Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Afera drogowa. Najpierw krzyki, teraz cicho..
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:31, 19 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
2,5 mln złotych za remont drogi. Efekt? „Pracują jak za komuny!”
2,5 mln złotych za remont drogi. Efekt? „Pracują jak za komuny!”

Dzisiaj, 19 grudnia (10:26)

"Chyba zapomnieli o tym fragmencie. Pracują jak za czasów komuny. Jakby mieli wyznaczone dokładnie, co do centymetra do którego fragmentu mają asfalt wylać. Chyba właśnie tak zrobili" - twierdzą mieszkańcy krakowskiej dzielnicy Czyżyny. ZIKiT odpowiada: "Tak ma być. Na ulicach w krakowskich Czyżynach odbywały się tzw. remonty nakładkowe, czyli wymiana dywaników asfaltowych. W przypadku ul. Marii Dąbrowskiej wyremontowano 6500 m², natomiast na Medweckiego aż 11000 m²."
Na ulicach w krakowskich Czyżynach odbywały się tzw. remonty nakładkowe, czyli wymiana dywaników asfaltowych
/Przemysław Błaszczyk (RMF MAXXX) /

Owszem ulice Dąbrowskiej i Medweckiego w Nowej Hucie zostały wyremontowane, ale drogowcy zapomnieli o jednym, niewielkim fragmencie przed rondem. To nadaje się do kabaretu - twierdzą zaskoczeni mieszkańcy Czyżyn.
Tak wygląda ulica po remoncie
/Przemysław Błaszczyk (RMF MAXXX) /
Czy tak to miało wyglądać ?

Tak miało być, ponieważ to jest dostosowane do zakresu przebudowy ronda, która objęta art. 16, czyli realizacją infrastruktury drogowej w związku z budową obiektu niedrogowego - tłumaczy Michał Pyclik z ZIKiT.
Przekładając na "język polski"

Tak miało być, ponieważ wyremontowany został ten odcinek, który przez kilka następnych lat nie będzie ruszany. Natomiast to, co pozostało i całe rondo, jest objęte umową. Tam obok ma powstawać sklep i w ramach budowy tego sklepu, inwestor będzie przebudował rondo razem z tym odcinkiem - tłumaczy przedstawiciel ZIKiT.
"Stary" asfalt i... nowy
/Przemysław Błaszczyk (RMF MAXXX) /

Gdyby się ta inwestycja zewnętrzna przedłużała i coś zaczęłoby się dziać z tą nawierzchnią, to jesteśmy przygotowani do tego, aby ją poprawić - zapewnia Michał Pyclik.

Remonty nakładkowe na ulicach Mieczysława Medweckiego i Marii Dąbrowskiej kosztowały 2,5 mln złotych.

Przemysław Błaszczyk

....

Niestety macie mentalnosc komunistyczna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:25, 05 Sty 2018    Temat postu:

Protest na krajowej "7". Mieszkańcy walczą o nową wylotówkę z Warszawy na Gdańsk

27 minut temu

Utrudnienia na krajowej "7" na północ od Warszawy: na wysokości Łomianek kilkudziesięciu okolicznych mieszkańców blokuje przejście dla pieszych. Domagają się, by rząd przyspieszył budowę nowej wylotówki z Warszawy na Gdańsk.
Protest mieszkańców na krajowej "7"
/Bartosz Sroczyński /RMF FM

Uczestnicy protestu to - jak donosi reporter RMF FM Michał Dobrołowicz - przede wszystkim mieszkańcy gminy Łomianki, którzy alarmują, że krajowa "siódemka" jest cały czas zakorkowana.

Nie zgadzamy się na to, żebyśmy w tak fatalnych warunkach dojeżdżali codziennie do pracy, szkoły czy na uczelnie. Ta trasa jest zaniedbana od wielu lat, a trzy rzędy tych nieruchomości są niesprzedawalne, bo są tak zasmrodzone spalinami, że nikt nie chce tu mieszkać - usłyszał nasz dziennikarz od rozgoryczonych mieszkańców.

Na czym polega ich protest? Wchodzimy na pasy na zielonym świetle, przechodzimy przez jezdnię, schodzimy ze skrzyżowania, od razu wciskamy guzik, czekamy minutę i idziemy z powrotem - mówią.

Jak zapowiadają, podobne dwugodzinne protesty będą organizować co miesiąc - aż do wakacji.
Protest na krajowej "7". Mieszkańcy walczą o nową wylotówkę z Warszawy na Gdańsk (11 zdjęć)





+ 7

(e)
Michał Dobrołowicz

...

Znow problemy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:42, 08 Sty 2018    Temat postu:

Zburzą i gdzie ja mam pójść?". Czy 100 domów zostanie zrównanych z ziemią?

Dzisiaj, 8 stycznia (07:49)

"Boimy się, że nasze domy zostaną zburzone" - mówią RMF FM mieszkańcy gmin Kowala i Skaryszew w powiecie radomskim na południowym Mazowszu. Właśnie tamtędy może przebiegać zmodernizowana trasa S12, która po przebudowie ma mieć parametry trasy ekspresowej. Jeśli tak by się stało, oznaczałoby to konieczność zburzenia prawie stu domów. "Wszyscy są rozgoryczeni, bo ludzie zbierali pieniądze, niektórzy pracowali za granicą, żeby ten dom postawić. Dla wielu z nas to jest tragedia" - alarmują mieszkańcy.
Miejscowość Sołtyków na Mazowszu. W tym miejscu - w środku obecnego osiedla - za 7 lat może przebiegać droga ekspresowa S12.
/Michał Dobrołowicz /RMF FM
Mieszkańcy gmin Kowala i Skaryszew w powiecie radomskim boją się, że ich domy zostaną zburzone.
/RMF FM

Większość tych domów powstała niedawno. Nawet nie w ostatnich latach, ale w ostatnich miesiącach. Zastanawiamy się, czy ktoś miał stare mapy i tak wymyślił - mówi jeden z mieszkańców Sołtykowa w gminie Skaryszew. Mamy wrażenie, że ktoś uparł się, żeby zniszczyć Sołtyków - dodaje.

Ludzie, którzy stawiają domy, przerwali budowę. Ktoś dostał zezwolenie kilka miesięcy temu, a teraz wyciąga fundamenty, bloczki, bo nie wie, co będzie dalej, bo obawia się, że to, co stawia, będzie wyburzone. Kto tym ludziom zwróci pieniądze za ten przestój? - pyta inny mieszkaniec.

Gmina Skaryszew do tej pory była najbardziej znana z odbywających się tam targów końskich. Jest położona, podobnie jak pobliska gmina Kowala, kilka kilometrów od obecnej drogi krajowej numer 7.
"Nikt nie chce tej trasy"

Nikt nie chce tutaj takiej trasy. Każdy chce mieć dostęp do lasu, chce pospacerować, odpocząć. Ci, którzy tutaj budują domy, chcieliby mieć zieleń dookoła, a nie trasę szybkiego ruchu. Sołtyków to miejsce, do którego ludzie uciekali z miasta - i teraz te plany mogą być pokrzyżowane dużą inwestycją. Wiele osób, które zainwestowały w te domy, ma teraz poważny ból głowy, co dalej zrobić. Obok jest znany las skaryszewski. Gdyby powstała tu trasa S12, to byłaby to bariera, którą trudno byłoby pokonać. Wychowaliśmy się tutaj i to miejsce bardzo wiele dla mnie znaczy. Gdy myślę o tym, że tutaj powstałaby droga szybkiego ruchu, to dla mnie ból - usłyszał reporter RMF FM Michał Dobrołowicz od członków rodziny z Sołtykowa.
Miejscowość Sołtyków na Mazowszu. W tym miejscu - w środku obecnego osiedla - za 7 lat może przebiegać droga ekspresowa S12.
/Michał Dobrołowicz /RMF FM

Cały czas wierzymy, że do tego jednak nie dojdzie. Że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podejmie odpowiednie decyzje. Liczymy na sensowny kompromis, tym bardziej, że w grę wchodzi tutaj cementownia, która zatrudnia sto osób. Ona też mogłaby być zrównana z ziemią, a ludzie straciliby pracę, tak słyszeliśmy. Radom nie jest zagłębiem zatrudnienia, byłoby bardzo szkoda - podkreślają mieszkańcy.
"Chcą podzielić wieś na dwie części"

Nie mamy konkretnych informacji, co stałoby się z mieszkańcami po zburzeniu domów. Pewne jest, że nasza wieś byłaby podzielona na dwie części. Boimy się, że mogłoby być tak, że najpierw wyburzą, a potem dadzą dopiero odszkodowanie, bo taka była sytuacja w województwie lubelskim. Wśród mieszkańców nie ma nikogo, kto chciałby trasy i zburzenia domów. Jest nieprzyjemnie, gdy pomyślę sobie, że przyjdą tu i zburzą. Gdzie ja mam pójść? Tu jest spokojnie, są tereny zielone, nie ma smogu, który bywa czasem nawet w Radomiu, tu miała powstać dzielnica willowa miasta Radomia, miał być supermarket, widziałem cały plan zagospodarowania... Raptem ni stąd, ni zowąd przyszła taka informacja. Słyszałem, że dosłownie trzy tygodnie temu człowiek dostał pozwolenie na budowę. I jak grom z jasnego nieba zwaliła się ta sytuacja - mówi RMF FM mieszkaniec, którego dom postawiony jest tuż obok miejsca, przez które - według jednego z wariantów - przebiegałaby zmodernizowana trasa S12.

Nie mam żadnej alternatywy, bo mojego domu nie wyburzą, nie dostanę odszkodowania. Mogę tylko czekać, mieć nadzieję, że tak się nie stanie, a potem niestety mieszkać przy drodze szybkiego ruchu, patrząc na ekrany dźwiękochłonne - dodaje wskazując na miejsce, którędy przebiega prowadząca do lasu droga, gdzie takie ekrany mogłyby stanąć.
Miejscowość Sołtyków na Mazowszu. W tym miejscu - w środku obecnego osiedla - za 7 lat może przebiegać droga ekspresowa S12.
/Michał Dobrołowicz /RMF FM
"Moja żona siedzi i płacze"

Budowałem ten dom dwadzieścia lat. Teraz być może będę musiał go zburzyć. Przecież nikt nie postawił tego bez zezwolenia, a teraz chcą to zburzyć. Nie wiem, jak to przeżyję. Moja żona ma nowotwór, jest po operacji. Teraz siedzi i płacze - nie mamy żadnych planów. Ja teraz nie nadaję się do mieszkania w bloku - mówi właściciel jednego z domów, które wskazano - w przypadku wybrania wariantu zakładającego budowę trasy S12 przez gminy Skaryszew i Kowala - do zburzenia.

Mam już 70 lat i nie jestem w stanie wybudować kolejnego domu. Za pieniądze, które dostanę w ramach odszkodowania nie kupię nawet trzypokojowego mieszkania w bloku. A tu mam dom o powierzchni ponad stu metrów. Dostawałem informacje, że za metr kwadratowy domu, który ma więcej niż dwadzieścia lat, tak jak mój, dostaniemy tylko 2 tysiące złotych. Za dom do dziesięciu lat - 4 tysiące złotych. Nie będę miał wystarczająco dużo pieniędzy - podkreśla.
Miejscowość Sołtyków na Mazowszu. W tym miejscu - w środku obecnego osiedla - za 7 lat może przebiegać droga ekspresowa S12.
/Michał Dobrołowicz /RMF FM

Czekamy na kolejne konsultacje społeczne, które mają odbyć się w kwietniu. Wiemy, że mieszkańcy Radomia chcą, żeby zrealizowano wariant, który zakłada przebiegnięcie trasy przez nasze osiedle, bo dzięki temu droga ekspresowa będzie blisko Radomia. Nie mamy na to żadnego wpływu - dodaje inny właściciel domu wytypowanego do zburzenia.

Mieszkamy tu dopiero drugi rok, za nami drugie święta tutaj całą rodziną. Możliwe, że w przyszłym roku świąt już tu nie będzie. Jestem jednak optymistą, mam nadzieję, że nie będziemy wysiedleni. Szczerze mówiąc czekam na kwiecień, bo wtedy liczę na informację, czy dom pójdzie pod młotek czy nie. S12 ma być oddana do 2024 roku, więc liczę się z tym, że będę musiał się stąd wyprowadzić. Moja działka jest w takiej lokalizacji, że takiej drugiej nigdzie się nie znajdzie, jadę stąd 5 minut samochodem do miasta, jest zielono, przyjemnie, czyste powietrze. Boję się, że zapłacą mi odszkodowanie w wysokości 20-30 złotych za metr kwadratowy mojej atrakcyjnej działki, podczas gdy normalnie pewnie dostałbym za nią 200 złotych albo i więcej - skarży się mężczyzna w rozmowie z naszym dziennikarzem.


O sprawę przebiegu zmodernizowanej trasy S12 będziemy pytać w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.


(ł)
Michał Dobrołowicz

...

Inaczej nie umiejo tylko puscic przez srodek wsi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:06, 13 Sty 2018    Temat postu:

Coraz częściej omijają płatny odcinek A2. Kierowcy: Najdrożej w kraju


Wczoraj, 12 stycznia (17:20)
Kierowcy coraz częściej omijają płatny odcinek autostrady A2 w Wielkopolsce. „Macie tu najdrożej w kraju” – mówią.

Zdj. ilustracyjne /Grzegorz Michałowski /PAP
Zdj. ilustracyjne/Grzegorz Michałowski /PAP
Kierowcy tirów decydują się najczęściej na alternatywną trasę, czyli DK 92 między Koninem a Nowym Tomyślem. Według szacunków firmy obsługującej bramki ViaToll na tej trasie, dziennie to ponad 4 tys. ciężarówek. Mimo że krajówka też nie jest dla nich bezpłatna, pozwala sporo zaoszczędzić.
Z kolei na wspomnianym odcinku, należącym do spółki Autostrada Wielkopolska, kierowcy tirów muszą płacić po 200 złotych na każdej z bramek. Przejechanie 150-kilometrowego odcinka A2 przez ciężarówkę kosztuje 600 złotych.
Wybór krajówki to przynajmniej kilkukrotnie mniejsze koszty

Krajówka dla tirów też nie jest darmowa, ale jej wybór to przynajmniej kilkukrotnie mniejsze koszty. Firma obsługująca bramki ViaToll na tej trasie oszacowała, że w 2017 roku wpływy do budżetu państwa za przejazdy krajówką, wnoszone przez ciężarówki wynosiły 64 mln złotych.
Opłaty od ciężarówek pobierane są elektronicznie, ale są nieporównywalnie niższe z opłatami na A2.
Nie płacę bramek. Objeżdżam to. Przez Wrześnię i Pniewy. Nie powinno tak być, że tak ważna droga relacji wschód - zachód to droga prywatna - mówi o autostradzie w rozmowie z RMF napotkany dziś na parkingu kierowca lawety.
Narzekają nie tylko kierowcy aut ciężarowych

Z problemem wysokich opłat borykają się nie tylko kierowcy aut ciężarowych. Osobówki za każdy z trzech odcinków Autostrady Wielkopolskiej muszą zapłacić po 20 złotych. Ich przejechanie w obie strony znacznie zwiększa koszty podróży. Po noworocznej podwyżce opłat na A2 również kierowcy samochodów osobowych coraz częściej wybierają krajową 92. Ta trasa nie jest wcale taka zła. Wolę jechać te kilka minut dłużej, ale taniej - mówi kierowca jadący do Warszawy, tuż przed wjazdem na autostradę.
GDDKiA od dłuższego czasu obserwuje znaczny wzrost ruchu aut na alternatywnej do autostrady krajówce. Niewykluczone, że po noworocznej podwyżce na A2, samochodów będzie na niej jeszcze więcej. Według drogowców szczególnie duży ruch na DK 92 będzie miał miejsce dokładnie za miesiąc, kiedy wielkopolskie rodziny wyruszą na ferie.
(m)
Mateusz Chłystun

...

Autostrady sa po to aby je omijac bo za drogie. A wy mysleliscie ze do jezdzenia?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:35, 19 Sty 2018    Temat postu:

Konflikt PLL LOT - lotnisko w Modlinie. Chodzi o Ryanaira


Wczoraj, 18 stycznia (18:55)
PLL LOT złożyły w czwartek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawiadomienie dotyczące możliwego nadużycia pozycji dominującej przez Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin - dowiedziała się nieoficjalnie PAP.

PLL LOT złożyły w czwartek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawiadomienie dotyczące możliwego nadużycia pozycji dominującej przez Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin - dowiedziała się nieoficjalnie PAP.Lotnisko w Modlinie/ Marcin Obara /PAP
Działania portu doprowadziły do sytuacji, w której zarządzający lotniskiem użytku publicznego zagwarantował jednemu przewoźnikowi warunki eliminujące konkurencję, co w świetle zasady równego traktowania użytkowników publicznego portu lotniczego, nie powinno nigdy mieć miejsca - napisał LOT w piśmie do UOKiK, do którego dotarła PAP.
Lotnisko w Modlinie zostało uruchomione w 2012 roku. Od lipca 2012 r. operuje tam irlandzki Ryanair. Właścicielami portu są: Agencja Mienia Wojskowego (34,43 proc. udziałów), województwo mazowieckie (30,37 proc. udziałów), Państwowe Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze (30,39 proc. udziałów) oraz Nowy Dwór Mazowiecki (4,81 proc. udziałów).

W skardze wysłanej do UOKiK, LOT wskazuje, że od kilku lat z lotniska korzysta jeden przewoźnik, jakim jest Ryanair. Zdaniem LOT-u, Modlin, który jest państwowym przedsiębiorcą, dotowanym z budżetu państwa, od kilku lat przynosi straty finansowe.

Z danych, jakie otrzymała PAP od PPL wynika, że skumulowana strata z lat ubiegłych lotniska w Modlinie - według stanu na koniec 2016 roku - wynosiła ponad 122,7 mln zł. Z kolei za trzy kwartały ub.r lotnisko miało ponad 816 tys. zł straty. Dotacje państwowe, jakie otrzymał port opiewają na kwotę ponad 95 mln zł. Władze portu twierdzą, że potrzebują 60 mln zł na inwestycję, jednak sprzeciwia się temu jeden z udziałowców, jakim jest PPL.

Według LOT-u, lotnisko w Modlinie, które jest państwowym przedsiębiorstwem, pogłębiając swoją stratę, prowadząc działalność deficytową, robi to w taki sposób, że Ryanair, który "korzysta na zasadach monopolistycznych z infrastruktury lotniskowej, generuje coraz większe zyski". Dlatego LOT zwrócił się do UOKiK, aby ten zbadał, czy lotnisko, które przynosi straty, finansuje jednocześnie działalność przewoźnika, który w ten sposób podwyższa sobie zyski. Zdaniem LOT-u, pieniądze publiczne przekazywane na działalność lotniska, finalnie trafiają do Ryanaira.

Ponadto LOT wskazuje, że umowa o wzajemnej współpracy zawarta między lotniskiem Modlin, a Ryanairem - o której nikt nie widział - jest tak skonstruowana, że struktura cennika za korzystanie z portu, powoduje, że Ryanair z każdym rokiem zarabia na swojej działalności coraz więcej i jest tam monopolistą. Z doniesień prasowych wynika, że umowa ta została zawarta do 2023 roku. A sam Ryanair na przewozach pasażerów do i z Modlina zarabia ok. 20 mln euro rocznie.

Ryanair uprawniony jest z racji liczby przewiezionych pasażerów do zniżki od opłaty pasażerskiej na połączeniach regularnych na poziomie 6 zł, a istniejące ograniczenia przepustowości uniemożliwiają innym przewoźnikom skorzystanie z podobnych zniżek. Dla porównania skali obowiązujących opłat lotniskowych należy wskazać, że podstawowa wysokość opłaty pasażerskiej pobieranej za obsługę pasażera wynosi w tym porcie 40 zł - czytamy w skardze LOT-u.

Według narodowego przewoźnika, warunki na jakich obecnie korzysta Ryanair z lotniska w Modlinie "uniemożliwiają pozostałym przewoźnikom osiągnięcie pozycji konkurencyjnej" wobec irlandzkiego przewoźnika. Ukształtowana współpraca między lotniskiem, a Ryanairem, (...) może również stanowić okoliczność zniechęcającą potencjalnych użytkowników do korzystania z tego portu - czytamy.

Jak podkreślono w skardze, "nasuwa się wiele wątpliwości prawnych związanych z ewentualnym naruszeniem przepisów prawa konkurencji przez Mazowiecki Port Lotniczy, czy nawet przewoźnika Ryanair, w tym przede wszystkim zakazu nadużywania pozycji dominującej przez port".

Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik w komentarzu przesłanym PAP napisał, że "z dużym niepokojem obserwuję kroki podejmowane przez PPL względem Modlina".

Obowiązkiem przedsiębiorstwa Porty Lotnicze jako wspólnika, współudziałowca, jako inicjatora budowy lotniska w Modlinie jest konsekwentne wspieranie rozwoju lotniska. I oczekuję przede wszystkim wyrażenia zgody na jego dalszy rozwój. Nie oczekujemy pieniędzy, wsparcia, pomocy, ale nieprzeszkadzania w rozbudowie. Oczekujemy jednego, że przedstawiciele PPL-u wyrażą zgodę na emisję obligacji na 60 mln zł. Wszystkie formalności od dawna są przygotowane, brakuje tylko dobrej woli ze strony rządowego PPL. Więc nie oczekujemy, żeby nam pomagali w rozwoju tego portu, ale żeby nam nie przeszkadzali - napisał. Jak dodał, innym rozwiązaniem jest sprzedaż udziałów PPL na wolnym rynku.

...

Znow patologie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:03, 24 Sty 2018    Temat postu:

Warszawa: Gigantyczne korki z powodu... pługopiaskarki


1 godz. 34 minuty temu
Aktualizacja: 47 minut temu
Kilkadziesiąt minut trwały kłopoty kierowców jadących do Warszawy z Pruszkowa Alejami Jerozolimskimi. Na skrzyżowaniu z Ryżową ruch zatamowała zepsuta pługopiaskarka.

Kilkadziesiąt minut trwały kłopoty kierowców jadących do Warszawy z Pruszkowa Alejami Jerozolimskimi. Na skrzyżowaniu z Ryżową ruch zatamowała zepsuta pługopiaskarka.Korek na wjeździe do Warszawy/Michał Dobrołowicz /RMF FM
Pługopiaskarka zablokowała wszystkie pasy w kierunku centrum.
Na miejscu ruchem kierowała policja.
(mpw)
Mariusz Piekarski

....

Bareizm.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:50, 05 Lut 2018    Temat postu:

KIEROWCA, KTÓRY PRZEPUSZCZA PIESZYCH, JEST WINNYM WYPADKU?!
FELIETONY Piątek, 2 lutego (15:30)
Niedawno nagłośniono w mediach przypadek, kiedy to pewna pani oblała egzamin na prawo jazdy, bo zatrzymała się przed przejściem. Na przejściu nie było jeszcze pieszych, chociaż stali na chodniku i ich zachowanie wskazywało na możliwość wejścia na pasy. Egzaminator uznał jednak postępowanie zdającej jako wykroczenie i otrzymała ona negatywny wynik. Po jej odwołaniu Dyrektor Departamentu Organizacyjnego Urzędu Marszałkowskiego unieważnił egzamin. Egzaminator odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które decyzję urzędu marszałkowskiego uznało za słuszną. Pan egzaminator nie dał jednak za wygraną i odwołał się do sądu. Dopiero tam poległ ostatecznie. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy również podtrzymał unieważnienie egzaminu i oddalił skargę egzaminatora.

Ustępowanie pierwszeństwa pieszym na tego typu przejściach bywa ryzykowne /Reporter
Ustępowanie pierwszeństwa pieszym na tego typu przejściach bywa ryzykowne /Reporter
Mimo to media szybko i wybiórczo podchwyciły ten wątek, nagłaśniając pogląd, że zatrzymanie się przed przejściem dla pieszych - jeśli żaden z przechodniów nie postawił na nim stopy - jest wykroczeniem! Oliwy do ognia dodała jeszcze pewna pani egzaminator, która na portalu branżowym dotyczącym bezpieczeństwa ruchu drogowego zaczęła lansować opinię, iż nie należy zatrzymywać się przed przejściami, bo to zabronione. Jest co najmniej dziwne, że ludzie z branży, podobno fachowcy, popularyzują takie poglądy.

REKLAMA

Jakie są tego skutki? Oczywiście różni domorośli specjaliści, polscy "mistrzowie" kierownicy z radością wypowiadają się w licznych komentarzach, że jeśli jakiś pirat potrącił pieszego na przejściu, to wina tego kierowcy, który się zatrzymał. Tak, tak! Nie tego, który pędził z klapkami na oczach albo smartfonem przed oczami i zapewne nawet nie zauważył, że zbliża się do przejścia, tylko tego, który zatrzymał się i chciał przepuścić pieszego.

W pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, o godz. 1:20, w Kobyłce pod Warszawą kierowca Citroena Berlingo zabił na przejściu dla pieszych trzy kobiety w wieku 16, 43 i 70 lat, które wracały z wigilijnej pasterki. Jeden z jadących z samochodów zatrzymał się przed przejściem. Kobiety szły po pasach. W tym momencie pędzący z przeciwnego kierunku Citroen uderzył w nie. Uderzenie było tak silne, że kobiety zostały odrzucone na odległość kilkudziesięciu metrów i znalazły się w przydrożnych zaroślach. Przybyli na miejsce strażacy musieli ich szukać w krzakach!

Nie zdała egzaminu, bo... wpuściła pieszych na przejście
NIE ZDAŁA EGZAMINU, BO... WPUŚCIŁA PIESZYCH NA PRZEJŚCIE
No i co czytam w komentarzach pod różnymi informacjami na ten temat?

(pisownia oryginalna)

"To wina tamtego barana po co się zatrzymał?"

"Gdyby nie puszczał tych pieszych to by nie weszły i nic by się niestało"

"Jak widziały że tamten zapieprza to po co właziły mu pod koła?"

"Tak to jest jak się puszcza pieszych na przejście, głupia uprzejmość i jakie teraz skutki"

Ludzie, czy wy naprawdę nie potraficie myśleć? Czy już wszystko wam się w głowach pomieszało? Przecież nawet nie wiecie, czy kierowca tamtego pojazdu zatrzymał się przed przejściem z dobrej woli, czy osoby piesze już były na przejściu i miał taki obowiązek. No, ale oczywiście głupio-mądrych i wszystkowiedzących nie brakuje...

Zapoznajcie się rzetelnie z wyrokiem sądu i nie mylcie pojęć!

Rzetelność dziennikarzy od dawna budzi moje jak najgorsze odczucia. Manipulacje, wyrywkowe cytowanie, dodawanie od siebie, podgrzewanie atmosfery, szukanie sensacji, powoływanie się na rzekomych anonimowych informatorów, ewidentne błędy merytoryczne, prowokacyjne tytuły - są na porządku dziennym.

W omawianej sprawie oblanego egzaminu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy zajął, moim zdaniem, słuszne stanowisko, przyznając de facto rację pani, która nie zdała egzaminu. Niestety, z tego wyroku zaczerpnięto tylko wyrwane z kontekstu wątki i różni redaktorzy ogłosili publice: "zatrzymanie się przed przejściem dla pieszych jest wykroczeniem!" To jest zła dziennikarska robota!

Uwaga. Lepiej nie wpuszczać pieszych na przejście!BEZPIECZEŃSTWO
UWAGA. LEPIEJ NIE WPUSZCZAĆ PIESZYCH NA PRZEJŚCIE!
Z kolei wspomniana pani egzaminator napisała:

"(..) zatrzymywanie się przed przejściem, na którym nie ma pieszego jest zabronione prawem. Bo ustawodawca przewidział, że będzie to dla pieszych śmiertelnie niebezpieczne".

Przewidział i dlatego zredagował taki przepis? No nie, ta pani nagina rzeczywistość do swoich własnych wyssanych z palca teorii! Wykroczenie ma istotnie miejsce, gdy kierujący zatrzymuje pojazd przed przejściem dla pieszych bez żadnego racjonalnego powodu (np. wysadza pasażera) albo - co gorsza - parkuje swoje auto przed przejściem powodując ograniczenie widoczności czy też, jak to często bywa, ustawia pojazd wręcz na przejściu. Z myślą o takich zachowaniach był redagowany art. 49 ust. 1 pkt. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

"Zabrania się zatrzymania pojazdu (...) na przejściu dla pieszych, na przejeździe dla rowerzystów oraz w odległości mniejszej niż 10 m przed tym przejściem lub przejazdem; na drodze dwukierunkowej o dwóch pasach ruchu zakaz ten obowiązuje także za tym przejściem lub przejazdem."

No właśnie, a dlaczego za przejściem? Przecież nikt nie zatrzymuje się za przejściem, aby przepuścić przechodniów, prawda? Ponadto, chcąc przepuścić pieszych, mogę zatrzymać się w odległości 11 metrów od przejścia i co? Wtedy jest ok?

Jeden z ówczesnych współautorów tego przepisu, Zbigniew Drexler, wieloletni ekspert ówczesnego Ministerstwa Komunikacji, wyjaśnił mi zresztą:

"Przepis o zakazie zatrzymywania się na przejściu, przed nim i ewentualnie za nim nie był redagowany z myślą o zatrzymywaniu się w celu przepuszczenia pieszych. Chodziło o zatrzymywanie się, które może spowodować ograniczenie widoczności. Np. ktoś na chwilę zatrzymuje się przed przejściem, aby pobiec do kiosku po gazetę... Pojazd zasłania przejście. Piesi nie widzą nadjeżdżających pojazdów, a ich kierowcy nie widzą pieszych. O to tu chodziło. Rzecz jasna zakaz zatrzymywania się to także zakaz postoju. Powoływanie jednak tego przepisu w sytuacji, kiedy pojazd zatrzymuje się, aby umożliwić pieszym przejście przez jezdnię to ewidentna bzdura i pomylenie pojęć. Wówczas zatrzymanie wynika z warunków ruchu! Ręce opadają, jak się słyszy takie teorie"

Sąd zajął w sprawie oblanego egzaminu następujące stanowisko (II SA/Bd 175/17 - Wyrok WSA w Bydgoszczy):

"Na tle okoliczności faktycznych rozpatrywanej sprawy przyjąć więc należy, że jakkolwiek osoby widoczne na nagraniu DVD nie znajdowały się na przejściu, a zatem nie korzystały z pierwszeństwa, jednakże ich zachowanie sugerowało zamiar wejścia na przejście, to reakcja egzaminowanej polegająca na zatrzymaniu pojazdu i ustąpieniu pierwszeństwa przy uwzględnianiu zasady ograniczonego zaufania, tym samym nie stanowiła naruszenia normy prawnej wynikającej z art. 49 ust. 1 pkt. 2 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym właśnie ze względu na obowiązek wynikający z art. 4 ustawy - Prawo o ruchu drogowym, kreującego jakże istotną w ruchu drogowym - zasadę ograniczonego zaufania"

Pieszy ma wiele obowiązków. Warto się do nich stosowaćBEZPIECZEŃSTWO
PIESZY MA WIELE OBOWIĄZKÓW. WARTO SIĘ DO NICH STOSOWAĆ
Sąd wyraził również następujący pogląd:

"Z punktu widzenia literalnego brzmienia przepisu art. 49 ust. 1 pkt. 2 u.k.p., doszło do naruszenia zasady zakazu zatrzymywania pojazdu przed przejściem dla pieszych, na którym pieszych nie było w momencie zbliżania się pojazdu do przejścia. Zdaniem Sądu celowe jest jednak zróżnicowanie oceny sytuacji prawnej podmiotu, który zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, powodując zagrożenie (np. konieczność hamowania pojazdów przez innych uczestników ruchu) od sytuacji, gdy brak jest jakiegokolwiek zagrożenia a zdający egzamin bezpiecznie zatrzymuje pojazd, by umożliwić pieszym znajdującym się przed przejściem, przemieszczenie się przez to przejście. Nieuwzględnienie zróżnicowania zaistniałej sytuacji prowadziłoby do naruszenia zasady równości i poczucia sprawiedliwości społecznej".

W rezultacie WSA w Bydgoszczy oddalił skargę egzaminatora i uznał, że zachowanie zdającej egzamin kobiety było prawidłowe.

Można tylko wyrazić głębokie zdziwienie, że egzaminator ten, chcąc za wszelką cenę oblać zdającą, wykazując tak duży upór godny chyba lepszej sprawy i dochodząc swoich racji nawet przed sądem, notabene nieskutecznie, nie uwzględnił wskazanych powyżej zasad oceny sytuacji na drodze. Należy też wyrazić ubolewanie, że stał się (być może w sposób niezamierzony) jednym z propagatorów chorej tezy: "kierowco, nigdy nie przepuszczaj pieszych, nie zatrzymuj się przed przejściem". Tę zasadę starał się też wpoić na egzaminie pani, która dopiero zaczynała swoją motoryzacyjną przygodę. To jest szkodliwa działalność!

Wszystko zależy od konkretnej sytuacji

Nie wolno rozpatrywać danej sytuacji drogowej bez odniesienia do konkretnych realiów.

Przypadek 1: Piesi stoją tuż przed przejściem i wykazują wyraźny zamiar wejścia na nie albo pieszy szybkim krokiem zbliża się do przejścia lub nawet biegnie.

Takie zachowanie pieszych wskazuje ewidentnie na możliwość wejścia na przejście, co wynika z doświadczenia życiowego. Wspomniano o tym również w cytowanym wyroku:

EGZAMIN NA PRAWO JAZDY - KOMPUTERY CZY GUMOWE PACHOŁKI?
UWAŻAJ! POLICJANT KIERUJE RUCHEM
SKOMPLIKOWANE SKRZYŻOWANIE CZY NIEKOMPETENCJA URZĘDNIKÓW?
NIE WIDZISZ ZNAKU? A CZYTAĆ UMIESZ?
PAS WŁĄCZANIA – KTO TU MA PIERWSZEŃSTWO?
BĘDZIESZ CWANIAKOWAŁ? TO POLICJANT CIĘ NAGRA!
W POLSCE BYŁO KIEDYŚ 6 ZNAKÓW DROGOWYCH
KTÓRY ZNAK JEST WAŻNIEJSZY, CZYLI HISTORIA SKOMPLIKOWANEGO SKRZYŻOWANIA
"Obowiązek <zachowania szczególnej ostrożności> wynika z oczywistego faktu, iż nie wszyscy piesi upewniają się, czy mogą bezpiecznie wejść na jezdnię. Niektórzy z różnych powodów mogą nagle wtargnąć na jezdnię lub nagle zmienić kierunek ruchu. Należy również pamiętać o dzieciach, które bywają nieprzewidywalne i zdarza im się wbiegać na jezdnię".

Nie wolno więc bezmyślnie zakładać, że skoro pieszy nie wszedł jeszcze na przejście to kierujący pojazdem ma przed nim pierwszeństwo i dlatego nie wolno mu w żadnym razie zatrzymywać się przed przejściem, gdyż byłoby to wykroczeniem. Wręcz przeciwnie, kierujący obowiązany jest zmniejszyć prędkość i być gotowym do natychmiastowego zatrzymania samochodu. Jeżeli obserwowane zachowanie pieszych wskazuje na możliwość wejścia na przejścia, to kierujący obowiązany jest stosować zasadę ograniczonego zaufania i zakładać nawet możliwość wtargnięcia pieszego przed nadjeżdżający pojazd.

Jeśli zatem widzę, że pieszy czyni ruch ciałem, jakby za chwilę miał wejść na przejście albo pieszy idzie szybkim krokiem do przejścia, to mam obowiązek zakładać i przewidywać, że ten pieszy na przejście wejdzie. Nie wolno mi zatem w żadnym razie kontynuować jazdy, "bo mam pierwszeństwo".

Równie ważny, jak art. 49 jest art. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym: "Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania."

Przypadek II: Pieszy stoi przed przejściem i czeka na możliwość przejścia.

W takim przypadku kierujący pojazdem nie ma oczywiście obowiązku zatrzymywania się przed przejściem, ma pierwszeństwo przed pieszym. Czy jednak wolno mu zatrzymać się i przepuścić pieszego, rezygnując z przysługującego pierwszeństwa?

To też oczywiście zależy od sytuacji. Wspomniana już wcześniej pani egzaminator wywodzi w swoim artykule:

"W Polsce pokutuje mit, powielany z pokolenia na pokolenie, że pieszy oczekujący przed przejściem ma pierwszeństwo. Temat jest na tyle kontrowersyjny, że zdania nawet wśród fachowców od ruchu drogowego są podzielone".

Przejechałem ponad 2 miliony kilometrów i pierwszy raz słyszę o takim "micie". Nikt mi tego nie wpajał, żaden instruktor mnie tego nie uczył. Tu nie chodzi o mit o rzekomym pierwszeństwie, ale o zwykłą kulturę, życzliwość, współpracę uczestników ruchu. Pani egzaminator podkreśla, że zdania wśród fachowców są podzielone, ale za chwalę radykalnie i autorytatywnie wypowiada swoje zdanie jako jedynie słuszne (pisownia oryginalna):

"(...) takie "z dobrej woli", "z kultury" czy jak tam jeszcze to kierujący nazywają, zatrzymywanie się przed przejściem, na którym nie ma pieszego jest zabronione prawem. Bo ustawodawca przewidział, że będzie to dla pieszych śmiertelnie niebezpieczne.
W praktyce wygląda to tak, że na drodze o dwóch, lub więcej pasach ruchu w jednym kierunku jakiś "uczynny kierujący", zatrzymuje się na skrajnym prawy, bądź lewym pasie i zaprasza pieszych. A na pozostałych pasach jadą/pędzą auta. Nie wolno tak narażać pieszych! Zachowanie szczególnej ostrożności polega między innymi na tym, aby przewidywać, aby ocenić sytuację wokół pojazdu, nieco szerzej, niż u brzegu własnej pokrywy silnika. Ja rozumiem, że pozostali mają obowiązek się zatrzymać, widząc, że jeden stoi i zaprasza pieszych. Jednak ludzie popełniają błędy. Ludzie się zagapiają, nie myślą (...)"

Kto częściej łamie przepisy, kierowcy czy piesi?
KTO CZĘŚCIEJ ŁAMIE PRZEPISY, KIEROWCY CZY PIESI?
W pełni mogę się zgodzić tylko z jednym stwierdzeniem tej pani - że ludzie za kierownicą nie myślą. Przynajmniej bardzo wielu. A poza tym - pokrywy komory silnikowej, a nie "pokrywy silnika". Egzaminator powinien wyrażać się poprawnie.

...

Zawsze trzeba rozsadku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:58, 08 Lut 2018    Temat postu:

Autobusy komunikacji miejskiej w Tczewie przechodziły fikcyjne przeglądy? Sprawie przygląda się prokuratura Fot. Radio Gdańsk/Wojtek Stobba
Środa, 07 lutego 2018 17:10
Autobusy komunikacji miejskiej w Tczewie przechodziły fikcyjne przeglądy? Sprawie przygląda się prokuratura
Podziel się Drukuj
O nieprawidłowościach w badaniach technicznych poinformował śledczych Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego. Diagnosta z Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów miał dopuścić do eksploatacji autobusy z pękniętym zawieszeniem i uszkodzonym systemem ABS.

Weszli na maskę i dach auta, by poskakać. Nastolatkowie z Gdyni Witomina zatrzymani
W listopadzie ubiegłego roku po kontroli przeprowadzonej przez inspektorów transportu drogowego zatrzymano dowody rejestracyjne czterech autobusów. Problemem był wyciek płynów eksploatacyjnych oraz awaria układów ABS. Jeszcze tego samego dnia prywatny przewoźnik obsługujący komunikację miejską w Tczewie poddał pojazdy ponownej kontroli na stacji diagnostycznej. Wynik był pozytywny, więc autobusy wróciły do eksploatacji.

PONOWNA KONTROLA

Inspektorom wydało się to podejrzane, dlatego sprawdzili raz jeszcze. Okazało się, że stwierdzone wcześniej usterki nie zostały usunięte, a ponadto kontrola wykazała pęknięte zawieszenia, wadliwe mocowanie szyb, problemy z silnikami oraz odpięte wtyczki czujników ABS. Śledczych poinformował o sprawie Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego.

- Ujawniono zaświadczenia wystawione przez jednego z diagnostów, w których stwierdził on pozytywny stan techniczny autobusów – informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Postępowanie jest na wstępnym etapie. Jak dotąd w sprawie nie postawiono nikomu zarzutów. Za poświadczenie nieprawdy w dokumentach diagnoście grozi do 5 lat więzienia.

Wojciech Stobba/mich

..

Te komunikacje to tez zaglebie patologii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:55, 09 Lut 2018    Temat postu:

Smog nad Wrocławiem. Jakość powietrza bardzo zła, normy przekroczone...

W piątkowy poranek wrocławski stacje badające jakość powietrza znów wskazały wartości świadczące o tym, że nad miastem znów unosi się smog. Normy wskaźnika pyłów PM2,5 zostały bardzo mocno przekroczone.

...

Teraz najbardziej nam potrzeba morderczych tramwajow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:44, 12 Lut 2018    Temat postu:

Zawsze winny wypadku jest kierowca? Pan Henryk walczy w sądzie o prawdę o drodze
12 lutego 2018
Facebooktwittergoogle_pluslinkedin


Droga była za śliska, GDDKiA ją uszorstkawiała a potem nawet zmieniła nawierzchnię. Ale prokuratura i policja za jedynego winnego wypadku chce uznać kierowcę. Pan Henryk postanowił w sądzie walczyć z tym, że służby w Polsce idą na łatwiznę. Jeśli mu się uda, to może być przełomowy wyrok dla zmotoryzowanych nad Wisłą

Wypadek, w którym wziął udział Henryk Koszałka wydarzył się na zakręcie w miejscowości Wyżne. Fot. arch. opinii biegłych
Wypadek, w którym wziął udział Henryk Koszałka wydarzył się na zakręcie w miejscowości Wyżne. Fot. arch. opinii biegłych
Miejscowość Wyżne w województwie podkarpackim. Zakręt na drodze krajowej nr 9 (obecnie nr 19) od dawna przysparzał kierowcom problemów. Dochodziło tam do wielu wypadków. Przez niecałą dekadę zginęło aż dziewięć osób. Mieszkańcy od dawna domagali się reakcji od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która odpowiada za drogę. Był tam nawet fotoradar, ale został zdemontowany. Ludzie twierdzili, że poważny problem pojawia się po opadach, że droga robi się bardzo śliska. Podejrzewali, że jest źle wyprofilowana. Jeden z nich, który mieszka niedaleko zakrętu, opowiadał mediom, że trzyma w domu przygotowany zestaw do ratowania ludzi – łom do otwierania zakleszczonych drzwi, ławkę, żeby na niej kłaść poszkodowanych, trójkąt ostrzegawczy.

Drogowcy zareagowali dopiero po wypadku, który wydarzył się w czerwcu 2014 r. Wówczas w drodze do pracy, w zderzeniu czołowym zginęły dwie miejscowe pielęgniarki, jadące rano do pracy. Po badaniu wypadku okazało się, że nie jechały za szybko – nie przekraczały dopuszczalnej prędkości 70 km/h.
Wówczas zarządca drogi obniżył dopuszczalną prędkość do 50 km/h. Dwa tygodnie później trasą tą jechali pan Henryk Koszałka i jego syn Krzysztof. I znów doszło do wypadku.

Mogłem przyjąć mandat 500 zł, ale zależy mi na ocaleniu kolejnych ludzi

– 1 lipca 2014 r. jechaliśmy z Polańczyka do Rzeszowa dwoma samochodami, ja pierwszym – wspomina Krzysztof Koszałka. – Kiedy wjechaliśmy do Wyżnego, w słynne zakręty, usłyszałem hałas i w lusterku zobaczyłem, jak ojca ford zostaje obrócony, zjeżdża na przeciwny pas i zderza się z oplem. Zahamowałem i cofnąłem. Wybiegłem z samochodu i poślizgnąłem się. Tak śliska była tam jezdnia.

W wypadku zostaje ranny kierowca opla, trafia do szpitala. Okoliczni mieszkańcy, obecni przy wypadku, mówią panu Henrykowi i jego synowi, że to feralne miejsce – że zawsze, zwłaszcza gdy jest mokro, dochodzi do tragedii.

Pan Henryk uważa, że to nie on popełnił błąd. Pamięta, że jechali wtedy z synem nie szybciej niż 50-60 km/h. – Za mną też jechał jeszcze jeden samochód, więc wszyscy jechaliśmy z podobną prędkością – opowiada. – Nagle samochód zaczął mi tańczyć, odbiłem kierownicą w jedną a potem w drugą stronę, obróciło mnie i uderzyłem w inny samochód. Wie pan, że na tej drodze, choć jechałem bokiem, nie było żadnych śladów? Nie było śladów hamowania. Taka była śliska.

Henryk Koszałka przez policję został uznany za winnego. Mandatu nie przyjął i postanowił walczyć o prawdę przed sądem. – Mówiłem to potem sędziemu, że mi nie chodzi o pieniądze, bo to tylko 500 zł mandatu. Mi chodzi o tych, którzy już nie mogą walczyć, bo tam zginęli, no i o tych, których dzięki temu można będzie ocalić przed wypadkiem – opowiada.

Tak zaczęła się sądowa batalia, która trwa od czterech lat. – Ojciec z tym bałaganem walczy, bo ma odwagę, czas, fundusze, i pewne przekonanie że w tym przypadku obojętności państwa naszego doprowadzało do wielkiej szkoda dla polskiego społeczeństwa – mówi Krzysztof Koszałka. – Ja się urodziłem i wychowałem w Stanach Zjednoczonym i nie mogę się z tym pogodzić, że państwo wszelkim kosztem wiecznie chce obwiniać kierowców za wypadki, a nigdy nie dopuszcza możliwości że to infrastruktura też się do tego przyczynia. Musi być jakiś winny, więc się szuka najłatwiejszego winnego – zwykłego Kowalskiego, kierowcę. Ja rozumiem, dlaczego inni poszkodowani z tym nie walczyli – brak czasu, brak przekonania, brak chęci, brak funduszy, i oczywiście strach przed państwem. Nikt z urzędników państwowych lub z wymiaru sprawiedliwości nie wierzy w obywatela, na każdym kroku chce go poniżyć i wskazać miejsce w szeregu. Na szczęście czas spędzony za granicą wyleczył nas z przynajmniej części tych obaw.

Prędkość – czyli jak najłatwiej pogrążyć kierowcę

Frustracja Krzysztofa Koszałki nie jest bezpodstawna. Zwłaszcza w świetle dokumentów, które do tej pory wraz z ojcem zgromadzili. Bo okazało się, że niedługo po tym wypadku, GDDKiA najpierw wykonała zabiegi uszorstkawiające jezdnię, a potem wymieniono nawierzchnię na nową

Ale przed Sądem Rejonowym w Strzyżowie zapowiadało się na standardowy proces. I oczywistość w polskich postępowaniach – czyli uznanie, że kierowca jechał z „nadmierną prędkością”. Biegły wskazany przez Policję w opinii z listopada 2014 r. dokonał komputerowej symulacji i ocenił, że pan Henryk jechał ok. 67 km/h. Uznał, że to właśnie „nadmierna prędkość była czynnikiem inicjującym utratę przyczepności”. Nie wykluczył, że przyczynił się też do tego nadmierny manewr kierownicą. Chociaż w tej samej analizie podkreślił najpierw: „Materiał dowodowy nie pozwala jednak na wykazanie w sposób jednoznaczny co było bezpośrednią przyczyną utraty zadanego przez kierującego samochodem Ford kierunku jazdy”.

Co ciekawe – gdyby pan Henryk jechał tamtędy dwa tygodnie wcześniej, i gdyby mieszkańcy nie wywierali presji na GDDKiA, jego prędkość nawet przy tej opinii biegłego mieściłaby się w dopuszczalnych 70 km/h. Dlatego najprostsze dla organów ścigania wyjaśnienie – niedostosował prędkości do warunków, więc jest winny – nie było dla niego wiarygodne ani wystarczające. – Ta opinia była tak wadliwa, że zleciliśmy drugą, którą sąd dopuścił do akt – mówi Krzysztof Koszałka.

W drugiej opinii z lipca 2015 r. biegły z Krakowa – dr inż. Stanisław Walczak – oszacował, że samochód pana Henryka nie jechał więcej niż 60 km/h. Uznał też, że tak mocne skręcanie kołem kierownicy, które miałoby odpowiadać za zachowanie auta, byłoby małoprawdopodobne. A „Jeżeli kierujący samochodem ford focus nie wykonywał nieprawidłowych ruchów, gwałtownych ruchów kierownicą, to jedyną technicznie możliwą przyczyną utraty stateczności i kierowalności przez pojazd na łuku drogi mógł być obszar nawierzchni jezdni, gdzie był znacznie mniejszy współczynnik przyczepności poprzecznej” – uznał.
Ten biegły podważył też parametry przyjęte do wyliczeń w pierwszej opinii. Wskazał również, że wcześniej w tym miejscu drogi dochodziło do wielu wypadków. „Podjęte przez GDDKiA środki naprawcze w postaci oczyszczenia nawierzchni oraz zwiększenia jej szorstkości wskazuje, że problem z przyczepnością występował zwłaszcza na śliskiej nawierzchni jezdni” – napisał biegły Walczak.

GDDKiA w piśmie do miejscowej policji 7 października 2014 r. przyznała, że poprawiała drogę po wypadku pana Henryka: „(…) celem poprawy cech nawierzchni na łukach zastosowano zabieg polegający na zwiększeniu szorstkości nawierzchni, oczyszczeniu jej i odtłuszczeniu. Zabieg – zrealizowany przy pomocy urządzenia pracującego przy użyciu wody pod bardzo wysokim ciśnieniem (2500 bar) – przeprowadzono na odcinku cyklicznie w dniach 22-23.07.2014 r., 19.08.2014 r. oraz 24.09.2014 r.”. – napisał Tadeusz Kempiński, zastępca dyrektora oddziału GDDKiA.

Poprawianie dobrej jezdni?

Sąd w Strzyżowie musiał mieć sporo wątpliwości, bo sam zlecił trzecią opinię w tej sprawie. I ta okazała się miażdżąca dla zarządcy drogi.

Mgr Dariusz Suchomski w opinii z września 2016 r. napisał, że samochód pana Henryka poruszał się z prędkością ok. 55 km/h. A z jego wyliczeń wynikało też, że maksymalną prędkością, z jaką w tamtych warunkach można było pokonać zakręt wynosiła 67 km/h (a więc taka, jaką pierwszy biegły na zlecenie Policji uznał za nadmierną, inicjującą poślizg!). Wniosek? „Można stwierdzić, że jest bardzo mało prawdopodobne, żeby prędkość z jaką poruszał się kierujący samochodem ford focus, na przedmiotowym łuku drogi była zasadniczą przyczyną utraty stateczności i kierowalności przez pojazd” – uznał biegły.
Ten biegły dołączył też do swojej opinii wyniki pomiarów właściwości przeciwpoślizgowych z GDDKiA. Z pomiarów dla nawierzchni drogi w miejscowości Wyżne wykonanych 3 lipca 2014 r. wynika, że zdecydowana większość nawierzchni ma „niezadowalający” lub „zły” stan przeciwpoślizgowy.

Nie dziwi więc fakt, że oprócz uszorstkowienia jezdni po wypadku, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zdecydowała się też na wymianę całej nawierzchni. Prawnicy zapytali o to GDDKiA oddział w Rzeszowie. W piśmie z 22 września 2015 r. Mariusz Błyskal, zastępca dyrektora oddziału GDDKiA, przyznał, że w dniach 7-10 września 2015 r. na drodze krajowej w miejscowości Wyżne wymieniono warstwę ścieralną nawierzchni (oraz oznakowanie poziome). Dlaczego? „W celu zwiększenia parametrów szorstkości nawierzchni oraz odblaskowości oznakowania na krętym odcinku drogi” – napisał wiceszef rzeszowskiego oddziału GDDKiA.

W sądzie przedstawiciel GDDKiA był pytany, dlaczego uszorstkowiano jezdnię, a potem wykonano remont nawierzchni. Odpowiedział: „Rutynowo”. – Rutynowe czynności to może być codzienne wstawanie, zjadanie śniadania i jazda do pracy, a nie przeprowadzanie remontu drogi! – wskazuje Henryk Koszałka.

Prokurator nie odpuszcza

Fakty dotyczące naprawy drogi i dwie opinie biegłych okazały się dla prokuratury niewystarczające. – Ba, prokurator się wręcz oburzył i zażądał czwartej opinii, tym razem od Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Tę przysłano nam w styczniu – mówi Krzysztof Koszałka.

W tej opinii z 29 grudnia 2017 r. eksperci obliczali symulację zderzenia. Przyjęli współczynniki przyczepności – 0,4 oraz 0,5. W oparciu o nie z symulacji wyniknęło, że samochód pana Henryka mógł jechać 59-64 km/h. Ponieważ nie dało się ustalić, ile dokładnie jechał tuż przed wypadkiem, ani dlaczego wpadł w poślizg, biegli… przyjęli, że najpierw gwałtownie skręcił w prawo a potem w lewo. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – bo jechał za szybko.

Biegli z Krakowa także widzieli badania współczynnika tarcia nawierzchni, które wykonano trzy dni po wypadku pana Henryka. Odnotowali, że zdaniem GDDKiA parametry jezdni były tam niezadowalające i wymagające remontu. Uznali jednak, że śliska jezdnia nie miała wpływu na wypadek, bo i na wcześniejszych odcinkach trasy nawierzchnia była tak samo śliska, więc kierowca nie mógł zostać nagle zaskoczony zmianą (sic!).
Krakowscy wprost odrzucili pomiary właściwości przecipoślizgowych zrobione przez GDDKiA – uznając, że to się przydaje do określania potrzeb remontowych, ale ich zdaniem nie nadaje się do przeprowadzania rekonstrukcji wypadków drogowych.

Podsumowanie jest więc krótkie i proste jak w pierwszej, wykonanej dla Policji opinii biegłych: śliska jezdnia nie wpłynęła na wypadek, winny jest pan Henryk, by wybrał złą taktykę jazdy (choć biegli bez śladów na szosie nie są w stanie ustalić, jakie to były złe manewry) i „niedostosował prędkości do warunków drogowo-amtosferycznych”, bo gdyby jechał 50 km/h, to z symulacji wynika, że nie wpadłby w poślizg.

Sąd Rejonowy w Strzyżowie ma teraz niełatwe zadanie. Czy uzna, że winny na drodze jest tylko kierowca, choć zarządca pozwala mu jeździć na drodze, której nawierzchnię sam uznaje za niezadowalającą? Może się okazać już jutro – kolejna rozprawa odbędzie się 13 lutego 2018 r. o godzinie 9.45.

Łukasz Zboralski

...

Takie sa problemy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:34, 12 Lut 2018    Temat postu:

Wstawił bramę i odciął ponad 40 sąsiadów od drogi!

Dojazdu do domów nie ma kilkanaście rodzin z Gorzenia Górnego w powiecie wadowickim. To w sumie ponad 40 osób. Od kliku lat mieszkańcy walczą z właścicielem działki, na której znajduje się jedyna droga prowadząca do ich domów. Gdy zdecydował się ją zagrodzićmieszkańcom pozostała wąska, leśna ścieżka.

..

Zyczliwe to nie jest. Ale tez kto by chcial miec droge na prywatnym terenie? Gdzie wladza?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:56, 13 Lut 2018    Temat postu:

Wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to codzienność. Kierowcy nie wiedzą, że to robią
Marcin Łobodziński MARCIN ŁOBODZIŃSKI • 18 godzin temu • 22 komentarze
Kierowcy doskonale wiedzą, że nie można wyprzedzać na przejściu dla pieszych, a także bezpośrednio przed nim. Niestety nie zdają sobie z tego sprawy, jak często to wykroczenie popełniają. Wszystko przez niezrozumienie przepisów.
Są sytuacje, kiedy kierowcy wyprzedzają na przejściach dla pieszych. Co ciekawe, robią to zupełnie nieświadomie.
SĄ SYTUACJE, KIEDY KIEROWCY WYPRZEDZAJĄ NA PRZEJŚCIACH DLA PIESZYCH. CO CIEKAWE, ROBIĄ TO ZUPEŁNIE NIEŚWIADOMIE. (FOT. EAST NEWS / ADAM BURAKOWSKI)
REKLAMA

Przepisy dla wielu kierowców są jasne, ale nie do końca. Każdy wie, że nie można wyprzedzać pojazdów na przejściu dla pieszych. Niestety wielu myśli, że dotyczy to tylko sytuacji, gdy do wyprzedzania dochodzi na drodze jednojezdniowej, z jednym pasem w danym kierunku. Tymczasem zupełnie swobodnie wyprzedzają na drogach z większą liczbą pasów ruchu, zwłaszcza na dwujezdniowych. A na takich też są przejścia dla pieszych.

Problem ten wynika z różnic prędkości, nie wyprzedzania samego w sobie. Wystarczy, że auto jadące prawym pasem porusza się z mniejsza prędkością, a to na lewym pasie z większą i jadą tak setki metrów, aż wreszcie jedno dogania i wyprzedza drugie. W praktyce nikt tu nie zmienia pasa ruchu, nawet nie używa się kierunkowskazów. Ale do manewru wyprzedzania dochodzi. A przepisy mówią jasno:

Art. 26. 3. ustawy Prawo o ruchu drogowym

Kierującemu pojazdem zabrania się:
1) wyprzedzania pojazdu na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejścia, na którym ruch jest kierowany;
2) omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu;

Wyjątkiem jest tu sytuacja, kiedy na przejściu dla pieszych znajduje się sygnalizacja świetlna (ruch kierowany) i pali się zielone światło dla pojazdów. Wówczas takie przejście w kontekście wyprzedzania można traktować tak, jakby go nie było. Nie jest natomiast żadnym argumentem to, że samochody jechały z podobną prędkością i nagle jedno z aut zwolniło. To, które pojechało szybciej jest uznawane za wyprzedzające.

Dla policjanta sytuacja jest jasna, a za takie przewinienie grozi 500 zł mandatu plus 10 punktów karnych. O ile kwotę mandatu jakoś można przełknąć, to pula punktów na koncie zwiększa się pokaźnie. Kierowcy bywają zaskoczeni tym, że w ogóle złamali jakiś przepis.


Podsumowując: jadąc drogą z przynajmniej dwoma pasami ruchu w jednym kierunku, zwracaj uwagę na znaki pionowe. Jeżeli widzisz, że zbliżasz się do przejścia dla pieszych, a w pobliżu, na sąsiednim pasie porusza się inny pojazd, zwolnij. Unikniesz w ten sposób nawet przypadkowego manewru wyprzedzania i tym samym bolesnego mandatu. Być może dasz przykład innym kierowcom swoim zachowaniem.

...

To trzeba sie nauczyc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:01, 16 Lut 2018    Temat postu:

Zabierają po połowie domu lub stajni. Skandaliczne wywłaszczenia pod budowę drogi

video

- Mają wywłaszczające prawo i robią z nami, co chcą - mówi pan Grzegorz, który straci dom w związku z budową drogi S5 w kujawsko-pomorskiem. Podobnie jak wielu innych wywłaszczonych, otrzymał on wycenę gospodarstwa, za którą nie jest w stanie rozpocząć życia w innym miejscu. Problemem są też sposoby wywłaszczenia. Innym drogowcy chcą np. zabrać tylko połowę domu lub stajni…


Pan Grzegorz i pani Beata są małżeństwem od ośmiu lat. Mieszkają w miejscowości Wiąg w województwie kujawsko-pomorskim. Mają dwoje dzieci. Niestety za kilka tygodni rodzina straci dach nad głową.
- 24 marca w tym budynku ma nas już nie być. Nie wiem, gdzie pójdziemy. W gminie widziałem duży korytarz, może tam nas przyjmą – mówi pan Grzegorz.
Mężczyzna kilka miesięcy temu dowiedział się, że jego rodzina ma opuścić dorobek swojego życia. Powód? Budowa drogi szybkiego ruchu S5 . Rodzina została wywłaszczona. Za dom oraz dwa budynki gospodarcze ma otrzymać niewiele ponad 200 tysięcy złotych.
- W operatach jest napisane, że to na odnowienie budynków. Ta kwota nie jest adekwatna do odnowienia budynków, jest zbyt mała, żeby odnowić to, co tracimy – tłumaczy pan Grzegorz.
Takich rodzin jak pana Grzegorza jest wiele. Mieszkańcy kilku wsi, przez które przebiegać ma droga, dostali od rzeczoznawcy wyceny swoich majątków. Jak twierdzą, odszkodowania są tak niskie, że nie mogą kupić czy wybudować nowych domów. Tracą gospodarstwa i środki do życia.
- Rzeczoznawca, nie boję się tego powiedzieć, okradł nas. Ludzie tutaj muszą się zapożyczyć, brać kredyty, bo z chwilą otrzymania ostatecznej decyzji mają krótki termin, żeby się wyprowadzić. Kto jest w stanie w ciągu 3 miesięcy wybudować się, zamieszkać czy kupić mieszkanie. I za co – pyta jeden z wywłaszczonych.
- Ja zostaję z oborą, która nie będzie miała żadnej funkcjonalności. Po co nam budynek, w którym będzie tyle sztuk bydła, jak nie mamy pola manewru dookoła budynku – zauważa inny wywłaszczony.
- Odwołaliśmy się, bo rzeczoznawca tak wycenił, że 50 procent zabrał, bo jest starszy dom. A że remontowany, to go nie obchodzi. Zaproponowano niecałe 90 tys. zł, a ja nie kupię za to kawalerki – mówi jedna z wywłaszczonych kobiet.
Niskie odszkodowania to jedno. Ludziom nie podoba się również na sposób, w jaki są wywłaszczani.
- Zabierają tyle działki i domu, ile ich interesuje i za to płacą 127 tys. zł. Wewnątrz zostaje łazienka i na to wychodzi, że będę w niej mieszkał i przez okno wchodził – opowiada pan Grzegorz, który straci część domu.
- U mnie zabierają wszystko, a w środku zostaje budynek gospodarczy. I jak ja mam tam dojść – pyta inny wywłaszczony.
- Linie pod inwestycje są wyznaczane na etapie projektowania – mówi Tomasz Okoński, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy.
- A kto to projektuje?
- Oczywiście my, jako inwestor projektujemy trasę. Załóżmy, że potrzebujemy 200 metrów szerokości i nie możemy więcej brać np. pół kilometra, by objąć wszystkie działki.
- Ale to słuszne przeprowadzić linię przez środek domu albo środek stajni?
- Musimy ściśle określone linie przyjąć.
Ludzie czują się bezradni i oszukani. Odwołali się od wycen rzeczoznawcy, więc żadnych odszkodowań nie mają. A za kilka tygodni muszą wyprowadzić się ze swoich domów.
Krzysztof Pankowski, kierownik oddziału odszkodowań Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzki w Bydgoszczy tłumaczy, że urząd jest związany opinią biegłego, który określa wartość nieruchomości, a „wojewoda nie może kreować tych odszkodowań w sposób dowolny”.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

...

To musi byc cywilizowane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:41, 19 Lut 2018    Temat postu:

Bezradność Adamczyka w sprawie A2. Nie może zablokować kolejnych podwyżek opłat za przejazd
2018-02-19
Resort infrastruktury ma związane ręce w sprawie podwyżek za przejazd A2 – informuje TVN24 i cytuje Ministra Andrzeja Adamczyka. „Ministerstwo, jak i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, mimo iż nie podzielają polityki poboru opłat, nie mają prawnej możliwości jej zablokowania” – tak brzmi odpowiedź resortu na interpelację poselską.

Od 2 stycznia 2018 roku zmieniły się stawki za przejazd płatnymi odcinkami A2 między Nowym Tomyślem a Koninem (Wielkopolskie). Obowiązująca od tego dnia opłata za przejazd każdym z trzech około 50-kilometrowych odcinków autostrady pomiędzy Nowym Tomyślem a Koninem, będzie wynosić 20 zł dla samochodów osobowych i motocykli. W sumie, przejazd około 150-kilometrowym odcinkiem A2 kosztuje kierowców 60 złotych, czyli o 3 złote więcej niż przez większość 2017 roku.

Rzeczniczka spółki Autostrada Wielkopolska Zofia Kwiatkowska informowała, że spółka przeznacza pieniądze uzyskane z opłat za przejazd m.in. na bieżące zimowe i letnie utrzymanie autostrady, na remonty, a także na spłatę kredytów.

W związku z podwyżkami opłat, na początku stycznia, posłowie Paweł Pudłowski z Nowoczesnej i Zbigniew Gryglas z PiS skierowali do Ministerstwa Infrastruktury kilka pytań, między innymi o to „czy jest to zgodne z zapisami umowy koncesyjnej oraz czy resort rozważa wypowiedzenie umowy z Autostradą Wielkopolską”.
Na stronie Sejmu w ostatnich dniach opublikowano odpowiedzi – na obie interpelacje – ministra Andrzeja Adamczyka oraz podsekretarza stanu w resorcie infrastruktury Marka Chodkiewicza.

Wynika z nich, że „Spółka Autostrada Wielkopolska ma prawo do swobodnego podnoszenia i obniżania stawek opłat za przejazdy wedle własnego uznania”, a to oznacza, że resort nie ma na to wpływu, choć do zmiany stawek wymagana jest opinia Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Jednak urząd twierdzi, że ma związane ręce. „Rozporządzenie w tym zakresie odsyła do umowy, nie dając w zakresie uzgadniania stawek GDDKiA kompetencji do możliwości zanegowania działań koncesjonariusza” – napisał minister w odpowiedzi.

W połowie lutego Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro w rozmowie z PAP poinformował, że prokuratura zajmie się sprawą umów na budowę autostrady A2 zawartych z firmą założoną przez Jana Kulczyka. Śledczy mają wyjaśnić, w jakich okolicznościach doszło do przyznania na 40 lat spółce Autostrada Wielkopolska koncesji, która daje jej prawo do nieograniczonego podwyższania opłat za przejazd autostradą.

...

A kto takie kontrakty podpisal.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:30, 24 Lut 2018    Temat postu:

Z małego protestu robi się niezły pasztet
Katarzyna Lewandowska 24 lutego 2018 08:51 Kurier Lubelski
0
0
Z małego protestu robi się niezły pasztet
Ratusz rozpoczął przygotowania do dużej inwestycji na Czechowie. Ma tam doprowadzić trolejbusy, przebudować część dróg. Zgodnie z planami pojawi się tam także nietypowe skrzyżowanie, w kształcie tzw. biszkopta. Całość pochłonie ok. 40 mln zł.
Ta prawdziwa rewolucja komunikacyjna dla Czechowa niespodziewanie napotkała opór. Cztery rodziny zaprotestowały przeciwko prowadzeniu tej inwestycji i nie wpuściły drogowców na teren swoich posesji, przez które ma przebiegać nowa trasa.

Były zastępca prezydenta Lublina kontra ratusz. Kalinowski blokuje przebudowę Choin

Interweniowała policja. Funkcjonariuszy wezwał ratusz. Magistrat twierdzi, że protestujący nielegalnie zajmują teren, który jest niezbędny do przeprowadzenia planowanej inwestycji. I teraz clou sprawy. Wśród protestujących jest Stanisław Kalinowski, były bliski współpracownik prezydenta Krzysztofa Żuka. Kalinowski w latach 2010-2014 zajmował stanowisko zastępcy prezydenta ds. inwestycji i rozwoju. Nadzorował m.in. planowanie i budowę dróg. To właśnie za jego czasów powstała koncepcja trasy, przeciwko której obecnie sam protestuje. Albo prezydent Kalinowski nie interesował się - mówiąc oględnie - tym, czym zajmują się jego pracownicy albo wiedząc, że planowana droga będzie biegła przez jego m.in. posesję, na coś liczył w przyszłości. Do tego dochodzi jeszcze nie płacenie czynszu za zajmowany teren, opłat których ratusz nie egzekwował przez lata.

Tak czy inaczej, prezydent Żuk na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi ma niezły pasztet.

.

Co tam znowu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:04, 09 Mar 2018    Temat postu:

Planują ponad 80 wyburzeń pod budowę drogi. Sprzeciw mieszkańców

Mieszkańcy położonej w Beskidzie Sądeckim malowniczej wsi Tymowa nie chcą, by przez ich miejscowość przechodziła droga łącząca Brzesko i Nowy Sącz. Jeśli drogowcy wybiorą tańszy z dwóch wariantów przeprowadzenia trasy, dojdzie do ponad 80 wyburzeń, czyli około połowy Tymowej.

...

Ciagle z tymi drogami przez wies. Nie moza z dala?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:10, 14 Mar 2018    Temat postu:

Zagięcie czasoprzestrzeni? Ciężarówka, która była w Koninie w tym samym czasie miała przegląd techniczny w Nowym Sączu!
Marzec 14, 2018 Krzysztof Wesoły A2, Inspekcja Transportu Drogowego, Konin, kontrola, Krone, lewy przegląd, Poznań, Renault, Strykowo, WITD
Pojazd, którym rozwożono przesyłki kurierskie dla dużego operatora zagranicznego i krajowego rynku spedycyjnego miał nielegalnie wydane zaświadczenie przez Okręgową Stację Kontroli Pojazdów w Nowym Sączu. Zawsze w przypadku ujawnienia podobnego oszustwa pytamy, ile takich pojazdów jeździ codziennie po polskich drogach? Kto sprawował bezpośredni nadzór nad kierowcą i diagnostą?

...

Tworzymy nowa fizyke k fantową.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:39, 22 Mar 2018    Temat postu:

Drogowcy budują obwodnicę. Przejdzie przez prywatny ogród

Przez wiele lat starali się o modernizację drogi poprowadzonej przez ich miejscowość. Ich życzenia spelnily sie w nadmiarze; w zamian będą mieć obwodnicę. I to w ogrodzie. Janina i Jan Krasuniowie ze Stężycy na Lubelszczyźnie są załamani decyzją urzędników, którzy za nic mają ich protest.

...

Żwir wysypali na asfalt. Tak wójt gminy Ceranów naprawia drogę!

Mieszkańcy wsi Radość nie mieli powodów do radości, gdy zobaczyli, w jaki sposób remontowana jest droga prowadząca do ich miejscowości. Bo takiego sposobu naprawiania asfaltu nie tylko chyba oni nie widzieli.

Asfalt prowadzący do wsi Radość jest popękany i zniszczony, wymaga remontu. Mieszkańcy wskazują, że największe zniszczenia powstały, gdy kilkanaście miesięcy temu na terenie gminy Ceranów budowano „powodziówkę” i przez Radość jeździły ciężkie, kilkudziesięciotonowe samochody. Ale sposób, w jaki do „naprawy” zabrał się właściciel drogi, czyli samorząd gminy Ceranów z pewnością trafi na listę drogowych absurdów. We wtorek w miejscowości pojawiła się potężna ciężarówka ze żwirem, która rozsypała ładunek po asfalcie. Tę nietypową operację zarejestrował komórką jeden z mieszkańców, film obejrzeć można na profilu Pawła Telakowca:
Wójt nam robi drogę

..

Urzedasi spelniaja zyczenia ludzi.
W sumie piach jest sypki w kazda dziure wejdzie! Najlepszy i najtanszy sposob łatania dziur.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:11, 28 Mar 2018    Temat postu:

Kartka z Bożego Narodzenia na Wielkanoc. Mieszańcy mają problem z Pocztą Polską

W urzędzie pocztowym we Wrocławiu mieszkańcy muszą stać w długich kolejkach, a na całym osiedlu brakuje listonoszy. Pan Tadeusz kartkę ze świąt Bożego Narodzenia dostał tuż przez Wielkanocą.

...

Komunikacja nie dziala ale za to dziala co?

2,5 miliona dla czterech prezesów LOT

Jak ujawnił portal Wirtualna Polska, czterech członków zarządu LOT, z prezesem Rafałem Milczarskim na czele, zainkasowało w ubiegłym roku aż 2,5 mln zł nagród za 2016 r.

...
Na szczescie dziala system nagrod!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:19, 30 Mar 2018    Temat postu:

Chciał być uczciwy, kupił bilet parkingowy. Dostał 95 zł kary
Bartosz Szarafin | Utworzono: 2018-03-30 09:30 | Zmodyfikowano: 2018-03-30 08:00 A|A|A
REAKCJA 24
fot. Bartosz Szarafin

Więcej
To historia ze Świdnicy. Nasz słuchacz - pan Łukasz wybierając się na zakupy wjechał na parking marketu i widząc znaki wskazujące na parking płatny - kupił bilet w parkometrze. Jak się okazało już kilkanaście minut później - w niewłaściwym.
- Ludzie się mylą, a winnych błędnego oznakowania nie ma - mówi pan Łukasz i wyjaśnia nam jak łatwo dać się nabrać:

play
stop
00:0000:00
Pan Łukasz rozmawiał z kierowniczką strefy parkowania, która stwierdziła że nie ma sobie nic do zarzucenia. My zapytaliśmy w Wydziale Dróg i Infrastruktury Miejskiej. Dyrektor wyjaśnia, że felerny parkomat stał w tym miejscu jeszcze zanim wybudowano sklep, a później jego właściciel postawił nieopodal swoje urządzenie. Miejski parkometr stoi na granicy działki - stąd bardzo łatwo o pomyłkę.

Maciej Gleba, dyrektor Wydziału Dróg i Infrastruktury Miejskiej w Świdnicy:

play
stop
00:0000:00
Po interwencji zadeklarowano rozważenie zmiany lokalizacji urządzenia, tak by nie wprowadzało w błąd.

...

Znow glupota drogowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:08, 18 Kwi 2018    Temat postu:

Zagrodziła publiczną drogę. Chciała zwrócić uwagę na fatalny stan infrastruktury

Kuriozalna historia z Półwsi na Pomorzu. Z dnia na dzień zostali odcięci od świata. Na drodze do ich domów stanął płot. Budowa ogrodzenia rozpoczęła się w sobotę, jednak kolejnej nocy ktoś usunął wbite w ziemię pale.

...

Taki protest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:40, 23 Kwi 2018    Temat postu:

Ktoś ma plan, żeby zarobić wielkie miliony". Obwodnica Warszawy kosztem Wesołej

Mieszkańcy Wesołej protestują przeciwko obwodnicy, która ma podzielić tę warszawską dzielnicę na pół. Będzie sześciopasowa obwodnica na 7-metrowym nasypie. Mieszkańcy Wesołej protestują, bo przez lata zakładano, że obwodnica będzie przebiegać w zupełnie innym, mniej inwazyjnym miejscu.

...

Znowu horror...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:37, 25 Kwi 2018    Temat postu:

Pierwsze symptomy kryzysu w budowlance. GDDKiA wyrzuciła w błoto miliard

1,3 mld zł na drogi poszło w błoto. Wszystko przez nierzetelnych wykonawców, z którymi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zawierała umowy.

...

Zamknac ich. Co to pierwszy raz oszustwo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:14, 26 Kwi 2018    Temat postu:

Z powodu remontu zamknęli drogę. Objazd ma... 50 km!

Mieszkańcy Cisowa, wioski niedaleko Kielc, zostali odcięci od świata. Z powodu planowanego remontu, zamknięto im drogę, którą dojeżdżali do pobliskich Daleszyc, gdzie mają prace, sklepy i szkoły. Inna droga do Daleszyc jest, ale to aż 50 km w jedną stronę. Poszkodowanych jest prawie 500 osób.

...

Super! Zeby przejechac na druga strone 50 km...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:37, 06 Maj 2018    Temat postu:

Absurd na ul. Urodzajnej w Lublinie. Kładą asfalt tylko na swojej połowie drogi.

Absurd, bubel, złośliwość - mówią mieszkańcy. To reakcja na prace remontowe na ul Urodzajnej. Utwardzana asfaltem jest tam... tylko połowa drogi. "No jak mają jeździć kierowcy? Jednym kołem po asfalcie, drugim po błocie i to do tego lekko przechylonym autem, bo asfalt jest wyżej niż poziom gruntu?"

...

Odlot. Półdroga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:06, 08 Maj 2018    Temat postu:

Idiotyczna inwestycja trwa. Zamykają drogę na 5 dni
0
Udostępnij


Od środy (9.05) do poniedziałku nie będzie możliwe dojechanie z Białegostoku do Supraśla. Jedyna droga prowadzić będzie przez Wasilków tuż przy samym rezerwacie przyrody. Wszystko przez najbardziej idiotyczną decyzję Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Białymstoku. Droga do Supraśla z Białegostoku jest właśnie remontowana. Można by było przyklasnąć tej decyzji, gdyby nie sposób wykonania. Otóż nie jest to jakoś wyjątkowo ruchliwa droga – bo korki tworzą się tam co najwyżej w weekendy, gdy nadmiar turystów chce wjechać z Białegostoku lub wrócić z Supraśla.

Tymczasem inwestor (Podlaski Zarząd Dróg Wojewódzkich) postanowił wydać swoich pieniędzy jak najmniej kosztem przyrody i krajobrazu. Wszystko po to by zawyżyć wartość projektu dofinansowania unijnego (i dzięki temu je otrzymać). W efekcie dostaniemy bardzo szeroką drogę w środku Puszczy Knyszyńskiej, ale jakby tego było mało budowana jest wielka estakada, która w tym miejscu wygląda komicznie. Gigantyczne, betonowe kloce, a na nich droga. Wszystko na poziomie czubków drzew. Często w takich sytuacjach mówi się, że sam Bareja by tego nie wymyślił.

Kto normalny stawia wielkie betonowe kloce w środku Puszczy? Na dodatek w miejscu, gdzie ruch nie jest zbyt wielki i odnowiona nawierzchnia by w zupełności wystarczyła. Żeby estakadę można było zbudować w całości trzeba więc zamknąć drogę całkowicie na 5 dni, a że innej nie ma? Że trzeba będzie jechać z Białegostoku albo przez Sokółkę (zamiast 10 km robiąc 100 km) albo przez leśną drogę (nie możemy się doczekać aż spadnie duży deszcz) Ale kogo to interesuje? Na pewno nie urzędników. Najważniejszy jest przecież fakt, że dostali dofinansowanie, więc muszą wydać unijne pieniądze. Bo jak Unia daje, to trzeba brać, nieważne że nasze dzieło jest idiotyczne, a my ośmieszyliśmy sami siebie. Trzeba brać!

P.S inwestycja ma kosztować 120 mln zł (z kasy unijnej dostaniemy 100 mln zł). Cieszycie się?

...

Super! Trza wykorzystac srodki z UE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:40, 15 Maj 2018    Temat postu:

Zakręt idioty" w Warszawie zamienia się w "zakręt śmierci". "Nie brakuje...

Wielu lubi sobie tutaj po prostu "depnąć". Może dlatego w niedzielę, właśnie na zakręcie na al. Prymasa Tysiąclecia, na wysokości Cmentarza Powązkowskiego, zginął człowiek – 30-letni motocyklista. Miejsce to, znane jako "zakręt idioty", zyskuje miano kolejnego w Warszawie "zakrętu...

...

Glupota drogowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:13, 29 Maj 2018    Temat postu:

Czytelnik: kontrolerzy biletów mają podwójne standardy

Opinie (257) podziel się na Twitterze
29 maja 2018, 10:00
Roman
aktualizacja:12:37
l
- Chciałbym zapytać firmę Renoma, czy w ogóle praktykują coś takiego jak pouczenie pasażera, zamiast karania mandatem? - pyta nasz czytelnik, pan Roman. W środowe popołudnie w gdańskim autobusie był świadkiem ukarania mandatem Ukrainki, wobec której bezwzględnie zastosowano się do regulaminu przewozu. Jak twierdzi nasz czytelnik, chwilę później kontrolerzy nie wykazali się taką konsekwencją wobec dwóch mężczyzn, którzy wsiedli do pojazdu z piwem w ręku. Poniżej publikujemy relację pana Romana.

Czasami odnoszę wrażenie, że kontrolerom zależy tylko na wystawianiu mandatów, bez względu na okoliczności. Chciałbym opisać sytuację, której byłem naocznym świadkiem w środę, 23 maja, w autobusie linii 205, który rozpoczął kurs z Dworca Głównego PKP w Gdańsku w kierunku Pruszcza Gdańskiego o godz. 17:29.

Do autobusu - już na terenie Pruszcza Gdańskiego - weszli kontrolerzy. Jedna z pasażerek, zupełnie nieświadomie, podróżowała bez ważnego biletu. Co prawda miała kartę miejską, ale doładowaną tylko na przejazdy w granicach Gdańska. Jak się okazało, ta pani jest obywatelką Ukrainy, która niedawno przybyła do Polski. Słabo rozumie nasz język i praktycznie w ogóle w nim nie mówi.

Przerażona kobieta ze łzami w oczach próbowała wytłumaczyć się ze swojej niewiedzy, ale kontroler i tak wypisał mandat. Stojący obok pasażerowie prosili kontrolera, aby zamiast tego upomniał tę panią i objaśnił jej, na czym polegała pomyłka. Tym bardziej, że w autobusie znalazł się młody człowiek, też obywatel Ukrainy, który mówił po polsku. Niestety, kontroler pozostał niewzruszony. No cóż, bilet rzeczywiście był nieważny, a wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.

W międzyczasie kontrolę zakończyło dwóch pozostałych panów z Renomy, a autobus dojechał do przystanku "Waląga". Gdy autobus miał już ruszyć z tego przystanku, podbiegło do niego dwóch młodych panów i pukając w drzwi obok kierowcy dali znać, że chcą wsiąść. Kierowca otworzył drzwi, a obaj panowie - każdy z piwem w ręku - przeszli obok kierowcy, następnie obok wspomnianych kontrolerów i udali się w głąb autobusu.

Stanęli w miejscu przeznaczonym dla wózków z dziećmi i nagle zauważyli kontrolera, spisującego panią z Ukrainy. Reakcja ich była taka, że natychmiast poszli kupić bilety u kierowcy. Na to patrzyli się dwaj panowie kontrolerzy.

I tu skończyła się moja obojętność. Postanowiłem zareagować, więc zapytałem kontrolerów, czy ten pan, który wypisuje mandat, ma jakieś ludzkie uczucia i czy nie widzieli dwóch pasażerów z piwem, którzy wsiadając do autobusu nie mieli zamiaru kupować biletów. Kupili je dopiero wtedy, gdy zobaczyli, że właśnie jest przeprowadzana kontrola. Otrzymałem odpowiedź, że "pasażer ma pół minuty na skasowanie biletu po wejściu do pojazdu". A ile ma czasu na kupno biletu?

Wydaje mi się, że zgodnie z regulaminem przewozowym, pasażer chcący nabyć bilet powinien wsiąść do pojazdu przednimi drzwiami i niezwłocznie kupić bilet. Co prawda panowie wsiedli przednimi drzwiami, ale nie okazywali ochoty zakupu biletów i oddalili się kilka metrów w głąb pojazdu, dopóki nie zobaczyli kontroli.

Między mną a kontrolerem wywiązała się sprzeczka słowna o podejściu do tych sytuacji. Ja uważam, że najpierw trzeba być człowiekiem, a później kontrolerem. Ta pani z Ukrainy, jestem tego pewien, nieświadomie złamała regulamin. Natomiast ci dwaj panowie z piwem chcieli to zrobić z premedytacją i zrobiliby to, gdyby nie było w pojeździe kontrolerów.

Niestety, pan z Renomy - ten, który wystawiał mandat - był arogancki w stosunku do pasażerów, proszących o "odpuszczenie" tej pani. Wobec mnie zachował się podobnie. Gdy zobaczył, że wstaję, aby wysiąść na najbliższym przystanku, powiedział do mnie: "do widzenia, niech już pan wysiada" i zaczął pogardliwie machać ręką. Odebrałem ten gest, jakby znaczył "wynoś się stąd".

Wiem, że praca kontrolerów jest stresująca, ale do takiej pracy nikt nikogo nie zmusza. Wiem też, że ich praca jest potrzebna, ale uważam, że kontroler, który wypisał mandat, wykazał się po prostu brakiem empatii. A brak reakcji pozostałych panów z Renomy na zachowanie tych dwóch piwoszy też był nieodpowiedni.

Podejrzewam, że Renoma przyzna rację kontrolerom, ale uważam, że kontrolerzy powinni umieć "wyczuć" sytuację i odpowiednio zareagować. Karać mandatami tych, którzy celowo nie kupują biletów, ale gdy sytuacja jest podobna do opisanej przez mnie, należałoby wykazać więcej zrozumienia.

Inna sprawa to pytanie, kto ma reagować na osoby pijące alkohol w pojazdach komunikacji miejskiej. Czy kontrolerzy mają prawo ukarać mandatem pijących alkohol w autobusie? Prawdą jest, że ci dwaj panowie nie pili tego piwa w pojeździe. Ale byłem kiedyś świadkiem sytuacji, gdy kierowca nakazał pasażerowi trzymającemu piwo, aby wysiadł z autobusu albo schował piwo do torby. Kierowca usłyszał pod swoim adresem obelgi i wyzwiska, ale piwosz wysiadł z autobusu.

W piątkowe przedpołudnie przesłaliśmy spostrzeżenia pana Romana do Zakładów Wielobranżowych Renoma oraz Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku. Poprosiliśmy obie instytucje o odniesienie się do opisanej sytuacji. Gdy tylko otrzymamy odpowiedzi, załączymy je do niniejszego artykułu.


Komentarz Zygmunta Gołąba, rzecznik pasowego ZTM Gdańsk

Z oświadczenia przysłanego do ZTM przez Dyrekcję ZW Renoma wynika, że w tym konkretnym przypadku kontroler udzielił pasażerowi informacji na temat przepisów obowiązujących w komunikacji miejskiej. Po wejściu do pojazdu oraz po regulaminowym ogłoszeniu kontroli, poprzedzonej skasowaniem biletów kontrolnych oraz blokadą kasowników, kontrolerzy przystąpili do kontroli biletów pasażerów znajdujących się w pojeździe. W czasie jej trwania, jeden z pracowników ujawnił pasażerkę, która okazała kartę miejską ważną w granicach miasta Gdańska. Wobec powyższego nałożył opłatę dodatkową.

ZW Renoma odniosła się również do innych zarzutów postawionych w piśmie.

- Opisywani pasażerowie zakupili i skasowali bilety po wejściu do pojazdu. Zatem brak było podstaw prawnych do ich ukarania. Pkt. 7. Regulaminu Kontroli Biletów stanowi, że: "Kontroler ogłasza rozpoczęcie kontroli w pojeździe po upewnieniu się, że wszyscy pasażerowie wsiadający na przystanku skasowali bilety natychmiast po wejściu do pojazdu (w przypadku przystanku początkowego - niezwłocznie po ruszeniu pojazdu), lub że zachowanie pasażerów nie wskazuje na zamiar skasowania biletów. Czynność kontroli należy poprzedzić skasowaniem kontrolki w celu ustalenia kodu kasownika. Kontroler przed ogłoszeniem kontroli może poprosić prowadzącego pojazd, okazując identyfikator, o zablokowanie kasowników w pojeździe - nie wcześniej niż 1/2 minuty od ruszenia pojazdu z przystanku - a po zakończeniu kontroli o ich odblokowanie, ale nie później niż przed dojechaniem do następnego przystanku". Biorąc pod uwagę obiektywną ocenę sytuacji przez kontrolerów, zalegalizowali przejazd w czasie krótszym niż 30 sekund od momentu odjazdu pojazdu z przystanku na którym wsiedli. Kontroler pracujący w pojeździe nie ocenia intencji pasażerów, ale fakty, czyli posiadanie ważnego na przejazd biletu/karty lub nie - brzmi oświadczenie Dyrekcji ZW Renoma.

- Kontrolerzy ZW Renoma nie posiadają uprawnień, aby nakładać mandaty za spożywanie alkoholu w pojeździe - mówi Zygmunt Gołąb, rzecznik prasowy ZTM w Gdańsku. - Gdy kierujący pojazdem widzi pasażera, który łamie przepisy przewozowe, zabraniające spożywania alkoholu w pojeździe, może poprosić go o zaprzestanie jego spożywania bądź opuszczenie pojazdu. Również pasażerowie mogą to zgłosić kierującemu pojazdem, który podejmie czynności stosowne do okoliczności, łącznie z wezwaniem patrolu policji, gdyby zaszła taka potrzeba. Dodam jeszcze, że sytuacja, w której pasażer porusza się komunikacją miejską po terenie sąsiedniej gminy na podstawie karty miejskiej, ważnej wyłącznie w Gdańsku, stanowi podstawowe naruszenie przepisów taryfowych. Ujawnienie przez kontrolerów takiego przejazdu skutkuje wystawieniem wezwania do uiszczenia opłaty dodatkowej bez ważnego biletu, mówiąc w skrócie - mandatu.

...

Sprawa jasna. Ukarali nieslusznie bo gdy ktos z Ukrainy nie odroznia Gdanska od Trojmiasta to jest to normalne. Kupila bilet na Gdansk i myslala ze dopoki widzi zabudowe miejska to ma bilet. Trzeba byc chamem aby karac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:08, 30 Maj 2018    Temat postu:

Pogłębia się zapaść w komunikacji autobusowej w Polsce.

13,8 mln Polaków mieszka w gminach, które nie organizują transportu publicznego. Połączenia autobusowe w różnych częściach Polski są likwidowane co tydzień. 75% klientów straciło pozamiejski transport autobusowy. 50% tras PKS zlikwidowano. "Transport zbiorowy nie sięga dołka. To już Rów Mariański "

...

Polska D?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:37, 01 Cze 2018    Temat postu:

W Skarbimierzu powstała ścieżka dla rowerów, ale jednokierunkowa...

„Z Pępic do Brzegu pojedziemy rowerem po ścieżce, ale w drodze powrotnej już nie, bo ścieżka jest jednokierunkowa. Kto to wymyślił? Mówi się, że mamy jeździć „pod prąd”, a władze gminy pogadają z policją, aby nie wlepiać rowerzystom mandatów.

..

Keniusze róhu drogowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 10 z 13

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy