Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:09, 28 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
"Le Figaro": Powstanie europejska agencja ratingowa
Niemiecka firma konsultingowa Roland Berger zdołała zebrać fundusze - 300 mln euro - na stworzenie europejskiej agencji ratingowej, która ma rozpocząć działalność we wrześniu - podał w piątek dziennik "Le Figaro".
Siedzibą agencji, która od 2013 roku będzie mogła wystawiać noty ratingowe oceniające kondycję gospodarczą państw, będzie Monachium. Europejska firma ratingowa ma być konkurencją dla trzech największych na świecie agencji amerykańskich: Standard & Poor's, Moody's oraz Fitch.
Według autorów projektu będzie to firma "globalna (...) przejrzysta, innowacyjna i niezależna", która w odróżnieniu od swych amerykańskich konkurentów nie będzie opłacana przez własnych klientów.
Firma Roland Berger otrzymała środki na założenie tej instytucji od europejskich banków i firm ubezpieczeniowych - pisze "Le Figaro".
Rząd niemiecki, który wielokrotnie krytykował sposób działania amerykańskich gigantów ratingowych, wspiera inicjatywę firmy Roland Berger.
Jednak Europejski Bank Centralny ma pewne zastrzeżenia do tego projektu, a przede wszystkim nie uznaje go za realistyczny. Jak pisze "Le Figaro", europejską agencję ratingową czeka jeszcze najtrudniejsze wyzwanie - będzie musiała uwiarygodnić się wobec rynków.
>>>
No to Grecja dpstanie AAA i euro uratowane . IIII-AAAA I-AAAAA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:31, 03 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
UE szuka pomysłów na politykę wzrostu gospodarczego i zatrudnienia
Po wzmocnieniu dyscypliny finansowej głównym problemem UE jest teraz groźba recesji i rekordowe, jak podał w środę Eurostat, bezrobocie. Stąd presja, by czerwcowy szczyt UE przyjął plan wsparcia wzrostu. Zgłoszono już różne propozycje, ale są wciąż ogólne.
Kilka dni temu hiszpański tygodnik "El Pais" napisał, że Unia szykuje własny Plan Marshalla w wysokości 200 mld euro, by pobudzić gospodarkę poprzez finansowanie publicznych i prywatnych inwestycji np. w infrastrukturze i energii odnawialnej. Elementami tego planu miałyby być: wzmocnienie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego, emisja wspólnych obligacji na finansowanie infrastruktury oraz wykorzystywanie niewydanych funduszy unijnych.
Rzeczniczka Komisji Europejskiej zdementowała liczbę 200 mld euro, uznając ją za przedwczesną, ale już nie elementy samego planu. Urzędnicy w Brukseli od kilku miesięcy pracują na różnymi propozycjami, by zaradzić problemowi recesji i wysokiemu bezrobociu. Po dwóch tegorocznych szczytach poświęconych wzrostowi, które nie przyniosły konkretnych rezultatów, rośnie presja, by na szczycie w dniach 28-29 czerwca został przyjęty jakiś plan wsparcia wzrostu. Mówiła o tym w miniony weekend kanclerz Niemiec Angela Merkel, a przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zapowiedział, że najpewniej na początku czerwca zaprosi do Brukseli przywódców państw UE na nieformalną kolację, by lepiej przygotować czerwcowy szczyt.
W Brukseli mówi się o różnych elementach tego planu. W grę wchodzi wzmocnienie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego, czemu jednak niezbyt chętne są Niemcy. Merkel, a także premier Włoch Mario Monti i prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Mario Draghi kładą nacisk na reformy strukturalne.
Najwięcej kontrowersji wzbudził jednak pomysł Montiego, który zaproponował - jak pisze "Le Monde" - elastyczność w kwestii dopuszczalnego pułapu 3 proc. PKB deficytu. Chce, by wydatki na projekty inwestujące w przyszłość odliczać od deficytu publicznego. To jednak mogłoby wywrócić przyjęty niedawno pakt fiskalny.
Jeszcze inne pomysły na walkę z kryzysem ma Francja, gdzie faworyt w niedzielnych wyborach socjalista Francois Hollande - jak niegdyś prezydent Nicolas Sarkozy - apeluje o zwiększenie funduszu ratunkowego strefy euro i większe zaangażowanie EBC. Opowiada się też za uwspólnotowieniem długu państw euro, czyli tzw. euroobligacjami, których wciąż nie chce zaakceptować Berlin.
Hollande zapowiedział też, że jeśli wygra wybory 6 maja, nie ratyfikuje traktatu o pakcie fiskalnym w jego obecnym kształcie. Domaga się, by do dokumentu przyjętego przez 25 państw UE (bez Czech i Wielkiej Brytanii) dodać część dotyczącą wzrostu. Co prawda, trudno wyobrazić sobie zgodę pozostałych przywódców, a zwłaszcza Merkel, na renegocjację traktatu, ale Hollande zapewne będzie nalegał na przyjęcie wiążącej deklaracji o wspieraniu wzrostu i zatrudnienia. Podczas wyborczej debaty telewizyjnej z Sarkozym w środę wieczorem Hollande zapewniał, że jego postulat spotyka się z coraz większym zrozumieniem w Europie.
Trudno się dziwić. W środę unijny urząd statystyczny ogłosił, że w marcu bezrobocie w strefie euro wzrosło do 10,9 proc., pobijając dotychczasowe rekordy. W zaledwie jeden miesiąc aż 169 tys. osób w strefie euro znalazło się bez pracy. W ciągu roku bezrobocie dotknęło kolejne 1,73 mln osób. Największe bezrobocie panuje w Hiszpanii (24,1 proc.) i Grecji (21,7 proc.). Sytuacja szybko pogarsza się także w Portugalii i we Włoszech. Zdaniem wielu analityków to efekt nie tylko wieloletnich problemów strukturalnych, ale też drastycznych środków oszczędnościowych podjętych, by zbijać deficyt i dług publiczny.
"Te dane Eurostatu dowodzą, że problem jest bardzo poważny, i potwierdzają, że potrzebne są pilne, dynamiczne reformy na rynku pracy" - powiedział rzecznik KE ds. zatrudnienia Jonathan Todd. Dodał, że 30 maja Komisja Europejska przedstawi rekomendacje w dziedzinie zatrudnienia dla państw UE, po analizie przysłanych właśnie przez rządy do Brukseli narodowych planów reform.
>>>>
HEHE ! Euro-towarzysze rozwalili gospodarke a teraz ja chca ,,pobudzac'' tylko nie wiedza jak . To tak jakby pobudzac do plywania tonacy Titanik :O))) Toarzysze jest najlepszy sposob . Likwidacja UE . Pobudzi to niebywale ekonomie ;O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:39, 06 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Korupcja hamulcem w rozszerzeniu UE
Finansowe i gospodarcze fiasko Grecji unaoczniło istnienie dwóch negatywnych zjawisk w Europie: szarej strefy gospodarczej oraz masowej korupcji.
Korupcja, która doprowadziła w wielkim stylu do załamania gospodarczego Grecji, nie jest zjawiskiem w Europie odosobnionym. Według danych, przygotowanych przez organizację Transparency International, obejmujących 183 państwa, zjawisko poważnych nadużyć finansowych odnotowano także w Bułgarii, na Węgrzech, w Chorwacji, Czechach oraz we Włoszech. Również Niemcy nie mają czystego konta, zajmując 14 miejsce na światowym rankingu.
Jak poinformowała Cecilia Malmström, komisarz europejska ds. wewnętrznych, straty z tytułu korupcji wynoszą 120 mld euro rocznie, co stanowi 1 procent unijnego PKB. Co prawda zjawisko to ma w różnych państwach odmienne oblicze, nie mniej prowadzi do ograniczenia europejskich inwestycji oraz blokuje rynki wewnętrzne.
Eksperci narzekają na brak strategii
Jak wynika z najnowszych badań Komisji Europejskiej, większość obywateli UE jest przekonana, że korupcja w unii wzrosła w ostatnich trzech latach. Dla 3 respondentów stała się ona notorycznym problemem i są oni przekonani, że do nadużyć dochodzi na wszystkich szczeblach władzy.
Tymczasem eksperci narzekają na brak strategii w zwalczaniu korupcji.
Dominik Enste z Instytutu Gospodarczego w Kolonii docenia co prawda pierwsze wysiłki w zwalczaniu nadużyć w poszczególnych państwach unii, ale walki tej nie prowadzi się na szeroką skalę. Enste uczula przy tym na przypadek Grecji, której tylko dzięki sfałszowaniu danych nt deficytu budżetowego udało się przystąpić do unii walutowej.
Brak dobrej woli
Państwa UE znają dobrze przyczyny nadużyć i wiedzą również, jak można im zaradzić. - Nie ma jednak w kręgach politycznych woli, by walczyć z korupcją – stwierdza komisarz UE, Cecilia Malmström. Wprawdzie istnieją ramy prawne zarówno na międzynarodowym, jak i europejskim poziomie, ale z wprowadzeniem ich w życie w poszczególnych państwach wygląda bardzo różnie. Dopiero w połowie minionego roku UE opracowała pakiet środków przeciwko korupcji. Nowością będzie publikowane co dwa lata sprawozdanie, analizujące niedomagania i słabe punkty w walce z korupcją w 27 państwach członkowskich unii. Słabością wspomnianego pakietu jest brak w przypadku nadużyć konkretnych sankcji karnych.
Hamulec w rozszerzeniu UE
Zdaniem Dominika Enste z Instytutu Gospodarczego w Kolonii, korupcja opóźnia rozszerzenie unii o kolejnych aspirantów. Dlatego UE wyjątkowo krytycznie przygląda się Chorwacji i Serbii. Nienke Palstra z Transparency International jest przekonana, że surowe kryteria przyjmowania nowych kandydatów pozwolą uchronić unię przed wpadką, jaka miała miejsce z innymi krajami Europy południowej. Jest to również dobra okazja do tego, by wprowadzić niezbędne reformy - przekonuje Nienke Palstra.
Pierwsze sprawozdanie na temat korupcji w UE pojawi się w 2013 roku i w centrum jego uwagi znajdą się na pewno Bułgaria i Rumunia. Przyjęcie ich do układu Schengen zawetowała w marcu bieżącego roku Holandia. Oba państwa muszą zreformować system prawny oraz zredukować przekupstwo i zorganizowaną przestępczość. Jeśli sprawozdanie wypadnie na niekorzyść, będą musiały długo jeszcze poczekać na otwarcie granic.
Ralf Bosen/ Alexandra Jarecka
red.odp.: Andrzej Paprzyca
>>>>
Typowe odwracanie uwagi . Korupcja zawsze oburza i latwo na nia zwalic . Juz Chruszczow mowil ,, Gdyby choc na jeden dzien przestali krasc to juz bysmy komunizm zbudowali'' ... A coz to za system ktory nie wytrzymuje patologii ??? Kazdy bylby madry gdyby ludzie byli idealni to kady system by wychodzil . Ale nie sa . Korupcja byla w Grecji i kraj ten byl tygrysem ekonomicznym . To dopiero wejscie do UE uczynilo z nich ruine . To nie korupcja winna tylko UE . Zly system organizacji spoleczenstwa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:51, 09 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Monti zachęca Niemcy do dążenia do wzrostu mocy produkcyjnej w UE
Premier Włoch Mario Monti zaapelował do władz Niemiec o wprowadzenie zmian w polityce gospodarczej, aby doprowadzić do wzrostu zdolności produkcyjnej w Europie. Szef rządu powtórzył, że niezbędnym elementem działań antykryzysowych jest ożywienie wzrostu.
Podczas debaty w Rzymie z udziałem komisarza UE do spraw gospodarczych i walutowych Ollego Rehna Monti powiedział: - Zachęcam moich niemieckich rozmówców, by zmienili nastawienie do inwestycji publicznych, by ożywić zdolność produkcyjną.
- Nie możemy nadal tylko rozważać (...) kroków na rzecz wzrostu - oświadczył Monti. Podkreślił, że czuje się w obowiązku "nakłaniać" Komisję Europejską, aby odgrywała bardziej aktywną rolę w forsowaniu w Unii takiej opcji.
Włoski premier dodał, że wymogiem wzrostu jest pełne i szybkie wcielenie w życie zasad jednolitego rynku.
Monti zapewnił, że Włochy mają program działań na rzecz wzrostu gospodarczego i - jak przypomniał - już w styczniu Rzym zobowiązał się do podjęcia stosownych inicjatyw, które będą następnie promowane wśród innych państw unijnych.
Stan włoskiej gospodarki Mario Monti określił jako "dramatyczny" i ocenił, że jest on rezultatem niepodjęcia w przeszłości długoterminowych reform strukturalnych w kraju.
Szef rządu odniósł się także w swym wystąpieniu do fali wywołanych kryzysem samobójstw we Włoszech. Ludzkie dramaty - powinny zmusić do refleksji tych, którzy doprowadzili gospodarkę do takiego stanu - powiedział.
>>>>
No fajnie . Tylko co oni maja robic ??? Jak rozumiem maja wiece wydawac z budzetu ? To dlug im skoczy ? Podchodza juz pod 90 % . Ile zatem maja miec ???
Monti zorientowal sie ze NIC NIE MOZE aby pomoc Italii . Jest tylko ksiegowym czasow upadku . System euro jest tak skonstruowany ze nikt nic nie moze a system pada .
Monti jest ekonomista i zle to swiadczy o jego wiedzy w tej dziedzinie skoro tak powoli i z takim trudem odkrywa podstawowe prawdy . O ilekolesiom z parlamentow nie posiadajacych wiedzy trudno zarzucic jej brak bo wlasnie jej nie maja . O tyle Monti jako rzekomo fachowiec powinien wiedziec !
EURO JEST SZKODLIWA PATOLOGIA > UE JEST PATOLOGIA . Trzeba jez zlikwidowac . Bez tego nie ma zadnej mowy o poprawie sytuacji . Chyba ze chodzi o mowe klmaliwa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:13, 09 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Steen Jakobsen / Saxo Bank
Europejska wiosna niezadowolenia
Polityka unijna i ulubione narzędzie decydentów – gra na czas, od dawna nie znajdowały się w tak trudnym położeniu. Kalendarz jest obecnie wypełniony istotnymi z punktu widzenia sytuacji w Europie wydarzeniami, co oznacza wzrost zarówno ryzyka na ogonie rozkładu (tzw. tail risk), jak i ryzyka systemowego. W efekcie możemy oczekiwać odejścia inwestorów w kierunku bezpiecznych aktywów. Zanim zabierzemy się za jakiekolwiek prognozy na najbliższe kilka miesięcy, musimy zrozumieć, na którym z trzech etapów kryzysu politycznego tak naprawdę się znajdujemy.
Etap zaprzeczenia
„To nie nasz problem”, „To sprawa Grecji” itd. Kto pamięta komentarze, że strefy euro nie opuści nawet Grecja? Na tym etapie nie ma chętnych ani na przyznanie, że rosnący kryzys w ogóle istnieje, ani na wzięcie za niego odpowiedzialności. W tym momencie to problem sąsiada. Jeżeli chodzi o kryzys w Eurolandzie, ten etap mamy już dawno za sobą.
Etap protestu
Kryzys coraz trudniej jest ignorować. Zaczyna się powszechne szukanie kozła ofiarnego. Najłatwiejszym – i najwłaściwszym – celem ataków są politycy. To w końcu oni są naszymi decydentami. Rozpoczynają się „protesty przez urnę”, w których zniecierpliwieni wyborcy pozbywają się rządów biernie przyglądających się kryzysowi. To nic, że nowi rządzący nie proponują żadnych konkretów, tylko puste obietnice
Trzy dni temu, zarówno na szczeblu krajowym w Grecji i we Francji, jak i lokalnym w Niemczech i we Włoszech, mieliśmy tego pokaz. Wyborcy głosowali przeciwko cięciom, przeciwko Merkel i przeciwko Unii Europejskiej. Jest to kontynuacja trendu zaobserwowanego wcześniej w Hiszpanii, Danii, Finlandii i nawet w Wielkiej Brytanii.
Najgorsze jednak nie jest to, że unijni wyborcy są niezadowoleni, a raczej fakt, że nowi decydenci nie mają zamiaru zajmować się programami restrukturyzacyjnymi i reformami. Oczywiście żeby nowych wyborców nie odwrócić od siebie. Tak właśnie wygląda dzisiejsza Europa: wszystkim jest źle, ale nikt nie chce mówić o prawdziwych zmianach czy reformach, koniecznych do wyprowadzenia europejskiej gospodarki na prostą. Innymi słowy, jacy wyborcy, taka polityka.
Mandat do zmian
Tego etapu jeszcze nie osiągnęliśmy. Kiedy okaże się, że wybraliśmy samych oportunistów zamiast wytrawnych przywódców, głosowanie za pożegnaniem ze starym porządkiem i nowym rozdaniem kart stanie się w Europe trendy. Taki mandat do przeprowadzania zmian ostatni raz wyborcy brytyjscy udzielili jakieś 30 lat temu Margaret Thatcher. Była premier doszła do władzy dopiero po tym, jak praktycznie zabdykował jej poprzednik i rozpoczęła szeroki program prywatyzacji i pro-rynkowych reform.
Najbliższe sześć do dwunastu miesięcy będzie okresem, w którym uświadomimy sobie, że tak naprawdę od początku kryzysu w 2008 roku nic wielkiego się nie zmieniło. A tylko bolesne zmiany stanowią prawdziwe rozwiązanie i dają nadzieję na nadejście nowego, pozytywnego cyklu gospodarczego.
Co dalej?
Według powyższej definicji kryzysu jesteśmy w samym środku etapu protestu. W ramach etapu zaprzeczenia próby wprowadzenia programów oszczędnościowych okazały się jedynie wymówką do ogólnej manifestacji niezadowolenia. Nie chcemy oszczędności, tylko wzrostu! Ani wyborcy, ani politycy nie uwzględnili jednego – słowami Jeffreya Sachsa, „wzrost jest efektem, a nie polityką”.
Europa nie jest w stanie wypracować polityki wzrostowej; jedyne, co może zrobić to wdrożenie drastycznych reform, których efektem w dłuższym terminie będzie wzrost gospodarczy (zakładając, oczywiście, że decydenci mieliby do tego mandat). Reformy mogą dotknąć po części strefę gospodarki (głównie prywatyzacja, podwyższenie wieku emerytalnego, restrukturyzacja rynku pracy), a po części politykę fiskalną, obejmującą umorzenie zadłużenia oraz wewnętrzną lub zewnętrzną dewaluację euro nastawioną na wzrost konkurencyjności. Jak już wspomniałem na wstępie, zmiany te nie nadejdą na obecnym etapie unijnego kryzysu, gdyż na razie protestującym wyborcom politycy odpowiadają jedynie dalszą grą na czas.
W tej chwili sytuacja ekonomiczna w Europie wygląda raczej beznadziejnie, choć w dłuższej perspektywie pozostaję optymistą. Prędzej czy później, reformy zostaną jednak przeprowadzone – to tylko kwestia czasu. Na razie to mikroekonomia jest w dobrej kondycji i to przedsiębiorcy przejmą stery gospodarki, jak tylko uznamy i pogodzimy się z błędami makroekonomicznymi. To nie pierwszy w historii i, pomimo rosnącej popularności dirigisme (kierowniczej roli państwa) i keynesizmu, nie ostatni taki proces wychodzenia z kryzysu.
>>>>
Jak widzicie Brukseli coraz trudniej udawac ze wszystko w porzadku !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:16, 09 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Steinbrueck: potrzebny jest plan B dla mniejszej strefy euro
Europa powinna przygotować się na „plan B” na wypadek wyjścia jednego z krajów ze strefy euro, powiedział w środę były minister finansów Niemiec, Peer Steinbrueck.
„Gdybym był czynnym politykiem, przygotowywałbym się na plan B, zakładający, że europejska unia monetarna, strefa euro, nie musi dłużej obejmować 17 państw członkowskich”, powiedział Steinbrueck w wywiadzie dla niemieckiej telewizji, pytany o przyszłość Grecji.
„Chodzi o to, żeby inne kraje nie wpadły w ten wir”.
Steinbrueck wypowiedział się w momencie, w którym przyszłość Grecji staje się coraz bardziej niepewna.
Były minister finansów jest wiodącą postacią centrolewicowej SPD i w przyszłym roku może stanąć w szranki z kanclerz Angelą Merkel w wyborach federalnych. W latach 2005-2009 był ministrem finansów w jej koalicyjnym rządzie.
Grecję mogą czekać nowe wybory pod dwóch dniach nieudanych negocjacji pomiędzy partiami głęboko podzielonymi w kwestii tego, czy respektować postanowienia programu pomocowego UE-MFW, który uratował kraj przed bankructwem.
Steinbrueck zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo, jakie wyjście Grecji mogłoby przynieść bankom, ubezpieczycielom i całej gospodarce. Opowiedział się za rozwiązaniami, które ograniczyłyby ucieczkę kapitału.
Zasugerował również stworzenie funduszu, który wspierałby firmy cierpiące z powodu takiego wyjścia.
>>>>>
Sami slyszycie to nie ja zmyslam !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:03, 04 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Przyśpiesza wzrost upadłości firm w Polsce - upadło już blisko 400 przedsiębiorstw
Jak wynika z oficjalnych danych – z Monitorów Sądowych i Gospodarczych – w maju 2012 r. opublikowano informacje o 95 upadłościach w Polsce (łącznie od początku roku – upadło 395 firm wobec 318 przedsiębiorstw w roku ubiegłym).
Jak mówi Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka i główny analityk w TU Euler Hermes: - Wzrost ten wynika głównie (ale nie wyłącznie) ze skali spowolnienie w budownictwie (generującym gros upadłości), która jest znaczna i rozszerza się na branże współpracujące. Widać jednak także problemy w innych branżach – wymienić można chociażby przemysł spożywczy czy producentów mebli (przy czym napotykają oni odmienne problemy w swojej działalności).
Budownictwo – wciąż na czele listy upadłości, zwłaszcza uwzględniając dostawców
W pierwszej dziesiątce największych (pod względem obrotu) upadłości wśród opublikowanych w maju ogłoszeń znalazły się trzy firmy budowlane. Tylko 30% - tak mało? Niestety nie – dwie kolejne z tych dziesięciu firm pracowały na rzecz budownictwa, dostarczając im kruszywo oraz wyroby z tworzyw sztucznych. Wśród firm budowlanych, które nie poradziły sobie z problemami były nie tylko firmy budownictwa drogowego, ale także mieszkaniowego czy wyspecjalizowane np. w budowie i wyposażaniu obiektów specjalistycznych jak szpitale.
Jak zauważa Grzegorz Hylewicz, dyrektor windykacji w Euler Hermes Collections: „Spełnia się niestety scenariusz rozszerzenia się choroby zakaźnej budownictwa – zatorów płatniczych na firmy zaopatrujące bądź współpracujące. Otrzymujemy coraz więcej zleceń windykacji należności od firm transportowych, producentów zbrojeń, rur, elementów drewnianych jak i z tworzyw sztucznych. Widać więc wyraźnie, iż ciężar opóźnień (i upadłości) przesuwa się na kolejne sektory – co nie dziwi: budownictwo w czasach dobrej dla siebie koniunktury jest kołem zamachowym gospodarki, ale gdy przezywa kłopoty – odbija się to także szerzej.
Branża spożywcza – problemy lokalnych (i nie tylko) producentów
W statystykach upadłości od kilku miesięcy czasu pojawiają się lokalni producenci żywności o obrotach średnio kilkudziesięciu milionów złotych. Nawet tak odporne wydawałoby się na kryzys produkty jak makarony i kasze czy przeżywające obecnie sezon soki i napoje nie gwarantują nie tylko sukcesu, ale także niestety przetrwania.
- W produkcji takich wyrobów jak soki (a powoli trend ten jest także widoczny we wspomnianych makaronach) rynek zdominowało kilku dużych producentów, produkujących pod markami własnymi i pod markami dużych sieci, natomiast do pewnego czasu reszta wytwórców miała szansę na lokalnym rynku. Odkąd jednak także sieci franczyzowe, obecne coraz liczniej w sklepach lokalnych i osiedlowych również zaczynają wprowadzać marki własne (dążą do posiadania pod marka własną nawet 20% asortymentu) oznacza to zlecenie dla jednego-dwóch producentów w danej kategorii, a pozostali tracą znaczna część rynku – uważa Tomasz Starus z Euler Hermes.
Spadek popytu konsumenckiego – ograniczanie do zakupów podstawowych artykułów
Czy to może efekt spowalniającego eksportu, spadku sprzedaży mieszkań w kraju a może ograniczania zakupów konsumenckich do dóbr codziennego użytku lub końca popytu związanego z wyposażaniem nowych obiektów na piłkarskie mistrzostwa – a może wszystkie te fakty mają wpływ na widoczne problemy m.in. wytwórców mebli, ale także innych artykułów wyposażenia mieszkań (np. oświetlenia). W maju wśród ogłoszonych upadłości znalazło się 4 producentów mebli a także 6 firm hurtowo dystrybuujących towary w kategorii meble, oświetlenie, dywany. Po zsumowaniu daje to około 10% upadłości ogłoszonych w maju – wyraźnie widoczny efekt wszystkich wspomnianych czynników spowolnienia (chociaż w przypadku hurtu dominował na pewno spadek zakupów konsumenckich).
Światowy indeks upadłości
– Ostateczne dane za rok 2011 potwierdzają stały spadek liczby upadłości, rozpoczęty w roku 2010. Na poziomie globalnym jednak ta tendencja spadkowa jest bardzo umiarkowana – Globalny Wskaźnik Upadłości Euler Hermes odnotował spadek o 4% w 2011 r. po zmniejszeniu się o 5% w roku 2010.
Po dwóch z rzędu latach spadków w dziedzinie upadłości przedsiębiorstw i w oparciu o prognozy makroekonomiczne Euler Hermes przewiduje odwrócenie się tej tendencji w roku 2012, przy czym wzrost Globalnego Wskaźnika Upadłości o 3% odzwierciedlać będzie głównie bardzo niepokojącą sytuację w strefie euro.
– Spadek liczby upadłości przedsiębiorstw stracił tempo, w czym pomogło mu globalne spowolnienie gospodarcze w drugiej połowie 2011 r. Odwrócenie się tendencji jest teraz pewne w obliczu bardzo słabych danych dotyczących wzrostu gospodarczego w pierwszym kwartale 2012 r. – mówi Ludovic Subran, Główny Ekonomista i Dyrektor Działu Badań Euler Hermes. – Globalny spadek liczby upadłości przedsiębiorstw, z którym mieliśmy do czynienia w roku 2011, zmniejsza się wskutek znacznie gorszej sytuacji w Europie. W roku 2012 rosnąca złożoność kryzysu zadłużenia, polityka oszczędnościowa w krajach strefy euro i pogorszenie się prognoz dla krajów z południa Europy mocno dotknie i tak już osłabione przedsiębiorstwa. Niższy popyt, bardziej surowe warunki udzielania kredytów i rosnące żądania socjalne to dodatkowe czynniki ryzyka, wobec których stoją spółki w całym tym obszarze.
2011: liczba upadłości spada na całym świecie poza Europą
Wyniki za rok 2011 wykazują istotne zróżnicowanie regionalne w zakresie zmian w Globalnym Wskaźniku Upadłości:
rok 2011 był w Ameryce Północnej drugim z rzędu rokiem spadającej liczby upadłości przedsiębiorstw (wskaźnik zmniejszył się o 15% w porównaniu ze spadkiem o 7% w roku 2010), która wróciła do poziomu bliskiego średniej dla ostatnich dwóch dekad. Dzięki obniżeniu się indeksu o 6% w 2011 r. region Azji i Pacyfiku kontynuuje dwuletnią już poprawę sytuacji w tym zakresie (-8% w 2009 r. i -12% w 2010 r.).
Wyniki te pozostają w ostrym kontraście z sytuacją w strefie euro, która cechuje się niedawnym wzrostem liczby upadłości przedsiębiorstw (+7%) po niewielkim spadku w 2010 r. (-1%).
– Po gwałtownym wzroście wartości wskaźnika upadłości dla strefy euro o 40% w 2009 r. wzrost zaobserwowany w roku 2010 wydaje się w porównaniu niewielki. Dowodzi on jednak niepokojącego rozdźwięku między Europą a resztą świata, a także rosnących rozbieżności w samej strefie euro między krajami północy i południa, do których należy także dodać Irlandię – mówi Maxime Lemerle, Kierownik Działu Analiz Makroekonomicznych i Upadłości Przedsiębiorstw w Euler Hermes. – Niewielka poprawa, zaobserwowana w roku 2011 w państwach północnej części Europy, wcale nie wpłynęła na gwałtowny wzrost liczby upadłości w strefie euro w latach 2008 i 2009.
Mimo że wskaźnik upadłości w 2011 r. obniżył się w państwach skandynawskich, w Niemczech i Francji, przyczyną wzrostu wskaźnika dla strefy euro jako całości jest sytuacja w Hiszpanii, Grecji, Portugalii, Irlandii i we Włoszech.
– Nie było zaskoczeniem, że trudności gospodarcze i fiskalne w państwach południowoeuropejskich szybko dotknęły tamtejsze spółki. W krajach tych rok 2011 był kolejnym złym rokiem, który dodatkowo pogorszył i tak już kiepską sytuację. Liczba upadłości przedsiębiorstw sięgnęła tam rekordowego poziomu, a prognozy gospodarcze nie wskazują na poprawę w roku 2012. Wiąże się to z poważnym ryzykiem rozprzestrzenienia się fali upadłości, jeżeli kryzys zadłużenia nie zostanie zażegnany – dodaje Maxime Lemerle.
Według prognoz Globalny Wskaźnik Upadłości w roku 2012 ma wzrosnąć o 3%.
Poza Ameryką Północną, w której tendencja spadkowa powinna się utrzymać (-10% w porównaniu do -15% w roku 2011), liczba upadłości powinna się ustabilizować lub wzrosnąć we wszystkich pozostałych regionach. Niemniej jednak ten całościowy obraz maskuje różnorodne sytuacje.
Prognozowany dwuprocentowy wzrost wskaźnika dla regionu Azji i Pacyfiku odzwierciedla nie tylko oczekiwane tam spowolnienie gospodarcze, ale także statystyczny efekt bazy: począwszy od bardzo niskiego poziomu upadłości w roku 2011 wskaźnik regionalny wykazuje automatyczny wzrost liczby upadłości wraz z wzrostem liczby spółek.
Z uwagi na prognozowaną recesję w strefie euro w 2012 r. wskaźnik upadłości korporacyjnych w tym regionie prawdopodobnie ponownie wzrośnie (+7%). – W całej strefie euro słabsze prognozy w zakresie wolumenów sprzedaży mogą jedynie zintensyfikować presję konkurencyjną. W tych okolicznościach spółki, które już ograniczyły strukturę kosztów na tyle, na ile było to możliwe, nie mogą liczyć na poprawę swojej sytuacji poprzez podniesienie cen produktów – mówi Maxime Lemerle. – Wiele spółek wyczerpało już możliwości dostosowania się do tej sytuacji. Niemożność skompensowania niższego popytu podniesieniem cen łączy się z rosnącymi trudnościami w zakresie finansowania z uwagi na zaostrzone procedury kredytowe instytucji finansowych – mimo tego, że oprocentowanie kredytów nie wzrosło.
Wzrost wskaźnika upadłości przedsiębiorstw w 2012 r. ma być mniejszy w północnej części Europy (+4%), gdzie Niemcy jako jedyne powinny utrzymać tendencję spadkową (-2%). Oczekuje się, że wskaźnik ten wzrośnie najbardziej w małych i bardzo otwartych krajach, w dużym stopniu uzależnionych od rynków zewnętrznych (globalnego i wewnątrzeuropejskiego). Jest to przypadek Belgii (+10%) i w szczególności Holandii (+17%).
We Francji, gdzie liczba upadłości w ciągu pierwszych miesięcy 2012 r. już wzrosła (21.856 przypadków do końca kwietnia, co stanowi wzrost o 2,5% względem analogicznego okresu roku 2011), wzrost wskaźnika w skali całego roku powinien być bardziej umiarkowany (+3,5%), co jednak wystarczy, by jego wartość całoroczna (63.500) zbliżyła się do szczytowych poziomów z 2009 r. i 1993 r.
Na koniec wreszcie mało zaskakujące prognozy – oczekuje się, że liczba upadłości będzie szczególnie wysoka w państwach południa Europy (Włochy +17%, Hiszpania +20%, Grecja i Portugalia +25%), które stoją w obliczu bardzo rygorystycznych planów oszczędnościowych i które pogorszenie popytu i warunków finansowania osłabiło znacznie mocniej, niż inne państwa strefy euro.
>>>>
Tak UE sie zwija ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:17, 17 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Z greckich i hiszpańskich banków ucieka kapitał
Zaniepokojeni sytuacją finansową swych krajów Grecy i Hiszpanie, a nawet mieszkańcy innych państw UE wycofują lokaty z instytucji finansowych; nie jest to jeszcze run na banki, ale trwały trend, który może nabrać rozpędu - podaje AP.
W Grecji i Hiszpanii zarówno klienci prywatni, jak i firmy wycofują swoje oszczędności z banków z obawy przed ich upadkiem lub konwersją waluty. Od początku greckiego kryzysu, który wybuchł w 2009 roku, z tamtejszych banków ubyło 30 proc. lokat; klienci wycofali około 72 mld euro.
Hiszpanie wyciągnęli z banków w ciągu roku blisko sześć proc. oszczędności.
Klienci obawiają się o losy swoich lokat niezależnie od tego, że do sumy 100 tys. euro mają one gwarancje rządowe w całej strefie euro.
W niemal całej Europie przemieszczają się pieniądze - pisze AP - część z nich ląduje w bankach w bardziej stabilnych krajach lub zostaje tam zainwestowana, często w nieruchomości; część lokowana jest w papierach dłużnych innych państw strefy euro, a reszta trzymana jest "pod materacem".
Z powodu ucieczki kapitałów z państw zagrożonych wzrosły ceny nieruchomości w Wielkiej Brytanii; zamożni Europejczycy z kontynentu kupują tam luksusowe nieruchomości, starając się ratować swoje pieniądze zarówno przed ewentualną konwersją waluty (jak Grecy), jak i inflacją (Niemcy).
Greccy bankierzy poinformowali w środę, że przed wyborami nasilił się w kraju odpływ kapitałów; więcej klientów likwiduje lokaty w tamtejszych instytucjach finansowych. Wynik wyborów może zaś spowodować run na banki i niezależnie od intencji rządu zmusić kraj do wyjścia ze strefy euro - podaje AP.
Jak wyjaśniają eksperci Brookings Institution, zmasowany run na greckie banki, któremu nie dałby odporu Europejski Bank Centralny, wywołałby "infekcję", która mogłaby ogarnąć inne kraje dotknięte kryzysem finansowym. Obawy przed dalszym wycofywaniem lokat z tamtejszych banków miałyby znacznie gorszy wpływ na europejską gospodarkę niż problemy relatywnie małej Grecji.
>>>>
UE zmierza szybko ku upadkowi jak widac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:58, 19 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
arroso: nikt nie będzie nas pouczał w sprawie kryzysu.
- Nie damy się nikomu pouczać w kwestii radzenia sobie z kryzysem - powiedział szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso przed oficjalnym rozpoczęciem szczytu G20 w Los Cabos w Meksyku.
Jak zauważa agencja dpa, Barroso był wyraźnie poirytowany pytaniem kanadyjskiego dziennikarza, który chciał wiedzieć, dlaczego "państwa Ameryki Północnej muszą za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego naprawiać błędy bogatych Europejczyków".
Nie w Europie, lecz w Stanach Zjednoczonych na skutek "nieortodoksyjnych praktyk w pewnych obszarach rynku finansowego" narodził się kryzys, który następnie "zainfekował banki" w UE - odparł Barroso. Tymczasem Unia Europejska nie skupia się na szukaniu winnych, lecz na współpracy w walce z problemami - wytknął.
Wskazał ponadto, że członkowie Unii to państwa demokratyczne, w których przy rozwiązywaniu problemów muszą być podejmowane procesy decyzyjne, a to z kolei "wymaga czasu". - Europa nie potrzebuje korepetycji z demokracji, tym bardziej, że w kilku krajach grupy G20 demokracji nie ma - podkreślił.
>>>>
Poziom ,,demokracji'' W UE jest wlasnie taki jak w tych krajach ...
??? USA zainfekowaly Grecje ? Czym ??? Eurodotacjami ??? Towarzyszowi juz sie wszystko pomajtalo ???
Osobnik o wdziecznej nazwie Baroleon ale nie myslic za bronem bo to nie o to chodzi . Predzej juz Baleron:
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:14, 22 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Strefa euro znalazła się na ścieżce do rozpadu. To będzie Lehman Brothers razy trzy
Dokapitalizowanie banków i masowy skup obligacji – te rozwiązania przynajmniej na chwilę powinny dać strefie euro odetchnąć – uważa Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. Jednak politycy wciąż nie potrafią porozumieć się co do sposobów ratowania unijnej gospodarki.
>>>>
NA CHWILE ! I co dalej ? To jak narkotyk chwila EU-forii lata uzaleznienia i smierc z przedawkowania na koncu ...
– Jeśli tak będzie dalej, strefa euro się rozpadnie – prognozuje ekonomista.
Fundamentalne zmiany, których potrzebuje gospodarka eurolandu, blokowane są przez głębokie podziały polityczne.
>>>>
Jedyna fundamentalna zmiana to likwidacja ...
– To, co się dzieje na scenie politycznej, powoduje, że strefa euro znalazła się na ścieżce do rozpadu. Stanie się tak, jeżeli wszystko będzie dalej wyglądało tak, jak w poprzednich dwóch latach – uważa Ignacy Morawski z Polskiego Banku Przedsiębiorczości. – To będzie wydarzenie na skalę Lehman Brothers razy trzy.
>>>>
Oj tak ... A nawet X 300 ...
Przez brak działań polityków mamy dziś w eurolandzie efekt domina. Po niewielkiej Grecji, odpowiadającej za 3 proc. unijnego PKB, w poważnych tarapatach znalazły się Włochy i Hiszpania.
– Problemy na południu Europy mogą się pogłębiać – prognozuje ekonomista. – Hiszpania teraz jest na czołówkach gazet. Tam te problemy są najbardziej widoczne. W kolejce stoją Włochy. We Włoszech reformy, które miały uratować ten kraj przed recesją i pozwolić mu na osiągnięcie szybszego wzrostu gospodarczego idą bardzo powoli. Premier Mario Monti okazał się rycerzem na koniu bez lancy.
>>>>
Bez zbroi bez spodni ? No moze gacie jeszcze ma ... Wszystkie kompetencje zabrala Bruksela a on moze sobie pogadac ...
Politycy w całej Europie albo nie mają pomysłu, jak sobie z problemami poszczególnych krajów radzić, albo nie potrafią dojść między sobą do porozumienia. Jak radzi Ignacy Morawski, powinni wziąć przykład ze Stanów Zjednoczonych.
– Jeżeli ktoś się pyta, co powinna zrobić Europa, to niech otworzy gazety z jesieni 2008 roku i zobaczy, co zrobiły wówczas Stany Zjednoczone. Chodzi o dwie podstawowe rzeczy: dokapitalizowanie i restrukturyzacja banków oraz masowy skup obligacji przez bank centralny. Jeżeli te działania byłyby wprowadzone w krótkim okresie, wówczas strefa euro uzyskałaby dużą swobodę w prowadzeniu dalszych działań naprawczych – ocenia główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości.
>>>>>
Oj . W USA bynjamniej sie nie skonczylo . Ile juz maja dlug ? 105 % PKB ? I rosnie ! Deficyt 10 % PKB . To nie jest wzor ...
O ile rzeczywiście te działania zostaną podjęte. Nawet jeśli, to i tak na efekty trzeba będzie poczekać kilka kwartałów, a nawet lat.
– W tym czasie cały budynek będzie trzeszczał w posadach, co będzie ograniczało wzrost gospodarczy ze względu na niepewność na rynkach. Czyli najpierw ten proces będzie dusił gospodarkę w umiarkowanym stopniu. Gdyby doszło do wyjścia dużych krajów ze strefy euro, albo krajów Południa, czyli Hiszpanii i Włoch, albo Niemiec, to mamy w Europie poważną recesję – prognozuje Ignacy Morawski.
>>>>
To nie pomoze bo euro niszczy gospodarke i PKB spada . Wobec tego co tam dlugi . USA mialy powazny kryzys ale tam to jest system spojny ekonomicznie od czasu powstania panstwa . W Europie mamy jedna wielka patologie regulujaca bannany i wspinanie na drzewo . Szpital wariatow ... Stad nie zadziala to co w USA . A zreszta czy tam dziala ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:59, 26 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Kraje europejskie ograniczają wydatki na zagraniczną pomoc rozwojową .
Kryzys zadłużenia publicznego w krajach europejskich doprowadził do cięć w wydatkach na fundusze rozwojowe dla krajów biednych - podaje w poniedziałek BBC, powołując się na analizującą takie wydatki organizację Data.
Jest to pierwsze poważne cięcie wydatków pomocowych w całej Europie od dekady - informuje Data.
Największych oszczędności dokonały kraje szczególnie dotknięte kryzysem: Grecja i Hiszpania.
Hiszpania, która była wcześniej szóstym najhojniejszym donatorem w Europie, ograniczyła swe wydatki dobroczynne o jedną trzecią.
Ogółem sumy przeznaczane przez kraje UE na pomoc rozwojową w latach 2010-2011 spadła o 1,5 proc.
Kraje europejskie dostarczają łącznie nieco ponad połowę pomocy rozwojowej dla krajów biednych - przypomina BBC. Najbardziej szczodrze funduszy pomocowych udzielały jak dotąd Niemcy, Wielka Brytania i Francja.
Przedstawiciel organizacji DATA Adrian Lovett ostrzega, że na ograniczaniu wydatków na pomoc rozwojową i humanitarną ucierpią szczególnie najbiedniejsze kraje Afryki, takie jak Mozambik, Tanzania i Malawi, w których pomoc ta "codziennie ratuje ludzkie życia".
>>>>
Ue tak zniszczyla Europe ze gdzie tam pomagac . Im trzeba pomoc ! Ruina !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:01, 27 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Szef banku centralnego ostrzega przed "unią zadłużenia"
Szef Bundesbanku Jens Weidmann ostrzegł w środę, że euroobligacje bądź inne formy wspólnej odpowiedzialności za długi państw strefy euro doprowadziłyby do powstania "unii zadłużenia" i nasiliłyby niestabilność polityczną i gospodarczą eurolandu.
W artykule, opublikowanym na łamach niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung", Weidmann opowiada się za przekształceniem unii walutowej w unię fiskalną, wyposażoną w skuteczne instrumenty egzekwowania uzgodnionych reguł polityki budżetowej. Oznaczałoby to zrzeczenie się na rzecz UE części suwerennych kompetencji państw w sferze polityki budżetowej - przynajmniej w sytuacji, gdy reguły są notorycznie łamane.
Zdaniem Weidmanna właściwą drogą nie są natomiast propozycje uwspólnotowienia długów państw strefy euro. "Wiele głosów w aktualnej dyskusji namawia do rychłego wprowadzenia dalekosiężnej wspólnej odpowiedzialności (za długi) czy to w postaci euroobligacji, euroweksli, zabezpieczenia depozytów, funduszu oddłużeniowego czy innej +innowacyjnej+ konstrukcji. Konieczne dla podjęcia takich działań przesłanki, jak rezygnacja z suwerenności państw, dopasowanie traktatów UE i narodowych konstytucji, spychane są na dalszy plan" - ocenia szef Bundesbanku.
Jego zdaniem propozycje wspólnej odpowiedzialności za długi są sprzeczne z artykułem 125 Traktatu UE, który stanowi, że państwo członkowskie nie ręczy za zobowiązania drugiego państwa członkowskiego. "Próby obejścia tego postanowienia za pomocą różnych sztuczek coraz bardziej podważają zaufanie, którego wymaga przyszłość unii walutowej. W takich okolicznościach nie powstanie unia stabilności. Przeciwnie. Próba uczynienia w pierwszej kolejności ostatniego kroku w kierunku pogłębionej integracji i rezygnacja z innych kroków, może zagrozić unii walutowej" - napisał Weidmann.
Ocenił, że Niemcy powinny nadal zdecydowanie sprzeciwiać się dążeniom, które pod płaszczykiem kryzysowych okoliczności stawiają przed faktami dokonanymi i podważają starania o ustabilizowanie sytuacji. "Kontynuacja procesu integracji europejskiej jest warta wszelkich wysiłków. Ale stworzenie unii zadłużenia, w której decyzje nie pociągają za sobą odpowiedzialności albo gdzie poręczenie za innych nie wiąże się kontrolą, tylko nasiliłoby aktualną niestabilność polityczną i gospodarczą. Nie zlikwidowano by przyczyn kryzysu, a wobec osłabienia presji konieczne reformy zostałyby odłożone na później. W takiej unii zadłużenia złamano by daną Niemcom obietnicę, że euro musi być tak stabilne, jak niemiecka marka" - podkreślił Weidmann.
>>>>>
Istonie euro-obligacje stworzyly by unie zadluzenia . Tylko ze unia fiskalna stowrzy dokladnie to samo unie zadluzenia wiec nie rozumiem tej pokretnej logiki . UE zostal do podzialu juz tylko dlug ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:05, 30 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Sorman: Kryzys finansowy sygnałem do koniecznych zmian
Obecny kryzys finansowy jest sygnałem, że potrzebne są zmiany, zwiększenie konkurencyjności UE i podbudowanie filarów jej wzrostu - uważa francuski filozof, ekonomista i publicysta Guy Sorman. Mówi, że nie poddaje się panice, z jaką mówi się o kryzysie.
>>>>
Komunaly . Przypominaja gadke jakto komunizm potrzebuje reform i pierestrojki ...
Jego zdaniem w świecie Zachodu kryzys jest czymś naturalnym, a jego historia jest historią kryzysów.
???? Dziwna teoria . W normalnej historii kryzys jest raz na wiele lat a pozniej lata pros[erity . Gdyby historia Europy skladala sie z kryzysow to juz by jej nie bylo ...
Przeżyliśmy już gorsze rzeczy; kryzys, jakim była transformacja gospodarek z systemu komunistycznego ku demokracji rynkowej, był kryzysem bardziej znaczącym - powiedział Sorman podczas wykładu na konferencji "Zbawienne skutki kryzysu finansowego w Europie" oraz w rozmowie z PAP.
>>>>
Tuatj Sorman nie rozumie . Kto ,,przezyl''??? Wy na zachodzie nie doswiadczyliscie . Dla nas jest to koszmar . W Polsce na przyklad nastapila totalan katastrofa i zalamanie demograficzne . Wyglada na koniec kraju i jesli Bóg nie uratuje to polowa umrze polowa emigruje ...
Filozof sądzi, że mamy obecnie do czynienia nie tyle z kryzysem finansowym, ile z symptomami szerszego zjawiska, które definiuje tak: koncept Europy zjednoczonej powstał dawno. Od tamtych lat świat zmieniał się szybko, a UE nie ewoluowała w stopniu wystarczający, przestała być konkurencyjna w globalnej gospodarce.
>>>>
Zupelnie ajk komunizm tez koncept powstal dawno i nie ewoluowal . Bo takie koncepty z zasady nie ewoluuja . Sa niereformowalne ...
Przekonuje on, że przede wszystkim mamy do czynienia z kryzysem instytucjonalnym w Europie. Instytucje unijne nie zostały bowiem jeszcze zaadaptowane do zmian, jakie zaszły na świecie.
?????
A od kiedy to one sa od zaadaptowania sie ? One sa od rozbudowywawnia UE . I co ma wspolnego upadek Grecji z ewolucja Brukseli ???
Sorman przypomniał, że na światowej scenie pojawiły się "wschodzące gospodarki, które są w stanie produkować to samo, co my, często taniej. Nie zdobyliśmy się na wystarczający wysiłek, by zachować przewagę naukową, techniczną i wystarczający poziom innowacyjności".
>>>>
Tutaj kolejny belkot . Jakie technologie ? Gecja ? Toz to jest kraj turystyczno-żeglarski . Co oni maja szyc ubranai czy co ??? I kto am podejmowac ten ,,wysilek'' urzedasi Brukseli ???
By Europa stała się znów konkurencyjna, potrzebne są solidne ramy instytucjonalne - przekonywał Sorman w rozmowie z PAP.
???? Jak bedzie wiecej urzedasow to konkurencyjnosc roskfitnie ???
"Dawniej uważano, że źródłem sukcesu są zasoby kraju, jego surowce; dziś sądzimy, że o sukcesie stanowi stabilność instytucji państwa. W Europie mamy dobrej jakości, stabilną instytucję, jaką jest Europejski Bank Centralny. Ale mechanizmy solidarności społecznej w Europie są nieprzewidywalne i stanowią źródło niepokoju. Jest też kwestia bezpieczeństwa i sąsiedztwa UE - są w pobliżu niestabilne kraje, a granice są przepuszczalne, więc wzmocnienie systemu bezpieczeństwa Europy jest również konieczną komponentą rozwoju gospodarczego" - powiedział Sorman.
Fundamentem sukcesu państw jest solidność i stabilność ich instytucji. Gdy przychodzi kryzys, inwestorzy chętniej inwestują w dług USA niż w obligacje krajów europejskich, ponieważ Ameryka ma solidne instytucje prawne, administracyjne i militarne - powiedział filozof.
>>>>
Eurobiurokracaj jest bardzo stabilna . A radziecka byla jeszcze bardziej i co z tego ???
Moze poczekajmy jak ta sila USA sie skonczy ... Inwestorzy to inwestuaj albo w UE albo w USA ... Bo rozum za krotki na glebsze analizy ... To wybor mniejszego zla a nie pochwala wspaniolosci instytucji USA ...
Jedną z przyczyn obecnej sytuacji jest to - jak tłumaczył - że niektóre europejskie mechanizmy ekonomiczne stały się archaiczne. Ponadto już dawno temu kraje UE zdecydowały się żyć na kredyt. Niemal wszystkie państwa unijne mają deficyt budżetowy. Konieczność redukowania deficytu nie wydawała się politykom wcześniej sprawą pilną, ponieważ można było stosunkowo łatwo pozyskiwać pieniądze z globalnego rynku; kraje oszczędzające nie miały zbyt wielkiego wyboru, inwestowały więc w papiery dłużne USA i Europy - powiedział.
>>>>
USA JESZCZE BARDZIEJ ZYLY NA KREDYT . Dlug tam wynosi 105 % PKB a w Europce 85% ... I co z tego ?
Kolejnym czynnikiem kryzysu - jego zdaniem - jest to, że niektóre kraje UE, zwłaszcza Francja i Niemcy, stworzyły zbyt rozbudowane systemy opieki socjalnej i społecznej solidarności. M.in. dlatego Europie potrzebna jest reforma długoterminowa, a problemem demokracji jest to, że politycy podejmują decyzje krótkoterminowe. Ekonomia wymaga natomiast działań obliczonych na długie okresy.
>>>>
Akurat ,,nazbyt rozbudowane socjalnie'' Niemcy sa podpora UE a liberalna Irlandia bankrutem . Wiec dokladnie na odwrot ...
"Znów musimy sobie powiedzieć, gdzie i kim chcemy być za dziesięć lat, a także, czy chcemy być w przyszłości federacją, czy chcemy stać się Stanami Zjednoczonymi Europy, co można by uznać za długoterminową gwarancję bezpieczeństwa i ekonomicznej prosperity" - powiedział w trakcie wykładu Sorman.
>>>>
Rzeczywistos udowadnia przede wszystkim ZE NIE MOZNA SOBIE POSTANOWIC KIM CHCE SIE BYC . Bo realia decyduja . Radzieccy dokladanie ustalali kim chca byc - wszystko mieli zaplanowane i co ? katastrofa . NATURY NIE DA SIE ZAPROGRAMOWAC ...
Jego zdaniem konieczny jest kalendarz zmian. Jeśli będziemy mieli wyznaczone kierunki rozwoju i dostosowany do nich terminarz, to rozwiążemy problem koniunkturalny - obecny kryzys finansowy. Będziemy mogli uspokoić rynki finansowe. Położy to również kres stagnacji gospodarczej, która może być pochodną stanu niepewności, który zniechęca przedsiębiorców do podejmowania odważnych decyzji i inwestowania.
>>>>
Ta jasne Plan 5 letni . Juz cos takiego bylo Strategia Lizbonska ...
Europa potrzebuje wzrostu gospodarczego, ale czy jego ceną są nierówności społeczne? - pytał Sorman. "Wiemy, że wzrost gospodarczy powoduje powstawanie nierówności społecznych i że pewien poziom nierówności społecznych jest konieczny dla wzrostu. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, jaki poziom nierówności jest właściwy" - mówił. Zaznaczył, że nierówności są nieuniknione i nie ma skutecznego sposobu ich korygowania.
>>>>
Epokowe odkrycie . Radzieccy tez potrzebowali wzrostu .
"Jestem zwolennikiem koncepcji Miltona Friedmana - gwarantowanego, uniwersalnego dochodu minimalnego, który wspólnota narodowa powinna zapewnić obywatelom, co jest zresztą finansowo wykonalne" - powiedział Sorman.
>>>>
To jakis dziwny zwolennik Friedmana bo Friedman przewidzial upadek euro . Czyta to co mu wygodne ...
Widzimy tutaj jak sie konczy gdy ,,filozofowie'' ( nie chodzi tu jak widzicie o ludzi studiujacych Platona czy Arystotelesa tylko gosci wymadrzajacych sie) zajmuja sie czym nie potrzeba ...
UE byla zlym projektem . Im bardziej sie integrowala tym bylo gorzej . Teraz po prostu przegieli . Euro przewazylo szale . Przed euro upadek nie byl tak widoczny po euro wszystko sie zalamalo . Teraz sa to ruiny ...
Co gorszaprobuja udawac ze nic sie nie stalo to bedzie jeszcze gorzej .
UE trzeba rozwiazac winnych ukarac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:04, 05 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Niemieccy ekonomiści krytykują uzgodnienia szczytu UE
160 niemieckich ekonomistów podpisało się pod opublikowanym w czwartek listem otwartym, w którym skrytykowali uzgodnienia szczytu UE sprzed tygodnia, ostrzegając, że pieniądze niemieckich podatników popłyną na ratowanie banków w dotkniętych kryzysem krajach.
"Decyzje, do których akceptacji zmuszona czuła się się kanclerz (Niemiec) na szczycie UE, były złe - piszą ekonomiści w liście, zamieszczonym w internetowym wydaniu dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"My, naukowcy z niemieckojęzycznych krajów, jesteśmy bardzo zaniepokojeni krokiem w kierunku stworzenia unii bankowej, która oznacza kolektywną odpowiedzialność za długi banków eurosystemu. Długi bankowe są niemal trzy raz większe niż długi państw i sięgają w pięciu krajach dotkniętych kryzysem kilku bilionów euro" - dodają.
Podkreślają, że "podatnicy, emeryci i posiadacze oszczędności z solidnych dotychczas krajów Europy nie mogą być pociągani do odpowiedzialności za zabezpieczenie tych długów", zwłaszcza że można spodziewać się ogromnych strat z powodu finansowania inflacyjnych gospodarek krajów południowej Europy.
Zdaniem autorów listu wspólny nadzór bankowy, którego domaga się m.in. niemiecki rząd, nie zapobiegnie nadużyciom, bo "zadłużone kraje mają strukturalną większość w strefie euro". "Jeśli solidne kraje zasadniczo zgodzą się na uwspólnotowienie odpowiedzialności za długi banków, zawsze będą poddawane presji, by zwiększyć kwoty objęte tą wspólną odpowiedzialnością albo złagodzić warunki jej przejęcia. Spory i niesnaski między sąsiadami są z góry przesądzone" - czytamy w liście.
Ekonomiści ostrzegają, że realizacja postanowień niedawnego szczytu UE nie uratuje euro, a sprawi, iż "pod płaszczykiem solidarności subwencjonowane będą pojedyncze grupy wierzycieli".
Inicjatorami listu otwartego byli profesor statystyki gospodarczej i społecznej z Uniwersytetu Technicznego w Dortmundzie Walter Kraemer oraz szef monachijskiego Instytutu Badań Gospodarczych ifo Hans-Werner Sinn. Podpisali się pod nim ekonomiści z Niemiec, ale też kilku z Austrii i Szwajcarii.
Od tygodnia w Niemczech, które ponoszą największy ciężar walki z kryzysem euro, nie milknie krytyka postanowień szczytu UE sprzed kilku dni. W Brukseli niemiecka kanclerz Angela Merkel poszła na ustępstwa w sprawie uelastycznienia funduszy ratunkowego dla euro EFSF i EMS. Dzięki temu Hiszpania uzyskała możliwość bezpośredniego dokapitalizowania banków z funduszy ratunkowych, bez obciążającego budżety państwa pośrednictwa rządów. Możliwość zaangażowania EFSF w wykup swych obligacji uzyskały Włochy.
Na szczycie zapowiedziano też stworzenie europejskiego nadzoru bankowego. Dopiero gdy on powstanie, możliwa będzie rekapitalizacja banków ze środków Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego.
Merkel odrzuciła w czwartek krytykę, wyrażoną w liście otwartym ekonomistów. "Nie chodzi tu wcale o jakąkolwiek dodatkową odpowiedzialność" - powiedziała na konferencji prasowej w Berlinie. Zaapelowała, by każdy dokładnie przyjrzał się temu, co uzgodniono w Brukseli. Według Merkel w przyszłości ręczenie za długi banków w strefie euro będzie tak samo zabronione, jak ręczenie za długi państw. "Postanowienia z Brukseli nic nie zmieniają" - oświadczyła Merkel.
Także część komentatorów wskazywało w minionych dniach, że dokładniejsza analiza uzgodnień szczytu pozwala sądzić, iż niemiecka kanclerz zostawiła sobie pole manewru i może jeszcze przeforsować swoją politykę konsolidacji finansów. Media podkreślają m.in., że bezpośrednie dokapitalizowanie banków ze środków EMS będzie możliwe, gdy powstanie skuteczny europejski nadzór bankowy. To zaś może potrwać, a kompetencje nadzoru i warunki udzielenia pomocy bankom jeszcze muszą zostać ustalone.
>>>>
Na tym polega komunizm ze gospodarni najwiecej łożą na utrzymanie systemu jak ten kon z Folwarku zwierzecego . A obiboki nie łożą bo nic nie maja . Inna sprawa ze system produkuje nierobow bo nie jest tak ze ktos specjalnie jest nierobem . Po prostu to sie ,,oplaca'' ... No to korzystaja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:39, 09 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Publicysta "FT": Kryzys w strefie euro potrwa jeszcze 20 lat
Kryzys w eurolandzie potrwa jeszcze co najmniej 20 lat, a ostatni szczyt UE był "doniosłym krokiem w złym kierunku" - twierdzi na łamach poniedziałkowego "Financial Timesa" Wolfgang Muenchau.
Publicysta polemizuje z dość powszechną oceną, że na brukselskim szczycie 28-29 czerwca przywódcy państw UE porozumieli się w sprawie konieczności utworzenia unii bankowej.
- Liderzy UE uzgodnili, że nie będzie wspólnego dokapitalizowania banków do czasu ustanowienia unii bankowej, ale Bundesbank przypomniał, że unia bankowa nie jest możliwa bez unii politycznej. Prowadzi to do logicznej konkluzji, że kryzys w strefie euro nie będzie rozwiązany w ciągu najbliższych 20 lat - uważa Muenchau.
- Teraz wiemy, że Niemcy nie zgodzą się na wspólne gwarancje dla depozytów bankowych. (...) Jeśli Niemcy nie mogą teraz zrobić minimum tego, co jest niezbędne, to dlaczego ktoś myśli, że zdołają porozumieć się w sprawie unii politycznej - pyta publicysta. - Unia polityczna wygląda mniej wiarygodnie niż obietnice alkoholika, że rzuci nałóg w ciągu pięciu lat - dodaje.
Muenchau zauważa, że choć niewielka większość Niemców chce utrzymania euro, to jednak większość przeciwna jest dalszej akcji ratunkowej, a dla kanclerz Angeli Merkel sensem unii bankowej jest wspólny nadzór, a nie wspólne ubezpieczenie depozytów.
Publicysta "FT" wyciąga z tego wniosek, że proponowana unia bankowa w najlepszym razie obejmie 25 największych banków strefy euro, co oznacza, iż najbardziej zadłużone hiszpańskie kasy pożyczkowo-kredytowe i niemieckie banki krajowe pozostałyby pod kontrolą poszczególnych rządów i nadzorców lokalnego rynku finansowego.
Taki model nasuwa publicyście skojarzenie z pijakiem, który zobowiązuje się do tego, że odtąd będzie pił tylko najwyższej jakości koniaki.
- Niemcy nie zgodzą się na unię bankową zakładającą centralną regulację i nadzór, wspólny fundusz restrukturyzacyjny i wspólne ubezpieczenie depozytów. Jej stworzenie wymagałoby długich lat. Prawidłowe jej wprowadzenie w życie wymagałoby zmiany narodowych konstytucji i europejskich traktatów, choćby po to, by na nowo zdefiniować rolę Europejskiego Banku Centralnego - tłumaczy.
- To czyste szaleństwo, by uzależniać rozwiązanie bieżącego kryzysu od sukcesu (unii bankowej), będącej największym zabiegiem integracyjnym w historii Europy - konkluduje Muenchau.
>>>>
,,Kryzys'' w strefie euro nie potrwa 20 lat bo tyle euro nie wytrzyma .
Poza tym gdy Gecja traci 10 % PKB rozcznie to starczymi PKB na 10 lat pozniej tam bedzie pustynia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:24, 12 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Pomysł niemieckich ekonomistów na walkę z kryzysem
Niemieccy ekonomiści mają nowy pomysł na walkę z kryzysem zadłużenia w strefie euro. Proponują aby najbogatsi obywatele musieli pożyczać pieniądze budżetowi państwa. Idea wywołuje jednak mieszane uczucia.
Chodzi o przymusowe pożyczki udzielane budżetowi państwa przez najbogatszych obywateli. Wraz z postępami w konsolidacji budżetu pieniądze byłyby zwracane z odsetkami. Druga opcja to podatek od majątku. W tym przypadku najzamożniejsi mieszkańcy kraju musieliby oddać część zgromadzonej fortuny. Zdaniem ekspertów z Niemieckiego Instytut Badań Gospodarczych pomogłoby to państwom, którym coraz trudniej jest pożyczać pieniądze na rynkach - na przykład Hiszpanii, Włochom czy Grecji. Mimo kryzysu, nie brakuje tam potężnych prywatnych majątków.
Eksperci sugerują, że takie rozwiązanie sprawdziłoby się także w Niemczech, które mimo dobrej sytuacji gospodarczej, mają spore długi. Propozycja spodobała się związkom zawodowym, a także socjaldemokratom. Niemieccy liberałowie oraz chadecy są jednak krytyczni i ostrzegają, że to ukryta próba wywłaszczenia najbogatszych.
Niemiecki dziennik gospodarczy „Handelsblatt”, który napisał o pomyśle ekspertów przypomina, że podobne propozycje przymusowych obligacji kupowanych przez najbogatszych obywateli mają w Niemczech długą tradycję. Po raz pierwszy wprowadzono je w czasach Republiki Weimarskiej. Z powodu szalejącej hiperinflacji faktycznie przekształciły się jednak w daninę.
>>>>
To nie jest pomysl na kryzys tylko na to aby jeszcze troche pociagnac . Jak UE zmarnuje i ta kase to zostana tylko drukarki ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:12, 15 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Bankierzy inwestycyjni drżą o posady
Pracownicy zatrudnieni w europejskim sektorze bankowości inwestycyjnej szykują się do drugiej fali zwolnień. Powodem jest kryzys zadłużeniowy, który sprawił, że wpływy z doradztwa w zakresie fuzji i emisji papierów wartościowych spadły do najniższego poziomu od dziewięciu lat.
Pod rosnącą presją zwiększania efektywności są najwięksi szwajcarscy pożyczkodawcy Credit Suisse Group i UBS. To właśnie Szwajcaria w pierwszej kolejności będzie wprowadzała surowsze normy kapitałowe i płynnościowe, które mają ograniczyć apetyt banków na ryzyko. Niektóre segmenty działalności mogą stać się w związku z tym nierentowne.
W analizie opublikowanej 24 maja, analitycy Morgan Stanley Hubert Lam i Huw van Steenis, twierdzą, że w zeszłym roku działy emisji papierów wartościowych w obu bankach miały najwyższy stosunek kosztów do przychodów spośród 12 największych instytucji finansowych z Europy i Stanów Zjednoczonych.
Choć najgorsza sytuacja jest w Credit Suisse i UBS, to z powodu przeciągającego się kryzysu zadłużenia, wzrostu wymagań kapitałowych i stagnacji gospodarczej, problemy nie omijają też innych firm.
- Bankowcy są przygnębieni i mnóstwo osób boi się o swoje posady - mówi Edward Cumming-Bruce, partner w londyńskiej firmie doradczej Gleacher Shacklock z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży. – Banki są pod ogromną presją cięcia kosztów i bilansowania finansów, ponieważ nadciągają znaczące zmiany w sposobie funkcjonowania całego sektora finansowego.
Kryzys zadłużeniowy odbija się na rynkach i zniechęca klientów do robienia interesów. Wpływy banków w Europie, Bliskim Wschodzie i Afryce z fuzji oraz emisji akcji i obligacji spadły o ponad jedną trzecią w porównaniu z zeszłym rokiem. Według nowojorskiej firmy badawczej Freeman & Co, ich wartość osiągnęła w sumie 9 mld dolarów – najmniej od 2003 r.
Bloomberg policzył na podstawie sprawozdań finansowych, że przychody w przeliczeniu na jednego pracownika w bankach inwestycyjnych Credit Suisse i UBS wynosiły w zeszłym roku, odpowiednio 622 i 612 tys. dolarów – ok. 50 proc. mniej niż w 2006 r. W Deutsche Banku przychody na jednego pracownika działu bankowości korporacyjnej spadły od 2006 r. o 14 proc., a w Barclays Plc o 9,3 proc. Z wymienionych banków tylko w UBS w bankowości inwestycyjnej pracowało na koniec 2011 r. mniej osób niż pięć lat wcześniej.
Oba szwajcarskie banki, których siedziby mieszczą się w Zurichu, zatrudniały w sumie na koniec 2011 r. ponad 38 tys. pracowników bankowości inwestycyjnej. Według szacunków analityków Morgan Stanley, w tym roku prawdopodobnie znowu zanotują one najwyższą relację kosztów do przychodów wśród 12 największych banków. Jak podkreślają, jeśli w tym lub przyszłym roku nie wzrosną gwałtownie przychody, to presja na zwolnienia będzie rosła.
- Duże cięcia zatrudniania są w obu tych przypadkach uzasadnione – uważa Andrew Lim, analityk w londyńskim Espirito Santo Investment Bank.
Rzecznicy UBS, Credit Suisse, Deutsche Banku i Barclays odmówili komentarza w tej sprawie.
Obecnie w recesji znajduje się co najmniej siedem gospodarek strefy euro, a Niemcy, największa gospodarka Europy, która zapobiegła spadku PKB strefy w pierwszym kwartale, również zwalnia. Nastroje niemieckich inwestorów spadły w czerwcu najmocniej od 14 lat, a szefowie firm coraz pesymistyczniej patrzą w przyszłość. W zeszłym miesiącu sentyment gospodarczy w strefie euro był najniższy od ponad 2,5 roku, a stopa bezrobocia wyniosła w maju 11,1 proc.
Z danych zebranych przez Bloomberga wynika, że w tym roku instytucje finansowe Zachodniej Europy zapowiedziały zwolnienie prawie 16 tys. osób, podczas gdy w całym 2011 r. liczba ta wyniosła ponad 107 tys.
- W całym sektorze jest przerost zatrudnienia – napisał w czerwcowym raporcie Dirk Hoffmann-Becking, londyński analityk Societe Generale. – Cykl przychodów w bankowości inwestycyjnej jest cały czas w fazie obniżki.
Według raportu Hoffmanna-Beckinga, branża mogłaby obniżyć koszty o 29 proc. poprzez redukcję wynagrodzeń, które pozostają 35 proc. powyżej długoterminowej średniej, i zwolnienie 10-12 proc. zatrudnionych.
- Europejski sektor bankowy musi się zrekapitalizować oraz zrestrukturyzować portfele kredytów – mówi Richard Bove, analityk Rochdale Securities. – Nie można wykluczyć, że proces ten będzie kosztował pracę ponad 100 tys. osób w najbliższych 18 miesiącach.
Według osób zorientowanych w sprawie, Barclays może zwolnić 5-10 proc. europejskich pracowników w swoim dziale bankowości inwestycyjnej. Z pół tuzinem osób pożegnał się już oddział niemiecki. W maju anonimowy informator twierdził, że londyński JPMorgan zamierza zlikwidować 20 stanowisk z powodu pogarszającej się sytuacji rynkowej. Inna osoba, która również chce pozostać anonimowa informowała, że w ostatnich tygodniach nowojorski bank zwalniał pracowników w innych krajach Europy.
- Dalsze cięcia są nieuniknione – uważa Philip Keevil, partner w firmie doradczej Compass Advisers Group, która ma biura w Londynie i Nowym Jorku. – I to raczej wcześniej, niż później".
>>>>
To nie kryzys to rezultat . Jak widzicie pomoc ,,bankom'' nie oznacza bynjamniej bankow jako takich . Tylko wlascicieli i zarzady ale juz nie pracownikow . Mitem jest ze banki zyskuja a gospodarka pada ... Banki przeciez tylko obsluguja gospodarke . Nie ma takiej ekonomii ze gospodarka upada a banki zyskuja . To absurd . Banki po prostu upadja ale troche pozniej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:50, 17 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Bieda coraz bliżej. Rodziny są bez bieżącej wody
Coraz więcej portugalskich rodzin boleśnie odczuwa skutki kryzysu. Organizacje charytatywne alarmują, że wielu osób nie stać na opłacenie podstawowych rachunków.
Pogłębiająca się bieda sprawia, że problemem jest już nie tylko spłata kredytów mieszkaniowych. Coraz większej liczby osób nie stać nawet na zapłacenie podstawowych rachunków. Do walczącego o prawa konsumentów stowarzyszenia DECO coraz częściej wpływają prośby o pomoc związane z odcięciem wody.
Tylko w Lizbonie jest już ponad tysiąc rodzin, które z powodu niezapłaconych rachunków nie mają już dostępu do bieżącej wody. W liczącej 90 tysięcy mieszkańców miejscowości Viana do Castelo na północy kraju kurki zakręcono ośmiuset rodzinom, a w Coimbrze trzystu gospodarstwom domowym. W całym kraju takich rodzin są tysiące.
Z szacunków Eurostatu wynika, że w Portugalii co 4 osoba zagrożona jest biedą. Media obliczyły jednak, że dochody poniżej progu ubóstwa może mieć nawet co trzeci obywatel.
>>>>
Oto rezultat UE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:43, 19 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Komisja Europejska chce walczyć z manipulowaniem wskaźnikami rynkowymi
Komisja Europejska zaproponuje w najbliższą środę, 25 lipca, sankcje karne za manipulowanie wskaźnikami rynkowymi, takimi jak Libor czy Euribor. W KE trwają też prace na planami reform metod ustalania i kontrolowania stóp wymiany.
Skoro wskaźniki te wpływają na kredyty zwykłych ludzi, to są dobrem publicznym i muszą cieszyć się zaufaniem - twierdzi Bruksela.
Jest to reakcja na afery z manipulowaniem Liborem. W czwartek "Financial Times" napisał w kontekście prowadzonego przez brytyjski nadzór bankowy śledztwa w sprawie manipulacji, których dopuścili się maklerzy banku Barclays, że na celowniku regulatorów są też cztery wielkie banki europejskie: Credit Agricole, HSBC, Deutsche Bank i Societe Generale. KE nie komentuje doniesień gazety, ale przypomina, że od ubiegłego roku prowadzi własne dochodzenia w sprawie możliwych manipulacji stopami procentowymi uwzględnianymi przy wyliczaniu wskaźników Euriboru (do pożyczek w euro), a także Liboru i japońskiego Tiboru.
- Autoregulacje nie działają; potrzebujemy więcej nadzoru, bo straciliśmy zaufanie (do tych wskaźników) - powiedział w czwartek rzecznik komisarza UE ds. wewnętrznych Michela Barniera, Stefaan De Rynck.
Dlatego już w najbliższą środę KE zaproponuje poprawki do unijnych przepisów, stanowiące, że manipulowanie wskaźnikami rynkowymi, takimi jak Libor czy Euribor, podlegać będzie sankcjom karnym. KE zaproponuje poprawki do rozporządzenia dotyczącego nadużyć na rynkach finansowych oraz poprawki do zaproponowanej rok temu dyrektywy o sankcjach za nadużycia rynkowe.
- Musimy zapewnić, że manipulacje wskaźnikami referencyjnymi będą karane sankcjami (na mocy) prawa karnego w każdym kraju - powiedział De Rynck. KE ma nadzieję, że oba akty legislacyjne zostaną uzgodnione do końca roku i wejdą w życie w 2014 roku.
Ale to nie wszytko. KE pracuje też na poprawą systemu ustalania i regulowania tych wskaźników i tym jak są one skonstruowane. - Te wskaźniki są dobrem publicznym; są traktowane z zaufaniem i wykorzystywane przez aktorów rynku. Ale to zaufanie zostało nadużyte, tym co obserwujemy w ostatnim czasie. Trzeba poprawić metody ustalania i nadzorowania tych wskaźników - powiedział. Nie wiadomo, kiedy KE przedstawi propozycje w tej sprawie. De Rynck zastrzega, że to praca zarówno dla UE jak i G20, bo wskaźniki te mają zasięg światowy.
Libor (London Interbank Offered Rate), honorowana przez najważniejsze londyńskie instytucje finansowe, a także będąca jej odpowiednikiem w głównych bankach strefy euro stopa Euribor (Euro Interbank Offered Rate) to dwie najważniejsze stopy kredytu na globalnych rynkach finansowych. Mają one bezpośredni wpływ na wycenę transakcji i finansowe rozliczenia między bankami i innymi instytucjami. Od ich wysokości uzależnione jest też oprocentowanie kredytów udzielanych przez banki klientom, w tym pożyczek hipotecznych.
Euribor określa, po ile banki pożyczają sobie nawzajem euro. Wskaźnik jest obliczany przez organizację EURIBOR-EBF na podstawie średniej dostarczanej przez 43 banki. W październiku KE rozpoczęła śledztwo w sprawie domniemanej zmowy między bankami, by zawyżać stawkę.
- Prowadzimy kilka dochodzeń w sprawie możliwych karteli na rynku pochodnych produktów finansowych, a dokładnie w sprawie stóp procentowych związanych z takimi wskaźnikami jak Libor, Euribor czy Tibor - powiedział w czwartek rzecznik komisarza UE ds. konkurencji Joaquina Almunii, Antoine Colombani. KE nie informuje, kiedy zakończy dochodzenia, ale zapewnia, że "Almunia traktuje te sprawy priorytetowo".
>>>>
Tak jest trzeba surowo karac z osobnikami manipulujacymi wskaznikami rynkowymi . A ktorzy to sa ? Ci z Komisji Europejskiej . Kazde ich oswiadczenie kazdy szczyt UE kazdy ,,pakiet'' kazda interwencja EBC sluzy manipulacji wskaznikami rynkowymi aby przedluzyc nedzny zywot UE . To sa najwieksi manipulatorzy ! Trybunal Kany dla nich !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:20, 21 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Spotkanie grupy refleksyjnej ds. przyszłości UE
Nadszedł czas na odnowę UE - ocenił szef MSZ Hiszpanii Jose Manuel Garcia Margallo na spotkaniu grupy refleksyjnej ds. przyszłości UE, które odbyło się na Majorce z udziałem szefów dyplomacji 11 państw, w tym ministra Radosława Sikorskiego.
- Odnowa Unii Europejskiej jest absolutną koniecznością - podkreślił gospodarz dwudniowego spotkania. Przypomniał, że takie decyzje podejmowano już dwukrotnie: w Maastricht i w Rzymie.
Garcia Margallo ostrzegł, że „UE długo nie przetrwa”, jeśli nie zostaną wypracowane mechanizmy pomagające w zmniejszeniu różnic ekonomicznych między państwami członkowskimi, "kiedy w krajach takich jak Niemcy rentowność obligacji jest prawie zerowa, a w innych nierealnie wysoka”.
Jego zdaniem "nadszedł czas na powstanie gospodarczego rządu Europy, który będzie bronił i państw, i wspólnej waluty". UE powinna według niego dążyć do federacyjnego modelu, przewodniczący Komisji Europejskiej powinien zaś być wybierany przez obywateli UE, a nie Parlament Europejski.
Grupa refleksyjna ds. przyszłości UE powstała 20 marca 2012 roku w Berlinie. Skupia ministrów spraw zagranicznych 11 państw: Austrii, Belgii, Danii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Luksemburga, Niemiec, Polski, Portugalii i Włoch. Jak tłumaczył w kwietniu rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki, spotkania grupy refleksyjnej mają przynieść wspólne pomysły na temat tego, jak powinna funkcjonować UE w dłuższej perspektywie.
Dwudniowe, czwarte już spotkanie grupy odbyło się w głównym mieście Majorki Palmie i dotyczyło polityki zewnętrznej UE i roli, jaką Europa powinna odgrywać w polityce światowej.
W sobotę uczestnicy spotkania zostali przyjęci w Pałacu Almudaina przez następcę hiszpańskiego tronu księcia Filipa.
Następne spotkanie grupy odbędzie się we wrześniu w Warszawie.
>>>>
HEHEHE ! Rady medrocow refleksuja amoze rflektuja ? Bo o rfleksie mowy nie ma ... Smieszny cyrk . Porefleksuja i padna ... Szpital wariatow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:06, 23 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Pożar na granicy Hiszpanii i Francji - 3 ofiary śmiertelne.
Co najmniej trzy osoby zginęły, a kolejne trzy zostały ranne w pożarze, jaki szaleje w Katalonii, przy granicy Hiszpanii z Francją - poinformowały późnym wieczorem katalońskie władze.
Ofiary śmiertelne to 60-letni mężczyzna i 15-letnia dziewczyna, którzy, uciekając przed ogniem, spadli z wysokiego urwiska do morza, oraz Francuz, który spłonął w swym samochodzie.
Pożar zagroził turystom na jednym kempingów. 74 dzieci i 17 dorosłych ewakuowano bezpiecznie do pobliskiej bazy wojskowej.
Zamknięto także największe przejście graniczne między Hiszpanią a Francją w La Jonquera, wstrzymano ruch kolejowy na granicy, zamknięto szosy i autostradę.
Pożar lasu wybuchł w pobliżu autostrady AP-7, łączącej Barcelonę i nadmorskie kurorty na Costa Brava z Francją. Wstrzymano ruch pojazdów na nadmorskiej szosie N-II i odwołano wszystkie pociągi, w tym kursy superszybkiej kolei AVE między Barceloną a Paryżem. W trosce o bezpieczeństwo zamknięto również tunel kolejowy we francuskiej miejscowości Le Perthus.
Jak informuje Generalna Dyrekcja Ruchu, po obu stronach granicy ustawiły się kilometrowe kolejki samochodów. Przejście graniczne w La Jonquera to najbardziej uczęszczane przejście na granicy hiszpańsko-francuskiej. Codziennie korzysta z niego ok. 30 tys. samochodów osobowych i ok. 40 tys. ciężarowych. W okresie wakacji ruch jest jeszcze większy, zwłaszcza z Francji.
Straż pożarna i policja zwróciły się do mieszkańców siedmiu miejscowości na tym obszarze: La Jonquera, Agullana, Capmany, Biure, Viralnadal, Sant Climent Sescebes i Masarac, by nie wychodzili z domów i szczelnie pozamykali okna. Ewakuowano mieszkańców osiedli położonych w lesie. Ogień odciął dojazd do niektórych posesji, dlatego w akcji ewakuacyjnej użyto śmigłowców.
Do walki z ogniem skierowano 50 wozów strażackich, w tym pięć jednostek z Francji, a do La Jonquera jadą wozy strażackie z sąsiedniego regionu Aragonia. Władze Katalonii zwróciły się o pomoc do rządu centralnego w Madrycie. W stan gotowości postawieni zostali piloci śmigłowców i awionetek, jednak gęsty dym dotychczas uniemożliwiał start maszyn.
Ogień rozprzestrzenia się z prędkością 13 km/godz. i kieruje w stronę przedmieść La Jonquera. Gaszenie ognia utrudnia występujący w tym regionie wiatr tramontana, który w niedzielę wiał z prędkością 90 km/godz.
Według najnowszych doniesień, ogień strawił już obszar o powierzchni ok. 7 tys. ha i obecnie posuwa się w stronę miasta Figueras, położonego ok. 20 km na południe od La Jonquera, które jest znane m.in. z muzeum Salvadora Dalego.
Synoptycy ostrzegają, że w nocy wiatr będzie jeszcze silniejszy.
>>>>
Kolejna plaga na euro . Pozary !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:57, 23 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Cztery think tanki, w tym PISM, pomogą opracować strategię globalną UE
Z inicjatywy Szwecji i za aprobatą szefowej dyplomacji UE Catherine Ashton, 4 think tanki, w tym polski PISM, przygotują projekt nowej europejskiej strategii globalnej. Europa musi zacząć działać jak superpotęga - mówił w Brukseli szef MSZ Radosław Sikorski.
W Brukseli szefowie dyplomacji Szwecji, Polski, Hiszpanii i Włoch ogłosili w poniedziałek inicjatywę przygotowania "Europejskiej Strategii Globalnej". Z inicjatywy Szwecji, cztery rządowe ośrodki analityczne z tych czterech państw przedstawią wspólnie do wiosny przyszłego roku raport na temat nowej strategii polityki zewnętrznej Unii Europejskiej.
Potem ten dokument ma być przedmiotem dyskusji ministrów spraw zagranicznych UE. Celem jest - wyjaśniał na konferencji prasowej inicjator, szef MSZ Szwecji Carl Bildt - by Unia Europejska miała nową strategię globalną na lata 2014-30.
- Wierzę, że Europa powinna się zachowywać jak prawdziwa superpotęga - mówił towarzyszący Bildtowi na konferencji prasowej w Brukseli Radosław Sikorski. - Jesteśmy największa gospodarką na świecie; jesteśmy największym donatorem międzynarodowej pomocy, mamy drugi największy skumulowany budżet obronny i dlatego jesteśmy uprawnieni, by wywierać wpływ. Ale zbyt rzadko myślimy i działamy strategicznie.
Szef polskiej dyplomacji przekonywał, że UE powinna rozwijać zwłaszcza wspólną politykę obronną i wykorzystywać grupy bojowe do różnych międzynarodowych operacji. Pytany, czy UE powinna używać "miękkiej" czy "twardej" siły, mówił: "Cathi (Catherine Ashton) będzie bardziej skuteczna, jeśli będzie mogła "miękko" mówić o możliwości użycia siły.
Także minister Hiszpanii wyraził nadzieję, że strategia Unii będzie czymś więcej niż tylko strategią bezpieczeństwa. - Mam nadzieję, że to będzie globalna strategia, jak promować na świecie nasze wartości i interesy - powiedział Gonzalo de Benito Secades.
W przygotowaniu nowej globalnej strategii UE będą pomagać ministrom "czołowe", jak określi je Sikorski, europejskie think tanki.
Polskę reprezentuje w tej inicjatywie PISM (Polski Instytut Stosunków Międzynarodowych), Włochy - Instytut Spraw Międzynarodowych (IAI), Hiszpanię - Royal Elcano, Szwecję - Szwedzki Instytut Spraw Międzynarodowych (UI).
Skąd pomysł takiej procedury włączenia ośrodków analitycznych do debaty o przyszłości polityki zagranicznej UE? - Chodziło nam o otwartą debatę, z ekspertami, akademikami, niezależnymi think tankami, tak być nadać tej debacie nowy impuls. Wybraliśmy te cztery kraje tak, by reprezentowane były i nowe i stare kraje UE, wschodnie i zachodnie oraz południowe i północne - powiedział Bildt.
Inicjatywę zaaprobowała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, a zestaw czterech think tanków określiła mianem "dream teamu" (drużyna marzeń).
>>>>
To bedzie wielki slomiany miś na miare naszych mozliwosci ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:43, 24 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Moody's obniżył prognozę kredytową Niemiec, Holandii i Luksemburga
Agencja Moody's Investors Service obniżyła prognozę ratingu kredytowego Niemiec, Holandii i Luksemburga ze "stabilnej" na "negatywną" z powodu narastającej niepewności wokół kryzysu zadłużeniowego w Europie.
Agencja tłumaczyła, że istnieje coraz większe prawdopodobieństwo wystąpienia Grecji ze strefy euro, co będzie miało wpływ na wszystkie kraje należące do eurolandu.
Moody's zwracał także uwagę na duże prawdopodobieństwo, że wsparcia będą potrzebowały inne państwa strefy euro, przede wszystkim Hiszpania i Włochy.
Niemcy, Holandia i Luksemburg w ocenie Moody's wciąż jednak cieszą się Aaa, najwyższym ratingiem kredytów i obligacji.
W połowie lipca agencja obniżyła rating Włoch o dwa punkty z A3 na Baa2 z obawy, że pogarszające się warunki finansowe w Europie doprowadzą do radykalnego wzrostu kosztów kredytów dla tego kraju.
>>>>>
Tym razem agencja mody ...
No prosze ! Krusza sie podstawy UE ! Trwardy rdzen zamienia sie w miekkie jadro ... W plazme jak we wnetrzu gwiazdy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:21, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
KE: manipulowanie wskaźnikami rynkowymi to karalne przestępstwo
2012-07-25 (16:15)
PAP
W ślad za skandalem ze stopą Libor, KE zaproponowała w środę, by manipulowanie wskaźnikami rynkowymi było przez prawo każdego państwa UE uznane za przestępstwo i podlegało karze, nawet więzienia. KE zapowiada też reformę metod ustalania i kontroli stóp wymiany.
- Skandaliczne zachowania niektórych aktorów rynkowych muszą być karane bez pobłażania. Nadzory bankowe muszą zidentyfikować te manipulacje, a sędziowie muszą je karać, nawet karą więzienia w najcięższych przypadkach - powiedział na konferencji prasowej komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług Michel Barnier.
Jak dodał, przyjęta w środę legislacyjna propozycja KE ma na celu "całkowity zakaz karygodnych zachowań banków", bo manipulacja wskaźnikami referencyjnymi takimi jak londyński Libor, czy jego europejski odpowiednik Euribor, czy warszawski Wibor, będzie teraz bezwzględnie traktowana jako czyn bezprawny i podlegający sankcjom karnym we wszystkich państwach członkowskich.
KE podkreśla, że wszystkie te wskaźniki są dobrem publicznym, gdyż w oparciu o stawkę oprocentowania pożyczek międzybankowych ustalane są rentowności niezliczonych produktów finansowych, w tym także tych dla zwykłych ludzi: kredytów hipotecznych, depozytów, pożyczek studenckich, czy kredytów na kartach kredytowych.
- Zawyżanie tych wskaźników to przestępstwo, a ofiarami są przedsiębiorstwa i zwykli ludzie, dlatego musimy zapewnić, że manipulowanie wskaźnikami lub nawet próba manipulowania będą karalne - powiedziała z kolei komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding. KE zrezygnowała na tym etapie z określenia minimalnego zakresu sankcji i ich wysokości. Chce natomiast, aby każde państwo członkowskie przewidziało sankcje karne w swoim prawie krajowym, które miałyby zastosowanie w odniesieniu do manipulowania wskaźnikami referencyjnymi. KE ma nadzieję, że jej propozycje legislacyjne zostaną uzgodnione do końca roku i wejdą w życie w 2014 roku.
Jest to reakcja na skandal z manipulowaniem Liborem (London Interbank Offered Rate), stopą honorowaną przez najważniejsze londyńskie instytucje finansowe. Skandal polegał na tym, że traderzy około 20 banków manipulowali zgłoszeniami szacowanych przez siebie międzybankowych stóp kredytowych, z których codziennie wyciąga się średnią - Libor. KE potwierdziła też w środę, że poza badaniem skandalu Libor bardzo zaawansowane jest rozpoczęte rok temu śledztwo ws. domniemanych manipulacji stopą Euribor (Euro Interbank Offered Rate); inne śledztwo dotyczy japońskiego wskaźnika - Tibor.
- Nie mogę wykluczyć, że w przyszłości będziemy też badali inne wskaźniki (poza strefą euro) - powiedział komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia, pytany, czy KE interesują też wskaźniki w unijnych państwach poza euro, jak np. warszawski Wibor.
"Gazeta Wyborcza" przypomniała kilka dni temu, że wobec Wiboru od 2009 roku też jest mnóstwo zastrzeżeń. "GW" przypomniała, że pretensje do banków za utrzymywanie sztucznie wysokiego Wiboru zgłaszała Rada Polityki Pieniężnej, a na początku 2012 r. wiceprezes NBP Witold Koziński skierował do banków list w sprawie Wiboru; w wywiadzie dla "Obserwatora Finansowego" tłumaczył, że "kilka banków dość często kwotowało w ostatnim kwartale 2011 r. Wibor powyżej przyjmowanej później średniej".
Propozycje kar to nie wszystko, jak wspólnie zapewniali Barnier i Reding. KE zapowiada reformę metod ustalania i kontroli stóp wymiany, którą teraz zajmują się same banki. Np. Euribor obliczany jest przez organizację EURIBOR-EBF na podstawie średniej dostarczanej przez 43 banki.
Te wskaźniki to dobro publiczne i nie możemy pozostawiać ich tylko (w rękach) instytucji prywatnych. Musimy zapewnić kontrolę publiczną - powiedziała Reding.
Barnier podkreślił, że w ramach prac KE nad zmianą metody ustalania tych wskaźników "na stole są wszystkie opcje, poza status quo i autoregulacją". - To co się teraz dzieje, pokazało, że autoregulacja nie działa. Musi być nad nią nadzór publiczny - powiedział Barnier. Podkreślił, że trzeba zapewnić "przejrzystość i nadzór" tych wskaźników, a jego osobistym zdaniem - także ich regulację. Nie powiedział, kiedy przedstawi propozycję, ale wskazał, że będzie to "szybko". KE podkreśla, że to praca zarówno dla UE, jak i G20, bo wskaźniki te mają zasięg światowy.
Z Brukseli Inga Czerny
>>>>
Tak jest ! Trybunal Karny dla euro-urzedasow na okraglo manipulujacych !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:23, 26 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Szef Europejskiego Banku Centralnego zapowiada pomoc dla eurolandu
Prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Mario Draghi zapowiedział dalszą pomoc dla pogrążonych w kryzysie krajów strefy euro. "EBC uczyni wszystko, co konieczne, by zachować euro" - powiedział Draghi w czwartek w Londynie. Rynki zareagowały wzrostami.
Bank emisyjny strefy jest gotowy w ramach swego mandatu do uczynienia wszystkiego, co potrzebne - zapewnił Draghi, którego wypowiedź przytoczyła agencja dpa. - Proszę mi wierzyć, to wystarczy - dodał.
Szef EBC powiedział ponadto, że "kanał transmisyjny oddziaływania polityki pieniężnej został zakłócony przez wysokie oprocentowanie obligacji państwowych krajów pogrążonych w kryzysie". Jak wyjaśnia dpa, to sformułowanie służyło w przeszłości EBC do uzasadniania interwencji na rynku obligacji.
Na słowa Draghiego zareagowały pozytywnie światowe rynki; jego wypowiedź doprowadziła do gwałtownego wzrostu kursów akcji m.in. na giełdach w Mediolanie, Londynie, Frankfurcie, Paryżu i Madrycie; także Wall Street odnotowało zwyżki na otwarciu notowań. Za jeszcze ważniejszy fakt niemiecka gazeta "Sueddeutche Zeitung" uznała ponowny spadek oprocentowania dziesięcioletnich obligacji hiszpańskich poniżej ich rekordowego poziomu siedmiu procent.
>>>>
Draghi zapowiada manipulowanie rynkiem ! No to juz ! Kary na niego !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:38, 27 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Krzysztof Wańczyk / FTS Capital Group
Koncert życzeń EBC
Silna determinacja prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego zmierzająca do ochrony strefy euro przed upadkiem została z dużym entuzjazmem przyjęta przez inwestorów. Niemal na wszystkich giełdowych parkietach dominowała wyrazista zieleń. Brak jednak opinii ze strony Niemiec, dlatego euforia może zgasnąć.
Czwartkowa sesja na rynkach została zdominowana przez poranną wypowiedź Mario Draghiego. Prezes EBC podkreślił, że władze monetarne w Europie zrobią wszystko, co w ich mocy, aby utrzymać wspólną walutę. Dodał również, że problem wysokich rentowności obligacji państw peryferyjnych może być rozwiązany w ramach kompetencji, które posiada EBC. Umocniło to spekulacje, że EBC zacznie kupować obligacje największych dłużników strefy euro. Wczorajsze oświadczenie zbiegło się z wtorkową wypowiedzią Ewalda Nowotnego, który stwierdził, że istnieją argumenty za przyznaniem funduszowi ESM licencji bankowej. Podwójna „siła rażenia” z obu ust oficjeli wywołała wyraźną poprawę nastrojów wśród inwestorów. Niemniej sam moment wydania tych oświadczeń może budzić pewne kontrowersje, bowiem odbywa się on w momencie, gdy w polityce występuje teraz tzw. ”sezon ogórkowy”, co oznacza, że z podjęciem istotnych decyzji politycy wstrzymują się do września. Tak zrobiła między innymi kanclerz Niemiec, Angela Merkel, która udała się teraz na wakacje. W związku z tym, komentarza ze strony niemieckiej do końca lata nie będzie. W związku z tym, będzie to kolejny argument dla byków, aby zwyżka na rynku EUR/USD w krótkim terminie była kontynuowana. Tezę tą wzmacnia fakt, że komentarze Berlina na temat nowych pomysłów uzdrowienia strefy euro zawsze spotykały się z ostrą i negatywną ripostą, co zwykle ciążyło na notowaniach EUR/USD. Obecnie ten czynnik został wyeliminowany, dlatego byki mają większe pole manewru. Dodatkowo warto zaznaczyć, że nastąpiła widoczna poprawa na rynku długu. Wczoraj rentowność 10-letnich obligacji Hiszpanii spadła poniżej 7 proc., czyli o ponad 5 proc., co świadczy o tym, że emocje wyraźnie opadły. Sytuacja ta, pozytywnie kształtuje atmosferę na tydzień przed posiedzeniem EBC, co również należy zaliczyć do czynników wspierających spadek awersji do ryzyka.
Naturalnie, w cieniu słów Mario Draghiego znalazły się czwartkowe odczyty danych makroekonomicznych, ale warto zauważyć, że pozytywnie zaskoczyła dynamika zamówień na dobra trwałego użytku, która w czerwcu wyniosła 1,6 proc. m/m (0,4 proc. m/m prog.). Jednakże, jeśli wyłączyć środki transportu to odnotowana została ujemna dynamika na poziomie -1,1 proc. m/m (0 proc. m/m prog.). Liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych wyniosła 353 tys. (380 tys. prog.), lecz jest ona zaburzona wspomnianymi w zeszłym tygodniu jednorazowymi czynnikami sezonowymi. Średnia 4-tygodniowa kształtuje się na poziomie 367 tys.
Na rynku EUR/USD na fali wypowiedzi prezesa EBC nastąpiło dosyć niespodziewane odreagowanie. Ruch dotarł do istotnego poziomu oporu zlokalizowanego, przy 1,2325, dlatego presja byków powinna zdecydowanie osłabnąć. Wysokie poziomy będę z pewnością kusić inwestorów do realizacji zysków, dlatego wystąpienie korekty spadkowej nie będzie zaskoczeniem. Niemniej przewaga popytu powinna się jeszcze utrzymać, dlatego nowe maksima są realne.
Silny wzrost notowań udzielił się również na rynku GBP/USD. Po krótkotrwałej konsolidacji w rejonie 1,5460, w ślad za ogólną presją kupna na ryzykowne aktywa do ataku przystąpiły byki. Reakcja popytu okazała się dość mocna, co świadczy o zdecydowanej przewadze byków. W rezultacie, presja strony popytowej powinna wywindować kurs na wyższe poziomy.
Poprawa nastrojów na europejskich parkietach, pozytywnie wpłynęło na wycenę polskiego złotego, który umocnił się wyraźnie względem euro oraz dolara amerykańskiego. Jeśli spojrzymy na wykres techniczny pary USD/PLN to taka tendencja ma szansę na kontynuację. W praktyce oznaczać to może powrót do trendu spadkowego i test 3,31. Podobna tendencja może wystąpić na rynku EUR/PLN. W tej sytuacji punktem odniesienia jest kolejno 4,12.
Długo oczekiwana korekta spadkowa na rynku USD/CHF nabrała większego tempa. W ciągu sesji kurs dynamicznie spadł na nowe minima. Obecnie testujemy wsparcie 0,9750, dlatego presja podaży powinna osłabnąć. Dopiero zejście poniżej 0,9750, może większy nacisk ze strony przedających. W konsekwencji test 0,9680 będzie kwestią czasu.
Euforia zakupów udzieliła się również inwestorów na rynku AUD/USD. W ciągu sesji obserwowaliśmy dynamiczny ruch na północ. Niemniej, tendencja umocnienia dolara australijskiego dobiega końca. Granicą zaporową dla popytu jest tutaj 1,0450. W horyzoncie terminowym, jest to obecnie cel byków, jednak dalsze maksima są mało prawdopodobne.
>>>>
No i widzicie jak Draghi zamapnipulowal wskaznikami rynkowymi ! POD TRYBUNAL GO ! To sa materialy dla prokuratora !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:22, 27 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
"Le Monde": EBC i strefa euro szykują wspólną akcję na rynku
Europejski Bank Centralny i kraje strefy euro szykują wspólne działanie na rynkach, by obniżyć koszty obsługi zadłużenia przez Hiszpanię i Włochy - podał w piątek "Le Monde". Komisja Europejska twierdzi, że jeszcze nikt o taką interwencję nie wystąpił.
"Europejski Bank Centralny (EBC) nie poprowadzi wielkiej batalii na ratunek euro sam. Z naszych informacji wynika, że przygotowuje wspólną akcję z krajami" - napisał francuski dziennik.
W tym kontekście gazeta przypomina czwartkową wypowiedź prezesa EBC Mario Draghiego, który zadeklarował dalszą pomoc dla pogrążonych w kryzysie krajów strefy euro. - EBC uczyni wszystko, co konieczne, by zachować euro - powiedział Draghi, na co rynki natychmiast zareagowały wzrostami.
Draghi nie sprecyzował, jakie działania ma na myśli, ale analitycy zrozumieli te słowa jako zapowiedź skupowania przez EBC obligacji zagrożonych krajów, takich jak Hiszpania i Włochy. Rekordowa wysokość tego oprocentowania (w pierwszej połowie tygodnia odpowiednio 7,5 i 6,5 proc.) zagraża finansom publicznym obu krajów.
"Sfinalizowanie mechanizmu zajmie jeszcze kilka dni albo tygodni, ale ta operacja EBC i krajów strefy euro może ograniczyć wzrost oprocentowania papierów Hiszpanii i Włoch" - napisał "Le Monde".
Zdaniem gazety w piątek będą kontynuowane intensywne rozmowy Draghiego z przywódcami krajów strefy euro, trwające od kilku dni. Zaplanowano też rozmowę kanclerz Niemiec Angeli Merkel z francuskim prezydentem Francois Hollande'em.
Przepytywani przez "Le Monde" analitycy nie wiedzą, jakich narzędzi użyje EBC, ale wierzą w skuteczność działań banku. Gilles Moec z Deutsche Bank ocenił, że "EBC może wyciągnąć bazookę".
Według gazety jest prawdopodobne, że obecny fundusz ratunkowy strefy euro EFSF (czyli de facto kraje członkowskie eurostrefy) a po nim EMS będą skupować obligacje Hiszpanii i Włoch. EBC w tym momencie wznowiłby skupowanie obligacji na rynku wtórnym. Mógłby w ten sposób bezpośrednio przyczynić się do obniżenia oprocentowania papierów dłużnych. Takie uzgodnione, skoordynowane działanie pozwoli Włochom i Hiszpanii na zaciąganie długu na rozsądny procent.
Przeszkodą - odnotowuje "Le Monde" - jest konieczność przekonania Hiszpanii, by zgodziła się poprosić o pomoc z funduszu EFSF. Premier Mariano Rajoy dotychczas był temu niechętny, z obawy, że w zamian za pomoc finansową partnerzy obejmą kraj ścisłym nadzorem. Rozważane wyjście jest takie - twierdzą źródła w Brukseli - że nadzór nad krajem i program reform będą złagodzone (w porównaniu np. z Grecją), by łatwiej przekonać Hiszpanów.
Dziennik zapowiada, że w drugiej kolejności współpraca EBC i krajów strefy euro przybrałaby jeszcze bardziej spektakularną formę: europejskie fundusze ratunkowe EFSF i EMS dostałyby rodzaj bankowej licencji, co pozwoliłoby im cieszyć się gwarancjami ze strony EBC. Dzięki temu mogłyby same zwiększać swoją zdolność pożyczkową, co oznacza, że potrzebujące kraje miałyby dostęp do w praktyce niewyczerpanego kranu z pieniędzmi - pisze "Le Monde".
"Ale w Berlinie i ultraortodoksyjnych krajach Północy ten pomysł może szokować: przełamuje tabu, bowiem pozwala EBC na finansowanie krajów, co jest sprzeczne z unijnymi traktatami. Nawet jeśli EBC ma dobrą wymówkę, jaką jest ratowanie przyszłości strefy euro, to ta czerwona linia nie będzie łatwa do przekroczenia" - odnotowuje gazeta.
Jednocześnie wyraża nadzieję, że słowa Draghiego nie będą rzucone na wiatr. "W tym niekończącym się kryzysie jesteśmy jak święty Tomasz, który nie uwierzy, dopóki nie zobaczy" - powiedział Philippe Waechter z banku Natixis AM.
- Nie możemy komentować tego artykułu, bo nie mamy żadnej prośby od jakiegokolwiek kraju członkowskiego w tej sprawie - powiedział w piątek pytany o reakcję w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej ds. walutowych Antoine Colombani. Nie wykluczył jednak technicznej możliwości działania opisanego w artykule - na co zezwala zarówno deklaracja szczytu strefy euro oraz rozporządzenia dotyczące EFSF.
>>>>
Czyli wielka przestepcza manipulacja wskaznikami gieldowymi . Kary tez musza byc WIELKIE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:27, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Strefa euro dogorywa! To już koniec
Czy to koniec strefy euro?
Kryzys w strefie euro wchodzi w fazę krytyczną - alarmuje "Rzeczpospolita". Czy problemy Hiszpanii, czwartej gospodarki w Unii Europejskiej, rozleją po całym kontynencie? Jeśli tak, ziści się czarny scenariusz.
O tym, że hiszpański minister finansów rozmawiał w Berlinie na temat 300 miliardów euro wsparcia, napisały hiszpańskie dzienniki. Eurolandu jednak na taką pomoc nie stać. Nawet Niemcy, główny płatnik strefy euro, nie podołaliby takiemu wyzwaniu. Dlatego minister finansów naszych zachodnich sąsiadów odmówił pomocy Hiszpanom.
W tej sytuacji jedyną szansą na uratowanie wspólnej europejskiej waluty może okazać się dodrukowanie olbrzymich sum pieniędzy przez Europejski Bank Centralny, ale do tego muszą być przekonane właśnie Niemcy. Bez tego strefa euro nie będzie w stanie pomóc Hiszpanii. Zwiększanie funduszy ratunkowych spotyka się z oporem innych państw, jak Holandia czy Finlandia.
Nominalne zadłużenie Hiszpanii wynosi 775 mld euro i jest to około 110 mld więcej niż łączne zadłużenie pięciu państw, którym Unia do tej pory przyznała pomoc.
Bankrutującym krajom Unia Europejska obiecała ponad 400 mld euro pomocy. Hiszpańskie banki mają otrzymać 100 miliardów euro. Na 100 procent konieczna będzie dodatkowa pomoc dla Grecji. Jeśli o pomoc rzeczywiście poprosi Hiszpania, może to oznaczać rozpoczęcie efektu domina. Kolejnym krajem, który w takiej sytuacji może poprosić o wsparcie są Włochy. A tego nie wytrzyma już cała Europa.
Kursy walut on-line »
Zdaniem ekspertów Madryt może potrzebować więcej niż 300 mld euro. Pesymiści są zdania, że tak naprawdę chodzi o ponad dwa razy większe wsparcie (650 mld euro!). W długach toną banki, regiony i rząd centralny, a gospodarka coraz bardziej pogrąża się w recesji.
Na dodatek inwestorzy za pożyczanie pieniędzy temu śródziemnomorskiemu państwu żądają coraz większych odsetek. W ubiegłym tygodniu rentowność hiszpańskich obligacji przekroczyła 7 proc.
Niemcy starają się tonować nastroje. Minister finansów Wolfgang Schauble, twierdzi, że potrzeby finansowe Hiszpanii w krótkim terminie nie są aż takie duże. Nie jest bowiem końcem świata sytuacja, kiedy trzeba na aukcjach zapłacić kilka procent więcej. W jego opinii Hiszpanii wystarczy pomoc w wysokości 100 miliardów euro, która już wcześniej została obiecana. Czy ma rację przekonamy się niebawem.
>>>>
To nie kryzys to rezultat . Niby dlaczego to ma byc ,,czarny'' scenariusz . Czarny to bylby wtedy gdyby gwalcac nature UE rosla sile . A ona upada .
Zatem to jest jasny scenariusz ! Normalnosc zwycieza ! :O)))
[/img]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:53, 09 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Fatalny wizerunek Niemiec we Włoszech i Grecji
Włosi mówią o Czwartej Rzeszy i cesarzowej Merkel. Grecy uważają Niemcy za "wrogi kraj". Oliwy do ognia dolewają tabloidy i niektórzy politycy.
"Włochy nie leżą już w Europie tylko w Czwartej Rzeszy pod wodzą cesarzowej Merkel" - tak pisze redaktor naczelny włoskiej gazety należącej do koncernu Berlusconiego "Il Giornale". Inna gazeta z tej samej medialnej rodziny pisze: "W Niemczech zakorzenione jest głębokie pragnienie hegemonii kontynentalnej".
Wizerunek wroga
Alessandro de Lellis obserwujący dla rzymskiego dziennika "Messagero" stosunki włosko-niemieckie twierdzi, że "ich klimat już dawno nie był tak zatruty". - Jeżeli w tak napiętej sytuacji pojawiają się złośliwe karykatury i wulgarne nagłówki, to należy zacząć się martwić. To jest podłoże, na którym dojrzewają siły populistyczne we Włoszech i w Niemczech".
Czyżby Niemcy stali się dla Włochów wizerunkiem wroga? Jeszcze tak źle nie jest. - Nie ma nastrojów antyniemieckich - zaznacza Giorgio z Rzymu. - Nie rozumiemy Niemców. Państwa takie jak Niemcy powinny traktować łaskawiej takie kraje jak Włochy czy Hiszpania, które borykają się z ogromnymi problemami i próbują im jakoś zaradzić - potwierdza żona Giorgia, Graziella.
Lecz premier Mario Monti, w wywiadzie dla tygodnika Spiegel, wcale nie prosił o łaskę. Tylko o bardziej sprawiedliwe traktowanie Włoch. - Włochy płacą podwójnie: wnoszą swój normalny wkład do unijnej kasy, z której udziela się potem wsparcia Grecji, Portugalii, Irlandii czy teraz Hiszpanii. Ponadto Włosi płacą wysokie odsetki za obligacje z powodu napiętej sytuacji na rynkach finansowych - zaznacza premier Włoch.
Bezlitośni Niemcy
Wywiad ten wywołał lekką burzę, zarówno we Włoszech jak i w Niemczech. Renato Brunetta, były minister z rządu Berlusconiego pomstował: "Nie damy się zastraszyć Niemcom. Czego można się spodziewać po Europie pod niemieckim przewodnictwem?" W podobnym, choć nieco łagodniejszym tonie, wypowiadali się politycy włoskiej socjaldemokracji i lewicy.
Alessandro de Lellis uważa to za sygnał ostrzegawczy: "Obecnie występują niestety antyniemieckie nastroje". Niemcy - słusznie lub niesłusznie - uważa się za potężne państwo, silniejsze od innych europejskich partnerów; za państwo, które chce narzucić Europie swoje reguły gry i poprzez decyzje graniczące z egoizmem wymaga coraz więcej od krajów tkwiących po uszy w problemach, nie wyjaśniając, dlaczego tak postępuje.
Niemcy są egoistyczni, a my cierpimy - tak większość Włochów aktualnie postrzega wzajemne relacje, bijąc brawo swojemu premierowi, który twierdził, że "w ten sposób niszczy się podstawy projektu o nazwie Europa".
Grecy i Niemcy nie pozostają sobie dłużni
Podczas gdy niemieckie tabloidy piszą o "plajcie Grecji" i wzywają rząd w Atenach, by zaczął wreszcie wyprzedaż greckich wysp, greccy karykaturzyści rysują kanclerz Merkel w mundurze wojskowym, albo jako pogromicielkę w cyrku wręcz z nazistowskimi symbolami. Negatywne wypowiedzi polityków z obydwu stron też nie powodują zbliżenia i ocieplenia.
- Obserwatorzy polityczni zwracają uwagę, że tak złe nastroje są częścią szerzącego się w Niemczech populizmu, który spotęgował się w kryzysie - zauważa Maria Giannakaki, deputowana proeuropejskiej partii Demokratycznej Lewicy w ateńskim parlamencie. Poprawę stosunków grecko-niemieckich musiałaby poprzedzić poprawa klimatu w Europie.
- Kryzys obudził wszędzie w Europie widmo nacjonalizmu. Idea Europy jest demonizowana i deprecjonowana - ubolewa Giannakaki. Ani Niemcy, ani Grecja nie są winne kryzysu gospodarczego, ale to dopiero trzeba uzmysłowić ludziom. - Jest to w pierwszym rzędzie zadaniem polityków każdego kraju, co niestety jest przez nich zaniedbywane. Lecz pomimo negatywnych opinii w kraju i ciętych karykatur posłanka nie wierzy, żeby "wszyscy Grecy okrzyknęli Niemców wrogami i vice versa".
Większość przeciw, czy może metoda badań była niewłaściwa?
Zupełnie inny obraz kreśli natomiast ankieta opublikowana przed kilkoma miesiącami przez ateński tygodnik "Epikaira", który nie stroni od docinków pod adresem Niemiec. Jak podaje tygodnik: 76 proc. ankietowanych Greków uważa Niemcy za "wrogi kraj", tylko 1,5 proc. żywi sympatię do Republiki Federalnej. Jeszcze przed sześcioma laty 80 proc. Greków w ankietach przyznawało się do sympatyzowania z Niemcami.
- Metodyka tej ankiety wydaje mi się dość dziwna - zaznacza politolog Maria Giannikaki. - Nie wiadomo nawet, jak brzmiało pytanie - dodaje. Przypuszczalnie wiele ankietowanych osób uosabia Niemcy z niemieckim rządem czy wręcz z Angelą Merkel.
Angelos Koveos, ekspert polityczny renomowanego ateńskiego tygodnika "To Vima" uważa, że Grecy mają w tym względzie wiele do zrobienia, a w walce z kryzysem powinni wziąć sobie Niemcy za wzór do naśladowania, np. w gospodarowaniu budżetem.
tagesschau.de, Jannis Papadimitriou / Małgorzata Matzke
red.odp.: Iwona D. Metzner
>>>>
UE to typowa komuna . Wszyscy sa przekonani ze to do tych innych dokladaja i nienawisc az bucha ... Trudno znalezc zwiazek miedzy Merkel a Hitlerem . Ze co ? Ze nie chce dawac tyle kasy ile chca ? Powinna dawac tym rzadom na kazde zawolanie ??? Tylko co to ma wspolnego z Hitlerem ???
UE budzi potworne instynkty . Niemcy sa zli dlatego ze dotuja UE a UE niszczy Europe . To istotnie zbrodnia na miare Hitlera . TYLKO AKURAT NIE TO JEJ ZARZUCAJA ZE DOTUJE TYLKO ZE ZA MALO DOTUJE . W ogole tam juz taka dewiacja ze nie rozumieja o co chodzi...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133498
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:53, 10 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Unia Europejska cierpi na brak tłumaczy
W Brukseli brakuje dobrych tłumaczy, przede wszystkim na angielski. Deficyty występują też w językach "nowych" państw członkowskich.
Unia Europejska to istna wieża Babel, dlatego w Komisji Europejskiej pracuje ponad 2,5 – tysięczny zespół tłumaczy, którzy przekładają dokumenty, projekty oraz uchwały brukselskiej centrali na 23 języki urzędowe obowiązujące w UE. Jednocześnie zajmują się tłumaczeniem listów od obywateli Unii na języki znane urzędnikom. - W 2011 roku przetłumaczono ponad 2 miliony stron - mówi Andrea Dahmen, tłumaczka. Zapotrzebowanie wzrasta i wtedy pojawiają się problemy.
Brak rodowitych Anglików
Coraz trudniej znaleźć w Brukseli tłumaczy na język angielski. Od kiedy w Wielkiej Brytanii zniesiono obowiązek nauki języków obcych zainteresowanie nimi drastycznie spadło. Brytyjczycy nie zadają sobie zbyt wiele trudu, by opanować pozostałe języki starego kontynentu. Ci, którzy potrafią przełożyć teksty z języka niemieckiego, francuskiego, polskiego lub szwedzkiego na angielski są obarczeni ogromem pracy. Ponieważ wielu z nich przechodzi też już na emeryturę, przed pracodawcą stoi trudne wyzwanie znalezienie ich następców.
Zainteresowanie nauką języków obcych w Unii Europejskiej co prawda nie słabnie, istnieje jednak wiele zasadniczych różnic. Wśród skandynawskiej młodzieży panuje przekonanie, że oprócz języka ojczystego, opanowanie angielskiego w zupełności im wystarczy. Jako tłumaczy zatrudnia się jednak wyłącznie osoby, które władają biegle dwoma językami obcymi. I nawet gdy to wymaganie zostanie spełnione, nie zmienia to faktu, że najczęściej wybieranymi językami są francuski, niemiecki czy hiszpański. Znalezienie zaś osoby tłumaczącej z języka holenderskiego, irlandzkiego czy maltańskiego na przykład na język czeski stawia Brukselę przed często niewykonalnym zadaniem.
Problemy z niemieckim
Na dzień dzisiejszy nie brakuje młodej kadry niemieckich tłumaczy. Ich znajomość języka ojczystego pozostawia jednak wiele do życzenia - twierdzi Andrea Dahmen. U kandydatów na tłumaczy w Brukseli sprawdza się zarówno znajomość struktur gramatycznych jak też pewność z jaką kandydat włada językiem ojczystym, co stanowi niezbędny wymóg. W porównaniu z innymi Europejczykami Niemcy wypadają dość słabo. Niedawno nawet członkowie Bundestagu złożyli skargę, ponieważ stwierdzili, że otrzymali źle przetłumaczone unijne dokumenty.
Jakby tego było jeszcze za mało, Unia Europejska walczy o tłumaczy z gospodarką, a w tym wyścigu od początku stoi na straconej pozycji. Na rynku tłumaczy o określonej specjalności, np. inżynierów Bruksela nie jest w stanie dotrzymać kroku konkurencji. Posługuje się przy tym atutem przyzwoitego wynagrodzenia i zapewnieniem, że praca w UE jest na stałe.
dpa / Patrycja Osęka
red.odp.: Małgorzata Matzke
>>>>
Tak a szczytem abberacji jest to ze cale to dziadostwo dziala na szkode Europy tzn. tlumacza prawo ktore niszczy kraje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
-> Aktualności dżunglowe |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 Następny
|
Strona 5 z 10 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|