Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ludzie przyzwoici ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:31, 23 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Po informacjach internautów ujęto sprawców napadu na pielęgniarkę
Po informacjach internautów ujęto sprawców napadu na pielęgniarkę

Dzisiaj, 23 października (09:36)

​Dzięki pomocy internautów policja zatrzymała dwóch mężczyzn, którzy ponad tydzień temu napadli na pielęgniarkę wracającą z dyżuru w Centrum Onkologii w Gliwicach. Sprawcy obezwładnili kobietę i wyrwali jej torebkę. Zatrzymani to mieszkańcy Katowic i Gliwic. Tożsamość młodych bandytów udało się ustalić krótko po opublikowaniu na stronie internetowej policji zdjęć z monitoringu, który zarejestrował poszukiwanych.
Dzięki pomocy internautów policja zatrzymała mężczyzn, którzy napadli na pielęgniarkę
/Policja


Informację o zatrzymaniu sprawców przekazała w poniedziałek śląska policja, dziękując za liczne anonimowe wiadomości. Po publikacji zdjęć internauci zaczęli przesyłać nam informacje, które pozwoliły ustalić tożsamość poszukiwanych - zaznaczają policjanci i zapewniają, że informatorzy pozostaną całkowicie anonimowi.

Do napaści na pielęgniarkę doszło 15 października rano - kobieta wracała do domu z dyżuru w Centrum Onkologii. W parku Chopina podbiegło do niej dwóch młodych mężczyzn. Sprawcy obezwładnili kobietę używając miotacza gazu, po czym wyrwali jej torebkę. Uciekli w kierunku ul. Wybrzeże Armii Krajowej - relacjonowała policja.

W wyniku rozboju pielęgniarka straciła portfel z dokumentami i gotówką w kwocie 500 zł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi wydział kryminalny gliwickiej policji. Po publikacji wizerunku sprawców w mediach, do policjantów napłynęło wiele anonimowych zgłoszeń.

Funkcjonariusze sprawdzali każdą z otrzymanych informacji, dzięki czemu bardzo szybko namierzono i zatrzymano dwóch podejrzanych mężczyzn. To 22-latek z Katowic i 19-latek z Gliwic, dotychczas niekarani.

Na wniosek prokuratora zostali już aresztowani przez sąd. Za rozbój grozi im kara do 12 lat więzienia.

...

Brawo ludzie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:41, 03 Lis 2017    Temat postu:

Zatrzymał tramwaj i pomógł mężczyźnie, który leżał w kałuży krwi

Dzisiaj, 3 listopada (13:25)

Zatrzymał tramwaj wypełniony pasażerami i ruszył na pomoc starszemu mężczyźnie, który nieprzytomny, w kałuży krwi, leżał na przystanku. Bohaterską postawą wykazał się Karol Mielnik, motorniczy z Gdańskich Autobusów i Tramwajów.

Kadr z filmu dokumentującego zdarzenie /GAiT/X-NEWS
REKLAMA


Starszy mężczyzna stracił przytomność, upadł i rozbił sobie głowę. Żadna ze zgromadzonych na przystanku osób nie udzieliła mu jednak pomocy. Zrobił to dopiero motorniczy tramwaju linii nr 8, który podjechał na przystanek z tramwajem pełnym pasażerów.

Poszkodowany mężczyzna odzyskał przytomność jeszcze przed przyjazdem karetki.
Wideo
Zatrzymał tramwaj i pomógł mężczyźnie, który leżał w kałuży krwi GAiT/X-NEWS
GAiT/X-NEWS

...

Wspaniale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:39, 06 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Chłopiec słaniał się na nogach. Na pomoc ruszyli przechodzień i policjant
Chłopiec słaniał się na nogach. Na pomoc ruszyli przechodzień i policjant

1 godz. 7 minut temu

6-latek nie mógł ustać na nogach, co chwilę upadał. Mieszkanka Jawora na Dolnym Śląsku widząc chłopca zaalarmowała policjantów z pobliskiej komendy. Akcję nagrały kamery monitoringu. Okazało się, że chwilę wcześniej 6-latek dostał napadu padaczki. Dyżurny jednostki wezwał pogotowie ratunkowe. W komendzie, przed przyjazdem pogotowia, policjant udzielił 6-latkowi pomocy przedmedycznej. Ratownicy medyczni zabrali dziecko do szpitala. Życiu chłopca nie zagraża niebezpieczeństwo.
Chłopiec słaniał się na nogach. Na pomoc ruszyli przechodzień i policjant (Policja Dolnośląska)
/

...

Brawo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:10, 08 Lis 2017    Temat postu:

Na jej urodziny nie przyszedł… nikt. Wyjątkowa niespodzianka dla Oliwii
Anna Salawa | 06/11/2017

fot. Anna Salawa
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Wyobraź sobie, że przygotowujesz przyjęcie urodzinowe dla córki. Zamawiasz salę, zapraszasz kolegów i koleżanki z klasy dziecka, kupujesz tort, pompujesz balon, a potem czekasz na gości… Czekasz i czekasz…

I nikt nie przychodzi. Historia tym bardziej smutna, że zdarzyła się naprawdę.

W zeszłym tygodniu 12-letnia Oliwka z zespołem Aspergera dmuchała świeczki na torcie w obecności mamy, jednej przyjaciółki i właścicielki restauracji. Pytana o urodzinowe życzenia powiedziała ze łzami w oczach, że marzą jej się… goście na przyjęciu. Widok musiał być na tyle przygnębiający, że pani z restauracji na warszawskim Muranowie podzieliła się swoim smutkiem na Facebooku.


Filip Chajzer organizuje urodziny

I tu do akcji wkroczył Filip Chajzer. Znany nie tylko z gadania w telewizji, ale przede wszystkim z działania. Niejednokrotnie robił już pozytywny zamęt. I tym razem nie pozostał obojętny. Napisał na swoich profilach społecznościowych o całym zajściu… i zaprosił na przyjęcie bis! Oczywiście, wszystko miało być imprezą niespodzianką dla Oliwki. Komentarze i udostępnienia szły w tysiącach. Ci, co deklarowali, że nie przybędą zaczęli wysyłać kartki z życzeniami. Pewna firma lotnicza zasponsorowała urodzinowy bilet lotniczy. Jakiś chłopiec z Wielkiej Brytanii, który przyznał się, że sam urodził się z autyzmem, nakręcił wzruszający film. Zwierza się w nim, że jest mu bardzo smutno, że tak się stało, bo Oliwka na pewno jest superdziewczynką.
Czytaj także: 5 tysięcy urodzinowych kartek dla Ady. Internauci to jednak potrafią!

Uwielbiam imprezy niespodzianki, więc tego wieczoru nie mogłam siedzieć w domu! Bałam się tylko, że tym razem na urodziny przyjdą wszyscy, którzy się zgłosili… Byłoby nam bardzo ciasno. Przyjechałam trochę przed czasem, a i tak długo szukałam miejsca do zaparkowania. Potem ustawiłam się w długiej kolejce do wejścia. A w niej mnóstwo rodziców z dziećmi, wszyscy z prezentami, balonami. Zagadując ich po co tu właściwie przyszli, słyszałam zawsze tą samą odpowiedź: mamy dzieci, wiemy jak byłoby im przykro w podobnej sytuacji… Nie mogło nas tu zabraknąć.

fot. Anna Salawa


Niespodzianka dla 12-letniej Oliwii

Gdy udało mi się wejść do środka, zajęłam strategiczną pozycję na balkonie. Tu za chwilę miała przyjść Oliwka i miało się spełnić jej urodzinowe marzenie o przyjęciu pełnym gości. Minuty mijały, ludzi przybywało, a góra prezentów dla dziewczynki rosła i rosła…
Czytaj także: Dziś strzyżemy na leżąco! Wyjątkowi klienci z wizytą u fryzjera…

Wreszcie jest! Pojawiła się! Chwila ciszy i… wielki tłum zaczyna śpiewać Sto lat. A potem, jakby emocji było nam mało, na scenę wskakuje Kasia Łaska i wykonuje „Mam tę moc”. Rozglądam się po ludziach, a tam… wszyscy ryczą. Nie jestem gorsza, też ukradkiem wycieram oczy. Dawno nikt mi nie zaserwował takiej dawki dobrych emocji.

Nagle do mikrofonu podchodzi mama Oliwki i drżącym głosem dziękuje wszystkim za przybycie i obiecuje odpisać na wszystkie kartki z życzeniami… Tylko przeprasza, że może to trochę potrwać, bo bardzo dużo ich dostali.

A sama jubilatka? No cóż, mocno zszokowana (kto by nie był), ale na pewno szczęśliwa! No i jeszcze tort z bohaterami ulubionej bajki, który wjechał na scenę…

Najpiękniejszym zakończeniem całej akcji była informacja, że Oliwka swoje prezenty przekazała dalej. Innym smutnym dzieciakom. Tym razem z domów dziecka. Dobro zawsze wraca.

...

Dobry czlowiek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:35, 11 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Uratowała 18-latkę, która skoczyła z mostu. "Rzuciłam rower, zdjęłam buty i kurtkę"
Uratowała 18-latkę, która skoczyła z mostu. "Rzuciłam rower, zdjęłam buty i kurtkę"

Wczoraj, 10 listopada (19:11)

"Ona skoczyła, zostawiła telefon na górze i skoczyła, także to było celowe" - mówi reporterowi RMF MAXXX 30-letnia Aleksandra Nowicka, która w Krakowie wyciągnęła dziewczynę z Wisły. Policja wyjaśnia, czy faktycznie była to próba samobójcza.
Most Dębnicki w Krakowie
/Przemysław Błaszczyk /RMF MAXXX


Około godz. 13:00 dyżurny otrzymał zgłoszenie, że ktoś skoczył z mostu Dębnickiego do Wisły. Skierowaliśmy tam policjantów z Komisariatu Wodnego, podpłynęli motorówką. Okazało się, że w pobliżu przejeżdżała też 30-letnia kobieta na rowerze, ona wskoczyła do tej lodowatej wody i wyciągnęła poszkodowaną. Uratowała ją - wyjaśnia mł. insp. Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Będziemy wyjaśniać, czy 18-latka skoczyła, czy spadła z mostu. Teraz znajduje się pod opieką lekarzy, będziemy mieć w późniejszym czasie informacje na temat stanu jej zdrowia - dodaje.

To stało się wszystko bardzo szybko. Jechałam mostem Dębnickim i usłyszałam, jak ktoś krzyczy, że ktoś jest w wodzie. Rzuciłam rower, wyjrzałam za barierki i zobaczyłam dziewczynę, która po prostu twarzą do dołu pływa w Wiśle. Jakiegoś chłopaka na dole zobaczyłam i krzyknęłam do niego, czy umie pływać, odkrzyknął do mnie, że nie... Więc wsiadłam na rower, popędziłam na dół pod most, zdjęłam buty, kurtkę i po prostu wskoczyłam, żeby ją wyciągnąć - opowiada Aleksandra Nowicka.

18-latka jest pod obserwacją w szpitalu. Kontakt z nią jest bardzo utrudniony.

Ona skoczyła, zostawiła telefon na górze i skoczyła, także to było celowe. To mi się pierwszy raz zdarzyło. Kiedyś pewnie musiało, bo bardzo często tędy chodzę - dodaje Ola.

Ja bym nie potrafił wskoczyć do tej lodowatej wody. Nie wyobrażam sobie tego. Zamarzłbym pewnie. Nie wszyscy tak potrafią. Pewnie bym zaczął gdzieś wołać kogoś na pomoc. Ewentualnie, tam na moście, jest takie kółko ratownicze, ale nawet nie wiem jak go użyć. Olu, szacun wielki. Gratulujemy, jesteśmy pod wrażeniem twojej odwagi - mówią mieszkańcy Krakowa.

Przemysław Błaszczyk

...

Wielkie brawa!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:35, 11 Lis 2017    Temat postu:

Dzięki tobie już nie chcę się zabić. Jak kubek kawy może uratować życie
Elizabeth Scalia | 10/11/2017

Pexels | CC0
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Po spotkaniu Casey Fisher otworzyła zmięty paragon. Kiedy przeczytała wyrazy napisane drżącą ręką, zamarła.

Czy kiedykolwiek poczułeś, że powinieneś coś zrobić, sam nie wiedząc, dlaczego? Taka sytuacja przydarzyła się studentce Casey Fisher, która zobaczyła bezdomnego zbierającego drobne na kawę. W pewnej chwili zdała sobie sprawę, że natrętnie mu się narzuca, próbując zdobyć jego uwagę.

Poszłam dziś od Dunkin’ Donuts i zobaczyłam bezdomnego chłopaka siedzącego na poboczu, który zbierał drobne. Koniec końców spotkałam go przechadzającego się po Dunkinie. Kiedy liczył swoje drobne, żeby coś kupić, stałam się strasznie irytująca. Mówiłam do niego bez końca, mimo że on wcale nie miał ochoty rozmawiać. Miał może jednego dolara, więc kupiłam mu kawę i bajgla, i poprosiłam, żeby ze mną usiadł. Opowiedział mi, jak często ludzie bywają dla niego złośliwi, ponieważ jest bezdomny, i o tym, jak narkotyki zmieniły go w osobę, której nienawidził. Jego mama zmarła na raka, nigdy nie poznał swojego ojca i chciałby po prostu być kimś, z kogo mama byłaby dumna…

Casey zapytała go o imię – to tak mała rzecz, ale niezwykle ważna. Kiedy poprosisz kogoś o podanie imienia sprawiasz, że czuje się mile widziany. A to jest podstawą do tego, by poczuł się kochany. Jak pisze s. Theresa Aleteia Noble, każdy po prostu chce być kochany.
Czytaj także: „Była bezdomna, bała się”. O wyjątkowej matce, która stanęła po stronie życia

Fisher opowiedziała o swoim spotkaniu na Facebooku. Podzieliła się też ważnym zdjęciem. „Ten kochany człowiek ma na imię Chris i jest jednym z najbardziej uczciwych i szczerych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałam. Kiedy zdałam sobie sprawę, że muszę wracać na zajęcia, Chris poprosił mnie, żebym poczekała, bo chciał coś dla mnie zapisać. Wręczając mi zmięty paragon, przeprosił, że jego ręka drżała podczas pisania, uśmiechnął się i wyszedł. Otworzyłam notatkę”.

Casey Fischer/Facebook - Fair Use

„Chciałem się dziś zabić. Dzięki tobie już nie chcę. Dziękuję ci, piękny człowieku”.
Czytaj także: „Spieszę się”, „nie mam drobnych”… Dlaczego tak głupio zbywamy bezdomnych? Im nie potrzeba wiele

To lekcja, której powinniśmy uczyć się bez końca – nasza życzliwość dla drugiej osoby może zmienić czyjeś pragnienie śmierci w chęć życia; chęć poddania się w podjęcie kolejnej próby.

Jak wielu [ludzi] czuje się wyobcowanymi z rodzinnych uroczystości, odrzuconymi i każdego dnia tęskni za odrobiną miłości? – papież Franciszek
Czytaj także: Żeby przeczytać tę książkę, trzeba porządnie zmarznąć

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Wspaniali ludzie istnieja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:40, 13 Lis 2017    Temat postu:

Wpadła do Wisły. „Zdjęłam buty, kurtkę i wskoczyłam, żeby ją wyciągnąć”
Redakcja | 13/11/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Listopadowe popołudnie. Woda w rzece lodowata – ciarki przechodzą na samą myśl. Ale Aleksandra Nowicka się nad tym nie zastanawiała. Po prostu wskoczyła.

Kiedy policjanci z komisariatu wodnego podpłynęli motorówką pod most Dębnicki w Krakowie, było już po wszystkim. Zaledwie kilka chwil wcześniej tonącą 18-latkę zobaczyła Aleksandra Nowicka. Akurat przejeżdżała tamtędy na rowerze.

To stało się wszystko bardzo szybko. (…) Rzuciłam rower, wyjrzałam za barierki i zobaczyłam dziewczynę, która po prostu twarzą do dołu pływa w Wiśle. Jakiegoś chłopaka na dole zobaczyłam i krzyknęłam do niego, czy umie pływać, odkrzyknął do mnie, że nie… Więc wsiadłam na rower, popędziłam na dół pod most, zdjęłam buty, kurtkę i po prostu wskoczyłam, żeby ją wyciągnąć – czytamy na stronie rmf24.pl
Czytaj także: Przechodnie uratowali mężczyznę, który próbował skoczyć z mostu

Bohaterska 30-latka wyciągnęła tonącą na brzeg Wisły. W tej chwili dziewczyna znajduje się pod opieką lekarzy.

Mach240390/Wikipedia | CC BY-SA 3.0
Most Dębnicki, Kraków

Aleksandra Nowicka dodaje: „Zostawiła telefon na górze i skoczyła, także to było celowe”. Wyjaśnieniami, czy doszło do próby samobójczej, czy nieszczęśliwego wypadku, zajmuje się policja.

Internauci nie szczędzą bohaterskiej krakowiance wyrazów szacunku.

Niesamowite i godne podziwu. Brawa dla tej pani!

Prawdziwa bohaterka!

Wielka odwaga!!

Więcej takich ludzi!

Przyznają jednak, że mało który z nich sam zdecydowałby się na taki skok.
Czytaj także: Uratował rodzinę z tonącego auta. Polak bohaterem w Irlandii

Źródło: rmf24.pl

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:35, 15 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Trzy osoby podtruły się czadem. Sąsiedzi zaalarmowali strażaków, ci wyważyli drzwi
Trzy osoby podtruły się czadem. Sąsiedzi zaalarmowali strażaków, ci wyważyli drzwi

45 minut temu

Trzy osoby, w tym dziewięciomiesięczne dziecko, zostały podtrute czadem w miejscowości Trepki w powiecie brodnickim (woj. kujawsko-pomorskie). Zaalarmowani przez sąsiadów strażacy wyważyli drzwi mieszkania poszkodowanych. Obecnie wszystkie podtrute osoby są przytomne.
zdj. ilustracyjne
/Bartek Paulus /arch. RMF

Strażacy nie czekali na przyjazd policji i wyważyli drzwi. Dziecko zostało natychmiast wyniesione na zewnątrz, a dwóm osobom dorosłym pomoc przedmedyczna została udzielona w mieszkaniu - powiedział oficer dyżurny Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Brodnicy mł. asp. Tomasz Januszewski.

Do podtrucia czasem mogło dojść w wyniku nieszczelności piecyka na węgiel, ale szczegółowe przyczyny zdarzenia są dopiero badane.

Mieszkanie zostało przewietrzone. O sytuacji, służby zaalarmowali sąsiedzi - wskazał Januszewski.

Dwie karetki pogotowania są już na miejscu. W drodze są dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Olsztyna i Bydgoszczy. Możliwe bowiem, że któraś z osób będzie musiała trafić do komory hiperbarycznej w Gdyni - dodał dyżurny.

...

Brawo! Trzeba sobie pomagac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:50, 17 Lis 2017    Temat postu:

Spotkałam się z człowiekiem, który ma twarz mojego męża
Dominika Cicha | 17/11/2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Twój dar nie pójdzie na marne” – mówi Andy Sandness. 16 miesięcy po operacji spotkał się z wdową po mężczyźnie, któremu zawdzięcza nowe życie.


L
illy Ross niepewnie uśmiecha się do kamery. „Nie jestem na to gotowa” – mówi. Boi się, że spotkanie z człowiekiem, który dzięki jej decyzji dostał nowe życie, przypomni o cierpieniu sprzed 16 miesięcy. Kiedy jednak Andy Sandness wchodzi na salę i wyciąga do niej ręce, cały stres topnieje. Ich tragedie splatają się w jedną historię. Są teraz jak rodzina.


Andy Sandness. Próba samobójcza

Był 23 grudnia 2006 roku. Wyczerpany depresją Andy Sandness postanowił odebrać sobie życie. Wypił sporo alkoholu, z szafy wyciągnął broń i strzelił sobie w twarz. W tej samej sekundzie zdał sobie sprawę, że popełnił olbrzymi błąd. Kiedy kilka chwil później w jego domu pojawili się policjanci, chciał błagać ich, żeby nie pozwolili mu umrzeć. Ale mówić już nie mógł.

Stracił nos, dolną część żuchwy, wszystkie zęby i część wzroku. Gdy obudził się w szpitalu, poczuł na swojej dłoni rękę mamy – kobiety, która zawsze była silna. Teraz na jej twarzy wypisany był niewyobrażalny ból. „Przepraszam” – przeczytała koślawe litery nakreślone przez syna. „Kocham cię, już dobrze” – szepnęła. Sandness myślał tylko o tym, jak wielki ból zadał swojej rodzinie.
Czytaj także: Kościół i samobójcy


Calen Ross. Dawca organów

10 lat później życie odebrał sobie 23-letni myśliwy, Calen „Rudy” Ross. Jego żona Lilly miała 19 lat i była właśnie w 8 miesiącu ciąży. Trudno sobie wyobrażać cierpienie, z którym musiała się zmierzyć. Ale wiedziała, że mąż wyraziłby zgodę na pobranie swoich narządów, dlatego szybko podpisała odpowiednie dokumenty. Dzięki tej decyzji kilkoro chorych otrzymało szansę na nowe życie.






Jedną z takich osób był właśnie Andy Sandness. W ciągu 10 lat przeszedł 23 operacje twarzy, ale wciąż nie wyglądał na zdrowego człowieka. Proteza nosa bez przerwy wypadała. Sztuczny podbródek zbytnio się wyróżniał. Trudno się dziwić, że Andy rzadko pojawiał się w miejscach publicznych.

W końcu został wpisany na listę oczekujących na przeszczep twarzy. Szacowany termin operacji? Za 5 lat. Jednak już po 5 miesiącach odebrał telefon z wiadomością.

Grupa krwi, kolor skóry, struktura twarzy, wiek – wszystko było niemal identyczne. Lekarz opiekujący się pacjentem, dr Samir Mardini stwierdził, że Calen i Andy mogliby być kuzynami!
Czytaj także: Mogę posłuchać, jak bije w Tobie serce mojej córki? [WIDEO]


Przeszczep twarzy w Mayo Clinic

Operacja trwała 56 godzin. Zaczęła się w piątkową noc, skończyła w poniedziałek nad ranem. Brało w niej udział 60 specjalistów.

Wszystko poszło zgodnie z planem. Kiedy Andy odważył się w końcu spojrzeć w lustro, napisał: „Nie liczyłem nawet na taki efekt”. Teraz dziękuje za nowe życie. Wciąż bierze udział w rehabilitacji i przyjmuje leki, ale nie wstydzi się już swojego wyglądu.

Nienawidziłem wizyt w większych miastach. A teraz po prostu rozwijam skrzydła i robię rzeczy, które mnie ominęły – chodzę do restauracji, na tańce.




Dlaczego Andy zgodził się na spotkanie z Lilly – wdową po swoim dawcy? „Chciałem ci pokazać, że twój dar nie pójdzie na marne” – powiedział. Nie potrafi wyrazić swojej wdzięczności. Postanowił, że przynajmniej dofinansuje edukację małego Leonarda.



Dla Lilly to spotkanie także było wyjątkowe. Dotykając twarzy, która była jej niegdyś tak bliska, poczuła ulgę. Zamknęła jeden z życiowych etapów.



Czytaj także: Zion – najmłodszy na świecie pacjent, który otrzymał obie dłonie [wideo]

Źródło: dailymail.co.uk, independent.co.uk

...

To jest wielkie dobro!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:12, 22 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Przechodzień złapał kobietę, która spadła z dziewiątego piętra
Przechodzień złapał kobietę, która spadła z dziewiątego piętra

Wczoraj, 21 listopada (20:27)

Niebezpieczna sytuacja ze szczęśliwym zakończeniem w stolicy Chile, Santiago. Kobieta wypadła z 9. piętra bloku. Od śmierci uratował ją mężczyzna, który ją złapał.
REKLAMA
Aqui estas el momento mismo donde la señora se tiro del decimo piso del edificio. Y Richard Joseph un membro de la Organización Buena Onda la recibio en sus brazos. pic.twitter.com/iwFuFXY5WE — Lovely Beauge (@beauge_lovely) 19 listopada 2017

Kobieta wisiała na skraju balkonu. W pewnym momencie spadła. Kiedy wszyscy myśleli, że zginie, na ziemi została złapana przez bohaterskiego przechodnia.

Oboje trafili do szpitala - mężczyzna doznał kontuzji kolana, stopy i ramienia. Stan kobiety nie jest dokładnie znany. Wiadomo tylko, że przeżyła.

Na razie nie wiadomo, czy kobieta chciała popełnić samobójstwo, czy też był to nieszczęśliwy wypadek.
Aqui estas el momento mismo donde la señora se tiro del decimo piso del edificio. Y Richard Joseph un membro de la Organización Buena Onda la recibio en sus brazos pic.twitter.com/KRREF72kF4 — Lovely Beauge (@beauge_lovely) 19 listopada 2017

Bohaterem sytuacji okazał się Richard Joseph, imigrant z Haiti. Zobaczył kobietę, kiedy wysiadł z autobusu. Wyjąłem telefon i zacząłem robić zdjęcia, tak jak inni. Potem mi zaświtało, że nie powinienem tak robić. Wtedy zacząłem myśleć, jak jej pomóc - mówił w rozmowie z mediami. Chciałem złagodzić jej upadek. Nie sądziłem, że ją uratuję. Chciałem, żeby nie uderzyła głową o ziemię - zapewniał.

Mężczyzna dostaje teraz wiele pochwał od Chilijczyków. Milioner Leonardo Farkas obiecał, że zapłaci za leczenie Haitańczyka. Joseph dostał także kilka ofert pracy.

(az)

...

I prosze imigrant! Hejting na nich jest od diabla. Oni nie niosa zla tylko to co maja w duszy. A oczywiscie masowe opuszczanie kraju tylko dla kasy jest niedobre ale to inny temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:23, 24 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
Gołymi rękami chwycił węża i uderzył nim o podłogę. Pasażerowie pociągu przerażeni
Gołymi rękami chwycił węża i uderzył nim o podłogę. Pasażerowie pociągu przerażeni

Wczoraj, 23 listopada (20:59)
Aktualizacja: Wczoraj, 23 listopada (21:17)

​Jeden z pasażerów podmiejskiego pociągu w Dżakarcie gołymi rękami chwycił i zabił węża. Gad prawdopodobnie utknął pod sufitem wagonu. Mężczyzna go stamtąd wyciągnął, a następnie uderzył nim o podłogę. Według świadka, wąż uciekł z torby jednego z pasażerów.


Mężczyzna, który tego dokonał, został okrzyknięty bohaterem.

Po zauważeniu węża, pociąg musiał się zatrzymać. Wówczas jeden z pasażerów złapał znajdującego się przy suficie węża, wyciągnął go i gwałtownym ruchem uderzył nim o podłogę.

Lokalne media podają, że gad zginął w chwili uderzenia. Wąż prawdopodobnie wydostał się z torby innego pasażera.

...

Brawo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:51, 24 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
​Uratowała dziewczynę, która wpadła do Wisły. Jej czyn został doceniony
​Uratowała dziewczynę, która wpadła do Wisły. Jej czyn został doceniony

Dzisiaj, 24 listopada (16:55)

Aleksandra Nowicka z Krakowa została nagrodzona przez prezydenta miasta prof. Jacka Majchrowskiego. Dwa tygodnie temu Ola uratowała 18-latkę, która prawdopodobnie skoczyła z mostu Dębnickiego do Wisły. 30-latka rzuciła rower, zdjęła kurtkę i buty i wskoczyła do lodowatej wody.


Pani Aleksandra otrzymała nie tylko podziękowania, ale i symboliczny upominek.

Prezydent spotkał się z Panią Aleksandrą. Podkreśla, że jest to osoba bardzo skromna. Jest pod bardzo dużym wrażeniem jej osobowości i odwagi. Wcześniej kiedy się z nią kontaktowaliśmy, mówiliśmy jej żeby wybrała sobie jakąś nagrodę, żeby spełnia swoje marzenie - opowiadała Monika Chylaszek rzeczniczka prezydenta Jacka Majchrowskiego. Ostatecznie pani Aleksandra otrzymała od miasta laptop.

Wiemy, że to absolutnie nie ma nic wspólnego z tym, co ona zrobiła, bo życie ludzkie jest bezcenne, ale chociaż w taki sposób możemy jej podziękować - podkreślała Chylaszek.

Pani Aleksandra otrzymała dziś od prezydenta Jacka Majchrowskiego nie tylko podziękowania, ale i symboliczny upominek
/Wiesław Majka, krakow.pl /


Uratowała 18-latkę, która skoczyła z mostu. "Rzuciłam rower, zdjęłam buty i kurtkę"

10 listopada Aleksandra Nowicka przejeżdżała rowerem przez most Dębnicki. Kątem oka zobaczyła grupę ludzi, którzy wyglądają za barierki i żywo dyskutują. Okazało się, że na tafli wody głową do dołu unosi się jakaś postać.

Bez namysłu zjechała nad brzeg i wskoczyła do Wisły, by wyciągnąć z lodowatej wody - jak się później okazało - 18-letnią krakowiankę.

Nie wiadomo, czy dziewczyna skoczyła z mostu celowo, czy się poślizgnęła i wpadła do wody. Wiadomo jednak, że znajdowała się w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Dla Aleksandry Nowickiej było oczywiste, że trzeba działać szybko.

Uratowana dziewczyna znajduje się pod opieką lekarzy. A bohaterka mówi skromnie: To była praca zbiorowa krakowian. Szybko przyjechały służby, a także strażacy. Najważniejsze, że dziewczynie nic się nie stało.


Przemysław Błaszczyk

...

Pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:33, 06 Gru 2017    Temat postu:

Zaczął się dusić. I wtedy do akcji wkroczył trampkarz z przeciwnej drużyny!
Alvaro Real | 06/12/2017

Facebook Antonio Alcalde Perez
Udostępnij



Komentuj

Drukuj

Moisés Aguilar – dziś tego chłopaka podziwia cały świat hiszpańskiego futbolu!

Mecz między La Palma CF i UP Viso (trzecia liga hiszpańska). W czterdziestej minucie drugiej połowy meczu jeden z graczy, Alejandro Pinedo, po silnym uderzeniu piłką w klatkę piersiową zaczyna gwałtownie się dusić. W tym momencie młody chłopak podający piłki w drużynie przeciwnej, Moisés Aguilar, wbiega na murawę. Bez chwili wahania kładzie się na trawie pod duszącym się piłkarzem, aby służyć za „ludzką poduchę”. Dzięki temu zawodnik może swobodniej oddychać podczas oczekiwania na interwencję lekarza.
Czytaj także: Lider wyścigu zasłabł tuż przed metą. Co zrobił jego rywal?

Ktoś zarejestrował to zdarzenie i opublikował w internecie. Zdjęcie rozeszło się błyskawicznie, a klub La Palma CF uznał Moisésa Aguilara za wzorcowy „owoc” pracy, którą drużyna prowadzi wśród dzieci.



La Imagen del Partido de Hoy entre La Palma CF – UP Viso. Valores de un niño recoge pelotas de acudir al jugador contrario para socorrerlo. Valores que se Educan en el Fútbol Base de nuestra cantera del CCD Siempre Alegres. pic.twitter.com/y8FBzB7fjc

— La Palma CF (@LaPalmaCF) November 26, 2017


[Obrazek z meczu między La Palma CF i UP Viso. Chłopak podający piłki śpieszy na pomoc zawodnikowi z drużyny przeciwnej. Oto wartości, których uczą się dzieci w Piłkarskiej Klasie naszego klubu CCD Siempre Alegres].


Kim jest Moisés Aguilar?

Chłopak ma zaledwie 12 lat i pełni funkcję podającego piłki podczas meczów głównej drużyny. Jego gest uczynił go sławnym, prawdopodobnie był to jego najważniejszy „gol”. Chłopiec wyjaśnił swoje zachowanie w lokalnej gazecie huelva24.com:

Widziałem, że w taki sposób uratowano życie wielu ludziom, więc nawet się nie zastanawiałem. Wszyscy mi gratulują, wszystkim podoba się mój gest, a w szkole nakręcili nawet ze mną film. Chcę powiedzieć wszystkim dzieciom grającym w piłkę nożną, że nie liczą się klubowe barwy, że należy pomóc także przeciwnikowi, jeśli znajduje się w potrzebie.

Pomysł „ludzkiej poduchy” jako techniki pierwszej pomocy Moisés widział na filmikach przedstawiających mecze futbolu południowoamerykańskiego i rugby. Chłopak wcielił w życie to, czego nauczył się z filmów zamieszczanych na Youtubie.

Wiele się mówi o wartościach w sporcie i o tym, że dzieci naśladują czyny swoich sportowych idoli. Ta historia to dobry przykład fair play, który może zainspirować zarówno inne dzieci, jak i profesjonalnych sportowców.
Czytaj także: Dolina Śmierci na wózku, Pałac Kultury na rękach. Ten sportowiec znów zaskakuje!
Czytaj także: Strzelił dwa gole i zwiał z boiska. „Tata dał mi znać, że wody odeszły”
Czytaj także: Świat futbolu zwariował, ale ten piłkarz przywraca nadzieję

Tekst pochodzi z portugalskiej edycji portalu Aleteia

...

Serce rosnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:51, 10 Gru 2017    Temat postu:

Była bezdomna, uzależniona i w ciąży. Co zaproponował jej policjant?
Ewa Rejman | 10/12/2017
CNN
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Policjant Ryan Holets został wezwany do jednego ze sklepów, w którym prawdopodobnie dokonano kradzieży. Na wszelki wypadek postanowił rozejrzeć się po okolicy. Zauważył kobietę i mężczyznę siedzących na trawie za sklepem i wstrzykujących sobie nawzajem heroinę. Kobieta była w zaawansowanej ciąży.


„Z
abijesz swoje dziecko! Dlaczego to robisz? To zrujnuje mu życie!” – policjant był wyraźnie zszokowany tym, co zobaczył. Po jego słowach Crystal odłożyła strzykawkę i zalała się łzami. „Sama wiem, jak okropną osobą jestem i w jak okropnej jestem sytuacji” – powiedziała.


Uzależniona od heroiny

Crystal jest bezdomna, ma 35 lat, a od narkotyków uzależniła się będąc jeszcze nastolatką. Twierdzi, że wiele razy próbowała przestać, ale już się poddała. W rozmowie z Ryanem powiedziała, że jej jedyną nadzieją jest to, że znajdzie się ktoś gotowy zaadoptować jej dziecko.

Ryan mówi, że w tym momencie przyszła mu do głowy tylko jedna myśl: „powiedz jej, że ty to zrobisz, przecież możesz”. „Widziałem już tak wiele sytuacji, w których chciałem pomóc, ale nie mogłem. W tym momencie uświadomiłem sobie, że mam szansę” – opowiada w rozmowie z mediami.
Czytaj także: Policjant z doktoratem i wielkim sercem. Nagrał płytę, by pomóc chorej na raka koleżance!

Pokazał Crystal zdjęcie swojej rodziny – żony i czwórki dzieci (najmłodsze ma 10 miesięcy). Od jakiegoś czasu razem z żoną zastanawiali się nad adopcją, ale pozostawało to raczej w sferze mglistych planów niż konkretnych zamierzeń. „To Bóg doprowadził do tego spotkania. Nie mam innego wytłumaczenia” – opowiada Ryan.


Propozycja adopcji

Zaproponował Crystal, że zaadoptuje jej dziecko. Kobieta nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. „Zamiast policjanta miałam przed sobą po prostu człowieka. Albo anioła stróża.” – mówi. Od razu zgodziła się na jego propozycję.

Rebecca, żona Ryana, nic jeszcze nie wiedziała o całym zajściu. Brała akurat udział w przyjęciu pożegnalnym swoich przyjaciół, które odbywało się zaledwie kilka mil dalej. Ryan szybko tam pojechał. Rebecca, mimo zdziwienia (i niemowlaka w objęciach), nie wahała się ani przez chwilę. „Mój mąż znał moje serce, pragnienia i wiedział, że się zgodzę” – wspomina.
Czytaj także: Adoptowała 13 dziewczynek z Ugandy. Jej synek szaleje za siostrami!


Narodziny Nadziei

Trzy tygodnie później maleńka dziewczynka była już na świecie. Adopcyjni rodzice nadali jej imię „Hope”, czyli „nadzieja”. Musiała przez jakiś czas pozostać w szpitalu, bo w momencie urodzenia była już uzależniona od narkotyków, konieczne okazało się usuwanie z jej organizmu toksyn i specjalistyczna terapia.

Crystal chciała pożegnać się z dzieckiem, zanim opuści szpital. „Kocham cię. Do widzenia” – powiedziała. Potem odwróciła się w stronę Rebeki i przekazała jej córkę. „Opiekuj się nią za mnie” – dodała. „Zatroszczę się o nią, ale ty, proszę, zatroszcz się o siebie” – usłyszała w odpowiedzi.


Przejdziemy przez to razem

Nowi rodzice Hope próbują przekonać Crystal i jej partnera do podjęcia terapii. Na razie oboje zgodzili się na rozmowę z przedstawicielami ośrodka dla uzależnionych. Ryan i Rebecca marzą, aby w przyszłości biologiczni rodzice Hope mogli być jakąś częścią życia swojej córki.

Dziewczynka ładnie przybiera na wadze, chętnie je, dobrze śpi. Co tydzień jeździ do szpitala na kontrolę. Nowi rodzice rehabilitują ją, modlą się za nią i mają nadzieję na jak najlepsze zakończenie tej historii. „Bez względu na wszelkie przeciwności, jakie czekają na jej drodze, będziemy z nią i przejdziemy przez to razem” – mówi Ryan. „Ta świadomość czyni nas szczęśliwymi” – dodaje.

...

To jest dobro!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:50, 16 Gru 2017    Temat postu:

Śledztwo ws. tajemniczej śmierci miliarderów. "To podejrzana sprawa"

Dzisiaj, 16 grudnia (10:34)

Kanadyjska policja prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci założyciela firmy farmaceutycznej Apotex Barry'ego Shermana i jego żony Honey. Ciała jednych z najbogatszych Kanadyjczyków znaleziono w piątek w ich luksusowej posiadłości w Toronto. "Okoliczności ich śmierci wydają się podejrzane" - powiedział przedstawiciel policji David Hopkinson. Detektywi poinformowali następnie dziennikarzy, że nic nie wskazuje na to, aby doszło do włamania.
Śledztwo ws. tajemniczej śmierci miliarderów w Toronto
/Shallima Maharaj /Twitter

Ciała Shermanów w piwnicy ich domu w zamożnej dzielnicy na północnym wschodzie Toronto odkrył agent nieruchomości - pisze dziennik "Globe and Mail", powołując się na członka rodziny. Miliarderzy ostatnio wystawili na sprzedaż swój dom za ok. 5,4 mln dolarów.

Barry Sherman miał 75 lat, a jego żona była o pięć lat młodsza. Mieli czworo dzieci.

Sąsiedzi, wspólnicy, a także niektórzy z najważniejszych kanadyjskich polityków wyrazili żal z powodu śmierci małżeństwa.

"Nasze kondolencje dla ich rodziny i przyjaciół" - napisał na Twitterze premier Justin Trudeau. Burmistrz Toronto John Tory oświadczył, że jest "zszokowany i zrozpaczony" i przypomniał, że małżeństwo wspierało finansowo miasto.

Sherman założył Apotex w 1975 roku i rozwijał firmę poprzez wprowadzanie na rynek tańszych zamienników leków. W 2012 roku przestał być dyrektorem naczelnym firmy, ale utrzymał stanowisko prezesa. Magazyn "Forbes" szacuje fortunę Shermana na 3,2 mld dolarów.

Apotex jest siódmym co do wielkości producentem leków generycznych na świecie. Zatrudnia 11 tys. pracowników i sprzedaje swe produkty w 45 krajach.

Jak podaje telewizja CBC, para prowadziła działalność charytatywną i przekazywała miliony dolarów na rzecz szpitali, uniwersytetów i organizacji żydowskich.

Odnosili wyjątkowe sukcesy w biznesie, ale byli też bardzo, bardzo szczodrzy - powiedział były premier Ontario Bob Rae, nazywając ich śmierć "wielka stratą".

...

Jesli naprawde dobrzy ludzie to moze byc meczenstwo. Tanie leki uratowaly wielu pewnie ktorzy by zmarli bo nie maja kasy zeby wyrwbiac bilanse koncernom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:55, 16 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Zmumifikowane ciało w mieszkaniu w Moskwie. Obok znaleziono tajemniczą wiadomość
Zmumifikowane ciało w mieszkaniu w Moskwie. Obok znaleziono tajemniczą wiadomość

1 godz. 36 minut temu

​W jednym z moskiewskich mieszkań znaleziono zmumifikowaną kobietę - informuje “Moskowskij Komsomolec". Funkcjonariusze znaleźli obok zwłok tajemniczą wiadomość.

44-letnia Weronika pracowała jako farmaceutka w aptece. Nie miała rodziny - wolny czas spędzała na lekturze książek. Brała nawet urlop na okres targów książki, by móc cieszyć się nowościami literackimi.

W kwietniu 2015 roku mieszkańcy bloku zwrócili uwagę, że dawno nie widzieli 44-latki. Wysłali do urzędu prośbę o przeszukanie jej mieszkania. Urzędnicy tłumaczyli, że przeszukanie może zostać przeprowadzone wyłącznie na prośbę krewnych.

Miesiąc temu sąsiedzi zauważyli, że w mieszkaniu kobiety wciąż działa elektryczny licznik. Martwiąc się o wysokie rachunki, które trafią do kobiety, sąsiedzi postanowili wyłączyć jej prąd. W efekcie przestała działać stara radziecka lodówka w jej lokalu. Lód roztopił się i zalał mieszkanie poniżej. Wtedy wezwano służby.

Po wejściu do mieszkania kobiety, na podłodze znaleziono zwłoki. Ciało było bardzo wysuszone.

Sąsiedzi są zaskoczeni. Myśleli, że kobieta mogła gdzieś wyjechać. Myśleliśmy, że mogła pojechać do Państwa Islamskiego. Była zawsze trochę dziwna - opowiadają jej sąsiedzi.

Obok ciała znaleziono opakowanie tabletek, a także tajemniczą notatkę. 44-latka obwiniała w niej o swoją śmierć dyrektora apteki, w której pracowała.

....

Wzruszajaca historia. A jak ludzie pilnowali! Zeby o mnie tak dbali jakie rachunki zaplace! Widac brak Boga... Dramatyczny, Zamiast Boga ksiazki! NIE ZASTAPIA GO! TO SMIESZNE! Trzeba teraz sie modlic zeby wyszla z czyscca bo jest jakis problem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:39, 18 Gru 2017    Temat postu:

Zagadkowa śmierć małżeństwa miliarderów z Kanady. Sprawę przejął wydział zabójstw

Dzisiaj, 18 grudnia (07:47)

Wydział zabójstw policji w Toronto przejął śledztwo ws. niewyjaśnionej śmierci kanadyjskiego miliardera Barry'ego Shermana i jego żony Honey. Upublicznione wyniki autopsji wskazują, że ich śmierć nastąpiła na skutek "wywierania ucisku na narządy szyi".

Wydział zabójstw policji w Toronto przejął śledztwo ws. niewyjaśnionej śmierci kanadyjskiego miliardera Barry'ego Shermana i jego żony Honey (zdjęcie ilustracyjne) /BEN RUSSELL /PAP/EPA
REKLAMA


Rzeczniczka policji Michelle Flannery przyznała, że funkcjonariusze traktują śmierć małżeństwa jako "podejrzaną", ale podkreśliła również, że przejęcie sprawy przez wydział zabójstw nie musi oznaczać, że popełniono takie właśnie przestępstwo. Nie odniosła się do pytań o to, czy prowadzone są poszukiwania podejrzanych w tej sprawie.

Kilka gazet spekulowało wcześniej, że Barry Sherman zabił swoją żonę, a następnie popełnił samobójstwo.

Rodzina ofiar zaapelowała do policji w oświadczeniu o "dokładne, intensywne i obiektywne zbadanie" śmierci Shermana i jego żony oraz wezwała media, by przestały spekulować o okolicznościach tragedii.

Ciała Barry'ego i Honey Shermanów znaleziono w piątek w ich posiadłości w zamożnej dzielnicy Toronto. Rezydencja była wystawiona na sprzedaż: to agent nieruchomości znalazł oboje małżonków przewieszonych przez barierkę przy basenie w piwnicy. Policja nie wykryła śladów włamania.

Barry Sherman miał 75 lat, jego żona była o pięć lat młodsza. Mieli czworo dzieci.

Zagadkowa śmierć pary, należącej do najbogatszych Kanadyjczyków, zdominowała krajowe media w ostatnich dniach. Sąsiedzi, wspólnicy, a także niektórzy z najważniejszych kanadyjskich polityków wyrazili żal z powodu śmierci małżeństwa.

Barry Sherman w 1975 roku założył firmę farmaceutyczną Apotex: rozwijał ją poprzez wprowadzanie na rynek tańszych zamienników leków. W 2012 roku przestał być dyrektorem naczelnym firmy, ale utrzymał stanowisko prezesa.

Apotex jest siódmym co do wielkości producentem leków generycznych na świecie. Zatrudnia 11 tysięcy pracowników i sprzedaje swe produkty w 45 krajach.

Magazyn "Forbes" oszacował fortunę Shermana na 3,2 mld dolarów.

Małżeństwo Shermanów prowadziło działalność charytatywną: przekazywało miliony dolarów na rzecz szpitali, uniwersytetów i organizacji żydowskich.

...

Aha pomagali ale tylko swojej ,,rasie"? Nie doczytalem. Nie znam. Nie wiem czy to byli dobrzy ludzie. Chcialbym aby byli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:55, 26 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
O krok od tragedii. Sąsiedzi i policjanci uratowali matkę z dzieckiem
O krok od tragedii. Sąsiedzi i policjanci uratowali matkę z dzieckiem

Dzisiaj, 26 grudnia (11:57)

​Od tragedii był dosłownie krok. 22-latka z Maszewa w Zachodniopomorskiem zawdzięcza życie swoje i dziecka sąsiadom i policjantom. Gdyby nie ich reakcja kobieta i jej syn mogliby śmiertelnie zatruć się czadem.
Zdjęcie ilustracyjne
/Jacek Skóra /RMF24

Policjantów wezwali sąsiedzi, którzy usłyszeli dźwięk czujki czadu. Wiedzieli, że ktoś jest w środku, ale mimo, że dzwonili do drzwi, nikt im nie otwierał.

Przybyli na miejsce policjanci podjęli decyzję o wywarzeniu drzwi. W mieszkaniu znaleźli nieprzytomną kobietę oraz 11-miesięczne dziecko. Oboje trafili do szpitala.

Mieszkanie dokładnie obejrzeli strażacy. Ich zdaniem, przyczyną wysokiego stężenia czadu był nieszczelny przewód kominowy, do którego był podłączony piec.

(ph)
Aneta Łuczkowska

...

Dobrze ze ludzie nie sa obojetni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:11, 29 Gru 2017    Temat postu:

Polak zgubił w londyńskim pubie wypłatę. Na kopercie było tylko imię: Mariusz

Wczoraj, 28 grudnia (18:49)

Tysiące ludzi zaangażowało się w mediach społecznościowych w poszukiwanie mężczyzny, który tuż przed Bożym Narodzeniem zgubił wypłatę w jednym z londyńskich pubów. Dzięki akcji pechowiec odnalazł się. Okazał się nim pracownik budowy z Polski.


Tysiące ludzi zaangażowało przed Bożym Narodzeniem w poszukiwanie mężczyzny, któremu 21 grudnia w pubie w zachodnim Londynie upadła na podłogę koperta. Na niej napisane było tylko imię "Mariusz", w środku było 600 funtów.

Apel o pomoc z odnalezieniu Mariusza pojawił się na Twitterze i na Facebooku.

Wpis podawano dalej tysiące razy. Ale co najważniejsze, przyniósł pozytywny skutek.

On po prostu wszedł do pubu i powiedział: "Jestem Mariusz. Myślę, że masz moje pieniądze"- powiedział właściciel pubu Mick Dore w rozmowie z "The Guardian".

Okazał się, że Mariusz, pracownik budowlany z Polski, przyszedł po pieniądze dopiero teraz, bo wyjechał na święta do domu.

Był załamany, miał łzy w oczach. Powiedział, że to jego syn znalazł na portalu społecznościowym apel i spytał go wprost, czy to aby nie o nim jest mowa - dodał Mick Dore.

Właściciel pubu, by być pewnym, że oddaje pieniądze właściwej osobie, przejrzał nagrania z kamer monitoringu.

Mariusz z kolei zostawił 50 funtów napiwku dla kelnera, który znalazł na podłodze kopertę i oddał szefowi.

...

Brawo wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:50, 29 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Bezdomny zgwałcił i zamordował 90-latkę, która mu pomagała. Akt oskarżenia
Bezdomny zgwałcił i zamordował 90-latkę, która mu pomagała. Akt oskarżenia

Dzisiaj, 29 grudnia (11:35)

Akt oskarżenia przeciwko 30-letniemu Adrianowi Z., który rok temu w Boże Narodzenie miał zgwałcić i zamordować 90-letnią mieszkankę Domu Weterana w Suwałkach, skierowała do sądu Prokuratura Okręgowa w Suwałkach.
Adrianowi Z. grozi nawet dożywocie (zdj. ilustracyjne)
/Jacek Skóra, RMF FM


Jak poinformował rzecznik suwalskiej prokuratury Ryszard Tomkiewicz, 30-latek działał z bezpośrednim zamiarem zabójstwa kobiety. Do zbrodni doszło 25 lub 26 grudnia 2016 roku. Zabójstwo zostało dokonane ze szczególnym okrucieństwem.

Adrian Z. był bezdomny. Mieszkańcy Domu Weterana w Suwałkach czasem wpuszczali go do środka, by przenocował w piwnicy. Mężczyzna znał Genowefę D., która pożyczała mu pieniądze.

Martwą 90-latkę znalazła w mieszkaniu jedna z sąsiadek.

Adrianowi Z. grozi od 12 do 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.

...

Poniosla smierc meczenska. Zupelnie jak Jezus... Za dobro bestialstwo odplatą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:23, 31 Gru 2017    Temat postu:

Gosia i Jarek zaprosili do siebie na wigilię 37 uchodźców
Anna Salawa | 30/12/2017

Archiwum prywatne
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Udało się zapakować 37 plecaków wypełnionych po brzegi podarunkami. Dzieciaki były zachwycone! Było też śpiewanie kolęd – w tym „Dzisiaj w Betlejem” po polsku.

Co się stanie, gdy wolne nakrycie przy wigilijnym stole z pustej tradycji zamienimy w rzeczywistość? Spędzimy święta z grupą nieznajomych sobie osób – szczęśliwych, że przebywają w rodzinnej atmosferze, z dala od swoich codziennych problemów. I tak wyglądało Boże Narodzenie u Gosi i Jarka, którzy zaprosili pod swój dach… 37 uchodźców z Czeczenii, w tym 26 dzieci.

Mały domek w Szczawie z widokiem na góry. W nim dwójka ludzi – Gosia i Jarek. Jak żartowali sobie o nich goście z Czeczenii, są identyczni, różnią się tylko grubością: Gosia chudziutka jak przecinek, Jarek świetnie nadaje się do odgrywania postaci św. Mikołaja.

To, co ich łączy to szeroko otwarte oczy i serca na drugiego człowieka. No i ten dom – zawsze gotowy przyjąć pod swój dach przybyszów. Nawet jest w nim specjalny wielki pokój gościnny, z zawsze przygotowanymi łóżkami. Nigdy nie wiadomo, kto może zapukać do drzwi. A pukało już wiele osób z całego świata. Bywali podróżnicy z portalu Couchsurfing, przypadkowi autostopowicze czy tłumy znajomych.
Czytaj także: Św. Mikołaj w Łodzi dotarł do uchodźców. A z nim abp Grzegorz Ryś
Dzieci z dworca Brześć

Dworzec kolejowy w białoruskim Brześciu, koniec 2016 roku. Dworzec, który zamienia się w dom dla wielu uchodźców z Czeczenii – głównie kobiet z dziećmi. Uciekają przed wojną, przemocą, trudną przeszłością. Czekają na wizę do Europy, gdzie mają nadzieję na lepsze jutro.

Wspiera ich Marina Hulia – pół Rosjanka, pół Białorusinka, od 20 lat mieszkająca w Polsce. Wolontariuszka, która ponad 12 lat pomaga Czeczeńcom. Tak jest i tym razem: na dworzec przywozi jedzenie, ciepłe ubrania i koce, organizuje czas dzieciom, pomaga załatwiać formalności. To między innymi dzięki jej wsparciu wiele dzieci z dworca Brześć wreszcie dociera do ośrodków dla uchodźców w Polsce.

Dziś Marina nadal pomaga czeczeńskim gościom w Polsce, zwłaszcza tym najmłodszym. Na swoim blogu [link widoczny dla zalogowanych] pisze, że próbuje przywrócić im utracone dzieciństwo „poprzez zabawę, uśmiech, przytulanie i miłość”.
Galeria zdjęć


Wigilia w Szczawie

I na pewno zabawy oraz uśmiechów nie zabrakło na wigilii w Szczawie. Kiedy Gosia poznała Marinę, szybko zrodził się w niej pomysł ściągnięcia na święta czeczeńskich dzieciaków. Tym bardziej, że z Jarkiem mieli spore doświadczenie w tych tematach. Kilka lat temu, zaprosili do siebie na wigilię ludzi, którzy nie bardzo mieli co ze sobą zrobić w tym świątecznym czasie. Dotarli przede wszystkim obcokrajowcy, którzy z różnych powodów nie zdążyli wrócić do swoich domów na święta.
Czytaj także: Czy o uchodźcach można rozmawiać spokojnie i rzeczowo? Można, a nawet trzeba

Tegoroczne świętowanie było jednak dużo większym wyzwaniem. Dlatego Jarek i Gosia o pomoc poprosili znajomych. I jak to bywa w takich okolicznościach każdy chciał dołączyć do akcji. Jedni wpłacali pieniądze na bilety (większość Czeczeńców mieszka obecnie w ośrodkach lub wynajętych mieszkaniach w Warszawie i okolicach), inni przynosili pościele i jedzenie.

Udało się zapakować 37 plecaków wypełnionych po brzegi podarunkami. Więc Mikołaj – Jarek nie miał worka z prezentami, tylko kartony z plecakami. Dzieciaki były zachwycone! Było też śpiewanie kolęd – w tym „Dzisiaj w Betlejem” po polsku. Nie obyło się bez dekorowania choinki i robienia pierniczków.

Dom w Szczawie odwiedził również Darek Popiela – Mistrz Europy 2017, finalista Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w kajakarstwie górskim. Przywiózł dzieciakom swój trzymetrowy kajak i wspominał, jak to w szkole nikt w niego nie wierzył, jak inni się wyśmiewali z jego niskiego wzrostu. A on miał marzenie: pojechać na olimpiadę, więc ostro ćwiczył i pracował. Wam też się uda – zachęcał dzieciaki.
199 rysunków

Tyle rysunków namalowały dzieciaki, a każdy z nich trafił do osoby, która włączyła się w organizowanie tej wigilii. I na koniec nakręciły filmik, w którym dziękują wszystkim za pomoc i dodają: „Kiedy będzie pokój na czeczeńskiej ziemi, zapraszamy do nas!”.

...

Brawo dobrzy ludzie. W ten sposob sie im ukazuje Jezusa, ktirego musza poznac jak najszybciej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:50, 01 Sty 2018    Temat postu:

#FindMariusz. Cały świat szukał Polaka, który zgubił kopertę z wypłatą
Dominika Cicha | 30/12/2017

Alexandra Wimbledon/Facebook
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Takie historie rzadko kończą się pozytywnie. Pan Mariusz, który pracuje w Londynie, odebrał tygodniową wypłatę w gotówce, a potem nieopatrznie zostawił ją pod stolikiem w barze. I pojechał na święta do Polski.

Kopertę znalazł jeden z pracowników lokalu The Alexandra. W środku – żadnych danych. Tylko napis „Mariusz” i kilkaset funtów. Właściciel baru, Mick Dore, postanowił zrobić wszystko, co możliwe, by dotrzeć do właściciela zguby.

Na początek wpisał słowo z koperty w wyszukiwarce internetowej. „Popularne imię w Polsce” – przeczytał. „To tak, jakbyś szukał w Anglii kogoś o imieniu Dave” – śmieje się. Potem zgłosił się na policję, ale usłyszał, że funkcjonariusze nie otrzymali żadnej informacji o zaginięciu takiej gotówki. Poszedł więc o krok dalej i opublikował na Twitterze zdjęcie koperty.

„Mariusz, 21 grudnia znaleźliśmy w naszym barze twoją wypłatę. Nie zgubiłeś jej, mamy ją! Jeśli ktoś z was zna – prawdopodobnie Polaka – o imieniu Mariusz w pobliżu Wimbledonu, powiedzcie mu. To może być on” – napisał.



Mariusz, we found your pay packet in the Alex on Thursday night (21st December). It's stuffed full of cash, you haven't lost it, we've got it! If anybody knows probably a Polish man called Mariusz, near Wimbledon, it could be him. Please tell him! RT in Polish if you know any. pic.twitter.com/i3sjOOyJ6t

— The Alexandra (@TheAlexSW19) December 26, 2017



#FindMariusz

Internauci wkroczyli do akcji. Podchwycili hasztag #FindMariusz (#ZnaleźćMariusza), który rozprzestrzeniał się w Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie, na Filipinach i w wielu państwach europejskich. W poszukiwania pana Mariusza zaangażowała się też m.in. J. K. Rowling, autorka „Harry’ego Pottera”. Post wyświetlono na Facebooku ponad 1,5 mln razy. Zdobył też – jak podaje właściciel pubu – ponad 3 miliony interakcji na Twitterze!

„Śledztwa” nie ułatwiał fakt, że pan Mariusz nie ma kont na portalach społecznościowych. Kiedy spędzał spokojne święta w domu z rodziną (nie powiedział żonie o zgubie, żeby nie psuć atmosfery), świat szalał na jego punkcie. W końcu zdjęcie koperty zobaczył jego syn. „To twoje, tato?” – zapytał.

I tak 27 grudnia – jak gdyby nigdy nic – Polak wszedł do baru ze słowami: „To ja jestem Mariusz. Myślę, że macie moje pieniądze”. Pokazał krzesło, na którym siedział, podał godzinę, o której pojawił się w lokalu i kwotę, która znajdowała się w kopercie. „To na 100 procent jest on!” – cieszył się Mick Dore. „Był niesłychanie wdzięczny i zostawił ogromny napiwek dla Nobby’ego, chłopaka, który znalazł kopertę. Na szczęście Nobby’ego tam nie było, bo z pewnością nie przyjąłby pieniędzy” – napisał.

Właściciel pubu podziękował też wszystkim za pomoc w poszukiwaniach. A w rozmowie z TVN24 dodał: „Wielka Brytania kocha Polaków i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej”.

...

To wyzwolilo wiele dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:37, 01 Sty 2018    Temat postu:

10 osób, które w 2017 roku poświęciły swoje życie dla innych
Jesús Colina | 31/12/2017

Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Przedstawiamy szczególnych świadków miłości bliźniego w mijającym roku.

Kim są „Matki Teresy z Kalkuty” naszych czasów? Kim są świadkowie miłosierdzia i bezwarunkowej miłości w stosunku do innych, a w szczególności tych najbardziej potrzebujących?

Zarówno w ciągu 2017 roku, jak i na przestrzeni ostatnich dwóch tysiącleci, mężczyźni i kobiety różnych wyznań chrześcijańskich ponosili śmierć za innych lub też poświęcali swoje życie, dzieląc się miłością Boga w codziennej bezinteresownej służbie najbardziej potrzebującym.

Poniżej opisujemy sylwetki 10 świadków Ewangelii, którzy za swoją życiową maksymę obrali słowa Chrystusa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13)”.



Ignacio Echeverría,
“bohater z deskorolką” na tle londyńskich zamachów


Świat pamięta go jako „bohatera z deskorolką”, ponieważ 39-letni analityk finansowy, Ignacio Echeverría, nie zawahał się stawić czoła jednemu z terrorystów w zamachu z 3 czerwca 2017 roku na londyńskim moście, wykorzystując do tego deskorolkę – przedmiot swojej sportowej pasji.

Mógł minąć na rowerze całe zdarzenie i uciec, jak wielu innych, ale on się zatrzymał, żeby zmierzyć się z mordercą i w ten sposób ocalić życie kilku osób, którym udało się ujść z miejsca tragedii. Został śmiertelnie raniony nożem przez dwóch innych zamachowców, którzy perfidnie zaatakowali go od tyłu, zadając mu cios w plecy.

Ignacio był absolwentem prawa, członkiem Akcji Katolickiej i zapalonym sportowcem (oprócz jazdy na deskorolce, uwielbiał surfing, golfa i squasha). Wyjechał z rodzinnej Hiszpanii, aby pracować jako analityk w banku HSBC, gdzie do jego obowiązków należało przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy. Do władz Kościoła Katolickiego dotarły już pierwsze prośby o wszczęcie jego procesu beatyfikacyjnego.



Gaetano Nicosia,
„anioł trędowatych” w Chinach


Ojciec Gaetano Nicosia, salezjański misjonarz, dotarł do Macau w 1963 roku, aby zająć się setką trędowatych, którzy schronili się na wyspie Coloane. Pozbawieni jakiejkolwiek pomocy, żyli w dramatycznych warunkach naznaczonych brudem, przemocą i samobójstwami.

Kapłan urodził się w 1915 roku we Włoszech. Kiedy przyjechał do Macau posługiwał się już chińskim, ponieważ od roku 1935 pracował jako misjonarz na chińskich terenach: w Hong Kongu, Macau i w chińskiej prowincji Guangdong, skąd komuniści wygnali go w 1950.

Kiedy biskup Macau poprosił salezjanów o pomoc przy trędowatych z wyspy Colonae, ojciec Nicosia zadeklarował swoją gotowość, by zamieszkać pośród nich, tak jak uczynił to św. Damian z Molokai. Przez 48 lat (1963-2011) nie tylko dzielił życie z trędowatymi, lecz także stopniowo przekształcał to nieprzyjazne miejsce. Sprowadził na wyspę lekarzy i pielęgniarki, zapewnił chorym zdrowe i urozmaicone jedzenie, zajmował się odbudową domów, instalując elektryczność i wodę pitną, założył gospodarstwo, gdzie szkolił swoich podopiecznych, aby stali się samowystarczalni oraz postawił szkołę i kościół.

Kiedy w 2011 w bardzo zaawansowanym wieku opuszczał swoją misję, nie było na niej już nikogo dotkniętego chorobą Hansena (trądem). Dzięki świadectwu życia tego salezjanina większość członków wspólnoty, jaką się opiekował, przyjęła wiarę chrześcijańską. Ojciec Nicosia zmarł w Hong Kongu 6 listopada tego roku w wieku 102 lat.



Sudha Varghese,
wyzwolicielka niedotykalnych kobiet w Indiach


W Indiach jest znana jako „Nari Gunjan” czyli „Głos kobiet”. Mowa o siostrze Sudha Varghese, zakonnicy de zgromadzenia Sióstr Szkolnych z Notre Dame. Swoimi działaniami przyczyniła się do uwolnienia od molestowania seksualnego i innych szykan osób z kasty Musahar zwanych dalitami, czyli niedotykalnych w stanie Bihar, a w szczególności kobiet.

Przed przybyciem zakonnicy w latach osiemdziesiątych, o dalitach słyszano wyłącznie jako o zjadaczach szczurów: nie posiadali żadnych dóbr i trudnili się sprzątaniem toalet oraz pracą w destylarniach. Dzieci i kobiety tej kasty wielokrotnie padały ofiarami molestowania seksualnego w domach wyższych klas społecznych. Nie miały prawa do edukacji, a dziewczynki były wydawane za mąż jako dziesięciolatki.

Siostra Sudha Varghese urodziła się w 1949 w zamożnej rodzinie w stanie Kerala. Zdołała wpłynąć na ich tragiczny los tworząc sieci ośrodków szkoleniowych dla dziewcząt z kasty Musahar, pośród których było wiele samotnych matek. Za podejmowane działania grożono jej śmiercią.

Zakonnica żyła pośród dalitek przez ponad dwie dekady. Swoją działalność charytatywną poszerzyła o Joyful Learning Centres, centra edukacyjne dla dzieci, dzięki którym „pariasi” mają szansę na lepszą przyszłość, tworząc m. in. znakomite drużyny krykieta.

W tym materiale wideo opublikowanym na Youtubie na kanale Zinc możemy bliżej poznać jej inspirującą postać:

Marta Mya Thwe,
„birmańska Matka Teresa”


Jest powszechnie znana jako „Matka Teresa z Birmy” lub Myanmy – Marta Mya Thwe, zakonnica ze zgromadzenia pod wezwaniem Św. Józefa od Zjawienia, która poświęciła swe życie swoim rodakom cierpiącym na AIDS. Swoją pracą na przestrzeni 15 lat znacząco wpłynęła na długość i komfort życia chorych na AIDS w stanie Mon, którzy, wyrzuceni z domów rodzinnych i pozbawieni odpowiedniej opieki, żyli na marginesie społeczeństwa.

W 2002 roku założyła ośrodek zdrowia „Zwierciadło Miłości”, które osieroconym dzieciom oraz osobom cierpiącym na AIDS zapewnia schronienie, pożywienie oraz opiekę medyczną, a także umożliwia dostęp do edukacji i szkolenia zawodowego.

Obecnie tego typu ośrodki powstają w różnych częściach kraju: chorzy na AIDS nie są już cuchnącymi niedotykalnymi, ale osobami, które poza wirusem, mają również swoją godność i obiecującą przyszłość.



Henri Burin des Roziers,
adwokat brazylijskich chłopów bez ziemi


Adwokat bezrolnych chłopów w Brazylii – pod takim przydomkiem znany jest francuski dominikanim Henri Burin des Roziers, który zmarł w Paryżu 26 listopada tego roku.

Przed wyjazdem do Ameryki Południowej był zaangażowany w pomoc przebywającym we Francji studentom i imigrantom z państw Afryki północnej. Do Brazylii udał się w 1978, aby włączyć się w działalność Komisji Duszpasterstwa Ziemi, powołanej dwa lata wcześniej przez Konferencję Episkopatu Brazylii, której zadaniem była walka z niesprawiedliwością, jaka dotyka wielu rolników.

Wraz z innymi dominikanami „Frei Henri”, jak go ochrzczono w Brazylii, zaczął występować w obronie niesłusznie więzionych czy torturowanych chłopów, jak również rodzin zamordowanych rolników.

W roku 2000 jego działania w obrębie Komisji Duszpasterstwa Ziemi po raz pierwszy doprowadziły do skazania pewnego latyfundysty (fazendeiro) za morderstwo lidera ruchu chłopów. W odpowiedzi na wyrok niektórzy fazendeiros wyznaczyli cenę za głowę dominikańskiego duchownego.

W 2005 roku próby zastraszenia przybrały na sile. Wtedy to, w wieku 73 lat została zamordowana amerykańska misjonarka, Dorothy Stang, która, tak jak ojciec Henri, była czynnie zaangażowana w działalność pomocy ludziom pracującym na roli. Cena za jej głowę wyniosła 50.000 reali (na dzisiejsze realia to około 52 500 PLN).



Christopher Hartley,
woda dla Etiopii


Z okazji tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia wystosował do Zachodu poruszający apel: z Gode, w południowo-wschodniej Etiopii, z pustyni, w pobliżu granicy z Somalią usilnie prosił o wodę dla swojego ludu, który umiera z pragnienia.

Ojciec Christopher Hartley urodził się w 1959 roku w Londynie, w hiszpańsko-angielskiej rodzinie. Przez wiele lat był współpracownikiem Matki Teresy z Kalkuty. Od 10 lat walczy o poprawę zdrowia i warunków życia oraz przywrócenie godności tysiącom ludzi, z których większość jest muzułmańska na terenach, gdzie nigdy wcześniej nie widziano chrześcijańskiego misjonarza.

Ojciec Christopher miał dość przyglądania się jak każdego dnia ludność etiopska umiera z powodu przeróżnych infekcji. Zainicjował długofalowy projekt, który pozwoli rozwiązać sytuację: filtrowanie wody z rzeki Wabi Shebelle w regionie Gode i udostępnienie jej mieszkańcom. Projekt zyskał poparcie europejskich inżynierów i ocali życie dziesiątkom tysięcy ludzi.

Kapłan dostarcza wodę i dosłownie poi mieszkańców drugiego pod względem liczby ludności kraju afrykańskiego. Wyznaje, że w jego sercu codziennie rozbrzmiewają słowa skierowane do apostołów przez Chrystusa: „Wy dajcie im jeść!”, choć on zdaje się słyszeć przede wszystkim Pana mówiącego: „byłem spragniony, a daliście Mi pić”.



Rafała Włodarczak,
matka sierot konfliktu palestyńsko-izraelskiego


Cóż mogła uczynić młoda Polka dla sierot palestyńskich – ofiar wojny sześciodniowej, która skonfrontowała Izrael z państwami arabskimi? Siostra Rafała Włodarczak, elżbietanka, nie zasłaniała się swoją kondycją: zakasała rękawy habitu i w 1968 roku własnymi rękami oraz z pomocą współsióstr zbudowała sierociniec “Dom Pokoju” na Górze Oliwnej w Jerozolimie.

Ośrodek okazał się za mały na potrzeby podopiecznych i powołano do życia kolejny, tym razem w Betlejem.

8 grudnia mijającego roku „Dom pokoju” obchodził swe pięćdziesiąte urodziny. Na przestrzeni tych lat siostry elżbietanki ofiarowywały dzieciom palestyńskim nie tylko dach nad głową i opiekę, lecz przede wszystkim to, czego najbardziej będą potrzebowały w przyszłości: wychowanie w szacunku do drugiego i atmosferze pokoju.

W uznaniu za jej zasługi, w czerwcu bieżącego roku siostra Rafała Włodarczak otrzymała Krzyż Pro Ecclesia et Pontifice przyznany przez papieża Franciszka.

W odpowiedzi na prośbę papieża Franciszka, ojciec Cortesi w swoim domu parafialnym na terenie miasta Bélene udzielił gościny rodzinie uchodźców z Syrii.

Jego decyzja wywołała gniew radykalnych grup obywateli, którzy zagrozili duchownemu śmiercią. Pomimo tych okoliczności, kapłan nie ma do nikogo żalu: „Tutejsi ludzie są dobrzy, ale czasem wystarczy drobiazg, by wywołać burzę” – powiedział z uśmiechem, odbierając wyróżnienie.


Rosemary Nyirumbe,
przyszłość dla dziewcząt z ugandyjskiej armii


Stacja CNN ogłosiła ją kiedyś „Bohaterem roku”, ponieważ otworzyła nową przyszłość przed ponad dwoma tysiącami kobiet – ofiar molestowania i przemocy z rąk Armii Oporu Pana w Ugandzie.

Wszystko zaczęło się 16 lat temu. Rosemary Nyirumbe, zakonnica ze zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Jezusa odkryła, że niektóre uczennice ze szkoły w Gulu, którą zarządzała, były ofiarami Armii Bożego Oporu, jednej z najniebezpieczniejszych organizacji terrorystycznych na świecie.

Kilka z nich zwierzyło się siostrze, że zbrodniarze wojenni zmusili je do zabicia ich własnych krewnych. Doświadczyły niewyobrażalnego okrucieństwa, a ich życie wydawało się zniszczone na zawsze.

Siostra Rosemary nie zadawała im dalszych pytań. Otworzyła im natomiast drzwi swojego domu zakonnego. W niedługim czasie zaczęły do niego przybywać kolejne kobiety: ciężarne na skutek gwałtu, dziewczynki wcielone do armii, które szukały ucieczki ze swego dramatycznego położenia.

Oprócz domowego ciepła, siostra Rosemary ofiarowuje im wiele miłości i wkłada w ręce konkretne narzędzie na przyszłość: fachowe kursy szycia i gotowania. Wiele z nich jest dziś w Ugandzie renomowanymi nauczycielkami i krawcowymi.

Na całym świecie zyskały sławę torebki produkowane przez podopieczne siostry Rosemary – niezwykle błyszczące i kolorowe, wytwarzane z elementów puszek po napojach gazowanych. Niektóre gwiazdy Hollywood w odruchu serca zapłaciły za model nawet 5.000 dolarów.
Czytaj także: Kim jest siostra Rosemary – laureatka nagrody Veritatis Splendor


Paolo Cortesi,
cena za przyjmowanie uchodźców


Ten misjonarz pasjonista, Paolo Cortesi został nagrodzony tytułem „Człowieka roku” w Bułgarii, najbardziej prestiżowym wyróżnieniem w tym kraju, przyznanym przez Bułgarski Komitet Helsiński za swój wkład w obronę praw człowieka.

Jest pierwszym obcokrajowcem, w tym wypadku Włochem, i pierwszą osobą duchowną, która została laureatem tego tytułu.

W odpowiedzi na prośbę papieża Franciszka, ojciec Cortesi w swoim domu parafialnym na terenie miasta Bélene udzielił gościny rodzinie uchodźców z Syrii.

Jego decyzja wywołała gniew radykalnych grup obywateli, którzy zagrozili duchownemu śmiercią. Pomimo tych okoliczności, kapłan nie ma do nikogo żalu: „Tutejsi ludzie są dobrzy, ale czasem wystarczy drobiazg, by wywołać burzę” – powiedział z uśmiechem, odbierając wyróżnienie.



Dominique de La Rochefoucauld-Montbel,
książę w służbie najbardziej potrzebującym

Archiwum prywatne

Dominique de La Rochefoucauld-Montbel, Wielki Szpitalnik Zakonu Kawalerów Maltańskich, bez medialnego rozgłosu zarządza jedną z największych organizacji pomocy humanitarnej na świecie.

W samych tylko wodach Morza Śródziemnego, w ciągu ostatnich 9 lat, instytucja ta dzięki swoim statkom i pomocy ekip medycznych ocaliła życie 53.712 (wszystko się zgadza, nie ma tu mowy o pomyłce) imigrantom i uchodźcom ze Środkowego Wschodu i Afryki, którzy podjęli ryzyko przeprawy do Europy w poszukiwaniu lepszej przyszłości.

Pomimo tego, iż Dominique La Rochefoucauld-Montbel jest księciem i członkiem jednego z najstarszych rodów arystokracji francuskiej, całe swoje życie poświęca niesieniu pomocy w duchu wiary najbardziej potrzebującym.

Dane liczbowe dotyczące koordynowanych przez niego działań są naprawdę imponujące: stoi za blisko 2.000 projektów pomocy w 120 krajach, realizowanych przez 25.000 stałych pracowników i wspieranych przez 100.000 wolontariuszy.

Ostatnio jedno z 435 centrów wspieranych przez Malteser International, organizację pozarządową należącą do Zakonu Kawalerów Maltańskich udzieliło pomocy ponad 1,6 milionowi osób.

W północnej części Iraku, na przykład, zapewnia opiekę uchodźcom w miastach takich jak Dahuk, Irbil i Niniwa, a także zarządza klinikami mobilnymi, zapewniając dostęp do opieki zdrowotnej w najodleglejszych miejscowościach.

W Syrii wspiera działalność szpitala dziecięcego w Aleppo – jedynej w regionie placówki, która w ramach jednostki neonatologii dysponuje oddziałem intensywnej opieki medycznej przeznaczonym dla wcześniaków i dzieci urodzonych z poważnymi wadami.

Pytany o motywy swojego postępowania, książę odpowiada: „Dostrzegamy Chrystusa w chorych i cierpiących. Dostrzegamy go w uchodźcach. Ewangelia mówi: «byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić, …». Te słowa są dewizą dla wszystkich Kawalerów Maltańskich.”

...

Takie przyklady tylko wyszukiwac i przedstawiac jak najwiekszej liczbie ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:59, 04 Sty 2018    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Wskoczył do lodowatego Dunajca, by ratować kobietę
Wskoczył do lodowatego Dunajca, by ratować kobietę

1 godz. 50 minut temu

Bez zawahania wszedł do lodowatej wody, by uratować tonącą kobietę, która wskoczyła do Dunajca w Nowym Sączu. 39-latek jadąc samochodem przez most heleński zwrócił uwagę na dziwnie zachowującą się kobietę, która następnie wskoczyła do wody. Mimo natychmiastowej reakcji mężczyzny i podjętej przez niego próby reanimacji 52-latka zmarła.
Pan Piotr bez wahania wskoczył do wody, by ratować kobietę
/RMF MAXXX


Do zdarzenia doszło w czwartek około południa w Nowym Sączu. Z mostu heleńskiego do Dunajca wskoczyła 52-letnia kobieta.

Przejeżdżając przez most zauważyłem kobietę, która dziwnie się zachowywała na chodniku. W pierwszej chwili myślałem, że dostała jakiegoś ataku - mówił pan Piotr w rozmowie z reporterką RMF MAXXX Renatą Pietras-Pasiut. Zatrzymałem auto, włączyłem awaryjne, wyskoczyłem, ale kobiety już nie widziałem, już skoczyła - dodał. 39-latek poprosił inne zebrane dookoła osoby o to, by powiadomiły pogotowie i policję.

Pobiegłem wzdłuż mostu i zbiegłem po schodach. Biegnąc ściągnąłem podkoszulek, bluzę, wyrzuciłem dokumenty i telefon. Wskoczyłem do wody, ale kobieta się oddalała. Płynąłem chwilę za tą kobietą, i na wysokości, gdzie wpływa rzeka Kamienica, wyszedłem z wody, bo zacząłem czuć drętwienie rąk - opisał zdarzenie bohater z Małej Wsi w gminie Chełmiec. Pobiegłem tak, że wyprzedziłem tę kobietę i po prostu wszedłem do wody. Z nurtem rzeki przypłynęła, wyciągnąłem ją na brzeg i reanimowałem przez 15 minut - mówił.

Wkrótce na miejscu pojawili się policjanci, którzy kontynuowali reanimację do przybycia pogotowia.
Most, z którego zeskoczyła kobieta
/RMF MAXXX

Czy to bohaterski czyn? A tam bohaterski, bohaterski może by był, jakby uratowała się kobieta - ocenił pan Piotr. Mimo jego natychmiastowej reakcji i podjętej próby reanimacji, 52-letnia kobieta zmarła. Policja ustaliła jej tożsamość - to mieszkanka powiatu nowosądeckiego.

(ł)

Renata Pietras-Pasiut

...

Brawo brawo brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:53, 07 Sty 2018    Temat postu:

Wrocław: Zaczepiali Hindusa, w jego obronie stanął inny mężczyzna

32 minuty temu

​Awantura w centrum Wrocławia między trzema Polakami a obywatelem Indii. Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem na przystanku tramwajowym przy Galerii Dominikańskiej. Z naszych informacji wynika, że po wymianie słownej doszło także do przepychanek.
Zdjęcie ilustracyjne
/Jacek Skóra /RMF FM


Jak podaje "Gazeta Wrocławska", w obronie obcokrajowca stanął mężczyzna, który był w tym czasie na przystanku. W rezultacie musiały interweniować policja i pogotowie, jednak - jak się okazało - obcokrajowcowi nic się nie stało. Mężczyzna, który chciał mu pomóc, uskarżał się na ból ręki - podaje gazeta.

Polacy, którzy zaczepiali obywatela Indii, byli pijani. Mieli od 1 do 2,5 promila w organizmie.

Szczegóły tego zdarzenia wyjaśnia policja.

...

Brawo ten co go bronil!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:52, 10 Sty 2018    Temat postu:

Pojechała na 2 dni, została 10. „Pan Pov nie ma nic, a dzieli się wszystkim”
Dominika Cicha | 10/01/2018

@globstory/Instagram
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Kaja Kraska tak bardzo zżyła się z rodziną pana Pova, że postanowiła zrobić mu niespodziankę. I to jaką! Pomogło jej aż 1920 internautów.

Pan Pov odpala swoje zdezelowane rude tico. I jak zwykle okazuje się, że kolejna część wymaga natychmiastowej wymiany. On jednak nie przejmuje się tym za bardzo. Jeśli w aucie unoszą się kłęby siwego dymu, otwiera drzwi i jedzie dalej, bo na głowie ma większe zmartwienia. „Muszę być silny. Nie jest łatwo, ale muszę sprawić, żeby moja rodzina przetrwała” – powtarza w filmie Kai Kraskiej z kanału „Globstory”.

Pan Pov mieszka w Banlung (Kambodża). Ma 36 lat i często chodzi głodny. Ale jego dzieci – nigdy. W porze deszczowej, kiedy nie może liczyć na zarobki od turystów, znajduje dla najbliższych rosnące przy drodze rośliny albo łapie żaby i świerszcze. Czuje wielką odpowiedzialność za życie dwóch córek i syna. Na pomoc teściów nie może liczyć, bo nie zaakceptowali jego obecności w rodzinie.

Żonę poznał 10 lat temu na farmie. „Ona też tam pracowała. Na początku byliśmy bardzo nieśmiali. Zakochałem się, ale ona się we mnie nie zakochała. Więc zachowywałem się jak szaleniec. Przychodziłem do niej codziennie, starałem się z nią rozmawiać. Czasem sypiałem pod drzewem blisko domu jej rodziców. Starałem się ją przekonać, że jestem w stanie się nią zaopiekować, jeśli ze mną będzie. Że potrafię o wszystko się zatroszczyć. A teraz nie mam nic”.
Czytaj także: Sprzedał własne mieszkanie, żeby pomóc dzieciom w Nepalu. I to jak!


Pan Pov i jego pensjonat w Kambodży

Pan Pov prowadzi biznes turystyczny, który… w rzeczywistości nie ma zbyt wiele wspólnego z internetowym opisem na jednym z portali. Przekonała się o tym polska podróżniczka Kaja Kraska. I mimo że warunki mocno odbiegały od przedstawionych w ofercie, znalazła w tym miejscu coś, co kazało jej zatrzymać się na dłużej.

Przyjechałam na 2 dni, zostałam 10. Przez cały ten czas czułam się jak ich daleka krewna. Pan Pov otworzył przede mną swoje serce. Ale nie tylko przede mną. Jest taki sam dla wszystkich przyjeżdżających. Trudno opisać, jak wiele się tutaj nauczyłam. Przede wszystkim jak dzielić się z innymi, nawet jeśli nie ma się niczego.

Bambusowy dom o powierzchni 7 mkw. składa się z dwóch pomieszczeń. W jednym mieszka 5-osobowa rodzina, drugi jest udostępniony dla gości. Żeby go wybudować, pan Pov przez 10 dni ścinał bambusy w dżungli. Potem przetransportował je przez rzekę i wziął się do pracy. Nie miał praktycznie żadnych narzędzi, tylko własne ręce. Praca zajęła mu 2 lub 3 miesiące – sam już nie pamięta.
Czytaj także: Szczęście w domku na palach


Niespodzianka od Kai Kraskiej

Niestety, ziemia, na której stoi chata pana Pova, nie należy do niego. Kiedy Kaja usłyszała, że za trzy lata rodzina będzie musiała zamknąć interes i się z Banlung wyprowadzić, postanowiła zorganizować zbiórkę pieniędzy. Chciała, żeby nowi przyjaciele mogli sobie ten teren kupić i zacząć w końcu godniej żyć. Sama – na dobry początek – wpłaciła 500 dolarów.

Reakcja internautów przekroczyła jej najśmielsze oczekiwania. Zamiast zamierzonych 10 tys. zł. na koncie błyskawicznie znalazło się… 58 365 tys. Zebrało je razem 1920 osób.

Pan Pov dowiedział się już o wynikach zbiórki.

Powiedział: „Kaja, ja ci dam połowę. Zrobiłaś film, więc należy ci się ta część”. Na co odpowiedziałam: „Nie panie Pov, nie będziemy defraudować tych środków” (śmiech). Ustaliliśmy, że trzeba zrobić coś, by podarowane pieniądze pomogły nie tylko jemu i jego rodzinie. Tak, żeby to nie była pomoc doraźna, czyli np. zakup produktów pierwszej potrzeby, tylko coś, co dalej będzie przekazywać dobro. Np. utworzenie szkółki nauki języka angielskiego, na której skorzysta cała społeczność. Na razie to tylko jeden z pomysłów, przykład.

Pan Pov zaprosił mnie do Kambodży, obiecał, że razem wszystko zaplanujemy. Zachował się wspaniale. Cieszę się bardzo, że nie musiałam mu mówić: „Słuchaj, stary, nie możesz dostać wszystkiego”. (śmiech). Tą postawą potwierdził, że ma wielkie serce, więc jestem przeszczęśliwa. (Kaja Kraska w rozmowie z portalem turystyka.wp.pl)

...

Pieknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:52, 18 Sty 2018    Temat postu:

piwnicy zużyte buty. Co z nimi robi?
Dominika Cicha | 18/01/2018

Globalnews.ca
Udostępnij 17 Komentuj 0
Przez dwie dekady mało kto wiedział o jego nietypowej pasji. Teraz, kiedy prawda wyszła na jaw, ksiądz Jean-Pierre dostaje jeszcze większe porcje sfatygowanych adidasów!

Ksiądz Jean-Pierre dobrze zna się na robocie. Tutaj trochę kleju, tam parę pociągnięć szpilarkiem i dratwą albo lepsza podeszwa i sznurówki – nówki. Raz dwa buty są gotowe, by przejść w nich jeszcze parę kilometrów trudnego, bezdomnego życia. Ks. Couturier nie wie, jak nazywają się ludzie, którzy zakładają je na poranione stopy. Ale przyznaje, że widział nieco stuningowanych przez siebie par, gdy dreptały po chodnikach Montrealu.



Ojcze, ten bezdomny brzydko pachnie!
Wszystko zaczęło się 20 lat temu, kiedy przy bazylice katedralnej Matki Bożej Królowej Świata w Montrealu (w której służył wówczas ks. Couturier) zamieszkał Jean-Paul. Niby nie przeszkadzał, krzywdy nikomu nie robił, a jednak siedział w ławce i utrudniał skupienie pobożnym parafiankom.

„Któregoś dnia przyszły do mnie panie, mówiąc: Ojcze Jean-Pierre, ten Jean-Paul naprawdę okropnie pachnie – wspomina ksiądz. – Poprosiłem go, by zszedł ze mną do piwnicy i zdjął buty. Miałem przeczucie, że tam znajduje się źródło tego zapachu”.

Kiedy bezdomny zdjął mocno już sfatygowane adidasy, okazało się, że ma gangrenę. Ksiądz wezwał pogotowie, ale myśl o tym, w jakim stanie mogą być stopy innych potrzebujących, nie dawała mu spokoju.

Zaczął więc wędrówkę po obuwniczych sklepach w mieście. Prosił, by menedżerowie ofiarowywali mu zużyte, pozostawione przez klientów adidasy, czółenka, sandały, kozaki… Widział, że wiele par szło w odstawkę, nawet jeśli miały jedynie małą dziurę albo postrzępione sznurówki.

Czytaj także: Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie


Ks. Couturier. Robota pali mu się w rękach!
Ks. Jean-Pierre porywał się trochę z motyką na słońce. Był księdzem – dotychczas reperował głównie dusze, a nie schodzone obcasy. Szybko okazało się jednak, że talent do rękodzieła ma we krwi. (W języku francuskim jego nazwisko oznacza „krawiec”. Przypadek?).

Pierwszych lekcji udzielił mu przyjaciel, Ghyslain Antil, zawodowy szewc. „To mój mentor. On nauczył mnie reperować buty” – w rozmowie z Global News podkreśla ksiądz Jean-Pierre. Nauczyciel nie pozostaje mu dłużny: „Jest w tym naprawdę dobry” – zapewnia do kamery. Po czym obaj padają sobie w objęcia.

Czytaj także: Jest chrześcijański konkret do zrobienia. Twoje buty naprawdę mogą uratować życie


Czwartkowy maraton po sklepach w Montrealu
Przez 20 lat ks. Jean-Pierre zaprzyjaźnił się z pracownikami dwudziestu sklepów, którzy wręczają mu łącznie kilkadziesiąt (a nawet 200 – w zależności od sezonu) par butów tygodniowo.

W każdy czwartek jest zwolniony z kapłańskich obowiązków w Misji pw. Matki Bożej Wspomożycielki i rusza na 6-kilometrowy spacer po sklepach. „To mój cotygodniowy trening” – wybucha śmiechem, ciągnąc torbę na kółkach.

Od pięciu lat ma też do pomocy czeladnika. To Alexandra Fol, organistka. „Pilnuje, czy wszystko robię dobrze, bo się rozpraszam” – zdradza szewc.

Niedługo ks. Couturier będzie musiał wyprowadzić się z katedralnej piwnicy, bo parafia potrzebuje dodatkowego pomieszczenia. Ale nie wygląda na strapionego tym faktem. „Opatrzność to załatwi” – uśmiecha się serdecznie.

I na pewno tak będzie. Bo odkąd pokazał światu zakamarki katedralnej piwnicy, wciąż czekają na niego kolejne stosy zdezelowanych butów.



Źródła: globalnews.ca, cbc.ca

...

To jest piekne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:38, 20 Sty 2018    Temat postu:

Młodzież, która pomogła niepełnosprawnemu, odnaleziona!
Redakcja | 20/01/2018

Kampania przeciwko transportowi i ubojowi koni/Facebook
Udostępnij Komentuj 0
Przez kilka dni internauci poszukiwali bohaterskich nastolatków, którzy pomogli niepełnosprawnemu koledze zobaczyć Morskie Oko. W końcu się udało!

Pamiętacie 5-letniego Arka, który na wózku inwalidzkim dotarł do Morskiego Oka? Jak się okazuje, zimową porą na tej trasie można spotkać więcej niepełnosprawnych wojowników!

Kilka dni temu w internecie pojawiło się zdjęcie wyjątkowego „ludzkiego zaprzęgu”. Obrońcy zwierząt z Fundacji VIVA byli tak poruszeni tym widokiem, że postanowili dowiedzieć się o zdeterminowanej młodzieży czegoś więcej. Na Facebooku napisali: „Zdjęcie (…) pokazuje, że można zimą iść, pomagając przy tym osobie niepełnosprawnej dostać się nad Morskie Oko bez zamęczania koni! Poszukujemy osób, które zostały uwiecznione na zdjęciu. Chcielibyśmy poznać ich historię, motywacje i przekazać im drobne upominki”.

Czytaj także: Na noszach i plecach przyjaciół. Zdobyli szczyt Tatr, choć nie chodzą
Internauci ruszyli z pomocą. Dziś już wiadomo, że nastolatkowie są uczniami Zespołu Szkół Katolickich u św. Pankracego w Jeleniej Górze. Jedna z uczestniczek wyprawy, Marysia Migdalska opowiada:

Nie spodziewaliśmy się, że ktoś na nas zwróci uwagę. Chłopak na wózku to Filip Niewiadomski. Był z nami również jego brat Jakub Niewiadomski. Filipa na zmianę ciągnęło 8 osób: Jakub Niewiadomski, Mikołaj Wilk, Maciej Andruszczak, Stasiu Bak, Mateusz Budzyński, Renata i Marek Niewiadomscy i ja. Zaprzęg wymyślił i skonstruował tata chłopca. Filip choruje na porażenie mózgowe, ale rodzina i przyjaciele dbają, by nie było to ograniczenie, które zamknie go w czterech ścianach.
Jak tłumaczy nauczycielka Marta Prus, młodzież z katolickiej szkoły angażuje się w walkę o zakończenie transportu konnego do Morskiego Oka i to zmotywowało ją do wyprawy. „Drugim powodem było to, żeby mieć satysfakcję z samodzielnego spaceru do Morskiego Oka. Nastolatki chciały też pomóc Filipowi dotrzeć nad Morskie Oko”.

W następnych dniach młodzież pomogła niepełnosprawnemu koledze zobaczyć Dolinę Kościeliską.

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:50, 30 Sty 2018    Temat postu:

ieciaków bez rąk. I to w… ogrodowej szopie!
Dominika Cicha | 30/01/2018

Stephen Robert Davies/Facebook
Udostępnij 0 Komentuj 0
Na pierwszy rzut oka: nic specjalnego. Parę zbitych desek, pociągniętych seledynową farbą. Ale ten mały ogrodowy domek wypełniają po brzegi… pomocne dłonie!

„Ugryzł cię rekin, czy może aligator?” – to pytanie na dobre zagościło w życiu Alexa, kiedy poszedł do szkoły. Teraz, kiedy do jego ramienia przylega czerwona ręka Iron Mana, może tylko pokazać kolegom, jakim jest superbohaterem.

Ręce, które powstają dzięki technologii druku 3D, zmieniają życie tysięcy dzieci. A wszystko zaczyna się właśnie w tej małej, ogrodowej szopie w Wielkiej Brytanii, którą wypełniają protezy we wszystkich kolorach i aranżacjach, jakie mogą przyjść dzieciom do głowy. Jest więc ręka Harry’ego Pottera, Elsy z „Krainy Lodu”, Spidermana, Kopciuszka, Kapitana Ameryki, a także te zaprojektowane specjalnie przez dzieci, które będą je zakładać – w paski, kwiatki, planety, tęczę…

To tutaj projektujemy, drukujemy, budujemy i dopasowujemy dłonie i ramiona 3D dla dzieci. Za darmo – podkreśla Stephen Davies, zapraszając internautów do swojej szopy. – Tworzymy je w kolorach i tematach, które lubią dzieci. Nasze ręce są projektowane specjalnie w taki sposób, by się wyróżniały i wyrażały osobowość dziecka.
Czytaj także: Cyrk motyli i Nick Vujicic, czyli jak odnaleźć nadzieję


Stephen Davies. Proteza jak narzędzie tortur
Stephen Davies swoją „pomocną dłoń” nosi od 2 lat. Jego wcześniejsza proteza przypominała średniowieczne narzędzie tortur, dlatego rzucił ją w kąt już dawno. Z pomocą przyszedł mu znajomy informatyk, Drew Murray.

Kiedy Stephen zobaczył, jak szybkie i tanie (w porównaniu z bionicznymi protezami) jest takie rozwiązanie, wpadł na pomysł, który przerodził się właśnie w Team UnLimbited. (WIDEO)





Koszt wytworzenia takiej ręki to ok. 30 funtów. Każda z nich jest bardzo prosta w obsłudze – aby zacisnąć palce, wystarczy zgiąć łokieć. Co warte podkreślenia, żadne dziecko za swoją protezę nigdy nie zapłaciło. Stephen i Drew prowadzą zbiórkę crowdfundingową na ten cel. Sami też nie mają ze swojej pracy żadnego zysku.

Stephen dobrze wie, z jakimi problemami zmagają się maluchy, które urodziły się bez rąk albo straciły je w wyniku wypadku. „Kluczem jest zrobienie czegoś, co dziecko będzie chciało nosić i dzięki czemu wśród kolegów poczuje się cool” – mówi Stephen. Sam świetnie orientuje się, jakie bajki i tematy są na czasie, bo ma troje swoich dzieci. Żadne pomysły go nie zdziwią.

Czasami dzieci z protezami były w szkole prześladowane. Takie ręce mogą całkowicie wpłynąć na ich pewność siebie – mówi.
Czytaj także: Tancerka bez nogi. „Czasem złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom”


Team UnLimbited. Moje dziecko dostało nowe życie
Pierwszą osobą, która otrzymała od Stephena „pomocną dłoń” jest Isabella. Jej mama, z wdzięczności za to, że córka zyskała w końcu poczucie własnej wartości, przebiegła maraton.

Dziś dziewczynka swobodnie gra na pianinie, przewraca kartki w pękatych książkach i prowadzi psa na smyczy. A nawet… tańczy w kościelnym chórze!





Wiecie, co jest najlepsze w tej historii? Stephen i Drew nie trzymają sekretu produkcji za drzwiami szopy, ale publikują na swojej stronie internetowej dokładne tutoriale i służą wskazówkami. Bo choć sami dostarczają protezy głównie brytyjskim dzieciom, współpracują z ludźmi na całym świecie. Razem należą do międzynarodowej wspólnoty wolontariuszy, którzy chcą pomagać niepełnosprawnym. To Fundacja E-nable.

I to właśnie dzięki kreatywnym wolontariuszom nową rękę ma np. Veronica z Ugandy. Kiedy miała 6 miesięcy, spała na macie, która zapaliła się od lampy naftowej… Dziś mieszka w sierocińcu i jest prawdziwą bohaterką!


„Pomocne dłonie” trafiły też np. do Adena i Mossy z Jemenu, którzy stracili ręce podczas wojny, a także do Amosa z Ugandy, który przeżył atak dzikiego zwierzęcia. Dziś gra w piłkę, tańczy i zanosi radość wszędzie tam, gdzie się pojawia.


Źródło: Daily Mail, BBC, teamunlimbited.org

...

Wspaniale!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133591
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:00, 31 Sty 2018    Temat postu:

Żaliła się mamie, że jest "spłukana". Ktoś podarował jej 100 funtów


Dzisiaj, 31 stycznia (05:42)
Otrzymała sto funtów od nieznajomego w pociągu. Brytyjka Ella Johannessen jechała ze stacji Peterborough do Leeds. Podczas podróży odbyła długą rozmowę telefoniczną z matką na temat swojej sytuacji finansowej. Skończyła studia, ale ledwie starczało jej na życie.


W rozmowie telefonicznej wspomniała o 35 funtach, która miały wpłynąć na jej konto. Tak się jednak nie stało. To była nieduża suma, ale w tym momencie oznaczała dla niej wiele. Po zakończeniu połączenia, kobieta zasnęła.
Gdy się obudziła, zauważyła na udzie złożoną chusteczkę higieniczną. W środku znalazła sto funtów.
Najwyraźniej jeden z pasażerów, który usłyszał treść rozmowy, postanowił jej pomóc. Teraz Brytyjka stara sie odnaleźć dobrego Samarytanina. Ella Johannessen uważa, że takie akty bezinteresownej życzliwości należy nagłaśniać. Jej wpis na ten temat, umieszczony na Facebooku, został udostępniony ponad 5 tys. razy.
(j.)

Bogdan Frymorgen

...

Cud wrecz!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 18 z 32

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy