Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bestialska napaść ZOMONu na kandydata Uładzimira Niaklajeu !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 60, 61, 62  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:47, 19 Lip 2011    Temat postu:

Białoruska prasa o konieczności uwolnienia kursu walut

Dwie gazety białoruskie wybijają dzisiaj opinię przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki o potrzebie uwolnienia kursu obcych walut. Cytowani przez prasę ekonomiści uważają, że po uwolnieniu kurs dolara najpierw gwałtownie wzrośnie, a potem ustabilizuje się.

"Władze i niezależni eksperci zgadzają się, że jednolity kurs jest potrzebny" - podkreśla "Komsomolskaja Prawda w Biełorussii". Jak przypomina, przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki Anton Dałhawieczny oświadczył niedawno, że ustalenie jednolitego kursu jest konieczne w najbliższym czasie.

Tymczasem - zauważa opozycyjna "Narodnaja Wola" - Bank Narodowy udzielił na ten postulat "krótkiej odpowiedzi", głoszącej, że "bank nie ma środków, by przejść na kurs rynkowy" obcych walut.

"Komsomolskaja Prawda" zwraca uwagę, że Białoruś żyje prawie pół roku z kilkoma kursami walut. "Oficjalny kurs dolara wynosi około 5 tys. rubli białoruskich, na czarnym rynku sprzedają go po 6 tys., a jeśli spojrzeć na ceny w sklepach, to wydaje się, że firmy w cenę towarów wliczają kurs dolara po 9 tys. rubli" - zauważa gazeta.

"Narodnaja Wola" zastanawia się w tytule artykułu na pierwszej stronie, "kiedy dewizy znajdą się w wolnej sprzedaży". Kurs dolara utrzymywany przez bank centralny na poziomie 5 tys. rubli nie skłonił bowiem Białorusinów do pozbywania się wcześniej wykupionych dewiz. "Wiele banków komercyjnych zaczęło tymczasowo zamykać kantory, mówiąc, że czekają +na lepsze czasy+. Ale kiedy nastąpią te lepsze czasy?" - pyta gazeta.

Cytowany przez nią ekonomista Leanid Zaika zauważa, że regulacja kursu dewiz jest pozorna. - Niech urzędnicy zainteresują się, po jakim kursie dolara przedsiębiorcy sprzedają towary klientom. Dopóki władze białoruskie sądzą, że regulują jakieś kursy, dopóty główne koszty spadają na obywateli - mówi ekspert.

Zdaniem Zaiki, władze "powinny zrozumieć, że jeśli teraz zrównoważymy kurs (dolara) nawet na wysokim poziomie, to potem on rzeczywiście spadnie".

Również pytany przez "Komsomolską Prawdę" ekonomista Dźmitry Kruk spodziewa się, że po uwolnieniu kursu "jest możliwy taki efekt, że kurs raptownie podskoczy. Jednak wątpliwe, by ten skok był wielki, i według ocen pozytywnych potem ustali się równowaga na poziomie około 6 tys. rubli za dolara" - uważa ekonomista.

Białoruś boryka się z ostrym deficytem dewiz i spadkiem rezerw walutowych. W ostatnich miesiącach Bank Narodowy wprowadził szereg ograniczeń na rynku walutowym i przeprowadził ponad 50-procentową dewaluację rubla. Kłopoty z dostępnością dewiz i spadek wartości rubla jest poważnym problemem dla mocno zależnej od importu białoruskiej gospodarki.

>>>>>

Tak oni maja racje ... Jesli kurs panstwowy wynosi 5 tys a rynkowy 6 tys. TO DEBILIZMEM SA DWA KURSY przy tak niewielkiej roznicy ...
Po co ta luka ? Zeby robic balagan ? Jesli jednak kurs rynkowy wynosi 9 tys. to jednolity moze skoczyc do 8 tys . To jaki jest ten rynkowy ???
Natomast prawda jest taka ze uwolnienie spowoduje najpierw skok pozniej spadek i stabilizacje... Zreszta uwalniac mozan powoli... Zwiekszac widelki w kantorach . Np. przy kursie urzedowym dac kantorom widelki (+ -) 1,4 czyli od 3600 do 7000 i zobaczyc jak sie uksztaltuje ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:00, 19 Lip 2011    Temat postu:

Sąd utrzymał wyroki dla dwóch byłych kandydatów na prezydenta

Sąd w Mińsku odrzucił dzisiaj apelacje złożone przez dwóch byłych kandydatów w zeszłorocznych wyborach prezydenckich: Dźmitryja Wusa i Mikoła Statkiewicza, skazanych odpowiednio na sześć lat oraz 5,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym reżimie.

Byli kandydaci argumentowali, że podczas ich procesu nie dowiedziono, że 19 grudnia zeszłego roku, w wieczór po wyborach, doszło w Mińsku do masowych zamieszek. W taki sposób władze określają demonstrację opozycji, która kwestionowała zwycięstwo w wyborach ubiegającego się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandra Łukaszenki. Kandydatów skazano właśnie za organizację masowych zamieszek.

Sąd odrzucił też apelacje pięciu uczestników demonstracji: byłego milicjanta Alaksandra Kłaskouskiego, Arcioma Hrybkoua, Alaksandra Kwiatkiewicza, Dźmitryja Bułanoua i Andreja Paźniaka.

Ponadto sąd rozpatrzył, i również odrzucił, apelacje trojga innych osób skazanych w związku z protestami powyborczymi: dziennikarki Iryny Chalip, działacza niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej Pawła Siewiarynca i współpracownika Statkiewicza, Siarhieja Marceleua. Wcześniej Marceleu i Chalip zostali skazani na kary w zawieszeniu, a Siewiaryniec - na trzy lata ograniczenia wolności.

W piątek miński sąd utrzymał w mocy wyrok pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie dla Andreja Sannikaua - męża Chalip i także byłego kandydata opozycji w wyborach.

Dzisiejsza rozprawa odbyła się pod nieobecność skazanych. Wcześniej rodzina Wusa przekazała, że będzie on w sądzie, ale na rozprawie jego obecności sprzeciwił się prokurator.

19 grudnia w Mińsku demonstranci kwestionowali oficjalne wyniki wyborów, według których niemal 80 proc. głosów zdobył Łukaszenka. Doszło do sprowokowanego według opozycji ataku grupy ludzi na drzwi budynku rządu. Siły specjalne milicji rozbiły demonstrację, zatrzymano ponad 600 osób. Ponad 30 z nich, w tym byli kandydaci, zostało skazanych w większości na kary kolonii karnej.

Represje wobec opozycji na Białorusi spowodowały przywrócenie i rozszerzenie sankcji Unii Europejskiej wobec przedstawicieli władz w Mińsku. Łukaszenka ocenił niedawno, że nie będzie uwięzionych opozycjonistów "wymieniał na negocjacje" z UE i zaproponował, że wyśle ich z kraju za granicę, do Europy.

>>>>>

No tak nie sad a ,,funkcjonariusze rezimu przebrani w togi''...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 18:27, 19 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:59, 21 Lip 2011    Temat postu:

Zatrzymania w czasie milczącego protestu w Mińsku

Co najmniej kilkanaście osób, w tym kobiety, zatrzymali mężczyźni w cywilu w centrum Mińska dzisiaj podczas akcji milczącego protestu przeciwko polityce prezydenta Alaksandra Łukaszenki, w której w stolicy wzięło udział kilkadziesiąt osób.

Gazeta "Nasza Niwa" zauważyła, że tym razem na ulice białoruskich miast wyszły nie tysiące i setki osób, jak było to w poprzednich tygodniach, ale dziesiątki.

Obrońcy praw człowieka z organizacji Wiasna informują, że na jeden z mińskich komisariatów trafiło dzisiaj 16 osób. Wśród nich jest Alona Lichawid, matka Mikity Lichawida, 21-latka skazanego na kilka lat kolonii karnej za udział w protestach po wyborach prezydenckich.

Milczący protest, zwoływany za pośrednictwem grupy internetowej Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne, zaczął się w środę na Placu Październikowym w centrum Mińska. Kilka minut przed początkiem demonstracji, godziną 19 (godz. 18 czasu polskiego), byli tam niemal sami dziennikarze i wielu mężczyzn w cywilu, prawdopobnie funkcjonariuszy struktur siłowych. Potem pojawiło się kilkanaście osób, wśród nich młodzież, ale też ludzie z małymi dziećmi, osoby w podeszłym wieku.

- Chcemy żyć wolni na swojej ziemi - powiedziała starsza kobieta dziennikarzom, tłumacząc, dlaczego przyszła na plac. - Chcemy, by nasz prezydent nas słyszał - mówiła, dodając, że powinien to zrobić, skoro "mówi w telewizji, że bardzo kocha Białorusinów".

Na Prospekcie Niepodległości przylegającym do placu niemal zamarł zwykle gęsty o tej porze ruch samochodów. Według świadków został zablokowany przez milicję. Słychać było, jak kierowca jednego z nielicznych aut trąbił klaksonem na znak poparcia dla ludzi na placu.

Kiedy na plac wyszło około 30 ubranych na czarno funkcjonariuszy sił specjalnych milicji (OMON), protestujący usunęli się i poszli wzdłuż jednej z przecznic. Gdy odchodzili, po raz pierwszy rozległy się oklaski. Rozpoczęły się zatrzymania; do autobusu bez numerów zabrano co najmniej sześć osób.

Część demonstrantów - około 20 osób - nadal szła ulicą Lenina, klaszcząc. Znów rozległy się klaksony samochodów. Kiedy grupa mijała duchownego idącego ulicą, ten klasnął w dłonie i podniósł zaciśnięte kciuki w geście poparcia. Ludzie krzyczeli "Pieriemien!" (ros. Zmian!). Z jakiegoś telefonu komórkowego rozbrzmiewała piosenka rosyjskiego rockmana Wiktora Coja "Oczekujemy zmian" (ros. My żdiom pieriemien). Ten utwór, nieoficjalny hymn czasów pieriestrojki, pojawia się na ostatnich akcjach protestu na Białorusi.

Grupa protestujących zatrzymała się pod kinem Pobieda. Tu mężczyźni w cywilu zabrali do autobusu bez numerów młodego mężczyznę, kobiety stojące na ulicy zaczęły klaskać. Tajniacy zaprowadzili je, popychając, do autobusu. Kobiety na próżno żądały, by przedstawili dokumenty.

Tym razem nie było przypadków bicia czy agresji wobec dziennikarzy, jak zdarzało się to podczas poprzednich akcji protestu w Mińsku. Zatrzymany został jednak fotoreporter portalu internetowego Tut.by.

Jak poinformowało radio Swaboda, podobne protesty odbyły się też w innych miastach Białorusi, ale uczestniczyło w nich niewielu ludzi. W Brześciu zebrało się około 70 osób, nikt nie został zatrzymany. Około stu osób wzięło udział w demonstracji w Mohylewie i tam też milicja nikogo nie zatrzymała. W Grodnie zgromadziło się około 50 osób, ale nikt nie klaskał; dwie osoby zostały zatrzymane. W mniejszych miejscowościach - Słucku, Rohaczewie, Wołkowysku, Słonimiu - wyszło na ulice od kilku do kilkunastu osób.

Milczące protesty zwoływane przez internet odbywają się na Białorusi od kilku tygodni. Ich uczestnicy gromadzą się w centralnych punktach miast co środę wieczór, by wyrazić krytykę wobec polityki władz. Nie wznoszą haseł i nie używają zabronionych symboli narodowych, jedynie klaszczą lub tupią.

>>>>>>

A wiec tajniacy ubecy sbecy ... Syfiasty radziecki styl zycia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:59, 21 Lip 2011    Temat postu:

Kierowcy protestowali w Mińsku przeciw podwyżkom cen benzyny

W Mińsku odbyła się w czwartek wieczorem akcja protestacyjna kierowców samochodów pod nazwą "Stop-benzyna", przeciwko podwyżkom cen paliwa. Wzięło w niej udział około stu osób, w przeprowadzeniu protestu przeszkodziła milicja.

Kierowcom nie udało się, jak podczas protestu 7 czerwca, zablokować centralnego Prospektu Niepodległości. W czwartek ruch na tej ulicy zablokowała milicja drogowa, przepuszczając tylko transport miejski.

Protest miał polegać na tym, że kierowcy będą jechać z małą prędkością, tworząc w ten sposób zwartą kolumnę. Sygnałem protestu miały być też białe wstążki na antenach samochodów i nalepki "Jestem przeciw podwyżce cen na paliwo".

Milicja nie dopuściła kierowców do ścisłego centrum miasta. Samochody kierowały się w boczne ulice. Prowadzący auta na znak protestu przeciw kolejnej, 3-procentowej, podwyżce cen benzyny, trąbili klaksonami. Przechodnie odpowiadali im z chodników klaskaniem - w ten sposób wyrażają swoje niezadowolenie z polityki władz uczestnicy zwoływanych co środę przez internet milczących protestów.

Przed protestem milicja ogłosiła, że odbywa się on bez zezwolenia i ostrzegła przed odpowiedzialnością administracyjną i karną za udział w nim.

Kiedy w czerwcu koncern Biełnieftiechim podniósł ceny benzyny o 30 procent, protestujący kierowcy zablokowali centrum Mińska na dwie godziny. Kilku uczestników protestu zostało potem ukaranych grzywnami. Jednak prezydent Alaksandr Łukaszenka zażądał obniżenia cen i ostatecznie podwyżki wyniosły 13-22 proc.

Białoruś znajduje się obecnie w najgłębszym kryzysie finansowym od dojścia Łukaszenki do władzy 17 lat temu - ma ogromny deficyt handlowy i niedobór dewiz. Pod koniec maja była zmuszona do zdewaluowania rubla białoruskiego wobec dolara o 56 proc.

>>>>>>

No to Lukaszka walczy juz z calym narodem... Wynik tej wojny moze byc dla niego tylko jeden ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:16, 22 Lip 2011    Temat postu:

Kolejne procesy uczestników milczących protestów

W Mińsku na Białorusi uczestnicy wczorajszych milczących protestów stanęli dziś przed sądami, które skazały większość z nich na kary od 10 do 12 dni aresztu. Kilka dziewcząt zostało skazanych na grzywny.

Na 10 dni aresztu sąd skazał Alonę Lichawid, matkę 21-letniego Mikity Lichawida, skazanego na kilka lat kolonii karnej za udział w protestach po wyborach prezydenckich w grudniu zeszłego roku. Karę 11 dni aresztu otrzymała Alaksandra Klimowicz, współpracowniczka niezależnej telewizji Biełsat.

W Borysowie skazani zostali na pięć dni aresztu: działacz opozycyjnej Zjednocznej Partii Obywatelskiej Mikałaj Witorski oraz fotograf portalu internetowego ex-press.by Alaksandr Ziankow. Według obrońców praw człowieka procesy dwóch osób zatrzymanych po proteście w Nowopołocku oraz czterech zatrzymanych w Zasławiu zostały przełożone.

W stolicy Białorusi zatrzymano w środę około 20 osób. Kilkoro niepełnoletnich zwolniono, po jedną z dziewcząt przyjechała karetka, a 17 osób spędziło noc w mińskim areszcie przy ul. Akreścina.Na procesach "tym razem zatrzymanym zarzucano nie publiczne przeklinanie, ale udział w masowym zgromadzeniu odbywającym się bez zezwolenia, co jest już przynajmniej bliższe prawdy" - powiedziała obrończyni praw człowieka Nasta Łojka.

Zaznaczyła, że zatrzymania odbywały się mniej brutalnie. - Znacznie rzadziej używano siły fizycznej, nie dostawaliśmy informacji, by zatrzymanych bito w autobusach. Na komisariatach milicjanci zachowywali się mniej lub bardziej uprzejmie - dodała działaczka.

Siódma z kolei akcja milczącego protestu przeciwko polityce prezydenta Alaksandra Łukaszenki była mniej liczna niż poprzednie. W wyniku dotychczasowych protestów zatrzymano według obrońców praw człowieka ponad 1800 osób, w tym około tysiąca w Mińsku. Znaczna część zatrzymanych została skazana przez sądy na areszt lub grzywny.

Milczące protesty rozpoczęły się na Białorusi w połowie czerwca. Zwoływane są za pośrednictwem internetu, przez grupę Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne na rosyjskim portalu społecznościowym. Uczestnicy protestów przychodzą co środę wieczór na centralne place swoich miast i na znak protestu przeciw polityce władz klaszczą, czasem tupią. Nie wznoszą haseł ani nie używają zabronionej opozycyjnej symboliki narodowej.

>>>>

I znowu to samo powtarzajace sie z monotonna nuda... Jak nudny jest system sowiecki tylko gwalty i represje i nic poza tym...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:30, 23 Lip 2011    Temat postu:

Sąd pozostawił bez zmian wyrok dla Niaklajeua

Sąd w Mińsku odrzucił dziś apelację Uładzimira Niaklajeua, kolejnego z byłych kandydatów na prezydenta Białorusi, który odwoływał się od wyroku wydanego w maju w serii procesów opozycji po wyborach z grudnia zeszłego roku.

Niaklajeu był skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za "przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek publiczny" podczas demonstracji opozycji w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia.

Przed rozprawą przypomniał, że w wieczór wyborczy, gdy wciąż miał status kandydata na prezydenta, został pobity przez nieznanych sprawców, jak ocenił - służby bezpieczeństwa. Trafił wówczas do szpitala, skąd został uprowadzony przez mężczyzn w cywilu i przewieziony do aresztu śledczego KGB w Mińsku. Nie brał udziału w demonstracji, której uczestnicy protestowali przeciw oficjalnym wynikom, dającym niemal 80 procent głosów ubiegającemu się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandrowi Łukaszence.

Sąd utrzymał też wyrok dla Andreja Dźmitryjeua, szefa sztabu wyborczego Niaklajeua, również skazanego na karę w zawieszeniu. Na osobnej rozprawie sąd odrzucił też apelacje uczestników demonstracji 19 grudnia, skazanych na kary od 3-3,5 roku kolonii karnej. Są to: Uładzimir Łoban, Aleh Fiedarkiewicz, Jauhen Sakret, Siarhiej Kazakou, Dźmitry Daronin i Wital Macukiewicz.

To kolejne utrzymane w mocy wyroki za powyborcze protesty. W minionych dniach sądy odrzuciły apelacje byłych kandydatów skazanych na kary 5-6 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze: Andreja Sannikaua, Mikoły Statkiewicza i Dźmitryja Wusa, a także apelacje szeregowych uczestników demonstracji z 19 grudnia.

Opozycyjna gazeta "Narodnaja Wola" publikuje dziś oświadczenie Sannikaua, które wystosował po tym, jak sąd odmówił mu udziału w rozprawie apelacyjnej. Zdaniem opozycyjnego polityka, honor białoruskich prawników "ratują obecnie tylko adwokaci".

Ponad 40 osób zostało skazanych na Białorusi w związku z demonstracją 19 grudnia; większość - na kary 2-4 lat kolonii karnej.

Trzech młodych więźniów skazanych w tych procesach zapowiedziało swój ślub w trakcie wyroku. W piątek w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Iwacewiczach bierze ślub skazany w maju na cztery lata 23-letni opozycjonista Pawał Winahradau.

>>>>>

No tak pseudosady czyli czekisci w togach ...

A te sluby to naprawde czy to znowu jakies zagranie ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:27, 23 Lip 2011    Temat postu:

Białoruś: mniejsze płace, radzimy nie brać kredytów

Co trzeci Białorusin zarabia równowartość od 200-300 dolarów, czyli poniżej przedwyborczego ekwiwalentu 500 dolarów - pisze w sobotę białoruska prasa. Zauważa, że kredyty, do których w ostatnich latach Białorusini przywykli, stały się zbyt kosztowne.

Jak podaje "Komsomolskaja Prawda w Biełorussii", główny urząd statystyczny (Biełstat) przyjrzał się, ile Białorusini zarabiali w maju, rozbijając dochody na grupy według ich wysokości. Okazało się, że najpopularniejsza grupa zarobków to od 1-1,5 mln rubli białoruskich (ok. 560-850 zł) brutto.

"Tyle w maju zarabiało 28,7 proc. zatrudnionych Białorusinów, czyli co trzeci pracownik. Według badania w tej grupie płac znajdują się przede wszystkim pracownicy przemysłu wydobywczego, ochrony zdrowia, handlu, usług socjalnych i rybołówstwa" - pisze gazeta.

Dodaje, że najlepiej zarabia - powyżej 3 mln rubli (ok. 1700 zł) brutto - 6,5 proc. pracowników. To przede wszystkim ludzie zatrudnieni w sferze nieruchomości, finansów, budownictwa. Dziennik podkreśla, że zarabiających najmniej - poniżej 500 tys. rubli (ok. 280 zł) brutto - jest wśród białoruskich pracowników tylko 3 proc., czyli dwa razy mniej niż tych, którzy mają najwyższe pensje.

Gazeta wspomina o "poprzeczce 500 dolarów" - do takiego poziomu (według równowartości w rublach) miało wzrosnąć średnie wynagrodzenie na Białorusi według zapowiedzi prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Przed wyborami prezydenckimi w grudniu zeszłego roku władze podniosły pensje w sektorze budżetowym o ok. 30 proc. Jednak pod koniec maja Bank Narodowy przeprowadził dewaluację, po której wartość rubla do dolara spadła o ponad 50 procent. Jak podaje w sobotę gazeta "Zwiazda", w czerwcu średnia pensja na Białorusi wyniosła 1 mln 782 tys. 857 rubli (ok. 1007 zł).

"W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się brać kredyty - na mieszkania, samochody, sprzęt gospodarstwa domowego, remonty i urlopy. Teraz jednak pożyczanie stało się zbyt drogie" - pisze w sobotę "SB.Biełaruś Siegodnia", organ administracji prezydenta. Wskazuje, że są już, co prawda wyjątkowe, przypadki oprocentowania kredytów konsumenckich (wraz z dodatkowymi opłatami) nawet w wysokości 100 procent w skali roku. Popularny przedział zaś to 50-70 proc. w skali roku.

Cytowany przez gazetę analityk Dźmitry Kruk przyznaje, że kredyty, nawet o oprocentowaniu 25-30 proc. będzie "bardzo trudno spłacać z powodu zahamowania wzrostu dochodów". Dziennik radzi czytelnikom, by w sprawach kredytów byli teraz "bardzo oszczędni".

>>>>>

Niestety ,,kredytowy dobrobyt'' od wladz rozpowszechnil sie na cale spoleczenstwo... Bialorus jest gdzies na takim etapie jak w Polsce po Gierku i w okresie stanu wojennego... Nastepny etap to upadek rezimu !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:37, 24 Lip 2011    Temat postu:

Białoruś: uwięzionemu działaczowi grozi kalectwo

Opozycyjna organizacja Europejska Białoruś zaapelowała w niedzielę o wsparcie dla swego działacza, znajdującego się w więzieniu Źmiciera Bandarenki, który ma być poddany operacji. Według bliskich więźnia zabieg grozi kalectwem.

Jak przypomina opozycyjny portal Karta'97, Bandarenka z powodu poważnych problemów z kręgosłupem został przeniesiony do szpitala więziennego. Administracja więzienia oznajmiła w ostatnich dniach, że daje mu wybór: albo podda się operacji, albo będzie skierowany do kolonii karnej.

Bandarenka został skazany pod koniec kwietnia na dwa lata kolonii karnej za udział w protestach opozycji po zeszłorocznych wyborach prezydenckich.

Europejska Białoruś kładzie nacisk w swoim apelu na to, że opozycjoniście odmówiono konsultacji niezależnego neurochirurga, a termin bardzo trudnej operacji, o "nieprzewidywalnych wynikach", zarządzono "w przymusowym trybie". Organizacja podaje też, że Bandarence odmówiono rehabilitacji po operacji.

Jego żona, Wolha Bandarenka, wyjaśniła, że wszyscy lekarze, którzy leczyli jej męża, w tym i więzienni, są przeciwni operacji ze względu na przeciwwskazania fizjologiczne. Wskazała, że w więzieniu praktycznie niemożliwe jest wypełnienie zaleceń dotyczących trybu życia po operacji - należy wówczas albo tylko leżeć, albo tylko stać. Ponadto rehabilitacja powinna trwać nie mniej niż miesiąc, a żonie Bandarenki powiedziano, że spędzi on w szpitalu po operacji łącznie dwa i pół tygodnia.

Europejska Białoruś ocenia, że wobec Bandarenki stosowane są metody przypominające "medycynę represyjną z czasów ZSRR". Organizacja zwraca się "do demokratycznego społeczeństwa na Białorusi i w świecie" z prośbą o wsparcie opozycjonisty i o występowanie w jego sprawie do organizacji praw człowieka oraz władz.

Bandarenka był współpracownikiem jednego z kandydatów w wyborach prezydenckich z 19 grudnia 2010 roku, opozycyjnego polityka Andreja Sannikaua. Został zatrzymany w noc po demonstracji opozycji, która w wieczór wyborczy kwestionowała oficjalne wyniki dające prawie 80 proc. prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Pod koniec kwietnia sąd skazał go na dwa lata kolonii karnej o zwykłym rygorze za organizację i przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek publiczny.

Jak podaje Karta'97, stan zdrowia opozycjonisty pogorszył się znacznie z powodu warunków i złego traktowania w więzieniu śledczym KGB w Mińsku.

>>>>>

ŻADAMY PRAWA DO OPIEKI MEDYCZNEJ DLA BIAŁORUSI ! ZABRANIANIE OPIEKI TO MORDERSTWO ! ZA TO BĘDA TRYBUNAŁY !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:56, 25 Lip 2011    Temat postu:

Cymbał Łukaszenko zanim padnie zniszczy Białoruś :

Łukaszenko tworzy białoruskich oligarchów

Dyktator nie chce, by najlepsze kąski gospodarki wykupili rosyjscy oligarchowie. Tworzy więc własną kastę bogaczy.

- Główny sygnał tworzenia miejscowej oligarchii, wielu obserwatorów widzi w mającym teraz miejsce, organizowaniu narodowych holdingów, które skupiają państwowe firmy pod zarządem struktur prywatnych. Wprawdzie pojęcie „prywatna struktura" jest na Białorusi dość umowne, w kraju nie ma bowiem ani jednego dużego przedsiębiorcy, który byłby niezależny od państwa — zauważa Nikołaj Radow specjalista ds białoruskich rosyjskiej agencji Regnum.

Potwierdza to weekendowa wypowiedź białoruskiego premiera.

- Przy prywatyzacji państwowego majątku chcemy, by priorytet dostał narodowy biznes — zapowiedział Michaił Miasnikowicz.

???? Jakiej znowu piartyzacji ???

O białoruskich prywatnych przedsiębiorcach stało się głośno w czerwcu, gdy po raz pierwszy Unia nałożyła sankcje na biznes w tym kraju. Chodziło o trzy firmy i osobę Władimira Peftijewa, prezydenckiego doradcy ekonomicznego, nazywanego „bankierem Łukaszenki".

To najbardziej zaufany białoruski bogacz (wg. Forbesa ok. 900 mln dol.). Za przyzwoleniem Łukaszenki majątek zbił na produkcji i handlu bronią, m.in. z Koreą Północną i arabskimi reżimami. Zajmuje się tym kierowana przez niego firma Biełtecheksport. Petfijew ma też największą firmę telekomunikacyjną (Biełtelekom) oraz totalizator (Sport-Pari).

Z bliskiego otoczenia prezydenta wywodzą się też inni kandydaci na białoruskich oligarchów. Jurij Cziż właściciel holdingu Traipl ma znaczny udział w krajowym rynku paliw, sieć hipermarketów, największy ośrodek sportów zimowych, zakłady mięsne, złoża węgla. Jest też prezesem kluby Dynamo Mińsk.

Do Pawła Topuzidisa należą największe w kraju zakłady tytoniowe Tabak-inwest oraz sieć hipermarketów Korona. Topuzidis jest też jedynym posiadaczem praw do produkcji na białoruski rynek papierosów znanych światowych marek.

Anatoli Ternawski to jeden z największych producentów, eksporterów i dostawców paliw na Białorusi (firma Uniwest). Ma własny tabor kolejowy oraz bazę paliwową pod Homlem. To także jeden z największych deweloperów Mińska i okolic.

Z kolei Arkadi Dobkin inwestuje w nowe technologie. Ma firmę, która jest największym dostawcą oprogramowania dla państwowych instytucji. Na bazie jego firmy powstaje najbardziej ambitny program rządu — Park Nowych Technologii. Wreszcie Aleksandr Szakutin — senator i właściciel przedsiębiorstwa Amkodor produkującego maszyny drogowe i rolnicze.

Teraz Mińsk mnoży przed Moskwą warunki i podnosi ceny swoich największych firm, by zniechęcić do ich przejęcia rosyjskie koncerny.

Radow zwraca jednak uwagę, że rząd może też przeprowadzić „narodową prywatyzację", gdzie zamiast poborów, to obywatele odstaliby akcje przedsiębiorstwa. Dzięki temu z rynku ściągnąłby potrzebne na spłaty rosnącego zadłużenia 7,5 mld dol., bez konieczności wyzbywania się kluczowych firm.

Autor: Iwona Trusewicz

>>>>>>

Oczywiscie ! To nie jest majatek Lukaszenki ktory moze on sobie rozdac kolesiom... Wszak ludzie budowali te fabryki !
Trzeba majatek oddac ludziom ... Nie jest to prywatyzacja a UWLASZCZENIE ! Tak jak Powstancy Styczniowi uwlaszczyli w 1863 roku i dzieki temu chlop na Bialorusi stal sie wlascicielem nie tak jak w Rosji ... I o to chodzi teraz nie oligarchowie jak w Rosji tylko akcjonariusze ... I niech kazdy dostanie akcje zakladu w ktorym pracuje ... Zeby nie bylo tak ze ,,wszyscy dostana akcje wszystkiego'' ... To absurd i prowadzi tylko do zysku spekulantow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:28, 25 Lip 2011    Temat postu:

Białoruś: prywatyzację hamują dyrektorzy nieefektywnych zakładów

Szef Państwowego Komitetu ds. Majątku Białorusi Ryhor Kuzniecau jako "głównych przeciwników prywatyzacji" w kraju wskazał dyrektorów nieefektywnych zakładów państwowych - piszą dziś niezależne tygodniki: "Biełorusy i Rynok" oraz "Biełgazieta".

"Zobaczyliśmy, że w kraju jest wielu przeciwników prywatyzacji, przede wszystkim są to dyrektorzy przedsiębiorstw" - cytuje Kuzniecaua "Biełgazieta". Według szefa państwowego komitetu "najgorsze jest to, że ministerstwa, resorty i lokalne organy władzy chodzą na pasku" dyrektorów, którzy zniechęcają potencjalnych inwestorów np. nierealnymi warunkami przetargów.

"Jeśli kierownictwo przedsiębiorstwa nie umie zarabiać pieniędzy, to prywatny właściciel je zwolni. Wydaje mi się, że to właśnie poczuli dyrektorzy. Zaczynają dzisiaj burzyć robotników, zastraszać ich, zrywać konkursy i przetargi" - przytaczają słowa Kuzniecaua oba tygodniki.

"Pojawia się pytanie, dlaczego państwo, za przykładem prywatnego właściciela, nie pozbywa się nieefektywnych menedżerów?" - komentuje "Biełgazieta".

Tygodnik zauważa, że realizacja rządowego planu prywatyzacji, w którym znajdowało się 178 przedsiębiorstw, "jak można było się spodziewać, przeciągnęła się". "Tylko 10 z nich znalazło prywatnego właściciela, a dalszych 10 będzie sprywatyzowanych przez specjalnie powołaną agencję" - dodaje.

Przed dewaluacją, przeprowadzoną na Białorusi pod koniec maja, "ze sprzedaży tych 178 przedsiębiorstw można było uzyskać 620-650 mln dolarów" - wskazują "Biełorusy i Rynok".

Specjalizujący się w tematyce gospodarczej tygodnik przypomina, że chodzi o małe i średnie przedsiębiorstwa. Sprzedaż "sreber rodowych", jak nazywane są strategiczne białoruskie zakłady, znajduje się pod kuratelą rządu i prezydenta Aleksandra Łukaszenki.

>>>>>

Bez przesady . Sprzeciwiaja sie ale nie sa w stanie nic zrobic ... Troche namaca ... Wazniejsze jest to aby zaklady trafily w rece pracownikow jako kacjonariuszy... Wtedy jak chca miec tego dyrektora niech maja ! jak padna to na wlasne zyczenie i to chodzi ! To jest rynek !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:40, 26 Lip 2011    Temat postu:

Białoruska opozycja opuściła dotychczasową siedzibę

Opozycyjna partia Białoruski Front Narodowy, którą władze wysiedlają z wynajmowanego dotąd lokalu w Mińsku, pożegnała się dziś z siedzibą przy ul. Maszerowa, którą zajmowała od niemal 20 lat. 26 lipca lokal mają zająć komornicy.

Na ostatnie spotkanie w historycznej siedzibie BNF przyszli opozycyjni politycy, artyści, dziennikarze. Partia ogłosiła, że za miesiąc będzie miała nowe biuro przy ul. Kropotkina. Na Białorusi organizacje nie mogą być zarejestrowane, a więc działać legalnie, bez oficjalnego adresu.

Jak relacjonuje Radio Swaboda, na ścianach lokalu, który jutro mają przejąć służby komunalne, wymalowano graffitti: "Żywie Biełaruś!" (biał. Niech żyje Białoruś!), "BNF na zawsze!". Okna udekorowano biało-czerwono-białymi wstążkami w używanych przez opozycję historycznych barwach narodowych.

Partia uznała pozbawienie jej dotychczasowej siedziby za "próbę rozprawy politycznej", ale postanowiła, że nie będzie się mu sprzeciwiać siłą.

Kłopoty z biurem w Mińsku, które było zarazem siedzibą struktur obwodowych BNF, zaczęły się na początku roku. Wówczas administracja dzielnicy powiadomiła BNF, że nie odnowi z nim umowy o wynajem. Zdaniem partii, była to reakcja na organizowanie w lokalu pomocy dla aresztowanych po demonstracji opozycji 19 grudnia w Mińsku, w wieczór po wyborach prezydenckich.

Stu działaczy kultury, nauki i sztuki, dziennikarzy i obrońców praw człowieka zaapelowało w obronie siedziby opozycyjnej partii. Wskazywali, że pozbawienie BNF siedziby oznaczać będzie zniszczenie "wyspy białoruskości, gdzie prowadzona była aktywna działalność społeczna i kulturalna, i gdzie kształtuje się społeczeństwo obywatelskie Białorusi".

Jednak w maju sąd gospodarczy w Mińsku wydał decyzję o wysiedleniu partii, a także innych organizacji zarejestrowanych w lokalu. Niedawno partia otrzymała powiadomienie z sądu, że 26 lipca odbędzie się przymusowe wysiedlenie z tych pomieszczeń.

W biurze BNF przez lata odbywały się spotkania i konferencje prasowe działaczy opozycji, sprzedawana była prasa niezależna i opozycyjna, odbywały się imprezy kulturalne.

>>>>>>

Demokracja sie ,,rozwija'' ... No ale teraz to juz rezim sie konczy... Dlugo to nie potrwa ... Nie ma kasy nie ma gdzie pozyczyc... Koniec ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:53, 26 Lip 2011    Temat postu:

Adwokatki opozycjonistów pozbawione licencji

Trwająca na Białorusi nadzwyczajna ,,weryfikacja'' adwokatów zakończyła się negatywnie dla adwokatek: Hanny Bachcinej i Darii Lipkinej, które broniły opozycjonistów sądzonych w związku z protestami po wyborach prezydenckich - powiadomiło dzisiaj Radio Swaboda.

Oznacza to, że będą one pozbawione licencji na działalność adwokacką.

>>>> Brawo bohaterki !!! Jeszcze nie slyszalem aby kobiety tracily prace adwokatki z przyczyn rezimowych ! W kadym razie nigdy nie byly jakos na pierwszych miejsca a tu prosze ! Ewenement ! Lukaszenko pobil rekord !

Prawniczki broniły oskarżonych w procesach dotyczących wydarzeń 19 grudnia, kiedy w Mińsku opozycja protestowała przeciw oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich, dającym niemal 80 proc. głosów ubiegającemu się o czwartą kadencję Alaksandrowi Łukaszence.

Bachcina broniła Iryny Chalip, opozycyjnej dziennikarki i zarazem żony byłego kandydata opozycji w wyborach Andreja Sannikaua. Jej klientka otrzymała karę w zawieszeniu. Lipkina była adwokatką jednego z najmłodszych oskarżonych, 21-letniego obecnie Mikity Lichawida, którego sąd skazał za udział w demonstracji na 3,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Kolegium weryfikacyjne zarzuciło Bachcinej, że nie zajmowała się propagowaniem wymiaru sprawiedliwości, nie pisała artykułów do gazet państwowych i nie występowała w radiu i telewizji.

???? Znaczy co adwokatki zamiast prowadzic procesy w sadzie powinny robic szol w tv ? Spiew Taniec ??? Super maja kryteria !!!

Jak podkreśla Radio Swaboda, adwokatka nie ma na swym koncie żadnych naruszeń, a w 2010 roku otrzymała dyplom Ministerstwa Sprawiedliwości przyznany "za obronę praw i swobód obywateli".

Iryna Chalip zwróciła uwagę, że prawniczka przyjęła jej sprawę, mimo że broniący jej wcześniej adwokaci stracili licencje.

>>>>> Bohaterka !

Nadzwyczajna weryfikacja adwokatów, zarządzona przez Ministerstwo Sprawiedliwości, rozpoczęła się na Białorusi w czerwcu i potrwa do połowy września. Komisje weryfikacyjne mają ocenić pracę adwokatów "na podstawie wskaźników jakościowych i ilościowych ich działalności" w sprawach karnych, administracyjnych, cywilnych czy sporach gospodarczych.

Hary Pahaniajła z Białoruskiego Komitetu Helsińskiego ocenia, że w drodze nadzwyczajnej weryfikacji władze "chcą rozliczyć się z tymi adwokatami, którzy najaktywniej uczestniczyli w prowadzeniu obrony w tzw. sprawie 19 grudnia".

Kilka miesięcy przed weryfikacją, w lutym, pozbawiono licencji czworo członków mińskiego kolegium adwokackiego, którzy byli obrońcami w powyborczych procesach. W marcu licencję stracił Pawał Sapiołka, adwokat Sannikaua, wcześniej również broniący opozycjonistów.

>>>>>>

To sa bohaterowie ! Wzor dla mlodziezy ! Na naszych oczach widzimy bohaterstwo ! Brawo !
A w takim wymiarze niesprawiedliwosci nikt normalny i tak nie chce pracowac ! To banda swirow i psychopatow... Zadna strata ! Lepiej byc zwolnionym i bohaterem narodowym niz pracowac i byc tchorzem !
Cena przejscia do historii w sumie niewielka :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:33, 27 Lip 2011    Temat postu:

W Mińsku kolejny milczący protest przeciw polityce władz, który miał odbyć się dziś w południe czasu polskiego na głównym bazarze miasta, przebiegł praktycznie niezauważalnie. Niektóre portale internetowe oceniły, że protest się nie odbył.

Grupa internetowa pod nazwą Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne, za której pośrednictwem umawiają się uczestnicy protestów, proponowała zgromadzić się o godz. 13 czasu lokalnego na bazarze spożywczym w centrum miasta, zwanym popularnie Komarowką. Uczestnicy protestu mieli zebrać się koło nieczynnych stoisk. Tym razem nie mieli klaskać, jak działo się to podczas poprzednich protestów, by nie prowokować milicji do zatrzymań.

Około godz. 13 na Komarowce zebrało się wielu dziennikarzy i liczni ubrani po cywilnego mężczyźni, prawdopodobnie z milicji. Wśród nich był Ihar Jausiejeu z dowództwa mińskiej milicji. Grupy z krótkofalówkami i z małymi kamerami wideo stały w różnych punktach krytej hali targowej, na placu przed nią, przed rzędami stoisk na świeżym powietrzu. Radio Swaboda zauważyło, że niektórzy tajniacy rozmawiali przez krótkofalówki, ukrywając je w plastikowych reklamówkach.

Na placu przed halą siedziało na ławkach kilkadziesiąt osób, w tym młodzież. Niektórzy ludzie mówili dziennikarzom, że przyszli na protest. Nikt nie sformował jednak zwartej grupy, nikt też nie klaskał. Przed halą pojawił się wiceszef misji dyplomatycznej USA w Mińsku Michael Scanlan.

W upalny, słoneczny dzień bazar działał jak zwykle. Po kilkunastu minutach i dziennikarze, i milicjanci zaczęli korzystać ze stoisk z wypiekami (pirożkami) i kwasem chlebowym. Przed godz. 14 (godz. 13 czasu polskiego) odjechał sprzed bazaru mikrobus bez numerów z grupą cywilów, prawdopodobnie milicjantów. Zazwyczaj takimi autami wywożeni są ludzie zatrzymani podczas akcji protestu. Tym razem do zatrzymań nie doszło.

Na ławce przed halą pozostała starsza pani, która powiedziała, że przychodzi na wszystkie akcje protestu. Zapytana przez młodego mężczyznę, czy akcja się skończyła i czy przewidziany jest protest wieczorem, odparła: "Młody człowieku, proszę patrzeć w internet".

Jak podaje Radio Swaboda, na protest w Słonimiu przyszły w środę trzy osoby, w Mohylewie - około dziesięciu. Brak informacji o zatrzymaniach.

Zwoływane przez internet protesty odbywają się na Białorusi co środę od połowy czerwca, jeden z nich przeprowadzono też 3 lipca w państwowe święto Dnia Niepodległości. Dotąd na protesty wybierano godziny wieczorne. Inicjatorzy akcji zmieniają ostatnio jej formy w obawie przed zatrzymaniami demonstrantów przez milicję.

Na początku znakiem wywoławczym protestów i sygnałem protestu przeciw polityce władz było klaskanie; demonstranci nie wznosili żadnych okrzyków ani nie używali opozycyjnych symboli narodowych. Podczas poprzednich protestów, w tym przed tygodniem, ich uczestników, w tym dziennikarzy, a czasem przypadkowych przechodniów, zatrzymywali, niekiedy brutalnie, mężczyźni w cywilu. Sądy skazują zatrzymanych na kary grzywien lub aresztu administracyjnego.

>>>>>

Popieramy wolnosc na Bialorusi !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:27, 28 Lip 2011    Temat postu:

Jermakowa nową szefową Banku Narodowego na Białorusi

Nową szefową białoruskiego Banku Narodowego została dziś Nadzieja Jermakowa, która dotąd stała na czele zarządu największego białoruskiego banku państwowego Biełaruśbank - powiadomiła oficjalna agencja BiełTA.

Jermakową, która jest też przewodniczącą oficjalnego Białoruskiego Związku Kobiet, mianował na nowe stanowisko prezydent Alaksandr Łukaszenka. Jej nominacja następuje w czasie, gdy Białoruś boryka się z problemami na rynku walutowym, w tym deficytem obcych walut, i usiłuje zwiększyć swoje rezerwy walutowe.

Jermakowa oceniła w środę na spotkaniu z Łukaszenką, że rynek finansowy kraju stabilizuje się. Poinformowała, że od czerwca rosną lokaty bankowe w białoruskich rublach, a wkłady walutowe przestały topnieć. Jej zdaniem, kursy walut zagranicznych ustalone przez Bank Narodowy odzwierciedlają ich realną wartość i nie są utrzymywane metodami administracyjnymi

Były szef Banku Narodowego Stanisław Bahdankiewicz, obecnie związany z opozycją, zwrócił uwagę, że Jermakowa jest praktykiem i dobrze przygotowanym technicznie bankowcem, ale dotąd niemal nie zajmowała się makroekonomią, a takich kompetencji wymaga stanowisko szefa banku centralnego.

Dodał, że uważa jej nominację za "kontynuację polityki kadrowej Łukaszenki, który mianuje ludzi oddanych mu osobiście".

Dwa miesiące temu Bank Narodowy przeprowadził ponad 50-procentową dewaluację rubla do dolara. Nie rozwiązało to problemu deficytu dewiz, których brak odczuwają nie tylko zwykli obywatele, ale też przedsiębiorstwa. Oficjalny kurs dolara wynosi obecnie około 5 tys. rubli białoruskich, jednak bardzo trudno kupić go po tej cenie w kantorach, kurs na czarnym rynku wynosi ok. 7 tys. rubli za dolara. Niektóre banki zamknęły część kantorów w związku ze znacznym spadkiem liczby transakcji walutowych.

Tygodnik "Biełarusy i Rynok" specjalizujący się w tematyce gospodarczej wezwał niedawno do uwolnienia kursu obcych walut i wprowadzenia kursu rynkowego. Według tygodnika "obecna sytuacja jest zgubna dla biznesu, uderza w obywateli i niszczy gospodarkę".

>>>>>

No i co ona niby poradzi ??? Tutaj widzimy glupote feministek ktore chca wpychac parytety ... No to maja ! Posluszne kobiety zankomicie nadaja sie do krycia brudu ... Nie ma problemu !
Wspaniala kariera szczotki klozetowej ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:24, 29 Lip 2011    Temat postu:

Białoruski opozycjonista w kolonii karnej

Były kandydat opozycji w wyborach prezydenckich Andrej Sannikau został przewieziony do kolonii karnej w Nowopołocku - podała dziś główna opozycyjna gazeta białoruska "Narodnaja Wola". Polityk jest skazany na pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. O przewiezieniu Sannikaua do miejsca odbywania wyroku powiadomiła jego adwokatka Maryna Kawaleuskaja. Wcześniej niezależne portale internetowe zapowiadały, że ma to nastąpić około 26 lipca.

Żona polityka, opozycyjna dziennikarka Iryna Chalip, która widziała się z mężem w areszcie w Mińsku przed jego wyjazdem, wskazała, że kolonia karna w Nowopołocku "jest znana ze swojej surowości i specyficznego stosunku do więźniów politycznych". Jako przykład podała przypadek również skazanego za protesty powyborcze Mikity Lichawida, odbywającego wyrok w tej kolonii. 21-latek niedawno po raz kolejny trafił do karceru za naruszenie regulaminu więziennego.

- Nie wiem, jak będzie się adaptował Andrej, ale jest dziarski i optymistyczny. Nie wierzy, że jego wyrok potrwa pięć lat - powiedziała Chalip po widzeniu z Sannikauem. Zaznaczyła, że czuje się on dobrze.

Sąd w Mińsku skazał opozycyjnego polityka za organizację masowych zamieszek podczas demonstracji opozycji w Mińsku 19 grudnia, w wieczór po wyborach prezydenckich. Wyrok dla Sannikaua należał do kilku najwyższych wydanych w serii procesów wytoczonych po wyborach opozycyjnym kandydatom i uczestnikom demonstracji.

Proces Sannikaua trwał 11 dni. W sądzie polityk ogłosił, że po aresztowaniu znęcano się nad nim, a szef KGB Białorusi Wadzim Zajcau groził mu pozbawieniem życia jego żony i dziecka. 57-letni Sannikau, lider opozycyjnego ruchu "Europejska Białoruś" jest z wykształcenia dyplomatą; w latach 1995-1996 był wiceministrem spraw zagranicznych Białorusi.

19 grudnia zeszłego roku tysiące ludzi protestowały w Mińsku przeciwko oficjalnym wynikom wyborów, dającym prawie 80 proc. urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Grupa ludzi zaczęła niszczyć drzwi wejściowe do budynku rządu - według opozycji była to prowokacja. Milicja i wojska wewnętrzne rozbiły demonstrację, do aresztów trafiło ponad 600 osób.

>>>>>

Debilny rezim zacial sie w swoim obledzie ... Oto skutki ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:58, 01 Sie 2011    Temat postu:

Białoruś: opozycyjna gazeta skazana na grzywnę

Opozycyjna gazeta białoruska "Nasza Niwa" została skazana przez sąd gospodarczy w Mińsku na grzywnę w wysokości 14 mln rubli (ponad 7,8 tys. złotych) za naruszenie administracyjne - podała w niedzielę niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti". Sąd podjął tę decyzję w piątek. Powołał się na artykuł mówiący o możliwości nałożenia grzywny na gazetę, która powtórnie w ciągu roku od otrzymania oficjalnego ostrzeżenia z Ministerstwa Informacji naruszyła przepisy dotyczące mediów.

Formalną przyczyną sprawy administracyjnej przeciwko "Naszej Niwie" było ostrzeżenie ministerstwa za brak kodu prenumeraty w jej numerze z 1 czerwca. Gazeta prosiła sąd, by wstrzymał rozpatrywanie sprawy do czasu, gdy redakcja odwoła się od ostrzeżenia. "Nasza Niwa" argumentowała również, że brak kodu jest drobnym naruszeniem, które nie szkodzi niczyim interesom. Sąd nie przychylił się do tych argumentów.

Jak przypominają "Biełorusskije Nowosti", ostrzeżenia z Ministerstwa Informacji o mało co nie doprowadziły niedawno do zamknięcia "Naszej Niwy". Ministerstwo zwróciło się do sądu z wnioskiem o wstrzymanie wydawania opozycyjnej gazety. Na Białorusi podstawą do zamknięcia gazety może być udzielenie jej w ciągu roku przez resort co najmniej dwóch ostrzeżeń.

Sprawa o zamknięcie "Naszej Niwy" trafiła do Najwyższego Sądu Gospodarczego, ale 12 lipca Ministerstwo Informacji wycofało swój wniosek. Redaktor naczelny gazety Andrej Skurko po rozprawie wyrażał jednak przypuszczenie, że władze nie pozostawią gazety "tak sobie, bez kary" i nałożą na nią grzywnę.

I białoruskojęzyczna "Nasza Niwa", i druga opozycyjna gazeta, wychodząca po rosyjsku "Narodnaja Wola", miały w przeszłości kłopoty z ukazywaniem się. W latach 2005-2008 były pozbawione możliwości sprzedaży przez państwowych, czyli w praktyce jedynych dystrybutorów - Biełsojuzdruk i Biełpocztę. Przywrócenie gazet do państwowej dystrybucji nastąpiło w czasie ocieplenia stosunków Białorusi z Unią Europejską w 2008 roku. Gdy Łukaszenko wykiwał Brukselę ... Tylko ze sie zakiwał bo gospodarka padla :O)))

>>>>>

Tacy to ,,genialni stratedzy''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:53, 01 Sie 2011    Temat postu:

Dojdzie do połączenia Rosji i Białorusi? "Walczcie o to"

Premier Rosji Władimir Putin oświadczył, że popiera ideę połączenia się jego kraju z Białorusią. Mówił o tym na obozie prokremlowskiej młodzieżówki nad jeziorem Seligier. Putin ocenił, że połączenie Rosji i Białorusi jest "możliwe, bardzo pożądane i całkowicie zależne od woli narodu białoruskiego". Kiedy jeden z uczestników spotkania oświadczył, że naród białoruski tego pragnie, Putin odparł: "To walczcie o to". - Przy wszystkich komplikacjach, które pojawiają się od czasu do czasu - na przykład spieramy się w sferze gospodarki, energetyki i gazu - trzeba oddać sprawiedliwość białoruskiemu przywódcy Alaksandrowi Łukaszence, który konsekwentnie idzie drogą integracji z Rosją - podkreślił.

W kwietniu 1997 r. Białoruś utworzyła z Moskwą Związek Białorusi i Rosji (ZBiR), a w 1999 roku podpisano traktat o przekształceniu ZBiR w Państwo Związkowe Rosji i Białorusi.

>>>>>>

Widzimy ta Moskiewska podlosc : ,, Walczcie o to - to zalezy od ludu Bialorusi ... '' Przypomina sie jak ludy Litwy Lotwy i Bialorusi poprosily o przyjcie do kraju radzieckiego...
Dlatego Rosja jest tak potwornym krajem bo taka podlosc praktykuja...
A prawada jest taka ze moskiewscy gangsterzy zachlannie patrzana majatek Bialorusinow ...

[img]http://m.onet.pl/_m/25fb64d4f6949c0143e89b1095e2f5ee,4,1.jpg/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:41, 02 Sie 2011    Temat postu:

Białoruś: ciężkie zadanie przed nową szefową Banku Narodowego

Białoruski tygodnik "Biełgazieta" ocenia dziś, że nominacja Nadziei Jermakowej na nową szefową Banku Narodowego to potwierdzenie polityki kadrowej prezydenta Alaksandra Łukaszenki, i wskazuje, że biznes chce od niej uporządkowania rynku walutowego. "Jermakowa jest człowiekiem niezawodnym i zrównoważonym. Jest jasne, że Alaksandr Łukaszenka uważał te cechy osobiste za ważniejsze niż głęboka wiedza makroekonomiczna" - zauważa tygodnik w komentarzu na pierwszej stronie. Gazeta przypomina słowa Jermakowej po nominacji, kiedy zapewniła prezydenta, że kursy walut zagranicznych ustalone przez Bank Narodowy odzwierciedlają poziom realny i nie są regulowane metodami administracyjnymi. "Każdemu, kto zna sytuację na białoruskim rynku walutowym, takie stwierdzenie może się wydać, delikatnie mówiąc, niezgodne z rzeczywistością" - komentuje gazeta.

Tygodnik wskazuje, że "żaden szanujący się ekspert nie zaryzykuje stwierdzenia, że na Białorusi kurs wymiany jest regulowany na podstawie zasad rynkowych, a na rynku konsumenckim nie ma ograniczeń administracyjnych. Jednak Jermakowa wie, co mówi - inna odpowiedź nie odpowiadałaby Łukaszence" - dodaje tygodnik.

Na pytanie "Biełgaziety" o oczekiwania od nowej szefowej banku centralnego kilku dyrektorów firm i przedsiębiorców odpowiada, że chcą ujednolicenia kursu walut obcych (obecnie na Białorusi istnieje oficjalny kurs banku centralnego, po którym praktycznie nie można kupić dewiz, oraz o wiele wyższy kurs czarnorynkowy). - Oczekujemy jakiegokolwiek, nawet drogiego, ale realnego kursu rubla białoruskiego wobec walut obcych. (...) Już od pół roku cały biznes prywatny jest przestępcą, bo nie ma możliwości kupienia dewiz legalnie - wskazuje jeden z zapytanych biznesmenów. - Oczekujemy na dewizy i możliwość swobodnego ich kupienia - dodaje przedstawicielka organizacji przedsiębiorców.

Były szef banku centralnego, obecnie związany z opozycją Stanisław Bahdankiewicz przypomina w wywiadzie, że Jermakowa pochodzi z rejonu szkłowskiego - rodzinnych okolic Łukaszenki - i gdy była we władzach tamtejszego banku państwowego Sbierbank, "prowadziła politykę pełnego posłuszeństwa wobec władzy wykonawczej i kredytowania wszelkich projektów państwowych - efektywnych i nieefektywnych". Bahdankiewicz zauważa, że stanowisko szefa banku powinna piastować osoba, "która mogłaby sprzeciwiać się głowie państwa (...) - tym bardziej, że ta osoba rozporządza prasą do drukowania pieniędzy".

Zastrzega jednak w wywiadzie, że uważa Jermakową za "całkiem uczciwego obywatela", "sympatyczną kobietę", która być może "jeszcze ujawni swoje dobre strony" na nowym stanowisku.

"Przed Jermakową stoi teraz niełatwe zadanie - uprzątnięcia z krajowej gospodarki zbytecznej masy pieniężnej i odbudowania dawnej stabilności jednolitego kursu państwowej waluty" - zauważa "Biełgazieta". Blok materiałów o Jermakowej opatruje satyrycznym rysunkiem, na którym premier Białorusi Michaił Miasnikowicz mówi do nowej szefowej Banku Narodowego: "Cała nadzieja w pani".

!!!!!

Jesli nadzieja w tej kobiecie a ona ma takie pojecie ekonomii to zdecydowanie nadzieja Lukaszenki matka glupich :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:47, 02 Sie 2011    Temat postu:

Białoruskie MSZ nie komentuje słów Putina o połączeniu z Rosją

MSZ Białorusi nie widzi konieczności komentowania słów premiera Rosji Władimira Putina o możliwości połączenia obu krajów - oświadczył rzecznik Andrej Sawinych. Dodał, że według prezydenta Alaksandra Łukaszenki suwerenność jest "rzeczą świętą". Putin oświadczył wczoraj, że połączenie Rosji i Białorusi jest "możliwe, bardzo pożądane i całkowicie zależne od woli narodu białoruskiego". Ocenił też, że Łukaszenka "konsekwentnie idzie drogą integracji z Rosją".

- MSZ nie widzi konieczności komentowania tego oświadczenia. Należy zaznaczyć, że jak podkreślił premier Rosji, ta kwestia jest w stu procentach zależna od woli narodu białoruskiego - powiedział Sawinych, cytowany przez niezależną gazetę internetową "Biełorusskije Nowosti". Przypomniał, że według słów Łukaszenki suwerenność kraju to rzecz święta, która nie jest przedmiotem dyskusji.

Na konferencji prasowej w czerwcu Łukaszenka oświadczył, że większość Białorusinów "nie chce być ani w składzie Rosji, ani w Unii Europejskiej tak jak kraje nadbałtyckie". Dodał następnie: - I ja tego nie chcę. Ja chcę, byśmy tutaj znaleźli swoje szczęście. Taka polityka i taka niepodległość drogo kosztują. Kiedy mówię o budowie szczęścia na swojej ziemi, to większość społeczeństwa to popiera - zapewnił.

W kwietniu 1997 r. Białoruś utworzyła z Moskwą Związek Białorusi i Rosji (ZBiR), a w 1999 r. podpisano traktat o przekształceniu ZBiR w Państwo Związkowe Rosji i Białorusi.

W ostatnich latach władze Rosji skupiły się bardziej na projektach integracji gospodarczej, do których Białoruś przystąpiła. Wraz z Rosją i Kazachstanem tworzy Unię Celną, uczestniczy też we Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej, którą Rosja powołała wraz z krajami poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych .

:O))))

No to sie ,,przyjaciol'' dorobili :O)))) Muza sie wymykac z przyjacielskich usciskow !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:33, 03 Sie 2011    Temat postu:

Na Białorusi rośnie czarnorynkowy kurs dolara

Na Białorusi kurs dolara w handlu gotówkowym na czarnym rynku zaczął znów rosnąć i od ostatniego tygodnia podniósł się do 6500 rubli białoruskich za 1 USD - pisze niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti". Oficjalny kurs ustalony przez białoruski Bank Narodowy wynosi około 5 tys. rubli za dolara. Ostatni wzrost kursu czarnorynkowego wynosił ok. 200 rubli; w ostatnim czasie dolar wahał się między 6200-6300 rubli.

"Pierwszym sygnałem zmiany kursu stały się działania przedsiębiorców zajmujących się handlem. Na bazarze w Żdanowiczach (największym mińskim bazarze), handlarze zaczęli zmieniać kurs, po którym przeliczali dolar przy ustalaniu cen w rublach. Sprzedawcy sprzętu AGD, aparatów fotograficznych, urządzeń biurowych powiedzieli, że w zeszłym tygodniu kurs przelicznika zmienił się i teraz wliczają w wartość towaru kurs 6500 zamiast 6300 rubli za dolara" - piszą "Biełorusskije Nowosti".

Dziennik dodaje, że zmianę kursu odnotował też portal internetowy Prokopovi.ch. Jego założyciel powiedział gazecie, że na portalu przeciętne ogłoszenie o sprzedaży zakłada kurs 6550 rubli za dolara.

"Jeśli chodzi o legalne sposoby kupna waluty na rynku walutowym, to (...) w kantorach nadal dewizy nie są dostępne, ale osoby fizyczne mają możliwość kupienia ich na cele socjalne. Decyzją Banku Narodowego sprzedażą dewiz na takie cele będzie zajmować się pięć banków" - przypomina gazeta.

Następnie wyjaśnia, że "dewizy na takie cele sprzedawane są w przypadku, gdy waluty zagraniczne potrzebne są na opłacenie leczenia, nauki, utrzymania studenta, czy wyjazdu za granicę w związku z chorobą lub śmiercią krewnych. Wykaz podstaw do legalnego kupna waluty jest więc bardzo ograniczony".

Dziennik dodaje, że Białorusinom nie opłaca się jeździć za granicę, by za ruble kupić tam dolary, ponieważ zagraniczne banki, jeśli przyjmują białoruską walutę, to "po niebotycznym kursie". "Biełorusskije Nowosti" podają przykład jednego z banków łotewskich, który przy kupnie dolarów za ruble chce aż 14 tys. rubli za dolara.

Według gazety, która powołuje się na źródło w kręgach bankowych, "w szarej strefie na rynku bezgotówkowym kurs wynosi około 7-7,5 tys. rubli za dolara i na razie ten kurs się nie zmienia".

"Biełorusskije Nowosti" zauważają, że w poniedziałek władze zapowiedziały spotkanie w połowie sierpnia zarządu Banku Narodowego i prezydenta Alaksandra Łukaszenki, na którym "prawdopodobnie będzie rozpatrywana przyszłość rynku walutowego".

Prezydenckie służby prasowe zapowiedziały wczoraj, że na spotkaniu w drugiej połowie sierpnia "będą podjęte poważne decyzje dotyczące polityki walutowej i gospodarczej w obecnym roku".

>>>>>

Nic dziwnego po takich wypowiedziach kobiety od bankowosci rynek zereagowal wzmocnienim dolara ! Nie wiadomo po co rezim utrzymuje roznice kursu miedzy 5.000 a 6.500 ??? To tylko 30 % ? Chyba po toa by byl balagan :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:48, 03 Sie 2011    Temat postu:

Łukaszenka chce zmian w sądownictwie

Na Białorusi ma powstać od 1 stycznia przyszłego roku Komitet Śledczy, podporządkowany głowie państwa - polecił we wtorek prezydent Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania z szefami Rady Bezpieczeństwa kraju, KGB, MSW, prokuratury i władz sądownictwa. Łukaszenka ogłosił tę decyzję, wyrażając niezadowolenie z pracy organów, w których kompetencji jest prowadzenie wstępnego śledztwa. Ocenił, że doskonalenie tej pracy nie jest możliwe w warunkach istnienia dublujących się struktur.

Wśród przykładów podał zamach bombowy w mińskim metrze, w którym zginęło 15 osób. Według słów Łukaszenki główny oskarżony o dokonanie zamachu Dźmitry Kanawałau popełnił w 2004 roku pierwsze przestępstwo, podpalając kiosk z gazetami, za co jednak skazano dwie inne osoby.

- Dopiero podczas śledztwa w sprawie wybuchu w mińskim metrze ustalono, że było to dzieło tych terrorystów (...). Gdyby wówczas go powstrzymano, nie byłoby innych przestępstw i niewinnych ofiar. To jeden z najjaskrawszych przykładów rozprzężenia w systemie ochrony porządku publicznego - oznajmił szef państwa.

Ocenił również, że podczas tworzenia nowej struktury należy wykorzystać doświadczenia amerykańskiego Federalnego Biura Śledczego (FBI) i Komitetu Śledczego w Rosji. "Na świecie już dawno to zrealizowano; weźmy to, co najlepsze" - wezwał Łukaszenka.

Według informacji podanych w poniedziałek przez prokuraturę generalną śledztwo w sprawie zamachu w metrze z 11 kwietnia br. jest już zakończone. Prokuratura ma teraz przekazać sprawę do sądu. Kanawałau jest oskarżony o terroryzm, zarzuty wobec niego dotyczą też 30 innych działań przestępczych. Współoskarżonym w sprawie zamachu jest Uład Kawaliou. Obu urodzonym w 1986 roku mieszkańcom Witebska grozi kara śmierci.

>>>>>

Niby terrorysci a chodzi o protestujacych ! ,,Prawo'' jest za malo bestialskie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:16, 04 Sie 2011    Temat postu:

Kary za milczące protesty...

Na Białorusi środa będzie pierwszą od dwóch miesięcy bez milczących protestów, .

Uczestnicy tych zgromadzeń wychodzili co środę wieczór na główne place swoich miast, by wyrazić protest przeciwko polityce władz. Umawiali się na stronie grupy RPSS na rosyjskim portalu społecznościowym Vkontakte. Nie wznosili haseł, nie używali zabronionej opozycyjnej symboliki narodowej, a jedynie wspólnie klaskali lub tupali. Liczebność protestów wahała się w różnych miejscach od kilkudziesięciu osób do kilku tysięcy. Od połowy czerwca milicja zaczęła zatrzymywać uczestników akcji, a sądy - skazywać ich najpierw na grzywny, a potem na areszt.

W minionym tygodniu rząd Białorusi zaproponował zaostrzenie przepisów o masowych zgromadzeniach i przesłał odpowiedni projekt do parlamentu. Deputowany, szef komisji ds. praw człowieka w Izbie Reprezentantów Anatol Hłaz, przyznał w wywiadzie dla agencji BiełTA, że milczące protesty "były jednym z bodźców" do poprawek.

Obecnie na Białorusi organizatorzy demonstracji muszą wystąpić o zgodę władz, a jeśli jej nie mają, demonstracje są traktowane jako odbywające się bez zezwolenia i grozi za nie odpowiedzialność administracyjna. "Skoro pojawiła się taka forma wyrażenia protestu jak flash moby, państwo musi ją regulować" - powiedział Hłaz.

Jak dodał, projekt zgłoszony przez rząd proponuje, by jako pikietę traktować wszelką "wspólną masową obecność obywateli w określonym z góry miejscu publicznym", w tym na świeżym powietrzu, która odbędzie się o ustalonym czasie, a jej celem będą "określone z góry działania", jak i "brak działań"; zgromadzenie zaś będzie organizowane, również przez internet, "w celu publicznego wyrażenia nastrojów społeczno-politycznych lub protestu".

"Co w tym kontekście oznacza "brak działań", można interpretować różnie. (...) Możliwe, że aby uniknąć dwuznacznej interpretacji (przepisów), sensowny byłby zakaz inicjowania przeprowadzenia masowych zgromadzeń przez sieci społecznościowe. Jakakolwiek publikacja wezwań na nie będzie uważana za naruszenie prawa. Jednak to tylko wstępne warianty" - powiedział deputowany. Według niego poprawki mogą być przyjęte najwcześniej w połowie grudnia.

Obrońcy praw człowieka zwracają uwagę, że dotąd sądy skazywały osoby zatrzymane po protestach z artykułu o drobnym chuligaństwie - np. za przeklinanie w miejscu publicznym. Po przyjęciu nowych przepisów w protokołach milicyjnych mowa będzie o "naruszeniu przepisów o masowych zgromadzeniach i pikietach, co da władzom możliwość karania administracyjnego za (...) akcje, w których bierze udział dosłownie kilka osób" - powiedział obrońca praw człowieka Hary Pahaniajła środowej "Komsomolskiej Prawdzie w Biełorussii".

Na pytanie gazety, gdzie w innych krajach karana jest "zorganizowana bezczynność" działacz odparł, że "takich ograniczeń nie ma nigdzie na świecie". "Komsomolskaja Prawda" zamieszcza obok wywiadu fragment konstytucji Białorusi, mówiący o swobodzie zgromadzeń - jest ona "gwarantowana przez państwo", a tryb ich przeprowadzania "regulowany przez prawo".

Po pierwszych mniej licznych akcjach milczące protesty zgromadziły 15 czerwca tysiące ludzi w Mińsku i na całej Białorusi, wówczas także milicja zaczęła zatrzymywać ludzi biorących w nich udział. W następnych tygodniach sądy zaostrzały kary dla zatrzymanych - jeśli najpierw skazywały ich na grzywny, to od przełomu lipca i sierpnia wydawały wyroki od pięciu do 15 dni aresztu. Według obrońców praw człowieka łącznie podczas akcji protestu zatrzymano około 2 tys. osób, w tym przypadkowych przechodniów, a także dziesiątki dziennikarzy. Ostatni protest, 27 lipca był nieliczny i w Mińsku obył się bez zatrzymań.

>>>>>

No to mamy odlot totalny Kary za ,,zorganizowaną bezczynność'' i ściganie ludzi za ,,brak działań''... To jest rekord światowy ! Na Bialorusi zostal osiagniety nieznany we wszechswiecie poziom prawodawstwa ... To juz przekracza prawa fizyki ! Mozna przypuszczac ze Lukaszenko to twor obcych ... W jego srodku siedzi obca nieznana rasa gotowa do inwazji na ziemian ! K-remlo-smici ???



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:44, 04 Sie 2011    Temat postu:

Kary aresztu za pikietę w obronie lidera Młodego Frontu

Na kary aresztu administracyjnego skazał sąd na Białorusi grupę opozycjonistów, którzy demonstrowali dzień wcześniej w obronie Źmiciera Daszkiewicza, lidera niezarejestrowanej organizacji Młody Front, odbywającego karę dwóch lat kolonii karnej. Demonstranci - działacze Młodego Frontu i niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej - zostali zatrzymani we wtorek w Horkach w obwodzie mohylewskim koło kolonii karnej, gdzie Daszkiewicz odbywa wyrok. W 14-osobowej grupie byli m.in. Mikoła Dziemidzienka i Nasta Pałażanka z władz Młodego Frontu. Pałażanka jest prywatnie narzeczoną Daszkiewicza.

Opozycjoniści żądali, by władze więzienia zezwoliły adwokatowi na widzenie z Daszkiewiczem. Gdy spotkali się z odmową, przeprowadzili pikietę pod oknami budynku administracyjnego kolonii. Zostali zatrzymani, postawiono im zarzuty pikietowania bez zezwolenia i niepodporządkowania się milicji. Spędzili noc w areszcie.

Sąd skazał Pałażankę na 12 dni aresztu, Dziemidzienkę na 17 dni, pięć innych osób, w tym kobiety - na areszt od 7 do 13 dni. Jeden z demonstrantów, który jest inwalidą, został skazany na grzywnę w wysokości 1 mln 50 tys. rubli (około 550 zł). Trzej inni czekają na proces.

Działacze Młodego Frontu uważają, że z Daszkiewiczem dzieje się w kolonii karnej coś złego; wiadomo, że w zeszłym tygodniu trafił po raz trzeci do karceru. Adwokatowi odmówiono spotkania z nim, informując, że Daszkiewicz nie zwracał się o widzenie.

W marcu Daszkiewicz i drugi działacz Młodego Frontu Eduard Łobau zostali skazani za to, jakoby w grudniu zeszłego roku, dzień przed wyborami prezydenckimi, pobili w Mińsku dwóch przechodniów. Młodofrontowcy twierdzili, że sami zostali napadnięci, a całe zajście było zainscenizowane.

Daszkiewicz został w 2006 roku skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności za przynależność do nielegalnej organizacji, czyli nie mającej rejestracji w białoruskim Ministerstwie Sprawiedliwości. Odbył ponad rok kary, w 2008 roku został zwolniony na cztery miesiące przed upływem wyroku.

Młody Front wielokrotnie próbował się oficjalnie zarejestrować jako organizacja, ale za każdym razem spotykał się z odmową władz. Ostatecznie zarejestrował się w Czechach.

>>>>>>

W Czechach ! No ale odlot !!! Organizacje z Bialorusi maja dokumenty z Czech bo kraju nie wolno ! Ale dokumemty sa !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 2:22, 05 Sie 2011    Temat postu:

Białoruś: Bialacki zatrzymany. Służby zarzucają mu zatajenie dochodów !!!!

Szef białoruskiego Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki, zatrzymany w Mińsku, przekazał, że jest oskarżony na podstawie artykułu kodeksu karnego mówiącego o zatajeniu dochodów w szczególnie dużej wysokości - podało Radio Swaboda. Bialacki został zatrzymany po południu niedaleko swojego mieszkania, następnie w jego domu rozpoczęła się rewizja. O zdarzeniu poinformowali jego współpracownicy.

Według ostatnich doniesień, po zakończeniu rewizji w mieszkaniu Bialackiego przeszukiwane jest biuro "Wiasny". Żonę działacza, Natallę, zawieziono w celu przeprowadzenia rewizji na daczę rodziny w Rakowie.

Funkcjonariusze, którzy przeprowadzali rewizję w mieszkaniu, szukali pieniędzy, wartościowych rzeczy i nośników informacji - przekazała Natalla Bialacka.

Działaczka "Wiasny" Taccjana Rewjaka wyraziła przypuszczenie, że działania wobec Bialackiego wiążą się z tym, że organizacja udzielała pomocy prawnej i materialnej osobom aresztowanym po protestach opozycji po grudniowych wyborach prezydenckich. Zatrzymanie i rewizję prowadzili przedstawiciele Departamentu Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej oraz KGB - powiedziała Rewjaka.

"Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi. Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).

!!!!!

Obledne zarzuty !!! Swiry nie wiedza juz co wymyslic ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:40, 05 Sie 2011    Temat postu:

Białoruś będzie zmieniąc gospodarkę

Zapowiedź wzrostu cen i zmiany tych zasad gospodarki Białorusi, których koszt okazał się zbyt wysoki, a także żądanie zwiększenia udziału sektora prywatnego w PKB zabrzmiały na spotkaniu rządu nt. sytuacji gospodarczej kraju w pierwszym półroczu. Premier Michaił Miasnikowicz, wicepremier Siarhiej Rumas i minister gospodarki Mikałaj Snapkou mówili na posiedzeniu o problemach na rynku walutowym kraju, rosnącym długu zagranicznym i znacznie niższym od planowanego poziomie bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

Miasnikowicz rozpoczął ocenę gospodarki od podkreślenia, że jej tempo wzrostu jest wysokie, wzrosły takie wskaźniki jak wydajność pracy, energoefektywność, i po raz pierwszy od wielu lat tempo wzrostu eksportu towarów przewyższyło tempo wzrostu importu. - Jednak wielu zadań nie udało się nam wypełnić - przyznał premier, cytowany przez państwową agencję BiełTA.

Zapewnił, że dotychczasowe warunki wzrostu gospodarczego zmienią się. - Ci szefowie ministerstw i przedsiębiorstw, którzy liczą, tak jak w poprzednich latach, na zwiększanie popytu wewnętrznego, zwiększanie emisji (pieniądza) na kredytowanie, a także na ulgi i protekcjonizm państwowy, mylą się głęboko. Tych warunków już nie będzie. Koszt ich nadmiernego wykorzystywania jest zbyt wysoki - zapowiedział. Miasnikowicz wskazał, że w pierwszym półroczu co trzecie przedsiębiorstwo nie zwróciło długu budżetowi państwa.

Snapkou ocenił, że jest konieczne, by udział sektora prywatnego w PKB kraju sięgnął do końca 2012 roku nie mniej niż 40 proc. PKB.

????? A to nie ma nawet tyle ??? To nic dziwnego ze to wszystko lezy ! I to musi jeszcze byc prywatny a nie oligarchiczny ...

Rumas poinformował, że w maju bilans handlu zagranicznego Białorusi był dodatni i wyniósł 116 mln dolarów. Został on osiągnięty w warunkach dewaluacji i ograniczeń na rynku walutowym. W czerwcu wskaźnik ten obniżył się i znów był już ujemny. Władze spodziewają się, że w skali całego półrocza tempo wzrostu eksportu przekroczy tempo wzrostu importu. Niemniej, deficyt handlu zagranicznego wyniósł w pierwszym półroczu ponad 18 proc. w stosunku PKB.

>>>>> No bo Lukaszenkowcy trzymaja glupi kurs $ to jest deficyt . Rynek by to wyrownal...

Snapkou ocenił, że niezadowalające są wysiłki w celu przyciągnięcia na Białoruś bezpośrednich inwestycji zagranicznych. "Na razie zbyt wcześnie jest sądzić, jaki będzie rezultat pod koniec roku, ale teraz suma tych iwestycji to około 2 mld dolarów. Nie zrównoważy ona naszego bilansu płatniczego" - przyznał Snapkou.

Dług zagraniczny Białorusi może na koniec roku wynieść do 73 proc. PKB - dodał Rumas. Wskazał, że dług brutto od 2009 roku "wzrósł ponaddwukrotnie i w kwietniu tego roku po raz pierwszy przekroczył próg 55 procent", a taki wskaźnik dla niego wyznacza koncepcja bezpieczeństwa narodowego kraju. Przy takiej wielkości długu wzrosną koszty jego obsługi, które wyniosą w latach 2013-14 ponad 3 mld dolarów. Rumas podkreślił, że ta kwota jest w przybliżeniu równa rezerwom walutowym kraju - obecnie wynoszą one ponad 4 mld dolarów.

Wicepremier zapowiedział też, że ceny na Białorusi będą doganiać ceny w krajach sąsiednich.

- Dewaluacja rubla doprowadziła do wzrostu kosztów ponoszonych przez producentów krajowych. Niepewność polityki kursowej nie pozwala na osiągnięcie stabilnych warunków pracy. Zmusza do wliczania w ceny oczekiwań dewaluacyjnych i ryzyka związanego z ograniczeniami na rynku walutowym - przyznał. Według niego różnice w cenach produktów na Białorusi i w krajach sąsiednich będą bodźcem do "niezorganizowanego wywozu" białoruskich towarów, przede wszystkim spożywczych. - Prócz tego, ceny będą dążyć do poziomu cen na zewnętrznym obwodzie - przede wszystkim, do poziomu cen rosyjskich - wskazał wicepremier.

Dodał, że obecna wielość kursów obcych walut zmusza przedsiębiorstwa do zabiegów, których celem jest uniknięcie obowiązkowej sprzedaży części uzyskanych dewiz po - jak się wyraził - zaniżonym kursie Banku Narodowego. Rumas oficjalnie ogłosił przy tym czarnorynkowy kurs dolara, choć jak zauważają białoruskie portale internetowe, już nieco nieaktualny.

- Mamy dzisiaj trzy kursy: Banku Narodowego - 5 tys. rubli, a w szarej strefie kurs gotówkowy - 6,2 tys. rubli za dolara i 6,8 tys. kurs bezgotówkowy - mówił wicepremier. Dwa ostatnie kursy są już wyższe i wynoszą odpowiednio: 6,5 tys. i 7 tys. rubli za dolara.

Wicepremier wskazał też, że dalsza indeksacja płac może być obciążeniem dla budżetu. "Kontynuacja tej polityki może doprowadzić do sytuacji, w której kolejna podwyżka płac w sferze budżetowej będzie wymagać znacznych środków" - przyznał. Zapowiedział, że rząd musi w trzecim kwartale opracować decyzję, która uwzględni interesy i obywateli, i budżetu.

Miasnikowicz jednocześnie oznajmił, że "trzeba zrobić wszystko, by realne dochody ludności w 2011 roku były na poziomie nie niższym niż w roku ubiegłym".

Białoruś boryka się w ostatnich miesiącach z kryzysem walutowym, wysoką inflacją, wzrostem cen i spadkiem rezerw walutowych. Pod koniec maja przeprowadziła dewaluację o ponad 50 proc. białoruskiego rubla w stosunku do obcych walut. Opozycyjni ekonomiści upatrują przyczyny tych problemów w polityce gospodarczej ostatnich lat oraz w podwyżkach płac i świadczeń socjalnych pod koniec ubiegłego roku, przed wyborami prezydenckimi, w których obecny prezydent Alaksandr Łukaszenka ubiegał się o czwartą kadencję.

>>>>>>

Jak widac absurdalny system kursowy powoduje olbrzymi balagan...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:19, 05 Sie 2011    Temat postu:

Szef Centrum Praw Człowieka zatrzymany przez białoruską policję

Szef białoruskiego Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki przebywa dziś w celi w gmachu Wydziału Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej (KKP) po zatrzymaniu go dzień wcześniej - podała "Wiasna". KKP, który odpowiada za ekonomiczne bezpieczeństwo kraju, odmówił oficjalnego komentarza w sprawie zatrzymania Bialackiego - poinformowały niezależne białoruskie portale internetowe.

Działacze "Wiasny" nie wiedzą jeszcze, czy dziś Bialacki będzie przesłuchiwany i czy zostaną podjęte czynności śledcze. Według informacji z wczoraj wieczorem Bialacki został przesłuchany w charakterze podejrzanego w sprawie dotyczącej uchylania się od płacenia podatków o szczególnie dużej wysokości i jest zatrzymany na trzy doby.

- Aleś dostawał środki na działalność w sferze obrony praw człowieka (...). Po to, aby pracować, żeby okazywać pomoc, trzeba szukać środków i znajdować je. Przyczyną tego aresztu jest to, że takie środki znajdowano. Jednak potraktowano je (...) jako jego osobisty dochód - powiedziała działaczka "Wiasny" Taccjana Rawjaka Radiu Swaboda.

Szef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (OGP) Anatol Labiedźka uważa, że sprawa przeciw Bialackiemu "jest czysto polityczna". - "Wiasna" jest kością w gardle władz, bo pomaga ludziom, którzy są przeciwko tej władzy i którzy ucierpieli od tego reżimu - powiedział Labiedźka.

Po zatrzymaniu wczoraj Bialackiego i po rewizjach przeprowadzonych w jego mieszkaniu i biurze "Wiasny" założyciel undergroundowego Wolnego Teatru Mikoła Chalezin oznajmił, że jest to skutek przekazania przez władze Litwy informacji bankowej o działalności białoruskich organizacji społecznych. Nie wyklucza tego również obrońca praw człowieka Uładzimir Łabkowicz. - Nie wykluczamy i wyrażamy żal, że mogły być z tym związane organy krajów Unii Europejskiej - powiedział dziś Radiu Swaboda.

W obronie Bialackiego wypowiedział się wczoraj szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy oświadczyło dziś, że nie uczestniczyło w odtajnianiu rachunków bankowych Bialackiego. Resort wystosował oświadczenie, w którym wyraził stanowczy protest przeciw zatrzymaniu szefa "Wiasny" i działaniom wobec organizacji. W obronie Bialackiego wystąpiły też: OBWE, organizacja Human Rights Watch oraz Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka (FIDH), której jest on wiceprzewodniczącym.

"Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych białoruskich organizacji pozarządowych. Istnieje od 1998 roku, działała jako organizacja społeczna, ale w 2003 roku została zlikwidowana decyzją białoruskiego Sądu Najwyższego z powodu udziału jej działaczy w monitoringu wyborów prezydenckich w 2001 roku. Później działacze próbowali zarejestrować organizację trzykrotnie, za każdym razem spotykali się z odmową.

!!!!!!!

Prowokacaj jest grubymi nicmi sztya i clakiem jasna !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:54, 06 Sie 2011    Temat postu:

Bialacki miał zataić 1 mld rubli dochoduw

Według białoruskich służb szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki zataił ponad 1 mld rubli (ponad 550 tys. złotych) dochodu - podała telewizja państwowa. Bialacki, zatrzymany w czwartek, pozostanie w areszcie przez 10 dni. Po tym terminie może nastąpić przedstawienie zarzutów lub przedłużenie aresztu. Bialacki jest podejrzany o uchylanie się od płacenia podatków w szczególnie dużej wysokości, grozi za to kara do siedmiu lat więzienia z pozbawieniem majątku.

Białoruski Departament Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej oświadczył oficjalnie, że "obywatel Białorusi urodzony w 1962 roku" nie wykazał w zeznaniach podatkowych sumy ponad 1 mld rubli. Nie podał nazwiska Bialackiego, zrobiła to jednak telewizja państwowa w wieczornym wydaniu wiadomości.

- Ile jeszcze stolic europejskich chroni swoje tajemnice bankowe o białoruskich opozycjonistach? - pytał retorycznie komentator telewizji, nazywając rachunki opozycji za granicą "tajnymi kontami".

Niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" oceniła, że sprawa Bialackiego, którego dane bankowe przekazała białoruskim służbom Litwa, to uderzenie we wszystkie organizacje pozarządowe na Białorusi.

- Trzeci sektor istnieje dzięki pomocy zagranicznej. Na Białorusi, jak wiadomo, pomoc zagraniczną można otrzymywać tylko za zgodą władz. Tak więc, jeśli ściśle trzymać się prawa, to trzeci sektor na Białorusi w ogóle nie może istnieć. Z tego powodu jedyna niemal możliwość istnienia to banki w Wilnie - powiedział gazecie politolog Waler Karbalewicz. Uważa on, że po przekazaniu danych bankowych przez stronę litewską władze w Mińsku "mają w rękach całą informację i mogą robić z trzecim sektorem, co zechcą".

Współpracownik Bialackiego Walancin Stefanowicz ogłosił, że na koncie szefa "Wiasny" znajdowały się nie jego osobiste środki, ale pieniądze z zagranicznych fundacji na działalność organizacji. Dodał, że były one wykorzystywane na pomoc osobom prześladowanym z przyczyn politycznych.

Wiceminister sprawiedliwości Litwy Tomas Vaitkeviczius potwierdził, że jego resort przekazał Mińskowi w tym roku dane o kontach 400 obywateli Białorusi w bankach litewskich. Jednocześnie ocenił, że Białoruś nadużyła mechanizmu pomocy prawnej, wykorzystując go przeciw obrońcom praw człowieka, i zapowiedział, że Wilno zawiesi ten mechanizm.

"Wiasna" jest jedną najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi; Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).

?????

Tylko 1 miliard ? A dalczego nie 1 bilion albo trylion ! Gdyby nie Bielacki juz dawano dlugow by nie bylo ! I kryzysu tesz !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:34, 06 Sie 2011    Temat postu:

Bialacki aresztowany; jego dane bankowe przekazała Litwa

Białoruski Departament Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej podjął decyzję o aresztowaniu Alesia Bialackiego, szefa organizacji obrony praw człowieka "Wiasna" - podają białoruskie portale internetowe. Jest to informacja nieoficjalna; media powołują się na źródło w organach ochrony porządku publicznego. Wcześniej Bialacki został przesłuchany w Departamencie Dochodzeń Finansowych, nazywanym przez media "milicją finansową".

Bialacki, zatrzymany wczoraj, jest podejrzany o uchylenie się od płacenia podatków w szczególnie dużej wysokości. Jak wyjaśnił jego współpracownik Walancin Stefanowicz, powodem są kwoty, które znajdowały się na koncie Bialackiego w banku litewskim, a dane o nich przekazały Białorusi władze Litwy.

- Były to środki przekazywane przez zagraniczne fundacje, w żadnym wypadku nie środki osobiste, lecz przeznaczone na działalność Centrum Praw Człowieka "Wiasna", w tym i na pomoc dla ofiar represji politycznych - powiedział Stefanowicz. Ocenił, że przyczyną działań przeciw Bialackiemu jest jego zaangażowanie w obronę praw człowieka oraz to, że opowiadał się za sankcjami UE wobec Białorusi.

Wiceminister sprawiedliwości Litwy Tomas Vaitkeviczius potwierdził, że jego resort przekazał Mińskowi w tym roku dane o kontach 400 obywateli Białorusi w bankach litewskich. Jednocześnie ocenił, że Białoruś nadużyła mechanizmu pomocy prawnej, wykorzystując go przeciw obrońcom praw człowieka, i zapowiedział, że Wilno zawiesi ten mechanizm.

"Wiasna" jest jedną najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi; Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).

Za uchylanie się od płacenia podatków w szczególnie dużej wysokości białoruski kodeks karny przewiduje karę do siedmiu lat więzienia z konfiskatą mienia.

>>>>>

No jak wam nie wstyd przekazac jego dane takim dziadom ! DNO !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:43, 07 Sie 2011    Temat postu:

Brytyjczycy oburzeni aresztowaniem białoruskiego opozycjonisty

Wielka Brytania wyraziła "głębokie zaniepokojenie" aresztowaniem szefa białoruskiej organizacji obrony praw człowieka "Wiasna" Alesia Bialackiego, zarzucając Mińskowi "skandaliczne nękanie" obrońców praw człowieka. - Jestem głęboko zaniepokojony aresztowaniem wybitnego białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego, szefa renomowanej organizacji obrony praw człowieka "Wiasna" i wiceprezesa Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka - napisał brytyjski minister ds. europejskich David Lidington w komunikacie.

- Wygląda to na kolejny przykład skandalicznego nękania obrońców praw człowieka na Białorusi - ocenił Lidington.

Wielka Brytania wezwała władze białoruskie do "zagwarantowania, że prawa i swobody wszystkich obrońców praw człowieka będą respektowane zgodnie z międzynarodowymi traktatami ratyfikowanymi przez rząd" białoruski.

- Wielka Brytania podejmie wraz z europejskimi partnerami kwestię ciągłego pogarszania się stanu przestrzegania praw człowieka na Białorusi - zapewnił Lidington.

Według białoruskich służb Bialacki, który został zatrzymany w czwartek, zataił ponad 1 mld rubli (ponad 550 tys. złotych) dochodu i pozostanie w areszcie przez 10 dni. Po tym terminie może nastąpić przedstawienie zarzutów lub przedłużenie aresztu. Bialacki jest podejrzany o uchylanie się od płacenia podatków w szczególnie dużej wysokości, grozi za to kara do siedmiu lat więzienia z pozbawieniem majątku.

>>>>>

Tak to skandal !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:26, 07 Sie 2011    Temat postu:

Białoruś: rosną koszty ogrzewania, gazu i transportu

Na Białorusi wzrosły średnio o 10 proc. stawki opłat dla ludności za gaz i ogrzewanie - podała niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti". W Mińsku od dzisiaj podrożały bilety na transport miejski. Koszty gazu i ogrzewania zostały podniesione decyzją Rady Ministrów od 1 sierpnia. Bilety na transport miejski w Mińsku drożeją do 950 rubli (ok. 50 groszy), jest to jednak druga podwyżka w tym roku. W marcu ich cenę podniesiono z 700 do 850 rubli. Od początku roku wzrosły na Białorusi kilkakrotnie ceny benzyny.

Koszty opłat komunalnych i transportu są na Białorusi względnie niskie. Jednak majowa dewaluacja, po której rubel stracił na wartości ponad 50 proc. w stosunku do dolara, zmniejszyła wartość pensji, emerytur i oszczędności, a ceny wielu towarów wzrosły.

Jak podała w ostatnich dniach prasa białoruska, wzrosły również koszty płatnych miejsc na uczelniach wyższych. Wysokość opłat różni się zależnie od kierunku i uczelni, na niektórych trzeba teraz będzie zapłacić nawet o 50 proc. więcej niż w zeszłym roku.

Białoruś boryka się w ostatnich miesiącach z kryzysem walutowym, wysoką inflacją, wzrostem cen i spadkiem rezerw walutowych. Opozycyjni ekonomiści upatrują przyczyny tych problemów w polityce gospodarczej ostatnich lat oraz w podwyżkach płac i świadczeń socjalnych pod koniec zeszłego roku, przed wyborami prezydenckimi, w których obecny prezydent Alaksandr Łukaszenka ubiegał się o czwartą kadencję.

>>>>>>

No takie sa skutki szarzowania z pozyczkami i ,,cudow ekonomicznych'' za pozyczane ... Przypomina to alkoholizm... W koncu nastepuje kac... Gospodarka Bialorusi jest na kacu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 60, 61, 62  Następny
Strona 7 z 62

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy