Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:13, 03 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Izrael: władze likwidują miasteczka namiotowe w Tel Awiwie
Policjanci i strażnicy miejscy usuwali dzisiaj namioty z centrum Tel Awiwu. Miasteczka namiotowe stały się symbolem trwających od połowy lipca masowych protestów przeciwko drożyźnie mieszkań i rosnącym kosztom życia w Izraelu.
Najpierw funkcjonariusze przystąpili do likwidacji namiotów na bulwarach Ben-Guriona oraz Nordau, a także w parku Lewinskiego. Potem zabrali się za centralne miejsce protestów, czyli bulwar Rotszylda. Przez wiele tygodni ten kilkukilometrowy, najbardziej reprezentacyjny bulwar miasta był zastawiony niemal w całości przez namioty. Wielu właścicieli namiotów pakowało swoje rzeczy z rezygnacją, niektórzy próbowali się sprzeciwiać decyzji, wznosząc przeciwko niej okrzyki i śpiewy. Dwie osoby w parku Lewinskiego zostały zatrzymane. Jednak protestujący w większości poddali się dobrowolnie decyzji władz miejskich - posłuchawszy decyzji swoich liderów, którzy przekonują, że demonstracje przeciwko drożyźnie i na rzecz sprawiedliwości społecznej mają od początku do końca pokojowy charakter i odbywają się w zgodzie z prawem.
Niedziela była ostatnim dniem, który władze Tel Awiwu dały demonstrantom na dobrowolne zwinięcie namiotów. W poniedziałek sąd w Tel Awiwie ostatecznie odrzucił petycje organizatorów protestu, którzy zabiegali o to, by mógł on być kontynuowany przynajmniej na części miejskich gruntów. Argumentował, że przeciągający się protest wyrządza szkody publiczne. Zaraz po werdykcie władze przystąpiły do ewakuacji nielegalnych biwaków.
Liczba namiotów już wcześniej systematycznie malała - wraz z tym, jak kończyło się lato, a studenci, którzy stanowili znaczącą część mieszkańców miasteczek namiotowych, zaczęli myśleć o powrocie na uczelnie. Stopniowo wśród protestujących było natomiast coraz więcej osób bezdomnych.
Ze swej strony władze miejskie zapewniają, że wspierały uczestników protestu, ale nie mogą sobie pozwolić na jego przeciąganie w nieskończoność. Jak podają, samo sprzątanie śmieci oraz ochrona terenu kosztowały miasto codziennie 40 tys. szekli (ok. 36 tys. złotych). Miasto zaoferowało demonstrantom stworzenie kilku "centrów dialogu" - jako alternatywę dla namiotowych miasteczek.
Zniknięcie większości namiotów z Tel Awiwu i innych miast izraelskich nie będzie jednak oznaczać końca masowych demonstracji. Liderzy protestu zapowiadają falę kolejnych manifestacji na koniec października. Ma to być odpowiedź na raport przygotowany przez specjalną komisję powołaną przez rząd, czyli tzw. okrągły stół.
Organizatorzy manifestacji mówią, że zaproponowane przezeń rozwiązania - które muszą jeszcze zostać przyjęte przez sam rząd - są niewystarczające. Domagają się przede wszystkim znaczącego zwiększenia środków w budżecie państwa na cele społeczne. Tymczasem nawet w samym rządzie może być trudno o akceptację rekomendacji komisji prof. Manuela Trajtenberga, ponieważ sprzeciw wobec nich wyrażają dwa ugrupowania koalicji: religijna partia Szaas ministra spraw wewnętrznych Eliego Iszaia oraz "Nasz Dom Izrael" szefa dyplomacji Awigdora Liebermana. Obaj politycy są też wicepremierami w rządzie Benjamina Netanjahu, który dzisiaj podtrzymał swoje uznanie dla pracy komisji Trajtenberga i oświadczył, że Izrael może świecić światu przykładem tego, jak w odpowiedzialny sposób rozwiązywać problemy społeczne, nie rujnując przy tym finansów publicznych.
>>>>
Na razie to widzimy cwaniactwo wladz ! Niedawno rzad wysmażył eleborat jak to Palestynczycy nie nadaja sie do posiadania panstwa bo demokracji u nich nie ma... A jak radza sobie z demokracja w Izraelu ? Widac ! Lud protestuje a ci go biora na zmeczenie ... Czyli co ? Izrael tez nie potarafi ? Czyli co z ich panstwem ?? ONZ musi odebrac ! Nie dorosli !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:59, 12 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Izrael: Sąd nakazuje powrót do pracy protestującym lekarzom
Izraelski Krajowy Sąd Pracy nakazał w środę, by lekarze stażyści - którzy złożyli masowo wypowiedzenia i porzucili swoje zajęcia, domagając się podwyżek i lepszych warunków pracy - wrócili natychmiast do pracy w publicznej służbie zdrowia.
Sędziowie przychylili się tym samym do stanowiska rządu i orzekli, że protest lekarzy odbywających specjalistyczne staże jest nielegalny, ponieważ ignoruje porozumienie zawarte między resortem finansów a Izraelskim Stowarzyszeniem Medycznym, reprezentującym interesy lekarzy. Porozumienie zakładało zwiększenie płac średnio o prawie 50 proc. i zatrudnienie dodatkowo tysiąca lekarzy, co miałoby zdjąć presję z uskarżających się na przeciążenie obowiązkami stażystów.
Protestujący uznali jednak, że porozumienie ma zbyt długofalowy charakter - będzie realizowane stopniowo, w ciągu 9 lat.
Zdaniem sądu, choć stażyści złożyli indywidualne wypowiedzenia, złożyły się one na zbiorową akcję, która odbyła się z pogwałceniem prawa.
Wcześniej przez dwie doby sytuacja w publicznych szpitalach i przychodniach była krytyczna, ponieważ kilkuset stażystów porzuciło pracę na podstawie wypowiedzeń złożonych miesiąc wcześniej. W rezultacie odwołano wiele operacji, a lekarze specjaliści pełnili dyżury w izbach przyjęć po raz pierwszy od dziesięcioleci.
W dodatku do bardziej wytężonej pracy są zmuszeni na progu rozpoczynającego się w środę żydowskiego święta Sukkot (święto szałasów), ustanowionego na pamiątkę wyjścia Żydów z Egiptu. Trwa ono cały tydzień. Część stażystów zapowiada, że nie podporządkuje się decyzji sądu pracy. Protestujący rozważają zaskarżenie jej do Sądu Najwyższego. Nie chcą też słuchać premiera i jednocześnie ministra zdrowia Benjamina Netanjahu, który apeluje o odpowiedzialność.
>>>>>
Rozumiem ze kraj wrze ... I jest to nieznane w historii poruszenie ale to sa lekarze ... Trzeba przemyslec formy w jakich mogly by takie grupy protestowac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:29, 17 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Paraliż Jerozolimy. Trwa strajk tramwajarzy
Tramwajarze w Jerozolimie strajkują drugi dzień z rzędu, utrudniając pielgrzymom dostęp do Starego Miasta. Odmawiają powrotu do pracy dopóki nie otrzymają podwyżki płac.
W niedzielę i poniedziałek ulica Jafska, łącząca centrum Jerozolimy ze Starym Miastem, znów zamieniła się w wielki deptak, ponieważ przestał nią kursować niedawno uruchomiony nowoczesny tramwaj, a ulica jest wyłączona z ruchu samochodowego. Tysiące turystów, pielgrzymów chrześcijańskich i muzułmańskich oraz wyznawców judaizmu, zmierzających pod Ścianę Płaczu w związku z świętem Sukkot, było zmuszonych poruszać się na tym odcinku piechotą. Sytuacji nie zdołały poprawić dodatkowo uruchomione miejskie autobusy. Związkowcy reprezentujący motorniczych narzekają na - ich zdaniem - zbyt niskie zarobki, złe warunki pracy oraz niedostateczne świadczenia społeczne. Według protestujących, ich zarobki wynoszą miesięcznie 6 tys. szekli (ok. 5,4 tys. złotych) i są niższe od wynagrodzeń, otrzymywanych przez kierowców autobusów miejskich. Tramwajarze skarżą się, że muszą pracować po 10-11 godzin dziennie. Żądają też podwyżki świadczeń emerytalnych.
Kierownictwo konsorcjum, które zarządza linią tramwajową uznało, że strajk motorniczych jest nielegalny, ponieważ nie dopełnili oni procedury powiadomienia o rozpoczęciu protestu. Podobne stanowisko zajęły władze miasta i - tak samo jak firma Connex-Israel - zaskarżyły strajkujących do sądu pracy, wnioskując o wydanie przezeń nakazu natychmiastowego powrotu tramwajarzy do pracy.
14-kilometrowa linia tramwajowa w Jerozolimie została otwarta zaledwie dwa miesiące temu, po prawie 10 latach budowy, i szybko stała się popularna. Codziennie korzysta z niej ponad 40 tys. ludzi, a w czasie trwającego w tym tygodniu żydowskiego Święta Szałasów (Sukkot) liczba pasażerów miała być nawet dwa razy większa. Tramwaj jerozolimski umożliwia dotarcie m.in. do Starego Miasta oraz do Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem. Łączy też wschodnią, arabską część miasta (zajętą przez Izrael w 1967 roku w czasie wojny sześciodniowej) z resztą miasta.
>>>>
Teraz tramwajarze !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:14, 17 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Strajk motorniczych paraliżuje Jerozolimę
Strajk motorniczych przeciwko warunkom pracy i niskim płacom sparaliżował działającą w Jerozolimie zaledwie od sierpnia pierwszą linię tramwajową - podały źródła w związkach zawodowych. Strajkuje zespół 58 motorniczych.
- Musimy czasami pracować po 10 godzin dziennie, chociaż za granicą maksymalny czas pracy to osiem godzin. To jest niebezpieczne - wyjaśnił w radiu izraelskim przywódca związkowy Josi Hazan. Dyrekcja uznała strajk za nielegalny i nakazuje w listach wręczanych motorniczym bezzwłoczny powrót do pracy.
Linia tramwajowa, do tej pory darmowa, została uruchomiona 19 sierpnia i cieszy się wielką popularnością.
Jej budowa, która miała być ukończona w 2008 roku, spotykała się krytyką, ponieważ tramwaj połączył osiedla żydowskie w Jerozolimie Wschodniej z centrum miasta. Linia ma 24 przystanki i 14 km długości.
>>>>
Ci ktorzy mowili ze to juz koniec protestow w Jerozolimie mocno nie zrozumieli sytuacji !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:25, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Tysiące "oburzonych" protestuje w Izraelu
Dziesiątki tysięcy "oburzonych" wzięły udział w wieczornym wiecu w Tel Awiwie, a także innych izraelskich miastach, by przypomnieć władzom żądania sprawiedliwości społecznej, pod znakiem których latem odbywały się największe w historii kraju protesty.
"Wracamy na ulice" - pod takim hasłem demonstrowali w sobotę "oburzeni". Twierdzą, że jest to reakcja na brak działań rządu. Domagają się, by gabinet Benjamina Netanjahu i parlament uchwaliły na 2012 rok specjalny, "społeczny budżet państwa". Tym razem jednak demonstracje były dużo mniej liczne (latem brały w nich udział setki tysięcy osób). Wiece miały spokojny przebieg, choć w Tel Awiwie, gdzie odbyła się główna demonstracja (szacunki mówią o 20-30 tysiącach uczestników) policja zatrzymała trzy osoby.
Jeden z liderów protestów, Icyk Szmueli wziął udział w demonstracji w Jerozolimie, co - zdaniem obserwatorów - jest potwierdzeniem rozdźwięków pomiędzy przywódcami niejednorodnego ruchu.
Także wśród uczestników sobotniej demonstracji w Tel Awiwie widać było mocno różniące się grupy. Korespondent PAP spotkał w różnobarwnym tłumie kilka osób z transparentami w języku rosyjskim. - Przybysze z byłego Związku Radzieckiego (w Izraelu jest ich ponad 1,5 miliona) nie garną się do tych protestów, bo rosyjskojęzyczne media wmawiają im, że to spisek +czerwonych+ przeciwko prawicowemu rządowi - mówi Ałła Szainskaja, biochemik z Instytutu Nauki im. Weizmanna. - A ten ruch nie ma żadnych jednolitych kolorów politycznych. Popiera nas 80 proc. społeczeństwa i dobrze, że tak jest, bo my potrzebujemy sprawiedliwości społecznej bardziej niż Amerykanie. U nas koncentracja kapitału jest przecież większa nawet niż w USA - dodaje Szainskaja, członkini lewicowej partii Merec.
Nieopodal, w niebieskich t-shirtach demonstrują liberałowie. Jeden z nich, muzyk, Icchak Kannaj mówi: "Jesteśmy tu w zdecydowanej mniejszości, to właściwie kontrdemonstracja. My też uważamy, że w Izraelu jest za drogo. Tyle tylko, że inaczej niż ci ze sceny (liderzy protestu) nie chcemy, żeby było więcej interwencjonizmu w gospodarce, bo jak rząd dotuje kupno mieszkania, to jego cena od razu rośnie, więc lepiej, żeby tego nie robił ". Boaz Arad - menedżer komunikacji marketingowej w firmie komputerowej - ma koszulkę z napisem "Kosher Tea", izraelskiego ugrupowania siostrzanego wobec amerykańskiej Tea Party. - Izraelczyk przez 168 dni w roku pracuje tylko po to, by zapłacić wymagane podatki. Produkcja mleka wygląda tak, jak w kraju komunistycznym: są monopole, licencje, kontrole. Tymczasem liderzy tego protestu, którzy chcą go zawłaszczyć dla lewicy, mówią, że potrzeba jeszcze więcej interwencji rządu i jeszcze więcej kontroli. Czyli jest tak jak w Egipcie, gdzie ludzie demonstrowali na rzecz wolności, a obudzą się pod jeszcze gorszą dyktaturą - twierdzi Arad.
>>>>>
Niewatpliwie w Izraelu mamy panstwowa kontrole nad obywatelem . Wiecej kontroli to juz nie wiadomo jak by mialo byc ??? Komunizm wojenny ??
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:31, 02 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Laurent Zecchini / Le Monde
Oburzona z namiotu
Zainicjowała największy ruch społeczny w historii Izraela. Teraz 25-letnia studentka Daphni Leef jest sławna, a kalendarz ma zapełniony gęsto niczym premier. Zapewnia jednak, że walcząc o równość w swej ojczyźnie nie zamierza wpaść w szpony tradycyjnej polityki.
"Nie sądzę, żeby to było związane ze mną; po prostu pewnego dnia ludzie wyjdą na ulicę, bo poczują, że są w stanie zmienić bieg historii” – to zdanie Daniela Cohn-Bendita mogłoby paść z ust Daphni Leef. Cohn-Bendit, jeden z przywódców Maja 1968 roku, dziś przewodniczący parlamentarnej grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim, pod koniec września przybył do Izraela, by spotkać się z młodymi liderami społecznej rewolty, a przede wszystkim z ikoną tego ruchu, Daphni Leef. Zmienić historię…
>>>>>
Kon bandyta to lewacki terrorysta . Trudno o wieksza obelge niz porownac oburzonych z takimi jak on . Ale prawda jest inna . Jest to ruch protestu nie majacy zadnej lewackiej ideologii - na szczescie .
Bez wątpienia Daphni chciałaby doprowadzić do zrzucenia jarzma izraelskiej ultraliberalnej ekonomii i do rzeczywistej poprawy sytuacji klasy średniej i młodych ludzi. Odkąd 14 lipca ta młoda kobieta rozpętała "rewoltę namiotów", (rozstawiając swój jako pierwszy na bulwarze Rotszylda w Tel Awiwie), znalazła się w epicentrum medialnej burzy.
>>>>>
W Izraelu nie ma zadnej ,,ultraliberalnej'' ekonomii jesli juz to ,,komunizm wojenny'' . Tam jest ciagla wojna ...
Stara się zachować zimną krew, choć niełatwo mając 25 lat być personifikacją młodzieńczej wściekłości, osobą, o którą zabiegają partie polityczne. Izraelskie pismo ekonomiczne "Globes" ogłosiło ją "kobietą roku", ale Leef zapewnia, że całe to gwiazdorstwo nie robi na niej żadnego wrażenia. – W Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych i w innych krajach oddolny, globalny ruch "oburzonych" nie ma twarzy. Tutaj – stwierdza – wszystko zaczęło się do jednej osoby, do której dołączyli inni.
Daphni Leef musiała zaakceptować swoją popularność, kalendarz zapełniony gęsto jakby była premierem, fakt, że jej życie "bardzo się zmieniło". A także towarzyszące temu ciągłe zmęczenie… Siedzimy w kawiarnianym ogródku w Jafie, na południowym przedmieściu Tel Awiwu. Daphni jest zwyczajną studentką szkoły filmowej – długie ciemne włosy, na głowie słoneczne okulary, je jak ptaszek, łatwo ją rozśmieszyć i ma w sobie mnóstwo determinacji.
Bardzo jej się podobało spotkanie z francuskim symbolem studenckiej rewolty, ale jak się zdaje Leef i Cohn-Bendit nie mówili tym samym językiem. Ten ostatni przekonywał młodych Izraelczyków, by zaangażowali się w politykę, czyli zajęli stanowisko wobec izraelskiej okupacji terytoriów palestyńskich. Nie udało mu się przekonać ani Daphni Leef, ani innych przywódców ruchu studenckiego: Stava Shaffira, Regeva Contesa, Yonathana Levy’ego i Itzka Shmuli, przewodniczącego związku studentów. Ci młodzi ludzie nie chcą dać się wchłonąć politycznym partiom.
– Prawica, lewica, dla mnie to wszystko jedno. Sprzeciwiam się temu, że nie możemy nic zrobić, bo jesteśmy poza systemem – wyjaśnia. Zdaniem Daphni Leef ten system trzeba gruntownie przebudować. – Członkowie Knesetu są zupełnie oderwani od społeczeństwa i jego spraw. Dziś – przekonuje bojowniczka Ruchu 14 lipca – w czasach internetu i Facebooka, społeczeństwo może "przegłosować" różne ważne kwestie. Lud, społeczeństwo, to my. Mamy władzę, lud Izraela ma władzę!
No, może prawie władzę. Po szczytowym momencie rewolty, kiedy to 3 września, w największej manifestacji w dziejach Izraela, na ulice wyszło 400 tysięcy osób, wydawało się, że rząd się ugiął. Upubliczniono raport rządowej komisji, na czele której stanął ekonomista Manuel Trajtenberg. Jednak większość studenckich przywódców natychmiast go odrzuciła. Odpowiedź rządu była "kompletnie od czapy" – podsumowała Daphni Leef.
– Jesteśmy jedynym krajem w świecie, w którym budżet jest zamknięty na dwa lata! Trzeba stworzyć prawdziwy budżet społeczny, a nie bawić się w przekazywanie pieniędzy z ręki do ręki. Musimy się zastanowić, w jakim kraju chcemy żyć za trzydzieści lat. Konieczne są zmiany od wierzchołka do podstawy piramidy, inny kapitalizm – apeluje.
Co wprawia w ruch Daphni Leef? Wszystko zaczęło się w pewnym sensie od braku pieniędzy. W czerwcu musiała opuścić wynajmowane dotąd mieszkanie. Poszukiwanie lokum w Tel Awiwie to dla nieśmierdzącego groszem studenta droga przez mękę. – Bardzo ciężko pracuję [w produkcji filmowej], czasem po czternaście godzin dziennie. Poza tym w piątki i soboty dorabiam jako kelnerka. Ale nie mogę nic odłożyć, nie mogę zrealizować moich marzeń o studiach magisterskich za granicą, bo wszystko jest za drogie. Miałam już tego naprawdę dość, byłam potwornie sfrustrowana – opowiada.
W rozmowach z przyjaciółmi pojawił się pomysł: "Zostać bezdomną!". Rozbiła namiot na bulwarze Rotszylda, wkrótce pojawił się drugi, trzeci, potem setny. Dzięki Facebookowi i skype’owi wszystko potoczyło się lawinowo.
Nic nie wskazywało na to, że Daphni Leef stanie się głosem i twarzą studenckiej rebelii. Dzieciństwo spędziła w Jerozolimie, w willowej dzielnicy Rehavia. Jej ojciec jest kompozytorem, matka – pracownicą opieki społecznej. Rodzina nie jest religijna. Z powodu epilepsji Daphni była zwolniona ze służby wojskowej, ale prawicowa władza zarzuca jej, że w 2005 roku podpisała petycję oskarżającą "okupacyjną armię"…
Daphni Leef uważa to za rzecz nieistotną, woli skoncentrować się na swoich "zadaniach". – Musimy w bardzo zdecydowany sposób kierować naszym statkiem [ruchem społecznym] – musimy być pewni, że politycy nie skierują go w złą stronę – powtarza.
Czy Daphni jest, jak uważają niektórzy, radykalną ekstremistką? Faktycznie wolałaby nie iść na kompromis. Dyskutując z rządem Beniamina Netanjahu odrzuca logikę polityków. Jest przekonana, że "społeczna sprawiedliwość nie jest czymś, co można negocjować". Pozostaje więc presja ulicy. Czy władze raz jeszcze jej ulegną? Daphni Leef głęboko w to wierzy. – Dziś – zauważa – istnieje ogromna przepaść między zwykłymi Izraelczykami a rządem. To przyczyna wielu buntów na całym świecie. Ludzie postanowili wreszcie przejrzeć na oczy, nie godzą się dłużej być oszukiwani, robieni w konia.
>>>>>
Widzimy ze Izrael zmienia sie szybko jak zreszta caly swiat !
Daphni Leef, fot. East News
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:06, 07 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Rozpoczął się strajk generalny w Izraelu
W Izraelu rozpoczął się strajk generalny, który - jak zapowiadali organizatorzy - miał objąć zwłaszcza służbę zdrowia oraz sparaliżować m.in. pracę banków, lotnisk i portów. Czas strajku skrócono jednak do czterech godzin.
Strajk rozpoczął się o godz. 6 rano czasu lokalnego (godz. 5 czasu polskiego), a zakończy się o godz. 10 - twierdzą izraelskie media. Jak zapowiadano, lotnisko Ben Guriona pod Tel Awiwem miało przestać działać od godziny ósmej. Decyzję o skróceniu strajku do czterech godzin podjął w nocy sąd pracy, gdy fiaskiem zakończyły się rozmowy przedstawicieli związków zawodowych i ministerstwa finansów na temat warunków zatrudnienia pracowników tymczasowych. Sąd oświadczył, że obie strony nie miały dość czasu na negocjacje i zalecił natychmiastowe wznowienie rozmów. W czwartek strony mają poinformować sąd o stanie rozmów.
Akcję zorganizowała potężna centrala związków zawodowych Histadrut. Skupia ona setki tysięcy pracowników sektora publicznego. Strajk odbywa się w obronie ok. 250 tys. pracowników tymczasowych, tzw. kontraktowych, którzy są angażowani przez agencje zatrudnienia i mają gorsze warunki pracy niż członkowie służby cywilnej będący bezpośrednio na rządowej liście płac. Związki żądają zatrudniania na tych samych warunkach także pracowników kontraktowych.
>>>>>
Zgodnie z tym co mowilem tam tez rezim pada - jest on demokratyczny ale jak widac tez maja dosc ! Bo nie liczy sie forma wladzy tylko ISTOTA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:24, 15 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Izrael: lekarze rezygnują z pracy. Nie chcą odbijać kart obecności
Stu izraelskich lekarzy specjalistów złożyło wypowiedzenia z pracy w akcie solidarności ze strajkującymi stażystami. Specjaliści protestują jednak też we własnej sprawie - nie godzą się na obowiązek odbijania kart rejestrujących godziny pracy.
Do protestu przyłączyły się też setki studentów ostatniego roku medycyny, dyżurujących w publicznych szpitalach. Strajk dotyka głównie najważniejsze szpitale w kraju, gdyż to ich pracownicy przystąpili do protestu.
Stażyści nie przyszli do pracy drugi dzień z rzędu. Nie chcą się pogodzić z porozumieniem zawartym jeszcze w sierpniu przez skupiające lekarzy Izraelskie Stowarzyszenie Medyczne oraz ministerstwo finansów. Twierdzą, że ugoda, która ma być wprowadzana w życie przez dziewięć lat, nie zmienia ich położenia i zmusza m.in. do 26-godzinnych, sprzecznych z prawem pracy dyżurów oraz do przyjmowania zbyt wielu chorych. Według stażystów, warunki ich pracy stanowią zagrożenie dla życia pacjentów.
Jak wynika z danych ministerstwa zdrowia, w Izraelu na wizytę u lekarza specjalisty w publicznych placówkach zdrowotnych trzeba czekać przeciętnie około trzech miesięcy, drugie tyle na możliwość wykonania badań zleconych podczas pierwszej wizyty. Jednocześnie specjaliści powszechnie prowadzą prywatne praktyki, co ułatwia im pozycja, jaką mają w publicznych klinikach.
Władze próbują kontrolować ich pracę - wprowadzając obowiązek odbijania kart obecności przez lekarzy publicznej służby zdrowia. Zmiana ta była częścią zawartego w sierpniu porozumienia, które zakładało między innymi stopniowe podwyżki płac dla lekarzy.
Protest rozpoczął się w chwili, gdy Sąd Najwyższy rozpatruje petycję sześciu lekarzy stażystów, którzy zaskarżyli werdykt Krajowego Sądu Pracy nakazujący stażystom wycofanie masowych rezygnacji, jakie złożyli wcześniej w proteście przeciw warunkom pracy.
W międzyczasie Sąd Najwyższy nakazał protestującym i przedstawicielom rządu kontynuowanie negocjacji, przy czym miały się one skupić wyłącznie na sprawach dotyczących stażystów. Sąd dał obu stronom 14 dni na intensywne rokowania. Termin ten upłynął w miniony weekend, rozmowy nie dały jednak rezultatu. Od poniedziałku stażyści rozpoczęli strajk absencyjny.
>>>>>
Protest rosnie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:30, 04 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Izrael: etiopscy rabini podejmują głodówkęEtiopscy rabini w Izraelu rozpoczęli strajk głodowy w proteście przeciwko rządowi, który nie chce ich uznać za oficjalnych kapłanów społeczności imigrantów żydowskich z Etiopii, czyli tzw. Falaszy.
Setki etiopskich rabinów zwanych kessimami przybyły pod siedzibę premiera Izraela w Jerozolimie, gdzie rozstawili namioty i ogłosili, że rozpoczynają głodówkę. Zapowiedzieli, że będą strajkować dopóty, dopóki władze nie zaakceptują ich jako oficjalnych duchowych przywódców społeczności Falaszy i nie przyznają im związanych z tym praw, w tym włączenia do gmin żydowskich.
Dotychczas izraelskie ministerstwo ds. religijnych - wbrew decyzji samego rządu z maja 2010 roku - nie uznaje kessimów za rabinów, choć w istocie ich rola w życiu wiernych jest taka sama jak innych rabinów. Kessimi udzielają Falaszom ślubów, są obecni podczas ceremonii obrzezania chłopców i jak argumentują, kessimi robili to od tysięcy lat.
Wiele tysięcy etiopskich wyznawców judaizmu - Falaszy, wyemigrowało do Izraela, przede wszystkim podczas dwóch wielkich akcji: "Mojżesz" z 1984 roku i "Salomon" z 1991 roku. Obecnie jest ich około 150 tysięcy w państwie liczącym prawie 8 mln mieszkańców.
Etiopscy imigranci skarżą się, że Izrael dokonał wielkiego wysiłku, żeby ściągnąć ich do biblijnej Ziemi Obiecanej, ale zrobił stanowczo za mało, by zostali tu przyjęci jako pełnoprawni obywatele. W społeczeństwie izraelskim Falasze odgrywają poślednie role i czują się dyskryminowani. Mężczyźni przybyli z Etiopii, o ile nie są bezrobotni, najczęściej pracują na budowach lub przy sprzątaniu ulic, a wiele Falaszek jest sprzedawczyniami w sklepach.
>>>>
I kolejny problem Izraela - żydzi-Murzyni sa od czarnej roboty glownie wojennej ... Zreszta to nie sa żydzi tylko Murzyni ktorzy przyjeli judaizm ... Zreszta formalnie wszystkich judaistow Izrael uznaje za żydów . Ci nie maja zadnego pokrewienstwa genealogicznego - to sa Etipczycy po prostu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:18, 09 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Izrael: protesty z okazji Dnia Praw Człowieka
Tysiące Izraelczyków uczestniczyły dzisiaj w Tel Awiwie w marszu z okazji obchodzonego w sobotę Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka, aby zaprotestować przeciwko najnowszym rządowym projektom ustaw ograniczających według nich swobody indywidualne.
Jak podały izraelskie media, w demonstracji zwołanej przez Stowarzyszenie Praw Obywatelskich Izraela (ACRI) brali udział członkowie ponad stu rozmaitych izraelskich organizacji społecznych i pozarządowych. Celem demonstracji, jak głoszą ulotki ACRI, była "obrona wolności wypowiedzi, sprawiedliwości społecznej, godności ludzkiej, żądanie zakończenia okupacji (terytoriów palestyńskich), dostępu do edukacji, zatrudnienia na godziwych warunkach oraz zapewnienie lepszych warunków mieszkaniowych i ochrony zdrowia dla wszystkich obywateli".
"Ustawa nie zamknie mi ust!", "Bibi - do dymisji!" (tak nazywają premiera Benjamina Netanjahu) i "Brońmy przestrzeni demokracji" - to hasła, które skandowali uczestnicy protestu.
Wśród najnowszych projektów przygotowanych przez rząd jest ustawa, która proponuje ograniczenie zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych działających w Izraelu oraz zarezerwowanie dla rządu prawa do akceptacji kandydatów przy wyborach przewodniczącego Sądu Najwyższego.
Kneset przygotowuje się także do głosowania nad projektem ustawy o "odszkodowaniach za pomówienie", którą opozycja uważa za próbę ograniczenia możliwości atakowania rządu w mediach.
W tym roku parlament izraelski uchwalił również tzw. ustawę o bojkocie. Na jej podstawie można wymierzać kary pieniężne za "zachęcanie do bojkotu ekonomicznego, kulturalnego bądź akademickiego" osiedli żydowskich na terytoriach palestyńskich oraz bojkotu ich mieszkańców i wytwarzanych przez nich produktów. ACRI uważa, że ta inicjatywa "dyskryminuje ludzi o określonych poglądach politycznych i bardzo poważnie ogranicza możliwość wyrażania legalnego, uzasadnionego i nienacechowanego przemocą protestu".
>>>>
A wiec protest trwa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:43, 16 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Izrael: bezterminowy strajk sektora publicznego
Zamknięte częściowo urzędy, przedszkola, gdzie opiekę nad dziećmi przejęli rodzice, niedziałające służby socjalne i weterynaryjne, niewywożone śmieci - to skutki rozpoczętego dzisiaj strajku części pracowników sektora publicznego w Izraelu.
Pracownicy zatrudnieni przez władze lokalne protestują, bowiem obawiają się, że w wyniku przepisów wprowadzanych przez izraelski rząd pod hasłem większej równości społecznej zabraknie pieniędzy na ich pensje. Samorządy szacują, że dostaną 2 mld szekli mniej (ok. 410 mln euro). - To nie jest sprawiedliwość społeczna. To jest krzywda społeczna - powiedział przewodniczący Unii Władz Lokalnych Szlomo Bohbot o proponowanych przez rząd reformach, i uznał je za "populizm".
Strajk potrwa aż do odwołania i według organizatorów obejmuje największe miasta - Tel Awiw, Hajfę i Jerozolimę oraz około 250 innych miejscowości. Nie pracują tam m.in. śmieciarze, szkolni ochroniarze (co według izraelskich mediów wymusiło zamknięcie niektórych szkół), pracownicy opieki społecznej i lokalnych domów kultury, niektórzy przedszkolni opiekunowie, oraz służby dające mandaty za złe parkowanie, dzięki czemu parkować na ulicach można za darmo.
Ostateczna decyzja o rozpoczęciu strajku zapadła wczoraj wieczorem, gdy negocjacje między reprezentantami lokalnych władz a premierem Izraela Benjaminem Netanjahu nie doprowadziły do porozumienia.
- To nie jest pora na rozstrajanie gospodarki strajkiem generalnym - mówił Netanjahu, apelując o przełożenie strajku. - Jedziemy na tym samym wózku, nie będziecie musieli płacić za populistyczne ustawy. Ja też jestem im przeciwny - zapewniał premier podczas niedzielnego spotkania.
Jedną z głównych reform wzbudzających sprzeciw władz lokalnych i obawy pracowników, że nie starczy pieniędzy na pensje, są zmiany dotyczące podatku od nieruchomości.
Z jednej strony, wbrew woli samorządów, podatek od nieruchomości dla większości obywateli został podniesiony. Z drugiej strony, minister spraw wewnętrznych ze skrajnie ortodoksyjnej partii Szas Eli Iszai wprowadził pod koniec grudnia ulgi, które miały wesprzeć najuboższe rodziny.
Krytycy uważają jednak, że ulgi są tak skonstruowane, by przede wszystkim wesprzeć haredim - ultraortodoksyjnych Żydów, którzy i tak cieszą się dużym wsparciem socjalnym rządu. Władze lokalne krytykują przepisy, jako próbę "wyjmowania pieniędzy z kieszeni jednych obywateli" i płacenia za innych.
Protesty wzbudził również proponowany przez ministerstwo sprawiedliwości przepis, ograniczający dotacje dużych przedsiębiorstw na rzecz lokalnych władz. Celem miało być zapobieżenie konfliktowi interesów. Choć przepis nie został jeszcze wprowadzony, niektóre biznesy zawiesiły już finansowe wsparcie.
- To oznacza, że 180 dzieci nie dostanie ciepłego posiłku w ramach dodatkowych zajęć po szkole - powiedział burmistrz miasteczka Dimona, przedstawiając skutki decyzji rządu w swojej gminie.
W wyniku strajku, zamknięte były dzisiaj szkoły specjalne dla dzieci niepełnosprawnych. W domu zostało około 146 tys. dzieci. Wywołało to ostrą krytykę ministra ds. socjalnych Mosze Kahalona. Jutro ośrodki te mają być na powrót otwarte, choć strajk będzie kontynuowany.
- Wspieram prawo pracowników do strajkowania, ale niepełnosprawne dzieci nie powinny być częścią tej gry. Ich rodzicom jest i tak już wystarczająco trudno - powiedział podczas konferencji prasowej Kahalon. - Decyzja o tym, kto będzie strajkował, wynika z praktycznych względów. Niezabrane śmieci na pewno będą się rzucać w oczy i przypominać o trwającym strajku. Z drugiej strony, kilka dni bez mandatów za parkowanie pomoże (lokalnym władzom) w zyskaniu społecznego poparcia - powiedział mieszkający w Jerozolimie Matan.
>>>>
Sytuacja zatem sie rozwija !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:43, 08 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Strajk generalny w Izraelu
W Izraelu rozpoczął się w środę rano strajk generalny w obronie pracowników tymczasowych zatrudnianych na kontraktach. Nie działają m.in. porty, banki, urzędy, giełda i transport kolejowy. Międzynarodowe lotnisko Ben Guriona ma być nieczynne do południa.
Akcja protestacyjna, zorganizowana na wezwanie największej centrali związków zawodowych Histadrut, trwa od godz. 6 rano (godz. 5 czasu polskiego). Szacuje się, że strajk oznacza stratę dla gospodarki w wysokości od 100 mln do 500 mln USD dziennie. Zgodnie z nakazem sądowym lotnisko Ben Guriona pod Tel Awiwem nie będzie pracować jedynie w godzinach 6-12, ale strajk pracowników innych usług ma być bezterminowy. Port lotniczy został w środę otwarty dwie godziny wcześniej, już o godz. 4, a flagowy przewoźnik El Al zapewnił, że przed godz. 6 udało się odprawić 15 samolotów do Europy.
- Strajk nie tylko nie jest konieczny, ale zagraża izraelskiemu rynkowi, gospodarce i obywatelom Izraela - oświadczył w radiu publicznym minister finansów Juwal Steinic.
Histadrut chce, aby rząd zatrudnił ok. 250 tys. pracowników kontraktowych, jak personel serwisów sprzątających czy ochrony, których warunki pracy są gorsze niż osób zatrudnionych w sektorze publicznym, będących bezpośrednio na rządowej liście płac.
Ministerstwo finansów odparło, że nie jest w stanie zatrudnić tylu nowych pracowników, ale zaoferowało poprawienie warunków ich pracy na drodze co najmniej 20-procentowych podwyżek i wydłużenia urlopów. W listopadzie 2011 roku centrala zorganizowała strajk z tego samego powodu, ale izraelski sąd pracy ograniczył czas akcji do czterech godzin i zobowiązał obie strony do wypracowania porozumienia.
>>>>>
A wiec fala narasta !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:41, 09 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Strajk generalny paraliżuje Izrael
Banki, porty i urzędy w dalszym ciągu są zamknięte w Izraelu, gdzie drugi dzień trwa strajk generalny w obronie pracowników kontraktowych. Na lotnisku Ben Guriona pod Tel Awiwem samoloty nie latały przez 1,5 godziny.
Strajk generalny w Izraelu, ludzie czekają na lotnisku, fot. Reuters Rzecznik międzynarodowego lotniska zapewnił, że wznowiło ono pracę, ale w dalszym ciągu ustalany jest nowy rozkład. Akcja protestacyjna, zorganizowana na wezwanie największej centrali związków zawodowych Histadrut, oznacza stratę dla gospodarki w wysokości - według różnych szacunków - od 100 do nawet 500 mln USD dziennie. Według centrali, do strajku przyłączyły się również koleje i bank centralny Izraela.
Histadrut chce, aby rząd zmienił warunki zatrudnienia ok. 250 tys. pracowników kontraktowych, jak personel serwisów sprzątających czy ochrony; w ocenie związku ich warunki pracy są gorsze niż osób zatrudnionych w sektorze publicznym, będących bezpośrednio na rządowej liście płac.
Ministerstwo finansów odpiera, że nie jest w stanie zatrudnić tylu nowych pracowników, ale zaoferowało poprawienie warunków ich pracy na drodze co najmniej 20-procentowych podwyżek i wydłużenia urlopów.
Sąd pracy dał obu stronom czas do czwartku rano na osiągnięcie porozumienie. Według izraelskich mediów całonocne rozmowy są bliskie pozytywnego zakończenia.
W listopadzie 2011 roku centrala zorganizowała strajk z tego samego powodu, ale izraelski sąd pracy ograniczył czas akcji do czterech godzin i zobowiązał obie strony do wypracowania porozumienia.
>>>>>>
A wiec fala narasta !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:13, 20 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Izrael: armia rekrutuje religijnych Żydów
Armia Izraela chce rekrutować ultraortodoksyjnych Żydów, którzy zwyczajowo są wyłączeni z obowiązkowej służby wojskowej. W ten sposób władze chcą przeciwdziałać drastycznemu spadkowi liczby poborowych. Według niektórych szacunków tylko 50 proc. Izraelczyków odbywa taką służbę.
Mniejszy napływ nowych imigrantów i rosnąca liczba ultraortodoksyjnej młodzieży to czynniki, które od 2005 roku powodują spadek liczby nowych rekrutów - twierdzą izraelscy wojskowi. W 2000 roku 19 proc. izraelskich pierwszoklasistów uczęszczało do ultraortodoksyjnych szkół; w 2014 ich wskaźnik ma wzrosnąć do 30 proc.
Od powstania Państwa Izrael haredim, czyli ultraortodoksyjni Żydzi, nie musieli służyć w wojsku. W reakcji na krytykowanie tej praktyki jako niedemokratycznej i niesprawiedliwej w 2002 roku Kneset przyjął tzw. prawo Tala.
Nowe przepisy stanowiły, że uczniowie religijnych szkół (jesziw) mogą zdecydować, czy w wieku 24 lat chcą kontynuować naukę, czy podjąć pracę. Ci, którzy zdecydowaliby się na pracę, musieliby spędzić cztery miesiące w wojsku albo rok jako wolontariusze w służbie cywilnej.
Jednak prawo Tala, które miało zwiększyć liczbę ultraortodoksyjnych rekrutów, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Według prawnika organizacji Forum na Rzecz Równości Służby Wojskowej liczba religijnych Żydów unikających armii zwiększyła się o 100 proc. między 2002 a 2011 rokiem.
Teraz wojsko chce skupić wysiłki na rekrutowaniu religijnych Żydów, którzy przerwali studia w jesziwie, i zaoferować im szkolenia zawodowe. Obecnie w wojsku służy 2500 haredim; urzędnicy liczą, że do 2015 roku ich liczba zwiększy się o 4500 rekrutów.
Z obowiązkowej służby w wojsku wyłączeni są też palestyńscy obywatele Izraela, stanowiący około 20 proc. ludności Izraela.
Do automatycznego zwolnienia ze służby prowadzą też różnego rodzaju problemy ze zdrowiem. Wojsko chce teraz przekonać Izraelczyków, którzy nie są w armii ze względu na te problemy, by zgłaszali się jako wolontariusze do służby na stanowiskach niebojowych.
Inne pomysły na zwiększenie liczby nowych rekrutów to poszerzenie programu szkoleń zawodowych dla zmarginalizowanej młodzieży i dopuszczenie kobiet do tych pozycji w siłach powietrznych, które wcześniej były zarezerwowanych tylko dla mężczyzn.
>>>>
Tak jest ! Dosc tego . Albo ida do wojska albo traca prawa wyborcze . Wybor nalezy DO NICH ! Nie doradzam narzucania ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:16, 26 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Etiopscy Żydzi od trzech miesięcy protestują przed rezydencją premiera.
Etiopscy Żydzi od blisko trzech miesięcy biwakują przed rezydencją premiera Izraela Benjamina Netanjahu, protestując przeciwko dyskryminacji i rasizmowi. Sprzeciwiają się brutalności policji oraz dyskryminacji w edukacji, na rynku pracy i przy wynajmowaniu mieszkań.
Teren przed położoną w eleganckiej dzielnicy Jerozolimy Zachodniej rezydencją jest tradycyjnym miejscem protestów. Namioty rozbijały tu samotne matki, studenci protestujący przeciw wysokiemu czesnemu, lekarze stażyści, a nawet rodzina Gilada Szalita - żołnierza, który po pięciu latach w niewoli Hamasu, został uwolniony w ramach wymiany więźniów w październiku 2011 roku.
Teraz w zielonym namiocie czuwają etiopscy Żydzi. Władze miasta próbowały ich usunąć, ale we wtorek Sąd Najwyższy nazwał sprzeciw ratusza "małostkowym" i pozwolił protestującym zostać do końca maja. W geście solidarności etiopski namiot odwiedził Gilad Szalit. - Skoro moi rodzice nie zostali eksmitowani, nie ma przyczyn, dla której wy mielibyście być stąd wyrzuceni - powiedział Szalit.
Gdy Izrael obchodził w środę Dzień Pamięci Poległych, przed namiotem pojawiła się tablica ze zdjęciami etiopskich Żydów, którzy zginęli podczas pełnienia służby wojskowej. - My wypełniamy wszystkie nasze obowiązki wobec państwa, ale państwo nie zapewnia nam równości praw - powiedział jeden z protestujących Jamluk Iczaszeman, wskazując na tablicę.
Namioty od lutego
Namiot rozbiła na początku lutego 30-letnia Alemitu Frede, urodzona w Etiopii samotna matka z Aszkelonu. W styczniu na pierwsze strony gazet trafiła historia z Kirjat Malaki, małego miasteczka położonego na południe od Tel Awiwu, gdzie właściciele lokali odmówili wynajmowania mieszkań etiopskim Żydom. To dało początek kilkutysięcznym protestom przeciwko rasizmowi wobec czarnoskórych Żydów.
Alemitu spotkała podobna sytuacja w Jerozolimie. - Zadzwoniłam do właściciela mieszkania, żeby umówić się na spotkanie. Gdy tylko mnie zobaczył, wykrzywił twarz, z niezadowoleniem powiedział "nie wiedziałem, że jesteś Etiopką" odwrócił się na pięcie i poszedł - powiedziała PAP Alemitu.
Nierówny dostęp do edukacji
Alemitu kończy właśnie studia prawnicze, przygotowuje się do egzaminów i szuka miejsca, gdzie może odbyć staż. I martwi się o przyszłość swojej 4-letniej córeczki. - W przedszkolu na szczęście udało nam się uniknąć problemu separacji etiopskich dzieci, ale wkrótce Daniel będzie szła do szkoły - a tam podziały są bardzo silne - mówi Alemitu.
- W Natanii jest na przykład 6 szkół, do których uczęszczają tylko uczniowie etiopskiego pochodzenia - powiedział Jamluk. Opublikowany w kwietniu raport ministerstwa edukacji wskazuje, iż wyniki szkolnych testów w odniesieniu do tych uczniów są w porównaniu z resztą Izraelczyków znacznie gorsze.
Jamluk przyjechał do Izraela, gdy miał 11 lat, w ramach operacji Salomon. W maju 1991 roku w ciągu 36 godzin drogą lotniczą ewakuowano ponad 14 tys. etiopskich Żydów. Brawurowa akcja miała na celu przewiezienie jak największej ich liczby przed grożącą destabilizacją sytuacji politycznej w Etiopii.
Zderzenie z rzeczywistością
Jamluk nie nazywa swojego przyjazdu do Izraela "imigracją"; podkreśla, że dla niego to powrót do ziemi przodków. Jego rodzice do dziś nie mówią płynnie po hebrajsku. - Dla nich Izrael był pięknym marzeniem. Gdy tu przyjechali, trafili na brutalną rzeczywistość. Na pewno są trochę rozczarowani. Ich pokolenie to sprzątacze, kucharze, pracownicy fabryk - mówi Jamluk, który sam skończył prawo, ale obecnie jest bezrobotny.
Gdy był nastolatkiem, na ulicy zatrzymała go policja. - Nie poinformowali moich rodziców, nie mieli nawet nakazu aresztowania ani żadnej przyczyny, ale tak jest prawie zawsze w przypadku etiopskich nastolatków. Nikt się o nas nie upomni, bo nasi rodzice ledwo mówią po hebrajsku - opowiadał Jamluk. Sprzeciw wobec brutalności policji, obok dyskryminacji w edukacji, na rynku pracy i przy wynajmowaniu mieszkań, to jeden z postulatów wysuwanych przez protestujących w namiocie.
Problem mieszkaniowy
Inna kwestia, którą poruszają etiopscy Żydzi, to spychanie ich do biedniejszych dzielnic. Państwo dofinansowuje mieszkania dla nowych żydowskich imigrantów. - Ale subsydiowane mieszkania są tylko przy określonych ulicach, w określonych miastach - najczęściej w już istniejących, biednych afrykańskich dzielnicach, gdzie jest wysoki poziom przestępczości. Nie mamy wyboru, nie stać nas na to, żeby odrzucić pomoc państwa i zamieszkać w lepszej dzielnicy - tłumaczy Jamluk.
W Izraelu zbliża się sezon protestów, aktywiści zapowiadają wznowienie wakacyjnych demonstracji, jakie odbywały się w ubiegłym roku. Ale etiopscy Żydzi nie zamierzają się do nich przyłączać. - Oni mogą dołączyć do nas. Ich żądania są na zupełnie innym poziomie niż nasze. My zaczynamy od podstawowych praw - mówi Alemitu, wyrażając tym samym rozgoryczenie różnych dyskryminowanych grup, że letnie protesty dotyczyły głównie problemów i tak już uprzywilejowanej klasy średniej.
>>>>
Tak jest ! Potepiamy Apartheid w tym kraju . Rasizm tamtejszy to wielki skandal !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:34, 24 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Izrael: nocne zamieszki w Tel Awiwie, 85 zatrzymanych
Kilka tysięcy osób protestowało w sobotę wieczorem w centrum Tel Awiwu przeciwko aresztowaniu działaczki społecznej. Doszło do starć z policją. W nocy demonstrujący wybijali szyby w bankach i blokowali drogi. Zatrzymano 85 osób - podała w niedzielę policja.
Policja szacuje, że w kilku częściach miasta demonstrowało od sobotniego wieczoru ponad 1,5 tys. osób, z których niektóre dopuściły się "aktów wandalizmu". Agencja AFP pisze o kilku tysiącach protestujących.
Według mediów zamieszki trwały do niedzieli rano.
Demonstranci zablokowali m.in. obwodnicę i wybili szyby w pięciu bankach - powiedział rzecznik policji Micky Rosenfeld.
Protest zorganizowano po piątkowym zatrzymaniu liderki izraelskich "oburzonych" Dafni Leef oraz jej kilkunastu towarzyszy, którzy próbowali ustawiać namioty na jednej z głównych ulic Tel Awiwu. Gniew uczestników sobotniego protestu wzbudziły m.in. informacje o tym, że inicjatorka zeszłorocznych demonstracji została ranna w drodze do aresztu.
Izraelskie media w niedzielę kwestionują surowe metody wykorzystywane przez policję oraz zastanawiają się, czy rząd próbuje zapobiec wznowieniu protestów społecznych, w których w zeszłym roku uczestniczyły setki tysięcy Izraelczyków.
Od połowy lipca 2011 r. najpierw w Tel Awiwie, a potem także w innych centrach miast Izraela pojawiły się namioty wystawiane przez ludzi, którzy twierdzili, że nie mogą już sobie pozwolić na wynajmowanie lub kupno mieszkań ze względu na ich ceny, wyższe niż w Europie czy USA.
Namiotowa akcja szybko przerodziła się w najbardziej masowe protesty społeczne w historii Izraela. Ich uczestnicy demonstrowali przeciwko rosnącym kosztom życia i domagali się większej sprawiedliwości społecznej od rządu kojarzonego z neoliberalną polityką gospodarczą.
Premier Benjamin Netanjahu, który początkowo ignorował protestujących, w końcu powołał specjalny zespół, którego celem miało być zaproponowanie rozwiązań będących odpowiedzią na protesty. "Okrągły stół", któremu przewodniczył ekspert od spraw społeczno-gospodarczych prof. Manuel Trajtenberg, zaproponował m.in. obcięcie budżetu dla wojska, budowę prawie dwustu tysięcy nowych mieszkań, podwyżkę podatków dla najbogatszych. Jednak według działaczy propozycje te nie poszły wystarczająco daleko.
>>>>
Caly czas pamietajmy ze Izrael jest w stanie wrzenia ktore to cichnie to wybuch na nowo ! Tam tez trwa wielka zmiana systemu tylko poniewaz nie jest to bestialski rezim a kraj demokratyczny to rzecz jasna formy sa zupelnie inne . Nie musze mowic ze wojny tam nie bedzie bo nie tak dziala tamten system . Co nie znaczy ze nie bedzie wielkich zmian ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:47, 27 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Była szefowa izraelskiej dyplomacji Cipi Liwni zakłada nowa partię
Była izraelska minister spraw zagranicznych Cipi Liwni ogłosiła, że powraca do polityki i stanie na czele nowej partii, by startować w styczniowych wyborach parlamentarnych.
Na konferencji prasowej w Tel Awiwie Liwni poinformowała, że jej nowa partia będzie się nazywać Hat'nua (Ruch) i że będzie energicznie dążyć do pokoju z Palestyńczykami. Ostro skrytykowała rząd premiera Benjamina Netanjahu za czteroletni impas wysiłków pokojowych.
Liwni była ministrem spraw zagranicznych w latach 2006-2009. W tamtym okresie była też główną izraelską negocjatorką z Palestyńczykami. W 2009 roku stanęła na czele partii Kadima - największej izraelskiej siły opozycyjnej, ale w tym roku utraciła to stanowisko i na pewien czas wycofała się z polityki.
Pod rządami Liwni Kadima stała się pierwszym ugrupowaniem w 120-osobowym parlamencie (Knesecie) w rezultacie wyborów z lutego 2009 r. Kadima uzyskała 28 miejsc i wyprzedziła Likud (27 miejsc). Jednak Liwni nie udało się zmobilizować większości i utworzyć rządu po odmowie poparcia ze strony skrajnie ortodoksyjnej partii Szas (Sefardyjska Partia Strażników Tory).
W rezultacie rząd utworzył wtedy Netanjahu i jego partia Likud w koalicji z partią Azmaut (Niepodległość) Ehuda Baraka i kilkoma mniejszymi skrajnymi ugrupowaniami.
Przedterminowe wybory parlamentarne w Izraelu są planowane na 22 stycznia 2013 roku. Z sondaży wynika, że partia Netanjahu jest faworytem.
....
Brawo popieramy . Rola kobiet w Izraelu byla olbrzymia jak ten region juz w czasach Starego Testamentu . Dzis jak widac jeszcze wieksza .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:52, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Zaginione plemię Izraela powróciło do domu
Dziesiątki indyjskich Żydów, którzy twierdzą, że są potomkami zaginionego biblijnego plemienia, przybyło do Izraela po 5-letniej walce z rządem.
Członkowie Bnei Menasze z północno-wschodniej części Indii twierdzą, że są potomkami Żydów wypędzonych ze starożytnego Izraela do Indii w VIII wieku p.n.e. W 2005 r. naczelny rabin rozpoznał w nich jedno z dziesięciu izraelskich "zaginionych plemion". W ciągu dwóch lat przybyło ich do Izraela ok. 1,7 tys., następnie rząd wstrzymał przyznawanie wiz. Zobacz następne zdjęcie i dowiedz się więcej.
....
Znowu jakie legendy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:55, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Izrael: Premier się nie zmieni, ale wyborcy głosowali za zmianami
Kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi w Izraelu była nudnawa, bo wszyscy spodziewali się, że Benjamin Netanjahu, choć słabszy, nadal będzie premierem. Jednak wyniki wyborów pokazują, że Izraelczycy chcą zmian - pisze w środę izraelska prasa.
Zmiany mają zajść przede wszystkim w polityce wewnętrznej, a polityka zagraniczna, w tym kwestia wznowienia procesu pokojowego z Palestyńczykami, zeszła po raz pierwszy w historii izraelskich kampanii wyborczych na dalszy plan - pisze dziennik "Jerusalem Post".
Według nieoficjalnych wyników wyborów, rządzący Likud, partia premiera, i startujący z nią ze wspólnej listy jej koalicyjny partner, nacjonalistyczna partia Nasz Dom Izrael, dostały razem 31 mandatów. W porównaniu z odchodzącym Knesetem, to o 11 miejsc mniej. Wyborcy za to poparli centrowe partie i nową twarz na scenie politycznej Naftaliego Benneta - szefa partii Żydowski Dom.
- Jair Lapid i Naftali Bennet, polityczni nowicjusze, stali się twarzą zmian - i poszło im zaskakująco dobrze. Stara gwardia - Benjamin Netanjahu, Cipi Liwni, Szaul Mofaz - oni wszyscy dostali po łapach - pisze dalej "Jerusalem Post".
Jesz Atid (Jest Przyszłość), partia Jaira Lapida, okazał się czarnym koniem tych wyborów, choć przedwyborcze sondaże dawały mu tylko około 10 miejsc w Knesecie, nieoficjalne wyniki wyborów stawiają go na drugim miejscu z 18-19 mandatami.
Prasa ostro krytykuje Netanjahu i słabą kampanię wyborczą Likudu. - Kampania wyborcza Benjamina Netanjahu zawiodła, bo nie miał nic do powiedzenia. Z łatwością pobił innych kandydatów, gdy przychodziło odpowiedzieć na pytanie "Kto najbardziej nadaje się na następnego premiera", ale nie udało mu się przyciągnąć ani jednego nowego zwolennika Likudu - pisze komentator dziennika "Haarec" Aluf Benn.
Benn dodaje, że Netnajahu świetnie zdawał sobie sprawę z tego, co jest ważne dla wyborców - gospodarka, ceny mieszkań, objęcie obowiązkową służbą wojskową ultraortodoskyjnych żydów, a mimo to zignorował te kwestie na rzecz "irańskiej groźby, niepodzielnej Jerozolimy i planów budowania tysiąca domów w osiedlach (na okupowanym Zachodnim Brzegu)".
Z tym, że wybory przegrał Netanjahu zgadza się prawicowy dziennik "Jedijot Achronot". - To protest wygrał. Szeroko rozumiana klasa średnia przemówiła. Nowi Izraelczycy powiedzieli: mamy dość reżimu Netanjahu. Chcemy nowych twarzy! - pisze dziennik w artykule reakcyjnym zatytułowanym "Wygrała klasa średnia".
Dodaje on, że pierwszym i najważniejszym zadaniem nowej koalicji będzie uchwalenie budżetu na 2013 rok. To właśnie jego brak doprowadził do przyspieszenia wyborów.
Według "Jerusalem Post" wyborcy nagrodzili Benneta, Lapida i szefową Partii Pracy Szelly Jachimowicz za skupienie się na kwestiach wewnętrznych i gospodarczych. Lapid mówił o równym rozłożeniu ciężaru służby wojskowej i ciężaru podatków, Partia Pracy o obniżeniu kosztów utrzymania. - Nawet Bennet nie stawiał na pierwszym miejscu w swojej kampanii wyborczej rozbudowy osiedli (nie, żeby tego nie chciał), zamiast tego wołał o tańsze mieszkania - pisze "Jerusalem Post".
...
Czyli nowe pokolenie Jaira i Naftalego doszlo do glosu jako skutek protestow . Niestety Livni zostala zaliczona do starej gwardii mimo ze miala bardzo przyszlosciowy program . Zbyt przyszlosciowy . Lud nie zrozumial . Na szczescie Netanjahu i spolka poniesli porazke . Niestety zbyt mala ... Stad nastapil pat impas i klincz . Ani w lewo ani w prawo . Nie ma ruchu . Przypuszczam ze nastapi chaos po czym nowe wybory ktore tym razem juz zdecydowanie wygraja nowi ... Szkoda zeby Livni zniknela z polityki . Nie jestem za tym aby na sile usuwac doswiadczonych i wcidkac mlidych skoro ci dawni maja rozsadne programy i na pewno przyszlosc nalezy do programu Livni ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:13, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Izrael: prawica i lewica zdobyły tyle samo mandatów w Knesecie
Bloki grupujące partie prawicowo-religijne oraz centrolewicowe zdobyły po 60 miejsc w 120-osobowym Knesecie - podała izraelska Centralna Komisja Wyborcza po przeliczeniu 99,5 proc. głosów oddanych dzień wcześniej w wyborach parlamentarnych.
- Zaskakujący impas między prawicowym blokiem premiera Benjamina Netanjahu oraz jego rywalami z partii lewicowych i centrowych zmusi mocno osłabionego polityka do utworzenia koalicji partii z obu obozów - choć - reprezentują one dramatycznie różne stanowiska w sprawie negocjacji pokojowych z Palestyńczykami i innych spornych kwestii - podkreśla agencja AP.
Netanjahu, który najpewniej otrzyma od prezydenta Szimona Peresa misję stworzenia nowego rządu, będzie zmuszony do negocjacji, ponieważ przeciwny obóz polityczny zabrał aż 12 mandatów partiom arabskim, które zazwyczaj nie są zapraszane do rozmów koalicyjnych, ani też nie są nimi zainteresowane - zauważa Associated Press.
Prawicowy blok osłabiła m.in. centrowa partia świecka Jesz Atid (Jest Przyszłość), której nadspodziewanie dobry wynik okazał się największym zaskoczeniem tych wyborów. Lider tego ugrupowania, Jair Lapid, zapowiedział, że zgodzi się wejść do rządu tylko pod warunkiem, że podejmie on głębokie reformy gospodarcze, poważnie podejdzie do wznowienia rozmów pokojowych z Palestyńczykami i obejmie ultraortodoksyjnych żydów powszechną służbą wojskową.
- Wyznaczyliśmy czerwone linie. Nie przekroczymy ich, nawet jeśli będziemy musieli przez to zasiadać w ławach opozycji - mówił wpływowy członek Jesz Atid, Jaakow Peri, w wywiadzie telewizyjnym przed tygodniem.
W nocy Netanjahu ogłosił zwycięstwo swego ugrupowania Likud w wyborach i zapewnił, że chce utworzenia jak najszerszej koalicji rządowej. Dodał, że wśród głównych celów nowej koalicji będą: przeciwdziałanie irańskiemu programowi atomowemu, ustabilizowanie gospodarki Izraela, obniżenie kosztów utrzymania oraz pokojowe rozwiązanie konfliktu bliskowschodniego.
Rano Netanjahu zadzwonił do Lapida i zaproponował mu współpracę - poinformował Likud.
Z drugiej strony, koalicja złożona z partii o bardzo rozbieżnych poglądach może nie być zdolna przezwyciężyć wewnętrznych podziałów i dość szybko się rozpaść, w czasie gdy Izraelowi grozi pogłębiająca się izolacja na arenie międzynarodowej, a także rosnące problemy gospodarcze oraz niepokoje w regionie.
Według dotychczasowych wyników, sojusz wyborczy Likudu oraz skrajnie prawicowej partii Nasz Dom Izraela zdobył 31 mandatów, a więc o 11 miejsc mniej niż w ustępującym parlamencie. Jesz Atid zdobył aż 19 mandatów wobec prognozowanych dwunastu. Izraelska Partia Pracy (Awoda) zdobyła 15 miejsc w Knesecie.
Netanjahu, jako lider partii, która zdobyła najwięcej głosów, ma sześć tygodni na utworzenie koalicji rządzącej.
Frekwencja wyborcza była wysoka i według wstępnych szacunków wyniosła około 70 procent. Centralna Komisja Wyborcza powinna podać oficjalne wyniki wyborów do 30 stycznia.
....
Jair nie ma co na sile wchodzic w koalicje z Netanjahu i kompromitowac sie nieskutecznymi rzadami . Szkoda potencjalu nowosci jaka niesie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:35, 06 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Powtórka z 10 biblijnych plag? Izrael zaczął walkę
Na południu Izraela rozpoczęto w środę walkę z szarańczą, która nadciągnęła od strony Egiptu. Podjęto działania mające ochronić przed zniszczeniem uprawy zbóż i ziemniaków.
Szarańcza pojawiła się na trzy tygodni przed Paschą (Pesach) - świętem obchodzonym na pamiątkę wyjścia Izraelitów z Egiptu, kiedy wspomina się m.in. 10 biblijnych plag, które nawiedziły Egipt przed opuszczeniem go przez Żydów.
Jak poinformowały izraelskie władze, insekty przez noc przykryły niemal 800 hektarów pustyni. Izrael zdecydował się opryskać tereny środkami owadobójczymi z powietrza i ziemi.
Operację przeprowadzono nad ranem, kiedy skrzydła szarańczy nie obeschły jeszcze z porannej rosy i owady nie mogły odlecieć.
Zdaniem Miriam Freund, która kieruje wydziałem ochrony roślin w ministerstwie rolnictwa Izraela, rój szarańczy jest średniej wielkości. Ministerstwo podało numer telefonu, pod który mogą dzwonić rolnicy, jeśli zauważą, że szarańcza się przemieszcza.
- Mamy nadzieję, że nasze działania będą skuteczne - powiedział w rozmowie z miejscowym radiem jeden z pilotów, którzy dokonali oprysków. - Miejmy nadzieję, że szkody będą minimalne. (...) Wszystko zależy od wiatru, miejmy nadzieję, że nie przyniesie więcej owadów.
Paweł Rosenfeld, który mieszka około 3 km od granicy z Egiptem poinformował, że około 30-40 proc. jego upraw ziemniaków już zostało zniszczonych.
Szarańcza po raz ostatni nawiedziła południe Izraela w 2004 roku.
>>>>
Czasy ostateczne jak widac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:41, 13 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Netanjahu krytykowany za luksusy, gdy kraj zaciska pasa
Premier Izraela Benjamin Netanjahu naraził się na krytykę za wydawanie pieniędzy na luksusowe łóżko w samolocie, o czym doniosła prasa, gdy tysiące osób protestowały przeciwko planowanym cięciom budżetowym. "Gdzie jest wstyd?" - napisał o sprawie dziennik "Jedijot Achronot" w artykule redakcyjnym.
Izraelczyków oburzyła informacja, że Netanjahu, podróżując z żoną Sarą na pogrzeb Margaret Thatcher, wydał dodatkowo 127 tys. dolarów na obudowane czterema ścianami podwójne łoże w samolocie, zapewniające parze prywatność podczas trwającego pięć i pół godziny lotu.
Informację podał izraelski kanał telewizyjny 10, gdy Izraelczycy szykowali się na protesty przeciwko dotkliwym cięciom budżetowym spowodowanym deficytem w wysokości 11 mln szekli (blisko 10 mln złotych). Cięcia nie ominą klasy średniej, której interesów przyrzekał bronić podczas swojej kampanii wyborczej nowy minister finansów Jair Lapid.
W sobotę wieczorem na ulice Tel Awiwu wyszły tysiące ludzi, a w pozostałych większych miastach protestowały setki. W Jerozolimie na proteście przemawiali m.in. działacze ruchu przeciwko eksmisjom i członkowie lewicowych ugrupowań - Merec i Izraelskiej Partii Pracy.
Gniew skupił się na ministrze Lapidzie, którego nowy budżet na 2013 i 2014 rok obejmuje poważne cięcia w funduszach na edukację, rodziny wielodzietne, opiekę zdrowotną, emerytury. Dodatkowo podniesione mają być podatek VAT oraz dochodowy. Opodatkowane mają zostać nawet działki cmentarne; według "The Times of Israel" rodzinom zmarłych przyjdzie płacić 300-400 szekli rocznie (ok. 260-350 zł).
Zgodnie z planowanym budżetem zniesione zostaną niektóre ulgi podatkowe dla emerytów. "Być może możemy mieć nadzieję, że ten, dla którego jego własny sen jest tak ważny, znajdzie rozwiązanie, które pozwoli starszym Izraelczykom spać spokojnie" - pisze o premierze Netanjahu "Jedijot Achronot".
Minister finansów podjął też negocjacje z korporacjami, które płacą bardzo niskie podatki. W 2011 r., gdy miliony Izraelczyków protestowały przeciwko wysokim kosztom życia, skandal wywołała informacja, że największa na świecie firma produkująca leki generyczne Teva, z siedzibą w Izraelu, płaci zaledwie 0,3 proc. podatków od zysków.
Jednak w przypadku Tevy czy innych dużych korporacji Lapid zapowiedział, że nie będzie podejmował żadnych jednostronnych kroków, bo może to spowodować odejście tych firm z Izraela - pisze dziennik "Haarec".
Dziś trwały też rozmowy w sprawie cięć w budżecie ministerstwa obrony. Proponowane oszczędności wynoszą 4 mld szekli (3,5 mld złotych). Według "Haareca" premier Netanjahu, który ma mediować między resortem finansów i obrony, zazwyczaj w takich sporach bierze stronę wojskowych, co może oznaczać "jeszcze więcej cięć w wydatkach na edukację, zdrowie, opiekę społeczną i infrastrukturę".
...
Zawsze zaciskaja pasa na szyi ludu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:11, 12 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Izrael: strajk w MSZ komplikuje podróże zagraniczne polityków
Wizyta premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Polsce dzisiaj zbiega się z trwającym od kilku miesięcy strajkiem pracowników izraelskiego MSZ. Z powodu konfliktu premiera z MSZ wyjazd przygotowuje nie ambasada Izraela w Warszawie, ale wojsko.
Pracownicy MSZ domagają się lepszych warunków pracy i wyższych pensji. - Ten strajk dotyczy przede wszystkim warunków pracy dyplomatów na placówkach zagranicznych. Ich sytuacja pogarsza się od lat, a ostatnio coraz mocniej. Strajk dotyczy też sytuacji w samym ministerstwie, gdzie ludzie latami czekają na awans - powiedział przewodniczący związku zawodowego pracowników MSZ Jair Frommer.
Według niego dyplomatów nie stać na życie i utrzymywanie rodzin za granicą, muszą na to dokładać z własnej kieszeni, a co trzeci rezygnuje z pracy w MSZ po 10 latach.
W ramach protestu MSZ nie obsługuje korespondencji między placówkami za granicą i nie przygotowuje zagranicznych wizyt izraelskich polityków. Dlatego Netanjahu zwrócił się do wojska i wywiadu, by przygotowały jego wizytę w Polsce. W związku z tym pracownicy MSZ, którzy uznali, że wojskowi pomogli Netanjahu złamać ich strajk zerwali tymczasowo współpracę z armią.
W zeszłym tygodniu szefowie Mosadu, Szin Betu i Ministerstwa Obrony ostrzegli Netanjahu, że strajk MSZ zaczyna stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela. W ponad dziesięciu krajach zawieszony jest proces wymiany attache wojskowych.
To jednak tylko część problemów izraelskiego MSZ. Netanjahu, po wygranych w lutym wyborach, nie mianował nikogo na stanowisko ministra spraw zagranicznych. Czeka, aż zakończy się proces jego koalicyjnego partnera i poprzedniego szefa MSZ Awigdora Liebermana, oskarżonego o oszustwo i nadużycie zaufania rządu. Do tego czasu premier sam keruje ministerstwem, jednak przez ostatnie trzy miesiące w budynku MSZ pojawił się podobno tylko jeden raz.
Poza tym za kadencji Netanjahu MSZ straciło wiele swych tradycyjnych uprawnień i funkcji. - Od lat uprawnienia Ministerstwa Spraw Zagranicznych są uszczuplane; faktycznie MSZ zostało rozebrane na części, zdemontowane i nie może sprawnie działać - powiedział wczoraj w czasie sesji parlamentarnej komisji spraw zagranicznych i obrony jej przedstawiciel, deputowany Ronen Hoffman.
- To pokazuje, jak obecnie rząd widzi służby zagraniczne. Dziś w Knesecie odbyły się dwie debaty w tej sprawie. Wydaje mi się, że wszyscy parlamentarzyści biorący w nich udział zgodzili się, że rozwiązania trzeba szukać w negocjacjach z pracownikami i w przywróceniu ministerstwu jego uprawnień - powiedział Frommer.
Izraelski analityk Barak Rawid z dziennika "Haarec" określił stosunek Netanjahu do MSZ jako "mieszankę wstrętu, pogardy i podejrzeń".
Za rządów premiera Netanjahu tradycyjnie podlegające MSZ kontakty z diasporą przejęło Ministerstwo ds. Diaspory. Za negocjacje z Palestyńczykami odpowiada specjalny wysłannik Netanjahu Izaak Molho i minister sprawiedliwości Cipi Liwni. Do naprawy relacji z Turcją, negocjacji w sprawie przejęcia uchodźców erytrejskich, czy koordynacji spotkania z królem Jordanii premier wyznaczał ludzi spoza ministerstwa - wylicza Rawid niektóre przykłady pomijania MSZ w kształtowaniu polityki zagranicznej.
Netanjahu stworzył też nowy resort - Ministerstwo ds. Strategicznych i Rozwoju. - Nie ma żadnego powodu jego istnienia - uważa Frommer, dodając, że "właściwie nie jest to ministerstwo, tylko minister i sześciu asystentów".
- To ministerstwo organizuje wydarzenia międzynarodowe bez konsultowania się z MSZ. Nie tak się powinno prowadzić relacje międzynarodowe - tłumaczy Frommer. Natomiast Rawid ocenił, że nowa instytucja ma stanowić "zastępstwo dla MSZ" i "polityczną nagrodę dla kolegi [Netanjahu] Juwala Szteinica".
- To, co się dzieje (z MSZ), to wynik błędnych ocen różnych decydentów (...); ale odpowiedzialność za rozwiązanie tej sytuacji spoczywa na premierze - powiedział Frommer.
>>>>
Tez niezly odlot .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:13, 29 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Rosjanie zmienili Izrael: świeckie choinki i świecki nacjonalizm
W mieszkaniu Diny Margolin na przedmieściach Tel Awiwu i w setkach tysięcy domów innych rosyjskojęzycznych Żydów w Izraelu jak zawsze w grudniu stanęły choinki.
Gdy przed laty do nastoletniej Diny przychodziły zimą koleżanki ze szkoły i widziały przystrojone świątecznie drzewko w salonie, dziewczyna tłumaczyła im, że to wcale nie jest choinka bożonarodzeniowa.
Izraelczycy przez lata podejrzliwie patrzyli na te choinki, tak samo jak na masową imigrację Żydów z krajów byłego ZSRR, która zaczęła się pod koniec lat 80. Na milion nowych rosyjskojęzycznych imigrantów padały ciągłe podejrzenia, że nie są prawdziwymi Żydami. Państwowa definicja Żyda jest szersza od tej stosowanej przez ultraortodoksyjny rabinat, i wielu imigrantów, choć przyjechali do Izraela jako Żydzi, na miejscu spotkało się z powątpiewaniem.
Te grudniowe choinki z okazji nowego roku to sowiecka tradycja, zupełnie świecka. - Dla wielu w ZSRR Nowy Rok to było jedyne rodzinne, kolorowe święto; nie takie jak przymusowe obchody 1. maja. Nawet nie zdawali sobie sprawy, że to się tak kojarzy z chrześcijańskimi świętami - mówi izraelska dziennikarka polskiego pochodzenia, autorka książki o rosyjskojęzycznej społeczności w Izraelu Lily Galili.
- Izraelczycy przerazili się tymi - w ich oczach chrześcijańskimi - choinkami. Zawstydzeni Rosjanie, nie do końca rozumiejąc, o co ta cała afera, pochowali na kilka lat drzewka. A potem zdali sobie sprawę, że jest ich wielu, setki tysięcy, i nie muszą się przejmować resztą Izraela. I drzewka wróciły - dodaje Galili.
Dziś, dwadzieścia lat później, dzieci Diny nie wstydzą się choinki przed kolegami ze szkoły. I w tym roku Dina pomogła im przystroić drzewko świecidełkami i kolorowymi łańcuchami. Rosyjska choinka stała się częścią izraelskiego grudniowego krajobrazu.
Dina Margolin przyjechała do Izraela wraz z rodzicami na samym początku masowej fali rosyjskiej imigracji; dokładnie pamięta datę - 1 maja 1990 roku. Miała wtedy 11 lat. - Moi rodzice nie byli syjonistami. Ale moja matka całe życie marzyła o tym, żeby tu kiedyś zamieszkać - mówi Dina.
- Większość Rosjan nie przyjechała tu z pobudek syjonistycznych. Dlatego ci starsi, ideologiczni imigranci mówili o nich "imigracja kiełbasy", bo mieli tu przyjechać za przysłowiową kiełbasą, za lepszym życiem i pracą - tłumaczy Galili.
Rosjanie często czują się obco w "telawiwskim słońcu", stąd choinki i nawet sztuczny śnieg w restauracjach, do których zaglądają rosyjscy oligarchowie - kontynuuje Galili. Ale to właśnie o życiu w ciepłym, słonecznym Izraelu marzyła matka Diny, wyjeżdżając z Jekaterynburga.
Rodzice Diny to przykład odniesionego sukcesu. Im się powiodło, nie zostali zepchnięci na niższy szczebel drabiny społecznej. Jej ojciec jest lekarzem, matka prowadzi własny biznes. Ale wielu Rosjan czuje, że nie są tu doceniani; uważają, że ich wykształcenie, uniwersyteckie dyplomy nie spotkały się w Izraelu z dostatecznym uznaniem.
Stąd duża część rosyjskich imigrantów, jak zbiorowo mówi się w Izraelu na Żydów ze wszystkich krajów byłego ZSRR, wybrało życie w kulturowo odseparowanych społecznościach. Mają swoje sklepy, z rosyjskim śledzikiem, grzybami marynowanymi i kiszoną kapustą. I mają też swoje rosyjskojęzyczne media, których wg Galili w szczytowym momencie było około stu oraz partie polityczną - ultraprawicowy Nasz Dom Izrael.
Na jej czele stoi urodzony w Kiszniowie Awigdor Lieberman, obecnie minister spraw zagranicznych Izraela, kontrowersyjny polityk, który zasłynął m.in. pomysłem wysiedlania z Izraela arabskiej mniejszości.
Lieberman, podobnie jak wielu Rosjan skuszonych niskimi cenami mieszkań dofinansowywanych przez rząd albo powodowanych nacjonalistyczną ideologią, mieszka w izraelskim osiedlu na palestyńskich terytoriach okupowanych.
- Rosjanie zmienili Izrael na zawsze - przywieźli tu świecki nacjonalizm. Lieberman zabiera Rosjan w bardzo niebezpiecznym kierunku; gra na ich uprzedzeniach do Arabów, które przywieźli z ZSRR, i na ich lękach - mówi Galili.
Tę izolację - językową, kulturową, jak i polityczną - ma przełamać - według Galili - pokolenie dwudziesto-, trzydziestolatków, którzy przyjechali tu jako dzieci.
- Bardzo różnią się od pokolenia swoich rodziców. Mają za sobą izraelską edukację. Często głosują na centrowe i lewicowe partie. Ale różnią się też od Izraelczyków. Są pomiędzy kulturami - trochę sowieccy po rodzicach i trochę izraelscy - mówi 34-letnia Dina, która sama uważa się za przedstawicielkę tego pokolenia.
- Zachowałam pamięć o moich korzeniach. Wiem dużo o sowieckiej historii i kulturze, o współczesnej Rosji. Ale pod względem poglądów i poczucia przynależności - jestem Izraelką - dodaje.
W domu Dina rozmawia z dziećmi po rosyjsku. Na noworoczny obiad przygotuje barszcz, pierogi i sałatkę warzywną z majonezem. Od lat pracuje w rosyjskich mediach - wcześniej w dwóch rosyjskojęzycznych radiach, teraz w Kanale 9 - jednej z dwóch izraelskich rosyjskojęzycznych telewizji.
- Kanał 9 powstał w odpowiedzi na potrzeby ludzi pokolenia moich rodziców, którzy nie znali hebrajskiego, a chcieli wiedzieć, co się dzieje w kraju. Teraz próbujemy zdobyć młodszą publiczność, ludzi, którzy mówią po hebrajsku lepiej niż po rosyjsku - mówi Dina.
- Myślę, że któregoś dnia cały ten rynek rosyjskojęzycznych mediów zniknie. Tylko nie mów tego moim szefom - śmieje się Dina, wskazując, że wraz z integracją młodszego pokolenia Rosjan w głównym nurcie izraelskiego społeczeństwa nie będzie zapotrzebowania na rosyjską telewizję w Izraelu.
Z Tel Awiwu Ala Qandil, PAP
.....
Rosjanie jak widzicie sa fajni jako ludzie nie jako panstwo . Jako ideologie panstwowa poropaguja nazizm . Typowo moskiewski ekstremizm .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:24, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Aresztowania pod zarzutem korupcji wstrząsnęły partią szefa MSZ
Izraelska policja zatrzymała pod zarzutem udziału w aferach korupcyjnych 24 osoby, w tym polityków, m.in. byłego ministra nacjonalistycznej partii Nasz Dom Izrael, kierowanej przez szefa dyplomacji Awigdora Liebermana.
Według policji "miliony szekli" z publicznych pieniędzy zostały nielegalnie przetransferowane do stowarzyszeń bliskich partii Nasz Dom Izrael (Israel Beiteinu) w zamian za zapewnienie osobom z otoczenia podejrzanych lukratywnych stanowisk w sektorze publicznym.
Wśród zatrzymanych jest reprezentująca partię Liebermana wiceminister spraw wewnętrznych Faina Kirszenbaum, która została poddana siedmiogodzinnemu przesłuchaniu. Areszt dla jej córki, Ronit, przedłużono do niedzieli. O tydzień przedłużono areszt dla byłego ministra turystyki Stasa Meseżnikowa - również z ugrupowania Nasz Dom Izrael.
Wśród zatrzymanych znaleźli się szef kampanii wyborczej IB, byli prezesi federacji koszykarskiej i piłki ręcznej oraz urzędnicy odpowiedzialni za osadnictwo na Zachodnim Brzegu i Wzgórzach Golan.
Aresztowań dokonano na mniej niż trzy miesiące przed wyborami parlamentarnymi. Na początku grudnia doszło do samorozwiązania Knesetu; datę przedterminowych wyborów ustalono na 17 marca 2015 roku. Obecny rząd koalicyjny rozpoczął kadencję na początku 2013 roku i od początku widoczne były wewnętrzne podziały. W skład koalicji wchodzą cztery ugrupowania: blok wyborczy premiera Benjamina Netanjahu Likud-Nasz Dom Izrael, Jesz Atid, Hatnuah i Żydowski Dom.
Ugrupowanie Liebermana, Nasz Dom Izrael, reprezentujące interesy imigrantów z dawnego ZSRR, liczy w obecnym parlamencie 13 deputowanych (na 120). Według sondażu opublikowanego przez izraelskie radio wojskowe 40 proc. wyborców partii Nasz Dom Izrael twierdzi, że w obliczu skandalu nie są przekonani, czy w najbliższych wyborach oddadzą głos na tę formację.
Na Liebermanie ciążyły w przeszłości zarzuty korupcyjne. W grudniu 2012 roku podał się do dymisji w następstwie oskarżenia o oszustwo i nadużycie zaufania rządu; sprawa dotyczyła m.in. awansowania ambasadora Izraela w Mińsku w zamian za nielegalną przysługę osobistą. W listopadzie 2013 roku Lieberman wrócił na stanowisko szefa MSZ. Sąd uznał, że postępowanie polityka było "niestosowne", ale nie zdecydował się na wyrok skazujący.
...
Korupcja tam spora .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:10, 23 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Trudna sytuacja ocalonych z Holokaustu w Izraelu
50 tysięcy ocalonych z Holokaustu żyje w Izraelu na progu ubóstwa - wynika z danych izraelskiego Funduszu Pomocy Ofiarom Holokaustu. Władze próbują temu zaradzić zwiększając budżet programu pomocy ocalonym z Zagłady, jednak do wielu pomoc może nie dotrzeć.
Zgodnie z ustawą rządu Ben Guriona o świadczeniach na rzecz ofiar nazizmu z 1957 roku do 10 czerwca 2014 roku prawo do świadczeń ograniczone było do tych ocalonych, którzy spełniali trzy warunki: wyemigrowali do Izraela przed październikiem 1953 r. i pozostają obywatelami oraz mieszkańcami Izraela; stopień ich niepełnosprawności nie był mniejszy niż 25 proc.; nie byli uprawnieni do renty z powodu niepełnosprawności lub z jakiegokolwiek innego źródła (np. rent otrzymywanych bezpośrednio z Niemiec).
Izrael do 2014 roku nie przyznawał prawa do świadczeń finansowych ofiarom nazizmu z Rumunii, Bułgarii, Tunezji i Libii. Wiele ofiar nazizmu w Izraelu miało i nadal ma poważne problemy finansowe. Według raportu Funduszu Pomocy Ofiarom Holokaustu jeden na czterech ocalonych z Holokaustu - ok. 50 tys. osób - żyje w Izraelu poniżej progu ubóstwa (wynoszącego 2392 szekli; 100 zł = ok. 105 szekli). 87 proc. z tych, którzy przeżyli, ma miesięczny dochód poniżej 5 tys. szekli, przy średniej krajowej ponad 9 tys. szekli, a dochody 58 proc. nie przekraczają 3 tys. szekli miesięcznie. 70 proc. stwierdziło, że nie może pozwolić sobie na opiekę stomatologiczną, 18 proc. - na potrzebne okulary. Niektórzy z ocalonych nie mają funduszy nawet na żywność i leki.
Z raportu z 2014 roku wynika, że w Izraelu mieszka około 200 tysięcy ocalonych. Średnia ich wieku wynosi 84 lata. 40 proc. jest w wieku ponad 86 lat.
W związku z istniejącą od lat ciężką sytuacją wielu ocalonych, minister finansów Jair Lapid i minister spraw społecznych Meir Cohen doprowadzili w ostatnim roku do zwiększenia budżetu o miliard dolarów rocznie na rzecz Krajowego Programu Pomocy Ocalonym z Zagłady. Motywując swoją decyzję, minister Lapid powiedział: "Izrael ma historyczny dług wobec ocalonych z Holokaustu i naszą powinnością jest ułatwić im ostatnie lata życia".
"Dzięki naszej walce o interesy ocalonych - powiedziała PAP przewodnicząca Centrum Organizacji Ocalonych z Holokaustu Colette Awital - rząd Izraela zwiększył o miliard szekli budżet przeznaczony na pomoc ofiarom nazizmu w Izraelu i zrównał w prawach więźniów obozów i gett niezależnie od czasu emigracji do Izraela. Zmienił też kryteria kwalifikujące +ofiary nazizmu+. Podniesiono również minimalne odszkodowanie przewidziane dla ofiar prześladowań nazistowskich do 2,2 tys. szekli miesięcznie. Ponadto ocaleni zaczęli otrzymywać nowy, roczny zasiłek w wysokości 3,6 tys. i 3 tys. szekli. Nadal jednak są tacy, którzy nie otrzymują należnych im świadczeń i nawet nie wiedzą, że one im przysługują. Do tych ludzi staramy się dotrzeć i ich reprezentować" - dodała Awital
Ocaleni z Zagłady - mówi Awital - są często chorzy i samotni, często nie posiadają rodziny. Potrzebują nie tylko kogoś, kto zaopiekowałby się nimi, posprzątał, zrobił zakupy, ale i porozmawiał, ponieważ poważnym problemem w tym wieku są powracające koszmary i traumy z Holokaustu. "Staramy się im pomóc profesjonalnie, poprzez rozbudowaną sieć naszych poradni psychologicznych oraz poprzez osobiste kontakty" - dodała.
Według niej do niedawna tylko 39 proc. z tych, którzy przeżyli Holokaust i przyjechali do Izraela do października 1953 r. otrzymało odszkodowania z tego tytułu i świadczenia socjalne od państwa. Ci, którzy otrzymali pomoc, często zostali pominięci w niektórych innych świadczeniach takich jak: dopłaty do lekarstw, do rachunków za prąd, czy w zniżkach związanych z kosztami za mieszkanie. Często pomoc okazywała się niewystarczająca do potrzeb.
Krytycy programu pomocy rządu dla ocalonych podkreślają, że wiele osób, które są uprawnione do otrzymania świadczenia, nie są świadome swoich praw. Tysiące, a może dziesiątki tysięcy ludzi, nie zostały poinformowane o tym, co należy im się od państwa. Wiele osób najprawdopodobniej nie doczeka się pomocy finansowej od państwa. Z danych Funduszu Pomocy Ofiarom Holokaustu wynika, że co miesiąc umiera ok. 1000 ocalonych z Zagłady.
...
Ano wlasnie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:53, 08 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
W Tel Awiwie wielka demonstracja przeciwko premierowi Netanjahu - PAP
Dziesiątki tysięcy Izraelczyków zebrały się wieczorem w Tel Awiwie na wielkiej demonstracji przeciwko premierowi Benjaminowi Netanjahu, pod hasłem zmiany przed wyborami parlamentarnym zaplanowanymi na 17 marca.
Demonstrację na placu Icchaka Rabina, najliczniejszą dotychczas w tej kampanii wyborczej, zwołała organizacja pozarządowa "Milion rąk", która walczy o zawarcie pokoju z Palestyńczykami i opowiada się za rozwiązaniem przewidującym istnienie obok siebie dwóch państw.
Działacze tej oddolnej inicjatywy domagają się także przeniesienia w kraju priorytetów z obronności na obszary takie jak zdrowie, edukacja, budownictwo mieszkaniowe czy rosnące koszty życia. Choć nie jest oficjalnie wspierana przez żadną partię polityczną, gromadzi wokół siebie głównie zwolenników partii lewicowych i centrowych.
- To demonstracja siły obywateli Izraela, którzy domagają się zmiany politycznej, porozumienia pokojowego. Obecny rząd zawiódł na planie ekonomicznym i socjalnym i nie przynosi żadnej poprawy sytuacji w kwestii bezpieczeństwa, kraj jest w rozsypce - powiedział jeden z organizatorów, Dror Ben Ami.
Głównym mówcą w czasie zgromadzenia był dawny szef Mosadu Meir Dagan, który niedawno nazwał Netanjahu "człowiekiem, który wyrządził Izraelowi największą krzywdę strategiczną".
Prawica zapowiedziała swoją demonstrację w tym samym miejscu na przyszłą sobotę.
Zdaniem organizatorów w centrum Tel Awiwu zebrało się nawet 50 tys. ludzi. Policja szacuje, że uczestników zgromadzenia było ponad 25 tysięcy.
Według najnowszych sondaży wyścig wyborczy będzie bardzo zacięty. Prawicowy Likud premiera Netanjahu i koalicja opozycyjna, w skład której wchodzą Partia Pracy Isaaca Herzoga i centryści Cipi Liwni, idą łeb w łeb. Jednak zdaniem komentatorów Netanjahu jest na dobrej drodze, żeby zapewnić sobie większość, przy wsparciu partii ultranacjonalistycznych i ortodoksyjnych.
Natomiast część ekspertów nie wyklucza wyborczego remisu, którym doprowadziłby do rządu jedności narodowej z udziałem dwóch głównych ugrupowań.
...
Tak wspanialy marsz ! Popieramy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 7:11, 18 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Exit poll: Likud i Blok Syjonistyczny remisują w wyborach w Izraelu
Sondaże exit poll wskazują, że w wyborach w Izraelu Likud Benjamina Netanjahu i Blok Syjonistyczny Isaaka Herzoga zdobyły taką samą lub prawie taką samą liczbę miejsc w Knesecie. Utworzenie nowego rządu będzie poważnym wyzwaniem dla obu kandydatów.
Według sondażu exit poll telewizji Kanał 10 Likud i centrolewicowy Blok Syjonistyczny zdobyły po 27 miejsc w 120-miejscowym Knesecie, natomiast exit poll Kanału 2 daje Likudowi 28 miejsc, a Blokowi Syjonistycznemu 27.
Sondaże exit poll wskazują też, że trzecią siłą w parlamencie będzie z 13 mandatami Zjednoczona Lista Arabska, blok wyborczy społeczności arabskiej, skupiający na swoich listach zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan, żydów i druzów.
Końcowych rezultatów oczekuje się nie wcześniej niż w środę rano. Obserwatorzy zastrzegają, że ze względu na wyborczą arytmetykę zapewne kilka tygodni trzeba będzie czekać na nazwisko nowego szefa rządu. W Izraelu prezydent powierza misję formowania rządu niekoniecznie zwycięzcy wyborów, lecz temu, kto jest w stanie stworzyć większościową koalicję.
Mnogość małych partii wchodzących do parlamentu sprawia, że proces tworzenia rządu jest skomplikowany, a koalicje chronicznie niestabilne. We wtorkowych wyborach o głosy wyborców walczyli kandydaci z 25 list; sondaże przedwyborcze wskazywały, że 11 z nich może być reprezentowanych w Knesecie.
...
Brawo szczegilnie dla Zjednoczonej Listy ! To sluszny kierunek ! I cieszy ze Netanjahu ze swoja agresywna polityka juz nie ma łatwo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:36, 20 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Zmarł legendarny rabin Rzymu Elio Toaff
W wieku 100 lat zmarł legendarny emerytowany główny rabin Rzymu Elio Toaff - podała wspólnota żydowska w Wiecznym Mieście. To on gościł Jana Pawła II podczas jego historycznej, pierwszej w dziejach papiestwa wizyty w synagodze 13 kwietnia 1986 r.
Rabin Toaff był jedną z nielicznych osób wymienionych w testamencie polskiego papieża.
Urodził się 30 kwietnia w 1915 roku w Livorno w Toskanii.
Podczas II wojny światowej walczył w szeregach włoskiego ruchu oporu.
Głównym rabinem Rzymu został w 1951 roku. Funkcję tę pełnił przez 50 lat. Najważniejszym wydarzeniem w tym czasie była wizyta Jana Pawła II w rzymskiej synogodze, która wyznaczyła nowy rozdział w dziejach chrześcijaństwa i judaizmu.
Rabin Toaff otrzymał w 2000 roku tytuł doktora honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
...
Wybitna postać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133509
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:36, 04 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Prezydent Izraela: państwo popełniło błędy w sprawie Felaszów
Prezydent Izraela Reuwen Riwlin przyznał, że państwo żydowskie popełniło błędy, powodując "otwarte rany" u Żydów pochodzenia etiopskiego (Felaszów), którzy demonstrowali w ostatnich dniach przeciwko dyskryminacji i rasizmowi.
"Manifestacje w Jerozolimie i Tel Awiwie ujawniły otwartą i żywą ranę w sercu społeczeństwa izraelskiego (...) Musimy pochylić się bezpośrednio nad tą otwartą raną. Popełniliśmy błędy (...), niewystarczająco patrzyliśmy i nie dość słuchaliśmy" - napisały w oświadczeniu służby prasowe szefa izraelskiego państwa.
W niedzielę w Tel Awiwie demonstrowało kilka tysięcy ludzi, w większości Felaszów, przeciwko dyskryminacji, rasizmowi i brutalności izraelskiej policji. Wieczorem doszło do starć protestujących z policją. Co najmniej 23 demonstrantów i 7 policjantów zostało rannych.
Według mediów w protestach wzięło udział ok. 10 tys. ludzi. Policja oceniła liczbę demonstrantów na 3 tys.
Na ponad 8 mln mieszkańców Izraela ok. 135,5 tys. to Żydzi z Etiopii. Kilkadziesiąt tysięcy Felaszów przetransportowała izraelska armia drogą powietrzną w latach 1984-1990 w odpowiedzi na panującą w Etiopii klęskę głodu, po tym jak rabini orzekli, że Felaszowie są bezpośrednimi potomkami jednego z 12 plemion Izraela, Dan.
Felaszowie od dawna uskarżają się w Izraelu na dyskryminację, rasizm i ubóstwo. Według oficjalnych danych w gospodarstwach domowych Felaszów zarobki są o 35 proc. niższe od średniej krajowej, a tylko połowa młodych kończy szkołę średnią; w przypadku pozostałej części ludności Izraela wskaźnik ten wynosi 63 proc.
...
Po prostu apartheid. Izrael jest państwem ,,segregacji" ludności.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|