Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:33, 19 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
2-letni chłopiec zginął w pożarze. Okazuje się, że to nie był wypadek [NOWE FAKTY]
18.02.2018 16:16
Potworna tragedia na Podkarpaciu. Zginął 2-letni chłopiec. Początkowo wszyscy myśleli, że to nieszczęśliwy wypadek, jednak policyjne śledztwo ujawniło wstrząsające okoliczności śmierci dziecka.
2-letni chłopiec zginął w pożarze. Okazuje się, że to nie był wypadek [NOWE FAKTY] fot. Archiwum RadioZET.pl
Tajemnicze okoliczności pożaru domu w Śliwnicy w pow. przemyskim, o którym pisaliśmy kilka godzin temu. Okazuje się, że to nie był wypadek, jak początkowo myślano, lecz prawdopodobnie celowe podpalenie. Na ciele 2-latka wykryto rany kłute klatki piersiowej. – Doszło do zabójstwa dziecka. W nocy zatrzymana została matka. Jest podejrzewana o pozbawienie życia 2-latka – mówi Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu w rozmowie z portalem nowiny24.pl.
Rany kłute na ciele dziecka
Na poniedziałek 19 lutego przewidziana jest sekcja zwłok dziecka. Według wstępnych ustaleń, matka zadała 2-latkowi serię ciosów nożem, a następnie raniła siebie i podpaliła pokój w którym przebywała. Reporterzy „Faktu” ustalili, że kobieta z pochodzenia jest Brazylijką, a w chwili tragedii, piętro wyżej byli niczego nieświadomi jej teściowie.
Matka podpaliła dom?
Do zdarzenia doszło w sobotę 17 lutego tuż przed godz. 19. – Na miejsce skierowanych zostało sześć zastępów straży pożarnej. W sumie z ogniem walczyło 25 strażaków. W domu paliło się jedno pomieszczenie, ale było bardzo duże zadymienie. Jeszcze przed przybyciem jednostek pomocy poszkodowanym udzielił strażak, który mieszka w pobliżu. Wyniósł z domu nieprzytomnego 2-letniego chłopczyka – mówi rzecznik prasowy podkarpackich strażaków Marcin Betleja w rozmowie z Fakt24.
...
Co ci ludzie wyprawiaja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:23, 19 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Belgijscy handlarze śmiercią uderzają w niepełnosprawnych i ich rodziny! Przerażająca historia
Bezprawne używanie zdjęć ciężko chorych dzieci do promocji aborcji - to metoda do jakiej uciekają się belgijscy zwolennicy zabijania nienarodzonych oraz eutanazji na nieletnich. O tym okrutnym procederze poinformował portal Salon Beige.
Natalia Weaver jest mamą małej dziewczynki dotkniętej rzadkim zespołem Retta - neurologicznym zaburzeniem rozwoju, prowadzącym do głębokiej niesprawności ruchowej. Jest troskliwą i zaangażowaną matką, która każdego dnia opiekuje się małą Sophie.
Pewnego dnia jednak kobieta z wielkim zaskoczeniem odkryła, że zdjęcia jej chorej córeczki zostały zamieszczone na Twitterze przez promotorów aborcji. Sprawa wstrząsnęła nią tym bardziej, że nikt wcześniej nie zapytał jej o zgodę. Kobieta postanowiła zareagować natychmiastowo.
Natalia podjęła walkę. Poinformowała o całej sprawie na Twitterze i zdecydowała się nagłośnić ją z pomocą znajomych. Zmobilizowała użytkowników portalu do poparcia jej żądania usunięcia zdjęć. Twitter na początku nie podejmował żadnych działań, a jego przedstawiciele utrzymywali, iż wszystko jest w porządku, ponieważ publikacja zdjęcia nie narusza regulaminu. Po pewnym czasie jednak konta użytkowników, którzy bezprawnie zamieścili fotografie, zniknęły z portalu.
Wydarzenie opisane przez portal Salon Beige wstrząsnęło internautami, głównie w Belgii. Ukazało bowiem metody działania aktywistów proaborcyjnych, gotowych posunąć się do wszystkiego, włącznie z lekceważeniem praw chorych i cierpiących, byle tylko promować swój wyjątkowo obrzydliwy oraz odrażający biznes.
..
Znow ten potworny satanistyczny kraj...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:53, 19 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Wzięła synka do restauracji. Dostała tam coś, co doprowadziło ją do łez
Ewa Rejman | 19/02/2018
@saheller/Instagram
Udostępnij 107 Komentuj 1
Brody Heller urodził się z rozszczepem wargi i podniebienia. Jego rodzice wielokrotnie słyszeli nietaktowne komentarze na temat wyglądu synka. Pewnego razu Sara, mama Brody’ego, zabrała go do restauracji i otrzymała od kelnera coś, co doprowadziło ją do łez. Łez szczęścia.
Sara była w 24. tygodniu ciąży, kiedy podczas badania USG lekarz powiedział, że jej synek ma rozszczep wargi i podniebienia. Zaproponował aborcję, ale kobieta zdecydowanie odmówiła. Razem z tatą chłopca postanowili skupić się na zapewnieniu dziecku jak najlepszych możliwości rozwoju. Dla nich był piękny bez względu na to, jak wyglądał.
Rozszczep wargi i podniebienia
Po urodzeniu okazało się, że przypadek Brody’ego jest szczególnie skomplikowany. Chłopczyk miał w buzi dużą lukę sięgającą od dolnej wargi aż po nos. Lekarze powiedzieli, że na całym świecie odnotowano dotąd tylko dziewięć takich przypadków.
Sara uznała, że jej synek jest tak samo wartościowy jak wszystkie inne dzieci, a ona ma takie samo prawo do chwalenia się maluchem, jak wszystkie inne matki. Publikowała zdjęcia Brody’ego na swoich profilach na Facebooku i Instagramie. „Bycie dumnym ze swojego dziecka bez względu na okoliczności jest w porządku. Chcieliśmy podnieść świadomość problemu rozszczepu wargi i podniebienia” – mówi Sara.
Okazało się, że oprócz wielu wyrazów wsparcia i sympatii w internecie pojawiały się też bardzo nieuprzejme komentarze. Młoda mama nie wiedziała, jak sobie z nimi radzić. „Nie byłam przygotowana na konieczność bronienia mojego trzymiesięcznego dziecka tylko dlatego, że wyglądał inaczej niż pozostałe niemowlęta” – opowiada.
Czytaj także: Nie żałuję, że nie dokonałam aborcji. Nie żałuję, że się urodziłeś
Czek na 1000 dolarów
Kilka godzin po przeczytaniu kolejnego negatywnego komentarza, wciąż zdenerwowana Sara poszła z synkiem i kilkoma przyjaciółkami do restauracji. Kiedy siedziała przy stoliku, kelner podał jej coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak zwinięta serwetka i szybko zniknął. Kobieta otworzyła rulonik i nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła.
Tajemniczym papierkiem okazał czek na tysiąc dolarów z dopiskiem „dla Twojego pięknego dziecka”. Sara rozpłakała się ze wzruszenia. „Nie da się opisać radości, jaką poczułam” – mówi. Od razu wszelkie negatywne reakcje, z jakimi spotkała się wcześniej przestały mieć znaczenie. Postanowiła przeznaczyć otrzymane pieniądze na medyczne potrzeby Brody’ego. Niedługo po tym wydarzeniu chłopiec przeszedł operację rekonstruującą jego wargę i nosek. Na szczęście na czeku wpisany był adres darczyńcy, więc Sara mogła wysłać mu list z podziękowaniem i zdjęciami chłopca, który dzięki przebytemu zabiegowi wyglądał i funkcjonował już znacznie lepiej.
Czytaj także: Patryk Vega: W kwestii aborcji „Botoks” zdziałał więcej niż jakakolwiek organizacja w Polsce
Wsparcie dla dziecka i rodziców
Brody, podobnie jak inne dzieci z rozszczepem wargi lub podniebienia, musiał przejść kilka operacji, aby usprawnić swoje funkcjonowanie. Wciąż ma problemy z jedzeniem i przez większość czasu korzysta ze specjalnej rurki żołądkowo-jelitowej. Lekarze są jednak dobrej myśli i prognozują, że w przyszłości chłopiec będzie mógł normalnie jeść i mówić.
Rodzice chłopca podkreślają, jak bardzo pomocne jest im wsparcie, jakiego doświadczają ze strony innych ludzi. „Bycie rodzicem Brody’ego nauczyło mnie, że ludzie naprawdę potrafią okazywać swoją troskę. Nieznajomi z całego kraju chcą teraz usłyszeć jego historię i modlić się za niego. Hojność zupełnie obcego nam człowieka odnowiła naszą wiarę w ludzkość” – wspomina Sara.
Marzy o tym, żeby historia jej rodziny dawała nadzieję osobom, które właśnie usłyszały trudną diagnozę. Kontynuuje swoją aktywność w mediach społecznościowych, mimo ryzyka otrzymania kolejnych negatywnych komentarzy. Zgłaszają się do niej inni rodzice w podobnej sytuacji. „Zdecydowałam, że będę raczej edukować ludzi niż dążyć do konfrontacji z nimi. Chciałabym, żeby to właśnie robił kiedyś Brody, żeby mówił w imieniu tych dzieci z rozszczepem wargi czy podniebienia, które nie mają jeszcze głosu” – twierdzi.
...
Zadna choroba nie pozbawia czlowieczenstwa!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:43, 20 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Wałbrzych: Ktoś wyrzucił w krzaki ciało noworodka
Przechodzień znalazł ciało noworodka w krzakach w Wałbrzychu. Policja zatrzymała już 28-letnią kobietę, prawdopodobnie matkę porzuconego ciała dziecka.
...
Horror.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:37, 21 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
DOBRE HISTORIE
Nie żałuję, że nie dokonałam aborcji. Nie żałuję, że się urodziłeś
Anna Salawa | 18/02/2018
Shutterstock
Udostępnij 414 Komentuj 0
Kiedy w połowie ciąży na podstawie USG lekarze orzekli, że nasz synek ma poważne zmiany neurologiczne, „mieliśmy to szczęście”, że w świetle prawa był jeszcze czas na aborcję. Na zabieg, jak to się ładnie nazywa w języku medycyny, jednak się nie zdecydowaliśmy...
– Nie żałuje pani? – zapytała z rozbrajającą szczerością pani doktor w przychodni. Czy po tym wszystkim co przeszliście, podjęlibyście taką samą decyzję? – drążyła temat.
Faktycznie, nasza historia wydaje się pozbawiona sensu. Prawie dwa lata wyjęte z życia. Tyle niepotrzebnego cierpienia. I jeszcze brak happy endu (zerknij na poniższy tekst). Przecież można było tego uniknąć…
Czytaj także: Maciuś, śpiący królewicz. Odszedłeś bez zapowiedzi…
Propozycja aborcji
Kiedy w połowie ciąży na podstawie USG lekarze orzekli, że nasz synek ma poważne zmiany neurologiczne, „mieliśmy to szczęście”, że w świetle prawa był jeszcze czas na aborcję. Wielu specjalistów nas do tego namawiało. Z myślą o nas – tacy młodzi, niech nie marnują sobie życia; i z myślą o naszym dziecku – nie skazujmy go na cierpienie i wegetację. I faktycznie, troski lekarzy były częściowo uzasadnione – my czuliśmy, że świat nam się wali, a przecież tyle planów i marzeń… I ten nasz synek – jak mu będzie źle na świecie.
Na zabieg, jak to się ładnie nazywa w języku medycyny, jednak się nie zdecydowaliśmy – bo ten, który przez niektórych nazywany był „roślinką”, dla nas miał główkę, rączki, bijące serduszko i był naszym kochanym synkiem.
Maciuś żył krótko. Niespełna dwa lata. Wiele swoich dni spędził w szpitalu. Rok w domowym hospicjum dziecięcym. Nasze życie kręciło się wokół jego choroby. Na szczęście najważniejsze jest zawsze niewidoczne dla oczu. Więc kiedy pani w przychodni już po śmierci Maciusia zapytała, czy nie żałujemy, że podjęliśmy taką decyzję i pozwoliliśmy mu się urodzić, bez wahania odpowiedziałam: Nie żałuję!
Nie żałuję… bo Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć. Maciuś swoją cichą obecnością uczył nas, czym jest prawdziwa miłość. Nic w zamian nie dawał, tylko był i uczył. Uczył pokory – codziennie musieliśmy przełamywać zmęczenie i zniechęcenie, żeby się nim zajmować. Uczył cierpliwości – bo każdy dzień był podzielony na kolejne karmienia, dawkowania leków. I uczył radości – bo kiedy zdarzały się chwile względnego spokoju, staraliśmy się wyciskać z nich jak najwięcej.
Czytaj także: Choroba synka to najgorsze i najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało
Miłość w zdrowiu i w chorobie
Nie żałuję… bo wiem, że zrobiliśmy wszystko, co oferuje dzisiejsza medycyna, by pomóc naszemu dziecku. Gdy zabrakło już sposobów, by ratować jego życie, zapewniliśmy mu świetną opiekę paliatywną, która uśmierzała ból. A kiedy nadszedł już ten najtrudniejszy moment, nasz Królewicz otoczony przez najbliższych bez cierpienia wziął swój ostatni oddech.
Nie żałuję… bo przekonałam się, że mam u boku super męża, który w życiowych bataliach walczy razem ze mną. Który bez ujmy dla męskiej dumy potrafi zamienić się w domowego pielęgniarza i niestraszne mu są cewnikowania, lewatywy i zakładanie sond. Który razem ze mną czuwał przy łóżeczku chorego synka i zmieniał się w szpitalnych dyżurach. Był w zdrowiu i chorobie. Niby takie oczywiste. Ale nieraz w szpitalu spotykałam mamy, które same walczyły o chore dziecko, bo ojciec się wystraszył i uciekł…
Nie żałuję… bo moja trzyletnia córeczka dostała ogromną lekcję empatii. Wiem, że choroba brata skradła jej część dzieciństwa. Wiem, że musiała, niestety, za wcześnie dorosnąć. Ale dziś serce mi rośnie, jak za każdym razem z ogromną troską zauważa smutne lub płaczące dziecko. A gdy słyszy dźwięk karetki, powtarza, że to może chora dzidzia. Mam nadzieję, że wyniesie z domu, że tym chorym i bezradnym trzeba się opiekować; że może jak w starości to my będziemy wymagali opieki, będzie miała w pamięci te dni, kiedy to my opiekowaliśmy się jej chorym bratem.
Nie żałuję… bo ona już wie, czym jest Niebo. Pewnie lepiej niż większość dorosłych. Wszystkim opowiada, że to miejsce, gdzie nie ma chorób i gdzie się nie cierpi. I że tam razem z aniołkami jest jej braciszek. Z dziecięcą ufnością modli się do niego w ważnych dla niej sprawach – o śnieg albo żeby nie miała już kataru i mogła pójść do przedszkola.
Nie żałuję… bo moja rodzina ma swojego prywatnego świętego. Każdy z najbliższych ma z nim zdjęcie, a dom jest pełen jego relikwii. A wszelkie sprawy z Górą załatwiam za wstawiennictwem świętego Macieja Salawy.
Nie żałuję… bo choć cmentarz nie jest najlepszym miejscem do odwiedzania syna, to jednak mam takie miejsce, gdzie mogę pójść i po ludzku się wyżalić, popłakać i wykrzyczeć, że świat jest zły a ja strasznie tęsknię… A wiem, że wiele matek, które straciły swoje maleństwo na początku ciąży, bardzo chciałoby mieć takie miejsce.
Nie żałuję… bo mamy teraz jeszcze większą motywację, żeby być świętą rodziną, by w przyszłości spotkać się z naszym kochanym synkiem.
Chciałabym, żeby na świecie nie było ani śmierci, ani cierpienia. Złoszczę się na taki porządek świata. Ale mogę się też denerwować, że dziś jest poniedziałek, a nie piątek, albo że to ziemia się kręci wokół słońca, a nie odwrotnie. Niestety, tak jest świat skonstruowany. Trzeba zgodzić się na taki porządek. Bo uciekanie przed prawdą prowadzi do frustracji.
...
Tak to jest dobrl.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:29, 21 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Zabrze Wiadomości Pijana 21-latka spacerowała po Zabrzu z malutkim dzieckiem na rękach... i otwarta butelką wina
Pijana 21-latka spacerowała po Zabrzu z malutkim dzieckiem na rękach... i otwarta butelką wina
Autor: red.
2018-02-21, Aktualizacja: dzisiaj 14:39
Ulicy Tatarkiewicza w Zabrzu
Zobacz galerię
Kobieta, która pijana spacerowała z 14-miesięcznym dzieckiem, została zatrzymana przez zabrzańskich mundurowych. W ostatniej chwili policjant złapał dziecko, kiedy nietrzeźwa kobieta upadła na chodnik. Pracownik socjalny MOPR-u przekazał dziecko pod opiekę ojca. Nieodpowiedzialna matka trzeźwieje w miejskiej izbie wytrzeźwień. Czynności w sprawie trwają.
Do zdarzenia doszło we wtorek 20 lutego wieczorem na ulicy Tatarkiewicza w Zabrzu.
Patrolujący miasto policjanci z II komisariatu otrzymali informację nietrzeźwej kobiecie, która spacerowała z małym dzieckiem. Mundurowi już kilka chwil później zauważyli zataczającą się kobietę, która miała małe dziecko na rękach. Trzymała ona również nosidełko i otwartą butelkę wina.
Stróże prawa zatrzymali radiowóz i podjęli interwencję. Jeden z nich dosłownie w ostatniej chwili złapał dziecko, kiedy pijana kobieta upadła na chodnik. Na miejsce został wezwany pracownik socjalny MOPR-u i karetka pogotowia. Na szczęście po przebadaniu okazało się, że dziecku nic się nie stało i zostało przekazane pod opiekę ojca.
Kobieta została poddana badaniu trzeźwości. 21-latka miała w organizmie 2 promile alkoholu. Kobieta w trakcie interwencji była bardzo agresywna. Ze względu na silny stan upojenia alkoholowego i zagrożenia dla własnego zdrowia, została umieszczona w miejskiej izbie wytrzeźwień. Czynności w sprawie trwają. Za sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia, a nawet życia dziecka, grozi jej kara do 5 lat więzienia. Decyzję w tej sprawie podejmie zabrzański sąd.
...
Koszmar. :
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:47, 22 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Gdyby szerzej udostępnić aborcję byłoby mniej strzelanin w szkołach...
... stwierdziła była prezenterka MTV, ponieważ strzelec z Florydy był adoptowany. Niczego głupszego już się w tym roku po dziennikarzach nie spodziewam, przyznając pannie Griffin tytuł "szpadla debaty publicznej"
...
A gdyby jruchomic Ausxhwitz! Nie ma ludzi nie ma problemu. Widzimy ze szatan rzadzi w mediach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:52, 24 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Chciał zasnąć, ale przeszkadzał mu 2-letni synek, więc zadał mu ciosy...
37-letni Rolando Ortiz został oskarżony o zamordowanie 2-letniego syna, Mateo Garcia Aguayo. Chicagowska policja poinformowała, że mężczyzna zdenerwował się, ponieważ próbował zasnąć, a biegający po mieszkaniu dwulatek mu w tym przeszkadzał. Mężczyzna złapał malca i zadawał mu ciosy...
...
To jest dokladnie mentalnosc aborcyjna. Dzieciak mi przeszkadza to siekiera i spokoj.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 0:37, 25 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Operacja Płodu
29 stycznia 2018 Agnieszka Sobkiewicz Comment(0)
Specjaliści z Kliniki Ginekologii i Położnictwa Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przeprowadzili przełomową operację rozszczepu kręgosłupa u 25-tygodniowego płodu. Zespół medyków pod przewodnictwem prof. Mirosława Wielgosia 11 września 2017 roku przeprowadzili fetoskopowy zabieg, czyli specyficzną operację dziecka znajdującego się w łonie matki. Zabieg chirurgiczny trwał ponad 4 godziny i zakończył się całkowitym sukcesem – wada została wyeliminowana.
Rozszczep kręgosłupa to poważna wada rozwojowa, polegająca na wystąpieniu ubytku w ciągłości kręgosłupa (najczęściej w odcinku lędźwiowym lub krzyżowym) i może w konsekwencji prowadzić do uszkodzenia rdzenia kręgowego. To z kolei skutkuje poważnym porażeniem kończyn dolnych i niedowładem zwieraczy pęcherza moczowego i/lub odbytnicy. Wczesne rozpoznanie wady i przeprowadzenie operacji wewnątrzmacicznej znacznie poprawia rokowania, umożliwia dalszy prawidłowy rozwój, znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia powikłań po narodzeniu dziecka i ma ogromny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie nóg i zwieraczy w przyszłości.
Operacje fetoskopowe stanowią dużo bezpieczniejszą alternatywę dla tradycyjnych operacji rozszczepu kręgosłupa płodu, które wiążą się z otwarciem jamy macicy. Polegają na wykonaniu 3 otworów, za pomocą których, zakłada się trokary (narzędzia chirurgiczne w kształcie prowadnicy rurowej) do jamy owodni. W literaturze taki sposób operowania nazywa się metodą dziurki od klucza (key hole surgery) lub metodą minimalnie inwazyjną. Podczas przeprowadzania operacji do jamy macicy wprowadza się dwutlenek węgla, odpompowując jednocześnie płyn owodniowy. Pozwala to uzyskać dobra widoczność i daje możliwość wykonania elektrokoagulacji, czyli wycięcia części nieprawidłowej i patologicznej tkanki.
W pionierskiej operacji, oprócz prof. Mirosława Wielgosia, uczestniczyli: dr Przemysław Kosiński, dr Robert Brawura-Biskupski-Samaha, lek. Rafał Wojdacz, mgr Monika Hiszpańska, mgr Agata Pajda-Jureczko oraz Sabrina Wagner i prof. Thomas Kohl – prekursor fetoskopowych operacji rozszczepu kręgosłupa płodu. Operacja jest bardzo wymagająca i trudna technicznie. Same szkolenia przygotowawcze do przeprowadzenia tego typu operacji trwały 18 miesięcy, a niezbędne do tego środki finansowe były pozyskane przez Fundację Polsat.
...
Leczyc nie mordowac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:29, 27 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
„Pożar w burdelu” o „Fabryce patriotów” w TVN krytykowany przez dziennikarzy: niesmaczny, żenujący, nie nadaje się do telewizji
2018-02-27A A A KOMENTARZE: 71FORUMDRUKUJPOLEĆ
Pokazane w poniedziałek wieczorem w TVN widowisko „Fabryka patriotów” grupy teatralno-muzyczna „Pożar w burdelu” zostało negatywnie ocenione przez wielu dziennikarzy komentujących je w social media. Ocenili, że spektakl jest niesmaczny i oparty na prostackich żartach.
POLECAMY
Krzysztof Gonciarz i Kasia Meciński: we vlogach z Pjongczangu pokazujemy pasję i realia polskich sportowców
Kurski o dwóch latach prezesury TVP: spełniłem złożone obietnice, czas na kabarety i kulturę wysoką
Łukasz Sitek zawieszony po informacji, że bez biletu awanturował się w pociągu i powoływał na pracę w TVP Info
Aktorzy z „Ucha prezesa” i „SNL Polska” grają w serialach TVP. Jacek Kurski: wszyscy są mile widziani
Zmarła aktorka Agnieszka Kotulanka, przez wiele lat grająca w „Klanie”
TVP Polonia będzie emitowała „Wiadomości” po angielsku
fot. TVNfot. TVN
RSS
0
0Tweet
0
71
0
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Fabuła „Fabryki patriotów” jest oparta na tym, że Burdeltata (grany przez Andrzeja Konopkę), szef „Pożaru w burdelu”, zostaje ministrem kultury i rozrywki w rządzie Mateusza Morawieckiego. W widowisku kpiono z niektórych inicjatyw rządu, m.in. programu 500+, a także tradycyjnych wartości. Żartowano też z mediów: niektórych gwiazd TVN i TVP, niedawnej kary nałożonej na TVN przez KRRiT (cofnięto ją w połowie stycznia br.) oraz obecności muzyki disco polo w TVP.
W spektaklu pojawiły się m.in. piosenki z przekleństwami (niezagłuszonymi przy emisji w TVN), patriotyczne plemniki i żarty z wciągania prochów przodków, hippisowska piosenka śpiewana przez „Wandę, przyjaciółkę papieża”, piosenka martwego płodu występującego wspólnie z prof. Chazanem, rozmowa z Donaldem Trumpem (granym przez Andrzeja Seweryna) i żarty z antysemityzmu.
W pierwszych rzędach na widowni siedziały gwiazdy TVN, m.in. Piotr Kraśko, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Karolina Korwin-Piotrowska, Magda Mołek, Dawid Woliński i Michał Piróg.
Widowisko już w czasie emisji komentowało na Twitterze wielu publicystów, w większości oceniając je mocno negatywnie. - I jakoś mnie „Pożar w burdelu”, w wersji TVN pod chwytliwym tytułem „Fabryka patriotów”, nie urzekł. To nie jest format nadający się do telewizji. Przepuszczony przez obiektywy kamer oraz przerywany reklamami traci klimat i już tak nie bawi. Szkoda... - napisał Dawid Muszyński z naEkranie.pl. - Nie wiem dlaczego niektórym wydaje się, że kpina z patriotyzmu albo „prawicowości” świadczy o ich inteligencji. Po pierwsze - dekonstrukcja i negacja to jedna z prostszych form wyrazu. Po drugie - szydera z tych samych archetypów po raz setny jest lenistwem, a nie nonkonformizmem - ocenił Marcin Makowski z „Do Rzeczy”.
„Pieśń śmierci martwego płodu” przed chwilą na TVN. Śpiewał martwy zarodek-maskotka obok maskotki Chazana.
Wyłączyłem. Ostateczny dowód na walkę o udziały za wszelką cenę. #PożarwBurdelu
— Mikołaj Nowak (@MikolajNowak) 26 lutego 2018
- Ależ to jest słabe to co nadaje teraz TVN (Pożar w Burdelu „Fabryka patriotów”) - stwierdził Tomasz Sekielski. - Pożar (w Burdelu) zamiast parzyć zniesmacza. Rozczarowanie! - napisał Grzegorz Kępka z Polsatu. - Zacząłem oglądać „Pożar w burdelu” nagrany z TVN. Przestałem po 15 minutach - przyznał Zbigniew Hołdys, felietonista „Newsweek Polska”.
Ależ to jest słabe to co nadaje teraz TVN (Pożar w Burdelu „Fabryka patriotów”) 👎🏻
— Tomasz Sekielski (@sekielski) 26 lutego 2018
- Wytrzymałem 10 min. z #pozarwBurdelu. O 10 min. za długo - napisał Michał Greloch z TVP Info. - Pożar w burdelu. Ale jaja. Głównie takie, że TVN zaczął mówić prawdę. O sobie tylko, ale i to dobre na początek - skomentował Dawid Wildstein, wicedyrektor TVP1.
- Nie podoba mi się hejt na TVN z powodu „pożaru w burdelu”. A spójrzcie na pozytywy. Nikt nie zrobił kupy na scenie ani nie uprawiał seksualnej oralnego. Ewoluują nam chłopaki. Należy to docenić. Za niedługo zejdą z drzewa i zaczną posługiwać się nożem i widelcem. Ja im kibicuję - dodał Wildstein. - Ewidentna „prowokacja” kaczystów. Nawet tam sięgają ich macki ))) Ale, że bez flagi w kupie????Dosyć tego! Frasyniuk właśnie kończy składać te swoje dwa zdania sprzeciwu, ale Balcerowicz z Lisem zastanawiają się nad „ciętą” ripostą. W TOK FM wieczorne kolegium - dodał Wojciech Biedroń z „Sieci”. - „Pożar w burdelu” - TVN uraczył nas wyższym poziomem „kabaretu”. Miało być chyba śmiesznie, a wyszło - jak zwykle - żenująco. Tak, że nawet Pudelek nie wie, co napisać. Gwałt na inteligencji. Dno, muł i wodorosty. A potem „Walkiria” - truskawka na torcie - napisał Karol Gac z DoRzeczy.pl.
- Czytając komentarze o wczorajszym pożarze w pewnej stacji z ulgą stwierdzam, że nic wartościowego nie straciłem. Ale przyznać jedno trzeba: niektórzy to mają w głowach niezły bałagan - napisał Andrzej Gajcy z Onetu.
Jeśli już nawet Pudelkowi brakuje słów, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Pożar w Burdelu w poniedziałkowy wieczór w TVN. Dosłownie i w przenośni. pic.twitter.com/05ykWhL7Xr
— Marcin Makowski (@makowski_m) 26 lutego 2018
- Pożar w burdelu to musi być rozgrywka konkurujących ze sobą grup przestępczych. Ewentualnie nieszczęśliwy wypadek. Teraz mam pewność, że wiele nie straciłem - stwierdził Marcin Dobski. - Czytam, że „Pożar w burdelu” jest strasznie słaby. Jedyne co mu pomoże to nieuchronne protesty że strony prawicy, może nawet interwencja prokuratora - oceniła Kataryna.
- Na widowni kabaretu „Pożar w burdelu” zebrała się śmietanka TVN. Kto jeszcze pamięta Kasię Kolendę - najlepszą koleżankę biskupów z relacji z wizyt JPII w Polsce? A Kraśkę w Watykanie? Było, minęło. Dziś śmiejemy się z Wandzi Półtawskiej - napisał Piotr Semka z „Do Rzeczy” już po publikacji tego tekstu. - Potraktujmy to „arcydzieło” TVN jako emanację stanu umysłu twórców, producentów, aktorów. Przynamniej - po raz kolejny- pokazali, co elity mające głowach - oceniła Zuzanna Dąbrowska z Radia Maryja. - Skoro tak wyśmiewa się polskość i tradycję, to dlaczego wystawia się przedstawienie właśnie w języku ciemnogrodzian i katoli?! - zapytał Karol Darmoros z Polskiego Radia.
- Ktoś kto obsługuje pielgrzymki papieskie nie ma prawa iść na kabaret. Halo. Tu ziemia - napisała we wtorek po południu Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Wcześniej część dziennikarzy mocno krytykowała pokazywane w TVN roasty znany osób.
"Fabryka Patriotow" g...o straszne. Ale mam nadzieję, ze nikomu nie przyjdzie do glowy uruchamiac prokuratury w tej sprawie. Abstrahujac od kwestii wolnosci slowa- tworcy Fabryki wlasnie "zabili" się sami i nie ma sensu podawac im tlenu. A kto umarl ten nie zyje.
— Wojciech Wybranowski (@wybranowski) 27 lutego 2018
Według danych Nielsen Audience Measurement w styczniu br. średnia oglądalność minutowa TVN wynosiła 669 120 widzów, a udział stacji w rynku oglądalności - 9,27 proc.
...
Ohyda. TVN dokonal samozaorania. Psychole nie moga prowadzic mediow. Zazdroscili chyba Wyborczej,, poziomu" i chcieli przebic tamtejsze Aborcja jest ok.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:30, 27 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
TVN
Strona główna > Wiadomości
Ordynarne żarty, kpina z aborcji. Tak zabawia widzów TVN
#TVN #MEDIA #SATYRA #FABRYKA PATRIOTÓW #MACIEJ STHUR #ANDRZEJ KONOPKA #ULICA WIERTNICZA #ABORCJA A PORÓD #PIOTR KRAŚKO #CELEBRYCI
Żenada, dno, katastrofa. To tylko najdelikatniejsze określenia jakie pojawiły się w internecie po emisji w poniedziałek wieczorem w TVN widowiska „Fabryka patriotów”. Tak plugawa i odpychająca produkcja nie powinna nadawcy z ulicy Wiertniczej ujść bezkarnie.
Oto tylko mała próbka tego, czym TVN uraczył swoich widzów w poniedziałkowy wieczór. Na scenie zagościła m.in. kpina z Żołnierzy Wyklętych. Widzowie mogli obejrzeć wzorowane na narkotycznym odurzaniu wciąganie prochów z ekshumacji.
Twórcy telewizyjnego gniotu pod wymownym tytułem „Pożar w burdelu” nie omieszkali zawrzeć w swym programie sporej dawki „żartów” o tematyce aborcyjnej. Przytoczmy tylko jeden – pacynka wykonująca „pieśń martwego płodu”…
Powstaje pytanie: jak bardzo zdegenerowaną osobą trzeba być, aby dworować sobie z mordowania nienarodzonych dzieci?
Nie zabrakło w programie również wątku feministycznego, podanego w duchu haseł pojawiających się podczas „czarnych marszów”. Dodajmy, że jedną z bohaterek wyemitowanego na antenie TVN show była lewaczka, która „już dokonała aborcji”…
Ze sceny zabrzmiała też porażająca wymowna hippisowska piosenka śpiewana przez „Wandę, przyjaciółkę papieża”.
Dodajmy, że po „fabryce patriotów” oprowadzali widzów „burdeltata” kreowany przez Andrzeja Konopkę wraz z „ministrą sportu i seksu” Michaliną Wisłocką, którą odegrała Katarzyna Kwiatkowska. W „kabarecie” wystąpił również Maciej Stuhr, który wyśmiewał swoje „lewackie” nastawienie.
Żartowano też z mediów: niektórych gwiazd TVN i TVP, niedawnej kary nałożonej na TVN przez KRRiT. W widowisku kpiono również z niektórych inicjatyw rządu, m.in. programu 500+, a także tradycyjnych wartości.
Całości dopełniała menażeria postaci, których wyuzdane stroje idealnie pasowały do nazwy całego przedsięwzięcia.
Warto podkreślić, że w spektaklu pojawiły się m.in. piosenki i „żarty” okraszone soczystymi wulgaryzmami, z których nie wszystkie zostały zagłuszone.
Nie lepiej było również na widowni. Kamera raz po raz pokazywała zaśmiewające się oblicza znane z TVN i innych salonowych mediów. Nie zabrakło wśród nich m.in. Piotra Kraśki, Seweryna Blumsztajna, Michała Piroga, Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, Karoliny Korwin-Piotrowskiej oraz Magdy Mołek.
Telewizyjna chała, którą zaserwował widzom TVN, spotkała się z ogromną falą krytyki. O jej mizerii niech świadczy fakt, że nie przypadła ona do gustu także komentatorom i portalom dalekim od prawej strony politycznego spektrum.
Spektaklem i jego nadawcą bez wątpienia powinna „z urzędu” zainteresować się prokuratura, oczywiście nie z powodu wiejącej ze sceny olbrzymiej fali żenady, lecz choćby z przyczyny wspomnianych już niezagłuszonych wulgaryzmów czy szczególnie plugawych fragmentów spektaklu. Ten medialny wyskok TVN nie powinien pozostać bezkarny!
...
Wszedzie pelno holoty. Najgorsi wyplyneli na wierzch.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:06, 28 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
DOBRE HISTORIE
Odpowiadał za wiele tysięcy aborcji. Dlaczego stanął po stronie życia?
Ewa Rejman | 26/02/2018
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Czuł się bezpośrednio odpowiedzialny za dokonanie kilkudziesięciu tysięcy aborcji, w tym jednej przeprowadzonej osobiście na własnym dziecku. Był dyrektorem największej kliniki aborcyjnej na Zachodzie i jedną z kilku osób najbardziej zaangażowanych w legalizację tego procederu w USA. Co sprawiło, że Bernard Nathanson przeszedł na stronę ruchu pro-life?
Urodził się w rodzinie żydowskiej, w której ojciec surowo wymagał od niego wypełniania obrzędów religijnych, mimo że sam deklarował, że nie wierzy w Boga osobowego, ale jedynie jakąś „siłę wyższą”. Nathanson już jako nastolatek kojarzył wiarę jedynie z bezwzględnymi zakazami i nakazami, więc szybko się od niej odwrócił. Spełnienia zaczął szukać w nauce i ukończył studia medyczne na uniwersytecie w Montrealu.
Aborcja własnego dziecka
Jeszcze w czasie studiów na jednej z zabaw poznał siedemnastoletnią Ruth, w której szybko z wzajemnością się zakochał. Po kilku miesiącach okazało się, że dziewczyna zaszła w ciążę. Bernard uznał, że dziecko na tym etapie życia zrujnowałoby mu karierę i załatwił dokonanie – nielegalnej jeszcze w tamtym czasie – aborcji. Ruth w zupełności mu ufała i wierzyła, że zgadza się na wszystko z miłości do niego. Niedługo po tym wydarzeniu ich drogi się rozeszły.
Kilkanaście lat później sytuacja się powtórzyła, ale Nathanson był już wtedy praktykującym, poważanym w swoim szpitalu lekarzem. Miał też za sobą dwa nieudane małżeństwa. Okazało się, że spodziewa się dziecka ze swoją kochanką. Kobieta płakała i nie chciała dokonywać aborcji, ale on oznajmił, że ożeni się z nią tylko, jeśli „pozbędzie się problemu”. Zgodziła się, a Nathanson przeprowadził cały zabieg osobiście i bardzo profesjonalnie. Nie czuł żadnego specjalnego dyskomfortu usuwając własne dziecko. Związek szybko się rozpadł i nie doszło do małżeństwa.
Czytaj także: Aborcja nie jest OK. Mamy na to co najmniej 7 argumentów
Legalizacja aborcji
W 1968 r. razem z kilkoma kolegami założył „NARAL”, czyli Narodową Ligę Działania na rzecz Prawa do Aborcji, której zadaniem było doprowadzenie do legalizacji tego procederu w całych Stanach Zjednoczonych. Przez kolejne pięć lat, za pomocą podawania fałszywych danych, fabrykowania sondaży i szerzenia dezinformacji w mediach, konsekwentnie dążyli do osiągnięcia postawionego sobie celu. W 1973 r. aborcja została zalegalizowana, a Nathanson nadzorował już wtedy największą klinikę aborcyjną w kraju. Jednocześnie zajmował się też opieką nad kobietami w „chcianej ciąży”, więc nierzadko zdarzało mu się w przeciągu paru godzin jednemu dziecku w podobnym wieku ratować życie, a drugiemu je odbierać.
Kilka lat później w ginekologii upowszechniło się stosowanie ultrasonografu. Teraz lekarze mogli już dokładnie zobaczyć, co dzieje się z płodem w czasie aborcji. Nawet na Nathansonie ten widok wywarł wstrząsające wrażenie.
„Niemy krzyk”
Do tej pory dokonywał aborcji w pewnym sensie na „ślepo”, nie widząc przy tym dziecka. Po tym, co zobaczył na ekranie USG, zdecydowanie ograniczył liczbę przeprowadzanych zabiegów, aż wreszcie zaprzestał ich zupełnie. Po kilku latach poprosił swojego przyjaciela Jaya, który wykonywał około dwudziestu aborcji dziennie, o nagranie od początku do końca przebiegu jednej z nich.
Kiedy na spokojnie obejrzeli później taśmy filmowe, byli przerażeni. Zobaczyli, jak dwunastotygodniowe dziecko próbuje uciekać przed aparatem ssącym, a po chwili jego ciałko jest miażdżone. Jay zapowiedział, że już nigdy w życiu nie dokona żadnej aborcji. Postanowili dodać do nagrania komentarz i udostępnić je szerszej publiczności. Tak powstał słynny film „Niemy krzyk”, który wiele osób przekonał do opowiedzenia się za życiem.
Czytaj także: Nie żałuję, że nie dokonałam aborcji. Nie żałuję, że się urodziłeś
Nawrócenie Nathansowa
Bernard Nathanson stał się przeciwnikiem aborcji z powodów czysto naukowych i doświadczalnych, więc nadal deklarował się jako ateista. Naturalną konsekwencją zbliżenia się do ruchu pro-life było jednak poznanie wielu wierzących osób, które, mimo wiedzy o jego przeszłości, witały go z otwartymi ramionami.
Przeżywał w swoim życiu bardzo trudny okres, nawiedzały go myśli samobójcze. W nocy budził się przerażony myśląc o tych wszystkich dzieciach, które uśmiercił. Stopniowo zaczął sięgać po dzieła św. Augustyna, kardynała Newmana, C. S. Lewisa, Karla Sterna, z którym zetknął się osobiście jeszcze w czasie studiów. Wiedział, że jego wierzący przyjaciele nieustannie się za niego modlą i zgodził się na spotkanie z ks. Johnem McCloskeyem, który stał się później jego przewodnikiem duchowym. W 1996 r. przyjął chrzest w kościele katolickim.
Było mi przeznaczone przemierzać glob w poszukiwaniu Tego, bez którego byłbym potępiony, teraz jednak uchwyciłem się rąbka Jego szaty w rozpaczy, w przerażeniu, w niebiańskim przystępie najczystszej potrzeby – pisał.
W ruchu pro-life działał aż do śmierci w 2011 r. Mówił, że legalizacja aborcji była największym błędem w jego życiu i największym błędem w historii USA. Dla mnie historia Bernarda Nathansona jest nieustannym przypomnieniem, że nigdy nie mam prawa nikogo skreślić i powinnam podchodzić z miłością także do osób opowiadających się za aborcją. Okropnie trudne zadanie.
...
Jedno z najbardziej znanych nawrocen.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:14, 04 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Poza hasłami związanymi z przerywaniem ciąży (m.in. Aborcja jest OK - wziete z Wyborczej) ruszyly hordy oblakanych feministek potwierdzajac po raz tysieczny ze feminizm to powazny deficyt kory mozgowej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:12, 07 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Po 22 latach spotykają ją na moście i…
Dominika Cicha | 06/03/2018
YouTube
Udostępnij 274 Komentuj 0
Xu Lida całuje 3-dniową córeczkę i kładzie ją na ulicy, przy bazarze warzywnym. Dołącza list: „Spotkajmy się na moście w Hangzhou za 10 lub 20 lat”. Przychodzi tam co rok. I choć znajomi przekonują, że to nie ma sensu, nie traci nadziei.
1995 r. Qian Fenxiang, jej mąż Xu Lida i 3-letnia córka wyjeżdżają z rodzinnego miasta, i skrywają się na łodzi. Kobieta jest w ciąży. Choć rozważali z mężem aborcję, nie byli w stanie się na nią zdecydować. Są w rozpaczliwej sytuacji – w kraju polityki jednego dziecka nie będą mogli wychować drugiej córki. Chcą jednak, żeby żyła, nawet z dala od nich.
Xu Jingzhi rodzi się więc na łodzi. Ojciec sterylizuje zwyczajne nożyczki we wrzątku i odcina pępowinę. Pojawiają się komplikacje – Qian Fenxiang nie może urodzić łożyska. Xu Lida biegnie więc do pobliskiej kliniki i błaga lekarza, by przybył z pomocą, nie zgłaszając sprawy władzom.
3 dni później przytula córkę i o 4 nad ranem zanosi ją w pobliże warzywnego bazaru. „Nie chcieliśmy jej porzucać na ulicy, ale nie mieliśmy wyboru – opowiada. – Moim ostatnim wspomnieniem jest jej płacz”. Będzie go słyszał w pamięci przez kolejne 20 lat.
Przez cały ten czas Xu Lida ma nadzieję, że córka znajdzie jego list i kiedyś przyjdzie mu przebaczyć. Co w nim napisał? Wytłumaczył, że do porzucenia dziecka zmusiła go bieda i sytuacja w kraju. Podziękował rodzicom adopcyjnym. I poprosił o spotkanie w święto zakochanych, na słynnym moście w Hangzhou. Za 10 albo 20 lat.
W 2005 roku (czyli po 10 latach) jest przekonany, że zobaczy na moście nie tyle córkę, co jednego z jej adopcyjnych rodziców. Nie może spać i jeść. Czeka od 7 rano do 15.30. Na próżno. Wraca do domu załamany, ale obiecuje sobie, że za rok pójdzie tam znowu. I za dwa lata. I za trzy. Aż do skutku.
Czytaj także: Adoptowała 13 dziewczynek z Ugandy. Jej synek szaleje za siostrami!
Xu Jingzhi, czyli Kati Pohler
W 1996 roku mała Jingzhi zostaje adoptowana przez Kena i Ruth Pohlerów z Michigan. Od tej pory nazywa się Catherine Su Pohler, czyli Kati.
„Nie miało dla nas znaczenia, z jakiego kraju będzie nasze adoptowane dziecko, ale mieliśmy szwagra – Chińczyka i siostra Ruth też zaadoptowała dziecko z Chin” – opowiada Ken Pohler. Jadą więc do Suzhou i przywożą stamtąd śliczną córeczkę. Niedługo później ktoś tłumaczy dla nich treść listu znalezionego przy dziewczynce.
Kiedy Kati ma 5 lat, podchodzi do mamy i pyta: „Z czyjego brzucha się wzięłam?”. Ruth odpowiada: „Urodziła cię kobieta w Chinach. Ale wzięłaś się z mojego serca”. Dziewczynka wie, że wygląda trochę inaczej. Jest oczywiste, że została adoptowana, więc nikt nie zadaje jej zbędnych pytań. Ona sama też specjalnie nie docieka. Ma szczęśliwe dzieciństwo. Na zdjęciach w rodzinnym albumie ćwiczy grę na skrzypcach albo pianinie, wygłupia się ze starszymi braćmi, podróżuje po Ameryce, wygrywa w zawodach sportowych.
O tym, że jej biologiczni rodzice żyją, szukają jej i tęsknią, dowiaduje się w 2016 roku. Przygotowuje się do wymiany w Hiszpanii i podejrzewa, że nowo poznani rówieśnicy będą pytać o jej przeszłość. Zagaduje więc rodziców. Słyszy: „Cóż… właściwie już dawno powinniśmy ci powiedzieć, że wiemy, kim są twoi biologiczni rodzice”. Jest w szoku. Okazuje się, że od dawna w jej domu w Michigan leży płyta DVD z dokumentalnym filmem o jej chińskiej rodzinie. Ogląda ją w szkolnej bibliotece.
Ma żal do rodziców, że przez tyle lat ukrywali przed nią prawdę. A oni bali się po prostu, że ją stracą. „Rozumiem ich logikę, ale myślę, że to zła logika” – stwierdza.
Czytaj także: Dziewczynka dowiaduje się, że zostanie adoptowana. Zobacz jej reakcję!
Spotkanie na moście
Latem 2017 roku Kati leci do Chin, by w święto zakochanych stanąć na moście w Hangzhou. Nie ma niespodzianki – jej biologiczni rodzice zgodzili się, by powstał film BBC, więc przygotowują się na to spotkanie. „Co powiem, gdy ją spotkam? – zastanawia się Xu Lida. – Czy przepraszam w czymś pomoże? Nie, tysiąckrotne przepraszam nie wystarczy”. „Ja powiem, że ją kocham i będę ją błagać o przebaczenie” – dodaje jego żona.
Po pełnym emocji spotkaniu Kati jedzie do domu, w którym mieszkają jej biologiczni rodzice i siostra. Spędza w nim kilka dni. Nie rozumie języka mandaryńskiego, jej siostra słabo mówi po angielsku. Ale zastawiony stół, fajerwerki, gesty czułości i łzy wyrażają znacznie więcej niż słowa. Na pożegnanie dostaje od biologicznych rodziców pieniądze, które odkładali dla niej przez 22 lata.
Przebaczyła im? „Rozumiem, że oni potrzebują mojego przebaczenia. Ale ja nie mam im czego przebaczać – podkreśla Kati. – Chcę mieć z nimi relację. Chcę zobaczyć ich znowu. Ale pytanie brzmi: kim oni dla mnie są? Nawet nie wiem, jak mam ich nazywać” – stwierdza. I przyznaje, że cała historia nieco ją przytłoczyła.
Mimo to pilnie szkoli swój mandaryński. Ma nadzieję, że jej obie rodziny kiedyś się spotkają.
Xu Lida wysyła córce codziennie dwa SMS-y: „Dzień dobry” i „Dobranoc”.
Źródła: Meet me on the bridge (film dokumentalny BBC, reż. Changfu Chang), Post Magazine
..
Tam to juz bylo skrajne bestialstwo. 700 mln zamordowanych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:40, 08 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Sąd pozwolił odłączyć dwulatka od aparatury podtrzymującej życie. Wbrew woli rodziców
Aleksandra Gałka | 07/03/2018
💂💜Alfies Army Official💂💙/Facebook
Udostępnij 0 Komentuj 0
Niespełna dwuletni Alfie Evans jest w stanie, który nie pozwala na jego uratowanie – stwierdzili brytyjscy lekarze, chcąc wyłączyć aparaturę podtrzymującą życie dziecka. Sąd wyraził już na to zgodę, jednak z decyzją walczą rodzice, którzy odwołują się od niej do kolejnych instancji.
We wtorek 6 marca sąd apelacyjny wydał kolejny wyrok w sprawie 21-miesięcznego Alfiego Evansa. Jak podaje brytyjski dziennik „The Guardian”, sędziowie podtrzymali decyzję niższej instancji, pozwalając tym samym na przerwanie leczenia dziecka. Wszystko wbrew woli rodziców.
Zdaniem lekarzy dziecko znajduje się teraz w „stanie wegetatywnym” oraz tkwi w głębokiej śpiączce. Cierpi na tajemniczą chorobę neurologiczną, której nie udało się dokładnie zdiagnozować. W dodatku stale się pogarsza i doprowadziła już do zniszczenia 70 proc. mózgu chłopca. Evans przebywa w szpitalu od 2016 roku.
Bez szans na poprawę
Lekarze nie widzą szans na poprawę stanu dziecka. Przekonują, że zawdzięcza swoje życie jedynie temu, że jest podłączony do specjalnej aparatury.
Sędziowie twierdzą, że odłączenie od maszyny podtrzymującej życie leży w interesie dziecka. Ich zdaniem taka decyzja pozwoli zachować jego godność.
Tymczasem nie chcą się z nią pogodzić rodzice Alfiego. Wierzą, że Alfie reaguje na dotyk. Sąd przekonuje z kolei, że ruchy, jakie dziecko wykonuje, „nie są odpowiedzią na bodźce” oraz że nie ma on żadnej świadomości swojego otoczenia.
one video. Alfie isn't terminal simon. pic.twitter.com/SZP8QF2F6c
— #ALFIESARMY (@Alfiesarmy16) March 6, 2018
Czytaj także: Uporczywa terapia, eutanazja, godna śmierć. Co trzeba wiedzieć w sprawie Charliego Garda?
Rodzice Alfiego: To „wyrok śmierci”
Dla rodziców chłopca – 21-letniego Toma Evansa oraz 20-letniej Kate James decyzja sądu to „wyrok śmierci”. Nie wiadomo jednak, czy będą kontynuowali sądową batalię.
Jeden z prawników uznał, że sąd ingeruje w ich prawa rodzicielskie. Wcześniej rodzice Alfiego usiłowali przenieść go do szpitala we Włoszech. Stoi za nimi grupa wsparcia składającą się z osób, którzy są zdania, że rodzice mają prawo do decydowania o śmierci swojego syna.
Szpital, w którym przebywa Alfi deklaruje, że dalej będzie opiekował się dzieckiem.
Latem ubiegłego roku świat obserwował sądowe zmagania rodziców o życie 10-miesięcznego Charliego Garda. Ostatecznie chłopiec został odłączony od aparatury i zmarł 28 lipca 2017 roku w londyńskim hospicjum. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Alfie = A life… like other admin I have seen just how aware and responsive Alfie is as we have been by his bedside. This beautiful little baby is very much aware of you being there and he responds to you. Let see those blue and purple hearts showing love&support for Alfie xx pic.twitter.com/Hye2rz8NTZ
— #ALFIESARMY (@Alfiesarmy16) February 26, 2018
...
Zbrodniarze w togach morduja seryjnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:17, 09 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Madryt: podczas strajku kobiet zaatakowano dwa kościoły
Na ścianach i drzwiach wejściowych do świątyń nieznani sprawcy, prawdopodobnie uczestnicy protestu, wypisali farbą hasła i znaki organizacji feministycznych, w tym zdania propagujące aborcję. Treść niektórych z nich jest wulgarna.
...
Czarny marsz czyli satanistyczny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 0:19, 09 Mar 2018, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:11, 10 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Tragedia w Lęborku. Dziecko zmarło w trakcie porodu
Miała się urodzić córka. Ojciec za śmierć dziecka obwinia lekarzy. Według niego poród mógł zakończyć się szczęśliwie, gdyby zrobiono cesarskie cięcie. Sprawą zajęła się prokuratura i specjalna komisja.
Trzeba wyjasnic.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:14, 10 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
9 marca 1943 roku Adolf Hitler zalegalizował aborcję na ziemiach polskich
9 marca 2018 00:00
W latach 1943-1945 obowiązywało prawo pozwalające Polkom na dokonywanie aborcji w nieograniczonym zakresie był to jedyny przypadek w historii Polski kiedy aborcja była legalna „na żądanie”. Warto dodać, że w Niemczech takie prawo nie obowiązywało, a Niemka która usunęła własne dziecko była skazywana na karę śmieci. Wyjątkiem było zagrożenie życia matki.
Polityka Hitler dotycząca aborcji na terenach Europy wschodniej, w tym Polsce miała inny cel. Było nim wyniszczenie „niższej rasy”, za jaką Niemcy uważali Słowian, w tym Polaków.
Potwierdzeniem tego mogą być słowa Fuhrera z 22 lipca 1942 roku „W obliczu dużych rodzin tubylczej ludności, jest dla nas bardzo korzystne, jeśli dziewczęta i kobiety mają możliwie najwięcej aborcji”
...
Patron czarnych marszy i wielki filar feminizmu. Zrobil tylko jeden blad. Pośliznal sie tylko o jeden dzien. 8 marca! To by dopiero bylo podkreslenie,, praw kobiet". Cusz nawet geniusze tacy jak Adolf sie myla...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:55, 12 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Taki brat to prawdziwy skarb! Urodzinowa niespodzianka dla kobiety z zespołem Downa
Dominika Cicha | 11/03/2018
CHRIS GARAFOLA Z SIOSTRĄ
Chris Garafola/Facebook
Udostępnij Komentuj
Profil modela Chrisa Garafoli śledzą na Instagramie niemal 63 tys. internautów. Ale nie ich opinia liczy się w jego życiu najbardziej. Ma bowiem wyjątkową fankę, której – jak mówi – zawdzięcza wszystko.
Chris Garafola i jego o trzy lata starsza siostra Brittany są najlepszymi przyjaciółmi. Nie mieli łatwego dzieciństwa. Dziewczynka przechodziła serię operacji na otwartym sercu, a mama – żeby móc za nie zapłacić – podejmowała kilka prac. „Ale te trudności tylko nas umocniły i zbliżyły do siebie jako rodzinę” – Chris podkreślał w rozmowie z Daily Mail.
Teraz, kiedy oboje przekroczyli już trzydziestkę, nadal są sobie tak samo bliscy. „Brittany jest moją najlepszą przyjaciółką od samego początku – Garafola mówił w magazynie People. – Moim celem jest upewnienie się, że moja siostra ma dobre życie, jest bezpieczna i zdrowa. Jej szczęście jest moim szczęściem”.
What do you do when it’s pouring raining outside and your stuck in the house? You freestyle a “Rain, Rain Go Away” song on the guitar with your sister. Duh. #TeamGarafola #simplethings
A post shared by Chris Garafola (@chrisgarafola) on Nov 6, 2017 at 3:43pm PST
Jeśli nie widzisz wideo, kliknij TUTAJ
Britanny do szczęścia nie potrzebuje zbyt wiele. Chris wspomina ze śmiechem, że siostra zawsze chciała być taka sama, jak on. Jeśli zobaczył fajny film, ona też zamierzała go obejrzeć. Gdy przyniósł do domu nowy telefon, ona też wolała taki model. Kiedy wyjechał do college’u, siostra też chciała się usamodzielnić (w efekcie przyłączyła się do do społeczności Heartbeet Lifesharing, zrzeszającej dorosłych z niepełnosprawnościami).
I w końcu – kiedy Chris zaczął współpracować z takimi markami jak New Balance czy Puma, Brittany też zapragnęła pozować przed obiektywem.
Kiedy zacząłem pokazywać jej reklamy lub magazyny, w których byłem, mówiła, że chce tak samo. Powiedziałem jej, że już jest przecież modelką i to ja staram się być jak ona – opowiada.
Czytaj także: Chłopiec z zespołem Downa nową „twarzą Gerbera”
Chris i Brittany Garafola. Urodzinowa sesja
W końcu postanowił, że – z okazji 32. urodzin – zorganizuje siostrze profesjonalną sesję zdjęciową. To dla niej najważniejszy dzień w roku i zwykle już kilka miesięcy wcześniej zaczyna o nim opowiadać.
Za pomocą mediów społecznościowych Chris rozpoczął poszukiwania ekipy. „Miałem do podjęcia trudną decyzję, Nie chciałem kogoś, kto jest po prostu wspaniałym fotografem – musiały to być osoby dobre w głębi duszy, ponieważ miały pracować z moją siostrą, która ma wyjątkowe potrzeby”. Udało się – sztab złożony m.in. ze stylistki, wizażystki, fotografa i operatora był gotowy.
Tuż przed urodzinami Brittany przyjechała do brata do Bostonu. Rano usłyszała, że wybiorą się tylko na spacer i może zjedzą coś po drodze – żadnych niespodzianek.
Spojrzała na mnie, jakby chciała powiedzieć: Kocham cię, ale… serio?? Utrzymywanie wszystkiego w sekrecie było torturą, bo ona jest tak urocza, że ostatnią rzeczą, jaką chcesz zrobić, jest zranienie jej uczuć – wspomina Chris.
W końcu, kiedy dotarli na miejsce sesji, Chris powiedział siostrze prawdę. „Zaczęła podskakiwać, przytulać mnie i płakać” – opowiada.
Czytaj także: „Jesteś moim słoneczkiem” – śpiewa bratu z zespołem Downa mała Lydia. Zobacz wzruszające nagranie
Supermodelka z zespołem Downa
Przez następne godziny Brittany – umalowana i uczesana – pozowała przed aparatami i kamerą. Zachowywała się bardzo serio. „Była supermodelką i wiedziała o tym. To był jej dzień, by zrobiła to naprawdę profesjonalnie. Radziła sobie o wiele lepiej niż wiele modelek, z którymi pracowałem. Byłem pod wrażeniem” – wzrusza się jej brat.
Grafola cieszy się, że zrobił siostrze taki prezent i ma nadzieję, że ich wspólne zdjęcia podniosą poziom społecznej świadomości o niepełnosprawnościach. „Chciałbym, żeby ludzie zakwestionowali to, co uważają za piękne i zdali sobie sprawę, że każdy powinien mieć takie same możliwości w życiu, niezależnie od tego gdzie się urodził i z czym się urodził”.
Teraz Grafola – który sam przecież podniósł sobie poprzeczkę – zastanawia się, co zorganizować na kolejne urodziny siostry.
To, kim jestem dzisiaj, zawdzięczam mojej siostrze. To dzięki niej nie biorę małych życiowych błogosławieństw za pewnik. Brittany pokazała mi wszystko, od tego, jak czuć się pięknie i pewnie we własnej skórze, po to, jak kochać bezwarunkowo.
Źródła: People, Daily Mail
...
Wspaniale!.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:33, 13 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Joanna Górska wygrała z rakiem. Pojawiła się już na antenie
Joanna Górska pokonała poważną chorobę - dziennikarka Polsatu od zeszłego roku walczyła z nowotworem. Teraz wróciła do pracy i pojawiła się w porannym serwisie "Polsat News". Bez peruki.
..
Polsat plugawo szalal na punkcie czarnych marszy az przestalem z tego korzystsc. Tu widzicie skutki...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:46, 14 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Co za koszmar! Dlaczego 16-letnia Klaudia zabiła nowo narodzone dziecko?
Po tej wprawiającej w osłupienie tragedii już nic nie będzie w życiu Klaudii B. (16 l.) i Karola B. (17 l.) takie samo jak wcześniej. Dziewczyna zaszła w ciążę, ale razem z chłopakiem nie chcieli dziecka. Klaudia przyszła do szpitala z zakrwawionym martwym noworodkiem. Prokuratura uważa, że został zabity przez matkę, a ojciec nakłaniał ją do zbrodni.
..
Bombardujecie dzieci seksem! A to jest nie do szkoly temat tylko i wylacznie do malzenstwa!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:27, 16 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Szok w Bogatyni! 1,5-roczne dziecko i pies wśród odchodów i...
Pies nie wychodził na dwór od 3 miesięcy. W skandalicznych warunkach kobieta chowała 1,5-roczne, niepełnosprawne dziecko. Kolejne dziecko w drodze...
...
Wyrzucone przez okno jabłko trafiło niemowlę w głowę. Dziecko walczy o...
Do zdarzenia doszło w chińskim mieście Dongguan. Trzymiesięczna dziewczynka była na spacerze z babcią. Na leżące w wózku niemowlę w pewnym momencie spadło jabłko, które ktoś wyrzucił z okna 28-piętrowego bloku mieszkalnego. Dziecko doznało poważnych obrażeń czaszki i mózgu.
...
Miejmy nadzieje ze jablko wypadlo np. z balkonu a nie ktos rzucil.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:45, 16 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Aleteia.pl - pozytywna strona Internetu w Twojej skrzynce e-mail
Chciał(a)bym otrzymywać informacje od partnerów Aletei
Edycja Polska Modlitwa Redakcja poleca Newsletter Zaloguj się Szukaj
Piątek, 16/03/2018 | Św. Gabriela
AKTUALNOŚCI
DOBRE HISTORIE
DUCHOWOŚĆ
STYL ŻYCIA
POD LUPĄ
KOŚCIÓŁ
FOR HER
KULTURA
SZTUKA I PODRÓŻE
WIEDZIAŁEŚ O TYM?
Reklama
Louise Alméras
Gwiazdy zagranicznego kina, które są gorliwymi katolikami [Galeria]
Philip Kosloski
Ta starożytna modlitwa do św. Józefa podobno nigdy nie zawodzi
Tomasz Reczko
[Nowe zgromadzenia!] Do jakiego zakonu najbardziej pasujesz? Sprawdź!
Aleteia
12 obietnic Najświętszego Serca Jezusa. Objawienia św. Małgorzaty Marii Alacoque
Redakcja
Najpiękniejsza Kobieta – 13 zachwytów nad Maryją
Tomasz Reczko
Katolicy zamiast do sklepów poszli z nudów do kościoła. Księża w szoku
Joanna Operacz
10 iście królewskich imion dla chłopca
Dominika Cicha
Tatuażysta z Auschwitz. Przez 50 lat jego sekret znali tylko najbliżsi
Łukasz Kobeszko
Krzyże chrześcijańskie – wiedziałeś, że jest ich tak wiele?
Karol Wojteczek
Przez 50 lat milczał o Auschwitz. Po wylewie zaczął rysować. Zobacz wstrząsającą wystawę [galeria]
DOBRE HISTORIE
Czarnobyl, 7 lat w sierocińcach, amputacja. Niezwykłe losy paraolimpijki Oksany Masters
Dominika Cicha | 16/03/2018
OKSANA MASTERS
AFP/EAST NEWS
Udostępnij Komentuj
Gdy matka Oksany widzi, jak zdeformowane jest ciało córki, natychmiast oddaje ją do adopcji. Dziewczynka znajdzie dom dopiero po 7 latach upokorzeń. Dziś jest jedną z najbardziej znanych reprezentantek USA w paraolimpiadach.
Jedna noga krótsza o piętnaście centymetrów. Brak nerki i kciuków. Pięć zrośniętych palców u rąk, sześć u stóp – wpisują w kartę nowo narodzonej Oksany lekarze. Jest rok 1989. Trzy lata wcześniej wybuchł reaktor elektrowni w Czarnobylu i wszystko wskazuje na to, że schorzenia dziewczynki są skutkiem tego zdarzenia. Matka nie jest w stanie się nią zaopiekować. Oddaje córkę do adopcji, ale nikt nie chce przygarnąć takiego noworodka.
Oksana trafia do trzech sierocińców. Przymiera w nich głodem, jest poniżana i molestowana seksualnie. Nie wie, czym jest wolność. Nie wie, że są na świecie dzieci, które mogą wybierać, na co mają ochotę. Nie wie, czym są lalki. Co dzień modli się, by mieć mamę.
Oksana Masters. Z sierocińca do USA
Gdy kończy 5 lat, po raz pierwszy spotyka ciepłą kobietę o jasnych włosach. To Gay Masters, profesor logopedii ze Stanów Zjednoczonych, która stara się o jej adopcję. Niestety, akurat wtedy Ukraina blokuje zagraniczne procedury adopcyjne. Oksana nosi przy sobie zdjęcie „mamy” przez kolejne 2 lata.
Byłam rozrabiaką. Wplątywałam się w mnóstwo kłopotów i nie wyciągałam z nich lekcji. Jeśli mnie bili, po prostu się śmiałam. W końcu zaczęli mówić: twoja mama po ciebie nie przyjedzie, bo jesteś złą dziewczynką. Zaczęłam w to wierzyć – wspomina.
Któregoś dnia Oksana budzi się jednak, czując dotyk na ramieniu. Pochyla się nad nią znajome spojrzenie. „Znam cię! Jesteś moją mamą. Mam twoje zdjęcie” – wykrzykuje. Gay Masters odpowiada: „A ja znam ciebie. Jesteś moją córeczką”.
Oksana Masters: Byłam Kopciuszkiem
Dziewczynka wyrusza z nową mamą do Buffalo (potem przeniosą się do Louisville). Kiedy wchodzi do swojego pokoju, przeciera oczy ze zdumienia. Nigdy wcześniej nie widziała tylu zabawek. Nie wie, co ma z nimi zrobić, ani którą wybrać. Nie zna słowa po angielsku. Jej mama nie umie zdania po ukraińsku. Dogadują się gestami.
Oksana została nauczona, by nie okazywać emocji i nie płakać. Gdy mówi po ukraińsku, że boli ją brzuch, odruchowo się uśmiecha. Jej mama odczytuje to jako radość. Takich sytuacji jest mnóstwo.
#TBT The first time I ever saw a doll was at age 7 1/2. My mom has always said the expression on my face was priceless when she gave me it. I had no clue what it was or what to do with it. I am so thankful for my moms brave heart to adopt me, being a single parent. There will never be the right words or enough words to say thank you and how much I love you.💕
A post shared by Oksana Masters (@oksanamasters) on Apr 13, 2017 at 1:54pm PDT
Od początku pobytu w Stanach Zjednoczonych Oksana bierze udział w rehabilitacjach. Lekarze diagnozują hemimelię i stwierdzają, że na zębach dziewczynki nie ma szkliwa. W wieku 9 lat lekarze amputują jej jedną nogę, 5 lat później drugą. Przechodzi też operacje dłoni.
Kiedy ma 13 lat, zaczyna zauważać, że nie jest taka sama, jak jej koleżanki z klasy. Ukrywa protezę pod ubraniami, chowa dłonie. Ale nie daje sobie wmówić, że jest zbyt drobna, by uprawiać sport. Zapisuje się na zajęcia z wioślarstwa. Gdy zaczyna płynąć, po raz pierwszy w życiu czuje się silna. Jest wolna, ma nad wszystkim kontrolę. „Poczułam, że właśnie zaczęło się dla mnie nowe życie” – mówi.
Rowing makes my heart happy 💜🚣👌🏼
A post shared by Oksana Masters (@oksanamasters) on Sep 20, 2015 at 12:51pm PDT
Paraolimpiada po raz pierwszy
W 2011 roku poznaje Roba Jonesa, byłego żołnierza, który stracił nogi w wybuchu. W ciągu 31 dni przebiega na protezach 31 maratonów. Z Oksaną dogadują się świetnie. Trenują wioślarstwo w duecie i w 2012 roku w Londynie zdobywają brąz. Gdy stają na podium, Oksana widzi uśmiechniętą mamę. Podbiega do niej i wtula się w jej ramiona. „Mówiłam ci. Mówiłam ci, że możesz to zrobić. I zrobiłaś” – słyszy.
W 2013 roku Oksana i Rob wyjeżdżają na zawody do Korei Południowej. Kilka minut po starcie kobieta zaczyna czuć ostry, straszliwy wręcz ból pleców. To ostatnie zawody wioślarskie w jej życiu.
Nie zamierza jednak rezygnować ze sportu. Jeszcze w tym samym roku zostaje mistrzem świata w biegach narciarskich (jako pierwszy reprezentant USA).
Bend Oregon I love you!! It has been an amazing first training camp of the season so far @kttape @lekiusa @nike #roadtopyeongchang2018 #finishstronger ❄🌬❄
A post shared by Oksana Masters (@oksanamasters) on May 22, 2017 at 2:28pm PDT
W 2014 roku w Soczi zdobywa srebro i brąz. Zakochuje się w tym sporcie na zabój. I nie tylko w sporcie – poznaje Aarona Pike’a, paraolimpijczyka, z którym związana jest do tej pory.
Kolejnym sportem, w którym Oksana próbuje swoich sił, jest kolarstwo ręczne. W 2016 r. w Rio de Janeiro zajmuje 4 miejsce. Jej najnowszym sukcesem jest srebrny medal w Pjongczangu w biathlonie.
Bike racing brings a different kind of thrill #roadtorio #paralympics @oakleyendurance #handcycling #cycling 🚴🏽
A post shared by Oksana Masters (@oksanamasters) on Jun 23, 2016 at 8:47am PDT
W każdym wywiadzie Oksana podkreśla, że sukces osiągnęła wyłącznie dzięki odwadze swojej mamy. Śmieje się, że jest jej prezentem ślubnym, bo Gay Masters przeznaczyła na adopcję wszystkie pieniądze, które jej rodzice odłożyli dla niej na ślub.
Źródła: New York Times, oksanamastersusa.com, teamusa.org, visa.com, cosmopolitan.com, Ukraine Today
...
I wlasnie! Niepotrzebne niby dzieci co?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:09, 20 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
wart miliony
John Corin z Nowego Jorku udowadnia, że niemożliwe nie istnieje. 21-latek cierpi na zespól Downa, ale to nie powstrzymało go przed spełnieniem marzeń. Chłopak założył firmę produkującą skarpetki, która przyniosła mu w ubiegłym roku ponad 4 miliony zysku.
21-latek nigdy się nie poddawał i zawsze miał głowę pełną marzeń oraz smykałkę do biznesu. Zanim otworzył skarpetkową firmę, myślał o sklepie z gadżetami czy food trucku. Ostatecznie wybór padł na skarpety i to był strzał w dziesiątkę. John zawsze lubił nosić oryginalne, kolorowe skarpetki, więc pomysł żeby je produkować i sprzedawać bardzo przypadł mu do gustu.
Johns Crazy Socks rozpoczęły działalność w 2016 roku. Ich roczny dochód wyniósł 1,4 miliona dolarów, czyli ponad 4,6 miliona złotych! To wspaniały wynik jak na debiutującą firmę. Część dochodów przekazywane jest fundacjom charytatywnym. Zwariowane Skarpetki Johna to firma, która nie tylko daje ludziom radość produkując fantastyczne skarpetki, ale też finansowo wspiera pozytywne inicjatywy. Ponadto jedna trzecia zatrudnionych pracowników to osoby niepełnosprawne. Ojciec chłopca mówi, że ich misje społeczna i handlowa łączą się ze sobą. Chodzi im o coś więcej, niż tylko wyprodukować i sprzedać. Za ich modelem biznesu stoją wyższe wartości. 21-latni John mówi wprost: „To, co robimy, to dzielenie się szczęściem”.
...
Widzimy ze to sa ludzie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:26, 21 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Rodziny z dziećmi z zespołem Downa na Instagramie. Rewolucja?
Pola Madej-Lubera | 03/08/2017
Udostępnij Komentuj
Dla osób, które spodziewają się dziecka z zespołem Downa, instagramowe konta poświęcone tej tematyce są wielką otuchą i inspiracją. Ich autorzy udowadniają, że życie z ZD może wyglądać normalnie, być pełne miłości i radości.
Ze wszystkich pomysłów na oswojenie tematu zespołu Downa ten wydaje się najlepszy. Bez pustych frazesów, powierzchownej dydaktyki znanej z kampanii społecznych czy filmów (kto pamięta serial z lat 90. „Dzień za dniem” i jego bohatera Corky’ego?).
Poznajemy życie niepełnosprawnych dzieci i ich rodzin, ale bez przygnębiającej atmosfery znanej z telewizyjnych reportaży. Nie mamy też poczucia winy, że u nas akurat wszystko jest ok.
Instagram. Pojawia się w nim coraz więcej profili rodzin z dziećmi chorymi na trisomię (zespół Downa, czyli w skrócie „ZD”). Wszystkie pełne piękna i dobra. To fenomen, który zmienia myślenie o niepełnosprawności. Pomaga rodzicom oswoić się z sytuacją – zarówno tym „doświadczonym”, jak i będącym w ciąży, którzy właśnie usłyszeli diagnozę.
Wreszcie niepełnosprawność trafiła w miejsce, gdzie dotąd odpowiednie było raczej chwalenie się wyszukanym stylem życia, słodkimi „selfies”, podróżami i elegancko podaną kawą. Ze wszystkich zaangażowanych społecznie „twarzy” Instagrama ta, która ma buzię roześmianego dziecka z zespołem Downa, jest chyba najwspanialsza.
Working on a Build-A-Bear commercial today! The CEO specifically asked that children with disabilities be cast! We will be shopping at @buildabear 💛#inclusion #kmrdiversity
A post shared by The Sanchez Six (@thesanchezsix) on Jul 27, 2017 at 1:28pm PDT
Czytaj także: Oczy, które patrzą. Piękne i wzruszające zdjęcia dzieci z zespołem Downa
Rodzice specjalnych potrzeb
Amanda Booth jest popularną modelką i aktorką. Opalone ciało, surferska fryzura, rysy niczym u młodej Michelle Pfeifer. Prowadzi na Instagramie profil pełen fotografii z życia pięknej i zamożnej kobiety. Pośród zdjęć przedstawiających świat mody i jej codzienne życie w luksusach, widać migawki z zupełnie zwyczajnego, szczęśliwego macierzyństwa z synkiem chorym na zespół Downa. To, że dziecko jest chore, widać dopiero po wnikliwszej analizie zdjęć z profilu Amandy. Na pierwszy rzut oka to po prostu słodki chłopiec w objęciach atrakcyjnej mamy, w dodatku fajnie ubrany. Amanda, będąc w ciąży, nie wiedziała o chorobie swojego dziecka. Zaplanowała spokojny poród w domu, z położną i mężem. Spotkało ją coś zupełnie innego: szpital i indukcja przed terminem. A potem diagnoza.
Byłam przerażona. To był moment gdy wszystko zaczęło iść zupełnie niezgodnie z planem. Ale teraz widzę, że jest tyle piękna do odkrycia, gdy po prostu odpuścisz… – napisała w trzecie urodziny swojego syna. – Muszę się starać każdego dnia, bo Micah, który dzielnie walczy, by dawać sobie radę, potrzebuje tego przykładu we mnie – dodała kilka dni później.
@lifewithmicah had a casting for @gapkids ❤ How cute would Micah be as a Gap model??! Thanks for this casting photo @wedreamoficecream
A post shared by Amanda Booth (@amanda_booth) on Jan 20, 2017 at 2:51pm PST
Czytaj także: Prof. Jérôme Lejeune. Odkrywca przyczyny Zespołu Downa, który walczył o swoich pacjentów
Zdjęcia stópek na Instagramie
Instagram to platforma społecznościowa, w której dzielenie się doświadczeniami macierzyństwa dla wielu matek stało się codziennym rytuałem, a nawet sposobem na życie. Tysiące blogerek w ten właśnie sposób pracuje.
Zazwyczaj publikują zdjęcia swoich maluchów, pokazując ich ubranka, meble czy zabawki. Profile pełne zdjęć stópek w stylowych sandałkach i pup w dzierganych ręcznie śpioszkach należą do najbadziej popularnych. Oczywiście, nie każdy insta-profil to opowieść o zakupach w sklepie z artykułami dziecięcymi. Są matki piszące o sprawach takich jak wychowanie, zabawy Montessori czy diety. Wiele insta-blogów to wartościowe kopalnie wiedzy i skarbnice inspiracji dla innych rodziców.
Zdawałoby się, że pomimo mnogości „okołodziecięcych” tematów nikt nie podejmie tematyki niepełnosprawności. Nie na Instagramie, który stanowi centrum tematyki tzw. lifestyle’u. Choć w zasadzie…. dlaczego nie? „Instagram jako medium wizualne, nastawione na komunikację poprzez estetykę, może być nośnikiem dla inności i jej piękna” – mówi Karolina, mama córeczki z trisomią.
Dla osób, które spodziewają się dziecka z ZD, instagramowe konta poświęcone tej tematyce są wielką otuchą i inspiracją. Ich autorzy udowadniają, że życie z ZD może wyglądać normalnie, być pełne miłości, radości i normalności, że dzieci z ZD mogą być powodem do dumy dla swoich rodziców, że warto dzielić się ich sukcesami i cieszyć się ze wspólnej codzienności – dodaje.
Karolina jest szczególnym przykładem osoby, której Instagram pomógł (jako jeden z wielu elementów) zaakceptować nową sytuację rodzinną, z jaką przyszło jej się zmierzyć.
Szczęśliwe chwile
Zarówno ona, jak i jej mąż, Bartek Królik zawodowo wywodzą się ze środowiska, gdzie świat zewnętrzny jest mocno akcentowany. Wizerunek to część ich pracy, bo on jest muzykiem (współtworzył słynne Sistars, dziś nagrywa z Agnieszką Chylińską i spełnia się jako lider grupy Spoken Love. 7), ona zaś długo zajmowała się stylizowaniem gwiazd. Oswojenie się z niepełnosprawnością dziecka dla każdego jest wielką próbą. Zdjęcie z córeczką Jagodą, jakie Bartek Królik wrzucił na Instagram, wywołało sporo komentarzy.
MOJA CÓRECZKA JAGODA 🐰 ur. 7.07.2017 #bardziejkochani #downsyndrome #t21 #zespoldowna #liniaprosta #trisomy21 #21chromosomes
A post shared by Bartek Królik (@bartekkrolik) on Jul 8, 2017 at 5:26am PDT
Dlatego możliwość zobaczenia, jak setki osób w podobnej sytuacji spędzają szczęśliwe chwile i cieszą się z „ziemskich” przyjemności, takich jak wspólne wakacje czy zakupy dla dzieci, pozwala po ludzku odnaleźć harmonię i emocjonalną równowagę.
Abstrahując od tego, do czego jesteśmy powołani, będąc rodzicami, na pewno łatwiej jest myśleć o „macierzyństwie specjalnym” wiedząc, że nie ominą nas przyjemności, jakich zaznają rodzice dzieci zdrowych, a nie ma miejsca, gdzie lepiej byłoby widać codzienne radości z macierzyństwa niż instagramowe konta. Pod tym względem media społecznościowe odzierają wychowanie dzieci niepełnosprawnych z martyrologii, akcentując pozytywne strony życia.
Czytaj także: Specjalne potrzeby osób z zespołem Downa? [wideo]
Z Instagramem krzyż jest lżejszy
Wśród instagramowych profili poświęconych macierzyństwu z ZD można znaleźć rodziny wielodzietne z kilkorgiem niepełnosprawnych dzieci. W niektórych przypadkach rodzice wiedzieli o chorobie dziecka już w czasie ciąży, innych diagnoza zaskoczyła tuż po porodzie (zdarza się, że zespół Downa nie rzuca się w oczy od razu po urodzeniu i rozpoznanie przychodzi po pewnym czasie).
Oglądanie fotografii tych rodzin wzbudza nieodpartą chęć, by kliknąć przycisk „obserwuj”. Instagramowi „rodzice specjalnych potrzeb” (określenie zaczerpnięte od Amandy Booth) zdają się nie tracić czasu. Cieszą się z codziennych czynności, intensywnie wypełniają każdy dzień swoich dzieci pięknymi wspomnieniami. Ich profile rzucają zupełnie nowe światło na niepełnosprawność. Zamiast smutku, cierpienia i wykluczenia widzimy normalność.
Maluchy są uśmiechnięte, aktywnie spędzają czas. Jeżdżą po świecie, zwiedzają, kreatywnie się bawią, szaleją na zawodach sportowych, noszą modne ubranka i wyglądają „cool” jak wszystkie inne dzieci. Instagram likwiduje ostatnią barierę, jaką jest lansowanie w świecie komunikacji wizualnej archetypu idealnego dziecka.
Przez lata była akcentowana ta bardzo trudna prawda o niepełnosprawności, która spowodowała eskalację strachu i uprzedzeń. Dziś pokazujemy, że można się cieszyć życiem zawsze i w każdych okolicznościach. I że warto pokazywać jasną stronę życia, która tak naprawdę jest dominująca – tłumaczy mama Karolina.
Zaraz jednak dodaje, że nie możemy zapominać, że media społecznościowe to tylko wycinek rzeczywistości, która bywa trudna i dramatyczna – zupełnie jak w przypadku wychowywania dzieci pełnosprawnych.
Instagram to nie jest pełna prawda o życiu. Za tymi profilami stoi duża praca rodziców. Nie zapominajmy, że istnieje też rzeczywistość chorób i szpitali. Całkiem zwyczajne życie rodzin, matek i dzieci pełne nie tylko radości i rzeczy, które robią wszyscy – podsumowuje.
Czytaj także: Dziecko z zespołem Downa w reklamie. Dlaczego nie!
1. Heather Davis z „The lucky few”
Mają trójkę adoptowanych dzieci, z których dwoje choruje na zespół Downa.
Sunday swagger! Outfits brought to you @seedkids @littlest_warrior, @jonaspauleyewear and a variety of hand me downs. Cuteness and swag brought to you by the one and only, Macy Hope Arpi, Truly Star and August Ryker. #sundayswagger #theluckyfew #ilovethem
A post shared by Macy+Truly+August And Heather (@macymakesmyday) on Jul 9, 2017 at 11:16am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
2. Amanda Booth
Mama trzyletniego Micah, modelka, aktorka. Mówi o sobie „mama specjalnych potrzeb”.
I have never loved anyone the way I love you. It is precisely the hard, that makes choosing that love, so powerful. You give my life a meaning I never knew existed, and I am so grateful you chose me to be your mama. Thank you @freepeople for featuring our love story 😍
A post shared by Amanda Booth (@amanda_booth) on May 13, 2017 at 4:11am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
3. Fleeks on fleek
Profil poświęcony słodkiej Felicity śledzi prawie 70 tysięcy ludzi. Dziewczynka burzy stereotypy o dziecięcych modelkach.
*swipe left* I can't believe she's going to be two in six days!!!!! Noooo! She just keeps getting cooler with her Bowie t-shirt. So some people have asked if they can send her birthday gifts. Instead, if you'd like to do something for her birthday, donate to the DSA we take part in. The link is in the bio. You'd be donating to her buddy walk team and it helps her directly. She participates in many programs and events there. So thank you so much for asking!! . . . #downsyndrome #downsyndromelove #downsyndromerocks #downsyndromeawareness #t21 #trisomy21 #upsyndrome #morealikethandifferent #nothingdownaboutit #theluckyfew #mystory #babiesofinstagram #instababy #instakids #instatoddler #toddler #toddlerlife #toddlerfashion #toddlerlifestyle #photooftheday #blueeyes #cutekids #cutebaby #instaphoto #bowie #davidbowie #birthday
A post shared by @ flicks_on_fleek on Aug 1, 2017 at 6:43pm PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
4. The Sanchez Six
Jen wychowuje czworo dzieci. Jej trzeci syn urodził się z syndromem Downa, co jak mówi Jen „zainspirowało” ją do adoptowania ukraińskiej sieroty Sophii, również z syndromem Downa. Dziś Sophia jest modelką i „aktywistką” na rzecz osób z tego rodzaju niepełnosprawnością.
This restaurant felt like we were in Paris! Photo shoot material!
A post shared by The Sanchez Six (@thesanchezsix) on Jul 19, 2017 at 3:23am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
5. Paula z Paulamaa
Jeden z bardziej popularnych polskich profili z tej kategorii. Paulina wychowuje córeczkę z syndromem Downa. Na Instagramie w stylowy sposób pokazuje swoją codzienność i rodzinne życie.
Nasza kochana dziewczynka ❤ Oczko w głowie mamy i taty ❤ #dlaniejwszystko #daughter #kochana #coreczka #baby #kids #zuzia #dziewczynka #rodzina #jestembojestes #zespoldowna #loveher #cute #modnisia #pepco #downsyndrome #extrachromosome #t21rocks #trisomy21 #like #photooftheday #downsyndromeawareness #picture #followme #skarbnajwiększy
A post shared by Paulina Marolewska (@paulaamaa) on Jul 11, 2017 at 11:46am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
6. Kelle Hampton z Enjoying The Small things
Nazwa profilu Kelle to skrót od angielskich słów „radość z rzeczy małych”. Mama córki z zespołem Downa. Jej książka o narodzinach Nelli stała się bestsellerem i pomogła wielu innym rodzicom oswoić się z trudną diagnozą.
Not having any fun at all.
A post shared by Kelle Hampton (@etst) on Jul 20, 2017 at 9:17am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
7. Jagoda
Mama uroczego nastolatka. Jeden z ciekawszych polskich profili.
#zbabciąnajlepiej #zabawawdomu #tosobiepogadali 📞☎😉 #babcia #trisomy21 #funwithkid #downsyndrome #zespółdowna #trisomia21 #downsyndromesowhat
A post shared by Jagoda (@jagoda___) on Feb 14, 2017 at 2:12am PST
[link widoczny dla zalogowanych]
8. The upside Down
Profil o dziecku z zespołem Downa, który otwarcie deklaruje się jako konto lifestylowe.
🐶❤
A post shared by The Upside Of Down Syndrome (@in_vienas_shoes) on Jul 11, 2017 at 5:51pm PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
9. Lisa Eicher z Eiche Rumba
Aktywne życie dzieci z zespołem Downa. Ich przygody zainspirują niejednego.
They always find a way. Seriously 🙄 #thehooligans #theluckyfew #madeforeachother
A post shared by Lisa Eicher (@eicherumba) on Apr 8, 2017 at 10:19am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
10. Joanna Ślesińska
Konto autorki bloga „Rodzinka z zespołem”.
Jeszcze mnie tu trzymają 😉dobranoc Kochani 🌙💫✨ #night #goodnight #dobranoc #sweetdreams #szpital #naszeoknonaświat #hospital #Kornelka #Kornelkafighterka #kochamnajmocniej #jestembojestes #mojacóreczka #instamatka #instamatki #momlife #motherhood #mummysgirl #mydaughter #lovedoesntcountchromosomes
A post shared by Joanna Ślesińska (@asiasle85) on Aug 2, 2017 at 11:07am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
11. Magda Wejman
Mama uroczej Leny.
Dzień dobry Słonecznej soboty …..u nas pochmurno:(
A post shared by Lenulka.Trisomia 21. 5.01.2017 (@magdawejman9) on Jul 1, 2017 at 1:00am PDT
[link widoczny dla zalogowanych]
Ponieważ tutaj jesteś…
…mamy do Ciebie małą prośbę. Liczba użytkowników Aletei szybko rośnie, czego nie można powiedzieć o naszych przychodach z reklam - ale to jest problem, z którym boryka się wiele mediów elektronicznych. Niektóre z nich oferują więc swoim odbiorcom płatny dostęp do treści. To nie jest dobre rozwiązenie dla Aletei - naszą misją jest ewangelizacja i inspirowanie do lepszego chrześcijańskiego życia, dlatego chcemy docierać do jak największej liczby osób. Natomiast bardzo byśmy chcieli zredukować liczbę reklam na naszym portalu, lecz to nie jest możliwe do czasu, kiedy pozwolą nam na taki ruch inne źródła przychodu. Jak widzisz, nadal potrzebujemy Twojego wsparcia. Dbanie o jakość Aletei wymaga od nas nie tylko ciężkiej pracy, ale także znaczących nakładów finansowych. Będziemy kontynuować naszą misję, jednak jeśli możesz nam w tym pomóc, wspierając nas finansowo, będziemy za to ogromnie wdzięczni, a Aleteia będzie się mogła dalej rozwijać.
. .
Przypominamy dzis ze to sa ludzie w 100%.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:31, 21 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Linia prosta narysowana na dłoni. O co w niej chodzi?
Redakcja | 21/03/2018
LINIA PROSTA
@liniaprosta/Instagram
Udostępnij Komentuj
21 marca to nie tylko pierwszy dzień wiosny. To także Światowy Dzień Zespołu Downa. Z zespołem Downa wiąże się wiele mitów społecznych, w tym przekonanie, że wszystkie osoby dotknięte nim nie mogą samodzielnie funkcjonować. Kampania #LiniaProsta walczy z tymi stereotypami.
Już drugi rok z rzędu kampania zachęca do wsparcia osób z zespołem Downa i ich rodzin i w ten sposób pomóc im żyć w społeczeństwie. Równocześnie z rozpoczęciem akcji #LiniaProsta we wtorek, 21 marca przez cały dzień od godz. 6 rano telewizja Lifetime zaprasza na maratony pierwszego i drugiego sezonu wyróżnionego dwukrotnie nagrodą Emmy serialu dokumentalnego „Taki się urodziłem”, którego zwieńczeniem będzie premiera pierwszego odcinka 3. serii o godz. 22:00.
Program „Taki się urodziłem”
Program „Taki się urodziłem” to wzruszająca i ciepła opowieść o ludziach, których rzadko można zobaczyć w mediach: młodych kobietach i mężczyznach z zespołem Downa. Głównym tematem są ich relacje z rodziną, znajomymi i otoczeniem. W programie występuje siedem osób i ich najbliżsi; niektórzy bohaterowie już się znają, inni zaś spotykają się po raz pierwszy. Każdy z nich ma jakieś problemy i wyzwania, którym musi sprostać. Każdy ma też historię do opowiedzenia, która sprawi, że spojrzymy na nich w inny sposób.
Czytaj także: Taki brat to prawdziwy skarb! Urodzinowa niespodzianka dla kobiety z zespołem Downa
Jak można pomóc?
W tym roku każdy może dołożyć swoją cegiełkę, by dać osobom z zespołem Downa szansę na samodzielne życie. Na stronie pomagamy.im/liniaprosta można dołączyć do kampanii #LINIAPROSTA i wesprzeć zbiórkę na projekt „Mieszkanie chronione”. Celem trwającej do 30 kwietnia 2018 roku akcji jest sfinansowanie funkcjonowania mieszkania, w którym podopieczni Stowarzyszenia Bardziej Kochani przez kolejny rok będą uczyć się wykonywać codzienne czynności, by w przyszłości dzięki temu móc samodzielnie funkcjonować. Roczny koszt utrzymania mieszkania treningowego to 200 tysięcy złotych. Ta suma to nie tylko czynsz – to również żywność, pensje terapeutów czy transport.
Telewizja Lifetime i Stowarzyszenie Bardziej Kochani zapraszają do tej akcji wszystkich ludzi dobrej woli, którzy 21 marca będą chcieli wyrazić swoje wsparcie dla osób z zespołem Downa i ich rodzin. Wystarczy narysować na dłoni poprzeczną linię, zrobić zdjęcie, zamieścić je tego dnia w swoich kanałach społecznościowych razem z hasztagiem #LiniaProsta z zaproszeniem do odwiedzenia strony pomagamy.im/liniaprosta.
Dlaczego linia prosta?
Pojedyncza, prosta i przecinająca dłoń linia papilarna to jedna z cech wyróżniających osobę
z zespołem Downa. 21 marca, w Światowym Dniu Zespołu Downa, Stowarzyszenie Bardziej Kochani oraz telewizja Lifetime zachęcają do włączenia się do akcji charytatywnej. Więcej informacji na [link widoczny dla zalogowanych]
...
Przyracamy im człowieczeństwo ktoregokich pozbawili. Ci to nie chca sredniowiecza. Wola Auschwitz aborcyjny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:22, 22 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Noworodek w sosnowieckim Oknie Życia. Jego mama ma jeszcze 6 tygodni na zmianę decyzji
Aleksandra Gałka | 20/03/2018
NOWORODEK
Pexels | CC0
Udostępnij 131 Komentuj 1
W Oknie Życia przy Zgromadzeniu Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Sosnowcu pozostawiono małego chłopca, który nie miał jeszcze odciętej pępowiny. Zdaniem lekarzy jest zdrowy i przyszedł na świat wczoraj bądź przedwczoraj.
Zaraz po tym, jak w Oknie Życia położone zostanie dziecko, rozlega się alarm, który informuje o tym dyżurującą siostrę-pielęgniarkę. Kilka minut później siostry już otaczają dziecko opieką, a za kolejnych kilkanaście wezwane przez zakonnice służby medyczne sprawdzają jego stan zdrowia.
Taki właśnie alarm rozległ się w Sosnowcu w poniedziałek 19 marca około godziny 21.35.
Czytaj także: 5-tygodniowy chłopiec w oknie życia we Wrocławiu
Spokojny, otulony kocykami
Jak relacjonowały siostry, był spokojny i otulony kocykami. Najprawdopodobniej urodził się w domu. Zakonnice wezwały pogotowie. Lekarze, którzy zbadali dziecko na miejscu orzekli, że chłopczyk jest w pełni zdrowy. Przepisy nakazują jednak skierowanie dziecka na obserwację oraz badania do szpitala. Pogotowie zabrało je do Centrum Pediatrii w Sosnowcu.
Mama chłopca ma jeszcze 6 tygodni na zgłoszenie się po dziecko – decydują o tym procedury. Jeśli jednak tego nie zrobi, będzie mogła ruszyć procedura adopcyjna.
Karmelitanki w Sosnowcu prowadzą Okno Życia już od 9 lat, jednak w poniedziałek po raz pierwszy spełniło swoją rolę.
To pierwszy noworodek, który znalazł u nas bezpieczny kąt – mówi ks. Tomasz Folga, dyrektor Caritas w Sosnowcu. – Nie trafi na śmietnik, nie umrze, znajdzie rodzinę dzięki łatwiejszej procedurze – dodaje w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.
Okna Życia w Polsce
W diecezji sosnowieckiej działa jeszcze jedno Okno Życia – w Jaworznie. W całym kraju jest ich około 100.
Okna Życia to specjalnie wydzielone miejsca, w których matki, które nie mogą, bądź nie chcą opiekować się dzieckiem, mogą je pozostawić. Pozostają przy tym anonimowe.
Dziecko trafia pod opiekę sióstr, a po upływie 6 tygodni może trafić do adopcji.
...
Na szczescie nie udalo sie ich zamknac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:09, 23 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
S. Chmielewska: Walczmy o życie nienarodzonych, ale też o godne życie narodzonych
Katolicka Agencja Informacyjna | 23/03/2018
SIOSTRA MAŁGORZATA CHMIELEWSKA
REPORTER
Udostępnij 165 Komentuj 1
„Mówimy o trosce o życie od poczęcia, jednak czy rzeczywiście robimy wszystko, by każdemu dziecku, które się narodzi, zapewnić godne życie? Walcząc o życie i godność człowieka, trzeba tę godność życia zapewnić" – powiedziała KAI s. Małgorzata Chmielewska z fundacji Chleb Życia.
Siostra Chmielewska wskazuje na konkretne działania w walce o godność osób niepełnosprawnych:
Z tym oczywiście wiążą się pieniądze. Tu nie chodzi o jałmużnę. Silne społeczeństwo musi się posunąć na tej ławce życia, robiąc miejsce słabszym. Trzeba być gotowym zrezygnować z luksusów, z których korzystamy, a słabsi nie mogą, by móc zapewnić im przestrzeń do godnego życia. Tu potrzebna jest zmiana w mentalności społeczeństwa. Dużą rolę ma do odegrania w tej kwestii Kościół, a ja na przykład jeszcze nie słyszałam kazań, w których w ten sposób o godność człowieka słabego by się upominano.
Ważne jest wsparcie dla rodziców osób z zespołem Downa, którzy heroicznie, często przy symbolicznej tylko pomocy państwa, starają się zapewnić godne życie i rozwój swoim dzieciom. Problem pojawia się, gdy rodzice umierają – zauważa siostra. Dodaje też, że osoby z zespołem Downa mogą nawet podejmować pewne prace, jednak społeczeństwo musi im do tego stworzyć odpowiednie warunki.
Ten postulat jest realizowany we wspólnocie Chleb Życia. Ubrania, przetwory i inne produkty wytworzone przez jej podopiecznych nabyć można w sklepie internetowym na stronie [link widoczny dla zalogowanych]
Czytaj także: Siostra Chmielewska: Tu nie chodzi o moje niewyżyte uczucia macierzyńskie
Niewystarczająca pomoc państwa
Przełożona Wspólnoty „Chleb Życia” zwraca uwagę na niewystarczającą pomoc państwa:
Istnieje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, jednak bardzo ciężko uzyskać z niego konkretną pomoc. Podobna sytuacja jest z zasiłkami, które nawet zdrowej osobie nie wystarczyłyby do przeżycia, a co dopiero osobie niepełnosprawnej.
Zauważmy skandaliczny przypadek osoby, która po ukończeniu 18 roku życia popadła w niepełnosprawność, zanim wypracowała możliwość otrzymania renty. Otrzymuje 604 zł, jednak do tej kwoty nie ma prawa w żaden sposób dorobić. Znam rodzinę, która dostaje 60 pampersów (bo taki jest miesięczny limit) dla dorosłego, chorego dziecka, podczas gdy miesięcznie potrzeba ich 200.
Wspólnota „Chleb Życia”, do której należy s. Małgorzata Chmielewska, powstała 40 lat temu we Francji. Gromadzi zarówno osoby konsekrowane, jak i małżeństwa. W Polsce prowadzonych jest 8 domów, w których członkowie wspólnoty żyją razem z ludźmi potrzebującymi pomocy (osoby niepełnosprawne oraz bezdomne, chore i samotne). Więcej informacji o działalności fundacji oraz możliwości udzielenia pomocy, znaleźć można na stronie [link widoczny dla zalogowanych] .
..
Walczmy jak umiemy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:19, 23 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
50 mam, 50 dzieci, 1 dodatkowy chromosom. Karaoke, które porusza do łez
Redakcja | 23/03/2018
Udostępnij Komentuj
Rebbeca Carless, mama 4-letniego Archiego, który urodził się z zespołem Downa, postanowiła nagrać wyjątkowe wideo. Do projektu zaprosiła 49 innych kobiet.
„50 mam, 50 dzieci i 1 dodatkowy chromosom” – to tytuł filmu, który zawładnął sercami internautów w ostatnich dniach. Wideo powstało w związku ze Światowym Dniem Zespołu Downa, który – jak co roku – przypadł 21 marca, ale wszystko wskazuje na to, że jako najnowsza wersja piosenki „A Thousand Years” Christiny Perri przejdzie do historii.
Wszystkie mamy, które zaangażowały się w projekt, należą do Facebookowej grupy „Designer Genes” stworzonej dla rodziców dzieci z zespołem Downa, które urodziły się w latach 2013-2014. Inspiracją były dla nich filmy brytyjskiej grupy „Singing Hands” (and. Śpiewające dłonie), która przygotowuje rymowanki w Makaton. To forma języka migowego przeznaczona dla osób, które posługują się mową w stopniu ograniczonym lub nie mówią wcale.
„Chodzi nam o to, żeby pokazać, że jesteśmy zwykłymi mamami, kochamy nasze dzieci, a one kochają nas i są takie same jak inne czterolatki. Nie zamienilibyśmy ich za żadne skarby” – w rozmowie z BBC opowiada Rebbeca Carless, pomysłodawczyni karaoke.
Wideo zostało wyświetlone już ponad 7 mln razy. Zachwycili się nim m.in. James Corden, twórca słynnego show „Carpool Karaoke” (do którego zaprasza znane osobistości) i piosenkarka Christina Perri.
..
Znow przypominajmy ze to sa ludzie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:06, 24 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Obrzydliwa matka dała jednorocznemu dziecku marihuanę do palenia
Kobieta o inteligencji goryla, nagrała i zamieściła to nagranie w sieci.
...
Ohyda.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|