatwiać formalności. To między innymi dzięki jej wsparciu wiele dzieci z dworca Brześć wreszcie dociera do ośrodków dla uchodźców w Polsce.

Dziś Marina nadal pomaga czeczeńskim gościom w Polsce, zwłaszcza tym najmłodszym. Na swoim blogu [link widoczny dla zalogowanych] pisze, że próbuje przywrócić im utracone dzieciństwo „poprzez zabawę, uśmiech, przytulanie i miłość”.
Galeria zdjęć


Wigilia w Szczawie

I na pewno zabawy oraz uśmiechów nie zabrakło na wigilii w Szczawie. Kiedy Gosia poznała Marinę, szybko zrodził się w niej pomysł ściągnięcia na święta czeczeńskich dzieciaków. Tym bardziej, że z Jarkiem mieli spore doświadczenie w tych tematach. Kilka lat temu, zaprosili do siebie na wigilię ludzi, którzy nie bardzo mieli co ze sobą zrobić w tym świątecznym czasie. Dotarli przede wszystkim obcokrajowcy, którzy z różnych powodów nie zdążyli wrócić do swoich domów na święta.
Czytaj także: Czy o uchodźcach można rozmawiać spokojnie i rzeczowo? Można, a nawet trzeba

Tegoroczne świętowanie było jednak dużo większym wyzwaniem. Dlatego Jarek i Gosia o pomoc poprosili znajomych. I jak to bywa w takich okolicznościach każdy chciał dołączyć do akcji. Jedni wpłacali pieniądze na bilety (większość Czeczeńców mieszka obecnie w ośrodkach lub wynajętych mieszkaniach w Warszawie i okolicach), inni przynosili pościele i jedzenie.

Udało się zapakować 37 plecaków wypełnionych po brzegi podarunkami. Więc Mikołaj – Jarek nie miał worka z prezentami, tylko kartony z plecakami. Dzieciaki były zachwycone! Było też śpiewanie kolęd – w tym „Dzisiaj w Betlejem” po polsku. Nie obyło się bez dekorowania choinki i robienia pierniczków.

Dom w Szczawie odwiedził również Darek Popiela – Mistrz Europy 2017, finalista Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w kajakarstwie górskim. Przywiózł dzieciakom swój trzymetrowy kajak i wspominał, jak to w szkole nikt w niego nie wierzył, jak inni się wyśmiewali z jego niskiego wzrostu. A on miał marzenie: pojechać na olimpiadę, więc ostro ćwiczył i pracował. Wam też się uda – zachęcał dzieciaki.
199 rysunków

Tyle rysunków namalowały dzieciaki, a każdy z nich trafił do osoby, która włączyła się w organizowanie tej wigilii. I na koniec nakręciły filmik, w którym dziękują wszystkim za pomoc i dodają: „Kiedy będzie pokój na czeczeńskiej ziemi, zapraszamy do nas!”.

...

Brawo dobrzy ludzie. W ten sposob sie im ukazuje Jezusa, ktirego musza poznac jak najszybciej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:50, 01 Sty 2018    Temat postu:

#FindMariusz. Cały świat szukał Polaka, który zgubił kopertę z wypłatą
Dominika Cicha | 30/12/2017

Alexandra Wimbledon/Facebook
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Takie historie rzadko kończą się pozytywnie. Pan Mariusz, który pracuje w Londynie, odebrał tygodniową wypłatę w gotówce, a potem nieopatrznie zostawił ją pod stolikiem w barze. I pojechał na święta do Polski.

Kopertę znalazł jeden z pracowników lokalu The Alexandra. W środku – żadnych danych. Tylko napis „Mariusz” i kilkaset funtów. Właściciel baru, Mick Dore, postanowił zrobić wszystko, co możliwe, by dotrzeć do właściciela zguby.

Na początek wpisał słowo z koperty w wyszukiwarce internetowej. „Popularne imię w Polsce” – przeczytał. „To tak, jakbyś szukał w Anglii kogoś o imieniu Dave” – śmieje się. Potem zgłosił się na policję, ale usłyszał, że funkcjonariusze nie otrzymali żadnej informacji o zaginięciu takiej gotówki. Poszedł więc o krok dalej i opublikował na Twitterze zdjęcie koperty.

„Mariusz, 21 grudnia znaleźliśmy w naszym barze twoją wypłatę. Nie zgubiłeś jej, mamy ją! Jeśli ktoś z was zna – prawdopodobnie Polaka – o imieniu Mariusz w pobliżu Wimbledonu, powiedzcie mu. To może być on” – napisał.



Mariusz, we found your pay packet in the Alex on Thursday night (21st December). It's stuffed full of cash, you haven't lost it, we've got it! If anybody knows probably a Polish man called Mariusz, near Wimbledon, it could be him. Please tell him! RT in Polish if you know any. pic.twitter.com/i3sjOOyJ6t

— The Alexandra (@TheAlexSW19) December 26, 2017



#FindMariusz

Internauci wkroczyli do akcji. Podchwycili hasztag #FindMariusz (#ZnaleźćMariusza), który rozprzestrzeniał się w Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie, na Filipinach i w wielu państwach europejskich. W poszukiwania pana Mariusza zaangażowała się też m.in. J. K. Rowling, autorka „Harry’ego Pottera”. Post wyświetlono na Facebooku ponad 1,5 mln razy. Zdobył też – jak podaje właściciel pubu – ponad 3 miliony interakcji na Twitterze!

„Śledztwa” nie ułatwiał fakt, że pan Mariusz nie ma kont na portalach społecznościowych. Kiedy spędzał spokojne święta w domu z rodziną (nie powiedział żonie o zgubie, żeby nie psuć atmosfery), świat szalał na jego punkcie. W końcu zdjęcie koperty zobaczył jego syn. „To twoje, tato?” – zapytał.

I tak 27 grudnia – jak gdyby nigdy nic – Polak wszedł do baru ze słowami: „To ja jestem Mariusz. Myślę, że macie moje pieniądze”. Pokazał krzesło, na którym siedział, podał godzinę, o której pojawił się w lokalu i kwotę, która znajdowała się w kopercie. „To na 100 procent jest on!” – cieszył się Mick Dore. „Był niesłychanie wdzięczny i zostawił ogromny napiwek dla Nobby’ego, chłopaka, który znalazł kopertę. Na szczęście Nobby’ego tam nie było, bo z pewnością nie przyjąłby pieniędzy” – napisał.

Właściciel pubu podziękował też wszystkim za pomoc w poszukiwaniach. A w rozmowie z TVN24 dodał: „Wielka Brytania kocha Polaków i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej”.

...

To wyzwolilo wiele dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:37, 01 Sty 2018    Temat postu:

10 osób, które w 2017 roku poświęciły swoje życie dla innych
Jesús Colina | 31/12/2017

Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Przedstawiamy szczególnych świadków miłości bliźniego w mijającym roku.

Kim są „Matki Teresy z Kalkuty” naszych czasów? Kim są świadkowie miłosierdzia i bezwarunkowej miłości w stosunku do innych, a w szczególności tych najbardziej potrzebujących?

Zarówno w ciągu 2017 roku, jak i na przestrzeni ostatnich dwóch tysiącleci, mężczyźni i kobiety różnych wyznań chrześcijańskich ponosili śmierć za innych lub też poświęcali swoje życie, dzieląc się miłością Boga w codziennej bezinteresownej służbie najbardziej potrzebującym.

Poniżej opisujemy sylwetki 10 świadków Ewangelii, którzy za swoją życiową maksymę obrali słowa Chrystusa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13)”.



Ignacio Echeverría,
“bohater z deskorolką” na tle londyńskich zamachów


Świat pamięta go jako „bohatera z deskorolką”, ponieważ 39-letni analityk finansowy, Ignacio Echeverría, nie zawahał się stawić czoła jednemu z terrorystów w zamachu z 3 czerwca 2017 roku na londyńskim moście, wykorzystując do tego deskorolkę – przedmiot swojej sportowej pasji.

Mógł minąć na rowerze całe zdarzenie i uciec, jak wielu innych, ale on się zatrzymał, żeby zmierzyć się z mordercą i w ten sposób ocalić życie kilku osób, którym udało się ujść z miejsca tragedii. Został śmiertelnie raniony nożem przez dwóch innych zamachowców, którzy perfidnie zaatakowali go od tyłu, zadając mu cios w plecy.

Ignacio był absolwentem prawa, członkiem Akcji Katolickiej i zapalonym sportowcem (oprócz jazdy na deskorolce, uwielbiał surfing, golfa i squasha). Wyjechał z rodzinnej Hiszpanii, aby pracować jako analityk w banku HSBC, gdzie do jego obowiązków należało przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy. Do władz Kościoła Katolickiego dotarły już pierwsze prośby o wszczęcie jego procesu beatyfikacyjnego.



Gaetano Nicosia,
„anioł trędowatych” w Chinach


Ojciec Gaetano Nicosia, salezjański misjonarz, dotarł do Macau w 1963 roku, aby zająć się setką trędowatych, którzy schronili się na wyspie Coloane. Pozbawieni jakiejkolwiek pomocy, żyli w dramatycznych warunkach naznaczonych brudem, przemocą i samobójstwami.

Kapłan urodził się w 1915 roku we Włoszech. Kiedy przyjechał do Macau posługiwał się już chińskim, ponieważ od roku 1935 pracował jako misjonarz na chińskich terenach: w Hong Kongu, Macau i w chińskiej prowincji Guangdong, skąd komuniści wygnali go w 1950.

Kiedy biskup Macau poprosił salezjanów o pomoc przy trędowatych z wyspy Colonae, ojciec Nicosia zadeklarował swoją gotowość, by zamieszkać pośród nich, tak jak uczynił to św. Damian z Molokai. Przez 48 lat (1963-2011) nie tylko dzielił życie z trędowatymi, lecz także stopniowo przekształcał to nieprzyjazne miejsce. Sprowadził na wyspę lekarzy i pielęgniarki, zapewnił chorym zdrowe i urozmaicone jedzenie, zajmował się odbudową domów, instalując elektryczność i wodę pitną, założył gospodarstwo, gdzie szkolił swoich podopiecznych, aby stali się samowystarczalni oraz postawił szkołę i kościół.

Kiedy w 2011 w bardzo zaawansowanym wieku opuszczał swoją misję, nie było na niej już nikogo dotkniętego chorobą Hansena (trądem). Dzięki świadectwu życia tego salezjanina większość członków wspólnoty, jaką się opiekował, przyjęła wiarę chrześcijańską. Ojciec Nicosia zmarł w Hong Kongu 6 listopada tego roku w wieku 102 lat.



Sudha Varghese,
wyzwolicielka niedotykalnych kobiet w Indiach


W Indiach jest znana jako „Nari Gunjan” czyli „Głos kobiet”. Mowa o siostrze Sudha Varghese, zakonnicy de zgromadzenia Sióstr Szkolnych z Notre Dame. Swoimi działaniami przyczyniła się do uwolnienia od molestowania seksualnego i innych szykan osób z kasty Musahar zwanych dalitami, czyli niedotykalnych w stanie Bihar, a w szczególności kobiet.

Przed przybyciem zakonnicy w latach osiemdziesiątych, o dalitach słyszano wyłącznie jako o zjadaczach szczurów: nie posiadali żadnych dóbr i trudnili się sprzątaniem toalet oraz pracą w destylarniach. Dzieci i kobiety tej kasty wielokrotnie padały ofiarami molestowania seksualnego w domach wyższych klas społecznych. Nie miały prawa do edukacji, a dziewczynki były wydawane za mąż jako dziesięciolatki.

Siostra Sudha Varghese urodziła się w 1949 w zamożnej rodzinie w stanie Kerala. Zdołała wpłynąć na ich tragiczny los tworząc sieci ośrodków szkoleniowych dla dziewcząt z kasty Musahar, pośród których było wiele samotnych matek. Za podejmowane działania grożono jej śmiercią.

Zakonnica żyła pośród dalitek przez ponad dwie dekady. Swoją działalność charytatywną poszerzyła o Joyful Learning Centres, centra edukacyjne dla dzieci, dzięki którym „pariasi” mają szansę na lepszą przyszłość, tworząc m. in. znakomite drużyny krykieta.

W tym materiale wideo opublikowanym na Youtubie na kanale Zinc możemy bliżej poznać jej inspirującą postać:

Marta Mya Thwe,
„birmańska Matka Teresa”


Jest powszechnie znana jako „Matka Teresa z Birmy” lub Myanmy – Marta Mya Thwe, zakonnica ze zgromadzenia pod wezwaniem Św. Józefa od Zjawienia, która poświęciła swe życie swoim rodakom cierpiącym na AIDS. Swoją pracą na przestrzeni 15 lat znacząco wpłynęła na długość i komfort życia chorych na AIDS w stanie Mon, którzy, wyrzuceni z domów rodzinnych i pozbawieni odpowiedniej opieki, żyli na marginesie społeczeństwa.

W 2002 roku założyła ośrodek zdrowia „Zwierciadło Miłości”, które osieroconym dzieciom oraz osobom cierpiącym na AIDS zapewnia schronienie, pożywienie oraz opiekę medyczną, a także umożliwia dostęp do edukacji i szkolenia zawodowego.

Obecnie tego typu ośrodki powstają w różnych częściach kraju: chorzy na AIDS nie są już cuchnącymi niedotykalnymi, ale osobami, które poza wirusem, mają również swoją godność i obiecującą przyszłość.



Henri Burin des Roziers,
adwokat brazylijskich chłopów bez ziemi


Adwokat bezrolnych chłopów w Brazylii – pod takim przydomkiem znany jest francuski dominikanim Henri Burin des Roziers, który zmarł w Paryżu 26 listopada tego roku.

Przed wyjazdem do Ameryki Południowej był zaangażowany w pomoc przebywającym we Francji studentom i imigrantom z państw Afryki północnej. Do Brazylii udał się w 1978, aby włączyć się w działalność Komisji Duszpasterstwa Ziemi, powołanej dwa lata wcześniej przez Konferencję Episkopatu Brazylii, której zadaniem była walka z niesprawiedliwością, jaka dotyka wielu rolników.

Wraz z innymi dominikanami „Frei Henri”, jak go ochrzczono w Brazylii, zaczął występować w obronie niesłusznie więzionych czy torturowanych chłopów, jak również rodzin zamordowanych rolników.

W roku 2000 jego działania w obrębie Komisji Duszpasterstwa Ziemi po raz pierwszy doprowadziły do skazania pewnego latyfundysty (fazendeiro) za morderstwo lidera ruchu chłopów. W odpowiedzi na wyrok niektórzy fazendeiros wyznaczyli cenę za głowę dominikańskiego duchownego.

W 2005 roku próby zastraszenia przybrały na sile. Wtedy to, w wieku 73 lat została zamordowana amerykańska misjonarka, Dorothy Stang, która, tak jak ojciec Henri, była czynnie zaangażowana w działalność pomocy ludziom pracującym na roli. Cena za jej głowę wyniosła 50.000 reali (na dzisiejsze realia to około 52 500 PLN).



Christopher Hartley,
woda dla Etiopii


Z okazji tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia wystosował do Zachodu poruszający apel: z Gode, w południowo-wschodniej Etiopii, z pustyni, w pobliżu granicy z Somalią usilnie prosił o wodę dla swojego ludu, który umiera z pragnienia.

Ojciec Christopher Hartley urodził się w 1959 roku w Londynie, w hiszpańsko-angielskiej rodzinie. Przez wiele lat był współpracownikiem Matki Teresy z Kalkuty. Od 10 lat walczy o poprawę zdrowia i warunków życia oraz przywrócenie godności tysiącom ludzi, z których większość jest muzułmańska na terenach, gdzie nigdy wcześniej nie widziano chrześcijańskiego misjonarza.

Ojciec Christopher miał dość przyglądania się jak każdego dnia ludność etiopska umiera z powodu przeróżnych infekcji. Zainicjował długofalowy projekt, który pozwoli rozwiązać sytuację: filtrowanie wody z rzeki Wabi Shebelle w regionie Gode i udostępnienie jej mieszkańcom. Projekt zyskał poparcie europejskich inżynierów i ocali życie dziesiątkom tysięcy ludzi.

Kapłan dostarcza wodę i dosłownie poi mieszkańców drugiego pod względem liczby ludności kraju afrykańskiego. Wyznaje, że w jego sercu codziennie rozbrzmiewają słowa skierowane do apostołów przez Chrystusa: „Wy dajcie im jeść!”, choć on zdaje się słyszeć przede wszystkim Pana mówiącego: „byłem spragniony, a daliście Mi pić”.



Rafała Włodarczak,
matka sierot konfliktu palestyńsko-izraelskiego


Cóż mogła uczynić młoda Polka dla sierot palestyńskich – ofiar wojny sześciodniowej, która skonfrontowała Izrael z państwami arabskimi? Siostra Rafała Włodarczak, elżbietanka, nie zasłaniała się swoją kondycją: zakasała rękawy habitu i w 1968 roku własnymi rękami oraz z pomocą współsióstr zbudowała sierociniec “Dom Pokoju” na Górze Oliwnej w Jerozolimie.

Ośrodek okazał się za mały na potrzeby podopiecznych i powołano do życia kolejny, tym razem w Betlejem.

8 grudnia mijającego roku „Dom pokoju” obchodził swe pięćdziesiąte urodziny. Na przestrzeni tych lat siostry elżbietanki ofiarowywały dzieciom palestyńskim nie tylko dach nad głową i opiekę, lecz przede wszystkim to, czego najbardziej będą potrzebowały w przyszłości: wychowanie w szacunku do drugiego i atmosferze pokoju.

W uznaniu za jej zasługi, w czerwcu bieżącego roku siostra Rafała Włodarczak otrzymała Krzyż Pro Ecclesia et Pontifice przyznany przez papieża Franciszka.

W odpowiedzi na prośbę papieża Franciszka, ojciec Cortesi w swoim domu parafialnym na terenie miasta Bélene udzielił gościny rodzinie uchodźców z Syrii.

Jego decyzja wywołała gniew radykalnych grup obywateli, którzy zagrozili duchownemu śmiercią. Pomimo tych okoliczności, kapłan nie ma do nikogo żalu: „Tutejsi ludzie są dobrzy, ale czasem wystarczy drobiazg, by wywołać burzę” – powiedział z uśmiechem, odbierając wyróżnienie.


Rosemary Nyirumbe,
przyszłość dla dziewcząt z ugandyjskiej armii


Stacja CNN ogłosiła ją kiedyś „Bohaterem roku”, ponieważ otworzyła nową przyszłość przed ponad dwoma tysiącami kobiet – ofiar molestowania i przemocy z rąk Armii Oporu Pana w Ugandzie.

Wszystko zaczęło się 16 lat temu. Rosemary Nyirumbe, zakonnica ze zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Jezusa odkryła, że niektóre uczennice ze szkoły w Gulu, którą zarządzała, były ofiarami Armii Bożego Oporu, jednej z najniebezpieczniejszych organizacji terrorystycznych na świecie.

Kilka z nich zwierzyło się siostrze, że zbrodniarze wojenni zmusili je do zabicia ich własnych krewnych. Doświadczyły niewyobrażalnego okrucieństwa, a ich życie wydawało się zniszczone na zawsze.

Siostra Rosemary nie zadawała im dalszych pytań. Otworzyła im natomiast drzwi swojego domu zakonnego. W niedługim czasie zaczęły do niego przybywać kolejne kobiety: ciężarne na skutek gwałtu, dziewczynki wcielone do armii, które szukały ucieczki ze swego dramatycznego położenia.

Oprócz domowego ciepła, siostra Rosemary ofiarowuje im wiele miłości i wkłada w ręce konkretne narzędzie na przyszłość: fachowe kursy szycia i gotowania. Wiele z nich jest dziś w Ugandzie renomowanymi nauczycielkami i krawcowymi.

Na całym świecie zyskały sławę torebki produkowane przez podopieczne siostry Rosemary – niezwykle błyszczące i kolorowe, wytwarzane z elementów puszek po napojach gazowanych. Niektóre gwiazdy Hollywood w odruchu serca zapłaciły za model nawet 5.000 dolarów.
Czytaj także: Kim jest siostra Rosemary – laureatka nagrody Veritatis Splendor


Paolo Cortesi,
cena za przyjmowanie uchodźców


Ten misjonarz pasjonista, Paolo Cortesi został nagrodzony tytułem „Człowieka roku” w Bułgarii, najbardziej prestiżowym wyróżnieniem w tym kraju, przyznanym przez Bułgarski Komitet Helsiński za swój wkład w obronę praw człowieka.

Jest pierwszym obcokrajowcem, w tym wypadku Włochem, i pierwszą osobą duchowną, która została laureatem tego tytułu.

W odpowiedzi na prośbę papieża Franciszka, ojciec Cortesi w swoim domu parafialnym na terenie miasta Bélene udzielił gościny rodzinie uchodźców z Syrii.

Jego decyzja wywołała gniew radykalnych grup obywateli, którzy zagrozili duchownemu śmiercią. Pomimo tych okoliczności, kapłan nie ma do nikogo żalu: „Tutejsi ludzie są dobrzy, ale czasem wystarczy drobiazg, by wywołać burzę” – powiedział z uśmiechem, odbierając wyróżnienie.



Dominique de La Rochefoucauld-Montbel,
książę w służbie najbardziej potrzebującym

Archiwum prywatne

Dominique de La Rochefoucauld-Montbel, Wielki Szpitalnik Zakonu Kawalerów Maltańskich, bez medialnego rozgłosu zarządza jedną z największych organizacji pomocy humanitarnej na świecie.

W samych tylko wodach Morza Śródziemnego, w ciągu ostatnich 9 lat, instytucja ta dzięki swoim statkom i pomocy ekip medycznych ocaliła życie 53.712 (wszystko się zgadza, nie ma tu mowy o pomyłce) imigrantom i uchodźcom ze Środkowego Wschodu i Afryki, którzy podjęli ryzyko przeprawy do Europy w poszukiwaniu lepszej przyszłości.

Pomimo tego, iż Dominique La Rochefoucauld-Montbel jest księciem i członkiem jednego z najstarszych rodów arystokracji francuskiej, całe swoje życie poświęca niesieniu pomocy w duchu wiary najbardziej potrzebującym.

Dane liczbowe dotyczące koordynowanych przez niego działań są naprawdę imponujące: stoi za blisko 2.000 projektów pomocy w 120 krajach, realizowanych przez 25.000 stałych pracowników i wspieranych przez 100.000 wolontariuszy.

Ostatnio jedno z 435 centrów wspieranych przez Malteser International, organizację pozarządową należącą do Zakonu Kawalerów Maltańskich udzieliło pomocy ponad 1,6 milionowi osób.

W północnej części Iraku, na przykład, zapewnia opiekę uchodźcom w miastach takich jak Dahuk, Irbil i Niniwa, a także zarządza klinikami mobilnymi, zapewniając dostęp do opieki zdrowotnej w najodleglejszych miejscowościach.

W Syrii wspiera działalność szpitala dziecięcego w Aleppo – jedynej w regionie placówki, która w ramach jednostki neonatologii dysponuje oddziałem intensywnej opieki medycznej przeznaczonym dla wcześniaków i dzieci urodzonych z poważnymi wadami.

Pytany o motywy swojego postępowania, książę odpowiada: „Dostrzegamy Chrystusa w chorych i cierpiących. Dostrzegamy go w uchodźcach. Ewangelia mówi: «byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić, …». Te słowa są dewizą dla wszystkich Kawalerów Maltańskich.”

...

Takie przyklady tylko wyszukiwac i przedstawiac jak najwiekszej liczbie ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:59, 04 Sty 2018    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Wskoczył do lodowatego Dunajca, by ratować kobietę
Wskoczył do lodowatego Dunajca, by ratować kobietę

1 godz. 50 minut temu

Bez zawahania wszedł do lodowatej wody, by uratować tonącą kobietę, która wskoczyła do Dunajca w Nowym Sączu. 39-latek jadąc samochodem przez most heleński zwrócił uwagę na dziwnie zachowującą się kobietę, która następnie wskoczyła do wody. Mimo natychmiastowej reakcji mężczyzny i podjętej przez niego próby reanimacji 52-latka zmarła.
Pan Piotr bez wahania wskoczył do wody, by ratować kobietę
/RMF MAXXX


Do zdarzenia doszło w czwartek około południa w Nowym Sączu. Z mostu heleńskiego do Dunajca wskoczyła 52-letnia kobieta.

Przejeżdżając przez most zauważyłem kobietę, która dziwnie się zachowywała na chodniku. W pierwszej chwili myślałem, że dostała jakiegoś ataku - mówił pan Piotr w rozmowie z reporterką RMF MAXXX Renatą Pietras-Pasiut. Zatrzymałem auto, włączyłem awaryjne, wyskoczyłem, ale kobiety już nie widziałem, już skoczyła - dodał. 39-latek poprosił inne zebrane dookoła osoby o to, by powiadomiły pogotowie i policję.

Pobiegłem wzdłuż mostu i zbiegłem po schodach. Biegnąc ściągnąłem podkoszulek, bluzę, wyrzuciłem dokumenty i telefon. Wskoczyłem do wody, ale kobieta się oddalała. Płynąłem chwilę za tą kobietą, i na wysokości, gdzie wpływa rzeka Kamienica, wyszedłem z wody, bo zacząłem czuć drętwienie rąk - opisał zdarzenie bohater z Małej Wsi w gminie Chełmiec. Pobiegłem tak, że wyprzedziłem tę kobietę i po prostu wszedłem do wody. Z nurtem rzeki przypłynęła, wyciągnąłem ją na brzeg i reanimowałem przez 15 minut - mówił.

Wkrótce na miejscu pojawili się policjanci, którzy kontynuowali reanimację do przybycia pogotowia.
Most, z którego zeskoczyła kobieta
/RMF MAXXX

Czy to bohaterski czyn? A tam bohaterski, bohaterski może by był, jakby uratowała się kobieta - ocenił pan Piotr. Mimo jego natychmiastowej reakcji i podjętej próby reanimacji, 52-letnia kobieta zmarła. Policja ustaliła jej tożsamość - to mieszkanka powiatu nowosądeckiego.

(ł)

Renata Pietras-Pasiut

...

Brawo brawo brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:53, 07 Sty 2018    Temat postu:

Wrocław: Zaczepiali Hindusa, w jego obronie stanął inny mężczyzna

32 minuty temu

​Awantura w centrum Wrocławia między trzema Polakami a obywatelem Indii. Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem na przystanku tramwajowym przy Galerii Dominikańskiej. Z naszych informacji wynika, że po wymianie słownej doszło także do przepychanek.
Zdjęcie ilustracyjne
/Jacek Skóra /RMF FM


Jak podaje "Gazeta Wrocławska", w obronie obcokrajowca stanął mężczyzna, który był w tym czasie na przystanku. W rezultacie musiały interweniować policja i pogotowie, jednak - jak się okazało - obcokrajowcowi nic się nie stało. Mężczyzna, który chciał mu pomóc, uskarżał się na ból ręki - podaje gazeta.

Polacy, którzy zaczepiali obywatela Indii, byli pijani. Mieli od 1 do 2,5 promila w organizmie.

Szczegóły tego zdarzenia wyjaśnia policja.

...

Brawo ten co go bronil!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:52, 10 Sty 2018    Temat postu:

Pojechała na 2 dni, została 10. „Pan Pov nie ma nic, a dzieli się wszystkim”
Dominika Cicha | 10/01/2018

@globstory/Instagram
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Kaja Kraska tak bardzo zżyła się z rodziną pana Pova, że postanowiła zrobić mu niespodziankę. I to jaką! Pomogło jej aż 1920 internautów.

Pan Pov odpala swoje zdezelowane rude tico. I jak zwykle okazuje się, że kolejna część wymaga natychmiastowej wymiany. On jednak nie przejmuje się tym za bardzo. Jeśli w aucie unoszą się kłęby siwego dymu, otwiera drzwi i jedzie dalej, bo na głowie ma większe zmartwienia. „Muszę być silny. Nie jest łatwo, ale muszę sprawić, żeby moja rodzina przetrwała” – powtarza w filmie Kai Kraskiej z kanału „Globstory”.

Pan Pov mieszka w Banlung (Kambodża). Ma 36 lat i często chodzi głodny. Ale jego dzieci – nigdy. W porze deszczowej, kiedy nie może liczyć na zarobki od turystów, znajduje dla najbliższych rosnące przy drodze rośliny albo łapie żaby i świerszcze. Czuje wielką odpowiedzialność za życie dwóch córek i syna. Na pomoc teściów nie może liczyć, bo nie zaakceptowali jego obecności w rodzinie.

Żonę poznał 10 lat temu na farmie. „Ona też tam pracowała. Na początku byliśmy bardzo nieśmiali. Zakochałem się, ale ona się we mnie nie zakochała. Więc zachowywałem się jak szaleniec. Przychodziłem do niej codziennie, starałem się z nią rozmawiać. Czasem sypiałem pod drzewem blisko domu jej rodziców. Starałem się ją przekonać, że jestem w stanie się nią zaopiekować, jeśli ze mną będzie. Że potrafię o wszystko się zatroszczyć. A teraz nie mam nic”.
Czytaj także: Sprzedał własne mieszkanie, żeby pomóc dzieciom w Nepalu. I to jak!


Pan Pov i jego pensjonat w Kambodży

Pan Pov prowadzi biznes turystyczny, który… w rzeczywistości nie ma zbyt wiele wspólnego z internetowym opisem na jednym z portali. Przekonała się o tym polska podróżniczka Kaja Kraska. I mimo że warunki mocno odbiegały od przedstawionych w ofercie, znalazła w tym miejscu coś, co kazało jej zatrzymać się na dłużej.

Przyjechałam na 2 dni, zostałam 10. Przez cały ten czas czułam się jak ich daleka krewna. Pan Pov otworzył przede mną swoje serce. Ale nie tylko przede mną. Jest taki sam dla wszystkich przyjeżdżających. Trudno opisać, jak wiele się tutaj nauczyłam. Przede wszystkim jak dzielić się z innymi, nawet jeśli nie ma się niczego.

Bambusowy dom o powierzchni 7 mkw. składa się z dwóch pomieszczeń. W jednym mieszka 5-osobowa rodzina, drugi jest udostępniony dla gości. Żeby go wybudować, pan Pov przez 10 dni ścinał bambusy w dżungli. Potem przetransportował je przez rzekę i wziął się do pracy. Nie miał praktycznie żadnych narzędzi, tylko własne ręce. Praca zajęła mu 2 lub 3 miesiące – sam już nie pamięta.
Czytaj także: Szczęście w domku na palach


Niespodzianka od Kai Kraskiej

Niestety, ziemia, na której stoi chata pana Pova, nie należy do niego. Kiedy Kaja usłyszała, że za trzy lata rodzina będzie musiała zamknąć interes i się z Banlung wyprowadzić, postanowiła zorganizować zbiórkę pieniędzy. Chciała, żeby nowi przyjaciele mogli sobie ten teren kupić i zacząć w końcu godniej żyć. Sama – na dobry początek – wpłaciła 500 dolarów.

Reakcja internautów przekroczyła jej najśmielsze oczekiwania. Zamiast zamierzonych 10 tys. zł. na koncie błyskawicznie znalazło się… 58 365 tys. Zebrało je razem 1920 osób.

Pan Pov dowiedział się już o wynikach zbiórki.

Powiedział: „Kaja, ja ci dam połowę. Zrobiłaś film, więc należy ci się ta część”. Na co odpowiedziałam: „Nie panie Pov, nie będziemy defraudować tych środków” (śmiech). Ustaliliśmy, że trzeba zrobić coś, by podarowane pieniądze pomogły nie tylko jemu i jego rodzinie. Tak, żeby to nie była pomoc doraźna, czyli np. zakup produktów pierwszej potrzeby, tylko coś, co dalej będzie przekazywać dobro. Np. utworzenie szkółki nauki języka angielskiego, na której skorzysta cała społeczność. Na razie to tylko jeden z pomysłów, przykład.

Pan Pov zaprosił mnie do Kambodży, obiecał, że razem wszystko zaplanujemy. Zachował się wspaniale. Cieszę się bardzo, że nie musiałam mu mówić: „Słuchaj, stary, nie możesz dostać wszystkiego”. (śmiech). Tą postawą potwierdził, że ma wielkie serce, więc jestem przeszczęśliwa. (Kaja Kraska w rozmowie z portalem turystyka.wp.pl)

...

Pieknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:52, 18 Sty 2018    Temat postu:

piwnicy zużyte buty. Co z nimi robi?
Dominika Cicha | 18/01/2018

Globalnews.ca
Udostępnij 17 Komentuj 0
Przez dwie dekady mało kto wiedział o jego nietypowej pasji. Teraz, kiedy prawda wyszła na jaw, ksiądz Jean-Pierre dostaje jeszcze większe porcje sfatygowanych adidasów!

Ksiądz Jean-Pierre dobrze zna się na robocie. Tutaj trochę kleju, tam parę pociągnięć szpilarkiem i dratwą albo lepsza podeszwa i sznurówki – nówki. Raz dwa buty są gotowe, by przejść w nich jeszcze parę kilometrów trudnego, bezdomnego życia. Ks. Couturier nie wie, jak nazywają się ludzie, którzy zakładają je na poranione stopy. Ale przyznaje, że widział nieco stuningowanych przez siebie par, gdy dreptały po chodnikach Montrealu.



Ojcze, ten bezdomny brzydko pachnie!
Wszystko zaczęło się 20 lat temu, kiedy przy bazylice katedralnej Matki Bożej Królowej Świata w Montrealu (w której służył wówczas ks. Couturier) zamieszkał Jean-Paul. Niby nie przeszkadzał, krzywdy nikomu nie robił, a jednak siedział w ławce i utrudniał skupienie pobożnym parafiankom.

„Któregoś dnia przyszły do mnie panie, mówiąc: Ojcze Jean-Pierre, ten Jean-Paul naprawdę okropnie pachnie – wspomina ksiądz. – Poprosiłem go, by zszedł ze mną do piwnicy i zdjął buty. Miałem przeczucie, że tam znajduje się źródło tego zapachu”.

Kiedy bezdomny zdjął mocno już sfatygowane adidasy, okazało się, że ma gangrenę. Ksiądz wezwał pogotowie, ale myśl o tym, w jakim stanie mogą być stopy innych potrzebujących, nie dawała mu spokoju.

Zaczął więc wędrówkę po obuwniczych sklepach w mieście. Prosił, by menedżerowie ofiarowywali mu zużyte, pozostawione przez klientów adidasy, czółenka, sandały, kozaki… Widział, że wiele par szło w odstawkę, nawet jeśli miały jedynie małą dziurę albo postrzępione sznurówki.

Czytaj także: Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie


Ks. Couturier. Robota pali mu się w rękach!
Ks. Jean-Pierre porywał się trochę z motyką na słońce. Był księdzem – dotychczas reperował głównie dusze, a nie schodzone obcasy. Szybko okazało się jednak, że talent do rękodzieła ma we krwi. (W języku francuskim jego nazwisko oznacza „krawiec”. Przypadek?).

Pierwszych lekcji udzielił mu przyjaciel, Ghyslain Antil, zawodowy szewc. „To mój mentor. On nauczył mnie reperować buty” – w rozmowie z Global News podkreśla ksiądz Jean-Pierre. Nauczyciel nie pozostaje mu dłużny: „Jest w tym naprawdę dobry” – zapewnia do kamery. Po czym obaj padają sobie w objęcia.

Czytaj także: Jest chrześcijański konkret do zrobienia. Twoje buty naprawdę mogą uratować życie


Czwartkowy maraton po sklepach w Montrealu
Przez 20 lat ks. Jean-Pierre zaprzyjaźnił się z pracownikami dwudziestu sklepów, którzy wręczają mu łącznie kilkadziesiąt (a nawet 200 – w zależności od sezonu) par butów tygodniowo.

W każdy czwartek jest zwolniony z kapłańskich obowiązków w Misji pw. Matki Bożej Wspomożycielki i rusza na 6-kilometrowy spacer po sklepach. „To mój cotygodniowy trening” – wybucha śmiechem, ciągnąc torbę na kółkach.

Od pięciu lat ma też do pomocy czeladnika. To Alexandra Fol, organistka. „Pilnuje, czy wszystko robię dobrze, bo się rozpraszam” – zdradza szewc.

Niedługo ks. Couturier będzie musiał wyprowadzić się z katedralnej piwnicy, bo parafia potrzebuje dodatkowego pomieszczenia. Ale nie wygląda na strapionego tym faktem. „Opatrzność to załatwi” – uśmiecha się serdecznie.

I na pewno tak będzie. Bo odkąd pokazał światu zakamarki katedralnej piwnicy, wciąż czekają na niego kolejne stosy zdezelowanych butów.



Źródła: globalnews.ca, cbc.ca

...

To jest piekne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:38, 20 Sty 2018    Temat postu:

Młodzież, która pomogła niepełnosprawnemu, odnaleziona!
Redakcja | 20/01/2018

Kampania przeciwko transportowi i ubojowi koni/Facebook
Udostępnij Komentuj 0
Przez kilka dni internauci poszukiwali bohaterskich nastolatków, którzy pomogli niepełnosprawnemu koledze zobaczyć Morskie Oko. W końcu się udało!

Pamiętacie 5-letniego Arka, który na wózku inwalidzkim dotarł do Morskiego Oka? Jak się okazuje, zimową porą na tej trasie można spotkać więcej niepełnosprawnych wojowników!

Kilka dni temu w internecie pojawiło się zdjęcie wyjątkowego „ludzkiego zaprzęgu”. Obrońcy zwierząt z Fundacji VIVA byli tak poruszeni tym widokiem, że postanowili dowiedzieć się o zdeterminowanej młodzieży czegoś więcej. Na Facebooku napisali: „Zdjęcie (…) pokazuje, że można zimą iść, pomagając przy tym osobie niepełnosprawnej dostać się nad Morskie Oko bez zamęczania koni! Poszukujemy osób, które zostały uwiecznione na zdjęciu. Chcielibyśmy poznać ich historię, motywacje i przekazać im drobne upominki”.

Czytaj także: Na noszach i plecach przyjaciół. Zdobyli szczyt Tatr, choć nie chodzą
Internauci ruszyli z pomocą. Dziś już wiadomo, że nastolatkowie są uczniami Zespołu Szkół Katolickich u św. Pankracego w Jeleniej Górze. Jedna z uczestniczek wyprawy, Marysia Migdalska opowiada:

Nie spodziewaliśmy się, że ktoś na nas zwróci uwagę. Chłopak na wózku to Filip Niewiadomski. Był z nami również jego brat Jakub Niewiadomski. Filipa na zmianę ciągnęło 8 osób: Jakub Niewiadomski, Mikołaj Wilk, Maciej Andruszczak, Stasiu Bak, Mateusz Budzyński, Renata i Marek Niewiadomscy i ja. Zaprzęg wymyślił i skonstruował tata chłopca. Filip choruje na porażenie mózgowe, ale rodzina i przyjaciele dbają, by nie było to ograniczenie, które zamknie go w czterech ścianach.
Jak tłumaczy nauczycielka Marta Prus, młodzież z katolickiej szkoły angażuje się w walkę o zakończenie transportu konnego do Morskiego Oka i to zmotywowało ją do wyprawy. „Drugim powodem było to, żeby mieć satysfakcję z samodzielnego spaceru do Morskiego Oka. Nastolatki chciały też pomóc Filipowi dotrzeć nad Morskie Oko”.

W następnych dniach młodzież pomogła niepełnosprawnemu koledze zobaczyć Dolinę Kościeliską.

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:50, 30 Sty 2018    Temat postu:

ieciaków bez rąk. I to w… ogrodowej szopie!
Dominika Cicha | 30/01/2018

Stephen Robert Davies/Facebook
Udostępnij 0 Komentuj 0
Na pierwszy rzut oka: nic specjalnego. Parę zbitych desek, pociągniętych seledynową farbą. Ale ten mały ogrodowy domek wypełniają po brzegi… pomocne dłonie!

„Ugryzł cię rekin, czy może aligator?” – to pytanie na dobre zagościło w życiu Alexa, kiedy poszedł do szkoły. Teraz, kiedy do jego ramienia przylega czerwona ręka Iron Mana, może tylko pokazać kolegom, jakim jest superbohaterem.

Ręce, które powstają dzięki technologii druku 3D, zmieniają życie tysięcy dzieci. A wszystko zaczyna się właśnie w tej małej, ogrodowej szopie w Wielkiej Brytanii, którą wypełniają protezy we wszystkich kolorach i aranżacjach, jakie mogą przyjść dzieciom do głowy. Jest więc ręka Harry’ego Pottera, Elsy z „Krainy Lodu”, Spidermana, Kopciuszka, Kapitana Ameryki, a także te zaprojektowane specjalnie przez dzieci, które będą je zakładać – w paski, kwiatki, planety, tęczę…

To tutaj projektujemy, drukujemy, budujemy i dopasowujemy dłonie i ramiona 3D dla dzieci. Za darmo – podkreśla Stephen Davies, zapraszając internautów do swojej szopy. – Tworzymy je w kolorach i tematach, które lubią dzieci. Nasze ręce są projektowane specjalnie w taki sposób, by się wyróżniały i wyrażały osobowość dziecka.
Czytaj także: Cyrk motyli i Nick Vujicic, czyli jak odnaleźć nadzieję


Stephen Davies. Proteza jak narzędzie tortur
Stephen Davies swoją „pomocną dłoń” nosi od 2 lat. Jego wcześniejsza proteza przypominała średniowieczne narzędzie tortur, dlatego rzucił ją w kąt już dawno. Z pomocą przyszedł mu znajomy informatyk, Drew Murray.

Kiedy Stephen zobaczył, jak szybkie i tanie (w porównaniu z bionicznymi protezami) jest takie rozwiązanie, wpadł na pomysł, który przerodził się właśnie w Team UnLimbited. (WIDEO)





Koszt wytworzenia takiej ręki to ok. 30 funtów. Każda z nich jest bardzo prosta w obsłudze – aby zacisnąć palce, wystarczy zgiąć łokieć. Co warte podkreślenia, żadne dziecko za swoją protezę nigdy nie zapłaciło. Stephen i Drew prowadzą zbiórkę crowdfundingową na ten cel. Sami też nie mają ze swojej pracy żadnego zysku.

Stephen dobrze wie, z jakimi problemami zmagają się maluchy, które urodziły się bez rąk albo straciły je w wyniku wypadku. „Kluczem jest zrobienie czegoś, co dziecko będzie chciało nosić i dzięki czemu wśród kolegów poczuje się cool” – mówi Stephen. Sam świetnie orientuje się, jakie bajki i tematy są na czasie, bo ma troje swoich dzieci. Żadne pomysły go nie zdziwią.

Czasami dzieci z protezami były w szkole prześladowane. Takie ręce mogą całkowicie wpłynąć na ich pewność siebie – mówi.
Czytaj także: Tancerka bez nogi. „Czasem złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom”


Team UnLimbited. Moje dziecko dostało nowe życie
Pierwszą osobą, która otrzymała od Stephena „pomocną dłoń” jest Isabella. Jej mama, z wdzięczności za to, że córka zyskała w końcu poczucie własnej wartości, przebiegła maraton.

Dziś dziewczynka swobodnie gra na pianinie, przewraca kartki w pękatych książkach i prowadzi psa na smyczy. A nawet… tańczy w kościelnym chórze!





Wiecie, co jest najlepsze w tej historii? Stephen i Drew nie trzymają sekretu produkcji za drzwiami szopy, ale publikują na swojej stronie internetowej dokładne tutoriale i służą wskazówkami. Bo choć sami dostarczają protezy głównie brytyjskim dzieciom, współpracują z ludźmi na całym świecie. Razem należą do międzynarodowej wspólnoty wolontariuszy, którzy chcą pomagać niepełnosprawnym. To Fundacja E-nable.

I to właśnie dzięki kreatywnym wolontariuszom nową rękę ma np. Veronica z Ugandy. Kiedy miała 6 miesięcy, spała na macie, która zapaliła się od lampy naftowej… Dziś mieszka w sierocińcu i jest prawdziwą bohaterką!


„Pomocne dłonie” trafiły też np. do Adena i Mossy z Jemenu, którzy stracili ręce podczas wojny, a także do Amosa z Ugandy, który przeżył atak dzikiego zwierzęcia. Dziś gra w piłkę, tańczy i zanosi radość wszędzie tam, gdzie się pojawia.


Źródło: Daily Mail, BBC, teamunlimbited.org

...

Wspaniale!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:00, 31 Sty 2018    Temat postu:

Żaliła się mamie, że jest "spłukana". Ktoś podarował jej 100 funtów


Dzisiaj, 31 stycznia (05:42)
Otrzymała sto funtów od nieznajomego w pociągu. Brytyjka Ella Johannessen jechała ze stacji Peterborough do Leeds. Podczas podróży odbyła długą rozmowę telefoniczną z matką na temat swojej sytuacji finansowej. Skończyła studia, ale ledwie starczało jej na życie.


W rozmowie telefonicznej wspomniała o 35 funtach, która miały wpłynąć na jej konto. Tak się jednak nie stało. To była nieduża suma, ale w tym momencie oznaczała dla niej wiele. Po zakończeniu połączenia, kobieta zasnęła.
Gdy się obudziła, zauważyła na udzie złożoną chusteczkę higieniczną. W środku znalazła sto funtów.
Najwyraźniej jeden z pasażerów, który usłyszał treść rozmowy, postanowił jej pomóc. Teraz Brytyjka stara sie odnaleźć dobrego Samarytanina. Ella Johannessen uważa, że takie akty bezinteresownej życzliwości należy nagłaśniać. Jej wpis na ten temat, umieszczony na Facebooku, został udostępniony ponad 5 tys. razy.
(j.)

Bogdan Frymorgen

...

Cud wrecz!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:58, 05 Lut 2018    Temat postu:

Wiadomości
Gdynia: deweloper dołoży się do szpaleru drzew na 10 Lutego

Opinie (135) podziel się na Twitterze
4 lutego 2018, 18:00
Patryk Szczerba
Społecznicy chcą, by nowe drzewa na ul. 10 Lutego w Gdyni pojawiły się jeszcze jesienią.
Społecznicy chcą, by nowe drzewa na ul. 10 Lutego w Gdyni pojawiły się jeszcze jesienią.
fot. Łukasz Unterschuetz/Trojmiasto.pl
Po rozmowach ze społecznikami z Miasta Wspólnego dodatkowe środki na zwycięski projekt nasadzeń na 10 Lutego z zeszłorocznego budżetu obywatelskiego wyłoży planująca w okolicy inwestycję firma Moderna Holding. Dzięki temu drzewa pojawią się na całym odcinku pomiędzy ul. Świętojańską zobacz na mapie Gdyni i 3 Maja zobacz na mapie Gdyni.

Przypomnijmy, że projekt odtworzenia przedwojennego szpaleru drzew wygrał bezapelacyjnie zeszłoroczne głosowanie w gdyńskim budżecie obywatelskim w śródmieściu. Po rozmowach społeczników z Miasta Wspólnego z urzędnikami okazało się, że zaplanowane 216 tysięcy złotych wystarczy jedynie na 36 drzew.

Czytaj też: Budżet obywatelski 2017. Wyniki głosowania

Drzewa i modernizacja budynku Banku Polskiego w Gdyni

Mają się one pojawić na początkowym odcinku ulicy 10 Lutego - od ul. Świętojańskiej do budynku poczty przy ul. Władysława IV zobacz na mapie Gdyni. Społecznikom do współpracy udało się przekonać firmę Moderna Holding, planującą zagospodarowanie budynku po Banku Polskim oraz przylegającego do niego terenu.

Czytaj więcej: Co dalej z Bankiem Polskim w Gdyni?

Przypomnijmy, że deweloper zbuduje tam budynek mieszkalno-usługowy, a zabytkowy budynek przekształci w luksusowy hotel. Między zabytkowym i nowym budynkiem powstanie otwarte przejście w formie dziedzińca, łączące ul. 10 lutego i 3 maja.

Szczegóły będzie można poznać podczas dyskusji o projekcie zmian w planie zagospodarowania dla tego miejsca, która odbędzie się we wtorek o godz. 17 w Infoboksie.

Firma przy okazji zadeklarowała wsparcie finansowemu, dzięki czemu przy 10 Lutego pojawi się kilkanaście dodatkowych drzew na odcinku od Władysława IV do 3 Maja. Dokładna liczba będzie dyskutowana z biurem ogrodnika miasta. Jedno drzewo kosztuje ok. 6 tys. złotych.

Nowe drzewa w centrum Gdyni jesienią

Drzewa będą sadzone w systemach antykompresyjnych, z zapewnieniem dostępu wody, by wytrzymały sąsiedztwo ruchliwej jezdni.

- Mają to być dorodne, przynajmniej 3-metrowe drzewa, aby od razu zaczęły zdobić naszą reprezentacyjną ulicę. Cieszy nas postawa Moderny, która pokazała, na czym polega społeczna odpowiedzialność biznesu - mówi Łukasz Piesiewicz z Miasta Wspólnego, pomysłodawca projektu.

Dzięki drzewom i przebudowie, ulica ma zyskać zupełnie nowy charakter.

Zależy nam na tym, by Gdynia piękniała. Ul. 10 Lutego jest wyjątkowa - prowadzi w linii prostej z dworca kolejowego wprost do morza. Powinna być piękna, a dobrze dobrana i zaprojektowana zieleń będzie temu służyć. Dlatego nie trzeba było nas długo namawiać i chętnie włączyliśmy się w projekt - przyznaje Adam Małaczek, prezes zarządu Moderna Holding.

Projekt nasadzeń jest opracowywany przez Biuro Ogrodnika Miasta. Nowe drzewa - najpewniej miłorzęby dwuklapowe - pojawią się na ul. 10 Lutego jesienią tego roku.

Przebudowa Abrahama w Gdyni w tym samym czasie

Pod koniec 2018 roku powinna być także gotowa, zainicjowana przez stowarzyszenie Miasto Wspólne, opóźniona z powodu komplikacji projektowych, przebudowa ul. Abrahama pomiędzy ul. 10 Lutego i ul. Batorego. To zwycięski projekt z budżetu obywatelskiego z 2016 roku.

..

Dobro zawsze cieszy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:26, 06 Lut 2018    Temat postu:

WIDEONASZE PROGRAMYPROGRAM PNIPLA SZUKAJ ZAMIEŃ KOLUMNY TwitterFacebookInstagramGoogle PlusYouTubeRSS
polsatnews.pl Kraj
Złodziej kontra ekspedientki. Powaliło i obezwładniło go sześć kobiet
mr/ml/2018-02-06, 13:20
Złodziej nie miał szans w starciu z czterema pracownicami sklepu PSS "Zgoda" w Płocku i dwiema klientkami, które jedna po drugiej "rzuciły się" na niego, udaremniając ucieczkę. Sklep opublikował nagrania z monitoringu jako przestrogę dla innych złodziei. "Nie lubią płacić za zakupy. (Nie)stety nie zawsze to się dobrze kończy" - komentuje płocki PSS "Zgoda".
ODTWÓRZ WyciszGłośność
23-01-2018 13:18 Zmieniała peruki i okradała sklepy. Na koncie ma co najmniej kilkadziesiąt kradzieży
KRAJ
Zmieniała peruki i okradała sklepy. Na koncie...
"Dawno nie wstawialiśmy nagrań z serii "W ukrytej kamerze", więc dziś mamy dla Was odcinek dłuższy niż zwykle! Przedstawiamy w nim dwa czarne charaktery, które nie lubią płacić za zakupy. (Nie)stety nie zawsze dobrze się to dla nich kończy, o czym przekonacie się pod koniec tej historii" - napisał na Facebooku PSS Zgoda w Płocku i opublikował film.

Sześć na jednego

Na nagraniu widać dwie kradzieże.

Pierwsza odbyła się 5 grudnia ubiegłego roku. Mężczyzna włożył zakupy pod kurtkę, zamiast do koszyka i wyszedł ze sklepu niezauważony.

Drugi materiał, to najnowsze nagranie z 15 stycznia. Złodziejowi zamknięto automatyczne drzwi i tym samym zablokowano drogę ucieczki. W sklepie najpierw podbiegła do niego jedna z klientek, próbując odsunąć go od wyjścia, które - od zewnątrz - zaczął otwierać najprawdopodobniej jego wspólnik.

W międzyczasie do mężczyzny dobiegły jeszcze cztery ekspedientki i jedna klientka sklepu. Udało się im zatrzymać przestępcę.

Gdy mężczyzna leżał na podłodze, odebrano mu pięć dużych słoików kawy, które próbował ukraść. Złodziej trafił w ręce policji.

"Zadziałała adrenalina"

- Publikowanie tego rodzaju filmików ma zadanie prewencyjne, złodzieje nie mogą czuć się bezkarni, są obserwowani przez monitoring i załogę sklepu - powiedział nam prezes PSS Zgoda w Płocku Krzysztof Chojnacki.

Jak dodał, pracownicy mają w takich sytuacjach możliwość zablokowania drzwi, co tym razem zrobiły ekspedientki.

- Jeżeli rabuś jest agresywny, nie muszą podejmować żadnej dalszej interwencji, tylko poczekać na przyjazd policji. W sytuacji, którą pokazuje film, zadziałała najwyraźniej adrenalina. Emocje wzięły górę, a także pewnie poczucie bezpieczeństwa, bo w sklepie było w tym czasie wielu klientów - wyjaśnił prezes.

"Kobiety górą"

W komentarzach internauci nie kryją podziwu wobec postawy ekspedientek. "Brawo panie", "kobiety górą" - piszą.

Sklep podobne nagranie opublikował po raz pierwszy we wrześniu ubiegłego roku. Sieć chce w ten sposób zawstydzić złodziei i zniechęcić do kolejnych kradzieży.

- Publikowane w sieci od czasu do czasu nagrania ze sklepowych kamer dają efekty, bo złodzieje wiedzą już, że są obserwowani i nie pozostaną bezkarni - podsumował prezes sieci sklepów.

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:04, 07 Lut 2018    Temat postu:

Gonił żonę po osiedlu i zadawał jej ciosy nożem. Kobieta wybaczyła napastnikowi

40

Podczas kłótni złapał żonę za włosy, ta ratowała się ucieczką. Mężczyzna chwycił za nóż i ruszył za nią. Dopadł ją i zaczął zadawać ciosy. Uratował ją świadek i szybka operacja. W międzyczasie przebaczyła mężowi, a sąd wymierzył najniższą z możliwych kar.



Dramatyczne sceny miały miejsce 12 lipca 2016 roku w Łukowie. Małżonkowie Ś. mieszkali na ul. Kilińskiego. Wśród sąsiadów uchodzili za spokojną parę. Wychowywali dwoje dzieci: 10 letniego syna i 3-letnią córkę. Wspólnie prowadzili w pobliżu niewielką lodziarnię. Feralnego dnia przed południem pomiędzy Krzysztofem a Beatą doszło do kłótni, która niebawem przerodziła się w awanturę. Po chwili doszło do rękoczynów. Mężczyzna rzucił się na swoją żonę, ta zaś, nie mając szans w starciu z o wiele silniejszym od niej mężczyzną, ratowała się ucieczką.

Jej mąż ruszył za nią z nożem. Gonił ją przez osiedle krzycząc i wyzywając. Kobieta zaś wzywała pomocy. Usiłowała się schronić na jednej z posesji, jednak Krzysztof Ś. dopadł ją i zaczął zadawać 33-latce ciosy nożem. Wtedy na ratunek kobiecie pośpieszył jeden ze świadków, który wyrwał napastnikowi nóż z ręki. Wtedy sprawca uciekł do swojego domu. Natychmiast powiadomiona została policja i wezwana pomoc medyczna. Kobietę z ranami kłutymi m.in. brzucha, języka i przedramienia przetransportowano do szpitala, mężczyznę zaś zatrzymali policjanci. Badanie alkomatem wykazało, że 54-latek miał 2,4 promila alkoholu w organizmie. Zabezpieczony został również nóż, którym zranił swoją małżonkę. Dzięki szybko przeprowadzonej operacji, lekarzom udało się uratować życie kobiety.

Pod koniec lutego ub. roku Prokuratura Rejonowa w Łukowie przesłała do Sądu Okręgowego w Lublinie akt oskarżenia. Krzysztof Ś. został oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Nie przyznał się do winy, jak też odmówił składania wyjaśnień. Tłumaczył tylko, że nie chciał zabić swojej żony, a rany jakie miała na swoim ciele, były skutkiem szarpaniny. Zeznawać nie chciała również pokrzywdzona Beata Ś. Adwokat oskarżonego złożył wniosek o mediacje, tłumacząc, że kobieta wybaczyła swojemu mężowi, i nie rości do niego żadnych pretensji.

Sąd nie zgodził się na takie zakończenie i postanowił przeprowadzić normalną rozprawę. W jej trakcie świadkowie zeznawali, że jeszcze w trakcie akcji ratunkowej, napastnik krzyczał z okna m.in. „Niech zdycha”. Prokurator podnosił, że mężczyzna od początku działał z zamiarem pozbawienia życia swojej małżonki. Ze względu, że małżonkowie pojednali się między sobą, sąd zdecydował się na wymierzenie Krzysztofowi Ś. najniższej kary, czyli ośmiu lat pobawienia wolności.

(fot. policja)
2018-02-06 23:38:25

...

Brawo ten co pomogl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:55, 10 Lut 2018    Temat postu:

aleksander-ocimek
10 godz. temu dodał
Witam.
Rodzina mojego sąsiada potrzebuje pomocy. Razem z bliskim otoczeniem pomagamy im jak tylko możemy. Oddajemy ciuchy czasem dajemy tez i jedzenie gdy tego potrzebują. Lecz teraz potrzebne są większe pieniądze na nowy sprzęt. Mamy fachowców którzy podejmą się remontu charytatywnie lecz musimy zakupić sprzęt do kuchni i łazienki. Proszę o pomoc wplata lub udostępnienie będziemy wdzięczni.
[link widoczny dla zalogowanych]
..

Ludzie czynia dobro! Pieknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:47, 13 Lut 2018    Temat postu:

Pokaźną sumę pieniędzy ukrytą w książce typu Harlequin znalazła bibliotekarka z Ciechanowa. Kobieta oddała gotówkę do policyjnego depozytu i rozpoczęła poszukiwania jej właścicieli.
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Shutterstock
Zdjęcie ilustracyjne
8
‹ wróć
Pani Małgorzata, bibliotekarka z 30-letnim stażem, zdenerwowała się, kiedy odkładając książkę, zauważyła w niej kopertę z pieniędzmi. W środku znajdowało się osiem tysięcy złotych. – Była to dla mnie znaczna suma – mówi „Kurierowi Mazowieckiemu” TVP3 Warszawa Małgorzata Fiuk, bibliotekarka. – Mogły to być czyjeś oszczędności życia – dodaje.

Kobieta wiedziała, że musi odnaleźć właścicielkę lub właściciela pieniędzy. – To nie były moje pieniądze. Każda osoba na moim miejscu zrobiłaby to samo – mówiła w telewizji. Gotówka została oddana do policyjnego depozytu, jak się okazało później sprawdzenie, do kogo należała trwało dłuższą chwilę.

W rozwikłaniu zagadki kluczowe okazało się ogłoszenie zamieszczone na tablicy w bibliotece. Właścicielką okazała się starsza pani, która często wypożycza książki. Postawę pani Małgorzaty doceniła dyrekcja biblioteki – kobieta dostała podwyżkę.

...

Brawo pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:05, 15 Lut 2018    Temat postu:

USA: trener zasłonił uczniów przed kulami podczas strzelaniny na Florydzie

Aaron Feis, trener footballu amerykańskiego został ogłoszony bohaterem po tym, jak w czasie wczorajszej strzelaniny własnym ciałem zasłonił uczniów przed kulami - informuje "Miami Herald". Mężczyzna zmarł w wyniku poniesionych obrażeń.

...

Bohater!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:21, 15 Lut 2018    Temat postu:

Oddał zgubione pieniądze, został nagrodzony przez policję
15 lutego 2018
Jakiś czas temu, 15-letni mieszkaniec Krakowa znalazł w autobusie portfel z dokumentami oraz dużą sumą pieniędzy, który następnie wraz z całą jego zawartością zaniósł do najbliższego komisariatu Policji. Mundurowi niezwłocznie o tym fakcie powiadomili właścicielkę, która osobiście odebrała zgubę z komisariatu.

Za wykazanie się chłopca wielką uczciwością, komendant mł.insp. Tomasz Drożdżak, 12 lutego br. w siedzibie Komendy Powiatowej Policji w Krakowie, osobiście nagrodził 15-latka wręczając tabliczkę z treścią podziękowań oraz drobny upominek. W spotkaniu tym udział wzięła również kadra kierownicza jednostki.

...

Wspaniale! Serce rosnie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:12, 16 Lut 2018    Temat postu:

Dwulatek wbiegł na tory. Matka spuściła go z oczu na moment
254683
Mam 90 sekund, dam radę - pomyślał 18-latek, który w Mediolanie uratował dziecko przed niechybną śmiercią w metrze.

REKLAMA
18-letni Lorenzo Pianazza został bohaterem Włoch. Zachował się lepiej i odważniej, niż grupa dorosłych podróżnych na peronie III linii metra. Gdy dwulatek w pogoni za zabawką, plastikową trąbką, spadł na tory, nawet jego matka bezradnie patrzyła na malca leżącego na torowisku.

Nagranie z kamery na dworcu pokazuje przebieg całego zajścia: Dziecko biegnie i spada z peronu, dorośli orientują się i podchodzą. Potem patrzą. Lorenzo schodził wówczas po schodach, przed chwilą odjechał mu pociąg. Orientując się, że coś się dzieje, podbiega. - Zerknąłem tylko na zegar i zeskoczyłem w dół - powiedział kilka godzin po zdarzeniu dziennikowi "Corriere della Sera".

REKLAMA
Zobaczyłem zrozpaczoną kobietę, wpatrzoną w dół na tory a na nich małe dziecko. Widać, że musiało przed chwilą tam spaść. Pomyślałem, że dam radę więc zeskoczyłem, podniosłem go i wdrapałem się z powrotem. Szczerze, to przeszła mi przez głowę myśl, że będę musiał biec po torach przed nadjeżdżającym pociągiem - opowiadał 18-latek.
Na szczęście dla niego i dziecka, całą sytuację obserwowała na monitorze pracownica metra. 32-letnia Claudia Castellano, pracująca na tym stanowisku dopiero od roku, wstrzymała ruch pociągu zanim dotarł do stacji. Gdy dziecko i jego ratownik byli już bezpieczni, Castellano włączyła zielone światło. - Poklepałem malca po ramieniu, jego matka podziękowała mi i oboje poszli sobie - dodaje Lorenzo. Na prośbę burmistrza Mediolanu nastolatka odnaleziono i zproszono do ratusza. O jego bohaterstwie napisały wszystkie największe dzienniki we Włoszech.

...

Brawo bohater.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:21, 17 Lut 2018    Temat postu:

Kasjerka z Biedronki starała się zatrzymać złodzieja, została zwolniona. Miała podpisane oświadczenie, że nie może narażać swojego życia



Kasjerka jednej z puławskich Biedronek została zwolniona. Jak sugeruje, ma to być efektem jej interwencji wobec agresywnego złodzieja, który chciał ukraść alkohol. Tymczasem przepisy sklepowe, kategorycznie zabraniają tego typu działań.



Wszystko wydarzyło się w sobotę 4 listopada ub. roku. Jak informuje „Tygodnik Powiśla”, około godziny 17 do sklepu Biedronka przy ul. Piaskowej w Puławach weszło dwóch młodych mężczyzn, którzy podeszli pod półkę z alkoholem i zaczęli zabierać ustawione tam butelki. Nie przejmowali się obecnością klientów i załogi sklepu. Kiedy ci usiłowali przeszkodzić im w kradzieży, doszło do szarpaniny, w trakcie której jeden z mężczyzn usiłował uciec ze sklepu. Mężczyzna był bardzo agresywny, groził pracownikom sklepu, w pewnym momencie starał się stłuc szklaną butelkę, i zaatakować nią trzymającego go mężczyznę.

Wtedy na pomoc koledze ruszyła kasjerka, która usiłowała zablokować wyjście ze sklepu. Agresor jednak z całej siły kopnął ją w nogę, w wyniku czego kobieta doznała obrażeń ciała. Przybyli na miejsce policjanci zatrzymali złodziei, którymi okazało się dwóch 17-letnich wychowanków domu dziecka. Obaj mieli znajdować się pod wpływem alkoholu i narkotyków.

Kasjerka przez trzy tygodnie przebywała na zwolnieniu lekarskim. Pod koniec stycznia, po pracy została wezwana do kierownika, gdzie otrzymała wypowiedzenie bez podania przyczyny. Jak sugeruje tygodnik, miało to być efektem listopadowego zdarzenia. „Pracodawca zamiast jej podziękować i dać nagrodę za obywatelską postawę, wyrzucił ją z pracy”. Kobieta skierowała do Sądu Pracy wniosek przeciwko Jeronimo Martins. Domaga się od swojego byłego pracodawcy wypłaty odszkodowania w wysokości 3-miesięcznego wynagrodzenia.

Jak udało nam się ustalić, każdy z pracowników sieci sklepów Biedronka w dniu zatrudnienie podpisał oświadczenie, w którym zobowiązuje się do określonych zachowań w przypadku napadu, czy też obecności agresywnego klienta. Zgodnie z nim pracownik ma zakaz narażania swojego życia i zdrowia w takich przypadkach. Powinien jedynie powiadomić firmę ochroniarską i policję zaś samemu nie może stawać na przeszkodzie napastnikowi. Biuro prasowe Jeronimo Martins nie odniosło się do tej sprawy.

(fot. archiwum)

...

Biedronka niepotrzebnie panikuje. Maja dokument wiec nikt im nie zarzuci ze pracownicy sa zagrozeni. A jak ktos jest odwazny to brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:41, 20 Lut 2018    Temat postu:

Mieszkaniec Bełchatowa zapomniał saszetki pełnej pieniędzy. Zgubę oddali pracownicy firmy sprzątającej
Dodano: wczoraj 16:36

O dużym szczęściu może mówić mieszkaniec Bełchatowa. Mężczyzna zostawił w galerii handlowej saszetkę z pieniędzmi, dokumentami i kartami płatniczymi. Torebkę znaleźli pracownicy firmy sprzątającej i oddali na policję.



W niedzielę podczas zakupów w galerii handlowej w Bełchatowie 38-letni mężczyzna zostawił saszetkę zawierającą pieniądze, dokumenty oraz karty płatnicze. Wiszącą na krzesełku brązową torebkę zauważyli wieczorem pracownicy firmy sprzątającej. Po jej otwarciu okazało się, że w środku znajdowało się 8600 złotych. Pracownicy firmy zadzwonili na policję i powiadomili funkcjonariuszy o znalezisku.
Policjanci pojechali do miejsca zamieszkania właściciela saszetki, ale go tam nie zastali. Mężczyzna jednak jeszcze tego samego dnia zgłosił się do komendy i odebrał zgubę. Jak informuje policja, 38-latek nie krył swojej wdzięczności wobec uczciwych znalazców. Funkcjonariusze podkreślają, że pracownicy firmy sprzątającej, którzy oddali saszetkę zawierającą dużą kwotę pieniędzy, zasługują na uznanie i pochwałę.

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:38, 21 Lut 2018    Temat postu:

Skontrolowali taksówkarzom taksometry. Nie było zastrzeżeń

51

W miniony poniedziałek inspektor z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie wraz z inspektorami z Okręgowego Urzędu Miar w Warszawie oddział w Lublinie przeprowadzili wspólne działania kontrolne ukierunkowane na przewozy osób taksówkami. W trakcie działań nie wykryto nieprawidłowości.



19 lutego w Lublinie przeprowadzono kontrole taksówek pod kątem prawidłowości ustawienia taksometrów. Inspektorzy weryfikowali również stan techniczny pojazdów, uprawnienia kierowców, dokumenty firmowe przewoźników oraz legalizację taksometrów.

Każdy z kontrolowanych w tym dniu pojazdów, był kierowany na wyznaczoną bazę drogową by tam zweryfikować ustawienia taksometru, nie tylko porównując je ze świadectwem legalizacji, ale także z faktycznie pokonanym odcinkiem kontrolnym.

Wszystkie pojazdy, które były poddane kontroli, przeszły ją w granicach dopuszczalnego błędu. Jak zapowiada Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego współpraca obu służb kontrolnych będzie kontynuowana.

Ma ona na celu wyeliminowanie podmiotów naruszających zasady uczciwej konkurencji. Dodać należy, iż w przypadku stwierdzenia naruszenia w zakresie manipulacji urządzeniem metrologicznym, jakim jest taksometr, oprócz grożącej grzywny, dodatkową konsekwencją jest cofnięcie licencji na wykonywanie przewozów osób taksówką.

...

Wszyscy uczciwi! Szok!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:56, 23 Lut 2018    Temat postu:

otr Kalsztyn
Przygarnęła na zimę bezdomnego. Chciał przejąć mieszkanie, więc ją zabił
6433092
Kobieta z amerykańskiego stanu Kolorado próbowała pomóc mężczyźnie przetrwać trudny okres.

REKLAMA
Jeanna Leslie została zamordowana w swoim mieszkaniu. 49-letnią Amerykankę zabił Terry Dunford. Mężczyzna nie miał gdzie mieszkać, więc Leslie przygarnęła go na czas zimy. Wraz z nim w jej domu pomieszkiwał jeszcze jeden bezdomny.
O zniknięciu kobiety policję poinformował jej były mąż. 49-latka miała odebrać dwójkę ich nastoletnich dzieci z meczu koszykówki. Gdy nie pojawiła się przed halą sportową, zaniepokojony mężczyzna skontaktował się z lokalnymi służbami – informuje FOX News.
Policjanci znaleźli w mieszkaniu kobiety męskie ubrania. Były poplamione krwią. Obok nich leżał portfel Dunforda. Analiza monitoringu z lokalnego sklepu pokazała, że razem z kobietą kupował alkohol w dniu, kiedy została zabita.

REKLAMA
Rodzina nie miała pojęcia, że jej matka mieszka z bezdomnym. Jedna z córek podkreśla, że Jeanna była otwartą osobą, która przyjaźniła się ze wszystkimi wokół. Brittany Leslie dodała, że Dunford wykorzystał dobre serce jej matki.
Zobacz także: Brutalne morderstwo 19-latka w Krakowie. Policja ujęła 4 sprawców
Motyw zabójstwa nie był na początku jasny. Obecnie śledczy uważają, że bezdomny chciał zająć mieszkanie kobiety. Miał tam zamieszkać razem z przyjacielem.

...

Dobra kobieta jednak nie przesadzajmy. Bandyci sa czesto bezdomni. Jak macie ogrzewany garaz czy budynekbgospodarczy to tak. Ale do domu to przesada. Chyba ze dobry znajomy bezdomny od lat o ktorym wiecie wszystko. Tak brac nie wiadomo kogo... I jeszcze lepiej jak jest duza rodzina. Samotna kobieta z bezdomnym nieznajom mezczyzna to ryzyko. Cierpia przyzwoici bezdomni ktorzy mogli by sobie spokojnie mieszkac w takich warunkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:44, 01 Mar 2018    Temat postu:

Darczyńca przekazał szpitalowi sprzęt za ponad 100 tys. złotych

Niecodzienna i wzruszająca historia z Gdyni. Anonimowy darczyńca przekazał na oddział onkologiczny tamtejszego szpitala wart ponad 100 tysięcy złotych sprzęt. To tak zwany czepiec chłodzący, służący do minimalizowania wypadania włosów podczas stosowania chemioterapiichemioterapii.

... Wspaniale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:21, 02 Mar 2018    Temat postu:

Tczew: 59-latek zamarzł we własnym mieszkaniu.

Sąsiedzi, którzy starali się pomagać panu Józefowi, wzywali policję i straż miejską w niedzielę wieczorem. Alarmowali, że w jego mieszkaniu jest bardzo zimno. Mężczyzna nie miał u siebie ogrzewania. Policja odmówiła przysłania patrolu.

...

Szok ale brawo ludzie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:30, 03 Mar 2018    Temat postu:

W drodze do szkoły uratowali życie człowieka. Dwaj uczniowie reanimowali pasażera pociągu
paw/luq/2018-03-01, 19:14
Michał Adamski i Karol Nizielski z Goleniowa (Zachodniopomorskie) jechali pociągiem do szkoły. Jeden z pasażerów, który podróżował w tym samym przedziale co Michał, nagle źle się poczuł, a po chwili stracił przytomność. Podróżni wpadli w panikę, zareagował jedynie licealista. Natychmiast przystąpił do reanimacji, a kiedy poczuł, że sam sobie nie poradzi, zawołał kolegę.

...

Wielkie brawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 18 z 32

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy