Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bestialska napaść ZOMONu na kandydata Uładzimira Niaklajeu !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 60, 61, 62  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:29, 05 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: rozpoczął się proces opozycjonisty Niaklajeua
Uładzimir Niaklajeu w mińskim sądzie.

W Mińsku rozpoczął się dzisiaj proces Uładzimira Niaklajeua, poety i byłego kandydata opozycji w wyborach prezydenckich w grudniu 2010 roku. Jest on oskarżony o organizację i przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek publiczny.

Opozycjoniście grozi do trzech lat więzienia.

Prócz Niaklajeua, na ławie oskarżonych zasiadają trzej działacze kierowanego przez niego ruchu "Mów Prawdę!": Alaksandr Fiaduta, Andrej Dźmitryjeu i Siarhiej Wazniak, a także: wiceszefowa opozycyjnej organizacji młodzieżowej Młody Front Nasta Pałażanka i inny były kandydat opozycji w wyborach Wital Rymaszeuski.

Niaklajeu na sali zwrócił się do zgromadzonych, odpowiadał też na pytania dziennikarzy. Mówił, że opozycja nie była gotowa do wydarzeń w wieczór wyborczy 19 grudnia, czyli stłumienia demonstracji opozycji i aresztowania jej liderów. Według niego nie było to też korzystne dla prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

Jak mówił, kiedy po wyborach trafił do aresztu śledczego KGB, zastanawiał się przede wszystkim nad tym "co się stało, dlaczego tak się stało, (...) kto postawił Białoruś w takiej sytuacji?".

- To znaczy, że jest jakaś trzecia siła - wskazał Niaklajeu. Ocenił, że dziś Białoruś jest najbardziej zagrożona od czasu, kiedy uzyskała niepodległość. - Kto to zrobił? To powinniśmy wyjaśniać w sądzie! - oznajmił były kandydat.

O pobycie w areszcie mówił, że był najtrudniejszy pod względem psychicznym. Potwierdził, że zatrzymanych traktowano tak, jak opisywał inny były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz, któremu udało się uciec z Białorusi. Niaklajeu wskazał, że Michalewicz należy do innego, młodszego pokolenia, a dla niego samego to traktowanie nie było nieoczekiwane.

Andrej Dźmitryjeu powiedział, że nie można mieć żadnych oczekiwań co do procesu. "Sądy pełnią na Białorusi rolę polityczną i z tego powodu nie mogę przewidzieć, jaka będzie decyzja polityczna wobec mnie osobiście i wobec innych uczestników procesu" - powiedział.

Dodał, że niejednokrotnie w ciągu ostatnich miesięcy swoją opinię na temat wydarzeń na Białorusi wyraziły kraje Unii Europejskiej. - Jestem wdzięczny za poparcie z ich strony, to jest bez wątpienia ważne, ale nie przeceniam znaczenia tego poparcia dla tej konkretnej sprawy i konkretnych decyzji - mówił koordynator kampanii "Mów Prawdę!".

Niaklajeu został pobity przez nieznanych - i dotąd nie wykrytych - napastników w wieczór wyborczy, jeszcze przez demonstracją opozycji. Trafił do szpitala, skąd zabrali go również niezidentyfikowani ludzie. 20 grudnia Łukaszenka ogłosił na konferencji prasowej, że były kandydat jest w areszcie. Później na Niaklajeua nałożono areszt domowy, w jego mieszkaniu stale przebywa dwóch pracowników KGB.

>>>>>

Bandyci napdali skatowali go a teraz go ,, sądzą''.. Fajne co !
Satanizm na calego ! Ofiara poniesie ,,karę'' z ręki bandytów.... Zreszta wspieranych przez Kreml ! A jakze ! No ale to sa ich OSTATKI ...
Jeszcze diabel poszaleje zanim padnie... On sie nie podda do konca - na tym polega diabelskosc ... Porusza swoimi marionetkami i poniesie kleske - juz niedlugo... Chyba juz kazdy widzi jak padaj rezimy bestie tyarni -- jak swiat sie oczyszcza!!! Jak nigdy...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:44, 05 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: znów kilkuletnie wyroki za protesty powyborcze

Na kary od 3-4 lat więzienia skazał w czwartek sąd w Mińsku pięciu uczestników demonstracji opozycyjnej po wyborach prezydenckich na Białorusi w grudniu 2010 r. Trzej skazani: Dźmitry Drozd, Aleś Kirkiewicz i Pawał Winahradau to działacze ruchów opozycyjnych.

Cała piątka była oskarżona o udział w masowych zamieszkach. Wyroki zapadły zgodnie z żądaniami prokuratora, który domagał się najwyższej możliwej kary dla dwóch oskarżonych związanych z opozycją.

Cztery lata kolonii karnej o zaostrzonym reżimie otrzymali: Kirkiewicz, działacz opozycyjnej organizacji Młody Front oraz Winahradau z opozycyjnej kampanii "Mów Prawdę!". Obaj nie przyznali się do udziału w masowych zamieszkach.

Drozd, działacz opozycyjnego ruchu "Europejska Białoruś", który również nie przyznał się do winy, został skazany na trzy lata kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Takie same wyroki otrzymali bezpartyjny Andrej Pratasenia, który całkowicie przyznał się do winy, oraz bezrobotny Uładzimir Chamiczenka. Tego ostatniego skierowano ponadto na przymusowe leczenie dla alkoholików.

Chamiczenka, który przyznał się częściowo do winy w czasie procesu, był przedmiotem swoistego dochodzenia na opozycyjnych stronach internetowych. Zdjęcia z demonstracji uchwyciły bowiem gest, gdy przykładał rękę do głowy, jakby mówił do słuchawki, dlatego zastanawiano się, czy nie był prowokatorem. Sugerowano też, że mógł być wykorzystany, bo osoby, które spotkały go w areszcie, oceniały go jako nie całkiem zrównoważonego. Sam Chamiczenka na procesie mówił, że podczas demonstracji był pijany i znalazł się na niej przypadkiem.

W związku z powyborczymi protestami oskarżono na Białorusi łącznie 45 osób. Do tej pory zapadło dziewięć wyroków, w większości - po 3-4 lata więzienia. Nikogo nie uniewinniono. Toczą się procesy trzech byłych kandydatów opozycji w wyborach.

Jako masowe zamieszki władze białoruskie kwalifikują wydarzenia z wieczora 19 grudnia w Mińsku, gdy podczas demonstracji na centralnym placu grupa mężczyzn zaatakowała drzwi do gmachu rządu. Według opozycji była to prowokacja. Zwolennicy opozycji kwestionowali na mityngu oficjalne wyniki wyborów, dające niemal 80 proc. głosów urzędującemu szefowi państwa Alaksandrowi Łukaszence.

>>>>>

To sa opetani - juz uapdaja a do konca niszcza ludzi ... Jak Kadafi to jest to samo ... Upodobnienie do demona...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:18, 06 Maj 2011    Temat postu:

Incydent na polskiej granicy. "Nie oddali dzieci"

Alona Łukin, żona białoruskiego opozycjonisty Alaksandra Łukina, który uciekł do Polski przy próbie zatrzymania go na granicy, została ukarana mandatem i wróciła do miejsca zamieszkania - Kobrynia. Poinformowały o tym w czwartek białoruskie media opozycyjne.

Do incydentu doszło we wtorek na przejściu granicznym w Sławatyczach (Lubelskie), gdy Łukin wraz z rodziną próbował przekroczyć granicę. Budynek na przejściu granicznym jest podzielony na dwie części - polską i białoruską. Według Alony Łukin gdy białoruscy pogranicznicy długo sprawdzali dokumenty, jej mąż, obawiając się problemów, zbliżył się do polskiej części. Po pewnym czasie funkcjonariusze ruszyli za nim na polską stronę.

- Łapali go jak prawdziwego złoczyńcę: biegli za nim, wykręcili mu ręce, porwali odzież, zadali obrażenia. Wyglądało to okropnie. Po pewnym czasie zjawił się szef polskiej zmiany i zaczęto wyjaśniać sytuację. Gdy dowiedzieli się, że może chodzić o prześladowanie z przyczyn politycznych, powiedzieli, że Alaksandr zostaje u nich - powiedziała Alona Łukin.

Ona sama również była po polskiej stronie, ale - jak wyjaśniła - białoruscy pogranicznicy odmówili przekazania im dzieci, które zostały po ich stronie granicy. "Pogranicznicy powiedzieli, że zostawiłam dzieci, a ponieważ one znajdują się na terytorium Białorusi (...), to nikt nam nie odda dzieci. Wyglądało na to, że wzięli je jako zakładników" - powiedziała żona opozycjonisty.

Po tym, kiedy wróciła do dzieci, białoruscy funkcjonariusze ukarali ją mandatem za wykroczenie administracyjne. Alona Łukin z córką i synem wróciła do Kobrynia.

Jak podaje Radio Swaboda, Łukin, przedsiębiorca z Kobrynia, podczas ubiegłorocznej kampanii prezydenckiej na Białorusi przyłączył się do grupy poparcia na rzecz kandydatury opozycyjnego polityka Andreja Sannikaua. Spotykał się z tym kandydatem i wyrażał poparcie dla jego programu. Został zatrzymany na demonstracji opozycji 19 grudnia, w wieczór powyborczy w Mińsku i skazany za udział w niej na 15 dni aresztu. Potem wyjechał do Francji, skąd próbował razem z rodziną przez Polskę wrócić na Białoruś.

>>>>>

Obledny bandycki sadyzm... Typowe sowieckie chamstwo i ponizanie czlowieka... Dlatego sa to tak potworne kreje bo tacy sa i oni ! TO TAK MAJA!!! No ale to juz sie konczy ! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:12, 07 Maj 2011    Temat postu:

Łukaszenka probuje ,,reformoac'' upadajaca ruine...

Białoruś: rozszerzenie korytarza kursu rubla

Białoruski Bank Narodowy zdecydował o rozszerzeniu od 12 maja korytarza wahań kursu rubla białoruskiego w stosunku do koszyka walut z 8 do 12 proc. - podał niezależny portal "Biełorusskije Nowosti".

Jak ocenił, tym samym bank stworzył podstawy dla dewaluacji rubla w granicach szerszych, niż wcześniej planował na bieżący rok. Już obecnie maksymalnie ośmioprocentowy korytarz, jaki władze zakładały na obecny rok, sięgnął 7,96 procent.

Dzieje się to w warunkach gwałtownego popytu na waluty zagraniczne, który doprowadził do ich deficytu w punktach wymiany. Dolar w oficjalnej cenie - po 3 tys. rubli jest praktycznie niedostępny, na czarnym rynku kurs wynosi 3,5-4,5 tys. rubli białoruskich za dolara.

Jak zauważają "Biełorusskije Nowosti", niezależni ekonomiści oceniają decyzję banku centralnego za połowiczne rozwiązanie problemów na rynku walutowym. Portal przewiduje, że w rezultacie w kantorach kursy euro czy dolara wzrosną zaledwie o kilkadziesiąt rubli, co nie skłoni ludzi do sprzedawania wykupionych wcześniej i brakujących na rynku dewiz.

Tymczasem, jak podawały media, białoruskie firmy wysłały na przymusowe urlopy ponad 600 tys. pracowników. Sytuacja na rynku walutowym uderza bowiem w producentów, którzy nie mogą się rozliczyć w dewizach za wyposażenie, materiały i części, a także w importerów.

Władze obiecywały, że sytuacja unormuje się w maju, kiedy Białoruś otrzyma kredyt, o który ubiega się od Rosji oraz Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG), w łącznej wysokości ok. 3 mld dolarów.

>>>>>>

Reformy w stylu radzieckim pomoga jak umarlemu kadzidlo... Skoncza sie tez w stylu radzieckim wielka katastrofa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:24, 07 Maj 2011    Temat postu:

Dalsze pociagniecia ,,ratunkowe'' w stylu radzieckim:

Białoruś: Łukaszenka żąda surowej dyscypliny w miejscach pracy

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zażądał, by w miejscach pracy wprowadzono porządek, tak by czas roboczy był przeznaczony wyłącznie na pracę. Za przykład postawił środki dyscyplinarne z czasów radzieckiego przywódcy Jurija Andropowa.

Na spotkaniu dotyczącym śledztwa w sprawie zamachu bombowego w mińskim metrze Łukaszenka wyraził zdumienie, że główny podejrzany o dokonanie zamachu mógł niezauważony po prostu odejść od pracy, zebrać metalowe części i zajmować się swoimi sprawami, w tym wypróbowywaniem po lasach ładunków wybuchowych.

Należy skończyć z brakiem dyscypliny i rozprzężeniem w przedsiębiorstwach i organizacjach - zażądał szef państwa, cytowany przez oficjalną agencję BiełTA. Dodał, nawiązując do realiów ZSRR z początku lat 80.: Mamy doświadczenie czasów Andropowa. Czy to się komuś podoba, czy nie, to mniej więcej w ten sposób powinniśmy każdego zmuszać do pracy.

Łukaszenka poruszył również temat wolności słowa. Doszły mnie informacje, że niektórzy z naszych urzędasów próbują zamknąć ludziom usta. Do tego w żadnym wypadku nie można dopuścić. Człowiek, który odrobił swój czas pracy, ma prawo w określonych miejscach, w domu, jak w prawdziwym państwie demokratycznym, wyrazić swój punkt widzenia i nikt nie ma prawa w tym przeszkadzać - oznajmił.

Za rządów Jurija Andropowa, który był sekretarzem generalnym KC KPZR w latach 1982-84, próbowano zwiększać dyscyplinę pracy radykalnymi metodami. Stosowano obławy w sklepach i kinach, wyłapując ludzi, którzy w tych godzinach powinni być w pracy. Nakładano też wysokie kary za spóźnienia.

>>>>>

No tak idol Łukaszenki... Zmusic roboli do roboty oto genialny radziecki plan na ekonomie ... I wiemy jak sie skonczylo ... Pociagnal 2 lata i wykorkowal... A komunizm tuz po nim :O)))
Dobry wzor dla Lukaszenki :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:16, 11 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: Eksmisja opozycyjnej partii z jej siedziby

,,Sąd'' gospodarczy w Mińsku wydał we wtorek decyzję o wysiedleniu opozycyjnej partii Białoruski Front Narodowy z dotychczasowej siedziby w stolicy. Jak ocenia szef BNF Ryhor Kastusiou, jest bardzo prawdopodobne, że partia straci lokal wynajmowany od 1992 roku.

Z pozwem o wysiedlenie partii wystąpiła administracja dzielnicy Mińska, gdzie znajduje się lokal - rejonu Sowieckiego. Jak wyjaśniła w sądzie jego przedstawicielka, administracja nie chce dłużej wynajmować partii pomieszczeń, bo chce je wykorzystać na potrzeby własne.

Wraz z BNF lokal straci również stowarzyszenie społeczne BNF "Odrodzenie"; partia jednocześnie nie będzie miała siedziby swoich struktur obwodowych i miejskich w Mińsku. BNF będzie jeszcze apelował od wtorkowego wyroku.

O tym, że nie odnowi z nim umowy o wynajem lokalu, administracja dzielnicy powiadomiła BNF na początku roku. Zdaniem partii, decyzja władz to reakcja na działalność BNF, który organizował w lokalu pomoc dla osób zatrzymanych po demonstracji opozycji 19 grudnia w Mińsku.

3 maja stu działaczy kultury, nauki i sztuki, dziennikarzy i obrońców praw człowieka wystosowało apel w obronie siedziby opozycyjnej partii. Oceniają oni, że sprawa biura wychodzi poza ramy sporu dwóch podmiotów gospodarczych. Zwracają uwagę, że pozbawienie BNF siedziby oznaczać będzie zniszczenie wyspy białoruskości, gdzie prowadzona była aktywna działalność społeczna i kulturalna i gdzie kształtuje się społeczeństwo obywatelskie Białorusi.

W biurze BNF, jednej z najstarszych partii politycznych współczesnej Białorusi, dotąd odbywały się spotkania i konferencje prasowe działaczy opozycji, sprzedawana była prasa niezależna i opozycyjna, odbywały się imprezy kulturalne.

>>>>>

I widzimy jakimi metodami dziala lukaszenkizm ,,sadowymi'' znaczitsia towarzysze czekisci sedziowie wykonuja rozkazy Lukaszenki ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:11, 11 Maj 2011    Temat postu:

Rodzina mińskiego opozycjonisty żyje w nędzy

Rodzina aresztowanego w czasie ubiegłorocznej demonstracji w Mińsku Aleksandra Klaskouskiego została bez środków do życia. Żona i trójka dzieci zatrzymanego, otrzymuje obecnie jedynie zasiłek państwowy w wysokości ok. 60 dolarów miesięcznie.

Siostra aresztowanego poinformowała, że rodzinie brakuje środków nawet na paczki, które przekazują do aresztu KGB. Cała jego rodzina została pozbawiona także dachu nad głową. Najstarsze dziecko Kłaskowskich ma 11 lat, średnie – 7, a najmłodsze – 3. Żona opozycjonisty nie pracuje i przebywa na urlopie wychowawczym.

Aleksander Klaskouski to były milicjant. W ubiegłym roku pojawił się na proteście przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich przez Łukaszenkę. Był ubrany w mundur milicjanta. W czasie ataku milicji na demonstrantów, usiłował przy pomocy perswazji zatrzymać oddziały OMON-u. Klaskouskiemu, za rzekomą organizację niepokojów społecznych, grozi nawet do 15 lat pozbawienia wolności. Będzie sądzony 11 maja br. razem z kandydatami na prezydenta Mikałajem Statkiewiczem oraz Zmicierem Usem.

Obrońcy praw człowieka w Mińsku uważają, że władze białoruskie chcą ukarać byłego funkcjonariusza milicji by dać do myślenia innym mundurowym niezadowolonym z tego, co obecnie dzieje się w kraju.

>>>>>

Stare radzieckie metody - zgnoić ... Zreszta u wladzy sa gnoje a co gnoje najlpiej potrafia robic ? Gnoic... Gnojownia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:09, 11 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: byli kandydaci na prezydenta stanęli przed sądem

Kolejni byli kandydaci opozycji w grudniowych wyborach prezydenckich na Białorusi stanęli w środę przed sądem. Są to: lider niezarejestrowanej partii socjaldemokratycznej Mikoła Statkiewicz oraz przedsiębiorca Dźmitry Wus. Grozi im do 15 lat więzienia.

Obaj są oskarżeni o organizację masowych zamieszek. W ten sposób władze kwalifikują demonstrację opozycji w wieczór wyborczy, podczas której doszło do ataku grupy ludzi na drzwi do budynku rządu. Według opozycji była to prowokacja.

Razem ze Statkiewiczem i Wusem sądzeni są uczestnicy demonstracji: Andrej Paźniak, Alaksandr Kwiatkiewicz, Arciom Hrybkou i Dźmitry Bułanau oraz były milicjant Alaksandr Kłaskouski. Według śledztwa są to "najaktywniejsi uczestnicy masowych zamieszek" z 19 grudnia.

W innym sądzie Mińska rozpoczął się w środę proces opozycyjnej dziennikarki Iryny Chalip, żony kandydata opozycji w wyborach Andreja Sannikaua. Wraz z nią sądzeni są: działacz niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej Pawał Siewiaryniec oraz szef sztabu wyborczego Statkiewicza, w przeszłości student politologii w Poznaniu Siarhiej Marceleu. Grozi im do trzech lat więzienia.

Nadal toczą się odrębne procesy trzech grup uczestników demonstracji, w których oskarżeni są trzej byli kandydaci opozycji w wyborach: Uładzimir Niaklajeu, Wital Rymaszeuski i Andrej Sannikau.

W związku z opozycyjną demonstracją zarzuty postawiono łącznie ponad 40 osobom. Dotychczas zapadły wyroki od dwóch do czterech lat więzienia. Najwyższe otrzymali młodzi uczestnicy demonstracji związani z ruchami opozycyjnymi.

>>>>>

Matolkowaty rezim kreci sie jak katarynka i nasila represje !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:46, 12 Maj 2011    Temat postu:

Łukaszenka uwalnia kurs walut sprzedawanych w kantorach

Bank centralny Białorusi anulował dzisiaj ograniczenia w ustalaniu kursu walut przez banki komercyjne, a więc te, które w punktach wymiany sprzedają i kupują waluty za gotówkę. W reakcji na decyzję kurs dolara w punktach wymiany wzrósł do 4 tys. rubli (4 zł).

Tym samym wartość białoruskiej waluty jest w nich o około 30 proc. niższa niż oficjalny kurs, według którego dolar kosztuje nieco ponad 3 tys. rubli (ok. 3 zł). Do tej pory kurs sprzedaży walut mógł się w kantorach wahać o maksymalnie dwa procent w stosunku do oficjalnego kursu.

Niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" cytuje przedstawiciela jednego z banków, który powiedział, że nowy kurs jest adekwatny do stanu rzeczywistego. Zauważył też, że odzwierciedla on kurs, który ukształtował na czarnym rynku walutowym.

W komunikacie Bank Narodowy zauważa, że deficyt dewiz, widoczny w kraju od marca, to efekt wykupywania walut przez obywateli chcących kupić auto za granicą, a także "rozpowszechniania rozmaitych pogłosek".

"Biełorusskije Nowosti" oceniają zaś w komentarzu, że przyczyną problemów na rynku walutowym jest decyzja władz, które "wszelkim siłami odwlekały dewaluację rubla". Zdaniem gazety, sytuacja uspokoi się, jeśli w kraju zapanuje stabilność makroekonomiczna - "przestaną zmniejszać się rezerwy walutowe, zmniejszy się rozmiar ujemnego salda w bilansie handlowym i rozpoczną się reformy strukturalne".

Jak podawały niedawno media, z powodu problemów na rynku walutowym białoruskie firmy zmuszone były wysłać na przymusowe urlopy 600 tys. pracowników. W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się producenci, którzy nie mogą rozliczyć się za wyposażenie, materiały i części oraz importerzy.

>>>>>

A wiec jak sa pod sciana to nie ma wyjscia trzeba wprowadzac normalna ekonomie... Tylko jeszcze alosc musi byc normalna a nie tylko kurs...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:00, 13 Maj 2011    Temat postu:

Białoruski opozycjonista mówi o torturach

Były kandydat opozycji na prezydenta Białorusi Andrej Sannikau powiedział w sądzie, że w areszcie znęcano się nad nimi, by zmusić do składania odpowiednich zeznań, a szef KGB Białorusi Wadzim Zajcau groził mu pozbawieniem życia lub zdrowia jego żony i dziecka.

Sannikau mówił o tym w dziewiątym dniu swojego procesu przed sądem w Mińsku. Polityk jest oskarżony o organizację masowych zamieszek, za co grozi do 15 lat więzienia.

- W celi było bardzo zimno. Nawet kiedy dano mi miejsce do leżenia, to leżałem twarzą do światła, zmuszano mnie, bym nie zmieniał pozycji - opisywał Sannikau. Przy przenoszeniu do innej celi był przeganiany po stromych schodach. Robili to "ludzie w maskach, dobrze przygotowani, agresywni. Łomoczą pałkami po schodach, krzyczą nieludzkim głosem. Prowadzą do piwnicy, gdzie rozbierają do naga. Stawiają w rozkroku do ściany. Zmuszają do przysiadów, nie bacząc na to, że mam chorą nogę" - opowiadał Sannikau.

Polityk wyjaśnił, że po zatrzymaniu został dotkliwie pobity i miał zranioną nogę. Powiedział, że w areszcie poradzono mu napisanie do prezydenta Alaksandra Łukaszenki. - Dowiedziałem się, że mojego syna chciały wykraść służby opiekuńcze. KGB-iści powiedzieli mi, że jeśli chcę pomóc żonie, to powinienem składać zeznania - relacjonował Sannikau.

- 31 stycznia miałem przymusową rozmowę z szefem KGB Wadzimem Zajcauem, który groził pozbawieniem życia i zdrowia mojej żony i dziecka. Kiedy odmówiłem, Zajcau powiedział, że wobec nich zostaną zastosowane surowsze metody. Zrobiło to na mnie wrażenie. Zrozumiałem, że ode mnie zależy życie żony i dziecka - mówił w sądzie były kandydat.

- Potem zaczął pracę funkcjonariusz operacyjny Fiacisau, który zgodnie z zadanymi przez Zajcaua tematami przygotowywał mnie do przesłuchań. Mówił, jakie tematy go interesują: kwestie finansowania, kontakty z zagranicą. Przed pierwszym przesłuchaniem omówiono ze mną, jak powinienem opisać te czy inne tematy. Przyszedł Fiacisau, by przekonać się, czy będę składać potrzebne zeznania. Ułożono szczegółowy plan mojego przesłuchania, uprzedzono mnie, że odwołanie się do konstytucji i odmówienie zeznań nie zostanie uznane - relacjonował polityk opozycji.

- Odmówiono mi obrony. Pierwszy raz sam na sam z adwokatem mogłem spotkać się 22 marca - mówił były kandydat, zatrzymany 19 grudnia, po demonstracji opozycji w wieczór po wyborach prezydenckich.

Dodał, że podczas wszystkich przesłuchań wywierano na niego nacisk psychologiczny i fizyczny, a "adwokat pełnił na nich rolę statysty". - Teraz wyjaśniam, czemu moje zeznania w toku śledztwa nie zgadzają się z tymi, jakie składam teraz - powiedział w sądzie Sannikau.

Opozycyjna gazeta "Nasza Niwa" zauważa, że polityk opisał te same metody znęcania się nad więźniami w areszcie śledczym KGB, jakie ujawnił inny były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz, który uciekł z Białorusi i uzyskał azyl polityczny w Czechach.

19 grudnia zeszłego roku na manifestacji w centrum Mińska tysiące ludzi protestowały przeciw oficjalnym wynikom głosowania, przyznającym prawie 80 proc. ubiegającemu się o czwartą kadencję prezydencką Łukaszence. Doszło wówczas do ataku na drzwi do gmachu rządu; według opozycji była to prowokacja. Obecnie toczą się w Mińsku procesy uczestników demonstracji, w tym pięciu byłych kandydatów opozycji w wyborach. Jedną z oskarżonych jest żona Sannikaua, opozycyjna dziennikarka Iryna Chalip.

Na procesie Sannikaua sąd zadecydował, że nie będzie przesłuchiwał już świadków i polecił obronie i oskarżeniu przygotowywać się do mów końcowych. Sędzia odrzuciła szereg wniosków obrony, w tym o dołączenie do sprawy przyniesionych przez jednego ze świadków zdjęć. Według świadka zdjęcia wykonane zostały na miejscu demonstracji po jej rozbiciu przez milicję i pokazują, wbrew twierdzeniom śledztwa, że nie było tam niebezpiecznych przedmiotów, rzekomo porzuconych przez demonstrantów.

>>>>>

Tak jest ! Trzeab o tym mowic ! Niech wszyscy wiedza ! Dzien wolnosci nadchodzi na calym swiecie ! U Arabow w Tybecie takze na Bialorusi ! WSZEDZIE ! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:09, 14 Maj 2011    Temat postu:

Mińsk: kolejne wyroki dla opozycjonistów

Na procesie w Mińsku prokurator zażądał trzech lat ograniczenia wolności (tzw. "chemii") dla opozycjonisty Pawła Siewiarynca oraz dwóch lat więzienia w zawieszeniu dla opozycyjnej dziennikarki Iryny Chalip i działacza Siarhieja Marceleua.

Są oni sądzeni za udział w demonstracji opozycji w Mińsku 19 grudnia zeszłego roku, w wieczór po wyborach prezydenckich. Tysiące ludzi protestowały wówczas przeciw oficjalnym wynikom wyborów, dających prawie 80 proc. ubiegającemu się o czwartą kadencję Alaksandrowi Łukaszence.

Zdaniem prokuratora, Siewiaryniec podczas demonstracji nie podporządkowywał się poleceniom milicji, przez co utrudniał pracę okolicznych instytucji i firm i zakłócał transport miejski. Chalip wzywała ludzi do udziału w manifestacji, która odbywała się bez zezwolenia. Jej wezwania skłoniły demonstrantów do wyjścia na jezdnię - twierdzi prokurator. Takie same działania zarzucił również Marceleuowi.

Prokurator argumentował w końcowym wystąpieniu, że wyjście na jezdnię nie jest wykroczeniem administracyjnym, a przestępstwem, ponieważ doprowadziło do zmian w ruchu transportu. Pasażerowie nie dojechali na miejsce, a firmy poniosły straty.

Kara, której zażądał prokurator, nazywana "chemią", polega na ograniczeniu wolności i pracach poprawczych. Skazany nie może opuszczać miejscowości, gdzie zostaje wysłany i musi w niej pracować. Musi też nocować w wyznaczonym miejscu.

Wyrok w procesie zostanie ogłoszony w sobotę.

Siewiaryniec od ponad 10 lat działa w ruchach opozycyjnych. W 2005 roku został skazany na trzy lata ograniczenia wolności za udział w protestach przeciw kolejnej kadencji Łukaszenki. Organizacja Amnesty International uznała go za więźnia sumienia. Wyszedł na wolność w 2007 roku. Opozycjonista, który jest wyznania prawosławnego, podkreśla swoje chrześcijańskie poglądy. Jest jednym z liderów niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej.

Chalip jest korespondentką rosyjskiej "Nowej Gaziety", w lutym otrzymała nagrodę dziennikarską "Złote póro Rosji". Jest żoną jednego z kandydatów opozycji w wyborach Andreja Sannikaua. Od końca grudnia jest w areszcie domowym. Gdy po demonstracji zarówno ona, jak i Sannikau trafili do aresztu śledczego, służby opiekuńcze zainteresowały się losem ich trzyletniego syna. Skłoniło to matkę Chalip do starań o prawo do opieki nad wnukiem.

Marceleu, w przeszłości student politologii w Poznaniu, był podczas grudniowych wyborów szefem sztabu wyborczego jednego z kandydatów opozycji w wyborach Mikoły Statkiewicza.

W związku z demonstracją 19 grudnia toczą się w Mińsku cztery procesy, w tym proces Sannnikaua. Prokurator dzisiaj zażądał dla niego kary siedmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Wszystkie procesy będą kontynuowane jutro, również Sannikau tego dnia otrzyma wyrok.

>>>>>

Rezim szaleje na zgube samego siebie i lasnych dusz ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:47, 14 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: więzienie dla kandydata na prezydenta

Na pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie skazał sąd w Mińsku w sobotę Andreja Sannikaua, polityka opozycji, byłego kandydata w wyborach prezydenckich 19 grudnia zeszłego roku.

Sąd uznał, że Sannikau organizował masowe zamieszki w wieczór po wyborach, kiedy w centrum Mińska odbyła się wielotysięczna manifestacja opozycji.

Sąd wydał też wyroki kolonii karnej o zaostrzonym reżimie na młodych uczestników demonstracji sądzonych razem z Sannikauem. Działacz kampanii "Mów Prawdę!" Aleh Hniedczyk został skazany na 3,5 roku. Pozostali trzej otrzymali wyroki po trzy lata. Są to: student Fiodar Mirzajanau, aktywista opozycyjnego Młodego Frontu Uładzimir Jaromienak i najmłodszy ze skazanych, 19-letni Ilja Wasiljewicz.

>>>>>

Widzimy kretynskie klatki dla uwiezionych - to import ,,cywilizacyjny'' z Putinogrodu... Widzimy jaka depresja cywilizacyjna jest na BiaŁorusi ! W 1569 obowizywalo tam prawo ,, Nikogo nie mozna wiezic bez wyroku sadu'' ... Nieznane nigdzie indziej na swiecie poza Rzecząpospolitą ... Teraz sa klatki...
Widzimy mechanizm jak zwyrodnialcy coraz bardziej zapedzaja sie w zlo az w koncu nie maja ,,wyjscia'' tylko takie jak Judasz czy Hitler... Taki jest ,,mechanizm'' tego zjawiska wesjcia na droge zla...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:39, 16 Maj 2011    Temat postu:

Łukaszenka zabroni wyjazdu opozycji?

Są podstawy, by zakazać wyjazdu z Białorusi osobom, których działania za granicą szkodzą interesom narodowym kraju - pisze w niedzielę oficjalna agencja KGBiełTA, cytując prołukaszenkowskich ,,ekspertów''. ,,Politolog' Wadzim Hihin wskazał w tym kontekście na część opozycji.

- Niektórzy przedstawiciele tak zwanej opozycji po 40 razy, a może i więcej, wyjeżdżają za granicę, dostają tam diety, pieniądze na utrzymanie i prowadzą takie beztroskie życie - bełkotał w stylu radzieckim Hihin, redaktor naczelny wydawanego przez administrację prezydenta Alaksandra Łukaszenki miesięcznika "KGBiełaruskaja Dumka".

- Ci ludzie na Białorusi niczego nie reprezentują, choć uważają się za liderów jakiejś niezarejestrowanej partii czy działaczy praw człowieka - bredził. - U nas na nic nie mają wpływu i stosunek do nich jest adekwatny. A za granicą ich przyjmują jak jakichś bojowników, przedstawicieli nie wiadomo jakich interesów. Dlatego ograniczenie im wyjazdu z Białorusi będzie równoznaczne ich politycznemu samobójstwu i, faktycznie, pełnej izolacji.


,,Politolog'', który znajduje się na liście przedstawicieli Białorusi objętych zakazem wjazdu do Unii Europejskiej, wypowiedział się na ten temat w niedzielę wieczorem w telewizji państwowej.

Również Siarhiej Musijenka, szef ,,ośrodka socjologicznego ECOOM'', opowiedział się za zakazem wyjazdu dla osób, które "tworzą negatywny wizerunek" Białorusi za granicą.

- Podczas gdy wiele białoruskich ministerstw, resortów, przedsiębiorstw, stara się uregulować stosunki z Unią Europejską, sprawić, by wizerunek kraju był pozytywny, to ci ludzie mają inne zadania, za które im dają pieniądze. Im rzadziej będą oni bywać na Zachodzie, tym lepiej dla wizerunku kraju - paplał Musijenka

Informację o tym, że w razie wprowadzenia sankcji gospodarczych UE wobec Mińska władze gotowe są zakazać wyjazdu ponad 200 opozycjonistom, podały kilka dni temu media, powołując się na źródło w administracji prezydenta. Źródło to nie wykluczyło też, że Mińsk zaproponuje wyjazd niektórym unijnym dyplomatom. Białoruski MSZ oznajmił później, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o odpowiedzi na sankcje UE.

W sobotniej gazecie "Komsomolskaja Prawda w Biełorusi" Alaksiej Biahun z departamentu MSZ ds. obywatelstwa i migracji zapewnił, że "jeśli wobec opozycjonistów nie toczy się postępowanie sądowe czy śledztwo, i nie mają jakichś nieuregulowanych zobowiązań w kraju, to nie ma podstaw, by ograniczyć im wyjazd". Dodał, że po to, aby to zrobić, trzeba byłoby przyjąć przepisy, które wprowadzałyby dodatkowe podstawy do ograniczania praw obywateli do opuszczania kraju.

>>>>>

Matolki kombinuja jak by tu jeszcze przywalic A GOSPODARKA SIE SYPIE !~To ich ostatnie chwile...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:50, 16 Maj 2011    Temat postu:

Fotoreporter ZPB poszukiwany przez milicję

Milicja w Grodnie poszukuje Aleksego Saleja, fotoreportera nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi, za rzekome przygotowywanie i rozpowszechnianie pornografii z udziałem nieletnich. Według rzecznika ZPB Igora Bancera, chodzi o pogrążenie związku.

- Dowiedziałem się, że jest wszczęta sprawa karna - powiedział Bancer. Wyjaśnił, że informacja o poszukiwaniu fotoreportera wydawanego przez ZPB pisma "Magazyn Polski na Uchodźstwie" pojawiła się na stronie internetowej milicji.

- To się pojawia w takim momencie, kiedy w więzieniu jest szef Rady Naczelnej ZPB Andrzej Poczobut i wywierana jest ciągła presja na związek. To bardzo podejrzany zbieg okoliczności - powiedział Bancer. Dodał, że w jego ocenie "w tej sprawie chodzi o to, by pogrążyć ostatecznie związek".

Wyjaśnił, że fotoreporter jest w Polsce na szkoleniu.

Przypomniał, że KGB przeprowadziło rewizję w domu fotografa w styczniu i skonfiskowało twarde dyski jego komputera. Wcześniej KGB przesłuchało Saleja w związku z jego obecnością na demonstracji opozycji w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia. Tego dnia rewizję zrobiło również u Poczobuta.

- Po pięciu miesiącach dowiadujemy się, że jest wszczęta jakaś sprawa przeciwko niemu. Co się działo z komputerem przez te miesiące? - zauważył Bancer.

Jak przypomina Radio Swaboda, Salej w przeszłości pracował w grodzieńskiej gazecie "Pahonia", która została zamknięta po wyborach prezydenckich w 2001 roku.

>>>>>>

Psychole nadal dzialaja na wlasna zgube...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:56, 16 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: dwa lata w zawieszeniu dla żony opozycjonisty

Sąd w Mińsku skazał dzisiaj dziennikarkę Irynę Chalip, żonę b. kandydata opozycji na prezydenta Andreja Sannikaua, na dwa lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata za udział w opozycyjnej demonstracji 19 grudnia w Mińsku, w wieczór wyborów prezydenckich.

Sąd wydał też wyroki na współoskarżonych Chalip. Siarhieja Marceleua, szefa sztabu wyborczego innego z kandydatów opozycji w grudniowych wyborach, Mikoły Statkiewicza, skazał na dwa lata z warunkowym zawieszeniem. Pawłowi Siewiaryńcowi, działaczowi niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej, wymierzył karę trzech lat ograniczenia wolności.

Wszyscy byli oskarżeni z artykułu mówiącego o organizacji działań poważnie naruszających porządek publiczny lub udziale w nich.

Opozycjoniści zostali wypuszczeni z aresztu w zamian za zobowiązanie, że nie wyjadą z kraju, i po rozprawie rozmawiali z dziennikarzami. Wszyscy uznali wyroki za niesłuszne.

- Za dwa lata będą mnie sądzić znowu. Sąd będzie zastanawiał się, czy weszłam na drogę poprawy, czy można nazwać mnie człowiekiem przestrzegającym prawa. A kto w naszym kraju powie o opozycyjnym dziennikarzu, że przestrzega prawa? Nikt! - powiedziała Chalip.

Wyraziła przekonanie, że wyrok w jej sprawie wydano specjalnie po ogłoszeniu wyroku na jej męża - po to, by nie zdążyła się z nim zobaczyć. Przedwczoraj Sannikau został skazany na pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Chalip przebywała wówczas w areszcie domowym.

- Świetnie rozumiem, że jego skazano tylko po to, by potem wymienić go na żarcie i kredyty - skomentowała Chalip proces męża. Dodała, że nie mogła zrozumieć, czemu zamknięto ją w areszcie domowym do momentu, kiedy Sannikau nie ogłosił w sądzie, że w areszcie grożono mu śmiercią żony i małego syna.

- Mnie po prostu trzymali jako zakładnika i mężowi mówili: twoja żona i dziecko są w naszych rękach, w zabarykadowanym mieszkaniu, pod nadzorem, bez kontaktu ze światem i niczego nikomu nie mogą powiedzieć. Cały ten czas byłam zakładnikiem i nadal jesteśmy zakładnikami - mówiła dziennikarka.

Siewiaryniec określił swój wyrok jako "delegację twórczą", przypominając, że podczas poprzedniej kary ograniczenia wolności napisał książkę. Dodał, że "teraz trudniej jest innym", wskazując na tych opozycjonistów, którzy zostali już skazani na pobyt w kolonii karnej. - Zadaniem i obowiązkiem tych, którzy wyszli, jest pomoc tym, którzy jeszcze są w aresztach. Trzeba podnosić tę kwestię na szczeblu międzynarodowym, pomagać, jak tylko można i modlić się za tych ludzi - mówił Siewiaryniec.

Marceleu powiedział, że nie uważa, by kogokolwiek trzeba było sądzić za udział w demonstracji 19 grudnia. Wyjaśnił, że decyzję o ewentualnej apelacji podejmie później.

Chalip jest korespondentką rosyjskiej "Nowej Gaziety", w lutym otrzymała nagrodę dziennikarską "Złote pióro Rosji". Od końca grudnia znajdowała się w areszcie domowym. Kiedy po demonstracji zarówno ona, jak i Sannikau trafili do aresztu śledczego, służby opiekuńcze zainteresowały się losem ich syna, który w maju skończył cztery lata. Skłoniło to matkę Chalip do starań o opiekę prawną nad wnukiem.

Siewiaryniec od ponad 10 lat działa w ruchach opozycyjnych. W 2005 roku został skazany na trzy lata ograniczenia wolności za udział w protestach przeciw kolejnej kadencji Łukaszenki. Organizacja Amnesty International uznała go za więźnia sumienia. Wyszedł na wolność w 2007 roku. Siewiaryniec, który jest wyznania prawosławnego, podkreśla swoje chrześcijańskie poglądy.

Marceleu, w przeszłości student politologii w Poznaniu, był podczas grudniowych wyborów szefem sztabu i przygotowywał program wyborczy Mikoły Statkiewicza.

Kara ograniczenia wolności, nazywana "chemią", polega na zesłaniu i pracach poprawczych; skazany nie może opuszczać miejscowości, do której został skierowany, musi w niej pracować i nocować w wyznaczonym miejscu.

>>>>>

Sowiecka swołocz mści się na ŻONACH !!!

Iryna Chalip, żona byłego opozycyjnego kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua wraz z jego matką, fot. PAP/EPA/Tatyana Zenkovich



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:30, 17 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: kurs dolara w kantorach wciąż rośnie

Na Białorusi wciąż rośnie kurs dolara w stosunku do krajowego rubla, po tym gdy Bank Narodowy uwolnił kurs sprzedaży obcych walut w kantorach. Jak informuje w poniedziałek niezależna gazeta "Biełorusskije Nowosti", dolar jest już wart 4,5 tys. rubli (ok.4 zł).

Oficjalny kurs wynosi nieco ponad 3 tys. rubli (ok. 2,7 zł) za dolara. Wcześniej kurs w kantorach mógł się wahać w stosunku do oficjalnego o maksymalnie dwa procent.

11 maja bank uwolnił kurs dolara w kantorach i wartość rubla w stosunku do amerykańskiej waluty spadła o 30 procent - do 4 tys. rubli (ok. 3,6 zł) za dolara. Decyzja banku nie zmieniła jednak sytuacji w kantorach, gdzie nadal brak dewiz, jak i chętnych do ich sprzedaży. Bank Narodowy nie sprzedaje dewiz bankom komercyjnym w obawie o topniejące rezerwy walutowe kraju.

Niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" zwraca uwagę, że na Białorusi istnieje teraz kilka kursów dolara. Pierwszy to oficjalny kurs Banku Narodowego, stosowany do bardzo wąskiego kręgu operacji walutowych - nieco ponad 3 tys. rubli. Drugi to kurs w kantorach, czyli obecnie 4,5 tys. rubli. Na rynku pozagiełdowym ukształtował się kurs 6 tys. rubli za dolara i wyższy.

Tygodnik ekonomiczny "Biełorusy i Rynok" ocenia w poniedziałek, że decyzja Banku Narodowego o uwolnieniu kursu w kantorach nastąpiła za późno. "Dwa-trzy miesiące temu taki krok zapewne doprowadziłby do stabilizacji rynku walutowego. Teraz jednak oczekiwania dewaluacyjne są na tyle duże, że nikt nie spieszy się ze sprzedażą waluty" - wskazuje tygodnik.

Brak dewiz na rynku wywołał wiele problemów. Uderzył w przedsiębiorstwa, które zza granicy sprowadzają materiały, części i towary, spowodował wzrost cen towarów z importu. Sprawił też, że w rozpoczynającym się sezonie wakacyjnym wielu Białorusinów musiało zrezygnować z zagranicznych wycieczek, bo podskoczyła ich wartość, szacowana przez firmy turystyczne w dolarach.

>>>>>

Skoro kurs ,,oficjalny'' wynosi 3 tys. to rzecz jasna rynkowy musi byc wyzszy... Skoro w kantorach wynosi 4,5 a na rynku 6 to kto sie dziwi ze rosnie ... Musi dojsc do tych 6 tysiecy ... Zwykle zasady rynku... PODAZ -> POPYT Wielkosc podazy dazy do wielkosci popytu i na odwrot... Oczywiscie radzieckim ekonomistom jest to nie znane takze zreszta tym w Polsce... od schladzania...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:34, 17 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: w kantorach nadal brakuje zagranicznych walut

Białoruskie media informują, ze mimo radykalnego wzrostu kursu dolara i euro wobec miejscowego rubla, w kantorach nadal brakuje zagranicznych walut.

W ciągu kilku ostatnich dni na Białorusi kursy zagranicznych pieniędzy zwyżkowały o 50 procent. Opozycyjny tygodnik "Nasza Niwa" twierdzi, że "Białoruś została absolutnym liderem na kontynencie w szybkości dewaluacji własnej waluty".

Niezależna "Biełorusskaja Gazieta" pisze, że ludzie przed kantorami stoją w kolejkach mając nadzieję na kupno dolarów czy euro. Dochodzi tam do kłótni między tymi, którzy są zapisani na listach kolejkowych, i ludźmi chcącymi nabyć walutę bez kolejki.

Dziennik "Komsomolsja Prawda w Białorusi " informuje, że wczoraj wszyscy oczekiwali jakichś decyzji w związku z pojawieniem się w pracy - po półtoramiesięcznym leczeniu - szefa Banku Narodowego Białorusi. Jednak nic się nie wydarzyło "i to sprowokowało kolejne zwiększenie popytu na zagraniczną walutę oraz wzrost jej kursu".

Gazeta pisze, że szef Banku Narodowego Piotr Prokopowicz pojawił się wczoraj w pracy, przeprowadził naradę i udał się na tygodniowe zwolnienie lekarskie.

:O)))))

A co un ma niby zrobic ? ! Marks i Engels tego nie przewidzieli... Stalin i Lenin tez... Nawet genialny Łukaszka ! Zostaje tylko stare radzieckie zwolnienie lekarskie ;O)))
TO KONIEC ! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:51, 17 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: kłopoty z walutą

Białoruska prasa pisze dzisiaj o dalszym deficycie dewiz na rynku i jego skutkach. "Komsomolskaja Prawda w Biełorussii" podkreśla, że na rynku pozagiełdowym, gdzie walutami handlują banki i firmy, dewaluacja rubla przekroczyła 100 procent.

Oficjalny kurs Banku Narodowego wynosi nieco ponad 3 tys. rubli, ale w poniedziałek na rynku pozagiełdowym firmy kupowały dolar po 6300-6500 rubli.

Gazeta zauważa, że nie rozwiązała problemu decyzja banku centralnego o uwolnieniu kursu walut w kantorach, po której kurs dolara w kantorach sięgnął 4 tys. rubli. Gdy przed tygodniem kurs został formalnie uwolniony, ludzie nie zaczęli sprzedawać więcej dewiz. Dolarów, euro, i innych obcych walut w wolnej sprzedaży nadal brak - mówią gazecie źródła w bankach.

W poniedziałek wszyscy oczekiwali powrotu do pracy szefa Banku Narodowego (Piotra Prokopowicza) i jakichś kroków w kierunku ujednolicenia kursu. Jednak nic się nie stało i to sprowokowało nową falę popytu na dewizy i wzrost ich kursów - dodają rozmówcy gazety. Dolar w kantorach kosztuje już 4,5 tys. rubli - wskazuje "Komsomolskaja Prawda".

Białorusini próbują korzystnie ulokować słabnącą walutę i kupują sprzęt AGD - donosi dziennik. Rozeszły się plotki, że dolar będzie kosztował już nie cztery, a sześć tysięcy rubli. Ludzie boją się, że białoruski rubel straci na wartości i wykupują towary - mówi gazecie przedstawiciel jednej ze stołecznych sieci sklepów AGD.

Dziennik publikuje też przykładowe ceny biletów lotniczych za granicę. Państwowe linie lotnicze Belavia ustalają teraz ceny w rublach na podstawie kursu euro - 5820 rubli za euro. To prawie kurs o ponad 25 proc. wyższy niż oficjalny, który wynosi nieco ponad 4,4 tys. rubli za euro.

W sondzie gazety na pytanie, w co lokuje wypłatę, instruktorka fitness wyjaśnia, że nie może jej wydać na urlop za granicą, bo nie można kupić dewiz. Spikerka telewizyjna z kolei odpowiada: - Wydaję pieniądze tylko na jedzenie i benzynę, żeby dojechać do pracy. Nic więcej za nasze ruble nie kupisz, a więc nie ma ich w co lokować.

>>>>>

Bedzie balagan bo to jest gospodarka nierynkowa... Kurs bedzie zmierzal do tego ,,pozagieldowego'' ale uksztaltuje sie nizej...
Jesli w kantorach 4500 a na rynku 6400 to tylko debil sprzedal by w kantorze... Co w tym dziwnego ??? Radzieccy zupelnie nie pojmuja ekonomii choc ta jest prosta!!! Jak wszystko co naturalne jest proste...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:57, 18 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: w piątek wyrok dla byłych kandydatów na prezydenta

Na piątek, 20 maja, wyznaczył ,,sąd'' w Mińsku ogłoszenie wyroku w sprawie byłych kandydatów w grudniowych wyborach prezydenckich na Białorusi, Uładzimira Niaklajeua i Witala Rymaszeuskiego. Pierwotnie wyrok oczekiwany był dzisiaj.

We wtorek prokurator zażądał dla Niaklajeua trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, a dla Rymaszeuskiego dwóch lat w zawieszeniu na dwa lata.

Kar w zawieszeniu prokurator zażądał też dla czworga sądzonych wraz z nimi opozycjonistów.

Wszyscy byli oskarżeni z artykułu mówiącego o organizacji działań poważnie naruszających porządek publiczny lub udziału w nich. Chodzi o demonstrację opozycji 19 grudnia zeszłego roku, w wieczór po wyborach prezydenckich.

Tysiące ludzi protestowały wówczas przeciw oficjalnym wynikom wyborów, dającym niemal 80 proc. głosów urzędującemu szefowi państwa Alaksandrowi Łukaszence. Milicja rozbiła demonstrację, zatrzymano ponad 600 osób.

>>>>>

Szalenstwo trwa a gospodarka pada... Pytani brzmi kiedy kolesie Łukaszenki zasiada w tych klatkach ktore sami wymyslili...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 3:18, 20 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś potrzebuje 7,5-9 mld USD, by ustabilizować gospodarkę - musi oddać Moskwie majątek narodowy !

Minister finansów Rosji Aleksiej Kudrin ocenił w czwartek, że Białoruś potrzebuje 7,5-9 mld dolarów w celu stabilizacji swojej gospodarki i wskazał, że mogłaby uzyskać potrzebne środki z prywatyzacji swoich przedsiębiorstw.

Kudrin mówił o tym w Mińsku, po spotkaniu władz poradzieckiej Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG). Białoruś ubiega się o kredyt w wysokości 3 mld dolarów z tej organizacji.

"Białoruś ma wystarczająco aktywów, by uzupełnić programy kredytowe o niezbędną ilość środków walutowych" - powiedział Kudrin.

Ocenił, że "w ciągu trzech lat powinna być przeprowadzona określona prywatyzacja". Zaznaczył, że wykaz przedsiębiorstw, które mogą być sprywatyzowane, Białoruś powinna sama określić. Nie wykluczył, że może się znaleźć w tym wykazie przedsiębiorstwo gazociągowe Biełtransgaz.

"Jeśli aktywa tych przedsiębiorstw nie będą realizowane w zaplanowanym zakresie, to Białoruś może zwrócić się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Jednak tu są pewne niuanse, związane z ostrymi warunkami otrzymania funduszy" - zauważył.

Dodał: "Te aktywa są wystarczające, taki program jest potrzebny. Według naszych ocen jest to nie mniej niż 7,5-9 mld dolarów w ciągu trzech lat. Wtedy będzie można maksymalnie efektywnie przeprowadzić stabilizację gospodarki" - powiedział Kudrin.

Wcześniej w czwartek premier Białorusi Michaił Miasnikowicz potwierdził, że Mińsk liczy na 3-3,5 mld dolarów kredytu z EaWG w ciągu trzech lat. Kudrin wyjaśnił, że prośba Białorusi o kredyt będzie rozpatrzona 4 czerwca na posiedzeniu funduszu antykryzysowego EaWG w Kijowie.

>>>>>

A wiec Kreml juz oblicza ile sie nachapie... A Lukaszenka sprzeda Bialorus A CO MU TAM ! Zreszta stolka nie zatrzyma ale kraj wyprzeda !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:10, 20 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: ograniczony dostęp do "portalu wymiany walut"

Prokuratura Generalna Białorusi postanowiła ograniczyć dostęp do portalu internetowego Propokovi.ch, który jego twórcy reklamują jako "pierwszy na świecie elektroniczny kantor". Portal zdobył wielką popularność w czasie deficytu na Białorusi obcych walut.

Jak podaje opozycyjna gazeta "Nasza Niwa", prokuratura szuka również twórców portalu.

Przedstawiciel prokuratury Pawał Radziwonau powiedział, że decyzja prokuratury dotyczy portalu, który propaguje działalność w sferze nielegalnego obrotu dewizami. Ograniczenie dostępu oznacza, że nie będą miały do portalu dostępu instytucje państwowe. Radziwonau nie podał nazwy portalu, by - jak oznajmił - nie robić mu reklamy.

Wiadomo jednak - pisze "Nasza Niwa" - że chodzi o portal nazwany od nazwiska szefa Banku Narodowego Piotra Prokopowicza. Działa on jak swego rodzaju giełda - kontaktują się tu chętni do sprzedaży i kupna dewiz. Negocjują kurs waluty, a potem razem idą do banku. Tam sprzedający oddaje dewizy w kantorze po oficjalnym kursie, a potem dopłaca kupującemu różnicę między tym kursem, a tym na jaki się umówili.

- Prawo formalnie nie jest naruszane, a ludzie zdobywają deficytowe dewizy - ocenia "Nasza Niwa". Twórca portalu jest anonimowy i nie czerpie z niego korzyści - dodaje gazeta.

Jednak zdaniem prokuratury, na portalu ustalane są kursy wymiany, jakie nie odpowiadają kursom bankowym. - Propagowanie takiej działalności jest bezprawne i powinno być wstrzymane - oznajmił Radziwonau.

Portal Prokopovi.ch pod względem popularności znalazł się na 13. miejscu wśród białoruskich stron internetowych. W środę odwiedziło go 37 600 internautów - podaje "Nasza Niwa". Dla porównania, strona opozycyjnej gazety miała w środę 22 tys. użytkowników.

Z powodu deficytu dewiz białoruski Bank Narodowy uwolnił 11 maja kursy w kantorach. Po tej decyzji kurs rubla spadł i dolar kosztuje teraz w kantorze 4,5 tys. rubli, choć oficjalny kurs banku centralnego wynosi nieco ponad 3 tys. rubli. Jeszcze wyższy kurs ukształtował się na rynku pozagiełdowym, gdzie walutami handlują banki i firmy; tutaj w czwartek dolar kosztuje od 8500-9200 rubli.

>>>>>>

To sa radzieckie administarcyjne ,,metody'' kierowania ekonomika...
Ich finalem jest bankructwo jak to juz bylo z obozem radzieckim...
Czyli dolar dochodzi do 8800 rubli kurs oficjalny jest czystym idiotyzmem - smiechu warte a w kantorach tez absurd... Te ,,kursy'' tylko wprowadzaja balagan w ekonomii ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:03, 21 Maj 2011    Temat postu:

Ogłoszenie wyroku na Statkiewicza i Wusa przełożone

Sąd w Mińsku ogłosił, że przekłada ogłoszenie wyroku w procesie dwóch byłych kandydatów w grudniowych wyborach prezydenckich: Mikoły Statkiewicza i Dźmitryja Wusa.

Przed wejściem na salę sądową wywieszono powiadomienie, że ogłoszenie wyroku jest przeniesione w związku z chorobą sędziego.

Wcześniej ogłoszenie wyroku zapowiadano na dzisiaj na godz. 15 czasu polskiego.

Były opozycyjny kandydat Mikoła Statkiewicz oraz niezwiązany z organizacjami opozycyjnymi przedsiębiorca Wus są oskarżani o organizację masowych zamieszek podczas demonstracji opozycji w Mińsku 19 grudnia zeszłego roku, w wieczór po wyborach prezydenckich.

>>>>

Widzimy jakie zwyrodnialstwo ! Chwytaja ludzi i ,,sadza'' jakby to byli jacys zbrodniarze bo Lukaszenko nie chce oddac stolka... To jest wlasnie wyslugiwanie sobie piekla... A ofiary beda nagrodzone przez Boga !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:29, 21 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: Brak gotówki w bankomatach?

Białoruski Bank Narodowy oświadczył, że dysponuje dostateczną ilością pieniędzy, i zaprzeczył pogłoskom, że białoruskich rubli brakuje w bankomatach. Przyznał, że wzrost wypłat z bankomatów mógł doprowadzić do tego, że w niektórych zabrakło banknotów.

- Bank Narodowy dysponuje wystarczającą ilością pieniędzy w gotówce, by zapewnić obrót nimi bez zakłóceń na terytorium kraju - powiedział rzecznik banku Anatol Drazdou, cytowany przez oficjalną agencję BiełTA. Wezwał, by nie niepokoić się brakami gotówki, jakie mogły wystąpić w niektórych bankomatach z powodu wzrostu wypłat, i zapewnił, że bankomaty są uzupełniane. Nazwał "głupimi i dziwnymi" pogłoski o braku banknotów.

W Homlu, drugim co do wielkości mieście Białorusi, w czwartek wieczorem ustawiły się kolejki do bankomatów - podały media opozycyjne. Ludzie powtarzali sobie plotkę, że od 20 maja z bankomatów będzie można wypłacić tylko 60 tys. rubli dziennie (równowartość ok. 52 złotych). Opozycyjny portal Karta'97 zatytułował doniesienia z Homla "masową psychozą".

Plotki zdementowała także Nadzieja Jermakowa z zarządu Biełarusbanku, największego banku na Białorusi. Wskazała, że w kraju praktycznie czterokrotnie zwiększył się obrót towarowy, ludzie wypłacają pieniądze i wykupują towary ze sklepów. - Sytuacja jest podgrzewana - oceniła Jermakowa.

- Nie rozumiem, dlaczego wybuchła panika i ludzie uznali, że nie ma pieniędzy i że dla wszystkich ich nie starczy. W samym Biełarusbanku na rachunkach klientów jest ponad 200 mld rubli (ok. 174 mln zł) i nigdy nie pojawiały się wątpliwości, że możemy nie oddać tych pieniędzy - wskazała przedstawicielka banku.

Białoruś boryka się z problemami na rynku walutowym i wzrostem cen, zwłaszcza produktów spożywczych. Białorusini wykupują towary w obawie przed ich dalszym podrożeniem i spadkiem wartości rubla.

>>>>>

Gospodraka zupelnie siada... Juz slysze ze Luakszenko bedzie powoli oddawal Bialorus Moskwie aby ,,zyskac na czasie'' . Tu nalezy ostrzec Kreml ze jest to ich inwestycja w Lukaszenke... Jak on padnie straca kase a przedsiebiorstwa wroca do Bialorusinow...
Nie zostanie uznana taka grabiez NAWET MOWY NIE MA !!!
BIALORUS BEDZIE BIALORUSKA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:25, 21 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: dwa lata w zawieszeniu dla Niaklajeua

Na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata skazał sąd w Mińsku poetę Uładzimira Niaklajeua, byłego opozycyjnego kandydata w grudniowych wyborach prezydenckich, sądzonego w związku z powyborczymi protestami opozycji.

Innego byłego kandydata opozycji w wyborach Witala Rymaszeuskiego sąd skazał także na dwa lata w zawieszeniu na dwa lata. Wyroki w zawieszeniu otrzymali też sądzeni razem z byłymi kandydatami ich współpracownicy. Wszyscy byli oskarżeni o przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek publiczny podczas demonstracji opozycji w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia.

Niaklajeu zapowiedział po wyroku, że teraz będzie domagał się zwolnienia innych osób skazanych za udział w demonstracji i że ma to nastąpić "bez żadnego handlu". - Wolności dla ludzi niewinnych, dla najlepszych synów i córek Białorusi - to żądanie bezdyskusyjne - oznajmił. Ocenił, że wyrok w zawieszeniu, a nie karę więzienia, zawdzięcza okazanej mu solidarności. - Wyszliśmy teraz do was nie dlatego, że sąd jest dobry. (...) To wynik ogólnoludzkiej solidarności - mówił po wyjściu z budynku sądu.

- Gdyby nie było wsparcia ze strony USA i Unii Europejskiej, to nie stałbym teraz przed wami, ale siedziałbym w areszcie KGB i odpowiadałbym na jedno i to samo pytanie: dla jakiego kraju szpieguję? - dodał.

Niaklajeu został pobity 19 grudnia przez nieznanych sprawców jeszcze przed zakończeniem wyborów, gdy wciąż był kandydatem. Nie mógł pójść na demonstrację, trafił do szpitala, skąd zabrali go również niezidentyfikowani ludzie. 20 grudnia prezydent Alaksandr Łukaszenka ogłosił na konferencji prasowej, że były kandydat jest w areszcie. Później na Niaklajeua nałożono areszt domowy, w jego mieszkaniu stale przebywało dwóch pracowników KGB.

Rymaszeuski, działacz niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej, był na placu, gdzie demonstrowali zwolennicy opozycji i potem został zatrzymany. Jak pokazywały nagrania z manifestacji, gdy w jej trakcie grupa mężczyzn zaatakowała drzwi do budynku rządu, Rymaszeuski nakłaniał ich, by przestali to robić.

W procesie byłych kandydatów sąd skazał też na dwa lata w zawieszeniu na dwa lata współpracowników Niaklajeua: szefa jego sztabu wyborczego Andreja Dźmitryjeua oraz Alaksandra Fiadutę i Siarhieja Wazniaka. Wiceszefową opozycyjnej organizacji młodzieżowej Młody Front Nastę Pałażankę sąd skazał na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na jeden rok. Pałażanka pełniła rolę męża zaufania Rymaszeuskiego podczas zeszłorocznych wyborów prezydenckich.

To wyroki łagodne na tle innych, jakie zapadły w trwających od lutego procesach karnych uczestników powyborczej demonstracji. Do tej pory skazano 35 osób, w większości na kary od 2-4 lat kolonii karnej. Najwyższy wyrok, pięciu lat kolonii o zaostrzonym rygorze otrzymał inny z byłych kandydatów opozycji w wyborach Andrej Sannikau.

Kary w zawieszeniu orzeczone są połączone z nadzorem milicyjnym. Sąd może zarządzić wykonanie kary w przypadku, gdy ukarana osoba naruszy warunki zawieszenia. W przypadku kary dla Niaklajeua istnieje jeszcze dodatkowy warunek - po upływie okresu zawieszenia sąd może przedłużyć go przedłużyć, ale tylko jeden raz i nie dłużej niż na jeden rok.

19 grudnia demonstranci kwestionowali oficjalne wyniki wyborów prezydenckich, według których niemal 80 proc. głosów zdobył ubiegający się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandr Łukaszenka. Doszło do ataku na drzwi budynku rządu, w których wybito szyby - według opozycji była to prowokacja. Milicja rozbiła demonstrację. Do aresztów trafiło ponad 600 osób. Większość z nich została skazana w procesach administracyjnych, na kary grzywny lub od kilku do kilkunastu dni aresztu.

>>>>>

Kolejne łajdackie ,,wyroki'' ... Kara za nie juz niedlugo ! O ile jzu nie nastepuje sadzac po sytuacji Łukaszenki ! To jest on w stanie zawałowym . Pomyslcie co sie tma w nim w srodku wyprawia !
Iadacy na szubienice maja lepiej bo chociaz wiedza co ich spotka...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:34, 21 Maj 2011    Temat postu:

Kreml narzuca Łukaszence warunki :
Rosja chce Biełtransgaz za 2,5 mld USD

Rosyjski koncern Gazprom jest gotowy wykupić od Białorusi 50 proc. akcji państwowego przedsiębiorstwa gazociągowego Biełtransgaz za 2,5 mld dolarów - powiedział białoruski premier Michaił Miasnikowicz, cytowany przez portal Telegraf.by.

Rosjanie mają już 50 proc. akcji tego przedsiębiorstwa, które jest operatorem sieci gazociągów na Białorusi. Informacje o tym, że są zainteresowani kupieniem od Białorusi pakietu kontrolnego, pojawiły się ostatnio w białoruskich mediach. Mówił o tym również ambasador Rosji na Białorusi Alaksandr Surikow.

Miasnikowicz, który wypowiadał się na ten temat w piątek wieczorem, powiedział, że w sprawie Biełtransgazu toczą się rozmowy. Oznajmił też, że na razie Mińsk nie ma zamiaru sprzedawać innego strategicznie ważnego przedsiębiorstwa - jednego z największych eksporterów soli potasowej Biełaruśkalij.

Premier dodał, że prywatyzacja nie jest dla władz białoruskich celem samym w sobie. Chcą one przede wszystkim przyciągnięcia inwestycji zagranicznych i stworzenia międzynarodowych korporacji, by wzmocnić pozycję swoich przedsiębiorstw na rynkach zagranicznych. Jak podaje oficjalna gazeta "SB.Biełaruś Siegodnia" Miasnikowicz zapowiedział, że Białoruś będzie tworzyć takie korporacje z Rosją, Ukrainą i państwami europejskimi. Jako przykład wskazał utworzenie holdingu przez rosyjski Kamaz i białoruskie zakłady samochodowe MAZ.

>>>>

Widzimy jakie plugawe klamstwa ... A prawda jest taka ze chodzi o ratowanie stolkow . A ci o jakichs ,,poszerzaniach wspolpracy'' ... Klamstwo to jeden z punktow poczatkowych zbrodni...

Tymczasem podczas niedawnej wizyty premiera Rosji Władimira Putina w Mińsku rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin powiedział, że Białoruś powinna przyciągnąć środki z prywatyzacji własności państwowej po to, by efektywnie wykorzystać kredyty, o które się ubiega. Chodzi o ponad 3 mld dolarów z Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG) tworzonej przez Rosję i państwa b. ZSRR. Według Kudrina Białoruś potrzebuje 7,5-9 mld dolarów w celu stabilizacji swojej gospodarki.

Przed wizytą Putina pojawiły się opinie, że Rosja może wykorzystać starania Białorusi o wsparcie finansowe po to, by zyskać dostęp swego kapitału do interesujących ją białoruskich przedsiębiorstw. Wśród nich wymieniano właśnie Biełtransgaz.

>>>>>

To tak wyglada ta ,,pomoc'' kasa dla Lukaszenki za majatek narodu ... Kto inny placi kto inny bierze kase... A przypomne ze gdy Lukaszenko i jego banda dokonuja zbrodni na narodzie tocza sie ,,procesy'' i ci bandyci skazuja ludzi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:45, 22 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: "wyprzedaż ojczyzny" na życzenie Rosji

Od poniedziałku rząd i Bank Narodowy Białorusi rozpoczną prace związane z unifikacją kursów walut. Informując o tym premier Michaił Miasnikowicz zapowiedział też zmiany w strukturze białoruskich przedsiębiorstw.

Szef białoruskiego rządu - cytowany przez dziennik "Sowietskaja Biełorussija" - zapowiedział prywatyzację przedsiębiorstw. Chce tworzyć ponadnarodowe korporacje z Rosją, Ukrainą i państwami Unii Europejskiej.

Według Miaśnikowicza, rosyjski Gazprom jest gotowy wykupić za 2,5 miliarda dolarów pozostające w rękach państwa białoruskiego 50 procent akcji Biełtransgazu, miejscowego koncernu gazowego.

>>>>> 2,5 mld starczy na 75 dni zycia za dewizy dla rezimu ... Co dalej ???

Portal internetowy Nawiny zwraca uwagę, że białoruskie władze przez wiele lat były dumne z tego, że nie dopuściły do lawinowej prywatyzacji. "Jednak obecnie Moskwa stawia surowe warunki: kredyty da tylko pod warunkiem reform i to takich, które w rozumieniu białoruskiego kierownictwa nazywają się wyprzedażą ojczyzny"- pisze portal internetowy.

>>>>>

Czyli zdrada ojczyzny ! Zdrajcy ojaczyzny jak widzimy wsadzaja walczacych o wolnosc do wiezien... A kto powinien byc sadzony ? Wlasnie ci sprzedawczykowie wyprzedajacy kraj mafii...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:25, 22 Maj 2011    Temat postu:

Ekonomista: Kryzys pokazał fasadowość białoruskiej gospodarki

Obecne problemy gospodarcze Białorusi nie są nieoczekiwane, wynikają z przyjętego przez nią modelu nakazowego gospodarki, który okazał się fasadowy, gdy zabrakło pożyczek z zewnątrz - powiedział PAP białoruski ekonomista Leanid Złotnikau.

W ten sposób ekspert, który pisał program gospodarczy dla opozycyjnego kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua, komentuje to, co dzieje się w ostatnich miesiącach na Białorusi. To deficyt dewiz i w rezultacie osłabienie rubla wobec obcych walut, wzrost cen i gwałtowny wzrost popytu na towary, które ludzie wykupują w obawie przed dalszymi podwyżkami.

Złotnikau wskazuje, że już od 6-7 lat "konsumpcja na Białorusi zaczęła przewyższać możliwości gospodarki - coraz bardziej i bardziej". Gospodarka funkcjonowała najpierw "dzięki temu, że przejadała pozostałości z czasów radzieckich" i "była wspierana przez subsydia z Rosji w formie tanich nośników energii". Potem, kiedy Rosja zaczęła podnosić na nie ceny, "gospodarka była wspierana pożyczkami z zewnątrz, przede wszystkim kredytami z krajów zachodnich, organizacji międzynarodowych i Rosji".

"Nasze długi szybko rosły" - wskazuje ekonomista. Przytacza dane: "Jeśli na początku 2005 roku nasz ogólny dług, wszystkich przedsiębiorstw i państwa, wobec swoich kredytodawców wynosił 5 mld dolarów, to według stanu z 1 stycznia 2011 roku było to już 28 mld dolarów".

!!!!!!! Koszmar !!!! Czyli liczac po kursie rymkowym rubla - 300 BILIONOW RUBLI !!!! BILIONOW !!!

Gospodarka Białorusi jest gospodarką małego kraju - tłumaczy Złotnikau. "Po to, by wytwarzać coś w naszych zakładach, potrzebujemy kupować części, surowce, energię. Importochłonność białoruskiej produkcji to mniej więcej 50 procent - to znaczy, że jeśli wziąć koszty produkcji w naszych przedsiębiorstwach, to prawie połowa z nich to koszty części, surowców i materiałów z importu. Po to potrzebne są dewizy. Tak więc, jeśli przypływ obcych walut się zmniejszy, to ma to wpływ na kryzys w gospodarce".

>>>>> To znaczy mowiac scisle na Bialorusi jest pozostalos gospodarki sowieckiej... Kreml budowal w kategoriach calego imperium i kola produkowali na Ukrainie - wiezli na Bialorus montowali do maszyny nastepnie wiezli gdzies do Rosji znowu cos montowali... Na Bialorusi sa fragmenty lini produkcyjnej a reszta gdzie indziej... Normalnie nigdy by taka ekonomia nie powstala... Wezmy jak to bylo historycznie... Na tych terenach byl przemysl drzewny solny i spozywczy a przed 1939 zaczela rozwijac sie turystyka na Polesiu jak wiemy piekny zakatek swiata... I atki bylby rozwoj tych ziem... Przemysl lekki uslugi turystyka...
Tymczasem przyszli sowieci z ich obledem stal huty i czolgi i czolgi ... I niestety taka debilna struktura powstala...
Ale duzo juz z tego padlo... Dzis ekonomia Bialorusi jest inna...
Powstaly uslugi przemysl i rzemioslo a te koszmarne ,,zaklady produkcji maszyn'' juz sa niewielka czescia gospodarki...

>>>>>

"Po to, by można było na poprzednim poziomie utrzymać naszą gospodarkę, potrzebujemy 1 miliarda miesięcznie - dolarów, rubli rosyjskich czy euro - pożyczek z zewnątrz. Albo też, musimy na sumę 1 miliarda sprzedać jakąś część własności państwowej - to znaczy, przeprowadzać prywatyzację" - mówi Złotnikau. Ocenia, że "władze niezbyt chcą to robić. I dlatego mamy od półtora miesiąca taką niezrozumiałą, anarchiczną sytuację".

>>>>> Ale na ile to starczy ??? I co potem ?

Ekonomista przypomina, że pilotażowa prywatyzacja pięciu dużych białoruskich przedsiębiorstw była jednym z warunków przyznania Mińskowi kredytu z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Jego ostatnią transzę Białoruś otrzymała w pierwszej połowie zeszłego roku. "Jednak to się nie odbyło" - mówi ekspert. "Władze składały obietnice przy okazji tego kredytu, że przeprowadzą liberalizację, ale była ona powierzchowna, tylko w sprawozdaniach" - dodaje.

Z tego powodu "dzisiaj MFW nie zabiega o to, by wesprzeć Białoruś". Fundusz, a także inni potencjalni kredytodawcy widzą też, że udzielane Mińskowi pożyczki "nie są wykorzystywane w celu zwiększenia efektywności gospodarki, ale są przejadane. Zaczęli się więc oni ostrożniej odnosić (do Białorusi). Kiedy zaczęło być widoczne, że sytuacja gospodarcza zacznie się pogarszać, mimo wszystkich dobrych wskaźników - jak tempo wzrostu PKB - to zmienił się stosunek do białoruskiej gospodarki" - wskazuje ekonomista. Przypomina, że obniżył się rating dawany Białorusi przez międzynarodowe instytucje gospodarcze.

Tak więc - tłumaczy Złotnikau - "w drugiej połowie 2010 roku i pierwszych miesiącach obecnego roku wielkość pożyczek zaczęła się zmniejszać w porównaniu z tym samym okresem w poprzednich latach. I, co naturalne, ukształtował się deficyt waluty". Potem "faktycznie odbyła się dewaluacja rubla i to wywołało wzrost cen".

Zdaniem ekonomisty, obecne problemy mają głębokie korzenie. Prezydent Alaksandr Łukaszenka "stworzył model gospodarki, który w jakimś stopniu jest podobny do modelu z czasów radzieckich. To nawet nie gospodarka przejściowa, ale w większości nakazowa". Jednak gospodarka nakazowa "nie jest efektywna - właśnie dlatego rozpadł się ZSRR. Ten model, który został zbudowany, jest nieudany - i ten model wszedł w fazę rozpadu" - mówi ekonomista.

Zauważa, że Białoruś straciła wysokotechnologiczne zakłady, które mogłyby przynosić zysk, i "teraz więcej dochodów czerpie z surowców i tego, co robi z surowców". Wskazuje, że wiele środków inwestowano "na część fasadową" - czyli na "drogi, fasady, prestiżowe obiekty". Przyznaje, że przyjeżdżający na Białoruś oceniali to jako oznakę dobrego życia kraju. Jednak "to tylko część fasadowa", a w istocie "nie było sukcesu" gospodarczego - uważa ekonomista.

>>>> No tak pokazuchy ale to choroba kazdej wladzy nawet w Polsce przestali drogi budowac a buduja debilne stadiony nie wiadomo dla kogo... Na szczescie w Polsce az takiej wladzy nie maja...

>>>>

W jego ocenie, by wyjść z kryzysu Białoruś musi teraz "odnawiać stosunki z Zachodem i Wschodem, wypuścić więźniów politycznych, dać amnestię tym, których wsadzono do więzień za przestępstwa gospodarcze". "Trzeba liberalizować gospodarkę, stworzyć warunki, by przyszły inwestycje z Zachodu i Wschodu, by przyszli przedsiębiorcy" - mówi ekspert. I dodaje: "Białoruś nie może już o własnych siłach wyjść z tego impasu".

>>>>>

Oczywiscie ze juz nie da sie tego utrzymac... Kryzys Bialoruski jest w istocie kryzysem Greckim . To znaczy kraj jechal na pozyczkach... Az do katastrofy... Z tym ze Grecja jest w Euro i rzecz jasna nie ma problemu walut bo nie ma waluty ALE patologia wyszla INACZEJ poprzez dlug publiczny i bankructwo panstwa . W gospodarce typu radzieckiego objawia sie to tak jak na Bialorusi czyli brakiem walut... Oczywiscie trzeba skonczyc z dotacjami z zagranicy . Majatek narodowy musi trafic do narodu a nie do mafii KGBowskiej z Kremla... Po wprowadzeniu wolnego rynku gospoadrka zlapie rownowage i odbije sie od dna... Natomiast to co robi Lukaszenka doprowadzi o tego ze majatek zagrabia putinowcy i za chwile nie bedzie co sprzedac bo nie bedzie majatku A KRYZYS BEDZIE JESZCZE WIEKSZY !
Czyli mowiac krotko to co chca zrobic to wyleczyc kaca samogonem ... Jutro bedzie jeszcze wiekszy kac az do zgonu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:26, 24 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: Niaklajeu pozostanie w polityce

Były kandydat w wyborach prezydenckich, poeta Uładzimir Niaklajeu, powiedział dzisiaj, że pozostanie w polityce. Mówił o tym na konferencji prasowej, cztery dni po skazaniu go na dwa lata w zawieszeniu w związku z protestami powyborczymi.

Nie mówiąc wiele o formie tego zaangażowania, Niaklajeu powtórzył, że będzie domagał się zwolnienia osób aresztowanych po wyborach. Kampania "Mów Prawdę!" opracuje też projekty związane z sytuacją społeczną i gospodarczą na Białorusi. Niaklajeu ocenił, że trzeba się przygotowywać do wybuchu niezadowolenia społecznego, który według niego nastąpi za około pół roku. Według niego należy "stworzyć program społeczny, stabilizacyjny, który minimalizowałby następstwa tego, co czeka nas prędzej czy później".

- Ludzie nie łączą w swojej świadomości tych kolejek w kantorach, po kaszę gryczaną i po sól, z tym, co dzieje się w polityce - z więźniami politycznymi, z tymi decyzjami, jakie władza podejmuje w ostatnim czasie. Władza (...) również myśli w ten sposób, nie tylko z przyczyn ideologicznych - oddziela kryzys finansowy od politycznego - jakby nie miały ze sobą nic wspólnego - ocenił.

Niaklajeu nie wyjaśnił, czy dowodzona przez niego kampania społeczna "Mów Prawdę!" przekształci się w partię polityczną. - To pytanie zadawali mi śledczy (po aresztowaniu) ze 150 razy - zauważył. - Myślimy o tym - dodał.

Mówił też o zapowiedzianych przez Unię Europejską dalszych sankcjach wobec przedstawicieli władz białoruskich. - Jeśli nie będzie problemu więźniów politycznych, to nie będzie problemu sankcji. Wszystko się na tym opiera - powiedział. Według niego władza myli się, widząc we wprowadzeniu restrykcji prowokację ze strony opozycji, która wzywa Unię do wywierania presji na władze. - Nie ma co zajmować się prowokacjami - tym, że oni (opozycja) tylko myśleli o tym, jak wprowadzić sankcje. Gdybyśmy o tym myśleli, one już by były - mówił Niaklajeu.

Sąd uznał byłego kandydata i jego współpracowników z kampanii "Mów Prawdę" za winnych "przygotowywania działań poważnie naruszających porządek publiczny" podczas demonstracji opozycji w Mińsku w wieczór wyborczy 19 grudnia. Tysiące ludzi protestowało wówczas przeciw oficjalnym wynikom wyborów, dającym niemal 80 proc. głosów urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence.

Niaklajeu nie był na demonstracji - jeszcze przed zakończeniem głosowania został pobity przez nieznanych sprawców, według opozycji - oddziały specjalne milicji. Potem został uprowadzony ze szpitala i przeniesiony do aresztu śledczego KGB, a później nałożono na niego areszt domowy, w którym przebywał do procesu.

>>>>>

Brawo i gratulujemy odwaznej decyzji ! Wodac zreszta ruine rezimu ... Doszli do sciany !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 1:01, 24 Maj 2011    Temat postu:

,,Emisja banknotów podgrzewa ogień w tym kotle"

Białoruskie społeczeństwo nie ma wystarczającej informacji o realnym stanie gospodarki, a władze mylą się, próbując rozwiązać problemy poprzez dalsze zwiększanie długów - oceniają niezależne tygodniki "Biełorusy i Rynok" i "Biełgazieta".

"Białorusini wykupują sprzęt AGD, kosmetyki i produkty żywnościowe" - podkreśla tygodnik ekonomiczny "Biełorusy i Rynok", opisując sytuację w Mińsku. Dodaje, że "według informacji z regionów w miastach obwodowych i rejonowych (odpowiedniki województw i powiatów - PAP), towary - zarówno pierwszej potrzeby, jak i długotrwałego użytku - zmiatane są z półek z szybkością nie mniejszą, niż w stolicy".

"Popyt na towary rzeczywiście jest i, jak się wydaje, naprawdę ma charakter gorączkowy. Z drugiej strony, jak zauważają kupujący - co mają robić, skoro nie mają informacji o realnej sytuacji? Przecież władze już od kilku miesięcy obiecują rozwiązanie problemów na rynku walutowym, a sytuacja wciąż się pogarsza" - wskazuje tygodnik.

"Biełgazieta" zwraca uwagę na to, że chociaż PKB kraju rośnie, to "ogień w tym kotle podgrzewany jest przede wszystkim nową emisją banknotów i zwiększeniem zadłużenia białoruskich przedsiębiorstw".

"Gospodarka kraju jest bez tchu - katastrofalnie nie wystarcza środków, przede wszystkim walutowych. Rosja jest zmęczona rolą głównego sponsora i kredytodawcy białoruskiej gospodarki. Innych kandydatów do tej roli na razie brak. Dlatego wszelkie próby ze strony władz, by finansować białoruski cud gospodarczy poprzez emisje, będą owocować tylko dalszym gwałtownym spadkiem kursu krajowej waluty i całkowitym opustoszeniem sklepowych półek" - ocenia "Biełgazieta".

Tygodnik przypomina, że na ubiegłotygodniowym spotkaniu z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką premier Michaił Miasnikowicz zapewnił, że gospodarka kraju "trwale się rozwija", "ludzie i zakłady pracują" i można kierować sytuacją. Zdaniem gazety, obaj politycy jednak "powinni byli zachować się jasno i wziąć na siebie odpowiedzialność za pogarszającą się sytuację na rynku walutowym".

>>>>>>

Rzecz jasna zadne ,,sztuczki' nie pomoga bo zwieksza tylko luke miedzy realiami a fikcja emisyjna. A to tylko droga do katastrofy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:41, 24 Maj 2011    Temat postu:

Działacz mniejszości białoruskiej bez wizy

Białoruskie służby graniczne anulowały wizę wjazdową do tego kraju Eugeniuszowi Wappie, działaczowi mniejszości białoruskiej w Polsce i prezesowi nadającego z Polski na Białoruś Radia Racyja - podała w poniedziałek ta rozgłośnia.

Wappa, szef Związku Białoruskiego w Polsce ocenił, że anulowanie to reakcja na działalność niezależnych mediów. - Jest to związane z tym, co dzieje się w niezależnej przestrzeni informacyjnej (...) - bo nie widzę innych przyczyn odmowy wjazdu na Białoruś, skoro mam wizę służbową, wydaną na zaproszenie Światowego Związku Białorusinów +Baćkauszczyna+. Miałem zamiar jechać do Mińska, między innymi po to, by kupić książki i płyty potrzebne nam tutaj, na Białostoczczyźnie. Szkoda, że duchowa ojczyzna w ten sposób patrzy na Białorusinów, którzy mieszkają poza jej granicami - powiedział Wappa.

Działacz ma roczną wizę wjazdową na Białoruś. Służby graniczne powiedziały mu, by zwrócił się do ambasady Białorusi w Polsce, jednak - jak podaje Radio Racyja - ambasada wyraziła zaskoczenie z powodu tego incydentu.

Eugeniusz Wappa jest prezesem spółki zarządzającej rozgłośnią oraz redaktorem naczelnym tygodnika mniejszości białoruskiej "Niwa".

Radio Racyja jest finansowane ze środków polskiego MSZ. Jego dziennikarze niejednokrotnie składali dokumenty w MSZ w Mińsku, ubiegając się o akredytację umożliwiającą legalną pracę na Białorusi. Otrzymywali jednak odmowę.

>>>>

Lukaszenkowcy zakleszczyli sie w obledzie juz ida droga szalenstwa i nie moga zawrocic...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 60, 61, 62  Następny
Strona 3 z 62

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy