Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ludzie przyzwoici ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:34, 07 Wrz 2017    Temat postu:

22-latek z Krakowa pomógł chorym na raka, teraz sam potrzebuje pomocy
Dzisiaj, 7 września (14:17)

Fundacja DKMS poszukuje potencjalnego dawcy szpiku dla Wojtka Ślęczka z Krakowa, który walczy z ostrą białaczką szpikową. Dwa tygodnie przed diagnozą 22-latek ściął swoje długie włosy i przekazał je dzieciom chorym na nowotwory.
Wpis Polskiej rady Resuscytacji na Facebooku
/Facebook /

Wtedy nie wiedział jeszcze, że sam będzie potrzebował pomocy. Wojtek jest zwykłym chłopakiem. Studiuje, pracował. W wieku 19 lat przeprowadził się do dziadka, żeby się nim opiekować. Dwa tygodnie przed diagnozą oddał swoje włosy dzieciom chorym onkologicznie. Diagnozę usłyszał w lipcu. Było to dla nas całkowite zaskoczenie - mówiła w czwartek na konferencji prasowej Maria Królik, matka chrzestna Wojtka i jedna z inicjatorek akcji rejestracji potencjalnych dawców szpiku "Dzień Dawcy szpiku dla Wojtka i innych".

Akcja ta zostanie przeprowadzona 16 i 17 września w Krakowie i Brzesku. W Brzesku wolontariusze będą rejestrować potencjalnych dawców na pl. Kazimierza Wielkiego, w Krakowie w pięciu lokalizacjach: na Małym Rynku, przy Dolnych Młynach, w "Bezogródek Food Truck Park" przy Błoniach oraz w dwóch galeriach handlowych - Bonarka i Bronowice.

Wojtek przebywa w szpitalu, jest już po dwóch dawkach chemioterapii. To zwyczajny chłopak, a jednocześnie niezwykły. Dwa tygodnie przed tym, jak sam się dowiedział, że ma białaczkę, ściął swoje długie piękne włosy i oddał osobie chorej na raka. Zasługuje na to, żeby wesprzeć go w każdy możliwy sposób - mówił Leszek Lewandowski z Fundacji DKMS. Jak podkreślił, dawcą szpiku może zostać każdy między 18. a 55. rokiem życia, kto waży minimum 55 kg, nie ma nadwagi, jest w dobrej kondycji i nie cierpiał na choroby przewlekłe. Wystarczy przyjść zarejestrować się w bazie danych DKMS i zgodzić się na pobranie wymazu z wewnętrznej strony policzków. Wymaz jest przekazywany do laboratorium, gdzie określane są antygeny zgodności tkankowej (HLA). Rejestracja zajmuje zaledwie 10 minut, a te 10 minut może komuś uratować życie - podkreślił Lewandowski.

Tata Wojtka jest emerytowanym policjantem, mama położną w Szpitalu Uniwersyteckim, dlatego w akcję pomocy włączają się policjanci i środowisko medyczne. Im więcej osób się zarejestruje, tym większa szansa na znalezienie bliźniaka genetycznego. Nie jest to łatwe. Jak mówił Leszek Lewandowski, w bazie Fundacji DKMS, która działa w Polsce od 2008 r., jest zarejestrowanych 1 mln 143 tys. potencjalnych dawców komórek macierzystych, ale szansa na znalezienie idealnego dawcy dla chorego wynosi nawet jeden do kilkuset milionów. Dlatego tak ważne jest, abyśmy się rejestrowali - dodał.

Krwiotwórcze komórki macierzyste są pobierane od dawcy jedną z dwóch metod: z krwi obwodowej lub z talerza kości biodrowej. Jestem najzwyklejszą matką Polką i miałam to szczęście być dawcą. Sześć lat temu oddałam komórki macierzyste mojemu bliźniakowi genetycznemu. Czasem ludzie pytają, kto to był. Ja też się zastanawiałam. Okazało się, że był to wówczas 57-letni mężczyzna, Polak. Myślę sobie, że bardzo ważne jest, żeby jak najwięcej ludzi zachęcić do rejestracji - mówiła w czwartek Agnieszka Noworyta. Dodała, że ona sama oddała komórki macierzyste dokładnie w dniu swoich urodzin. Nie wymaga to dużo poświęcenia - zapewniła.

Jak podkreślają organizatorzy akcji, jest ona przeznaczona dla Wojtka, ale także dla wszystkich innych, którzy mogą potrzebować pomocy.

(mal)

...

Po prostu az sie nie chce wierzyc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:01, 08 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
13-latka zmarła na tętniaka mózgu. Jej organy uratowały życie rekordowej liczbie osób
13-latka zmarła na tętniaka mózgu. Jej organy uratowały życie rekordowej liczbie osób

Dzisiaj, 8 września (11:45)

13-letnia dziewczynka, która w 2012 roku zmarła na tętniaka mózgu, pomogła rekordowej liczbie osób. Jej organy otrzymało ośmiu potrzebujących, w tym pięcioro dzieci. Od pochodzącej z północno-zachodniej Anglii Jemima Layzell pobrano serce, trzustkę, płuca, nerki, jelito i wątrobę.

Jeszcze nikt nigdy nie pomógł tak dużej liczbie osób - powiedzileli przedstawiciele NHS Blood and Transplant. Rodzice dziewczynki podkreślili natomiast, że ich córka była bardzo mądra, pełna współczucia i kreatywna. Byłaby dumna z tego, że mogła pomóc tylu osobom - mówili rodzice Jemimy.

13-latka przewróciła się podczas przygotowań do 38. urodzin jej mamy. Cztery dni później zmarła w szpitalu. Do tragedii doszło w 2012 roku.

Serce Jemimy, jelito oraz trzustka zostały przeszczepione trzem różnym osobom. Nerki podzielono między dwóch potrzebujących.

Wątroba dziewczynki została podzielona i wszczepiona dwóm kolejnym pacjentom. Również jej płuca zostały przeszczepione.

W sumie organy dziewczynki uratowały życie ośmiu osobom. To absolutny rekord: średnia wynosi 2,6.

Rodzice dziewczynki przyznali, że kilka tygodni przed śmiercią rozmawiali z nią o byciu dawcą organów. Był to efekt wypadku, w którym zginęli ich znajomi.

Jemima nigdy nie słyszała o byciu dawcą. Była tym lekko zaniepokojona, ale zrozumiała znaczenie oddawania swoich organów po śmierci - powiedziała matka dziewczynki.

Rodzice 13-latki podkreślili, że decyzja o oddaniu narządów ich córki była bardzo trudna, ale czują się z nią dobrze.

adap/BBC

...

Dobrzy ludzie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:29, 09 Wrz 2017    Temat postu:

Straciła przytomność w autobusie. Kierowca wcisnął gaz do dechy i…
Dominika Cicha | Wrz 09, 2017

Gdańskie Autobusy i Tramwaje
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

26-letnia pasażerka miejskiego autobusu w Gdańsku straciła nagle przytomność. Kierowca Maciej Petrykowski dobrze wiedział, co robić.

To była błyskawiczna akcja! Maciej Petrykowski, kierowca gdańskich autobusów miejskich, w pewnej chwili usłyszał huk. Kiedy spojrzał w lusterko, zobaczył leżącą na ziemi kobietę. 26-latka wsiadła do autobusu chwilę wcześniej, przy przystanku Centrum Medycyny Inwazyjnej. Poruszała się przy pomocy kul ortopedycznych.

Maciej Petrykowski pracował kiedyś jako kierowca karetki, więc dobrze wiedział, jak się zachować i nie stracić przy tym opanowania. Znajdował się 700 metrów od szpitala Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Dojazd na miejsce zająłby mu tyle czasu, ile telefon po pogotowie.

Miałem dwa wyjścia: dzwonić po karetkę i czekać lub zawieźć panią prosto do szpitala. Dobrze, że był niedaleko. Nie zastanawiałem się ani chwili i ruszyłem prosto pod drzwi. Jeden z młodszych pasażerów został, że tak powiem wytypowany do sprawdzenia, czy pani oddycha i do przytrzymania jej głowy – opowiada.
Czytaj także: Lider wyścigu zasłabł tuż przed metą. Co zrobił jego rywal?

Kierowca wcisnął „gaz do dechy” i po kilku minutach zatrzymał się przed szpitalnym szlabanem. Na widok autobusu ochroniarz zrobił wielkie oczy, ale natychmiast wpuścił go na teren szpitala.







Po akcji ratunkowej Maciej Petrykowski wrócił do pracy. Żaden z pasażerów nie miał do niego pretensji o kilkuminutowe opóźnienie. Kobieta, która zasłabła, została przebadana i jeszcze tego samego dnia opuściła szpital.
Czytaj także: Magia taksówki, czyli (nie)zwykłe historie kierowców taryfy

Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy ten kierowca wykazał się bohaterstwem. Trzy miesiące temu pomógł bezdomnemu, który na przystanku dostał ataku padaczki, a zeszłego lata zaopiekował się mężczyzną, który obficie krwawił po upadku. Mimo to nie czuje się bohaterem.

Ludzie wchodząc do autobusu muszą czuć się bezpieczni, muszą wiedzieć, że jeżeli coś się im stanie, to kierowca im pomoże. Ja odpowiadam za tych ludzi – zapewnia.

Źródło: gait.pl, polsatnews.pl

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:39, 11 Wrz 2017    Temat postu:

Miasto, w którym 11 września 2001 r. wybuchła ludzka życzliwość
Karol Wojteczek | Wrz 11, 2017
Levine-Roberts/Sipa USA/East News
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Niesamowite jest to, że gdy w jednym miejscu na świecie swoją siłę manifestuje zło, w drugim dzieje się tyle dobra!


1
1 września zapisał się w historii świata jako data o szczególnie smutnej wymowie. Jak to jednak z tragediami tych rozmiarów bywa, również i zamachy sprzed 16 lat uwolniły we wszystkich ludziach dobrej woli ogromne pokłady wzajemnej życzliwości i międzyludzkiej solidarności. Nie tylko w samych Stanach Zjednoczonych.

W szczególny sposób doświadczyli tej solidarności Ci, którzy z uwagi na zamkniętą przestrzeń powietrzną nad USA odcięci zostali na kilka dni od swoich rodzin. Wszystkie zbliżające się wówczas do Stanów Zjednoczonych samoloty przekierowywane były do krajów z nimi sąsiadujących. Kanada takich lotów przyjęła 238 z ok. 33 tys. pasażerów, z których przeszło jedna piąta trafiła do małego, bo niespełna dwunastotysięcznego miasteczka Gander na Nowej Fundlandii.

Zobacz, jak wyglądał ruch powietrzny nad USA w dniu zamachu:


Lotnisko w Gander, choć usytuowane na prowincji, przystosowane jest do przyjmowania dużych samolotów pasażerskich. Zawdzięcza to swojej przeszłości, gdy regularnie wykorzystywane było jako swoista „stacja paliw” dla statków powietrznych udających się do Europy (sporadycznie wciąż spełnia tę funkcję). Gander to bowiem jedno z najdalej wysuniętych na wschód lotnisk w Ameryce Północnej. Lecz choć lądowania dużych samolotów nie były tam czymś nadzwyczajnym, nie zachodziła nigdy potrzeba, by w miasteczku przygotowywać jakąś szczególnie rozbudowaną infrastrukturę dla ich pasażerów. A już na pewno nie była ona rozwinięta na tyle, by przyjąć niemal 7 tys. osób. Jednego dnia.

I wtedy właśnie dała o sobie znać legendarna kanadyjska życzliwość. Koordynowani przez lokalną radiostację i Czerwony Krzyż mieszkańcy rzucili się z pomocą nieoczekiwanym przybyszom. Przywozili żywność, ubrania, pieluszki, artykuły higieniczne, leki i w zasadzie wszystko, co było potrzebne zdanym tylko na posiadane przy sobie przedmioty pasażerom. Zajęli się nawet ich przewożonymi zwierzętami. Związek zawodowy kierowców przerwał strajk, by rozwozić podróżnych po domach mieszkańców, którzy ochoczo decydowali się na przyjęcie niezapowiedzianych gości. Lekarze dyżurowali zaś w porcie lotniczym, wypisując wszelkie niezbędne przybyszom recepty (szczególnie potrzebna okazała się insulina). Wszystko to rzecz jasna nieodpłatnie.
Czytaj także: Jak się mądrze mścić?

„Byliśmy po prostu zdumieni. Wyglądało na to, że każda jedna osoba tam robi coś, by nam pomóc. Myślę o chłopcu, który dał mi dwa ręczniki i dmuchany materac i łzy stają mi w gardle. Tego strasznego dnia wydarzyło się coś, co przywróciło moją wiarę w ludzkość” – wspominał później jeden z pasażerów, Kevin Tuerff, przedsiębiorca.

Relacje między uwięzionymi na wyspie podróżnikami, a jej mieszkańcami zadzierzgnięte zostały na tyle, że Kanadyjczycy zabierali wręcz niektórych gości na wycieczki promowe, zapoznając ich z nieco surowym pięknem Nowej Fundlandii. Wielu z przybyszów wracało później z tego niespodziewanego kanadyjskiego międzylądowania z notatnikami wypełnionymi kontaktami do świeżo poznanych przyjaciół, a przeszło 2 tys. z nich przybyło do Gander na uroczystości w pierwszą rocznicę ataków.
Czytaj także: Dlaczego mi się nie udaje?

W uznaniu dla okazanej potrzebującym życzliwości już w kolejnym roku Lufthansa nazwała jeden ze swych nowych Airbusów „Gander/Halifax”, honorując w ten sposób dwa kanadyjskie miasta, które 11 września przyjęły największą liczbę samolotów. Był to pierwszy w historii tej linii przypadek, gdy samolot nazwany został na cześć miasta innego niż niemieckie. Jedna z „uwięzionych” na Gander pasażerek Shirley Brooks-Jones postanowiła zainicjować program stypendialny dla nowofundlandzkich dzieci. Jeszcze zanim jej samolot dotknął kołami amerykańskiej ziemi zebrała wśród współpasażerów 15 tys. dolarów. Po 15 latach było to już 2 miliony i 228 stypendiów.

Shutterstock



A wspomniany już Kevin? Każdego 11 września daje swoim pracownikom po 100 dolarów, które przeznaczyć mają na szeroko rozumiane dobre uczynki. Na koniec dnia robią podsumowanie tego, jak udało im się pomóc. Kevin założył też organizację „Pay It Forward 9-11”, która promować ma zwyczaj wśród innych amerykańskich przedsiębiorców.

...

Ciezkie warunki buduja solidarnosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:25, 14 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Selena Gomez miała przeszczep nerki. Dawcą była jej przyjaciółka
POLECANE

Brutalne morderstwo w Korszach. Zabił, a potem...

Strzelił do 11-letniej Janiny. Był wściekły, bo...

Prestiżowy SUV

Gdzie rozegrała się bitwa z 1410 roku? Pola pod...
dostarczone przez plista
Selena Gomez miała przeszczep nerki. Dawcą była jej przyjaciółka

Dzisiaj, 14 września (16:33)

Poważna operacja amerykańskiej piosenkarki i aktorki Seleny Gomez. Artystka miała przeszczep nerki.

25-letnia Selena Gomez cierpi na toczeń rumieniowaty. To choroba autoimmunologiczna doprowadzająca do procesu zapalnego wielu narządów.

O przeszczepie Selena Gomez poinformowała na portalu społecznościowym. We wpisie podziękowała swojej przyjaciółce: dawcą nerki była 29-letnia aktorka Francia Raisa.

Nie mam słów, by wyrazić wdzięczność mojej przyjaciółce - podkreśliła Gomez. I dodała: Musiałam przejść przeszczep, by ratować swoje zdrowie.

The Telegraph

...

Ta przyjaciolka to naprawde. To przekracza przyjazn!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:23, 18 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Ambasador Łotwy na dachu garażu pojmał złodzieja. Później trafił do szpitala
Ambasador Łotwy na dachu garażu pojmał złodzieja. Później trafił do szpitala

1 godz. 9 minut temu

​Ambasador Łotwy w Warszawie jest w szpitalu. Trafił na badania po tym, jak osobiście złapał złodzieja, który próbował okraść rezydencję należącą do ambasady. Dyplomata ukłuł się igłą znajdującą się w odzieży przestępcy - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Grzegorz Kwolek.
Zdjęcie ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /RMF FM


Wizyta w szpitalu jest konieczna, ponieważ złodziej przyznał, że jest nosicielem wirusowego zapalenia wątroby typu C. Ryzyko zakażenia w przypadku takiego ukłucia jest niewielkie, ale konieczne jest badanie lekarskie.

Do próby kradzieży doszło około godz. 18:30. Pojmany przez ambasadora mężczyzna miał wspiąć się na dach garażu i próbować ukraść miedzianą rynnę.

Sprawą zajmuje się Komenda Stołeczna Policji.
Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy [link widoczny dla zalogowanych] albo skorzystać z formularza [link widoczny dla zalogowanych]


(ł)
Grzegorz Kwolek

...

Wielkie brawa!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:49, 20 Wrz 2017    Temat postu:

Znalazł torebkę i oddał ją właścicielce. A potem ona uratowała mu życie
Zelda Caldwell | Wrz 20, 2017

Aeric McCoy | Handout Photo
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
„Kiedy znalazłem tę torebkę, miałem wrażenie, że sam Bóg ją tam położył”.

Kiedy Aeric „Bubby” McCoy znalazł torebkę za opuszczonym domem w Baltimore, nie miał pojęcia, że oddając ją właścicielce, ocali swoje życie.

Jak podaje Baltimore Sun, kiedy mężczyzna znalazł torebkę, sięgał dna. Miał 36 lat, był uzależniony od heroiny i bał się, że wkrótce straci życie – albo z powodu narkotyków, albo dilerów, z którymi od czasu do czasu zadzierał.

Nie dbałem o swoje życie – mówił. – Byłem psychicznie w wielkim bólu, czułem, że moje życie nie miało żadnej wartości. A potem, kiedy znalazłem tę torebkę, miałem wrażenie, że sam Bóg ją tam położył. To było szalone. Normalnie bym ją po prostu sprzedał. Ale tym razem, ten jeden jedyny raz, powiedziałem sobie: Aeric, zrób właściwą rzecz, znajdziesz właścicielkę i oddasz torebkę.

W środku była koperta z nazwiskiem i adresem. Aeric poszedł do supermarketu i poprosił kogoś, by sprawdził mu w internecie, jak daleko mieszka właścicielka. Kiedy okazało się, że to niemal 6,5 km, był zdruzgotany. Czuł jednak, że powinien spróbować.
Czytaj także: Miało być skromnie, wyszło jak z bajki. Niezwykły ślub bezdomnych

Kupił od obcej osoby bilet na metro i przejechał kilka stacji. Wciąż jednak został mu do przejścia spory odcinek. Po drodze spotykał kobiety, które oferowały mu pieniądze w zamian za torebkę. Ale on odmawiał. Kiedy zdał sobie sprawę, że mógł trochę zarobić, rozpłakał się. W końcu jednak wcisnął na nos okulary przeciwsłoneczne i szedł dalej.

Gdy był już w pobliżu, spotkał na chodniku młodą kobietę. „Nazywam się Kaitlyn Smith. Jestem właścicielką tej torebki” – powiedziała.
Czytaj także: Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie

Wyjaśniła, że torebkę skradziono jej miesiąc wcześniej i nie spodziewała się, że jeszcze mogłaby ją zobaczyć. Zaskoczona i wdzięczna, że McCoy pokonał tyle przeszkód, żeby oddać jej zgubę, Smith postanowiła się z nim zaprzyjaźnić. Wysłuchała jego historii o drodze do uzależnienia i bezdomności. A potem kupiła mu bilet w jedną stronę do centrum leczenia uzależnień na Florydzie. Założyła też dla niego stronę na platformie crowdfoundingowej, żeby pomóc mu opłacić pobyt w tym miejscu.

Dzisiaj McCoy, który codziennie dzwoni do Kaitlyn z Forydy, jest gotowy, żeby przeprowadzić się do ośrodka resocjalizacji na 90 dni. Jeszcze nie wie, co zrobi dalej. Ale o 29-letniej Smith, przedstawicielce handlowej, mówi: „Ta kobieta ocaliła moje życie. Ona ocaliła moje życie”.
Czytaj także: Narkoman, który został księdzem. Poznaj historię Donalda Callowaya

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Dobro wraca taka jest zasada Swiata. Na odwrot tez. Bo to jest sprawiedliwe!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 2:56, 25 Wrz 2017    Temat postu:

5 tysięcy urodzinowych kartek dla Ady. Internauci to jednak potrafią!
Dominika Cicha | Wrz 24, 2017
Facebook
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„To moje najfajniejsze urodziny” – mówi Ada, która dostała ponad 5 tysięcy kartek z całego świata.


A
da ma 10 lat. Zawsze po powrocie ze szkoły wsiada na rower i pędzi do skrzynki pocztowej, żeby sprawdzić, czy nie ma tam dla niej przesyłki. Zazwyczaj znajduje tylko rachunki.

Jej mama, Angelika Kuśpa, postanowiła zrobić dziewczynce niespodziankę. Na Facebooku opublikowała post z prośbą o przesyłanie kartek urodzinowych dla córki. Pierwsze przyszły już po 4 dniach.
Czytaj także: Nastolatek z zespołem Downa, który uratował dziewczynkę przed utonięciem

Ada jak zwykle wsiadła na rower i popędziła do skrzynki. Po chwili wpadła do domu krzycząc: „Zobacz ile i wszystkie dla mnie!”. „Była bardzo zadowolona, zaraz usiadła, wszystkie otworzyła i kazała je sobie przeczytać. Następnego dnia zrobiła to samo. A potem przychodziło już tak dużo kartek, że listonosz przynosił je prosto do domu. Ada jednak nadal jeździ rowerem do skrzynki, kiedy wraca ze szkoły” – mówi Aletei jej mama.






Kartki przychodziły od mediów, banków, oddziałów pocztowych, NFZ, przedszkoli, szkół, ośrodków pomocy społecznej, bibliotek, księgarń, firm handlowych. Z Polski, Anglii, Norwegii, Szwajcarii, Islandii, Francji, Holandii, Gruzji…

Kartek mamy ponad 5 tysięcy, ale każdą otwieramy z zainteresowaniem, szczególnie że są one tak różnorodne: ręcznie zrobione przez małego przedszkolaka, pisane przez Ady rówieśników, są widokówki z różnych zakątków świata, grające, świecące, trójwymiarowe i takie specjalnie zrobione dla Ady. Na razie układamy je w kartonach i chowamy w skrytce. Mimo takiej ilości, Ada codziennie chętnie zagląda do nowych kartek, chociaż nie wytrzymuje do końca, ponieważ ich otwieranie zajmuje mi dziennie około 4 godzin z pomocą reszty rodziny – opowiada Angelika Kuśpa.

W tej historii najważniejszy jest uśmiech, który nie schodzi Adzie z twarzy. Powtarza: „To moje najfajniejsze urodziny!”. Cieszymy się, że przesyłka od redakcji Aletei i Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia także mogła trafić do rąk jubilatki.

...

Nie bojmy sie czynic dobra!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:12, 25 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
"Czeski Marlon Brando" spadł z mostu. Wyłowili go Polacy
"Czeski Marlon Brando" spadł z mostu. Wyłowili go Polacy

Dzisiaj, 25 września (16:2Cool

​Dwaj inżynierowie górniczy z kopalni Rydułtowy w minioną sobotę wyłowili z Wełtawy tonącego czeskiego aktora Jana Triskę. Udało im się przywrócić mężczyźnie oddech i krążenie. Nie było ani chwili wahania, że trzeba wskoczyć do rzeki i go ratować - mówią bohaterowie. Niestety, aktor zmarł dzisiaj.

Inżynier Jarosław Ruda, główny dyspozytor kopalni Rydułtowy (część rybnickiej kopalni ROW) i inż. Jarosław Jasita, ratownik górniczy zajmujący się m.in. szkoleniami w tej kopalni, podczas weekendowej wycieczki do Pragi płynęli statkiem spacerowym po Wełtawie. Widząc w wodzie ciało człowieka wskoczyli do rzeki, a później rozpoczęli reanimację wyciągniętego na pokład, nieprzytomnego mężczyzny.

Było dla nas bez znaczenia, kto jest w wodzie i kogo ratujemy. Z wzorców zachowania, które nabyliśmy kiedyś jako ratownicy, nigdy się nie wyrasta; to jest w człowieku - mówił w poniedziałek dziennikarzom w Katowicach Jarosław Jasita, relacjonując sobotnią akcję w czeskiej stolicy.

Dopiero następnego dnia po południu dowiedzieliśmy się, że to był znany aktor. Byliśmy z siebie dumni nie dlatego, że to był aktor, tylko dlatego, że po prostu uratowaliśmy człowieka - podkreślił Jarosław Ruda.

Inżynierom gratulowali w poniedziałek ich postawy prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala i wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. W górnictwie pracują prawdziwi mężczyźni - skomentował wiceszef resortu energii. Bohaterowie są nie tylko na kartach historii, ale także wśród nas - panowie, jesteście bohaterami - podkreślał prezes PGG. Obaj inżynierowie byli w przeszłości m.in. ratownikami wodnymi.

W sobotę po południu ciało mężczyzny unosiło się na wodzie w pobliżu słynnego Mostu Karola w Pradze. Jarosław Ruda - jak mówił w poniedziałek - od razu chciał skoczyć na pomoc. Z mojej strony w ogóle nie było ani chwili wahania, wręcz chciałem skakać od razu, z pierwszego piętra statku - relacjonował. Interwencji sprzeciwiała się jednak obsługa łodzi wycieczkowej; w tej sytuacji Ruda poszedł po zgodę do kapitana. Powiedziałem, że tam jest człowiek, że trzeba go za wszelką cenę ratować, że chcę skoczyć. Reakcję kapitana odebrałem jako przyzwolenie na działanie - dodał.

Chwilę później obaj polscy turyści wskoczyli do wody, której temperatura nie przekraczała 10 stopni Celsjusza. Po wciągnięciu mężczyzny na pokład rozpoczęli resuscytację - masaż serca i sztuczne oddychanie.

Po jakichś pięciu minutach zauważyłem, że ten pan zaczyna mieć jakieś reakcje, oznaki życia zostały przywrócone (...). Akcja reanimacyjna trwała ok. 10-15 minut; prowadziliśmy ją do momentu, kiedy mężczyzna odzyskał oddech i krążenie, tak że był pełny sukces, były czynności życiowe - powiedział Jarosław Ruda. Karetka pogotowia zabrała pacjenta do szpitala; później okazało się, że w poniedziałek zmarł.

Przykro nam, że teraz nie żyje, natomiast duma nas rozpierała, że nam się udało go uratować, bo przywróciliśmy mu funkcje życiowe (...). Dla nas priorytetem było przywrócenie tego pana do grona żywych - powiedział Jarosław Ruda. Podziękowaniem dla ratowników było oklaski kilkuset osób, obserwujących akcję z Mostu Karola.

Jarosław Jasina ubolewał, że mężczyzna musiał długo czekać na ratunek. Mijało go kilka łodzi, w ogóle nie reagując; bolało nas to - mówił, oceniając, że również obsługa statku nie podjęła skutecznych działań, by uratować mężczyznę. Po akcji inżynierowie kontynuowali zwiedzanie Pragi.

Dopiero następnego dnia bohaterowie dowiedzieli się z mediów, że wyłowiony przez nich z rzeki mężczyzna to 80-letni znany czeski aktor Jan Triska, na stałe mieszkający od lat w Stanach Zjednoczonych. W poniedziałek czeskie media poinformowały o jego śmierci w szpitalu. Prasa spekulowała, czy aktor spadł z mostu, czy też wykonał samobójczy skok do rzeki.

Urodzony w 1936 roku Jan Triska był nazywany czeskim Marlonem Brando. Od lat 60. ub. wieku grał m.in. w licznych produkcjach hollywoodzkich - w USA wystąpił w 44 filmach fabularnych; grał m.in. w produkcjach Milosza Formana "Ragtime" i "The People vs. Larry Flynt". Wkrótce miał rozpocząć zdjęcia do kolejnego filmu w Pradze.

(az)

...

Brawo Polacy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:17, 29 Wrz 2017    Temat postu:

„Skąd ma pan ten odblask taki?”. O staruszce, która spotkała bohatera
Dominika Cicha | Wrz 29, 2017
Reżyser życia/Facebook
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Nie chodzi przecież o to, żeby robić wielkie rzeczy, ale małe – z wielką miłością.


W
arszawski tramwaj. Na jednym krześle starsza pani w sukience w grochy. Słoneczny uśmiech, plecak, kula ortopedyczna, a przy nodze biszkoptowy pies. Na drugim krześle młody mężczyzna. Dżinsy, trampki, szara bluza. Pani – wskazując na odblaskowy znaczek – pyta: „Przepraszam, a skąd ma pan ten odblask taki?”. Sama takiego szuka, bo chodzi z psem po zmroku i boi się, że jej auta nie widzą. Pan tłumaczy, że bez trudu dostanie się takie w kiosku. A po kilku sekundach dopowiada: „Pani da swój plecak, dam pani ten mój”. I wszystkim się jakoś cieplej robi. I wiara w dobro wraca.
Czytaj także: Przychodzi starsza pani do Lewego. „Przepraszam, że tutaj pana dopadłam”

Ta historia wydarzyła się dwa lata temu, ale do dziś zbiera swoje owoce. Przekazał ją światu Daniel Rusin, znany w internecie jako Reżyser Życia.






W rozmowie z natemat.pl Daniel stwierdził: „Po całej sytuacji żałowałem, że nie uścisnąłem temu człowiekowi ręki za to, co zrobił. Przez pół godziny chodziłem z nieustającym bananem na twarzy. Niektórzy nie wierzą w takie rzeczy, ale poczułem taką dobrą energię w sobie. To niesamowite uczucie, gdy czujesz coś niefizycznego”.

Sprawa nie dawała mu spokoju. Postanowił znaleźć pasażera tramwaju i osobiście mu podziękować. Okazało się, że pan Marcin jest nauczycielem w chrześcijańskiej szkole „Samuel”. Reżyser Życia wpadł do niego z niespodzianką i przy okazji porozmawiał z jego wychowankami.

„Starajcie się chociaż dać tak mało od siebie. Zwykły uśmiech, zwykłe dzień dobry, przepraszam, da nieraz człowiekowi, który przechodzi obok nas, tak wiele” – mówi pan Marcin.

A zatem – do dzieła! Bo, jak mówiła Matka Teresa, nie chodzi przecież o to, żeby robić wielkie rzeczy, ale małe – z wielką miłością.

...

Dobro wzbogaca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:00, 01 Paź 2017    Temat postu:

Dziadek z oddziału intensywnej terapii. Przytula dzieci od 12 lat
Zelda Caldwell | Paźdź 01, 2017
Via Childrens Healthcare of Atlanta | Facebook
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Ten sympatyczny pan regularnie odwiedza maluchy z oddziału intensywnej terapii. Kiedy w pobliżu nie ma ich rodziców, po prostu śpiewa im kołysanki.


D
ziękujemy szpitalowi Children’s Healthcare of Atlanta za podzielenie się inspirującą historią o Dziadku z oddziału intensywnej terapii (ang. ICU Grandpa).

„Nazywają go ICU Grandpa. We wtorki odwiedza Oddział Intensywnej Terapii Dziecięcej, aby trzymać w ramionach dzieci, których rodzice nie mogą być tego dnia w pobliżu. W czwartki robi obchód na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka” – czytamy na profilu szpitala na Facebooku. W ciągu kilku dni ta historia została udostępniona ponad 59 tys. razy.






Czasami zdjęcie wyraża więcej niż tysiąc słów. To, na którym jest David, „legenda szpitalnego wolontariatu, który od 12 lat trzyma pacjentów i dłonie ich rodziców”, pokazuje życzliwość i współczucie kogoś, kto wie, co odrobina miłości może zdziałać w życiu dziecka.


Czytaj także: Stracił żonę. Zobacz, jaki znalazł sposób na pokonanie samotności

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Jak pieknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:40, 03 Paź 2017    Temat postu:

Ten mężczyzna uratował ponad 2 miliony dzieci. Jak to możliwe?
Dominika Cicha | Paźdź 03, 2017
Materiał CNN
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Australijczycy nazywają Jamesa Harrisona „człowiekiem o złotym ramieniu”.


N
a pierwszy rzut oka 80-letni James Harrison jest zwyczajnym starszym panem. Rozmawia z wnukami, chodzi na spacery i zbiera znaczki. Jest jednak coś, co go wyróżnia. Nosi w sobie wielki skarb, dzięki któremu uratował już ponad 2 miliony australijskich dzieci!

Wszystko zaczęło się w 1951 roku, kiedy 14-letni wówczas James przeszedł operację usunięcia płuca. „Otrzymałem 13 jednostek krwi i moje życie zostało uratowane dzięki nieznajomym ludziom. Powiedziałem, że kiedy będę wystarczająco duży, zostanę krwiodawcą” – wspominał.
Czytaj także: 5 powodów, dla których ponownie oddam krew

Obietnicy dotrzymał już dwa dni po 18. urodzinach. Niedługo później dowiedział się, że w jego krwi znajdują się rzadkie przeciwciała, które mogłyby pomóc ciężarnym kobietom zagrożonym groźnym konfliktem serologicznym na tle czynnika Rh. Dochodzi do niego, gdy matka ma krew Rh-, a dziecko w jej łonie Rh+.

W najgorszych przypadkach – a takich przed 1967 r. w Australii zdarzały się co roku tysiące – konflikt ten doprowadzał do poronień lub poważnych uszkodzeń mózgu dziecka.

Przy pomocy Jamesa Harrisona (ubezpieczonego podczas badań na 1 mln dolarów) lekarze znaleźli rozwiązanie. Aby zapobiec chorobie hemolitycznej noworodka, podawali matkom pozyskane od Australijczyka przeciwciała anty-D.
Czytaj także: „Skąd ma pan ten odblask taki?”. O staruszce, która spotkała bohatera

Tym sposobem „mężczyzna o złotym ramieniu” uratował ponad 2 miliony dzieci. Jednym z nich był jego wnuk Scott.

„Spotkałem kilka matek i one mi dziękowały. Jedna z nich straciła troje dzieci, a po zastrzyku miała jeszcze siedmioro zdrowych. Być może to ja jestem odpowiedzialny za przeludnienie w naszym kraju. To wspaniałe widzieć szczęśliwe matki i ich dzieci!” – w rozmowie z Today.com mówił Harrison.

W 2011 r. „mężczyzna o złotym ramieniu” oddał krew po raz tysięczny. Tym samym jego nazwisko znalazło się w Księdze Rekordów Guinnessa.

James Harrison ma nadzieję, że jego historia zainspiruje innych do pomocy. Sam potwornie boi się bólu i igieł, i nigdy nie patrzy na ręce pielęgniarki. Ale, jak podkreśla – skoro jemu udało się przemóc, innym też z pewnością się uda!
Czytaj także: Jak „miażdżyca z depresją i Alzheimerem pojechali w podróż camperem”

Źródła: nydailynewc.com, today.com, cnn.com

...

Rzeczywiscie piekne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:11, 05 Paź 2017    Temat postu:

Wędkarze uratowali tonącego mężczyznę

Wczoraj, 4 października (14:36)

Życie zawdzięcza kolegom. Wędkarze ze Szczecinka pospieszyli na pomoc mężczyźnie, który wypadł z łódki podczas łowienia ryb na Jeziorze Trzesiecko.
Wędkarze uratowali tonącego mężczyznę
/iswinoujscie.pl


Uwagę łowiących ryby przykuła łódka dryfująca na środku jeziora. Wędkarze natychmiast wezwali na pomoc straż pożarną. Jeden z nich, nie czekając na profesjonalną pomoc, sam popłynął sprawdzić, co się stało.

W pobliżu łodzi znalazł wyczerpanego i wychłodzonego mężczyznę, ostatkiem sił utrzymującego się na powierzchni. Według ratowników, w zimnej wodzie mógł spędzić nawet kilkadziesiąt minut.

Strażacy, kiedy dotarli na miejsce, zdecydowali, że mężczyzna powinien trafić do szpitala. Służby ratunkowe apelują do wędkarzy, żeby wypływając na jeziora pamiętali o nakładaniu kamizelek ratunkowych.

(mpw)
Aneta Łuczkowska

...

Brawo! Oczywiscie jesli ktos jest na silach. Nie zachecam nieumiejetnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:46, 12 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
25-latka chciała rzucić się z mostu. Po drodze została napadnięta i zgwałcona
25-latka chciała rzucić się z mostu. Po drodze została napadnięta i zgwałcona

Wczoraj, 11 października (20:12)

Mieszkająca w rosyjskim Omsku kobieta chciała popełnić samobójstwo. W drodze do miejsca, w którym chciała to zrobić została jednak napadnięta.

Rozwiedziona kobieta mieszka z matką i swoim 2-letnim dzieckiem. 10 października wyszła z domu i poszła na most, z którego chciała się rzucić. Po drodze została jednak napadnięta przez nieznajomego mężczyznę, który ją zgwałcił.

Kiedy kobieta chciała się rzucić, znalazł ją przejeżdżający taksówkarz. Uspokoił 25-latkę i zabrał na komisariat, gdzie złożyła zeznania. Wszystko pamiętam jak przez mgłę. Nie pamiętam nawet, jakich słów użyłem, by uratować dziewczynę. Najważniejsze, że udało mi się odciągnąć ją od samobójstwa - mówił taksówkarz w rozmowie z mediami.

Policja wszczęła śledztwo ws. gwałtu na 25-letniej mieszkance Omska.

...

To jest Rosja potwornosc satanizm beznadzieja ale zawsze trafi sie ten dobry...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:14, 20 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Zwolniono urzędnika, który ujawnił grupę mafijną stojącą za pożarami w Portugalii
Zwolniono urzędnika, który ujawnił grupę mafijną stojącą za pożarami w Portugalii

Dzisiaj, 20 października (13:19)

Rząd wspólnoty autonomicznej Andaluzji zwolnił urzędnika, który ujawnił istnienie grupy przestępczej, powiązanej ze światem biznesu i polityki. Mężczyzna jest głównym świadkiem w procesie tzw. kartelu ognia, który może stać za pożarami w Hiszpanii i Portugalii.
Pożary w Portugalii
/PAULO NOVAIS /PAP/EPA

Wydział ochrony środowiska regionalnego rządu Andaluzji, w którym zatrudniony był Jaime Gonzalez, poinformował, że zwolnienie urzędnika nie miało związku z dokonanym przez niego w przeszłości donosem na swoich przełożonych i kolegów, lecz z oskarżenia mężczyzny o molestowanie seksualne byłej partnerki.
"Zemsta na osobie, która ujawniła jeden z największych skandali ostatnich lat"

Tymczasem wśród Andaluzyjczyków przeważa przekonanie, że zwolnienie głównego świadka w procesie przeciwko członkom tzw. kartelu ognia jest zemstą na osobie, która ujawniła jeden z największych międzynarodowych skandali ostatnich lat. Media przypominają, że dzięki Gonzalezowi ruszył proces, w którym oskarżonych o korupcję jest dziewięciu pracowników andaluzyjskiego rządu, w tym kilku wysokich rangą urzędników.

Gonzalez, który w wydziale ochrony środowiska Andaluzji pracował w sekcji odpowiedzialnej za przetargi, ujawnił w listopadzie 2015 roku serię oszustw. Polegały one na ustawianiu konkursów publicznych pod konkretne firmy wypożyczające samoloty pożarnicze.

W ubiegłym roku ruszyło też śledztwo wobec 14 dużych spółek wypożyczających statki powietrzne do gaszenia pożarów. Miały one brać udział w ustawianiu przetargów oraz fałszować wartość udostępnianego sprzętu i swoich usług na terenie całej Hiszpanii.

Spółki wypożyczające sprzęt gaśniczy miały też swego rodzaju umowę o współpracy, dzieląc między siebie kraj i nie wchodząc sobie w drogę w poszczególnych przetargach. Razem ustalały też zawyżone ceny na swoje usługi, co skutkowało poważnymi stratami dla budżetów publicznych - ujawnił dziennik “El Confidencial".

Według śledczych ujawnienie przez Gonzaleza istnienia tzw. kartelu ognia pozwoliło ustalić, że grupa przestępcza ustawiająca przetargi zarobiła w nieuczciwy sposób na terenie całej Hiszpanii ponad 250 mln euro.

W trakcie dochodzenia wykryto też, iż niektóre spółki kartelu ognia wygrywały również przetargi na terenie Włoch i Portugalii.
Kartel ognia może stać za większością pożarów trawiących

Tymczasem z prowadzonego w Lizbonie śledztwa wynika, że powiązany z hiszpańskim kartelem ognia portugalski przedsiębiorca pomógł od 2005 roku nieuczciwym przedsiębiorcom wygrać kontrakty o łącznej wartości 821 mln euro.

Według portugalskich i hiszpańskich mediów kartel ognia może stać za większością pożarów trawiących masowo Portugalię. Według dziennika “La Voz de Galicia" za rekordową liczbą pożarów, w których w niedzielę i poniedziałek zginęło na Półwyspie Iberyjskim 46 osób, stoi zorganizowana grupa przestępcza.

We wtorek komenda policji w Vigo, w północno-zachodniej Hiszpanii, poinformowała, że natrafiono na dowody wskazujące na istnienie gangu specjalizującego się w masowym podkładaniu ognia na terenach leśnych. Co najmniej 200 pożarów było dziełem celowego podpalenia.

W wielu miejscach, w których wybuchł pożar, śledczy stwierdzili obecność tej samej furgonetki. Poza tym poszukiwanych jest wiele innych osób podejrzanych o podłożenie ognia - napisał dziennik.

...

Mafia sie zemscila. Brawo bohater!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:31, 23 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Po informacjach internautów ujęto sprawców napadu na pielęgniarkę
Po informacjach internautów ujęto sprawców napadu na pielęgniarkę

Dzisiaj, 23 października (09:36)

​Dzięki pomocy internautów policja zatrzymała dwóch mężczyzn, którzy ponad tydzień temu napadli na pielęgniarkę wracającą z dyżuru w Centrum Onkologii w Gliwicach. Sprawcy obezwładnili kobietę i wyrwali jej torebkę. Zatrzymani to mieszkańcy Katowic i Gliwic. Tożsamość młodych bandytów udało się ustalić krótko po opublikowaniu na stronie internetowej policji zdjęć z monitoringu, który zarejestrował poszukiwanych.
Dzięki pomocy internautów policja zatrzymała mężczyzn, którzy napadli na pielęgniarkę
/Policja


Informację o zatrzymaniu sprawców przekazała w poniedziałek śląska policja, dziękując za liczne anonimowe wiadomości. Po publikacji zdjęć internauci zaczęli przesyłać nam informacje, które pozwoliły ustalić tożsamość poszukiwanych - zaznaczają policjanci i zapewniają, że informatorzy pozostaną całkowicie anonimowi.

Do napaści na pielęgniarkę doszło 15 października rano - kobieta wracała do domu z dyżuru w Centrum Onkologii. W parku Chopina podbiegło do niej dwóch młodych mężczyzn. Sprawcy obezwładnili kobietę używając miotacza gazu, po czym wyrwali jej torebkę. Uciekli w kierunku ul. Wybrzeże Armii Krajowej - relacjonowała policja.

W wyniku rozboju pielęgniarka straciła portfel z dokumentami i gotówką w kwocie 500 zł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi wydział kryminalny gliwickiej policji. Po publikacji wizerunku sprawców w mediach, do policjantów napłynęło wiele anonimowych zgłoszeń.

Funkcjonariusze sprawdzali każdą z otrzymanych informacji, dzięki czemu bardzo szybko namierzono i zatrzymano dwóch podejrzanych mężczyzn. To 22-latek z Katowic i 19-latek z Gliwic, dotychczas niekarani.

Na wniosek prokuratora zostali już aresztowani przez sąd. Za rozbój grozi im kara do 12 lat więzienia.

...

Brawo ludzie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:41, 03 Lis 2017    Temat postu:

Zatrzymał tramwaj i pomógł mężczyźnie, który leżał w kałuży krwi

Dzisiaj, 3 listopada (13:25)

Zatrzymał tramwaj wypełniony pasażerami i ruszył na pomoc starszemu mężczyźnie, który nieprzytomny, w kałuży krwi, leżał na przystanku. Bohaterską postawą wykazał się Karol Mielnik, motorniczy z Gdańskich Autobusów i Tramwajów.

Kadr z filmu dokumentującego zdarzenie /GAiT/X-NEWS
REKLAMA


Starszy mężczyzna stracił przytomność, upadł i rozbił sobie głowę. Żadna ze zgromadzonych na przystanku osób nie udzieliła mu jednak pomocy. Zrobił to dopiero motorniczy tramwaju linii nr 8, który podjechał na przystanek z tramwajem pełnym pasażerów.

Poszkodowany mężczyzna odzyskał przytomność jeszcze przed przyjazdem karetki.
Wideo
Zatrzymał tramwaj i pomógł mężczyźnie, który leżał w kałuży krwi GAiT/X-NEWS
GAiT/X-NEWS

...

Wspaniale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:39, 06 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Chłopiec słaniał się na nogach. Na pomoc ruszyli przechodzień i policjant
Chłopiec słaniał się na nogach. Na pomoc ruszyli przechodzień i policjant

1 godz. 7 minut temu

6-latek nie mógł ustać na nogach, co chwilę upadał. Mieszkanka Jawora na Dolnym Śląsku widząc chłopca zaalarmowała policjantów z pobliskiej komendy. Akcję nagrały kamery monitoringu. Okazało się, że chwilę wcześniej 6-latek dostał napadu padaczki. Dyżurny jednostki wezwał pogotowie ratunkowe. W komendzie, przed przyjazdem pogotowia, policjant udzielił 6-latkowi pomocy przedmedycznej. Ratownicy medyczni zabrali dziecko do szpitala. Życiu chłopca nie zagraża niebezpieczeństwo.
Chłopiec słaniał się na nogach. Na pomoc ruszyli przechodzień i policjant (Policja Dolnośląska)
/

...

Brawo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:10, 08 Lis 2017    Temat postu:

Na jej urodziny nie przyszedł… nikt. Wyjątkowa niespodzianka dla Oliwii
Anna Salawa | 06/11/2017

fot. Anna Salawa
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Wyobraź sobie, że przygotowujesz przyjęcie urodzinowe dla córki. Zamawiasz salę, zapraszasz kolegów i koleżanki z klasy dziecka, kupujesz tort, pompujesz balon, a potem czekasz na gości… Czekasz i czekasz…

I nikt nie przychodzi. Historia tym bardziej smutna, że zdarzyła się naprawdę.

W zeszłym tygodniu 12-letnia Oliwka z zespołem Aspergera dmuchała świeczki na torcie w obecności mamy, jednej przyjaciółki i właścicielki restauracji. Pytana o urodzinowe życzenia powiedziała ze łzami w oczach, że marzą jej się… goście na przyjęciu. Widok musiał być na tyle przygnębiający, że pani z restauracji na warszawskim Muranowie podzieliła się swoim smutkiem na Facebooku.


Filip Chajzer organizuje urodziny

I tu do akcji wkroczył Filip Chajzer. Znany nie tylko z gadania w telewizji, ale przede wszystkim z działania. Niejednokrotnie robił już pozytywny zamęt. I tym razem nie pozostał obojętny. Napisał na swoich profilach społecznościowych o całym zajściu… i zaprosił na przyjęcie bis! Oczywiście, wszystko miało być imprezą niespodzianką dla Oliwki. Komentarze i udostępnienia szły w tysiącach. Ci, co deklarowali, że nie przybędą zaczęli wysyłać kartki z życzeniami. Pewna firma lotnicza zasponsorowała urodzinowy bilet lotniczy. Jakiś chłopiec z Wielkiej Brytanii, który przyznał się, że sam urodził się z autyzmem, nakręcił wzruszający film. Zwierza się w nim, że jest mu bardzo smutno, że tak się stało, bo Oliwka na pewno jest superdziewczynką.
Czytaj także: 5 tysięcy urodzinowych kartek dla Ady. Internauci to jednak potrafią!

Uwielbiam imprezy niespodzianki, więc tego wieczoru nie mogłam siedzieć w domu! Bałam się tylko, że tym razem na urodziny przyjdą wszyscy, którzy się zgłosili… Byłoby nam bardzo ciasno. Przyjechałam trochę przed czasem, a i tak długo szukałam miejsca do zaparkowania. Potem ustawiłam się w długiej kolejce do wejścia. A w niej mnóstwo rodziców z dziećmi, wszyscy z prezentami, balonami. Zagadując ich po co tu właściwie przyszli, słyszałam zawsze tą samą odpowiedź: mamy dzieci, wiemy jak byłoby im przykro w podobnej sytuacji… Nie mogło nas tu zabraknąć.

fot. Anna Salawa


Niespodzianka dla 12-letniej Oliwii

Gdy udało mi się wejść do środka, zajęłam strategiczną pozycję na balkonie. Tu za chwilę miała przyjść Oliwka i miało się spełnić jej urodzinowe marzenie o przyjęciu pełnym gości. Minuty mijały, ludzi przybywało, a góra prezentów dla dziewczynki rosła i rosła…
Czytaj także: Dziś strzyżemy na leżąco! Wyjątkowi klienci z wizytą u fryzjera…

Wreszcie jest! Pojawiła się! Chwila ciszy i… wielki tłum zaczyna śpiewać Sto lat. A potem, jakby emocji było nam mało, na scenę wskakuje Kasia Łaska i wykonuje „Mam tę moc”. Rozglądam się po ludziach, a tam… wszyscy ryczą. Nie jestem gorsza, też ukradkiem wycieram oczy. Dawno nikt mi nie zaserwował takiej dawki dobrych emocji.

Nagle do mikrofonu podchodzi mama Oliwki i drżącym głosem dziękuje wszystkim za przybycie i obiecuje odpisać na wszystkie kartki z życzeniami… Tylko przeprasza, że może to trochę potrwać, bo bardzo dużo ich dostali.

A sama jubilatka? No cóż, mocno zszokowana (kto by nie był), ale na pewno szczęśliwa! No i jeszcze tort z bohaterami ulubionej bajki, który wjechał na scenę…

Najpiękniejszym zakończeniem całej akcji była informacja, że Oliwka swoje prezenty przekazała dalej. Innym smutnym dzieciakom. Tym razem z domów dziecka. Dobro zawsze wraca.

...

Dobry czlowiek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:35, 11 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Uratowała 18-latkę, która skoczyła z mostu. "Rzuciłam rower, zdjęłam buty i kurtkę"
Uratowała 18-latkę, która skoczyła z mostu. "Rzuciłam rower, zdjęłam buty i kurtkę"

Wczoraj, 10 listopada (19:11)

"Ona skoczyła, zostawiła telefon na górze i skoczyła, także to było celowe" - mówi reporterowi RMF MAXXX 30-letnia Aleksandra Nowicka, która w Krakowie wyciągnęła dziewczynę z Wisły. Policja wyjaśnia, czy faktycznie była to próba samobójcza.
Most Dębnicki w Krakowie
/Przemysław Błaszczyk /RMF MAXXX


Około godz. 13:00 dyżurny otrzymał zgłoszenie, że ktoś skoczył z mostu Dębnickiego do Wisły. Skierowaliśmy tam policjantów z Komisariatu Wodnego, podpłynęli motorówką. Okazało się, że w pobliżu przejeżdżała też 30-letnia kobieta na rowerze, ona wskoczyła do tej lodowatej wody i wyciągnęła poszkodowaną. Uratowała ją - wyjaśnia mł. insp. Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Będziemy wyjaśniać, czy 18-latka skoczyła, czy spadła z mostu. Teraz znajduje się pod opieką lekarzy, będziemy mieć w późniejszym czasie informacje na temat stanu jej zdrowia - dodaje.

To stało się wszystko bardzo szybko. Jechałam mostem Dębnickim i usłyszałam, jak ktoś krzyczy, że ktoś jest w wodzie. Rzuciłam rower, wyjrzałam za barierki i zobaczyłam dziewczynę, która po prostu twarzą do dołu pływa w Wiśle. Jakiegoś chłopaka na dole zobaczyłam i krzyknęłam do niego, czy umie pływać, odkrzyknął do mnie, że nie... Więc wsiadłam na rower, popędziłam na dół pod most, zdjęłam buty, kurtkę i po prostu wskoczyłam, żeby ją wyciągnąć - opowiada Aleksandra Nowicka.

18-latka jest pod obserwacją w szpitalu. Kontakt z nią jest bardzo utrudniony.

Ona skoczyła, zostawiła telefon na górze i skoczyła, także to było celowe. To mi się pierwszy raz zdarzyło. Kiedyś pewnie musiało, bo bardzo często tędy chodzę - dodaje Ola.

Ja bym nie potrafił wskoczyć do tej lodowatej wody. Nie wyobrażam sobie tego. Zamarzłbym pewnie. Nie wszyscy tak potrafią. Pewnie bym zaczął gdzieś wołać kogoś na pomoc. Ewentualnie, tam na moście, jest takie kółko ratownicze, ale nawet nie wiem jak go użyć. Olu, szacun wielki. Gratulujemy, jesteśmy pod wrażeniem twojej odwagi - mówią mieszkańcy Krakowa.

Przemysław Błaszczyk

...

Wielkie brawa!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:35, 11 Lis 2017    Temat postu:

Dzięki tobie już nie chcę się zabić. Jak kubek kawy może uratować życie
Elizabeth Scalia | 10/11/2017

Pexels | CC0
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Po spotkaniu Casey Fisher otworzyła zmięty paragon. Kiedy przeczytała wyrazy napisane drżącą ręką, zamarła.

Czy kiedykolwiek poczułeś, że powinieneś coś zrobić, sam nie wiedząc, dlaczego? Taka sytuacja przydarzyła się studentce Casey Fisher, która zobaczyła bezdomnego zbierającego drobne na kawę. W pewnej chwili zdała sobie sprawę, że natrętnie mu się narzuca, próbując zdobyć jego uwagę.

Poszłam dziś od Dunkin’ Donuts i zobaczyłam bezdomnego chłopaka siedzącego na poboczu, który zbierał drobne. Koniec końców spotkałam go przechadzającego się po Dunkinie. Kiedy liczył swoje drobne, żeby coś kupić, stałam się strasznie irytująca. Mówiłam do niego bez końca, mimo że on wcale nie miał ochoty rozmawiać. Miał może jednego dolara, więc kupiłam mu kawę i bajgla, i poprosiłam, żeby ze mną usiadł. Opowiedział mi, jak często ludzie bywają dla niego złośliwi, ponieważ jest bezdomny, i o tym, jak narkotyki zmieniły go w osobę, której nienawidził. Jego mama zmarła na raka, nigdy nie poznał swojego ojca i chciałby po prostu być kimś, z kogo mama byłaby dumna…

Casey zapytała go o imię – to tak mała rzecz, ale niezwykle ważna. Kiedy poprosisz kogoś o podanie imienia sprawiasz, że czuje się mile widziany. A to jest podstawą do tego, by poczuł się kochany. Jak pisze s. Theresa Aleteia Noble, każdy po prostu chce być kochany.
Czytaj także: „Była bezdomna, bała się”. O wyjątkowej matce, która stanęła po stronie życia

Fisher opowiedziała o swoim spotkaniu na Facebooku. Podzieliła się też ważnym zdjęciem. „Ten kochany człowiek ma na imię Chris i jest jednym z najbardziej uczciwych i szczerych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałam. Kiedy zdałam sobie sprawę, że muszę wracać na zajęcia, Chris poprosił mnie, żebym poczekała, bo chciał coś dla mnie zapisać. Wręczając mi zmięty paragon, przeprosił, że jego ręka drżała podczas pisania, uśmiechnął się i wyszedł. Otworzyłam notatkę”.

Casey Fischer/Facebook - Fair Use

„Chciałem się dziś zabić. Dzięki tobie już nie chcę. Dziękuję ci, piękny człowieku”.
Czytaj także: „Spieszę się”, „nie mam drobnych”… Dlaczego tak głupio zbywamy bezdomnych? Im nie potrzeba wiele

To lekcja, której powinniśmy uczyć się bez końca – nasza życzliwość dla drugiej osoby może zmienić czyjeś pragnienie śmierci w chęć życia; chęć poddania się w podjęcie kolejnej próby.

Jak wielu [ludzi] czuje się wyobcowanymi z rodzinnych uroczystości, odrzuconymi i każdego dnia tęskni za odrobiną miłości? – papież Franciszek
Czytaj także: Żeby przeczytać tę książkę, trzeba porządnie zmarznąć

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Wspaniali ludzie istnieja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:40, 13 Lis 2017    Temat postu:

Wpadła do Wisły. „Zdjęłam buty, kurtkę i wskoczyłam, żeby ją wyciągnąć”
Redakcja | 13/11/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Listopadowe popołudnie. Woda w rzece lodowata – ciarki przechodzą na samą myśl. Ale Aleksandra Nowicka się nad tym nie zastanawiała. Po prostu wskoczyła.

Kiedy policjanci z komisariatu wodnego podpłynęli motorówką pod most Dębnicki w Krakowie, było już po wszystkim. Zaledwie kilka chwil wcześniej tonącą 18-latkę zobaczyła Aleksandra Nowicka. Akurat przejeżdżała tamtędy na rowerze.

To stało się wszystko bardzo szybko. (…) Rzuciłam rower, wyjrzałam za barierki i zobaczyłam dziewczynę, która po prostu twarzą do dołu pływa w Wiśle. Jakiegoś chłopaka na dole zobaczyłam i krzyknęłam do niego, czy umie pływać, odkrzyknął do mnie, że nie… Więc wsiadłam na rower, popędziłam na dół pod most, zdjęłam buty, kurtkę i po prostu wskoczyłam, żeby ją wyciągnąć – czytamy na stronie rmf24.pl
Czytaj także: Przechodnie uratowali mężczyznę, który próbował skoczyć z mostu

Bohaterska 30-latka wyciągnęła tonącą na brzeg Wisły. W tej chwili dziewczyna znajduje się pod opieką lekarzy.

Mach240390/Wikipedia | CC BY-SA 3.0
Most Dębnicki, Kraków

Aleksandra Nowicka dodaje: „Zostawiła telefon na górze i skoczyła, także to było celowe”. Wyjaśnieniami, czy doszło do próby samobójczej, czy nieszczęśliwego wypadku, zajmuje się policja.

Internauci nie szczędzą bohaterskiej krakowiance wyrazów szacunku.

Niesamowite i godne podziwu. Brawa dla tej pani!

Prawdziwa bohaterka!

Wielka odwaga!!

Więcej takich ludzi!

Przyznają jednak, że mało który z nich sam zdecydowałby się na taki skok.
Czytaj także: Uratował rodzinę z tonącego auta. Polak bohaterem w Irlandii

Źródło: rmf24.pl

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:35, 15 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Trzy osoby podtruły się czadem. Sąsiedzi zaalarmowali strażaków, ci wyważyli drzwi
Trzy osoby podtruły się czadem. Sąsiedzi zaalarmowali strażaków, ci wyważyli drzwi

45 minut temu

Trzy osoby, w tym dziewięciomiesięczne dziecko, zostały podtrute czadem w miejscowości Trepki w powiecie brodnickim (woj. kujawsko-pomorskie). Zaalarmowani przez sąsiadów strażacy wyważyli drzwi mieszkania poszkodowanych. Obecnie wszystkie podtrute osoby są przytomne.
zdj. ilustracyjne
/Bartek Paulus /arch. RMF

Strażacy nie czekali na przyjazd policji i wyważyli drzwi. Dziecko zostało natychmiast wyniesione na zewnątrz, a dwóm osobom dorosłym pomoc przedmedyczna została udzielona w mieszkaniu - powiedział oficer dyżurny Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Brodnicy mł. asp. Tomasz Januszewski.

Do podtrucia czasem mogło dojść w wyniku nieszczelności piecyka na węgiel, ale szczegółowe przyczyny zdarzenia są dopiero badane.

Mieszkanie zostało przewietrzone. O sytuacji, służby zaalarmowali sąsiedzi - wskazał Januszewski.

Dwie karetki pogotowania są już na miejscu. W drodze są dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Olsztyna i Bydgoszczy. Możliwe bowiem, że któraś z osób będzie musiała trafić do komory hiperbarycznej w Gdyni - dodał dyżurny.

...

Brawo! Trzeba sobie pomagac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:50, 17 Lis 2017    Temat postu:

Spotkałam się z człowiekiem, który ma twarz mojego męża
Dominika Cicha | 17/11/2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Twój dar nie pójdzie na marne” – mówi Andy Sandness. 16 miesięcy po operacji spotkał się z wdową po mężczyźnie, któremu zawdzięcza nowe życie.


L
illy Ross niepewnie uśmiecha się do kamery. „Nie jestem na to gotowa” – mówi. Boi się, że spotkanie z człowiekiem, który dzięki jej decyzji dostał nowe życie, przypomni o cierpieniu sprzed 16 miesięcy. Kiedy jednak Andy Sandness wchodzi na salę i wyciąga do niej ręce, cały stres topnieje. Ich tragedie splatają się w jedną historię. Są teraz jak rodzina.


Andy Sandness. Próba samobójcza

Był 23 grudnia 2006 roku. Wyczerpany depresją Andy Sandness postanowił odebrać sobie życie. Wypił sporo alkoholu, z szafy wyciągnął broń i strzelił sobie w twarz. W tej samej sekundzie zdał sobie sprawę, że popełnił olbrzymi błąd. Kiedy kilka chwil później w jego domu pojawili się policjanci, chciał błagać ich, żeby nie pozwolili mu umrzeć. Ale mówić już nie mógł.

Stracił nos, dolną część żuchwy, wszystkie zęby i część wzroku. Gdy obudził się w szpitalu, poczuł na swojej dłoni rękę mamy – kobiety, która zawsze była silna. Teraz na jej twarzy wypisany był niewyobrażalny ból. „Przepraszam” – przeczytała koślawe litery nakreślone przez syna. „Kocham cię, już dobrze” – szepnęła. Sandness myślał tylko o tym, jak wielki ból zadał swojej rodzinie.
Czytaj także: Kościół i samobójcy


Calen Ross. Dawca organów

10 lat później życie odebrał sobie 23-letni myśliwy, Calen „Rudy” Ross. Jego żona Lilly miała 19 lat i była właśnie w 8 miesiącu ciąży. Trudno sobie wyobrażać cierpienie, z którym musiała się zmierzyć. Ale wiedziała, że mąż wyraziłby zgodę na pobranie swoich narządów, dlatego szybko podpisała odpowiednie dokumenty. Dzięki tej decyzji kilkoro chorych otrzymało szansę na nowe życie.






Jedną z takich osób był właśnie Andy Sandness. W ciągu 10 lat przeszedł 23 operacje twarzy, ale wciąż nie wyglądał na zdrowego człowieka. Proteza nosa bez przerwy wypadała. Sztuczny podbródek zbytnio się wyróżniał. Trudno się dziwić, że Andy rzadko pojawiał się w miejscach publicznych.

W końcu został wpisany na listę oczekujących na przeszczep twarzy. Szacowany termin operacji? Za 5 lat. Jednak już po 5 miesiącach odebrał telefon z wiadomością.

Grupa krwi, kolor skóry, struktura twarzy, wiek – wszystko było niemal identyczne. Lekarz opiekujący się pacjentem, dr Samir Mardini stwierdził, że Calen i Andy mogliby być kuzynami!
Czytaj także: Mogę posłuchać, jak bije w Tobie serce mojej córki? [WIDEO]


Przeszczep twarzy w Mayo Clinic

Operacja trwała 56 godzin. Zaczęła się w piątkową noc, skończyła w poniedziałek nad ranem. Brało w niej udział 60 specjalistów.

Wszystko poszło zgodnie z planem. Kiedy Andy odważył się w końcu spojrzeć w lustro, napisał: „Nie liczyłem nawet na taki efekt”. Teraz dziękuje za nowe życie. Wciąż bierze udział w rehabilitacji i przyjmuje leki, ale nie wstydzi się już swojego wyglądu.

Nienawidziłem wizyt w większych miastach. A teraz po prostu rozwijam skrzydła i robię rzeczy, które mnie ominęły – chodzę do restauracji, na tańce.




Dlaczego Andy zgodził się na spotkanie z Lilly – wdową po swoim dawcy? „Chciałem ci pokazać, że twój dar nie pójdzie na marne” – powiedział. Nie potrafi wyrazić swojej wdzięczności. Postanowił, że przynajmniej dofinansuje edukację małego Leonarda.



Dla Lilly to spotkanie także było wyjątkowe. Dotykając twarzy, która była jej niegdyś tak bliska, poczuła ulgę. Zamknęła jeden z życiowych etapów.



Czytaj także: Zion – najmłodszy na świecie pacjent, który otrzymał obie dłonie [wideo]

Źródło: dailymail.co.uk, independent.co.uk

...

To jest wielkie dobro!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:12, 22 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Przechodzień złapał kobietę, która spadła z dziewiątego piętra
Przechodzień złapał kobietę, która spadła z dziewiątego piętra

Wczoraj, 21 listopada (20:27)

Niebezpieczna sytuacja ze szczęśliwym zakończeniem w stolicy Chile, Santiago. Kobieta wypadła z 9. piętra bloku. Od śmierci uratował ją mężczyzna, który ją złapał.
REKLAMA
Aqui estas el momento mismo donde la señora se tiro del decimo piso del edificio. Y Richard Joseph un membro de la Organización Buena Onda la recibio en sus brazos. pic.twitter.com/iwFuFXY5WE — Lovely Beauge (@beauge_lovely) 19 listopada 2017

Kobieta wisiała na skraju balkonu. W pewnym momencie spadła. Kiedy wszyscy myśleli, że zginie, na ziemi została złapana przez bohaterskiego przechodnia.

Oboje trafili do szpitala - mężczyzna doznał kontuzji kolana, stopy i ramienia. Stan kobiety nie jest dokładnie znany. Wiadomo tylko, że przeżyła.

Na razie nie wiadomo, czy kobieta chciała popełnić samobójstwo, czy też był to nieszczęśliwy wypadek.
Aqui estas el momento mismo donde la señora se tiro del decimo piso del edificio. Y Richard Joseph un membro de la Organización Buena Onda la recibio en sus brazos pic.twitter.com/KRREF72kF4 — Lovely Beauge (@beauge_lovely) 19 listopada 2017

Bohaterem sytuacji okazał się Richard Joseph, imigrant z Haiti. Zobaczył kobietę, kiedy wysiadł z autobusu. Wyjąłem telefon i zacząłem robić zdjęcia, tak jak inni. Potem mi zaświtało, że nie powinienem tak robić. Wtedy zacząłem myśleć, jak jej pomóc - mówił w rozmowie z mediami. Chciałem złagodzić jej upadek. Nie sądziłem, że ją uratuję. Chciałem, żeby nie uderzyła głową o ziemię - zapewniał.

Mężczyzna dostaje teraz wiele pochwał od Chilijczyków. Milioner Leonardo Farkas obiecał, że zapłaci za leczenie Haitańczyka. Joseph dostał także kilka ofert pracy.

(az)

...

I prosze imigrant! Hejting na nich jest od diabla. Oni nie niosa zla tylko to co maja w duszy. A oczywiscie masowe opuszczanie kraju tylko dla kasy jest niedobre ale to inny temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:23, 24 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
Gołymi rękami chwycił węża i uderzył nim o podłogę. Pasażerowie pociągu przerażeni
Gołymi rękami chwycił węża i uderzył nim o podłogę. Pasażerowie pociągu przerażeni

Wczoraj, 23 listopada (20:59)
Aktualizacja: Wczoraj, 23 listopada (21:17)

​Jeden z pasażerów podmiejskiego pociągu w Dżakarcie gołymi rękami chwycił i zabił węża. Gad prawdopodobnie utknął pod sufitem wagonu. Mężczyzna go stamtąd wyciągnął, a następnie uderzył nim o podłogę. Według świadka, wąż uciekł z torby jednego z pasażerów.


Mężczyzna, który tego dokonał, został okrzyknięty bohaterem.

Po zauważeniu węża, pociąg musiał się zatrzymać. Wówczas jeden z pasażerów złapał znajdującego się przy suficie węża, wyciągnął go i gwałtownym ruchem uderzył nim o podłogę.

Lokalne media podają, że gad zginął w chwili uderzenia. Wąż prawdopodobnie wydostał się z torby innego pasażera.

...

Brawo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:51, 24 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
​Uratowała dziewczynę, która wpadła do Wisły. Jej czyn został doceniony
​Uratowała dziewczynę, która wpadła do Wisły. Jej czyn został doceniony

Dzisiaj, 24 listopada (16:55)

Aleksandra Nowicka z Krakowa została nagrodzona przez prezydenta miasta prof. Jacka Majchrowskiego. Dwa tygodnie temu Ola uratowała 18-latkę, która prawdopodobnie skoczyła z mostu Dębnickiego do Wisły. 30-latka rzuciła rower, zdjęła kurtkę i buty i wskoczyła do lodowatej wody.


Pani Aleksandra otrzymała nie tylko podziękowania, ale i symboliczny upominek.

Prezydent spotkał się z Panią Aleksandrą. Podkreśla, że jest to osoba bardzo skromna. Jest pod bardzo dużym wrażeniem jej osobowości i odwagi. Wcześniej kiedy się z nią kontaktowaliśmy, mówiliśmy jej żeby wybrała sobie jakąś nagrodę, żeby spełnia swoje marzenie - opowiadała Monika Chylaszek rzeczniczka prezydenta Jacka Majchrowskiego. Ostatecznie pani Aleksandra otrzymała od miasta laptop.

Wiemy, że to absolutnie nie ma nic wspólnego z tym, co ona zrobiła, bo życie ludzkie jest bezcenne, ale chociaż w taki sposób możemy jej podziękować - podkreślała Chylaszek.

Pani Aleksandra otrzymała dziś od prezydenta Jacka Majchrowskiego nie tylko podziękowania, ale i symboliczny upominek
/Wiesław Majka, krakow.pl /


Uratowała 18-latkę, która skoczyła z mostu. "Rzuciłam rower, zdjęłam buty i kurtkę"

10 listopada Aleksandra Nowicka przejeżdżała rowerem przez most Dębnicki. Kątem oka zobaczyła grupę ludzi, którzy wyglądają za barierki i żywo dyskutują. Okazało się, że na tafli wody głową do dołu unosi się jakaś postać.

Bez namysłu zjechała nad brzeg i wskoczyła do Wisły, by wyciągnąć z lodowatej wody - jak się później okazało - 18-letnią krakowiankę.

Nie wiadomo, czy dziewczyna skoczyła z mostu celowo, czy się poślizgnęła i wpadła do wody. Wiadomo jednak, że znajdowała się w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Dla Aleksandry Nowickiej było oczywiste, że trzeba działać szybko.

Uratowana dziewczyna znajduje się pod opieką lekarzy. A bohaterka mówi skromnie: To była praca zbiorowa krakowian. Szybko przyjechały służby, a także strażacy. Najważniejsze, że dziewczynie nic się nie stało.


Przemysław Błaszczyk

...

Pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:33, 06 Gru 2017    Temat postu:

Zaczął się dusić. I wtedy do akcji wkroczył trampkarz z przeciwnej drużyny!
Alvaro Real | 06/12/2017

Facebook Antonio Alcalde Perez
Udostępnij



Komentuj

Drukuj

Moisés Aguilar – dziś tego chłopaka podziwia cały świat hiszpańskiego futbolu!

Mecz między La Palma CF i UP Viso (trzecia liga hiszpańska). W czterdziestej minucie drugiej połowy meczu jeden z graczy, Alejandro Pinedo, po silnym uderzeniu piłką w klatkę piersiową zaczyna gwałtownie się dusić. W tym momencie młody chłopak podający piłki w drużynie przeciwnej, Moisés Aguilar, wbiega na murawę. Bez chwili wahania kładzie się na trawie pod duszącym się piłkarzem, aby służyć za „ludzką poduchę”. Dzięki temu zawodnik może swobodniej oddychać podczas oczekiwania na interwencję lekarza.
Czytaj także: Lider wyścigu zasłabł tuż przed metą. Co zrobił jego rywal?

Ktoś zarejestrował to zdarzenie i opublikował w internecie. Zdjęcie rozeszło się błyskawicznie, a klub La Palma CF uznał Moisésa Aguilara za wzorcowy „owoc” pracy, którą drużyna prowadzi wśród dzieci.



La Imagen del Partido de Hoy entre La Palma CF – UP Viso. Valores de un niño recoge pelotas de acudir al jugador contrario para socorrerlo. Valores que se Educan en el Fútbol Base de nuestra cantera del CCD Siempre Alegres. pic.twitter.com/y8FBzB7fjc

— La Palma CF (@LaPalmaCF) November 26, 2017


[Obrazek z meczu między La Palma CF i UP Viso. Chłopak podający piłki śpieszy na pomoc zawodnikowi z drużyny przeciwnej. Oto wartości, których uczą się dzieci w Piłkarskiej Klasie naszego klubu CCD Siempre Alegres].


Kim jest Moisés Aguilar?

Chłopak ma zaledwie 12 lat i pełni funkcję podającego piłki podczas meczów głównej drużyny. Jego gest uczynił go sławnym, prawdopodobnie był to jego najważniejszy „gol”. Chłopiec wyjaśnił swoje zachowanie w lokalnej gazecie huelva24.com:

Widziałem, że w taki sposób uratowano życie wielu ludziom, więc nawet się nie zastanawiałem. Wszyscy mi gratulują, wszystkim podoba się mój gest, a w szkole nakręcili nawet ze mną film. Chcę powiedzieć wszystkim dzieciom grającym w piłkę nożną, że nie liczą się klubowe barwy, że należy pomóc także przeciwnikowi, jeśli znajduje się w potrzebie.

Pomysł „ludzkiej poduchy” jako techniki pierwszej pomocy Moisés widział na filmikach przedstawiających mecze futbolu południowoamerykańskiego i rugby. Chłopak wcielił w życie to, czego nauczył się z filmów zamieszczanych na Youtubie.

Wiele się mówi o wartościach w sporcie i o tym, że dzieci naśladują czyny swoich sportowych idoli. Ta historia to dobry przykład fair play, który może zainspirować zarówno inne dzieci, jak i profesjonalnych sportowców.
Czytaj także: Dolina Śmierci na wózku, Pałac Kultury na rękach. Ten sportowiec znów zaskakuje!
Czytaj także: Strzelił dwa gole i zwiał z boiska. „Tata dał mi znać, że wody odeszły”
Czytaj także: Świat futbolu zwariował, ale ten piłkarz przywraca nadzieję

Tekst pochodzi z portugalskiej edycji portalu Aleteia

...

Serce rosnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:51, 10 Gru 2017    Temat postu:

Była bezdomna, uzależniona i w ciąży. Co zaproponował jej policjant?
Ewa Rejman | 10/12/2017
CNN
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Policjant Ryan Holets został wezwany do jednego ze sklepów, w którym prawdopodobnie dokonano kradzieży. Na wszelki wypadek postanowił rozejrzeć się po okolicy. Zauważył kobietę i mężczyznę siedzących na trawie za sklepem i wstrzykujących sobie nawzajem heroinę. Kobieta była w zaawansowanej ciąży.


„Z
abijesz swoje dziecko! Dlaczego to robisz? To zrujnuje mu życie!” – policjant był wyraźnie zszokowany tym, co zobaczył. Po jego słowach Crystal odłożyła strzykawkę i zalała się łzami. „Sama wiem, jak okropną osobą jestem i w jak okropnej jestem sytuacji” – powiedziała.


Uzależniona od heroiny

Crystal jest bezdomna, ma 35 lat, a od narkotyków uzależniła się będąc jeszcze nastolatką. Twierdzi, że wiele razy próbowała przestać, ale już się poddała. W rozmowie z Ryanem powiedziała, że jej jedyną nadzieją jest to, że znajdzie się ktoś gotowy zaadoptować jej dziecko.

Ryan mówi, że w tym momencie przyszła mu do głowy tylko jedna myśl: „powiedz jej, że ty to zrobisz, przecież możesz”. „Widziałem już tak wiele sytuacji, w których chciałem pomóc, ale nie mogłem. W tym momencie uświadomiłem sobie, że mam szansę” – opowiada w rozmowie z mediami.
Czytaj także: Policjant z doktoratem i wielkim sercem. Nagrał płytę, by pomóc chorej na raka koleżance!

Pokazał Crystal zdjęcie swojej rodziny – żony i czwórki dzieci (najmłodsze ma 10 miesięcy). Od jakiegoś czasu razem z żoną zastanawiali się nad adopcją, ale pozostawało to raczej w sferze mglistych planów niż konkretnych zamierzeń. „To Bóg doprowadził do tego spotkania. Nie mam innego wytłumaczenia” – opowiada Ryan.


Propozycja adopcji

Zaproponował Crystal, że zaadoptuje jej dziecko. Kobieta nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. „Zamiast policjanta miałam przed sobą po prostu człowieka. Albo anioła stróża.” – mówi. Od razu zgodziła się na jego propozycję.

Rebecca, żona Ryana, nic jeszcze nie wiedziała o całym zajściu. Brała akurat udział w przyjęciu pożegnalnym swoich przyjaciół, które odbywało się zaledwie kilka mil dalej. Ryan szybko tam pojechał. Rebecca, mimo zdziwienia (i niemowlaka w objęciach), nie wahała się ani przez chwilę. „Mój mąż znał moje serce, pragnienia i wiedział, że się zgodzę” – wspomina.
Czytaj także: Adoptowała 13 dziewczynek z Ugandy. Jej synek szaleje za siostrami!


Narodziny Nadziei

Trzy tygodnie później maleńka dziewczynka była już na świecie. Adopcyjni rodzice nadali jej imię „Hope”, czyli „nadzieja”. Musiała przez jakiś czas pozostać w szpitalu, bo w momencie urodzenia była już uzależniona od narkotyków, konieczne okazało się usuwanie z jej organizmu toksyn i specjalistyczna terapia.

Crystal chciała pożegnać się z dzieckiem, zanim opuści szpital. „Kocham cię. Do widzenia” – powiedziała. Potem odwróciła się w stronę Rebeki i przekazała jej córkę. „Opiekuj się nią za mnie” – dodała. „Zatroszczę się o nią, ale ty, proszę, zatroszcz się o siebie” – usłyszała w odpowiedzi.


Przejdziemy przez to razem

Nowi rodzice Hope próbują przekonać Crystal i jej partnera do podjęcia terapii. Na razie oboje zgodzili się na rozmowę z przedstawicielami ośrodka dla uzależnionych. Ryan i Rebecca marzą, aby w przyszłości biologiczni rodzice Hope mogli być jakąś częścią życia swojej córki.

Dziewczynka ładnie przybiera na wadze, chętnie je, dobrze śpi. Co tydzień jeździ do szpitala na kontrolę. Nowi rodzice rehabilitują ją, modlą się za nią i mają nadzieję na jak najlepsze zakończenie tej historii. „Bez względu na wszelkie przeciwności, jakie czekają na jej drodze, będziemy z nią i przejdziemy przez to razem” – mówi Ryan. „Ta świadomość czyni nas szczęśliwymi” – dodaje.

...

To jest dobro!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:50, 16 Gru 2017    Temat postu:

Śledztwo ws. tajemniczej śmierci miliarderów. "To podejrzana sprawa"

Dzisiaj, 16 grudnia (10:34)

Kanadyjska policja prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci założyciela firmy farmaceutycznej Apotex Barry'ego Shermana i jego żony Honey. Ciała jednych z najbogatszych Kanadyjczyków znaleziono w piątek w ich luksusowej posiadłości w Toronto. "Okoliczności ich śmierci wydają się podejrzane" - powiedział przedstawiciel policji David Hopkinson. Detektywi poinformowali następnie dziennikarzy, że nic nie wskazuje na to, aby doszło do włamania.
Śledztwo ws. tajemniczej śmierci miliarderów w Toronto
/Shallima Maharaj /Twitter

Ciała Shermanów w piwnicy ich domu w zamożnej dzielnicy na północnym wschodzie Toronto odkrył agent nieruchomości - pisze dziennik "Globe and Mail", powołując się na członka rodziny. Miliarderzy ostatnio wystawili na sprzedaż swój dom za ok. 5,4 mln dolarów.

Barry Sherman miał 75 lat, a jego żona była o pięć lat młodsza. Mieli czworo dzieci.

Sąsiedzi, wspólnicy, a także niektórzy z najważniejszych kanadyjskich polityków wyrazili żal z powodu śmierci małżeństwa.

"Nasze kondolencje dla ich rodziny i przyjaciół" - napisał na Twitterze premier Justin Trudeau. Burmistrz Toronto John Tory oświadczył, że jest "zszokowany i zrozpaczony" i przypomniał, że małżeństwo wspierało finansowo miasto.

Sherman założył Apotex w 1975 roku i rozwijał firmę poprzez wprowadzanie na rynek tańszych zamienników leków. W 2012 roku przestał być dyrektorem naczelnym firmy, ale utrzymał stanowisko prezesa. Magazyn "Forbes" szacuje fortunę Shermana na 3,2 mld dolarów.

Apotex jest siódmym co do wielkości producentem leków generycznych na świecie. Zatrudnia 11 tys. pracowników i sprzedaje swe produkty w 45 krajach.

Jak podaje telewizja CBC, para prowadziła działalność charytatywną i przekazywała miliony dolarów na rzecz szpitali, uniwersytetów i organizacji żydowskich.

Odnosili wyjątkowe sukcesy w biznesie, ale byli też bardzo, bardzo szczodrzy - powiedział były premier Ontario Bob Rae, nazywając ich śmierć "wielka stratą".

...

Jesli naprawde dobrzy ludzie to moze byc meczenstwo. Tanie leki uratowaly wielu pewnie ktorzy by zmarli bo nie maja kasy zeby wyrwbiac bilanse koncernom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 17 z 32

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy